Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Błagam nie mam siły Steve

-Że wpadam do ciebie wylewam ci hektolitr zimnej wody na twarz budzę cię śniadanko i tak codziennie..

-Po moim trupie, a wielu próbowało mnie zabić - rzekł Tony.

-Ale ja nie chce cię zabić.. -położył rękę na jego plecach.

-Jakoś nie wierze - odparł i zerknął na niego.

-Naprawdę. A teraz chodźmy na trening. - Stark tylko kiwnął głową na tak nie chcąc się kłócić z Rogers'em. Natomiast Steve dalej trzymał dłoń na plecach Stark'a mimo, że pomiędzy nimi był Peter. Jednak brunetowi nie przeszkadzał dotyk ze strony Steve'a czekał aż po prostu drzwi windy się otworzą.

-Ale cisza.. -stwierdził Pajączek.

-Popieram- stwierdził Stark - poza tym jak nowe wyrzutnie sieci?

-Są świetne, ale nie używałem ich zbyt dużo razy jeszcze, więcej robiłem spacerów po dachach -powiedział.

-Rozumiem - kiwnął głową - mają w sobie kilka dodatkowych funkcji, ale tego to się dowiesz jak się pobawisz wyrzutniami.

-Dobrze, rozumiem...-kiwnął głową.

-Tak w ogóle gdzie idziemy Rogers?

-A tak bardzo cię to interesuje?

-Tak chce wiedzieć ile potem będę umierał.

-Idziemy w plener.

-To wiem - odparł - chce wiedzieć coś więcej.

-Ale się nie dowiesz..

-Ugh!!!

-Wrzucę ci lód za te serduszkowe gacie, a nie wodą obleje..

-A ja ci skorpiona jebne i co ty na to?

-Wyrażaj się przy dziecku. Pete nie słuchaj go..

-Ugh dobra nie będę - powiedział.

-W ogóle was nie słucham.. -prychnął młody i wzruszył ramionami.

-To dobrze - odparł Tony.

-To wracając chodziło ci o tatuaż?

-Jaki tatuaż?

-No ten skorpion..

-A masz?

-Nie, to ty mówiłeś, że zrobisz.

-Chodziło mi o prawdziwe zwierzę z jadem.

-Aaa rozumiem. To takich nie chcę są nie smaczne.

-A jadłeś?

-Może, a co?

-Bleeeee - aż mu cofnęło się wszystko co miał w żołądku - nigdy bym czegoś takiego nie zjadł!

-Głupi, nie próbowałem śmierdzi jak diabli jak się usmaży.. -zaśmiał się z miny Starka.

-Jesteście razem, że wasze związki są skomplikowane? -wypalił od nie chcenia Peter.

-Co?! - spytał z szokiem Tony - Peter coś brałeś? Że takie pytanie zadałeś?

-No, bo Cap wyspowiadał mi się, że jego związek z panią Sharon jest skomplikowany, pan natomiast panie Stark nie odpowiedział ani słowa o tym czy kocha pan panią Pepper, a na dodatek mieszkacie we dwóch z Avengersów w wieży i widzicie się raz na chuj wie ile czasu i tak się zachowujecie jak dzieci -prychnął Peter.

-Peter - powiedział - nasze związki są skomplikowane, bo są ale nic nas z Steve'm nie łączy oprócz przyjaźni.

-To nie można już dokuczać, jejuu.. -kapitan uniósł ręce do góry.

-Jasne przyjaźń, kilkanaście dni temu też to wmawiałem sam sobie.

-U nas tylko przyjaźń - rzekł Stark- poza tym mamy za dużo spin ze sobą aby coś nas łączyło.

-Tsa, poza tym Tony to Tony, ja wolę się nie bawić w takie rzeczy. Wolę zostać hetero i być z Sharon chociaż nie dogadujemy się, to zawsze coś wymyślę, że będzie miło więc no -wzruszył ramionami.

-A ty to ty - burknął - jesteśmy hetero i po prostu tak zostanie!

-Okey.. -mruknął Pajączek podejrzliwie.

-I możemy zmienić temat? - spytał Tony próbując nie myśleć o temacie, który zadał Peter.

-Czy ta winda jeszcze długo będzie się ciągła? -spytał Pete.

-Już jesteśmy na dole prawie - odrzekł Tony, a po chwili drzwi się otworzyły.

-Nareszcie, powietrze -Peter aż wybiegł z windy prosto do wyjścia z wieży.

-Heh - Tony pokręcił głową na boki - ten to ma pytania dopiero co nie Steve?

-Są bez sensu czasami.. -mruknął i powoli sam wyszedł do wyjścia.

-Tia - odparł i ruszył za Rogers'em, po chwili w trójkę już byli na zewnątrz.
-To gdzie idziemy?

-Do parku...

-No dobra niech będzie - odparł i ruszył w stronę parku.

-Raz dwa trzy biegamy -powiedział Steve.

-Czyli mamy biec do parku ? - spytał Tony nie za bardzo kontaktując.

-Tak.. -klasął w dłonie.

- Nie mów mi, że jak do biegniemy do parku to tam też będzie trzeba biec.

-Zezwoliłem na rozwiązanie języka jak sznurówkę od buta? -powiedział stanowczo Rogers i ponaglił ich do biegu. Tony burknął tylko i zaczął truptać w stronę parku. Biegli w ciszy Steve biegł z tyłu za nimi aby ich pilnować. Iron man nie lubił zbytnio biegów chociaż nie pogardzi treningiem lecz treningi Rogers'a są strasznie męczące, a dopiero po pół godzinie zawitali w cichym kąciku parku i stanęli. -No to teraz pompki! Na głowę po 50..

-Nienawidzę pompek! - burknął Stark - muszę?

-Stark robisz 60 i za każde marudzenie 10 kolejnych.. - powiedział bez pieprzenia Rogers.
Iron man przygryzł język przed wrednym komentarzem i zaczął robić pompki. Robili pompki zaś Steve zrobił pierwszy i później razem z Peter'em liczyli Tony'emu, który dopiero zrobił połowę. Jego ciało nie było przystosowane na takie ćwiczenia. -Obijamy się?

-Kto się obija - powiedział robiąc przy każdym słowie pompkę.

-Ty!

-Nie obijam po prostu nie robię takich ćwiczeń.

-No jeszcze ci zostało trochę sporo.

-Ugh nabijaj się nabijaj - burknął.

-Marudź dalej dostaniesz więcej..

-Błagam nie - mruknął i westchnął.

-No zostało ci 17 ostatnich pompek dawaj.. - Tony nie odpowiedział tylko robił pompki, a ręce go powoli zaczęły boleć. -Już dobra wstawaj. Twoja kondycja jest do bani żołnierzu musisz się postarać..

-Ugh daj spokój mi z tym żołnierzem! - wstał i rozciągnął się tak, że strzeliło mu coś w kręgosłupie.

-To znak, że czas na pajacyki, skaczemy 20 razy... - Tony już żałował, że wyszedł z pracowni. Lecz zaczął robić pajacyki jak jakiś pajac. Po zrobieniu pajacyków dał odpocząć Stark'owi chwile, a on razem z Peter'em dalej ćwiczyli. Stark legnął się na trawie i patrzył w niebo. -Ledwo minęła niecałą godzina, a ty już leżysz.. -prychnął Kapitan.

-Bo ja nie ćwicze! Nie potrzebuje ćwiczeń na mięśnie!

-Może trochę czasami, by pasowało.

-Wystarczy, że mam dwa razy na miesiąc lekcje samoobrony i boksu.

-Hahaha i to ma ci pomóc?

-Nie - odparł - to jest tylko dla podstaw tego, że Fury każe mi w jakiś sposób ćwiczyć.

-Bo jesteś leniem dlatego ci to zadaje..

-Nie jestem leniem po prostu wolę spędzić czas na tworzeniu broni i strojów zamiast na treningach.

-I opijać się whisky..

-Żebyś wiedział, że tak - odparł i usiadł.

-Ugh od tego siedzenia tam w głowie ci się przestawia..

-Wcale nie! Jestem geniuszem, a nie świrem!

-Pyskujesz mi tu żołnierzu?

-Nie i przestań tak do mnie mówić!

-Bo co po płaczesz się i będziesz i tak musiał ćwiczyć z przymusem?

-Ja nie płacze! I tak wiem, że mnie przy musisz.

-A spróbuj tylko wziąć później kieliszek whisky.. -pogroził mu.

-A co mi zrobisz jak dziś wypije?

-Wyrzucę wszystko alkohol, z całej wieży i nakopie ci do dupy i zamknę w pokoju!

-Język kapitanie - powiedział - nie możesz tego zrobić! To mój alkohol!

-A walić język, a jak ty się odzywasz.. -Steve podszedł do niego. -Nie obchodzi mnie twój alkohol, wyrzucę co do litra i owszem zrobię.. -przez chwilę zastanawiał się czy sturlać Stark'a z wielkiej górki, ale to zrobił.
Tyle, że w planach miał zepchnąć go samego, a spadł razem z nim na wielką łąkę i miękką trawę pełną kwiatów. Gdy Tony leżał obolały pod Rogers'em.

-Ja to ja, zaś ty to ty Stevii więc chociaż ty dawaj dobry przykład - rzekł patrząc w oczy Steve'a.

-Próbuje.. -złapał się za głowę, bo chwilę mu się kręciło w głowie, ale po chwili jego błękitne oczy spotkały te ciemne Tony'ego. -Zero alkoholu na wieczór.. -ostrzegł go.

-Ugh niech ci będzie - burknął i przewrócił oczami - i nigdy więcej nie z rzucaj mnie z górki, bo to strasznie boli.

-Każdy trening ze mną boli.. -wstał z niego otrzepując się i pomagając mu wstać z ziemi.

-Wiem, że boli dlatego zawsze staram się to omijać- rzekł i przyjął jego pomoc do wstania.

-To lekcja nauczki. Nie prowokuj starszych..

-O czylii przyznajesz, że jesteś staruszkiem??

-Nie jestem staruszkiem, to że wybije mi za niedługo 100 to nie znaczy, że tak wyglądam i się tak czuje. I powiedziałem tak, bo jestem od ciebie starszy..

-Staaaaaaaaruszeeeeeek - odparł z bananem na ustach.

-Stracisz wszystkie zęby zaraz.. -warknął.

-No okej okej stuuuu latku - rzekł i cofnął się w tył.

-Za karę robisz 30 pompek dodatkowo..

-Nie!- odparł.

-Tak bez gadania.

-A co jeśli nie? - Steve bez słowa skierował się na górkę gdzie stał Peter. Tony ruszył za nim niestety trzeba było dużego wysiłku aby wdrapać się na górkę. Iron man miał mały problem z wdrapaniem się na górę, ale po kilku zjazdach w dół udało mu się wejść na górę.

-Możemy kontynuować ćwiczenia.. -powiedział bez namiętnie Rogers i prowadził Peter'a i Tony'ego dalej.
Tony zmarnowany szedł za nimi mając powoli dość tego treningu.
Stanęli przed kilkoma punktami ćwiczeń gimnastycznych, brzuszki podciąganie się itp. Stark wiedział, że ten dzień przejdzie do historii gdy nie wróci do wieży z tarczą tylko na tarczy pokonany przez ćwiczenia. -No, a teraz każdy dobiera sobie jedno ćwiczenie i ćwiczy, a później się zmienimy!

-Boże! - za marudził Stark - Chociaż jednak nie nie wierzę w niego przecież.

-Coś mówiłeś? Kolejny zapas pompek na później chcesz sobie dołożyć?

-Nie, nie, nie! - powiedział szybko.

-Więc ćwicz z nami..

-Egh nie mam wyboru?

-Nie..

-Ughhh nienawidzę tego dnia! - burknął pod nosem i poszedł na brzuszki.

-Jeszcze masz coś do dodania?

-Nie - odparł i westchnął.

-No to ruchy..

-Ta ta - burknął i zaczął robić brzuszki. Każdy robił swoje ćwiczenia gdy Tony starał się przykładać do ćwiczeń. Steve po kilku minutach zażądał zmianę. Mężczyzna niechętnie zmienił się i zaczął inne ćwiczenia. Jak na kogoś kto nie ćwiczy bardzo biegły był w nich i wiedział co oraz jak robić. Po dobrej pół godzinie ćwiczeń mieli mieć godzinę przerwy.
Stark był padnięty i nie miał ochoty na nic, usiadł sobie i nie ruszył się z miejsca.

-Dalej pan uważa, że wygra z panem Rogers'em? -Peter dosiadł się do swojego mentora i spytał cicho.

-Jeśli się nie będzie próbowało to wtedy można powiedzieć, że przegrałeś. A ja nie jestem tak łatwy do pokonania! - odparł.

-Okeeey, to niech pan odpocznie.. -uśmiechnął się lekko i chwycił za telefon i pisał z Wade'm.

Wade tym czasie wstał z łóżka, ale bardzo widać po nim było osłabienie. Więc po prostu zmienił leżenie na siedzenie przy biurku i szkicowaniu z nudów na kartce papieru. Gdy tylko dostał powiadomienie od razu się uśmiechnął.

#Heja Petey jak tam trening? #

#Mam kolejne teorie spiskowe 😈 wyśle ci zdjęcia!#
Pete wysłał zdjęcia Rogers'a i Stark'a jak są w nietypowych pozycjach jak się trzymali albo jak się turlali i leżeli.

#Uuuuuu czyżby byli razem? Jeśli się nie mylę to oni mają dziewczyny! #

#Pan Stark ma narzeczoną i pytałem czy ją kocha to nic nie powiedział 😂! A Cap powiedział, że on i jego dziewczyna -to skomplikowane 😂! #
Chichrał się do telefonu i patrzył dużymi błyszczącymi piwnymi oczkami.

#Uhuhu! Będzie trzeba zobaczyć co skrywają, ale chyba żaden nie był z chłopakiem chyba #
Zaśmiał się do telefonu Wade i czekał na odpowiedź.

#Neee udają przyjaciół. Czy przyjaciele klepią się po tyłkach, albo trzymają się za rączkę albo trzymanie dłoni na plecach? Albo wymyślili głupią wojnę na zimną wodę i oberwałem i musieli ze mnie zdzierać strój, bo się do mnie przykleił..poza tym Stevie wysłał zdjęcie panu Nick'owi jak Tony chodzi w bokserkach w serduszka.. 😂#

#O boże 😂😂😂😂😂😂😂😂 muszę zobaczyć te zdjęcie! W sumie tak przyjaciele się nie zachowują na pewno któryś nie mówił ci, że był z chłopakiem? #

#Żaden nic nie mówił, ale można spytać.. 🤔😂😂 Mam godzinę przerwy jak na razie jestem grzeczny 😇#

#To dobrze 😉 przerwa ci się przyda ❤#

#To pisz ze mną o wszystkim! 💞#

#Hmm tooo co robiłeś na treningu ? Ja wstałem w końcu z łóżka. Pewnie za niedługo ma przyjść nowa warta strażników 😅 cholernie mi się nudzi#

#Biegaliśmy, ćwiczyliśmy, liczyliśmy pompki Tony'emu porobiłem im trochę zdjęć, kolejne ćwiczenia i teraz odpoczywamy. Dobrze, że wstałeś w końcu na śniadanie! W ogóle jak tam relacje ciocia i wujek? #

#Nie jadłem nic nie mam zbytnio ochoty. Nie wiem jeszcze nie wbili mi do pokoju, a to bardzo dziwne #

#A co wczoraj jadłeś? #

#Um kakao? #

#😒😒😒#
Usiadł spokojnie i patrzył w dal niż na telefon.

#Przepraszam Petey, ale nie jestem w stanie nawet przełknąć śliny, a co dopiero coś do jedzenia 😞#

#Musisz coś jeść, musisz. To ja zostałem zmuszony do śniadania i zjadłem, więc ty też masz zjeść, bo wezmę kapitana i będzie cię karmił tak jak karmił dzisiaj Tony'ego#

#Postaram się coś zjeść, ale i tak zapewne za chwilę będę mieć badania, więc nie zjem teraz #

#To sam przyjdę i będę cię karmił, nawet jeśli musiałbym przeżuć to jedzenie w buzi i później cię po karmić 😒#

#Nie trzeba Petey 😅 na pewno coś zjem coś małego, ale zjem 🥺❤#

#Przyjdę po południu masz to załatwione#

-Panie Stark... -spytał cicho Tony'ego.

#Fajnie byłoby gdybyś przyszedł, ale naprawdę coś zjem 😘#

-Tak młody? - spytał Stark.

#Pokarmie cię 💞#
-Czy mógłbym pójść dzisiaj chociaż na chwilę z panem na helicarrier? Proszeee -popatrzył na niego kocimi oczkami.

-Pytałem się rano czy chcesz abym załatwił ci przepustkę do Wade'a u Fury'ego, ale ty nic nie odpowiedziałeś - rzekł Tony.

-Ale nie wiedziałem, że on nie je, trzeba Wade'a po karmić.. -mruknął.

-Nie je? - spytał - Ojciec pewnie go przekona do jedzenia.

-No właśnie nie je, podobno wczoraj tylko wypił kakao.. -powiedział zmartwiony.

-To i tak dużo jak na płakanie żołądka - stwierdził - to cholernie boli w przełyku.

-Uhum.. -przełknął ślinę i westchnął i patrzył w ziemię smutny.

-Nie martw się Peter wszystko z nim już w porządku i nie masz się o co martwić!

#No dobrze jeśli chcesz mnie karmić. Ostrzegam tylko nie zjem dużo#

-Wiem, ale boję się o niego.. -powiedział.

#Dobrze, więc przyjdę nawet jeśli nie będę mógł#

#😊😊😊😊#

-Wiem wiem Peter, ale Fury nie pozwoli aby stała mu się poważna krzywda- powiedział stark i pogłaskał Peter'a po głowie.

-Wiem o tym, ale też bym go chciał chronić.

-Chronisz go na pewno tym, że piszesz do niego - powiedział - pewnie, by oszalał w pokoju siedzieć.

-Obiecałem mu pisać.. -powiedział z lekkim uśmiechem Petey.

-To dobrze - uśmiechnął się do niego.

-Mogę zadać panu takie nie typowe pytanie?

-Jasne - powiedział.

-Był pan kiedyś z chłopakiem?

-Mówiłem ci, że nie mam nic przeciwko związku z chłopakiem - odrzekł.

-Ale pytam czy pan był...

-A po co Ci ta informacja Peter?

-Pytam tylko z ciekawości.

-To odpowiedź sobie na moją wcześniejszą odpowiedź.

-Czyli był pan? I jak było w takim związku?

-Trochę inaczej niż z kobietą- odparł.

-Ale było źle skoro pan jest teraz z panią Pepper?

-Nie było- stwierdził i spojrzał na Rogers'a

-To czemu taka zmiana? -przechylił na bok głowę dalej zaciekawiony. Steve leżał na trawie i pisał z Sharon, a raczej próbował.

-Bo obydwoje stwierdziliśmy, że to nie wyjdzie - rzekł - poza tym nie wypada mi być z mężczyzną.

-Dlaczego nie? Pan i z kobietą i z mężczyzną dobrze wygląda..

-Kiedy Pepper wraca? -spytał Rogers stercząc nad nimi, a po chwili siedział z nimi.

-Nie mam pojęcia - odrzekł do Steve - chyba miała na 2 tygodnie pojechać na spotkanie biznesowe odnośnie firmy.

Odpisał i schował telefon.
-Sharon chciała wiedzieć, pewnie znowu na plotki.. -prychnął w powietrze. -Dobra wracając do tematu to co cię młody tak męczył?

-Ugh nie lubię ich ploteczek obgadują wszystko i wszystkich - stwierdził - młody pyta się czy byłem z związku z mężczyzną - powiedział ciszej.

-Czym się pohwaliłeś? -omal nie wybuch śmiechem.

-Pfff tym, że byłem - odparł- i nie widzę w tym nic śmieszniejszego Steve!

-Oh no tak rzeczywiście, wybacz.. -przewrócił oczami i położył się na trawie patrząc w korony drzew.

-Staruch - burknął, ale i też się położył - Co tam robi Wade? - zapytał się Stark Peter'a.

-Nudzi się i nie dawno wstał z łóżka.. -powiedział Pajączek przyglądając im się.

-Tony'emu też się nudzi, bo lubi wyzywać i obrażać ludzi.

-Nie wyzywam tylko masz taką ksywkę - odparł - rozumiem pewnie będzie miał niedługo badania kontrolne - stwierdził.

-Nie mam takiej ksywki! -prychnął Steve.

-Taa.. -westchnął Pete.

-Na pewno Steviś? -spytał i uśmiechnął się cwanie - W każdej chwili mogę ci zmienić w aktach na Staruszek!

-Spadaj Stark.. -warknął w jego stronę. -Jutro poranny zimny prysznic, szybkie śniadanie i idziemy biegać masz to gwarantowane..

-Zobaczymy - zaśmiał się - nie wyciągniesz mnie z pracowni! - Steve nie odzywał się tylko leżał i wpatrywał się w niebo.

-Wieczorem wychodzę z Bucky'm, będziesz miał całą wieżę i ciszę dla siebie.

-Ughhh - burknął - nie chce tego mordercy widzieć na oczy - powiedział i wstał na równe nogi. Nie zwracając na nic uwagi ruszył przed siebie.

-Gdzie tak lecisz, zazdrosny jesteś? -Rogers podniósł się na łokciach i popatrzył za Tony'm. Anthony olał po całości jego słowa i szedł dalej przed siebie chowając dłonie do kieszeń. -Chodź młody.. -wstał, pomógł wstać Peter'owi i Rogers pobiegł za Stark'iem, który nadal szedł przed siebie na oślep byle daleko od Rogers'a. -Toniś! -krzyknął przez park, specjalnie to zrobił.

-A idź se w chuj wracam do wieży! - burknął. Na co Steve się wkurzył i dopadł Stark'a. Zaczął go ciągnąć za rękę z powrotem tam gdzie byli.
-Nigdzie z tobą Rogers nie idę!

-Bo co? -zatrzymał się i dalej go mocno trzymał za dłoń. -Jesteś zazdrosny, że powiedziałem że idę z Bucky'm?

-Nie jestem zazdrosny! Po, prostu nie chce widzieć tego mordercy w mojej wieży! Nie wiem jak możesz się z kimś takim zadawać!

-Tony to było już wyjaśnione on nie jest mordercą. -patrzył w jego tęczówki. -To mój przyjaciel.

-I zabójca moich rodziców! Nie wybaczę mu tego nigdy! - odparł i uciekł wzrokiem.

-Przepraszał cię już za to on nie chciał, ja też cię przepraszałem, chodź i się nie wygłupiaj.

-Wracam do domu - burknął - to, że wyłączyłem nie znaczy, że cholera to nie boli.

-Aż tak cię boli? -przeniósł ręce delikatnie na jego łokcie.

-A jakbyś się czuł?! Gdyby twoi przyjaciele ukrywali przed tobą tak istotną prawdę ?

-Na pewno źle, ale widzę, że dalej nikomu nie wybaczyłeś.. -opuścił dłonie wzdłuż swojego ciała. -On nie chciał Tony ja mu wierze!

-Ugh możemy zmienić temat? Chce wrócić do domu i zaszyć się w pracowni!

-Dokończ z nami chociaż trening.

-Tylko trening - burknął i nie patrzył na Rogers'a.

-Tak ostatnia godzina i puszczam cię wolno.

-Znowu się kłócicie? -spytał cicho Petey podchodząc do nich.

-Nie - odparł Tony i uśmiechnął się do Peter'a.

-Wiecie co mam pomysł, chodźmy na lody -założył kaptur i wziął ich pod ręce i zaczął ich prowadzić.

-Lody? -spytał Tony.

-Taaam jest budka z lodami.. -mruknął.

-Dobrze jeśli chcesz iść na lody możemy iść na lody - stwierdził Tony.

-Peter, Tony myślał o innych lodach.. -Rogers szepnął młodemu na ucho.

-O normalnych matole - trzepnął go w tył łba.

-Podobno ze mną nie rozmawiasz i nie przezywaj mnie.. -mruknął masując głowę.

-Doprawdy, a są inne lody? -spojrzał na Tony'ego to na Steve'a, który pod śmiechiwał się pod nosem. Natomiast Tony schował twarz w dłoni.

-Ugh spytaj się Wade'a - odparł Stark - może ci odpowie, bo ja nie mam zamiaru na głupoty Rogers'a odpowiadać.

-To Wade też wie, a ja nie? -prychnął. -Ale ja chce od was wiedzieć..-zadarł nosek do góry.

-Tony opowie ci najlepiej.. -Steve aż płakał ze śmiechu.

-Boże! - burknął - Steve! Zacząłeś temat, który nie powinien być zaczęty! - Rogers śmiał się i płakał.

-Ohom, temat dla dorosłych świetnie.. -burknął Peter.

-Tak to bardziej temat dorosłych ale dotyczy też i pary męskie - mruknął zażenowany

-Tylko męskie? Ej obrażasz całe społeczeństwo Tony! Panie też..mogą..panom.. Myślałem że wiesz.. -prychnął przez śmiech Cap.
#Deadyyy szkoda, że cię tu teraz nie ma i mi nie pomożesz uciec  ,_,# -Peter napisał do Wade'a.

-Niby masz rację mondziole! -burknął.

#Co się dzieje Petey? #

-Przecież wiem, że mam racje no bo.. -ugryzł się w język. -No, bo zawsze mam racje..

#Bo zaczęli się znowu kłócić no to żeby odciągnąć ich od tych głupich kłótni zaproponowałem wypad do budki na lody, a Cap zaczął się śmiać i rozmawiają o tematach Ta bu- dla dorosłych =^=. Zaczęli mówić o "innych lodach", a mi chodziło o jedzenie nuuuuu#

#Co za matoły! Niech se zrobią nawzajem loda i będzie spokój #

-Nie masz racji! - rzekł Tony.

#Huuuuuh?! =^=#

-Nie prowokuj do kolejnej kłótni..

#Hehehe to znaczy eeee co? #

-Nie prowokuje ty zacząłeś Rogers!

-Wade mówi, że jakbyście sobie na wzajem zrobili loda to, by wam przeszło.. -powiedział Parker. Tony zakrztusił się śliną i zaczął kaszleć, a Rogers zamilkł i patrzył po wszystkim innym. Na co Peter uśmiechnął się wrednie i szedł dalej prosto gdy Tony nie mógł otrząsnąć się po tych kilku słowach. -Podobno lody też się tyczą par męskich.. -teraz Peter się zaśmiał.

3333 słów

Co się wydarzy?
Czy dowiemy się czegoś więcej?
Co czeka wszystkich?

Jak się wam podoba historia?

W następnym tygodniu nie ma rozdziału w środę gdyż jest co dwa tygodnie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro