Czasami lepiej się nie odzywać
-Chciałbym, ale ty musisz zażyć leki i odpocząć.
-Bleee leki- mruknął.
-Nie rób z siebie dziecka...
-A kto lubi leki?
-Nikt, ale pomagają!
-No może trochę.
-Cichaj i siadaj...
-No dobra- burknął i usiadł niechętnie. Pajączek też usiadł i wyszedł niechętnie spod cieplutkiej kołderki. Chłopak popatrzył się na lęki koło łóżka. Gdy eter się rozciągnął i przyszedł przez łóżko nie chcąc obchodzić dookoła łóżka i wziął do ręki leki i podał je najemnikowi.
Wade wziął od niego leki i niechętnie je połknął. -No grzeczny Wade...
-Pffffff - prychnął.
-Ooo teraz będziesz się pluł - wziął ciastko z talerzyka i zarobił kółko w powietrzu. -Uwaga leci samoloooot...
-Pit coś ty brał? - spytał Wade.
-Lepiej otwieraj buzie.. -kręcił się z tym ciastkiem i w końcu nakierował jedzenie na Wade'a.
-Nie trzeba mnie karmić- mruknął, ale otworzył usta.
-Heh ale fajnie wyglądasz jak jesteś karmionym.. -uśmiechnął się poprawił włosy, które mu opadały na oczy i dał do buzi najemnika ciastko.
-Baaudxio zubsawne- mruknął i gryzł ciacho.
-Nie śmieje się przecież...
-Nie? Według mnie się śmiejesz- powiedział gdy zjadł ciacho.
-Uśmiechać panie Wade, a śmiać to dwie inne czynności...
-Oczywiście panie Peter - powiedział.
-Pan chyba jest jeszcze głodny -mruknął i wziął kolejne ciastko.
-Nieeee! Nie jestem - powiedział i schował się pod pościelą.
-Proszę pana niech się pan nie zachowuje jak dziecko. -zachichotał i podszedł do niego.
-Jestem bardzo dzieckiem! - burknął - I nie chce ciasteczka!
-Oj no nie bądź taki Deady. Patrz mam takie pyszne ciasteczko, wiem że lubisz -położył delikatnie na pościeli w miejscu gdzie najemnik miał nos.
-Nie jestem głodny - powiedział - i nie upchniesz mi ciastka!
-A co chcesz? -westchnął.
-Nic?
-Mhm.. -kiwnął głową i wziął spod plecaka swoją maskę i założył na twarz.Wade poparzył na pajączka spod kołdry.
-Dlaczego zakładasz?
-Trzeba się powoli zbierać -mruknął. -Cóż odpoczynek jest ważny.
-Podrzucę cię - zaproponował Clint- w końcu muszę iść na patrol.
-Szkoda Petey - mruknął Wade.
-Nie trzeba Clint dam radę, poza tym chyba lecisz w inną stronę -machnął ręką. -Jutro przyjdę...
-Niech będzie - powiedział Clint i pokiwał głową.
-Okej Pitiś!
-Wade, nie żaden Pitiś.. -potrząsnął głową i westchnął. -Przeżyjesz jakoś Deady.. -zachichotał.
-Przeżyję- powiedział - jutro sobie pobiegamy- stwierdził z uśmiechem.
-Z Wdową i Hawkeye'm byłoby o wiele fajniej! -powiedział Pajączek.
-To poproś ich może pobiegają z tobą- powiedział.
-Mi bieganie nie przeszkadza- stwierdził Clint.
-A ty co będziesz leżał i wszystkim rozkazywał? -prychnął na Wade'a.
-Ja się zmywam na patrol.. -powiedziała Wdowa mając w wielkim poważaniu bieganie.
-Nie - odparł z uśmiechem - mogę biegać- rzekł Deadpool.
-Dziś to ty jego pilnujesz ja idę - rzekł Clint - chodź Peter.
-Jeeej.. -podszedł do niego. -Po piszesz ze mną na lekcjach? -spytał go cicho.
-Wiem niestety - rzekł łucznik.
-Telefon? 567 465 976- powiedział swój numer - może zdobędę swój fon- mrugnął do niego.
-Dzięki.. -wyciągnął telefon i zapisał sobie jego numer. -Wierzę ci na słowo.. -uśmiechnął się i wziął ciastko z pościeli i podsunął mu pod buzie. -To do jutra..
Wade zjadł ciacho które dał mu pit i kiwnął głową na boki cicho śmiejąc się.
-Chodź peter!- powiedział Clint.
-Wdowo mam takie nietypowe pytanko, które zadałem wcześniej Robin Hoodowi!
Petey wstał i pomachał wszystkim na odchodne i wziął swój plecak i już go nie było.
-Pytanko, mhm umieram z ciekawości.. -westchnęła.
-Co łączy cię z Clint'em? - zapytał uśmiechając się niewinnie.
-Z kim? -prychnęła śmiechem.
-No z łucznikiem, Robin Hoodem, Clint'em! - powiedział.
-Was chyba dzisiaj popierdoliło całkiem -przewróciła oczami. -Nic nas nie łączy, tylko praca, znajomość i pilnowanie takiego wstrętnego bachora, który by wszystkich tylko zabijał!
-Hehe nie wszystkich prze pani - powiedział z uśmiechem na ustach - na moje pytanie Clint się zakłopotał, a ty wybuchłaś - stwierdził.
-I co jest w tym dziwnego, on ma przecież żonę i dzieci i jest głupi -wzruszyła ramionami. -No na pewno nie wszystkich, pff teraz ja odbijam piłeczkę co CIEBIE łączy z Peterem? -uniosła brew.
-Co mnie łączy?! - zaczął kaszleć- Mnie i jego? Nic ! To tylko zwykła znajomość! - powiedział.
-Oho.. -prychła śmiechem. -Wiesz jakie teorie miał Clint o was jak wam robił zdjęcia?
-Nieeeeee - powiedział niepewnie i zerknął na nią. -i dużo zrobił tych zdjęć? - spytał.
-Powiedział, że zasnęliście razem, bo go wymęczyłeś za całą godzinę, wysłał zdjęcie Nick'owi. I szczerze nie chce wiedzieć ile ma tych zdjęć -potarła skronie.
-Nic nie zrobiliśmy oprócz rozmowy aż po prostu jakoś tak wyszło i zasnęliśmy razem - powiedział zakłopotany - dużo wysłał piratowi jezu, ale obciach- mruknął.
-Tak wyszło, że siedział se spokojnie na krześle, a później tak jakoś znalazł się obok ciebie? -prychnęła nie wierząc mu. -Nie zrób mu krzywdy Wade, jeśli już nie zrobiłeś -przewaliła oczami.
-Nie chce zrobić krzywdy pajączkowi mam zasadę aby nie krzywdzić dzieciaków!
-A później jak będzie dorosły? Też będziesz trzymał tą zasadę czy go po prostu sprzątniesz na dniach?
-Nie skrzywdzę Pitera! - powiedział twardo- Aż takim mordercą nie jestem! - burknął.
-Jeszcze zobaczymy -westchnęła głęboko i delikatnie głaskała kota po grzbiecie. -Dobra koniec tego tematu!
-Popieram poza tym nic nie zrobię przeciw woli ojca- burknął.
-No dobra, zrozumiałam.. -mruknęła, obiecała Clint'owi, że da Wade'owi szanse.
-I dobrze - rzekł.
-Postaram się więcej cię nie denerwować...
-Nie denerwujesz- odparł - po prostu zaczynasz temat, który nie ma sensu.
-Ehh.. -Wdowa zaczęła patrzeć tylko na Demona.Kot mruczał i polizał dłoń Wdowy i zeskoczył z jej kolan i ruszył do łóżka. Kobieta puściła pupila najemnika i popatrzyła za nim zaś Demon wskoczył na łóżko i zaczął przymilać się do Wade'a, a on zaczął głaskać swego pupila.
-Czyli dalej będziesz spał?
-Nie wiem - mruknął, a jego kot wdrapał się po nim i wtulił się w jego szyję.
-Widać, że bardzo cię lubi.. -powiedziała cicho.
-Tak, ale Demon jest bardzo zdradziecki i idzie do każdego - powiedział i podrapał demona pod brudką.
-Od razu zdradziecki lubi być głaskanym i tulonym..
-Poszedłby gdyby chciał- odparł.
-To niech idzie, nie trzymasz go w końcu i tak do ciebie przyjdzie.
-Niby racja - mówił spokojnie.
-No właśnie.
-Dlaczego jesteś jakby miła?
-Wcale nie jestem...
-Jeszcze mi na oczy nie padło!
-Mhm, szkoda... -prychnęła.
-Oczywiście - prychnął.
-Będziesz mnie przedrzeźniał?
-A dlaczego nie? - zapytał- I co wykonałaś rozkaz pirata i biegałaś?
-Wkurza mnie to -zamknęła oczy. -A miałam nie wykonać rozkazu?
-No nie wiem - powiedział i uśmiechnął.
-Wolę nie biegać więcej przez wyzywanie przy Nicku...
-No widzisz nie opłaca ci się - stwierdził.
-Wade przestań, bo cię tu uduszę!
-Byłabyś zdolna do tego aby mnie skrzywdzić?
-Może -przewróciła oczami.
-Okejka - powiedział i zaśmiał się cicho.
-No i co tu jest śmieszne?
-Bo podobno jestem mordercą, a jednak ty nie boisz się mnie zabić!
-Nie zabije cię bałwanie.. -warknęła.
-Nie jestem bałwanem.
-Pff tak!
-Niet!
-Tak!
-Nie!
-Nie kłóć się ze mną, bo pójdę po lekarza aby cię uspał, albo sama cię uśpie -warknęła. -I Tak!
-A proszę bardzo - powiedział- i nie - wystawił język w jej stronę.
-Bałwany milczą!
-A pająki tym bardziej Czarna Wdowo! - powiedział.
-Odwal się, idź spać, maluj sobie cokolwiek się zajmij czymś, a nie gasz głupie i bezsensu rzeczy!
-Ale ja nie mówię bez sensu prze pani!
-Wade.. -warknęła i wstała.
-Tttak? - zapytał niepewnie.
-Nie wkurzaj mnie.. -wzięła kartki ze stolika i dała mu na nogi.
-Nie wkurwiam cię- powiedział i popatrzył na kartki.
-Wade!
-Tak?
-Bazgraj i cicho...
-A co, mam narysować? - spytał.
-Siebie w wersji Bałwana!
-Hmmmmmmmm ciebie?- zamyślił się - No okej - powiedział i uśmiechnął niewinnie.
-Ty masz SIEBIE narysować jako Bałwana! -warknęła. - Wkurzaj mnie dalej, a pójdę po środki usypiające.
-Ale jaaaaa nic nie robię! - powiedział i zaczął szkicować Wdowę, kobieta prychnęła i usiadła. Wade uśmiechnął się i szkicował zachowując ciszę. Gdy Czarna Wdowa przymknęła oczy i rozkoszowała się ciszą, a w pokoju było słychać mruczenie kota i dźwięk ołówka.
-Dalej bazgrasz? -spytała cicho po dłuższej chwili i popatrzyła na Wade'a.
-Tak w końcu kazałaś mi być cicho i rysować.
-I prawidłowa odpowiedź.. -uśmiechnęła się.
-Chyba, że mamy się kłócić?
-To będę zmuszona iść po zastrzyki dla nadgorliwego dzieciaka z głupawką -uśmiech znikł z jej twarzy.
-Toooo ja wolę być cicho!
-I dobrze, bo mi się nie chce chodzić tam i z powrotem.
-To oznacza, że mogę mówić?
-Tylko nie głupie rzeczy..
-Okej.. Hmmm- zamyślił się - dlaczego nie zdałaś treningu pirata?
-Bo nie dałam rady przejść i odpuściłam na ostatnim torze.
-Ale to był banalny tor - stwierdził.
-Jak dla ciebie.. -westchnęła.
-Ale naprawdę to był łatwy tor - powiedział - możemy jutro jeśli chcesz go przejść - stwierdził.
-Nie Wade na razie nie chce.
-Why?
-Wade nie ja nie chce... -westchnęła.
-Whyyy?
-Bo tak postanowiłam..
-Okej - mruknął. Między nimi nastała cisza, a Wade poprawiał szkic i zastanawiał się dlaczego Wdowa nie chce podejść do treningu. Gdy kobieta siedziała i milczała, bała się tak naprawdę podjąć nawet próby treningu czy też nawet przejścia go znów całego.
-Czyżbyś się bała zwykłego toru przeszkód? - zapytał.
-Może...
-Dlaczego?
-Eh nie wiem.
-To tylko tor nie widzę w nim nic strasznego - stwierdził.
-Oj no weź odpuść mi...
-Ale nie mogę pojąć co takiego jest strasznego? - mruknął i zamyślił się.
-Błagam cię.
-Dobrze - powiedział - będę cicho już...
-Nie musisz być cicho, ale nie chce tego tematu...
-Rozumiem- odpowiedział.
-Mhm.. - Wade skończył szkic i zerknął na Wdowę. - Hm? Co tam masz?
-Niiiiic- odparł.
-No pokaż.
-Może jednak nie?
-Czemu?
-Bo nie wyszło?
-Na pewno wyszło pokaż!
-No dobrze - mruknął i obrócił kartkę w stronę Wdowy, która złapała kartkę w ręce i zaczęła się przyglądać rysunkowi. Wade narysował Wdowę dumnie stojącą, a z tyłu Clint'a.
-Jesteś bałwanem -zaśmiała się cicho i nie oddała mu kartki.
-Nie jestem - odparł i zaśmiał się cicho.
-Daj mi kartkę i ołówek.. -powiedziała spokojnie.
-Okej - powiedział niepewnie i podał jej o to co prosiła. Wzięła od niego rzeczy i położyła kartkę na stoliku i zaczęła coś rysować. Wade zainteresowany obserwował to co robi Wdowa.
-Daj mi chwile.. -uśmiechnęła się szeroko.
-Okeeej?
Dalej komponowała swoją sztukę zaś Wade zaczął głaskać Demona czekając cierpliwie. Wdowa tak się wkręciła w szkicowanie, że w pewnym momencie złamała rysik ołówka, na co Wade rzucił jej temperówkę aby za strugała ołówek.
-To wszystko twoja wina, ołówek nie mógł znieść twojej twarzy.. -zaśmiała się Wdowa i rzuciła w najemnika temperówką i wyciągnęła nożyk ze spodni i zaczęła strugać ołówek.
-Nie dziwie się - stwierdził - mam bardzo brzydką twarz - zaśmiał się.
-Nie przesadzaj -burknęła i dalej rysowała.
-Stwierdzam tylko- rzekł.
-Tak tak jasssne -prawie kończyła.
-Ale serio mówię - powiedział.
-Hmm gorzej niż to nie wyglądasz... -podała mu dumna kartkę na której było narysowane jak Wade stoi w stroju bałwana na plaży z tyłu Clint i ona się śmieją, a Pajączek w spodenkach trzyma parasol nad Wade'm.
-Pfffd hahahhhahahaah- Wade zaczął się śmiać - jestem bałwankiem! Jestem niczym olaf!
-Tak, nie podoba ci się? Więcej nie rysuje -oddała mu ołówek.
-Podoba- stwierdził przez śmiech.
-To teraz ty rysuj..
-Co takiego mam narysować pani Agentko? - zapytał uspokajając się powoli.
-Hmm, Petera może jak śpi...
-Dlaczego śpiącego pajączka?
-Nie wiem może dlatego, że z nim spałeś?
-Będziesz mi to teraz wytykać?
-Nie skądże.. -uśmiechnęła się niewinnie. -Ale dlaczego nie chcesz go narysować?
-A bo ja wiem- wzruszył ramionami - narysowałem już pajączka.
-Narysuj Peter'a!
-Ale, że Pita czy jako Spajdiego?
-Peter'a!
-Hmmm- zmyślił się próbując odtworzyć sobie wygląd pajączka.
-A więc?
-Dobrze narysuję- powiedział ostrożnie - ale dlaczego chcesz abym go rysował?
-Powiedziałam ci już, ponieważ z nim SPAŁEŚ -ostatnie słowo znacząco podkreśliła.
-Tylko spałem! To nic nie znaczy- powiedział.
-Mhm, rysuj..- Wade zażenowany zaczął szkicować Pita. -Bo wiesz jak wiadomo to tylko winni się tłumaczą.. -założyła nogę za nogę i przyglądała się mu.
-Ale ja się nie tłumaczę!
-Nie, a ciągle mówienie to nic nie znaczy ja tylko spałem z nim, ja nic nie wiem.. -drażniła się z nim.
-Aghh- schował twarz w dłoniach- przestań!
-Oo czyżbym trafiła w samo sedno sprawy?
-Nieeee!
-Ohom, ktoś tu chyba kłamie - uśmiechnęła się szeroko.
-Nie! Ja nie kłamie!
-Czy aby na pewno?
-Tak na pewno!
-No ja tam dalej uważam, że kłamiesz..
-Dlaczego? - spytał i szkicował na ślepo.
-Bo się strasznie tłumaczysz jakbyś czegoś złego nie zrobił i podejrzanie się zachowujesz.
-Bo nic nie robiłem! - burknął - I nie zachowuje.
-Ohohom, dobra dobra nic nie mówię rysuj se rysuj..
-Ooookej?- Wdowa się zaśmiała i patrzyła na niego. -Nie widzę w tym nic śmiesznego- stwierdził.
-No dobrze dobrze...
-A ty co widzisz śmiesznego w tym?
-Ciebie!
-Mnie?
-Tak.
-Dlaczego?
-Bo się niepotrzebnie tłumaczysz!
-Bo ty coś wmawiasz mi, a nie wiem co!
-To dobrze!
-Co dobrze?
-Że nie wiesz co ci wmawiam..
-Bo nie wiem?
-No to mówię, że dobrze że nie wiesz!
-Aaa co masz na myśli?
-Rysuj bałwanie...
-Rysuje - odparł.
Wdowa uśmiechneła się pod nosem i patrzyła na niego. Wade widział jej wzrok, ale nie komentował. Zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu szukając czegoś ciekawego zaś Wade w końcu skupił się na szkicu Pita. Natasha co chwila zerkała na Wade'a, bo jej się nudziło.
-Toooo co jutro robicie?
-Na pewno trzeba pilnować jednego nieznośnego bałwana, a tak to jeszcze nie wiem.
-Nie wiem o jakiego bałwana ci chodzi.
-Ciebie.
-Seeeerio?
-Eh tak...
-Nie musisz - odparł.
-Czego nie muszę?
-Pilnować bałwana.
-Oczywiście, że muszę!
-Przecież nic nie zrobię, gdybym chciał to bym dawno zrobił.
-No tak tak mhm, bałwany potrzebują opieki.
-Oczywiście -prychnął- bo się jeszcze roztopią!
-No właśnie i uciekną.
-Nie mam zamiaru uciekać- powiedział - nie chce zrobić piratowi więcej problemów!
-Grzeczny bałwanek!- Wade tylko prychnął na jej słowa i nadal szkicował -A nie jest taka prawda?
-Grzeczny okej, ale bałwanek ugh no dobra - mruknął.
-Hahahaha jesteś kuźwa mroźnym bałwanem!- Wade Popatrzył na nią z szokiem. -No dobra masz te swoje lodowate serce Pajączka i dla Demona no i dla Fury'ego dobra dobra.. -machnęła ręką.
-Eeeeee powinno się mówić skamieniałe - stwierdził.
-Lodowate, bo jak już śpisz z Peterem to raczej tam kamieni już nie ma -wybuchła śmiechem, Wade parsknął śmiechem na jej komentarz i zaczął się śmiać. -No widzisz i sam się z własnej głupoty śmiejesz!
-Bo to jest już za głupie!
-A bo?
-Bo co ma kamienie i lód do Peter'a?
-Oh... -uderzyła się w głowę z otwartej ręki. -Jaki ty jesteś głupi!
-Wiem- odparł z uśmiechem.
-Ehhh..
-To wytłumaczysz?
-Co tym razem mam ci tłumaczyć?
-No to z tym lodem i kamieniami i jaką w tym ma Pit rolę?
-Nie będę ci tłumaczyć, powinieneś sam to zrozumieć po pewnym czasie..
-Hmmm - zamyślił się.
-No co znowu?
-Nic nic - odparł i uśmiechnął do Wdowy.
-Ale kłamiesz..
-Nie kłamie!
-No tak..
-Serio nie kłamie!!
-Tak tak tak jasne...
-Naprawdę!
-Mhm okej..
-Ta- mruknął i popatrzył na kartkę na której był leżący Pit z ręką na oczach i rumieńcami.
-Skończyłeś?
-Ttaaa...
-Pokażesz?
-No nie wiem- mruknął.
-Dobrze rysujesz...
-Nieeee nie mam talentu do rysowania - stwierdził.
-Pokaz kartkę.. -wyciągnęła w jego kierunku dłoń.
-Muuuuusze?
-Tak - Wade podał jej kartkę
Wdowa spoglądała to na Wade'a to na rysunek. -Mhmhhmhmm Clint będzie zadowolony jak to zobaczy..
-Dlaczego? - zapytał niepewnie i delikatnie zawstydzony.
-Oj tam, a jak Peter zobaczy to będzie bardziej zadowolony -mruknęła.
-Dlaczegoooo?
-Co dlaczego bałwanku? -uśmiechnęła się szeroko.
-Dlaczego oni będą zadowoleni?
-Bo im to pokaże poza tym to twój rysunek -zaśmiała się.
-Nie wiem dlaczego mieliby być zadowoleni?
-Bo Hawkeye wszystko przesładza i uwielbia twoje rysunki, a Peter bo to jego właśnie narysowałeś..
-Yhym- mruknął - rozumiem.
-To dobrze, że rozumiesz rysuj dalej..
-Nieeeeeee - rzekł.
-A bo?
-Mam już dość.
-To odpocznij..
-Yhym- mruknął i ściągnął Demona z swoich barków i przytulił się do niego zaś on zaczął mruczeć.
-Idźcie spać najlepiej będzie.
-Dlaaaczego? - zapytał i przymknął oczy wygodniej się układając.
-Bo cały dzień tylko śpicie, więc to nie ma różnicy.
-A co innego mamy robić? Poza tym to kot on śpi z 16 godzin na dzień!
-Może spać 24 godziny na dzień.
-Hahaha to, by tylko spał - stwierdził cicho i wtulił bardziej w kota.
-A niech śpi.. -zaśmiała się cicho.
-Nieeee, bo by nie rozrabiał ani nie jadł a to łakomczuch- powiedział.
-Dobra nieważne -mruknęła pod nosem.
-Yhym- mruknął i powoli przysypiał.
Uśmiechneła widząc jak Wade odpływał. Chłopak po kilku minutach już spał wtulony w Demona. Kobieta oparła się wygodnie o ścianę i wsłuchiwała się w przyjemny pomruk i ciszę zaś Deadpool spał spokojnie wiedząc iż Wdowa nic mu nie zrobi.
Natasha przez cały czas pilnowała najemnika. Gdy Peter jednak zdecydował się żeby Clint go trochę podrzucił na Manhattan.
-I jak spało się z Wadem? - zapytał Clint.
-Heeee.. -prychnął cicho Pajączek pod nosem. -Normalnie?
-Muszę przyznać, że słodko wygladaliście - rzekł i uśmiechnął się - Fury był zszokowany!
-Czemu wysyłałeś to panu Nick'owi.. -schował zamaskowaną twarz w dłonie. -Ja nie jestem słodki...
-No co ty Pit należy się informować to co robi Wade! - rzekł.
-No właśnie to co robi Wade, ale beze mnie -mruknął zażenowany.
-Byłeś tuż przy Deadpool'u - stwierdził- jak chcesz to mogę ci przesłać wszystkieeee zdjęcia!
-O boże nawet nie wiem czy chce się widzieć. -cieszył się, że ma maskę, bo jego policzki aż były prawie koloru jego stroju.
-Wyśle ci- stwierdził i zaśmiał- mam nadzieję, że Wdowa tylko nie ukatrupi Wade'a.
-Za co ma go znowu ukatrupić? -spytał cicho.
-Nie wiem- rzekł- Wdowa jest czasem trudna do zrozumienia.
-Zdążyłem to zauważyć.. -powiedział już pewniej. -Lubicie się z panią okropność?
-Jest dobrą przyjaciółką - rzekł z uśmiechem - a ty i Wade?
-Rozumiem. Lubię Wade'a, nie jest typowym znajomym, ale na pewno dobrym. Nie widzę w nim tego złego, może czasami jego żarty nie są śmieszne, ale ważne że się stara... -próbował lekko się uśmiechnąć.
-Czasem i on nie rozumie wielu rzeczy - rzekł - więc się nie przejmuj tym co mówi.
-Wiem, wiem.. -podrapał się po karku. -Jak myślisz czy naprawdę go... Eh no wiesz...
-Czy go skażą na śmierć?
-T-taaa.. -westchnął.
-Nie wiem Peter - powiedział - nie jeden bohater był łotrem - stwierdził - chociaż Wade zabił naprawdę dużo ludzi to nie znaczy, że jest potworem, którego trzeba zabić skoro mamy pełno złoczyńców i żaden nie dostał kary śmierci.
-Eh wiem o tym, ciekawe czy oni wiedzą, że on nie jest żadnym potworem -powiedział cicho.
-Rada jest trudna do przekonania. Musiałby stać się cud aby chciał większość z nich poparła Nick'a.
Peter tylko westchnął bardzo ciężko i popatrzył na swoje ręce.
-Chciałbym jakoś pomóc, ale nie potrafię.
-Nic nie jesteśmy w stanie zrobić - powiedział - nie martw się młody będzie dobrze!
-Tak też to sobie mówię, ale czy tak naprawdę będzie?
-Przekonamy się w czwartek - odparł.
-To już za trzy dni.. -westchnął. -Czasami myślę, że przyciągam do siebie kochanych ludzi, a później jako pechowiec ich tracę.
-Nie myśl tak Peter każdemu się zdarza stracić coś - rzekł - Wade stracił swoją prawdziwą rodzinę i potem te treningi z Fury'm, a następnie dowiedzenie się, że jest chory - westchnął - życie daje w kość Peter.
-Wiem, ale po prostu odkąd na moich oczach zginął wujek Ben nie mogę sobie tego wybaczyć...
-Nie zawsze możemy kogoś uratować Peter czasem śmierć kogoś bliskiego nakierowuje nas na prawdziwy tor, którym mamy podążać!
-I kolejna osoba ma zginąć, bo on zabija mafie gangi i chce dopaść głupiego dupka, który jest winny jego blizn?
-Egh - westchnął - w sumie Wade'owi potrzebna jest kara za swoje poczynania, ale to wina Fransisa i raka.
-Wiem rozumiem, ale kara śmierci?
-Trochę przegięcie!
-No właśnie..
-No, ale tylko cud uratuje Wade'a.
-CUDZIE NADEJDŹ PROSZE!
-Heh może nadejdzie - powiedział- ale współczuję Fury'emu.
-Musi się dużo nastarać aby był cud.
-Taak.
-Oby tak było, Deadpool jest naprawdę niezłym kumplem...
-Po prostu młody się zagłubił w tym co robił i tyle.
-Rozumiem.
-Ile się już znacie, że śpicie już ze sobą?
-Hawkeye! -schował twarz w dłoniach. -Chciał sobie zrobić drzemkę...
-Hehehe oczywiście drzemkę z tobą i obejmując się w pasie.
-No i? -spytał cały za rumieniony pod maską.
-No wiesz - powiedział - nie każdy obejmuje kogoś w pasie.
-Dlaczego przecież to normalne...chyba -ostatnie słowo szepnął i przełknął ślinę.
-No nie za bardzo spaliście jak jakaś para - stwierdził.
-Przestań, wcale nie.
-A mam ci pokazać to na zdjęciach?
-Serio po co ci te zdjęcia -mruknął zażenowany.
-Bo była okazja więc trzeba było korzystać- odparł.
-Z czego? Jaka okazja do czego?! -prychnął.
-Aby wam zrobić zdjęcia - zaśmiał się - ja wiem do czego i jesteśmy młody - powiedział.
-Przecież to głupota komuś robić zdjęcia! -oburzył się. -I nawet nie próbuj tego gdziekolwiek zamieszczać!
Uśmiech Clint'a powiększył się.
-Nieeeee no co ty....
-Hawkeye! -zacisnął dłonie w pięści. -Proszę cię!
-Nie wystawie no może- dodał ciszej.
Petey prychnął pod nosem, był cały już za rumieniony kiedy o tym wszystkim mówił Clint.
-Nie martw się tylko się droczę!
-Wiem o tym doskonale, ale przekraczasz granice moich cierpliwości -odwrócił głowę. -Poza tym nie mógłbym być "parą" z Wade'm. Jest kilka punktów które uniemożliwiają taki byt -mruknął nie patrząc na Hawkeyae'a.
-Rozumiem młody i nie tłumacz się, bo tylko winny się tłumaczy.
-Nie tłumaczę tylko ci mówię jak jest i nie jestem winny.. -prychnął.
-Oczywiście - uśmiechnął się - leć już do domu, bo ciotka będzie się martwić.
-Jeszcze patrol zanim do domu polecę...-uśmiechnął się.
3397 słów
Co się wydarzy?
Czy Clint i Natasha będą ich shipować?
Co zrobią młodzi?
Serdecznie zapraszam do pisania swoich teorii w komentarzach!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro