Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Czy może być teraz tylko lepiej?

-Dziękuję.. -powiedział Nick i puścił najemnika. Wade uśmiechnął się delikatnie -Chodźmy, bo Natalia i Clint na nas czekają..

-Okej- powiedział i ruszył na pokład, ale spojrzał na pajączka. Pirat szedł pierwszy, a Peter dreptał tuż za Wade'm wgapiony w podłogę. -Wszystko ok Petey? - spytał go cicho wyrównując z nim kroku.

-Tak, a czemu miałoby nie być? -popatrzył na niego i się uśmiechnął, choć nie było widać tego pod jego maską.

-No nie wiem - powiedział- ściągaj maskę - rzekł.

-Po co? -przechylił lekko głowę w bok.

-Bo wolę twą mordkę- powiedział.

-Nie wyglądam najlepiej... -burknął cicho.

-Egh ja też, ale nie mam maski - powiedział.

-Ale ja mam.. -popatrzył w drugą stronę.

-No dobrze nie będę ci narzekać, ale w odrzutowcu są 4 miejsca siedzące - rzekł.

-Iii? -spytał nie rozumiejąc.

-Gdzie Petey będzie siedzieć? - zapytał.

-Na 4 siedzeniu albo będę stał? Mnie to obojętne. -wzruszył ramionami.

-To siedzisz u mnie na kolanach- zaśmiał się, a jego dowcipna strona powoli wracała.

-Dlaczego miałbym siedzieć ci na kolanach? Jest jeszcze ziemia, sufit, ciocia Nat, czemu ty?

-A czemu nie? - spytał- Jak chcesz być wyrzuconym przez ciocię Nat z odrzutowca to proszę bardzo!

-W końcu bym się nauczył latać...

-Prędzej bym musiał cię łapać niż ty nauczysz się latać- powiedział.

-Po co nie jestem dzieckiem do niańczenia.. -chciał mu wystawić język, ale maska mu to uniemożliwiła i po prostu założył ręce na klatce piersiowej w celu obrażenia.

-Dobrze dobrze - powiedział i oparł się o ścianę, aby Petey mógł usiąść.
Parker westchnął i pociągnął za rękę Wade'a aby usiadł zaś on popatrzył na niego z zapytaniem.

-Siedź, nie mam ochoty na twoje droczenie się jestem zmęczony. -wy marudził.

-To tym bardziej ty powinieneś siedzieć ja se mogę stać!

-Usiądź.. -mruknął przeciągle.

-Nie ty siadaj! - Pete uniósł do góry ręce i poszedł położyć się na nogach Natashy. Wade pokręcił głową na boki. -Naprawdę? - usiadł na swoim miejscu. Pajączek ściągnął maskę i wystawił język w stronę Deadpool'a. Nat warknęła, ale przewróciła oczami i zaczęła go drapać po głowie, a po odrzutowcu rozniósł się cichy pomruk.Wade prychnął i założył ręce na klatkę piersiową i zamknął oczy.

-Wszyscy? - zapytał Clint i zamknął klapę i zaczął procedurę startowania.

-Chyba tak- powiedziała Wdowa i zsunęła z nóg Petera na podłogę. Po chwili byli już w przestworzach, a Wade rozmyślał nad wszystkim i niczym mając nadal zamknięte oczy.
Pajączek po cichu z niesmakiem na czworakach przeszedł na kolana Wade'a, usiadł okrakiem na nim i schował twarz w jego szyi. Chłopak objął go i przytulił do siebie nie otwierając nadal oczu.

-Cieszę się, że jesteś.. -mruknął cicho Spidey do jego ucha i zamknął również oczy i chciał się zdrzemnąć.

-Ja też- od mruknął i przysnął trzymając w ramionach Petey'a.

-I zasnęli- zaśmiał się cicho Clint z tego jak usunęli.- Natasha! Rób im zdjęcia!

-Nie będę robiła im zdjęć, to nie jest urocze pff.. -prychnęła i czytała swoje esemesy i nie zajmowała się nikim innym.

-A ty Fury nie skomentujesz tego, że twój syn tuli się do Peter'a?

-Czy to złe? -uśmiechnął się pod nosem. -Przytulać nie zabraniam im, bo po co?

-No nie, ale byłem ciekaw tego jak zareagujesz, bo ostatnio to tylko śpią razem - stwierdził.

-Tak wiem o tym, ale chyba lepiej, że śpią niż skaczą sobie do gardeł.. -stwierdził. -Przynajmniej tylko śpią...

-No nie jestem aż tak tego pewien - powiedział Clint i cicho się zaśmiał.

-Lizali się.. -wzdrygła się Natasha.

-Nie jestem jakoś do tego przekonany.. -stwierdził Nick i spojrzał na nich.

-No nie wiem ostatnio to dość często inaczej się zachowują- rzekł Clint.

-Od czego są kamery? -kobieta przewróciła oczami.

-Dobrze zobaczę, ale dalej uważam, że są przyjaciółmi, a nie swatanie wam tylko w głowach.. -mruknął pod nosem Nick i zaczął się zastanawiać.

-No, ale słodko wyglądają ze sobą - zaśmiał się cicho Clint, a lekarz po prostu z niedowierzaniem kręcił głową na boki.

-Hawkey dość swatania, pytaliście czy chcą, czy lubią to jak ich swatacie? -mruknął zażenowany pirat.

-Pewnie, zwłaszcza jak się zapytasz ich co robili na hamaku, będziesz miał dwa dogodne buraki za darmo tylko za jedno pytanie! -powiedziała Nat i zachichotała.

-Pytaliśmy byli przeciwko- rzekł Clint- muszę spróbować tego pytania!

-Nie ty jełopie niech Fury zapyta, ja pytałam i byli czerwoni jak ich stroje.. -przewróciła oczami.

-Dość, spytam! -warknął pirat. -A wy kilkanaście lat temu co zrobiliście?

-My??? - ucichł - nic!

-Cicho siedzieć i się nie odzywać na ich temat, sam się nimi zajmę.. -prychnął.

-Dobrze dyrektorze- mruknął Clint, już się nie odzywali. W odrzutowcu panowała cisza i tylko czasami można było usłyszeć ciche pomruki drzemki.
Po niecałych dwóch godzinach dolecieli oni do helicarriera. Młodzi jeszcze spali a w odrzutowcu dalej panowała cisza. -Lądujemy! - powiedział i posadził odrzutowiec na swoim miejscu. Wade przebudził się po chwili, ale schował tylko bardziej głowę w szyi Pita.

-Ja chce spać jeszcze.. -wy marudził Pete pod nosem czując jak Wade się rusza i trącił jego szyję zimnym nosem. Wade mruknął gdy tyknął go w szyję.

-Oni się chyba nie ruszą... -mruknęła Nat wstając z fotela. Wade otworzył senne oczy i kontem oka rozglądnął się. Kiedy tylko odrzutowiec wylądował na dobre Wdowa oznajmiła, że na dziś kończy służbę i wychodzi i będzie dopiero nad ranem. Lekarz udał się do siebie, a reszta jeszcze dalej była w odrzutowcu. Wade odsunął głowę od pita i przetarł oczy dłonią.

-Mmmm.. -miauknął Pete. Wade zerknął na śpiącego Petey'a.
Clint wyłączył silniki i wstał z swojego stanowiska. W końcu Pajączek ziewnął szeroko mając przez chwilę w buzi połowę szyi Wade'a. Przez ciało najemnika przeszły ciarki.

-Gdzie będę musiał iść? - spytał cicho ojca.

-Do siebie możesz.. -pirat podszedł do nich i ciepło się uśmiechnął. -Daj Petera położę go na kanapie u mnie w gabinecie żeby się zdrzemnął, a później mógł iść do siebie...

Wade przez chwilę się wahał, ale pozwolił wziąć Pita przez tate.
-Rozumiem- mruknął cicho.

-Dasz radę sam pójść do pokoju? -spytał i nie wiedział jak wziąć przyklejonego do Deadpool'a Peter'a i jak go nie obudzić, a żeby obydwoje odpoczęli.

-Tak dam - powiedział.

-To dobrze, a jak wziąć Peter'a aby ci nie zawadzał?

-Nie zawadza mi - powiedział - mogę go odnieść do ciebie - powiedział.

-Dobra dziś wam pozwolę, ale będę miał was na oku, obydwóch... - westchnął, również sam zmęczony dniem.

-Na co pozwolić - spytał i spojrzał na ojca.

-'Na spanie razem' -zaśmiał się pod nosem robiąc cudzysłów w powietrzu, a Wade popatrzył na niego spokojnie.

-Dlaczego w cudzysłowie? - zapytał cicho.

-Cóż jak w ogóle to brzmi i wygląda hm? -uniósł brew.

-Eeeee normalnie? - spytał cicho.

-Nie Wade to nie normalne.. -zaśmiał się cicho. -Naprawdę wyglądacie jakbyście byli parą.. -pokiwał głową na boki.

-Nie jesteśmy- mruknął trochę oburzony- jesteśmy przyjaciółmi - odpowiedział.

-Wiem synu wiem.. -poklepał go lekko po ramieniu.Wade poprawił Pitera w ramionach i wstał z siedzenia. -Tylko ostrożnie z nim proszę... -powiedział spokojnie, a Wade wyszedł z odrzutowca.

-Wiem wiem - mruknął i szedł za ojcem ostrożnie trzymając śpiącego Pita w swych ramionach.

-Nie chcesz abym sobie szedł prawda? -spytał cicho Wade'a Peter, który ziewał i objął się mocniej wyższego mężczyzny w pasie i rękami w szyi.

-Możliwe- mruknął Wade i uśmiechnął do niego.

-Cieszę się.. -wy marudził. Natomiast Wade poprawił go i szedł w stronę swego pokoju z Peter'em, który mruczał i pocierał noskiem o szyję najemnika nie zwracając na nikogo innego uwagi. Wade powstrzymał się od mruczenia gdy pocierał o jego szyję zaś Peter popatrzył niewyraźnym wzrokiem na korytarz za nimi. Wade stanął w końcu przed swymi drzwiami, a Fury szedł do gabinetu. Wpisał kod i wszedł do pokoju.

-Co będziemy robić? -wy mruczał do jego ucha.

-Co chcesz- mruknął i zerknął na niego. Pokój był czerwieni i czerni z całkiem sporym łóżkiem oraz szafą i biurkiem, a jedna ściana cała w plakatach różnych bohaterów. Wade nadal trzymał w ramionach Pitera strzelnie go trzymając.

-Nie wiem pytam ciekawy.. -wy mruczał i pocierał dalej noskiem o jego szyję. Wade zamruczał cicho i spojrzał na Petey'a.

- A ja odpowiadam - mruknął.

-A ja dalej pytam.. -zachichotał.

-To pytaj - powiedział i położył Pita na łóżku.

-Z tobą można wszystko.. -mimo, że czuł pod sobą miękki materac to nie chciał się odklejać od najemnika.

-Nie puścisz? - spytał.

-Nie chce.. -uśmiechnął się do niego.

-A ja chce się przebrać - powiedział.

-Wrócisz za chwilę? -spytał nie chętny do puszczania Deadpool'a.

-Tak wrócę - powiedział i uśmiechnął delikatnie się do niego.  Puścił go i obrócił się na brzuch wtapiając twarz w poduszki. Wade zaśmiał się cicho i zaczął ściągać bluzę, którą odłożył na krzesło. Podszedł do szafy i wyciągnął podkoszulkę. Ściągnął koszulkę i rzucił na krzesło.

-Mmm... -mruczał w poduszkę i zerknął kątem oka na chwilę na Wade'a jak się przebierał. Ubrał na siebie pod koszulkę i ściągnął spodnie aby i je przebrać. Pete zamknął oczy, był cały czerwony i trzymał twarz na poduszce. Po chwili Wade był przebrany.

-Oczywiście nie wiem dlaczego się czerwienisz Petey, bo wcale mnie nie podglądałeś...

-Nie podglądałem -wy marudził i prychnął w poduszkę.

-Okeeej - powiedział i wszedł na łóżko kładąc głowę na plecach Petey'a.

-Jesteś nie normalny.. -powiedział cicho i się uśmiechnął.

-Teraz się skapłeś Petery?

-Niee.. -chciał się nieco obrócić. Wade wziął głowę z jego pleców i położył się obok. -Przytul mnieeeee.. -wy marudził w poduszki chociaż był obrócony w jego stronę.

-No  dobrze- powiedział i zgarnął go do siebie wtulając w swój tors.

-Mmmmmmmmm.. -miauknął w jego szyję na co Wade zamruczał i uśmiechnął się. - To co robimy? -spytał i lekko od garnął grzywkę, która opadała na jego oczy.

-Możemy iść spać, w coś pograć, porobić psikusy komuś- powiedział poważnie.

-Nie mam zielonego pojęcia od czego zaczął.. -mruknął i tarł nosem o szyję Wade'a.

Wade miauknął gdy to robił Petey, a przez jego ciało przeszedł dreszcz.

-Podoba ci się czy denerwuje cię to -spytał cicho.

-Pierwsze - mruknął cicho.

-Mmmm..

-J-jak widzę lubisz dręczyć moją wrażliwą szyję - mruknął.

-Lubię bo mogę.. -uśmiechnął się.

-No taaak- mruknął i zaśmiał się cicho.

-Z czego się śmiejesz?

-Z niczego pajączku - powiedział.

-Ze mnie pewnie.

-Nie z ciebie nie z siebie- odrzekł i dmuchnął ciepłym powietrzem w jego szyję.

-Ahmmmmm.. -mruknął i odchylił do tyłu głowę i popatrzył na najemnika.
Wade uśmiechnął się głupkowato. -To nie śmieszne.. -chciał znów nosem zatopić się w jego szyi.

-Ale co? - spytał.

-Nico -prychnął i polizał jego szyję.
Przez ciało Wade'a przeszły dreszcze, a on cicho miauknął. -Mmmmm jesteś pyszny... -oblizał wargi.

-Peteeey- mruknął i schował głowę w poduszki.

-Coś nie tak zrobiłem? -popatrzył na niego.

-Nic - mruknął za rumieniony.

-Mhm rozumiem.. -popatrzył w bok.
Wade serce biło szybciej zaś on starał się uspokoić. -Nie chciałem.. -szepnął.

-Nic się nie stało Petey- powiedział i zerknął na niego.

-Wiem rozumiem.. -kiwnął głową, a Wade wtulił się w Pita chowając swe wypieki na policzkach.  -Czyli się tulimy? -spytał cicho.

-Może...

-Może? A mam iść? -patrzył na ścianę i wtulał się w niego.

-Nie! Nie idź! - mruknął.

-Niee? To co robimy? -wy mruczał do jego ucha.

-Mówiłem wcześniej propozycje - powiedział, a przez jego ciało przeszły ciarki.

-A inne? -popatrzył na jego ramię.

-A jakie jeszcze proponujesz Pajączku?

-Masz tu kamery? -spytał.

-Nie - powiedział - nie miałem tu kamer nigdy- odparł - a co? - zapytał.
Odsunął się od niego i zarumienił się lekko błądząc wzrokiem po suficie. Wade przyglądał się jemu z zaciekawieniem.

-B-bo-oo moglibyśmy.. -robił się coraz bardziej czerwony.

-Spokojnie - powiedział Wade widząc jak robi się czerwony jeszcze bardziej.

-N-nie musimy, ale.. -przygryzł wargę.

-Powiedz na spokojnie -powiedział chłopak.

-C-chciałbym, żebyś mnie pocałował.. -szepnął i schował twarz w dłoniach.

-Em - Wade się delikatnie zarumienił - c-chcesz t-tego?

-To jest głupie.. -mruknął w dłonie.

-Why little spider?

-Żenujące ze względu na to, że nie powinienem się o to pytać, bo jesteśmy facetami i w ogóle...

-W sumie trochę racja - mruknął - ale nikt nie musi wiedzieć - uśmiechnął się do niego.

-Nikt? -przełknął ślinę.

-Nikt - powiedział - ale to ty decydujesz little Spidey.

-Ja już nie wiem co do ciebie czuje.. -założył nie pewnie ręce na jego ramiona

-Szczerze mówiąc też mam tak jak ty- powiedział cicho.

-Po prostu chciałbym spróbować ale się boję.

-Czego spajdi?

-Chciałbym spróbować potajemnie B-być..z tobą? -popatrzył w bok.

-Em Pit jest wiele lepszych osób ode mnie- mruknął cicho

-Ale ja nie chce żadnych innych osób tylko ciebie.. -westchnął ciężko.

-Egh nie wiem pit czy jestem dobrą partią dla ciebie- mruknął niepewnie.

-Oh rozumiem przecież.. -westchnął i lekko się uśmiechnął nie chcąc dalej toczyć tego tematu. Wade westchnął i złapał Peter'a delikatnie za podbródek oraz przybliżyć jego usta do swoich.
Pete spojrzał na jego czekoladowe oczy gdy Wade uśmiechnął się do niego i delikatnie pocałował go w usta. Pajączek uśmiechnął się i musnął delikatnie jego wargi kiedy
Wade ostrożnie całował jego usta.
Petey mruczał cicho i głaskał policzek Wade'a, który po chwili odsunął się od jego ust. Spidey uchylił lekko powieki i przełknął ślinę, a chłopak  był za rumieniony i spokojnym wzrokiem patrzył się na Pita, który zrobił się cały czerwony i spuścił głowę na dół.

-Więc nikt się nie dowie - szepnął i pocałował go w czułko.

-Dobrze.. -uśmiechnął się do niego.

-Możemy spróbować Petey - mruknął.

-N-naprawdę? -ucieszył się, jego serce zabiło mocno ze szczęścia i nie mógł uwierzyć.

-Yhym- potwierdził i kiwnął głową  uśmiechając się delikatnie do niego.

-Cieszę się bardzo! -wy mruczał i położył się obok niego.

-Widzę Petey.

-Tuluu i drzemka? -ziewnął i wyciągnął ręce w jego stronę.

-Tulu i drzemka - potwierdził i wtulił w siebie pajączka.

-Dziękuję Deadyś -objął go jak tylko możliwie mógł i nie chciał go wypuszczać.

-Nie masz za co Petey.

-Maam.. -ziewnął i potarł noskiem o szyję Wade'a i mruknął. Wade cicho jęknął i wtulił się bardziej w niego.
-To urocze.. -uśmiechnął się.

-Nee- mruknął.

-Taak i idziemy spać.. -cmoknął go w polik.

-Popieram- mruknął z uśmiechem i przykrył ich kocykiem. Peter czuł się jak w siódmym niebie będąc przy Wade'dzie, który po chwili odpłynął i mógł na spokojnie odpocząć. Pajączek również odpłynął i spokojnie spał w ramionach Deadpool'a. Demon przez przypadek znalazł się w gabinecie Fury'ego. Gdy go zobaczył entuzjastycznie zaczął miuczeć na jego widok.

-Hej Demon.. -pogłaskał kota, który przyszedł do niego. -Wade jest u siebie, pewnie śpi, może później go odwiedzisz hm? -zasiadł na fotelu.
Demon miauknął i wskoczył na biurko i z zaciekawieniem zaczął przyglądać się laptopowi. -Muszę coś sprawdzić, chcesz ze mną oglądnąć? -spytał zwierzaka i zaczął przeszukiwać kamery z wcześniejszych dni. Demon usiadł kolo laptopa i przyglądał się ruszającym obrazkom.

-Tak mi się tego nie chce sprawdzać, ale Natasha mi kazała.. -ziewnął Nick i głaskał kota za uchem i dalej szukał.
Demon cicho zaczął mruczeć i nadal nie odrywał wzroku z kamer. Po chwili zaczął łapką tykać ekran.
-Hm? -zerknął na kota, a później na laptop. -Mhm rozumiem... - Demon zauważył na kamerach swego pana i spojrzał na Fury'ego.
-Ehh.. -potarł skronie. -Czy nigdy nie może być spokojnie jak mnie nie ma? Demon widzisz to? - Kotek miauknął tylko przyglądając się Deadpool'owi.
-No i co o tym sądzisz Demon?- kot miauknął tylko i przechylił głowę w bok. -Nie rozumiem ich, ciebie też... -uśmiechnął się zamknął laptop i podrapał kota za uchem. Demon zamruczał i przechylił się w stronę Fury'ego. -Jak myślisz pasują do siebie? -spytał cicho, a Kot jakby kiwnął na tak i za miauczał. -No dobra zobaczymy co z nich będzie.. - uśmiechnął się zgadzając się z kotem.
Demon zeskoczył na kolana Fury'ego i położył się na nich. -Odpocznij kociaku odpocznij.. -głaskał go po całym grzbiecie. Demon przez długi czas mruczał gdy Fury nie odpuszczał głaskania kota, bo i tak na razie nie miał nic do roboty. Demon spał na nogach Fury'ego i mruczał nawet przez sen. Nick zastanawiał się nad swataniem Wdowy i Clinta, młodych. Tak naprawdę nie wiedział już co o tym myśleć, czy to będzie dobry pomysł żeby byli ze sobą. Gdy do gabinetu Fury'ego ktoś zapukał.

-Proszę.. -powiedział Nick i dalej głaskał zwierzaka.

Do gabinetu wszedł doktor z teczką.
-Dobry panie dyrektorze - powiedział.

-Dzień dobry doktorze  -powiedział spokojnie.

-Chciałem przynieść teczkę z wynikami badań Wade - rzekł i położył teczkę na biurku.

-Bardzo źle wyszły wyniki?

-Nie! - odparł - Rany po pobiciu się zregenerowały, ale trochę potrwa nim wróci do całkowitej sprawności...Bo przebite płuco to nie przelewki - wyjaśnił - a ostatnio stracił też trochę krwi...

-Oh rozumiem, musi na siebie uważać dobrze. Kiedy? I przez co?

-Em wczoraj można powiedzieć, że targnął się na swoje życie - powiedział. - rany niektóre bardzo głębokie - rzekł.

-Jak to wtargnął na swoje życie! Czemu? -mruknął nic nie świadomy Fury.

-Nie znam powodu, ale rany na ręce były poważne - rzekł.

-Dziękuję, porozmawiam z nim o tym.

-I trzeba byłoby sprawdzać bandaż, bo zaszyłem rany te głębsze, ale ręka cała była pocięta od nadgarstka do łokcia - oznajmił.

-Pójdę do nich za godzinę niech odpoczną, będę musiał z nim o tym poważnie porozmawiać...

-Dobrze - powiedział- będę wracać do swych obowiązków - oznajmił i ruszył do wyjścia z gabinetu.

-Dobrze, dziękuję za wszystko doktorze...-powiedział Fury i zaczął oglądać kartoteki Wade'a. W kartotece było zapisane wszystko odnośnie leczenia i operacji którą przeszedł oraz tego co powinien, a czego nie powinien jeszcze robić. -Demon powiedz mi co ja takiego zrobiłem, że Wade robi sobie takie złe rzeczy.. -westchnął i zostawił papiery.
Kot mauknął cicho i zerknął na dyrektora. Pirat westchnął i głaskał delikatnie Demona po grzbiecie.
Demon chciał jak najszybciej zobaczyć swego pana, więc zasnął aby czas leciał szybciej. Jednak dla Nick'a ten czas płynął za wolno, miał tyle pytań bez żadnej odpowiedzi...  Po niecałej godzinie drzemki Wade delikatnie się przebudził, ale nadal trzymał w ramionach młodszego chłopaka. Pete jeszcze chwilkę spał zanim się zaczął powoli budzić, kiedy Wade przez trochę czasu przyglądał się jego twarzy. Pajączek w końcu się obudził i ziewnął i uchylił delikatnie powieki. Wade od razu uśmiechnął się do niego.

-Długo na mnie tak patrzysz?- spytał cicho i się zarumienił.

-Nie- odparł nie przyznając się.

-Tak na pewno... -mruknął w jego szyję.

-Dobra trochę nie śpię już- powiedział.

-Czemu mnie nie obudziłeś? -wy mruczał.

-Bo tak- odparł cicho i przesunął się trochę lewą dłonią na której spał  Petey, bo zaczęła go boleć.

Peter widział że chce wziąć rękę, więc nieco się odsunął dając mu wolność.
-Trzeba było mnie obudzić i nie patrzeć na mnie.

-Byłbym potworem gdybym cię obudził - powiedział i wziął rękę, a na jego bandażu była plama z krwią...
Pete zobaczył na jego rękę i westchnął ciężko.

-Przepraszam.. -szepnął i dotknął jego rękę.

-Nic się nie stało- odparł.

-Stało się.. -przytulił się do jego dłoni.

-Rany nie chcą się tylko szybko zagoić i tyle - mruknął.

-To nie jest normalne...-westchnął.

-Dlaczego? - zapytał pajączka.

-Bo ty się szybko regenerujesz, a teraz nie...

-Przez tą substancje -mruknął- regeneracja mi wróci po jakimś czasie.

-Chciałabym jakoś jednak pomóc -powiedział cicho.

-To że jesteś wystarcza - rzekł.

-Rozumiem, ale jak coś to mów, naprawdę chciałbym ci pomóc -musnął wargami jego bandaż.

-Wiem Petey wiem- mruknął i uśmiechnął się do niego.

-Ciekawe, która godzina chętnie bym nie opuszczał twoich ramion -powiedział cicho i lekko jego policzki stały się różowe.

-Hmmm jest 16 - odparł patrząc się na ścianę z zegarem.

-Już 16, trzeba będzie się zbierać.. -mruknął zniesmaczony. -Lekcje, patrol, spanie, lekcje, ty, spanie... -zaczął wymieniać.

-No ta - mruknął - ale jutro przyjdziesz - stwierdził - to spędzimy cały dzień razem!

-Ale muszę iść do szkoły tydzień się nie skończył jeszcze...- przytulił się do jego twarzy.

-No tak ale pół dnia spędzimy - rzekł i przytulił go do siebie.

-Wiem, ale to dalej mało -tulił się do niego.

-To czekamy na sobotę- stwierdził i pocałował go w czółko.

-A co będziemy robić w sobotę, że mamy na nią czekać? -popatrzył na Wade'a i lekko się uśmiechnął.

-Na pewno trening może gdzieś wyskoczymy - rzekł i odwzajemnił jego uśmiech.

-Byłoby miło.. -wy mruczał i cmoknął go w czubek nosa.Wade się cicho zaśmiał i rozpromienił.

-Czyli będziesz wracać do domu- mruknął -Clint powinien cię podrzucić - stwierdził.

-Nie chce mi się za bardzo.. -wy marudził cicho.

-Zdrzemliśmy się z godzinę- stwierdził - A ciocia May pewnie się o ciebie martwi.

-Za niedługo będzie w domu poza tym nic mi nie jest, później jej wytłumaczę, no a poza tym idę wieczorem na deskorolkę i takie nudne nie ważne rzeczy..

-Dawno nie jeździłem- stwierdził i zamyślił się.

-Jadę sam.. -ziewnął i cmoknął go przelotnie w polik z szerokim uśmiechem. -Późno wieczorem..

-Ale masz uważać nie wiadomo co zrobi doktorek ośmiorniczka!

-Będę uważał Deadyś naprawdę.. -pokiwał głową.

-Okej- mruknął i schował twarz w jego szyi.

-Mooże, ale jako Spiderman muszę pilnować wszystkiego aby było na swoim porządku, poza tym dam radę jak będzie trzeba zająć się doktorem...

-Rozumiem- rzekł - jak coś to dzwoń zajmę się doktorkiem!

-Ty siedzisz tu i grzecznie się regenerujesz.. -uśmiechnął się.

-Nie potrzebuje - stwierdził i ugryzł delikatnie jego szyję.

-Mmmmh Deadyy.. -sapnął czerwony. -Żadnych śladów, bo ciocia mnie zabije -wyszeptał i zaczął głaskać jego plecy.

-Why? Nic takiego nie robię - wy mruczał w jego szyję.

-Gryziesz mnie... -miauknął i się cicho zaśmiał.

-Zdaję ci się - zaśmiał się i uśmiechnął do niego.

-Nie, nie zdaje mi się. Czułem zęby na sto procent! -prychnął przez śmiech.

3433 słów!

Co się wydarzy?
Czy coś z tego wyjdzie?
O czym będzie Fury rozmawiać z synem?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro