Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wieczny sen?

Parker w końcu nie wszedł za te drzwi tylko wrócił do miejsca w którym się znalazł po zaśnięciu i czekał tam, martwił się bardzo jak Deadpool to przeżywa. Wade był nie przytomny i choć dano mu jeszcze na wszelki wypadek narkozę. Siedział w mroku i płakał skulony. Gdzieś tam za jego drzwiami był ten drugi, który został ponownie uwięziony. Operacja Wilsona trwała jeszcze z kilka godzin, w tym czasie Peter zdążył się wybudzić i chcąc wyrwać wszystko z siebie iść do Wade'a.

-Siedź grzecznie - powiedział Fury siedząc przy łóżku na którym został położony Peter, a obok niego było jeszcze jedno łóżko, ale puste. Byli w tej samej sali co zrobili graffiti.

-Agh gdzie Wade.. -pajączek nie ustępował i dalej się pozbywał ze swojego ciała weflonów od kroplówek.

-Jeszcze go operują - powiedział i westchnął - zostaw to Peter, bo krzywdę sobie jeszcze zrobisz.

-Ale ja chce być przy nim.. -w końcu wydarł i zaczął się zsuwać z łóżka.

-Peter nikt nie może wejść na sale operacyjną - rzekł - i zostań na łóżku! Masz świeże szwy! Chcesz aby ci popękały?! - spytał poważnie i trochę surowym wzrokiem patrzył na młodego.

-A-ale ja chce tylko iść go po pilnować.. -powiedział cicho.

-Nie trzeba - powiedział i przetarł zatoki - będziesz mógł go pilnować jak skończą go operować.

-Ja tu nie usiedzę..-szepnął, a w jego oczach pojawiły się łzy.

-Hej spokojnie Peter - powiedział Nick - nie płacz mi tu.

-Ale ja się o niego bardzo martwię..

-Nie tylko ty Peter.

-To mogę iść? -spytał cicho.

-Masz zakaz na 3 dni ruszania się z łóżka - powiedział Fury. -Za godzinę powinni skończyć operację Wade'a.

-3 dni, to za długo 3 godziny wytrzymam nie więcej..

-Peter jeśli Wade potrafił usiedzieć to i ty u siedzisz - powiedział - strasznie długo nawet za długo jest na biomie operacyjnym - mruknął do siebie Fury.

-Może skończyli, a pan nie wie, chce sprawdzić.. -uniósł delikatnie kołdrę do góry.

-Dostałbym powiadomienie i leż - powiedział.

-Gdzie mój strój? Chciałbym zadzwonić do cioci May...-ciągle patrzył na bandaż na sobie. Dyrektor otworzył szafkę przy łóżku i wyciągnął telefon Peter'a, który oczywiście mu podał. -A strój jest?

-Dostaniesz go gdy naprawią dziurę postrzałową.

-To tylko mała dziura..

-Mała, ale trzeba naprawić i pozbyć się krwi - rzekł - więc nie uciekniesz przez okno gdyż sieciowody również zostały ci zabrane.

-Ale dlaczego? -westchnął głęboko i położył się na poduszce delikatnie podwijając nogi.

-Żebyś nie myślał o wstawaniu Peter - rzekł.

-I tak wstanę.. -mruknął cicho.

-Wiem o tym - rzekł - tylko jak przyprowadzą tu Wade'a proszę cię o ostrożność Peter, bo nie wiem co mu wpoili.

-Będę go pilnował tylko.. -powiedział. -Będę ostrożny..

-Dobrze - westchnął. Czuł się winny stanu psychicznego i fizycznego swego syna. Gdyby trochę wcześniej przygotował wszystko to, by nie miał tylu obrażeń. Pajączek leżał cicho, nie chciał wkurzać pirata jeszcze bardziej. Po chwili drzwi otworzyły się, a przez nie wjechał stół z nieprzytomnym Wade'm i podpiętym pod kroplówkę. Został ułożony na wygodniejszym łóżku wszystko nadzorował jego doktor.

-Peter dlaczego jesteś nie podpięty pod kroplówkę? - zapytał doktor.

-Co z Wade'm? -Parker delikatnie obrócił się by popatrzeć na chłopaka.

-Obrażenia były bardzo poważne i gdy nie regeneracja z pewnością tego, by nie przeżył - wyjaśnił doktor.

-O nie.. -szepnął i podniósł się.

-Leż Peter - rzekł doktor - musisz się oszczędzać! A odnośnie Wade'a dyrektorze - zwrócił się do niego.

-Tak doktorze? -Fury spojrzał na mężczyznę w kitlu.

-Stan jego nie jest dokładnie stabilny - rzekł - dwie kule przebiły płuco, wątroba również, połamane prawie wszystkie żebra i potłuczone płuca.

-I ustabilizowaliście wszystko, jest już dobrze? -spytał zmartwiony pirat.

-Postaraliśmy się - rzekł - lecz mamy nadzieję, że regeneracja go utrzyma - oznajmił - jest też jeden mały istotny problem.

-Jakiż to problem, proszę wszystko od razu mówić, muszę wiedzieć w jakim stanie jest mój syn...

-Chodzi o to, że jego mózg można powiedzieć, że wprowadził się w stan hibernacji.

-Stan hibernacji, mógłby doktor to rozwinąć bardziej?

-Chodzi o to, że hibernacja to stan snu, który organizm czasem sam się wprowadza gdy jest bardzo źle.

-Nie wie doktor dokładnie ile ta hibernacja będzie trwała?

-Kilka dni, tygodni, miesiące nawet, a co najgorsze to lata - powiedział - nie jesteśmy w stanie określić ile będzie spał, bo głównie to organizm decyduje.

-Ojeju.. Wade.. -Fury spojrzał na śpiącego syna. -Dziękuję doktorze. - Doktor kiwnął tylko głową i wyszedł wraz z resztą zostawiając w pomieszczeniu tylko Wade'a dyrektora i Peter'a. Pajączek słysząc całą rozmowę schował się pod pościelą i płakał. -P-peter? - spytał cicho Fury i również był bliski płaczu lecz postanowił emocje mieć na wodzy. Jednak brunet nie potrafił z siebie nic innego wydobyć jak szloch. Fury usiadł na skraju łóżka i przytulił do siebie chłopaka.

-J-ja nie chce aby tak długo spał.. -wyłkał.

-Ja też nie chce - powiedział - a to tylko moja wina, że tak skończył.

-Niech się pan nie obwinia, wina jest po stronie tego złego pana..

-Ale również i moja wina - rzekł.

-Ja nie wytrzymam tyle bez niego..

-Może obudzi się - westchnął - musimy dać mu czas Peter.

-Wiem, ale jeśli to ma potrwać lata.

-Na pewno tyle nie będzie spać - rzekł niezbyt pewnie.

-Ale jeśli.. -wycierał cały czas cieknące łzy.

-Egh nie mam pojęcia Peter musimy być dobrej myśli.

-On nie jest niczemu winny na takie traktowanie.

-Wiem  - westchnął.

-Sam chyba nie będę miał co robić, bo nawet z nim nie popisze ani nie porozmawiam..

-Będziesz chyba siedział przy nim - powiedział i tulił go do siebie.

-Jeśli trzeba to będę..

-Musi być dobrze - westchnął - regeneracja przecież go uleczy.

-Tak wierze.. -dalej płakał bał się o niego coraz bardziej.

-No już spokojnie - starał się go jakoś uspokoić.

-Życie dla niego jest nie sprawiedliwe.. -powiedział cicho.

-Wyjdzie z tego zobaczysz - powiedział cicho - jest silny po prostu potrzebuje czasu.

-W porównaniu do niego nikt nie jest silny tak jak on.. - Fury tulił do siebie Peter'a i z trudem powstrzymywał się od łez. -Będę go pilnował, aż się obudzi..

-J-jak na razie prześpij się Peter - powiedział.

-Mhm.. -mruknął pod nosem chociaż tak naprawdę nie miał zamiaru spać.

-Wrócę tu za godzinę - powiedział i puścił Peter'a. Wstał i podszedł do Wade pogłaskał go delikatnie po głowie i skierował się do wyjścia.

-Dobrze.. -powiedział cicho i z westchnięciem patrzył na Wade'a.

-Tylko nie ruszaj się zbytnio Peter, bo uszkodzisz szwy - powiedział i wyszedł.

-Mhm.. -on wiedział co miał zrobić.
Gdy Fury wyszedł poszedł do gabinetu aby wypełnić wszystkie papiery. Wade wygadał bardzo spokojnie i delikatnie oddychał leżąc w jednym miejscu od dłuższego czasu. Peter i tak wbrew zakazom przez Fury'ego czy lekarzy delikatnie wstał z łóżka i lekko podkulony z pościelą na ramionach poszedł usiąść na stołku obok łóżka na którym leżał Wade. Położył policzek do jego dłoni i płakał. Chłopak słyszał cichy szloch, ale nic nie mógł zrobić. Nie miał siły, by nawet wrócić do życia. -Wiesz Wade, to prawda.. -pociągnął Peter przez łzy. -Musisz odpocząć, musisz być silny aby wszystkim pokazać. Twarz chłopaka delikatnie się poruszyła, ale nic więcej. Siedział skulony w mroku i patrzył się w metalowe drzwi, które wibrowały od uderzeń. -Będę cię pilnował nikt cię nie skrzywdzi.. -tulił się do jego dłoni. Dłoń Deadpool'a była delikatnie chłodna i blada jak reszta ciała. Chłopak był w spodniach, a cały tors miał w bandażach. Pajączek okręty ciepłą pościelą podkulony siedział na stołku i tulił się do Wade'a, przymknął oczy i martwił się o niego. Rany na twarzy Wade powoli się leczyły choć może i znaczniej szybciej niż wcześniej. Peter nawet nie chciał wracać na swoje łóżko, wolał dostać opieprz od każdego byleby siedzieć przy chłopaku, który wyczuwał ciepło na swojej dłoni i bardzo chciał dowiedzieć się kto tuli się do jego ręki. Pierwsze minuty były uciążliwe w ciszy dla Parkera, ale po czasie zdążył przywyknąć. W pokoju było tylko płytki oddech Wade'a oraz oddech Peter'a, który siedział przy swoim chłopaku. Helicarrier był cichy i praktycznie pusty gdyby nie ci agenci. Przez kolejne kilka dni nie zapowiadało się ani trochę kolorowo.

W Avengers towers również było cicho choć Tony i Steve dalej spali na kanapie. Natasha siedziała zła przed dwójką śpiących Avengers, ale nie miała serca ich jeszcze budzić. Miała im tyle do wygarnięcia, ale chciała poczekać. Tony po pewnym czasie zaczął się przebudzać. Steve jednak nie zamierzał się budzić i dalej trzymał Tony'ego na kolanach. Stark uchylił powieki i ziewnął, rozciągając się.

-W końcu śpiąca królewna wstała, jak się spało? -Nat przechyliła lekko głowe, a on spojrzał nieprzytomnie na nią.

-Nat? - spytał i przetarł oczy.

-Niee święty mikołaj..

-Cc-o się dzieje? - zapytał i spojrzał na Steve'a, który spał i trzymał go na kolanach.

-Chciałabym jednak wiedzieć to od was...

-Nie rozumiem - odpowiedział.

-Po pierwsze jesteście razem? Po drugie na jakiś czas musimy tu zostać. A po trzecie nawet nie własnego dziecka nie potraficie upilnować..

-Co?? Gdzie Peter co się stało?? Ugh wiedziałem aby nie iść spać - burknął - wiem Fury mnie poinformował, że macie być  i skąd ci do głowy przyszły takie rzeczy??

-No właśnie gdzie Peter prawie dwie godziny temu tu jeszcze spał z wami - potarła skronie. -Huh skąd, ośliniłeś Rogers'owi spodnie.

-Ugh wcale nie i zaraz spytam się Fury'ego może on coś wie - powiedział i ziewnął. Kilka godzin snu zregenerowały jego trzeźwe myślenie, ale zbyt mało wyspał się aby być wypoczętym. Steve zaczął mamrotać coś pod nosem i przycisnął Tony'ego na kanapę i wtulił się w jego plecy. Mężczyzna chcąc czy nie delikatnie się zarumienił gdy Steve wtulił się w niego. -Od ilu już jesteście w wieży? - spytał cicho.

-Od dwóch godzin, tak tyle już śpicie, ha albo i dłużej..

-Ugh 3 godziny - mruknął patrząc się na zegarek. Opadł głową na klatkę piersiową Steve'a i westchnął. - spaaać - mruknął i teraz to on wtulił się w Rogers'a.

-Nie spać, a co z Peter'em? To wy byliście jego niańkami i zgubiliście go, jak się Fury dowie to wam w ogóle spać nie da!

-Ugh Jarvis zadzwoń do Fury'ego- powiedział Tony.

-Sir, pan Fury nie odbiera.. -powiedział po jakimś czasie głos SI.

-To napisz do niego czy nie wie gdzie jest Peter! - powiedział i ziewnął.

-Naprawdę mądre pytanie Tony.. -Tasha wstała.

-Wybacz Natasha, ale nie mam siły - mruknął - zerwałem kilka nocy na projekt dla Fury'ego i nie było czasu spać.

-Nie macie pokoi? Poza tym masz strasznie niezły gust w wyborze bielizny.. -uśmiechnęła się cwanie pod nosem.

-Ughhh wam też to wysłał? - zapytał - Mamy, ale sama widzisz, że się nie uwolnie z uścisku Steve'a.

-Chyba cały Helicarrier został tym obdarowany.. -zaśmiała się. -Zawsze możesz go obudzić...

-Boże - mruknął - nie będę takim potworem aby go budzić - powiedział Tony.

-Czemu nie? -wzruszyła ramionami i poszła do kuchni.

-Bo nie będę go budzić - rzekł.

-Czemu nie? -powtórzyła i wróciła z butelką zimnej wody.

-Bo śpi?

-To czas wstać..

-Dlaczego? - spytał jak jakieś dziecko, które nie chce wstać.

-Praca czeka.. -otworzyła butelkę i oblała ich twarze wodą. Tony za kaszlał gdyż woda wpadła mu do ust.

-Uh co się dzieje.. -powiedział markotnie kapitan, dalej trzymając Stark'a w pasie, a drugą ręką wycierając sobie twarz.

-Ugh Wdowa stwierdziła, że dość spania - mruknął Tony.

-Jeszcze pięć minut.. -schował twarz w szyi Tony'ego, który rozluźnił spięte mięśnie, które spięły się przez Wdowę i przymknął oczy.

-Macie szukać dzieciaka, Wieża jest pusta tu go nie ma.. -powiedziała ostro Wdowa.

-Już już - mruknął niechętnie Tony gdyż dawno nie był w ramionach Steve'a i chciał wykorzystać tą chwilę.
Rogers usiadł i szeroko ziewnął i uroczo zaczął przecierać zmęczone oczy. Tony mruknął niechętnie i wstał. Trochę mu zakręciło się w głowie aż zobaczył czarne kropki przed oczami.
Steve widząc że Tony'emu kręci się w głowie posadził go na swoim kolanie i dalej ziewał. Stark nic nie powiedział tylko przymknął oczy oddychając ciężej. Za mało snu i rzadko co coś zjadł skumulowało się teraz po dłuższym trochę odpoczynku.

-Zgubiliśmy coś, że jakaś ruda małpa zakłóca nam sen? -spytał ospały Stevie.

-Peter zniknął - mruknął i po chwili otworzył oczy gdyż poczuł się trochę lepiej.

-Ruda małpa! Ja wam dam! -Nat wylała resztę wody z butelki na nich.

-Za co? - mruknął Tony i przetarł twarz z wody, a Steve zaczął się śmiać w plecy Tony'ego.

-Stark musi się przebrać zanim gdzieś pójdzie.

-Boże nie mam siły - mruknął - spać nie dają jeszcze mnie wodą oblewają i śmieją!

-Dobrze, już dobrze.. -Steve wstał przerzucił Tony'ego przez ramię i szedł do pokoju miliardera.

-Steeeeeviiiii ja mam nogii! - oburzył się i schował twarz w jego plecach.

-Ja też popatrz..

-Widzę właśnie - burknął i zarumienił się gdyż Wdowa zbyt dużo widziała.

-No to proszę otwórz swoje drzwi.. -powiedział stawiając Tony'ego przy drzwiach. Tony pokręcił głową i otworzył drzwi wchodząc do pokoju trochę chwiejnym krokiem. Stevie wziął niczym pannę młodą, Tony'ego na ręce i wszedł do jego pokoju.

-Steve umiem sam chodzić - mruknął.

-Wiem.. -położył go na łóżku i poszedł do jego szafy.

-Steve umiem sobie wziąć ciuchy - powiedział gdy podniósł się do siadu.

-Wybiorę ci coś.. -po chwili rzucił mu na łóżko spodnie i koszulkę w których dawno go nie widział. Tony za czesał ręką mokre włosy do tyłu i spojrzał na ciuchy, które mu Rogers wyciągnął.

-Muszę w to się przebrać?

-A mam ci pomóc? -popatrzył na niego kiedy kierował się do wyjścia.

-Co?! - oblał się czerwienią na twarzy - N-nie trzeba!

-To nie widzę problemu abyś sam się przebrał.. -wzruszył ramionami i wyszedł. Tony ściągnął mokrą podkoszulkę i ubrał świeżą. Również tak samo zrobił z spodniami. Wstał na równe nogi i poszedł do toalety gdzie o pukał twarz w zimnej wodzie i połknął kilka tabletek aby nie było mu tak słabo.

-Dalej uważasz, że nie masz mi nic do powiedzenia Stark? -spytała Romanoff opierając się o próg łazienki i patrząc w plecy Ironmana.

-Nie mam nic do powiedzenia - mruknął i oparł dłonie na umywalce.

-Czerwony jak burak i w dodatku kłamca!

-Nie kłamie - powiedział i spojrzał na Wdowę w lustrze.

-Nie jesteście razem? A tak się zachowujecie, nic nie wiesz, a jednak..hm może Pepper rzeczywiście tego nie ma co on, w sumie i to i to ma blond włosy..

-Nie jesteśmy - burknął - przecież my się nie lubimy - rzekł co było połowiczną prawdą - i nie porównuj Pepper do niego, bo ona ma pod chodzące delikatnie pod rudy!

-Może ty to tak widzisz? To w końcu chyba, by pasowało otworzyć oczy hm?

-A ty bawisz się w Peter'a? Bo mam przeczucie, że za długo z wami siedział!

-Albo po prostu wziął dobre lekcje od cioci Nat!

-Dziecko pasujesz - powiedział Tony i wytarł twarz w ręcznik.

-Nic nie psuje..

-Oczywiście - wziął głęboki wdech i wydech.

-Jak można zgubić Peter'a?

-Nie wiem ostatnim co pamiętam to zmuszenie mnie przez Rogers'a do spania, a Peter już spał.

-Zmuszenie do spania, mhm okey.. -wyszła z uniesionymi dłońmi do góry.

-Nie rozumiem Cię - powiedział Tony i ruszył za Wdową.

-Wcale to dziwnie nie brzmi Stark..

-Ugh jak mówiłem wcześniej nie spałem jakiś czas - rzekł, a Nat zaczęła się śmiać.

-Więc uciekłeś do niego aby spać?

-Co?! Nie! Przyszedłem poinformować Rogers'a i Peter'a o tym, że będziecie.

-Mhm mhm.. -dalej się śmiała.

-Nie mam do ciebie siły - powiedział i szedł do windy.

-Okey! To pa! - Tony był załamany tym, że Wdowa zaczęła śledztwo. Gdy Steve stał w kuchni i dzwonił do Fury'ego, ale słyszał rozmowę Wdowy i Tony'ego, który ruszył do pracowni aby namierzyć Peter'a.

-Fury odbierz ten telefon.. -mówił Steve słysząc same sygnały.

-Jarvis powiedz mi o której wyszedł Parker!- spytał miliarder.

-Pan Parker wyszedł 1,5 godziny temu sir, kazał mi was nie budzić..

-Mówił gdzie idzie? - zapytał i usiadł przed biurkiem z komputerem.

-Nie sir, wyszedł przez taras, bardzo się spieszył..

-Rozumiem - westchnął i zaczął wpisywać hasła do małego nadajnika w kostiumie Peter'a. SI milczało i czekało na dalsze konstrukcje od swojego właściciela. Tony wolał jednak sam wszystko załatwić. Po chwili wstukiwania cyferek i literek dostał namiary na strój Peter'a. Cap pofatygował się, by zejść do Stark'a zawiedziony tym, że Fury nie odbierał od niego kilkunastu telefonów. Tony odsunął się od biurka i przysunął się do hologramu.

-Jarvis wyświetl miejsce w którym jest Peter - po chwili przed nim pojawiła się mapa i migająca kropka.

-Wybacz Tony, że przeszkadzam, ale Nick dalej się nie odzywa..

-Ja już wiem gdzie jest Steve - odparł i na tablecie zaczął sprawdzać gdzie ostatnio był helicarrier.

-Idziesz po niego? -spytał.

-Jest na Helicarrierze, ale nie rozumiem dlaczego Fury nie odbiera - rzekł.

-Może się coś stało?

-Też się tego obawiam - mruknął i przetarł oczy - Jarvis przygotuj zbroje!

-Zbroja gotowa panie Stark.. -powiedział Jarvis po czym po chwili dodał. -Pan Fury dzwoni..

-Odbierz - powiedział miliarder.

-Stark, Rogers co chcieliście wcześniej ode mnie? -rozbrzmiał głos Nick'a.

-Wiem, że jest u ciebie Peter, co się stało, że znajduje się na Helicarrierze ?!

-A przyszedł do mnie, urządzamy sobie krótką pogawędkę, tak pilnowałeś dzieciaka tak w ogóle, że jest u mnie, a nie u ciebie?

-Ugh padłem - powiedział Tony - po prostu organizm nie wytrzymał i potrzebował snu po kilku dniach nie spania.

-To trzeba było cały czas nie pracować tylko trochę odpocząć, rozumiem że lubisz pracować w swoim warsztacie 24 na dobę, ale w końcu tak padniesz, że spanie z Rogers'em na kanapie ci nie wystarczy.. -powiedział Nick, a Tony słysząc słowa Fury'ego zaniemówił.

-K-kto ci to powiedział? Natasha? Zabiję ją - burknął - ale nic Peter'owi nie jest?

-Zgadywałem. I zgadłem. Taak Peter ma się dobrze, tyle bo trochę jestem zajęty.

-Rozumiem czyli będzie u ciebie przez ten czas wolny? - zapytał Stark .

-Tak, a wy odpocznijcie.. najlepiej..-specjalnie zaczął kaszleć. -Razem. Także do usłyszenia..

-Furyyyyyy! - oburzył się Tony, ale on się już rozłączył. Stark burknął i położył głowę na stole z hologramem.

-Widzisz i tyle z twojego przebierania i martwienia się, Peter jest u Nick'a i nic mu nie jest, a ty rzeczywiście powinieneś się trochę dłużej zdrzemnąć.. - powiedział Steve koło ucha Tony'ego.

-Nie chce - odparł - nie nadałem jeszcze szczegółów do projektu Fury'ego skoro jestem już w pracowni to mogę się tym zająć - powiedział, a przez jego kręgosłup przeszedł dreszcz.

-Mhmm.. -burknął blondyn i wziął na ręce Stark'a. -Żadne szczegóły do projektów..

-Steve - mruknął - nie potrzebuje snu jest wszystko ze mną dobrze - stwierdził, ale wtulił się w wyższego mężczyznę.

-Idziesz spać nawet jeśli będę musiał cię uwiązać do łóżka.. -powiedział Cap.

-Nie usnę już - mruknął - więc lepiej abym zajął się czym pożytecznym.

-U śniesz u śniesz.. -Steve wszedł do windy wybrał odpowiedni numer i dalej trzymał Tony'ego w ramionach.

-Niby dlaczego tak sądzisz ? - zapytał i przy mróżył oczy.

-Bo tak sądzę i tyle.. -wzruszył lekko ramionami.

-Dlaczego nie dasz mi popracować? - spytał cicho.

-Bo jesteś wymęczony i ja nie pozwolę aby kolejny dzień był stracony..

-Niby jak stracony? Skończył bym projekt dla Fury'ego popracował bym nad zbroją, a może zacząłbym tworzyć w końcu nowy strój dla Peter'a!

-No właśnie i zaczyna się.. -warknął Steve. -Bądź cicho, nie marudź!

-Nie marudzę - mruknął - dlaczego tak bardzo przeszkadza ci to, że zamykam się w warsztacie? - Kapitan nie odezwał się, bo co miał do powiedzenia, nic. Winda się otworzyła, a Steve przeszedł do pokoju Stark'a, który westchnął cicho i wtulił w jego tors. Wiedział, że Rogers nie miał zamiaru z nim rozmawiać o tym. Przymknął na chwilę powieki wdychając słodki zapach perfum Steve'a, który ułożył go delikatnie na łóżku, a sam usiadł na skraju i delikatnie go zaczął głaskać będąc pogrążonym w swoich myślach. Stark zaczął cicho po mrukiwać i choć miał zamknięte oczy to nadal nie miał ochoty spać.

-Musisz spać, a nie udawać. Chyba, że wolisz sam zasnąć to już pójdę.. -Cap popatrzył na niego chwilę.

-Ne idź - mruknął Tony i popatrzył się na niego słodkimi oczami.

-To śpij...- mężczyzna rozłożył ręce w geście aby go przytulił i nadal patrzył się na niego tym samym wzrokiem. -Nie powinienem Tony.. -Steve popatrzył na niego i westchnął. Lecz Stark był uparty i czekał aż Steve go przytuli. -Będziesz się bawił w małe dziecko tak? - kiwnął twierdząco głową i uśmiechnął się niewinnie. -Ugh Tony.. -Cap wtulił w siebie Stark'a i delikatnie głaskał jego plecy, a on zamruczał i wtulił się w Rogers'a od razu ziewnął i przymknął powieki.
-Masz zasnąć.. -wpletł w jego włosy dłoń i delikatnie masował jego głowę.

-Yhym - mruknął i poczuł się sennie.
Jedną dłonią Steve delikatnie czochrał włosy miliardera, a drugą dłonią głaskał go po plecach nie co rozluźnił się całkowicie i powoli zaczynał usypiać. Rogers chciał aby Tony w końcu odpoczął i trochę po spał, ale nie chciał też naruszać jego prywatnej przestrzeni, przecież 'oni nawet się nie lubili'. Stark nie wiedział co czuć. Kiedyś on i Steve... Ale Pepper była i teraz jest z nią lecz nadal nie jest pewien. Chciał po prostu aby ktoś przy nim był i dotrzymywał mu towarzystwa nawet jeśli to był Rogers po tym co się między nimi odwaliło. Kiedy Cap stwierdził, że Ironman zasnął delikatnie chciał się wyswobodzić z jego uścisku i zejść na dół do sali treningowej pobyć samemu z workami treningowymi i swoimi myślami. Jednak Tony przykleił się do jego torsu choć spokojnie drzemał tuż przy Kapitanie.
Tym samym zrezygnowany Rogers ułożył się wygodniej dalej leżąc przy Tony'm i go głaskając. Jego myśli krążyły wokół geniusza i Sharon, już sam niczego nie wiedział. Mężczyzna choć spał intensywnie myślał przez świadomy sen. Nie wiedział dlaczego tak bardzo chciał aby Steve go dotykał czy tulił. Kapitan chciał być z tą kobietą, a jednocześnie być jak zza dawnych czasów z tym dupkiem, irytował go swoją postawą, ale na dobre nie na złe...Stark uśmiechał się delikatnie przez sen i zaczął cicho mruczeć. Steve położył głowę w zagięciu szyi mężczyzny. Tony nareszcie mógł odpocząć. W pewnym momencie puścił jego tors i tylko oparł się o niego głową. Mężczyzna leżał spokojnie przy ciepłym ciele Steve'go i po mrukiwał cicho. Minęło dosyć chwilę aby Steve sam mógł okryć ich kocem i powoli od pływać przez emanowane ciepło z ciała Tony'ego.

3551 słów

Co się wydarzy!
Co łączy Stark'a i Rogers'a?
Czy Wade się obudzi?

No no to wam się trafiło na maratonik. Dzień drugi i oczywiście wielki Piątek! Jak przygotowania do świąt?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro