Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wkurzony ojciec?

-Heja? To ma być twoje wytłumaczenie opuszczenia helicarrieru bez zgody? -powiedział na wstępie pirat.

-Um tak? - odpowiedział i zaśmiał się nerwowo.

-Tu nic nie ma śmiesznego, Peter pakuj się lecisz z Iron manem do domu, a ty do siebie... -Fury czekał na nich aż wyjdą z odrzutowca.

-Dlaaaaaczego?

-A-ale my dopiero teraz przylecieliśmy.. -powiedział cicho Peter.

-Już! -krzyknął Nick, a Wade skrzywił się delikatnie.

-Nic przecież nie zrobiłem złego! Nie jeden raz kradłem odrzutowiec - mruknął.

-No właśnie nie jeden raz, a teraz wio! -mruknął poważny Fury.

-A co jeśli nie mam zamiaru się ruszyć? - spytał cicho warcząc Wade.

-Liczę do trzech, później zajmują się tobą agenci -powiedział Nick.

-Deady chodźmy.. -westchnął cicho Pajączek i chwycił go za dłoń jednak Wade burknął i usiadł.

-Proszę bardzo - powiedział i założył rękę na rękę przy torsie patrząc się na ojca. Nie lubił takiej kontroli ze strony ludzi.

-Wade.. -szepnął Peter i nie czekając na niego niechętnie i smutny zszedł z klapy odrzutowca. Wade nie miał zamiaru ustąpić. Nie chciał być na każde dyryg dyryg ojca. Dlatego też uciekał z helicarriera, chociaż kochał go to nie mógł znieść tego, że traktuje go jak dziecko. Natomiast Parker stanął obok Nick'a ze spuszczoną głową i zerknął tylko na Wilsona z westchnięciem.

-Aż tak bardzo ci zależy na byciu upartym? I nie przejściu kilku kroków?

-Bardzo - odparł - nie jestem małym dzieckiem - burknął - nie muszę się ciebie słuchać, mam własny rozum!

-Widzę, że Spiderman może wrócić skoro jesteś uparty i zachowujesz się jak dziecko, chciałem po dobroci. Jak zwykle przecież wiesz co jest dla ciebie dobre -Nick wziął ze sobą Petera do środka helicarrieru. Chłopak chciał ruszyć za Pitem, ale w ostatniej chwili się powstrzymał i odwrócił głowę w bok. Nie chciał aby Pajączek szedł do domu, ale nie chciał też uległy ojcu. -Zostaniesz tu chwile aż przyjdzie, a później idźcie gdzie chcecie tylko następnym razem powiedzcie mi, że opuszczacie helicarrier bez sprzeczek -Nick zostawił Peter'a w holu i z cichym śmiechem ruszył przed siebie. Pajączek stał i nie wiedział co ma zrobić. Wade bił się z myślami aż w końcu postanowił wrócić posłusznie do pokoju jak kazał ojciec. Choć był uparty to szanował zdanie Fury'ego, ale nie chciał być ciągle kontrolowany.
Kiedy Wade raczył ruszyć z miejsca swoją zacną dupę i wejść na helicarrier, Pajączek od razu się na niego rzucił i zaczął go gryźć po policzkach. Wade trochę zdziwiony i zszokowany pozwolił na takie zachowanie Pit'owi nie pytając się o nic.

-Nie wierze, że można być takim idiotom.. -poszarpał lekko jego policzek, a później popatrzył na jego twarz.

-Um nie jestem idiotą- mruknął cicho.

-Jesteś... -westchnął i przyłożył czoło do czoła Wade'a.

-Dlaczego tak sądzisz? - mruknął cicho.

-Chodźmy z widoku.. -szepnął i bardziej zawiązał nogi na biodrach najemnika.

-Yhym- mruknął i zaczął iść do jego pokoju omijając kamery.

-Głupi, głupi, głupi głupek, chciałeś żebym sobie poszedł? -popatrzył w jego oczy.

-Nie chciałem - mruknął zgodnie z prawdą - ale nie chce słuchać pirata cały czas! - rzekł.

-Nawet po tej głupiej rozprawie? Dalej będziesz uciekał?

-Nie wiem - mruknął - możliwe - dodał ciszej.

-Deadyyyy -mruknął z westchnięciem.

-Co? - zapytał i spojrzał na niego.

-Niic, mieliśmy coś oglądnąć -ugryzł go w dolną wargę. Na co Wade cicho jęknął.

-I będziemy jeśli nie idziesz do domu - mruknął.

-A mam iść? -popatrzył na niego.

-Nie! Nie idź!- powiedział i zrobił kocie oczka.

-Nie? -potrząsł delikatnie głową. -To idziemy oglądać?

-Tak! - powiedział i uśmiechnął się - ale chyba trzeba będzie ci, zrobić kolacje - rzekł.

-Nie czuje się zbytnio zagłodzony -przewrócił oczami. -Psujesz romantyczne momenty Romeo.

-Wiem - zaśmiał się cicho - na pewno nie chcesz jeść?

-Ale ty jesteś głodny -potarł noskiem o nos chłopaka.

-Nie - rzekł i szedł do swego pokoju.

-Nie, a co dzisiaj jadłeś oprócz zmuszonego obiadu?

-Coś? - powiedział niepewnie.

-Czyli nic, too idziesz coś zjeść, a potem do oglądania.

-Nie mam ochoty - rzekł - zjadłem obiad więc wystarczy.

-Ne ne ne ne ne, tooo ja jestem głodny!

-Jesteś ?

-Tak tak...

-Czy tylko próbujesz przekupić mnie do zrobienia kolacji aby ją upchnąć mi?

-Nie, naprawdę jestem głodny -oparł się jedną ręką o ramię Wade'a i po masował swój brzuszek.

-No dobrze - mruknął - zostawisz swe rzeczy w pokoju weźmiemy Demona coś zje pewnie jest głodny - rzekł.

-Dobrze Deady.. -wy mruczał Pajączek z lekkim uśmiechem. Po chwili Wade wpisał kod do drzwi i wszedł do środka od stawiając Pita na ziemię. Parker popatrzył na Wade'a i stał grzecznie czekając na niego. Demon od razu wyskoczył z łóżka i skoczył na Wade. Najemnik uśmiechnął się i zaczął głaskać go po głowie. -Odstaw gdzie chcesz plecak - rzekł.

-Dobrze.. -Peter położył plecak przy jednej ze ścian i podszedł do nich.

-To idziemy zrobić ci kolację- rzekł - co chciałbyś zjeść?

-Ja? Jeszcze nie wiem, ale zobaczymy.. -mruknął.

-No dobrze - powiedział i zaczął prowadzić do kuchni, a Pajączek szedł tuż obok Wade'a.

-Nie uważasz że helicarrier jest, zbyt pusty i cichy? -spytał cicho rozglądając się po ciemnych korytarzach.

-Też mnie to zastanawia - powiedział - ale pewnie do Triskeliona kilku poszło na szkolenia, a jest późno więc każdy u siebie w kajucie bądź misja.

-Rozumiem.. -kiwnął głową i szedł dalej blisko najemnika i się rozglądał.

-Na noc zawsze gdy nic się nie dzieję każdy odpoczywa chyba, że każdy jest na stołówce - rzekł.

-Nocne marki podjadarki? -zachichotał.

-Raczej pora kolacji - rzekł i uśmiechnął się.

-Oj taam, ale ty też musisz zjeść kolacje!

-Nie jestem głodny - odparł i trochę zwolnił przy drzwiach do gabinetu Fury'ego.

-Ja wiem swoje, Demonek trzeba nakarmić twojego właściciela. - Demon zamiauczał i spojrzał na Pita.

-Nie trzeba mnie karmić - mruknął.

-Trzeba.. -wystawił do niego język.

-Nie - odparł i zaczął drapać demona za uchem. Po chwili Wade wszedł do kuchni, która na tym piętrze była specjalnie do budowana na potrzeby Wade'a i Fury'ego.

-Taaak trzeba trzeba trzeba.. -mruknął.

-Niet- mruknął i odstawił Demona na ziemi. Po chwili był przy lodowce i patrzył co mają. Peter podszedł od tyłu do Deadpool'a. Wtulił się w jego plecy i szepnął do jego ucha.

-Robimy tosty?

-Możemy zrobić - odparł i wyciągnął ser i szynkę.

-A Demonkowi co damy? -spytał.

-Jemu można dać kiełbasę - rzekł- uwielbia ją!

-Mm o ten mięsożerca.. -zachichotał Petey i popatrzył za zwierzakiem. Demon siedział przy lodowce chcąc uporczywie zajrzeć do lodówki. Wade zaśmiał się i urwał laskę kiełbasy.

-Masz żarłoku - zaśmiał się i rzucił mu kiełbasę.

-No wiesz ty co, myślałem, że mu ładnie pokroisz w plasterki i ułożysz na talerzyku.. -prychnął z rozbawianiem Pajączek.

-On woli jeść w całości - stwierdził i również się zaśmiał zamykając lodówkę. Odłożył składniki na wysepkę i znów podszedł koło lodówki wyciągając chleb tostowy z szafki.

-Ale jakbyś go ładnie nauczył pewnie, by jadł grzecznie z talerzyka jak arystokrata jeszcze ubierzemy mu muszkę i ułożymy kłaki i będzie ślicznym i grzecznym kotkiem!

-On potrafi być szlachetny, ale mu się nie chce tak samo jak mi - odparł i położył chleb na wysepce. Ominął Peter'a i poszedł do szafki wyciągając tostownice.

-Mam ci pomóc? -oparł się na łokciach o blat.

-A czemu nie? Ile zjesz? - zapytał i podłączył tostownice do prądu.

-A ile ty zjesz? -podszedł bliżej niego.

-Ja nie chce Petey - powiedział.

-Zjesz.. -mruknął i nastawił wodę na herbatkę i zaczął otwierać i szukać kubków. -Czemu tu nic nie jest pod ręką.

-Bo to nie jest twój dom - rzekł i otworzył szafkę nad sobą i wyciągnął dwa kubki.

-Ale myślałem, że znajdę w pierwszej lepszej rzeczy -wziął od niego kubki i liznął go po policzku z chichotem. -A gdzie jest herbatka?

-Nad chlebakiem - powiedział i uśmiechnął się.

-Dziękuję Romeo .. -wy mruczał i znalazł po chwili herbatkę, którą włożył do kubków i zalał gorącą wodą. -To jak idzie ci robienie tych tostów?

-Już będę robić - powiedział i podszedł do wysepki. Otworzył chleb i rozłożył z 7 tostów. Zaczął kłaść ser i szynkę.
-Lubisz szynkę co nie?

-A dlaczego miałbym jej nie lubić? -popatrzył na niego. -A ty lubisz?

-Lubię - odparł - ale wiesz nie każdy lubi - odrzekł Wade.

-Wiem o tym i dobrze, że lubisz.. -uśmiechnął się do niego. Znalazł łyżkę i cukier i zaczął mieszać herbatę i był w nią chwile zapatrzony. Wadę wrzucił pierwsze tosty do tostownicy. Po sekundzie Peter złapał kubek w dłonie i za nużył usta w ciepłym napoju gdy drugi chłopak wyciągnął duży talerz na jedzenie. -Mmm pysiota...-wy mruczał w kubek.

-To dobrze - powiedział i wyciągnął pierwsze tosty. Odłożył kubek i zabrał stołek i przesunął pod wysepkę.

-Siadaj.

-Za chwilę - odparł i przekroił tosty na pół.

-Okej.. -mruknął i czekał na Wade'a aż usiądzie gdy on wziął talerz i postawił go przy Peterze zasiadając na stołku.
Pajączek usiadł na nogach najemnika nie pytając o zgodę i złapał w dłoń talerz i położył go sobie na kolanach i wziął jedną część kanapki do rączki.
-A teraz otwieraj buzie.

-A co jeśli nie? - spytał i przekrzywił głowę w bok.

-Noo proszę cię Romeo.. -wy mruczał i złapał jego twarz w jedną dłoń, a w drugiej trzymał dalej kanapkę. Wade burknął, ale otworzył usta. Petey się uśmiechnął i włożył do buzi Deadpool'a kanapkę. Chłopak przewrócił oczami, ale schował w buzi połówkę kanapki i zaczął ją jeść. -Grzeczny Deady -uśmiechnął się do najemnika i końcówkę jego kanapki schował w swoich ustach. Wade mruknął na jego słowa, ale gryzł ciepły chleb gdy Petey powtórzył tę czynność jeszcze trzy razy aż kanapki znikły z talerza.

-Tosty następne się spalą - mruknął z pełną buzią.

-Jeszcze zrobiłeś? Kiedy? -spytał przełykając chleb z serem i szynką.

-Wsadziłem gdy ty robiłeś herbatę - odparł.

-Pfyy, to będziesz już to sam jadł ja już jestem napakowany.. -po masował swój brzuszek.

-Są tam jeszcze z dwa - mruknął.

-Ale mam już dość!

-Po jednym.

-Dobra ja jedną połówkę, a ty resztę.. -zachichotał Pete i sięgnął do tostownicy aby wyciągnąć tosty.

-Uhg niech będzie- mruknął.
Pete nałożył na talerz tosty i wyłączył urządzenie i wtulił się w tors Wade'a i zaczął kroić chleb. Wade nie miał ochoty już jeść, ale musieli zjeść.

-Leci samolocik.. -Petey zrobił małe trójkąciki z tostów i zaczął karmić Wade'a, który się cicho zaśmiał, ale otworzył usta. -Jeeej, pierwszy samolot wylądował.. -uśmiechnął się.
Na co Wade przegryzł to co miał w ustach i spojrzał na Peter'a. -Kocham cię... -szepnął i wziął kawałek tosta do buzi i patrzył za Demonem i lekko się zarumienił, a Wade uśmiechnął się szeroko.

-Ja ciebie też Petey - powiedział i pocałował go w polik.

-Jesteś cudowny -mruknął z pełną buzią.

-Ne- mruknął.

-Niuhum -pokiwał głową na tak.

-Mam więcej wad niż zalet.

-No i co z tego -musnął go w skroń.

-Bo to wady.

-Nie przejmuj się tym, naprawdę..

-No dobrze- mruknął i wtulił się w Peter'a oraz wziął herbatę. Pajączek się uśmiechnął i mruknął w jego tors. Wade powoli zaczął pić herbatę. Demon zjadł swą kiełbasę i wskoczył na wysepkę. Usiadł sobie przy talerzu na którym był jeszcze tost.

-Patrz jaki Demonś jest słodki.. -wy mruczał i patrzył to na najemnika to na zwierzaka.

-On coś knuje - odparł Wade patrząc się na Demona.

-To znaczy? -spytał i uniósł brew. Demon gdy zauważył, że oni patrzą na siebie w gryzł się w tosta i zaczął po cichu iść aby zejść. Wade nie odpowiedział tylko przechylił głowę Pita na kota z tostem. -Eh złodziejaszek.. -mruknął z przy mrużonymi oczami.

-Mówiłem, że kombinuje - rzekł.

-A to nie dobry kotecek.

-Wykorzystał okazję - odparł Wade.

-Doobra czyli jedzenie mamy z głowy, idziemy w piżamki i oglądać?

-Tak - powiedział i uśmiechnął się - ty też kradzieju!

-Idziesz z nami ojj my policjanci pokażemy ci kotecku gdzie twoje miejsce.. -zachichotał Peter i uchylił ręce w stronę Demona. Który miauknął gdy skończył jeść tosta i wskoczył w ramiona Peter'a. -Hehe małe Łobuziaki -uśmiechnął się tuląc Demona do piersi.

-On jest - powiedział Wade, a Demon za miauczał.

-Ty teeeż.. -uśmiechnął się lekko.

-Może - odrzekł.

-Na pewno, tylko ja tu jestem grzeczny.. -mruknął i uniósł lekko łebek w górę w geście samo zachwycenia i zadowolenia.

-Oczywiście diabełku - zaśmiał się cicho najemnik.

-Daleko mi do diabła -prychnął cicho i się uśmiechnął.

-No nie wiem - odparł.

-Czemu nie wiesz? -uniósł brew.

-Czy ty taki aniołek?

-Jestem aniołkiem..

-Nie sądzę!

-Ale dlaczego?

-No nie wiem - rzekł i wstał trzymając jedną ręką Peter'a.

-Jak możesz nie wiedzieć, a oskarżać? -Petey uczepił się Wade'a, ale dalej trzymał Demona w łapach.

-Nie oskarżam - odparł i wziął puste kubki które odłożył do zlewu.

-Mhmmmmm.. -mruknął.

-No troszkę.

-Troszkę? Co takiego troszkę?

-Pomyśl Petey!

-Troszkę mnie oskarżasz?

-Nooom.

-No, ale dlaczego jestem aniołeckiem!

-Jesteś aniołkiem i idziemy się przebierać - odpowiedział.

-Ha przyznałeś rację możemy iść! -uśmiechnął się szeroko.

-Tak wiem wim - mruknął.

-A Demona ubieramy w coś?

-Możemy czegoś poszukać- odparł.

-Jeeej będzie przebieranka!

-Hehe... - Peter wygodnie siedział w ramionach Wade'a i patrzył na niego.Wade ruszył w stronę wyjścia z kuchni.

-Już chyba wiem po kim Demon ma te różne kradziejstwa i łobuzierstwa.. -zachichotał.

-Po kim?

-Po właścicielu.

-Nie znam - powiedział poważnie.

-Chodzi mi o ciebie!

-Tym bardziej nie znam - zaśmiał się.

-Deadyyy znasz to ty!

-Serio? - zaśmiał bardziej idąc do pokoju.

-Uh dobra poddaje się!

-Wygrałem!- odparł.

-Tia.. -mruknął i oparł głowę o ramię najemnika i patrzył na ziemię. Wade delikatnie się spiął gdy przechodził przy gabinecie ojca. Fury'ego nie było w gabinecie, był u siebie, ale nie zapomniał o przeniesieniu komputera i monitorowaniu helicarrieru. Wade wiedział, że ojciec na kamerach go obserwuje chociaż pokój miał kilka pomieszczeń dalej od kuchni.

-Jaki film wybieramy? -spytał Pajączek gdy kątem oka zauważył, że Wade ucichł.

-Mówiliśmy o komedii - stwierdził.

-A jakaś konkretna?

-Zobaczymy co będzie w necie - rzekł.

-Rozumiem.. -mruknął. -A czemu tak ucichłeś?

-Jak ucichłem?

-No bo nic nie mówisz ani nic.. -zaczął głaskać kota.

-Mijaliśmy gabinet pirata - mruknął.

-Aa rozumiem.. -kiwnął głową.

-Yhym- mruknął ponownie i stanął przy swoich drzwiach.

-Już jesteśmy?

-Si - odparł i wolną dłonią wpisał kod do drzwi.

-To jakie piżamy ubierasz?

-Nie wiem.

-To nie wiesz co masz?

-Nie? Nie było mnie w pokoju kilka lat - odparł.

-Ou rozumiem, wybacz.

-Nie szkodzi Petey - rzekł i zamknął za sobą drzwi, a po chwili odstawił Pita na łóżko. Pajączek wstał z łóżka i podszedł do swojego plecaka. Wade zaś podszedł do szafy i ją otworzył. Peter spojrzał na Wade'a i po chwili wyciągnął z plecaka duży bardzo podkoszulek i krótkie spodenki kiedy drugi chłopak zastanawiał się nad podkoszulkiem i bokserkami czy strojem jednorożca. Spidey'owi nie trzeba było dużo czasu aby wyskoczyć ze stroju i przebrać się w wygodne luźne rzeczy. Wade nawet nie podglądał Pitera gdyż szanował jego przestrzeń osobistą. Zdecydował się jednak na strój jednorożca i został tylko w majtkach, ale szybko zakrył swoje rany i blizny.  Parker schował właśnie ułożony strój na spod plecaka i wstał od swoich rzeczy. Najemnik wyszedł za otwartych drzwi szafy i zasuwał zamek.

-Ja się przebrałem, a ty? -ziewnął i spytał dalej stojąc plecami do Wade'a.

-Też - odpowiedział i założył kaptur na głowę gdy Peter powoli się obrócił.

-Ty chyba sobie żartujesz.. -zachichotał.

-Nie - zaśmiał się - jestem jednorożcem!

-Romeo Jednorożec.. -podszedł do niego i od razu się w niego wtulił. -Mięciutkiii!

-Wiem, że mięciutki - powiedział i wtulił go w siebie.

-Ale jednorożec do ciebie nie pasuje.. -uniósł łebek do góry aby ujrzeć twarz Wade'a. -Poza tym nie będzie ci w tym za ciepło?

-Nie będzie - powiedział - jak coś to się rozsunę - rzekł.

-Ehh głupek i głupie pomysły, spróbuję się przyzwyczaić.

-Nie przyzwyczaisz się do tego - zaśmiał się.

-Dlaczego we mnie nie wierzysz.. -mruknął z uśmiechem.

-Wierzę w Ciebie - powiedział - ale do moich szalonych pomysłów nie da ale przyzwyczaić!

-Ja się przyzwyczaję! -mruknął i dalej na niego patrzył.

-Zobaczymy - powiedział i pocałował go w usta.

-Dobziu.. -mruknął w jego usta i po chwili odwzajemnił drobny pocałunek na co Wade zamruczał i odsunąć się od jego ust. Petey jęknął cicho zniesmaczony tym, że najemnik przestał, ale później wtulił się tylko w niego nic nie mówiąc, a Deadpool wtulił w siebie bardziej chłopaka i cicho po mrukiwał. -Jesteś taaaki ciepły! -wy mruczał.

-To chyba dobrze - mruknął.

-Baaaardzo -uśmiechnął się. -Będziemy oglądać czy już spać?

-A co mój Petey chce?

-Mi to jest naprawdę obojętne, ważne żeby być przy moim Wade'dzie..

-Możemy coś puścić, a jak coś to tylko uśniemy - stwierdził.

-No nee jak oglądać to do końca -mruknął z uśmiechem.

-Okej - powiedział i pogłaskał Peter'a po plecach, a po chwili po głowie.

-Mmmm.. -Pete zamruczał i kiedy Wade zaczął go głaskać po głowie zaczął bardziej przybliżać się do jego dłoni.

-Uwielbiasz głaskanie po głowie? - stwierdził z uśmiechem.

-Neeee.. -wy mruczał i chciał żeby go więcej głaskał.

-Ja jednak twierdze co innego- rzekł i zaczął go ponownie głaskać.

-Miał być film -zaśmiał się pomiędzy pomrukami.

-Będzie za chwilę - odparł.

-Teraz mnie wy męczysz głaskaniem tak?

-Nieeee - odparł i zostawił jego głowę w spokoju. Podszedł do biurka i włączył coś na pilocie, a telewizor wysunął się na ścianie. Petey padł na łóżko i zaczął poprawiać włosy i jakoś chować rumieńce. Wade włączył telewizor wszedł na ustawienia i włączył netflixa. Po chwili był na komediach. -Co bierzemy?

-Może być pierwsze lepsze -nie patrzył na telewizor.

-No okej - odparł i włączył to co może być ciekawe. Wszedł na łóżko i położył się obok Peter'a. Natomiast Pajączek schował twarz w stroju Wade, a po chwili spojrzał na ekran.

-Fajny pomysł z chowanym Telewizorem.

-Nom wiem - powiedział - sam na to wpadłem - rzekł.

-I to już jest zaleta.

-Niet - mruknął i patrzył się w ekran.

-Tak, poza tym co to za film? -położył głowę na jego brzuchu i patrzył na tv.

-Kac vegas - mruknął - jakaś nowa kinowa wersja.

-Ookey.. -przylepił się do Wade'a i oglądał. Wade spokojnie oglądał i tulił do siebie Peter'a zaś Demon położył się w nogach. -Całkiem fajnie się zaczyna.. -mruknął i oglądał z zainteresowaniem.

-Yhym - mruknął aby nie przeszkadzać w filmie. Pete zaczął głaskać Demona za uchem i oglądał trzymając głowę na brzuchu najemnika.W niektórych momentach śmiał się.

-Super ta komedia -Pete zachichotał kiedy właśnie leciał jakiś śmieszny kawałek w filmie.

-Popieram - zaśmiał się również, Peter zamruczał i wtulił się w Wade'a i oglądał z zachwytem. Wade oglądał film, ale w końcu zmęczenie zaczęło go powoli dopadać. Film powoli zaczął się kończyć, czas szybko przeleciał pajączkowi i oglądaniu filmu i po chwili zerknął na Wade'a lekko podnosząc z niego głowę, który już przysnął pod koniec i spokojnie oddychał. Gdy film się skończył Pete aby nie obudzić Wade'a, wyłączył telewizor ułożył Demona przy najemniku i sam położył się po drugiej ich stronie, choć był zmęczony nie bardzo dał radę zasnąć patrzył w sufit. Deadpool wtulił się w Demona i cicho po mrukiwał przez sen, a Pajączek oparł się na łokciu i obrócił się w stronę śpiącego Wade'a, uśmiechnął się i delikatnie go zaczął głaskać po kapturze z piżamy na co najemnik cicho pomrukiwał gdy tylko poczuł dotyk na głowie. Spidey delikatnie nachylił się nad Deadpool'em ucałował go w skroń i położył się i przymknął oczy aby spróbować zasnąć, gdy nagle Wade uchylił oko i objął Peter'a wtulając go w siebie.

-Nie chciałem cię obudzić -szepnął zdziwiony nagłym chwytem ze strony Wilsona.

-Nie obudziłeś- mruknął wtulając się w bruneta.

-To dobranoc.. -powiedział cicho i wtulił się w chłopaka.

-Branoc- od szepnął. Petey chwile się jeszcze męczył z zaśnięciem, ale gdy zmniejszył odległość bardziej między nimi spokojnie odpływał zaś Wade tulił się do Peter'a przez sen i oddychał spokojnie leżąc z nim w jednym łóżku. Noc minęła Romeo i Julii spokojnie. Pete nie miał koszmarów ale nie miał też jakichkolwiek znaczącego snu, cieszył się, że ma przy sobie Wade'a wiedział już, że go kocha i to się dla niego teraz liczyło. Wade miał spokojny sen i to bardzo. Dzięki temu, że spał z Pitem bardziej był odprężony tym co się działo w ostatnim czasie. Po spokojnej kilku godzinnej nocy nastał ranek, Petey dalej spał w ramionach Wade'a tyle że w połowie na nim. W nocy ich nogi się ze sobą po plątały i spali w dość dziwnej pozie.

3251 słów

Co się wydarzy?
Jak zareagują?
Czy będą przez dzień sami?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro