Cuda się zdarzają!
-Głodny jesteś? Ahaa to teraz brzuszek się domaga tego jedzonka tak? O ty.. -blondyn wstał widząc jak kociak kręci głową i szuka czegoś i podszedł po butelkę. -Włączycie jakiś film, bo patrzenie się na nas przyprawia mnie o dreszcze.. -powiedział do reszty.
-Jakaś komedie? - zapytał Clint i włączył telewizor.
-"Przynajmniej nie będzie miał problemów z jedzeniem " - powiedział Loki w głowie kapitana i niewinnie uśmiechał się.
~Mleeeczkooo- miauknął z zadowoleniem widząc iż Steve bierze butelkę.
-Taak.. -Cap uśmiechnął się do Loki'ego i po patrzył na kota, który miauczał i prosił o jedzenie.
-Komedie, a jaką proponujesz? -Tasha przeszła się aby usiąść obok Clint'a i Jelonka i dała obu klapsa w uda.
-Jakaś śmieszną - stwierdził i skrzywił się gdy Natasha uderzyła go w udo.
Loki zaś tylko warknął na Wdowę.
Gdy Tony łapką chciał dosięgnąć butelki z smacznym jedzonkiem. Chociaż nie był zbyt głodny to jego teraz drugie kocie ja pragnęło jeść.
-Niech będzie.. -mruknęła i się uśmiechnęła. Oparła się o ramię Bartona i podkuliła nogi przed siedziskiem Loki'ego.
-A ty Thor co sądzisz? - spytał o zdanie Boga.
~Daaaaaj - miauknął chcąc już się najeść.
-Jeśli przyjaciołom będzie pasowało to czemu i by mi nie pasować, ja tylko tak patrzę na was wszystkich jak się u was wszystko pozmieniało i z dumiewam.. -odpowiedział Thor i czochrał brata.
-No już już ci daje żarłoku.. - uśmiechnął się Steve podsuwając gumowy dziubek pod pyszczek kota.
-Nic się prawie nie zmieniło Thor - zaśmiał się Clint i wybrał jakaś komedie. Brat warknął na haniebny dla Loki'ego czyn Thora i założył ramię na ramię. Gdy Antoś szybko złapał dziubek i zaczął z niego ciągnąć mleko, a ogon samoistnie ruszał się na boki.
-Zmieniło się dużo -zaśmiał się Thor.
Nat wygodniej oparła się o ramię Clint'a i patrzyła w ekran. Kapitan z uśmiechem karmił Tony'ego i patrzył co jakiś czas na film. W butelce było ponad połowa mleka, ale gdy Antoś dossał się robiło się go coraz mniej.
-Tylko go nie prze karm Steve - zasugerował Clint.
-Ale nie będę mógł patrzeć jak ten maluszek prosi jeszcze o jedzenie.. -mruknął cicho.
-Zostaw go Clint, wczuwa się w rolę opiekunki, w końcu chyba wziął sobie kota na coś.. - rzekła Natasha.
-Według mnie dobrze, że je, a przejedzenie nic mu nie zrobi bo to mały kot, a małe koty jedzą dużo i często - stwierdził Loki.
-Dobra dobra - poddał się brunet.
-Od kiedy znasz się na kotach co Jelonek? -uśmiechnęła się Tasha.
-Dużo czytam więc wiem co i jak - odparł. Podczas gdy oni gadali Tony nie zwracał uwagi na nic oprócz butelki z mlekiem był tak zajęty jedzeniem, że miał przymknięte kocie oczęta i cicho pomrukiwał.
-Potrafisz czytać no nie wierze.. -zaśmiała się cicho.
-Tak Loki uczy się wszystkiego powoli, ale szybko wszystko przyswaja.. -powiedział w końcu Thor dalej czesząc włosy brata. Steve zajął się tylko Tony'm nie był jakoś bardzo przekonany do wciągania się w rozmowy z nimi.
-Nie uczę się powoli! - prychnął - Przyswajam wiedzę szybciej od ciebie, ale nie zawsze jej używam - powiedział oburzony - i zostaw moje włosy!
-Już dobrze bracie dobrze.. -Thor wziął Loki'ego na nogi i patrzył przez ramię na telewizor.
-Thoooor - warknął cicho, a Clint zaczął się śmiać z miny Loki'ego. Tony przysnął i choć drzemał to dalej ssał z sztucznego cycka mleko.
-Cicho dziecko tam śpi.. -mruknął Bóg piorunów.
-Jeloonek dalej będziesz się upierał? -spytała uroczo Tasha chociaż miała ochotę śmiać się głośno.
-Będę się upierał - burknął spięty - bo nie jestem gejem - warknął - bogom nie przystoi takich rzeczy!
-Jakie dziecko? - spytał Clint.
-Jelonek wie kto to homoseksualista, no nie wierze.. -Tasha wybuchła śmiechem.
-No kot na nogach Steve'a..
-Aaa- zrozumiał Clint i spojrzał w stronę Steve'a.
-Na Odyna weźcie ją, bo po prostu nie wytrzymam! - warknął Loki.
-Jak będziesz ją prowokował to tym bardziej będzie wymyślać dziwne rzeczy.. -stwierdził Thor.
-Dobra nie odzywam się - prychnął zły. Zaś Tony wypił w końcu całą butelkę, a darcie ludzi go obudziły gdy kończył. Odbiło mu się i puścił dziubek.
-Ugh.. -westchnął Steve pod nosem kiedy obudzili śpiocha swoimi przedrzeźniami. -Śpij jeszcze, śpij.. -pogłaskał go po pyszczku z ścierając mleko odłożył pustą butelkę na bok i masować delikatnie jego brzuszek. Tony zamruczał cicho i przymknął oczka.
-Ciszej - skarcił Clint Natashe - obudzilśmy Antosia!
-Przepraszam.. -zatkała usta i dalej chichotała. Kotek wtulił się w Steve'a i ponownie usunął w jego ramionach.
Cap objął Tony'ego i z uśmiechem patrzył spokojnie na film.
-To chyba nie jest film komediowy, co? -spytał Thor widząc jak jakaś para całuje się pół nago w wodzie w lesie i zatkał oczy Loki'emu dłonią.
-Miała być komedia - powiedział Clint.
-Nie jestem dzieckiem aby zakrywać mi oczy! - oburzył się Loki.
-Nie wolno ci patrzeć na takie rzeczy bracie.. -mruknął Thor.
-Jelenie też nie mogą oglądać filmów dla dorosłych, więc dobrze, że Thor zakrywa ci oczy.. -mruknęła Nat.
-Jestem kurwa dorosły!
-Nie przeklinajcie proszę.. -mruknął Cap zirytowany ich zachowaniem.
-No dobra - prychnął Loki zaś Clint tylko się uśmiechnął. Nareszcie zapanowała cisza i tylko było słychać film z telewizora i ciche mruczenie kotka, który spał po sytym obiedzie i mruczał z zadowoleniem. Kapitan głaskał delikatnie brzuszek Stark'a aby ułożyło mu się dobrze, ale też po prostu chciał go głaskać i mieć przy sobie. Po takiej jednorazowej akcji w filmie zaczęło się robić zabawniej i bardziej interesująco. Avengers właśnie tak spędzili miło dzień z Loki'm, z kotem którym był Tony. Było zabawnie, a czasami żenująco. Na helicarrierze nic się nie zmieniło. Nadal Wade spał, a lekarze skakali wokół nich. Peter nadal leżał przy chłopaku i się od niego nie ruszał chciał być przy nim cały czas i go nie opuszczać dopóki się nie wybudzi. Deadpool był stabilny. Rany wszystkie były już zregenerowane i tylko trzeba było tylko czekać. Rana Pajączka powoli też się goiła chodź nie miała zbyt wielkiego pozwolenia od właściciela, bo co chwila się przemieszczał. Powoli zachodziło słońce za horyzont. Dzień powoli się kończył. I znów kolejny dzień zleciał szybko i nudno. Jedną rzeczą jaka go zadowalała był fakt, że może być przy najemniku. Wade czuł się zagubiony w swojej głowie w której przebywał, a czas dla niego nie leciał. Po pomieszczeniu walały się rysunki Peter'a, które rysował dla Wade'a i nie chciało mu się ich zbierać. Kilka razy w dniu przyszedł Fury do Peter'a i Wade'a. Teraz jednak Spidey leżał sam przy Deadpool'u i czuwał nad nim. Miał leżeć trzy dni, a czuł jakby zleciało już ponad dobrych kilka miesięcy. Wade mruknął przez sen coś i przechylił głowę na drugą stronę.
Peter już miewał takie sytuacje, że myślał iż Wade się budzi, ale jednak nie. Jednak Deadpool powoli uspokajał się, ale z każdym spokojnym oddechem nie widział co tu robi wśród mroku. Spidey z każdymi kilkoma godzinami, zamartwiał się bardziej że Wade jednak będzie miał tą amnezję i go nie będzie pamiętał, te ostatnie dni znikną jak za pomocą pstryknięcia palcami. Zapomni Peter'a, co dla młodszego będzie okropnym bólem.
Każdy obawiał się że jednak Deadpool będzie miał amnezje, a kto zna Peter'a i Wade'a wiedzą iż to będzie trudny czas dla ich obojga. Peter kiedy poczuł się nieco lepiej, a rana prawie się zagoiła zabrał porozrzucane kartki i schował je w szufladzie przy łóżku Wade'a, pochodził trochę po pomieszczeniu i planował co robić.
Niespodziewanie Deadpool zaczął się prze budzać i to nie na niby lecz naprawdę.
-Wade? -Pajączek podszedł do łóżka chłopaka i spojrzał na niego zmartwiony, ale jednocześnie szczęśliwy, że właśnie się budzi i wraca do niego. Oczy Deadpool'a były delikatnie uchylone, ale jakby pokryte mgłą. Jeszcze dokładnie nie docierało do niego co się dzieje. -Obudziłeś się w końcu.. -powiedział uśmiechnięty. -Powiadomię pana Nick'a.. -podszedł do swojej szafki po telefon i zadzwonił, a Wade mruknął i przymknął oczy. Dopiero po chwili telefon odebrał Fury.
-Co się dzieje Peter? - spytał.
-B-bo Wade się obudził mógłby pan przyjść? -powiedział cicho.
-Wade?! Już zaraz będę! - powiedział i rozłączył się. Szybko wyszedł z swojego gabinetu i dość szybkim krokiem szedł w stronę sali gdzie leżał jego syn. Peter poszedł usiąść przy najemniku i czekał na Fury'ego. Wade zaczął przyzwyczajać się do sytuacji choć miał przymknięte powieki. Po chwili do pokoju wpadł Nick Fury, a Parker spojrzał na dyrektora i lekko się uśmiechnął. A później jego wzrok spoczął na Wade'dzie. -Wade? - spytał cicho Fury podchodząc do łóżka.
-Tak? - spytał najemnik i zrozumiał, że ten głos należy do jego ojca. Spidey zrozumiał, że nie należy im przeszkadzać i poszedł usiąść na swoim łóżku.
-Jak się czujesz synu? -nadal cicho pytał Nick, trochę nie dowierzając, że Wilson właśnie się wybudził z 'śpiączki'. Wade otworzył oczy i przetarł je dłonią.
-Nie wiem - powiedział zgodnie z prawdą- co robię na helicarrierze ? - zapytał niepewnie.
-Jak co tu robisz, nie pamiętasz? -Fury przysiadł się do Wade'a, który przymknął powieki chcąc przypomnieć sobie jak znalazł się na helicarrierze, ale miał pustkę.
-Nie wiem - odpowiedział cicho.
-A co ostatniego pamiętasz? -spytał spokojnie i z lekkim westchnięciem.
-Hmmm -zamyślił się- nie wiem mam pustkę - westchnął.
-Nic się nie stało najważniejsze, że się obudziłeś.. -uśmiechnął się delikatnie do niego.
-Yhym - mruknął, ale czuł, że o czymś zapomniał o czymś bardzo ważnym.
-Zbada cię lekarz czy jest wszystko w porządku.. -powiedział i poinformował lekarza żeby przyszedł.
Pajączek przysłuchiwał się wszystkiemu, czuł że Wade go nie będzie pamiętał. Zabolało go to jeszcze bardziej niż rana otwierana po postrzale.
-Dobrze - kiwnął głową i spojrzał na chłopaka. Miał dziwne i bardzo nie przyjemne wrażenie, że skądś go znał, ale nie był w stanie stwierdzić kim jest. Fury zauważył, że jego syn spogląda na Peter'a, westchnął i spytał cicho.
-Jego też nie pamiętasz prawda?
-Mam dziwne wrażenie, że skądś znam - westchnął i po masował sobie głowę - ale nie mogę przypomnieć.
-Przypomnisz sobie, na spokojnie.. -pogłaskał go po ramieniu.
-Yhym - mruknął i patrzył się teraz w sufit... W sali zapanowała cisza, ale nie taka twarda jak przedtem, teraz przynajmniej było więcej osób w czasie teraźniejszym. Wade w ciszy starał sobie przypomnieć choć trochę gdy Parker próbował jakoś wpoić sobie, że nic się nie stało i, że Wade go sobie przypomni po kilku dniach, ale strach był od niego silniejszy. Ciszę panującą w sali przerwał doktor Wade'a, który wszedł do pokoju.
-Dziękuję doktorze, że tak szybko się zjawiłeś.. -Fury wstał i przywitał się z lekarzem.
-Nie masz za co - odparł - witaj Wade wśród żywych. - Fury miał nadzieję, że Wade chociaż doktora pamięta i badanie szybko przejdzie i bez błędów.
-Um - Wade przyjrzał się doktorowi. Po chwili trafił na kilka wspomnień z doktorem i już wiedział kim jest. -Cześć doktorku?
-Widzę, że sobie mnie przypominasz to dobrze, jak u ciebie? -doktor uśmiechnął się i zapisywał sobie w notesie ważne rzeczy.
-Em jeszcze nie wiem - odparł spokojnie.
-To nic, to nic.. -podszedł do niego spokojnie i sprawdził mu wzrok i gardło. -Boli cię coś?
-Chyba nie - rzekł - a powinno?
-Nie powinno, i dobrze, że nie boli..
-Roooozumiem- powiedział niepewnie.
-Regeneracja powróciła, głos również, nie widzę żadnych innych przeciwskazań niż do końca dnia odpoczynek. Musi się przyzwyczaić. Przez jakiś czas Wade będziesz siedział na helicarrierze, ostatnie dni były dla ciebie ciężkie i ojciec zdecydował, że cię tu zostawi, a ty nie miałeś nic przeciwko.. - Deadpool słuchał wszystkiego z uwagą i delikatnym szokiem. Co musiało się stać, że pogodził się z ojcem i jest na helicarrierze. -Jesteś zdziwiony dlaczego? -spytał lekarz.
-Um za dużo informacji?
-Na razie tyle informacji, powoli sobie po układasz, a później będziesz zadawał pytania..
-No dobrze - podrapał się po karku.
-Chyba, że masz teraz jakieś pytanie? -uniósł brew.
-Nie, nie mam żadnego - powiedział.
-Rozumiem więc możesz odpoczywać.. -powiedział lekarz i poszedł sprawdzić jeszcze co u Peter'a. Wade teraz zauważył duże graffiti na ścianie. Od razu zauważył, że to jego styl. -Jak się czujesz Peter ? - spytał lekarz.
-Jest okej chyba.. -jednak Pajączek patrzył się na ścianę po swojej stronie, a nie na lekarza.
-Wiem, że teraz jest to dla ciebie trudne Peter, ale to nie jest koniec. Znasz go lepiej niż wszyscy więc Powinieneś mu pomóc.
-Naprawdę nic się nie stało, jestem duży rozumiem niektóre sprawy.. -nauczył się kłamać i udawać fałszywy uśmiech od Tony'ego i wychodziło mu to perfekcyjnie.
-Nie martw się - powiedział - możecie sobie porozmawiać.
-Nie będę przeszkadzał w odpoczywaniu. Może później jeśli będzie chciał to z nim porozmawiam.. -mruknął cicho.
-Rozmowa nie jest przeszkadzaniem Peter - powiedział - przyda się wam dwóm rozmowa.
-Może nieco później..
-Nie będę narzucać.
-Mhm.. -mruknął cicho pod nosem. Doktor kiwnął głową i odsunął się, a Peter spojrzał na doktora z podkrążonymi oczami i westchnął.
-Przepraszam..
-Nie masz za co Peter- odrzekł.
-Rozumiem, ale i tak uważam, że mam.
-Nie Pete - odparł- odpoczywajcie - dodał po chwili do obydwóch.
-Cały czas odpoczywam.. -mruknął cicho Pajączek. -Kiedy będę mógł wyjść?
-Rana dobrze się goi, więc za dzień dwa aby być pewniejszy czy wszystko jest jednak dobrze.
-Rozumiem.. -kiwnął głową i popatrzył w sufit.
-Macie się nie ruszać i być grzeczni!
-Leżałem cały czas. Wade spał więc też nie miał jak chodzić.. -ostatnie zdanie powiedział ciszej jakby bał się powiedzieć coś złego. Natomiast Deadpool patrzył się kontem oka na Peter'a. Skądś znał chłopaka, a raczej bardziej jego głos. Zrezygnowany Spidey po prostu położył się na poduszce i zerkał na twarz najemnika. Tak bardzo chciał się przytulić do niego i żeby go objął i powiedział, że jest wszystko w porządku, ale wcale tak nie będzie. Nie będzie okey na razie, wiedział o tym. Doktor opuścił pokój wraz z dyrektorem aby zostawić chłopaków samych.
-Mam dziwne wrażenie, że skądś cię znam - powiedział cicho Wade - nie mogę jednak przy pasować twego głosu do nikogo.
-No, bo poznaliśmy się, ale nie dziwie się, że mnie nie pamiętasz, byłeś w śpiączce.. -powiedział spokojnie Peter.
-Ugh nienawidzę amnezji - westchnął. - Peter co nie? - chciał się upewnić.
-Lepsze to niż pamiętacie niektórych okropnych chwil.. -wzruszył ramionami, a naprawdę w środku płakał przez to co powiedział.
-Wolę pamiętać okropne chwilę niż nie pamiętać nic - odparł.
-No tak, ale lepiej później sobie na spokojnie życie ułożyć prawda..
-Na nowo nie opłaca się - stwierdził.
-Najemnikom w ogóle się opłaca? Co chwila zmieniają miejsce życia i ustatkowanie.. -westchnął.
-Hmm - pomyślał - ja chyba nie zmieniałem.
-Rozumiem. Dobrze nie będę cię męczył powinieneś odpoczywać..
-Czy coś nas łączyło? - spytał nagle gdyż chłopak zachowywał się strasznie dziwnie według niego.
-Um..uh..łączyło, taaa. Można to tak nazwać.. -mruknął cicho.
-Wybacz - westchnął - pewnie teraz ubolewasz nad tym, że cię nawet nie pamiętam.
-Przecież rozumiem, że nie zawsze musi być tak jak los chce.. -przymknął oczy, czując jak zaczynają go piec od napływających łez.
-Hej spokojnie - powiedział cicho.
-Jest okey, naprawdę.. -szepnął.
-Widzę, że nie jest - odparł i usiadł na łóżku
-Może nie widać, ale jest.. -odkręcił się na drugi bok i skulił się trochę. Deadpool nie był pewien co robi to było jakby instynktowne. Wstał z łóżka i ruszył do łóżka Peter'a.
-Miałeś odpoczywać, a nie wstawać i robić spacery, naprawdę jest ze mną wszystko w porządku. Dobrze, że żyjesz i w ogóle, że jesteś zdrowy.. -powiedział Peter czując jak szósty zmysł zaraz mu rozsadzi mózg od ostrzeżeń.
-Nie potrzebuje odpoczynku - stwierdził i usiadł na jego łóżku.
-Regeneracja wróciła, hm? -spytał i westchnął.
-Um chyba tak?
-Ja nie mam tak szybkiej regeneracji, więc chyba powinienem odpoczywać..
-Um- Wade chwile się wahał czy spytać się o coś, ale w końcu przełamał się. - Mogę położyć się z tobą?
-Taa nie mam nic przeciwko.. -spojrzał przez ramię. Chłopak uśmiechnął się delikatnie i wszedł pod pościeli na łóżku Peter'a. -Co jest w tym zabawnego, że dałem ci pozwolenie? -spytał nieco przestraszony.
-Nie śmieje się - stwierdził i wtulił się w jego plecy, a Spidey przez chwilę zamarł i nie wiedział co się stało. Wade nie wiedział dlaczego, ale potrzebował właśnie tego gdy Peter nie pewnie położył dłonie na dłoniach Wade'a, który uśmiechnął się delikatnie i przymknął powieki. Pajączek był cicho czuł się szczęśliwy, że Wade jednak jest przy nim i tuli go, ale z drugiej strony czuł jakby był inną osobą. Wade starał się jak najdelikatniej obejmować Peter'a i po prostu cicho oddychać. Gdy Spidey przymknął oczka i pozwolił sobie na mały odpoczynek. Deadpool również nie wiedząc kiedy usnął trzymając w ramionach chłopaka co zbytnio mu nie przeszkadzało. Natomiast Pajączek był nieco spięty, ale kiedy spał rozluźnił się i uspokoił. Dalej jednak nie wiedział czy to jest jego Wade. Jednakże Deadpool jest jeden, ale w jego głowie jest ich kilku. Każdy trzymał inną tajemnice, ale wszyscy razem tworzyli tego dupka, którego pokochał Peter. Spali tak dość chwile, w końcu Petey mógł spokojnie odpocząć i nie chodzić z jednego miejsca na drugie. Lecz Wade nie potrzebował spać, ale widząc jak wygląda brunet i zamartwiał się o niego położył się z nim aby on trochę odpoczął. Ta cisza była dobra dla obu stron, więc i odpoczynek dla nich był wskazany. Po kilku dodatkowych godzinach snu. Wade się przebudził. Zastanawiał się dlaczego tak cholernie dobrze mu gdy trzymał w ramionach Peter'a, bo chyba tak miał na imię. I najważniejsze jak się poznali skoro on zabijał wszystkich światków swych zbrodni. Natomiast Pete spał obrócony przodem do klatki piersiowej najemnika i wtulał się w jego tors. Potrzebował go po kilku nie przespanych nocach kiedy go pilnował i nie obchodziło go na razie nic więcej. Starszy chłopak westchnął cicho. Miał tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Nie wiedział co ze sobą począć w głowie miał kilka chaotycznych strzępków chyba z jego życia, że nie potrafił niczego do nich dopasować.
-Nie śpisz? -Peter ziewnął i otworzył po jakimś czasie oczy przecierając je.
-Nie - odparł spokojnie.
-Wyczułem.. -mruknął cicho. -To o czym tak bardzo myślałeś.. -znów przymknął oczy na chwilę.
-Staram sobie coś przypomnieć lecz nie jestem wstanie - westchnął.
-Spróbuję ci pomóc. Jestem Peter Parker.. -uchylił przyspane oczka i lekko się uśmiechnął do niego, a Wade odwzajemnił uśmiech.
-Chyba po cywilnemu się nie poznaliśmy racja?
-W sumie nieco później, ale to prawda nie poznaliśmy się po cywilnemu. Stroje nas nieco nie odróżniały.. -złapał jego podbródek i delikatnie skierował jego głowę i wzrok na ścianę za nim. Chłopak spojrzał w stronę graffiti.
-Czyli dobrze przeczuwałem, że to moja robota- stwierdził, a po chwili zrozumiał o co chodzi Peter'owi - chcesz powiedzieć, że jesteś pajączkiem?
-I moja trochę też.. -mruknął. -A ty jesteś Deadpool'em..
-To wiem - oznajmił i spojrzał kontem oka na Spidermana.
-A to coś nie tak, że jestem Pajączkiem? -przełknął ślinę.
-W sumie nic nie jest nie tak - odparł - przynajmniej wiem już dlaczego kojarzyłem ten głos.
-Poznajesz mnie? -prze krzywił lekko łebek.
-Hmm Spidermana - powiedział niepewnie.
-Kiedy? -patrzył w jego oczy ciekawy.
-Co kiedy? - spytał i spojrzał w jego oczy.
-No poznajesz Spidermana kiedy go poznałeś? Pan Nick zabrał mi strój, więc nie mogę założyć maski nawet..
-Hmm - mruknął - mam w głowie kilka strzępków z różnych momentów - stwierdził.
-Oo rozumiem .. -mruknął. -To i tak już coś..
-Chyba tak, ale głowa przez to boli - westchnął.
-To odpocznij, a nie myśl za dużo..
-Um nie jest łatwo nie myśleć gdy w głowie jest pustka - powiedział. -N-nie naruszam twej przestrzeni osobistej? -spytał cicho
-Rozumiem..-mruknął cicho. -A ja twojej nie naruszam?
-Jakoś nie przeszkadza mi wcale - rzekł.
-Jakoś? -uniósł brew.
-Um tak? Pamiętam, że nie lubiłem jak ktoś mnie dotyka? - powiedział bardzo niepewnie.
-To może nie powinniśmy się przytulać, jeśli bardzo to przeszkadza.. -powiedział cicho.
-Nie nie przeszkadza mi to - powiedział szybko.
-No dobrze tylko jak coś to powiedz..
-Yhym - mruknął, a Spidey leżał już cicho również Wade się nie odzywał po prostu leżał w łóżku wraz z Peter'em.
-Dlaczego się zdziwiłeś, że jesteś na helicarrierze? -spytał cicho zaciekawiony.
-Um, bo nie pamiętam abym przyszedł na helicarrier.
-To gdzie byłeś jak nie tu? Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz..
-Hmm gdzieś chyba w mieście?
-W mieście, hmm.. -zmyślił się. -Jest dużo miast nie sądzisz.. -uśmiechnął się.
-Hmm jesteśmy w Nowym Yorku? - zapytał niepewnie.
-Jeszcze na razie tak.. -kiwnął głową.
-Dlaczego na razie?
-A nie wiem, bo ten statek sobie lata w powietrzu...
-No tak racja -stwierdził na co Peter zaśmiał się cicho. Wade również się cicho zaśmiał zdając sobie, że to o co spytał było głupie.
-Dobrze, że wróciłeś, może jeszcze nie całkiem, ale ważne że powoli.. -uśmiechnął się do niego ciepło.
-Mam nadzieję, że przypomnę sobie wszystko - odparł spokojnie.
-Nie wiem czy wszystko byś chciał. Te złe momenty eh..
-Petey nie wszyscy są idealni - stwierdził.
-Ja nie jestem.. -uśmiechnął się.
-I ja chyba również - dodał.
-Ty jesteś.. -zadarł lekko nosek.
-Nie - odparł.
-Taaak..
-Dlaczego tak sądzisz?
-Bo taak.. -mruknął.
-To nie jest odpowiedź!
-Ale dla mnie jest.. -szepnął.
-A wyjaśnisz dlaczego twierdzisz, że jestem idealny?
-Emh, bo jesteś idealny, pod każdym względem. Ale egh co ja ci się będę tłumaczył teraz.. -zarumienił się lekko przez co założył dłonie na twarz.
-A dlaczego nie będziesz tłumaczył? - spytał i uśmiechnął się szeroko widząc reakcje młodego.
-B-bo nie chce, to trudne dla mnie kogoś od nowa do siebie przekonać.. -przełknął ślinę i jeszcze bardziej był czerwony.
-Rozumiem i na spokojnie Petey - rzekł i pogłaskał go po plecach.
-Ale jest wszystko spokojnie.. -mruknął i schował twarz w jego torsie kiedy pogłaskał go po plecach.
-To dobrze?
-Miałeś odpoczywać, a przyszedłeś teraz do mnie..
-A czy to nie jest odpoczynek? Przecież leżę.
-No niby taaak. Lekarze lubią się pluć o spacery.. -zaśmiał się cicho i nerwowo.
-Czyli dużo spacerowałeś - stwierdził.
-Taaak, ale nic mi nie jest.. -powiedział.
-Jeśli krzyczeli to musieli mieć powód.- powiedział cicho i zastanowił się - czy to przeze mnie leżysz teraz tutaj ze mną? - spytał bardzo cicho.
-Może mieli, błahy i nie potrzebny.. -prychnął. -Nie przez ciebie, a poza tym to ty leżysz ze mną nie ja z tobą..
-Hmm, a czy to różnica kto z kim leży?
-Tak.. -ugryzł się w język aby nie dorzucić głupiego żartu, więc po prostu odpowiedział krótko.
-Tak? Według mnie nie ma sensu!
-B-bo teraz ty przyszedłeś do mnie, a wcześniej ja przychodziłem pilnować ciebie. Nie rozumiem w ogóle po co leżę zażywam nudne leki, których nie potrzebuje.. -mruknął cicho.
-Po to aby wyzdrowieć?
-Po co zdrowieć?
-Aby być silnym i zdrowym?
-Nie potrzeba mi..
-Um dlaczego?
-Bo jakoś daje radę..
-Ale czasem jest potrzebna pomoc - stwierdził.
3613 słów!
Spodziewaliście się, że obudzi się z amnezją?
Jak sądzicie co zrobi Pete?
Jak długo Antoś zostanie kotem?
Środowa część niestety nie o 13.30 ale było za dużo na głowie. Mieliśmy z Red obronę prac fotowieczorów i trochę to zajęło!
Ale życzę miłego czytania i zostawcie po sobie ślad w komentarzu bądź gwiazdeczką!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro