W Parku
-No co? Czasami zmieniam się w kota - rzekł.
-I też jesteś ciekawski, ale jakoś nie wychodziłeś nigdzie na drzewa żeby trzeba było cię ściągać..
-Bo umiałem zapanować nad kotem w sobie -oznajmił - a jak widać Stark nie potrafi całkowicie panować.
-No dobrze rozumiem rozumiem. Tak ty też byłeś słodkim kotkiem.. -pogłaskał brata drugą dłonią. Loki przymknął oczy i uśmiechnął się.
-A teraz też nie jestem? - spytał.
-Nie jesteś, wcale a wcale.. -pogłaskał go po policzku.
-Nie? - mruknął i oburzył się.
-B-b-bo nie jesteś teraz kotkiem, tylko no w postaci ludzkiej, taki też jesteś słodki no, ale no.. -zaczął się tłumaczyć i nie wiedział co wymyślić, a Loki zaczął się śmiać.
-Dobrze dobrze nie tłumacz się już Thor, bo ci to nie pomoże - powiedział na spokojnie i wrócił do śmiechu.
-Nie chciałem abyś się oburzył o takie coś. Jesteś słodki no, pod każdym względem.. -musnął jego dłoń i dalej głaskał kota za uchem. Zachichotał i uśmiechnął się. Spojrzał na Tony'ego który nadal nie potrafił się uspokoić i wpadł na pomysł.
-Za chwilkę wracam - powiedział do Thora i zniknął w mgle.
-Um no dobrze.. -mruknął i dalej głaskał Antosia za uchem. Po chwili pojawiła się na nowo mgła, ale z niej wyszedł czarny kot z zielonymi oczami i był znacznie większy od Tony'ego. Antoś popatrzył na kota i machnął ogonem na boki. Zaś Thor zmarszczył brwi. Odłożył powoli Antosia na koc obok Loki'ego i wstał.
Czarny niczym noc kot usiadł i popatrzył na mniejszego kota, który wstał i otrzepał się, zainteresowany czarnym kotem powoli zaczął do niego podchodzić.
-Chcesz go sobą przekupić? -blond Bóg się zaśmiał cicho i usiadł przed nimi w siadzie skrzyżnym i przyglądał im się bardzo zaciekawiony.
~Nie przekupić Thor - odparł spokojnie - a raczej uspokoić? - jego ogon ruszał się w górę i dół gdy Antoś obchodził wokół Loki'ego i przyglądał się mu uważnie.
-Już chyba wiem co Steve widzi w uszkasz Antosia.. -popatrzył na Loki'ego to na mniejszego kociaka. -Boże jak to uroczo wygląda..- Uszy czarnego jak i brązowego kota opadły i dwie pary kocich oczu były zwrócone w stronę Thora.
~Nie wygląda to uroczo! - miauknął Tony.
~Popieram! - Thor zacisnął oczy jak i zęby.
-Też chce być kotem chociaż na chwilę! Proszę proszę proszę!
~Um ? Nie wiem czy dam radę cię zmienić w kota - mruknął Loki.
~Mnie jakoś zmieniłeś! - rzekł Tony.
~Bo to inny rodzaj magi! Thor zmieniony był w psa nie wiem czy da się zmienić go w kota!
-No to pieskiem też mogę być.. -zrobił duże błękitne oczka. -Chociaż na chwilkę..
~Hm postaram się cię zmienić, ale nie będzie to na dłużej niż godzina? - mruknął niepewnie Loki i skoncentrował się, a mgła zaczęła owijać się wokół Thora.
-Może być godzina wystarczy.. -teraz jeszcze bardziej zacisnął oczy i czekał na przemianę. Po chwili Thor zniknął w mgle i pojawił się na nowo, ale w ciele zwierzęcia. Loki mruknął cicho i położył się gdyż sporo dziś użył swej magi, ale ogon dalej się mu ruszał. Tony nie mogąc się powstrzymać zaczął łapkami bawić się jego ogonem od czasu do czasu przy gryzając. Wielki labrador złapał delikatnie zębami za kark większego kota i położył go na swoim grzbiecie, a później popatrzył na Antosia. Bóg miauknął niespodziewając się tego, ale tylko wtulił się w sierść psa i zaczął mruczeć. Mniejszy kot zrobił wielkie oczka i patrzył z zaciekawieniem na uszy Thora. Pies przybliżył pysk do małego kociaka i dmuchnął w niego ciepłym powietrzem. Natomiast mniejszy kotek pokrecił głową na boki i przechylił głowę delikatnie w bok. Loki zaśmiał się cicho z tego.
~Tak Loki jesteś słodszy.. -szczeknął nie za głośno, ale ze śmiechem i dumą.
~Ja? Chyba pomyliłeś koty - stwierdził Bóg kłamstw i popatrzył na Tony'ego.
~Ciebie się nie da pomylić braciszku.. -lekko odwrócił głowę i polizał po nosku kota na swoich plecach. Położył się i czekał aż Tony wejdzie na jego plecy. Większy kot mruknął i odwrócił wzrok w bok, a gdy był człowiekiem z pewnością byłby cały czerwony na twarzy.
~Wchodź na Kudłacza - powiedział to mniejszego kotka, który posłuchał się i zwinnie wskoczył na grzbiet psa.
~Lepiej się trzymajcie.. -mruknął do nich i wstał i zaczął iść przed siebie.
Stark nie za bardzo umiał się utrzymać, więc Loki złapał go za kark i przysunął do siebie chowając go między przednim łapami aby nie zleciał. Gdy Thor nie szedł za szybko, merdał ogonem zadowolony, przeszli obok polany na której reszta z wieży grała zawzięcie i blond Labrador za szczekał zadowolony, ale nikt nie zwrócił na niego uwagi więc prychnął na nich i poszedł dalej zwiedzać.
~Steve? - miauknął Tony i popatrzył za blondynem, który zawzięcie grał z Clint'em przeciwko reszcie.
~Gdzie idziemy Thor? - spytał Loki.
~Steve gra, nie idziemy tam, Loki nie ma siły, a mi się nie chce ganiać za piłką żeby później nie oddychać, a jeśli nie wiesz jest mi z tym teraz ciężko.. -prychnął. -Przed siebie idziemy zwiedzać Park, tam są dzieci one lubią zwierzaki przecież..
~O nieeeee! - mruknął jego brat - Dobrze wiesz, że nie lubię gdy ktoś mnie głaszcze, a tym bardziej dzieci choć czasami to jest miłe. - Antoś był cicho i po prostu leżał grzecznie między łapami Loki'ego.
~Ale jak ja cię głaskałem to nie miałeś nic przeciwko.. -zaśmiał by się z niego, bo go to rozbawiło. -Nie pójdziemy do nich..
~Bo ty to co innego - odparł i poparzył na Antosia.
~Tak to co ja niby jestem? -po merdał ogonem.
~Moim bratem?
~A ty moim braciszkiem.. -uśmiechnął się i szedł prostą dróżką. Loki uśmiechnął się i zaczął mruczeć. Tony przechylił głowę nie rozumiejąc zbytnio o co im chodzi. Na tym polegała właśnie ich braterska miłość nikt nie wiedział o co tak naprawdę im chodziło, a oni wiedzieli.
~Siedź grzecznie - powiedział do Tony'ego, który tylko mruknął i popatrzył się w bok. Pies z dwoma kotami na grzbiecie szedł pomiędzy ludźmi i był zadowolony, że wszyscy zwracali na nich uwagę. Natomiast Tony schował głowę w kociej piersi Loki'ego chcąc się ukryć przed wzrokiem ludzi. Bogom nie przeszkadzał ludzki wzrok na nich, zwłaszcza Thorowi, który sobie chodził po różnych drogach.
~Patrzcie tam ile ludzi i zwierząt!
~Widać, że świetnie się bawisz w ciele psa - rzekł Loki i uśmiechnął się delikatnie oraz zerknął na mniejszego kota.
~Tak! -szczeknął i zaczął szybciej merdać ogonem.
~To dobrze - za miauczał i przyjrzał się małej kulce między jego łapami.
Blond piesek zaczął wracać okrężną drogą na kocyk i do reszty Avengers.
W końcu rozgrywka skończyła się remisem po obydwóch drużynach które byłby całkowicie zmęczone rywalizacją o punkty i zwycięstwo.
Próbowali się do czołgać po ciężkim meczu do swojego stanowiska jednen o drugiego się opierali, naprawdę byli zmęczeni i dawali z siebie wszystko.
-Boże kiedyś się zabijemy gdy będziemy tak rywalizować - stwierdził Clint.
-Nigdy więcej nie gram z wami - oznajmił Bruce.
-Nie było tak całkiem źle.. -wydyszała Nat.
-Ale i tak był remis czyli wszyscy jesteśmy równi! -powiedział Cap.
-Gdy nie remis to byśmy się pozabijali - stwierdził Bruce.
-Jak się trzymasz młody? - spytał Clint Peter'a.
-Ja mógłbym jeszcze pograć! -uśmiechnął widząc ich miny.
-To za chwilę może porzucamy dyskiem co ty na to? - spytał się młodego.
-Ja odpadam - rzekł Bruce.
-Ja też i nie wstaje! -powiedziała dyplomatycznie Nat.
-Chętnie wujku! -Pajączek uśmiechnął się niewinnie.
-Tylko daj mi się napić coś zjemy i możemy grać! - odparł Clint i popatrzył na koc - A to nowość bogów nie ma...
-Pewnie! -uśmiechnął się Peter.
-A Tony'ego wzięli czy zostawili, gdzie oni poszli! Nic nie mówili, że będą gdzieś iść! -Cap podszedł pierwszy do koca i zmartwił się. -Gdzie oni są..
-Spokojnie - powiedział Clint - na pewno nie zostawili, by Tony'ego samego więc musieli go wziąć.
-Ale gdzie poszli.. -Kapitan zaczął się rozglądać.
-Nie mamy pojęcia każdy grał i chyba nikt z nas nie patrzył na koc.
-Ugh.. -westchnął pod nosem Steve. -Martwię się no, przecież to mały kot, a oni czasami są nie uważni..
-Bardzo nie uważni - podsumował Clint i usiadł na kocu.
-No właśnie.. -wszyscy usiedli na kocu, ale blondyn był pogrążony w swoich myślach. Clint wyciągnął butelkę wody i zaczął z niej pić, a Banner również wziął aby się nawodnić. Reszta również chwyciła w usta jakąś wodę na ochłodę po ciężkim meczu.
Każdy w jakiś sposób zastanwiali się co dzieje się i gdzie poszli Bogowie.
A Thor Loki i Tony chodzili sobie po drugiej stronie parku i omijali dzieciarnie, ale już musieli to zostawali na małe głaskanko. Najbardziej dzieci interesowały się małym kotkiem na grzbiecie psa i przy piersi czarnego kota.
~Za niedługo minie godzina no nie? -spytał Thor Loki'ego i ziewnął.
~Tak - odparł - dokładnie za 15 minut - dodał Loki.
~Nie chce się przy nich zmienić, znaczy was mógłbym nosić na plecach, ale to dziwnie, by wyglądało.. -zaśmiał się.
~Wiem - również się zaśmiał - chyba czas wracać Thor nim Avengers się skapnie, że nas nie ma.
~Tak, tak już idę.. -zamerdał ogonem i przyspieszył kroku do miejsca gdzie był wielki koc Avengers. Antoś był cicho przez cały czas. Loki oczywiście to zauważył, ale nie skomentował tego gdyż sądził, że nadal w jakimś stopniu bał się po tym drzewie. ~Loki mógłbym cię za chwilę pogonić trochę? -spytał gdy byli nie daleko koca.
~Ugh no dobrze - odmruknął.
~Yey! -za szczekał i podszedł do koca i zaczął szczekać na zdziwionych Avengersów. Loki odsłonił Antosia który, miauknął zadowolony widząc Steve'a.
~Steve ! - miauknął i zeskoczył z grzbietu Thora.
~Jakby przynajmniej miesiąc się nie widzieli - prychnął Thor śmiechem.
~Co poradzisz, że kot tak go uwielbia - zaśmiał się i również zszedł z grzbietu Thora. Antoś dobiegł do kapitana i zaczął mruczeć oraz łasić się do niego.
-Antoś! -Steve złapał kociaka w ręce i zaczął się do niego tulić. -Martwiłem się bardzo..
~To teraz zaczynamy gonitwę, mamy około 7 minut, bez drzew one się nie liczą, ani mgły tylko wolna polana.. -labrador spojrzał na kota, który był obok niego.
~Dlaczego nie pozwalasz mi na drzewa przecież wiesz, że o tak na nie nie wejdę! - wy miauczał i ruszył biegiem przez koc.
~Nie ma drzew prosto przed siebie! -zaszczekał kilka razy. Thor dał większemu kotu kilka kroków przewagi, a później pognał za nim.
-Czy mi się zdaję czy to są nasi Bogowie? - spytał niepewnie Bruce gdy Steve tulił się do kociaka.
-Wujek Thor i wujek Loki? -Peter spojrzał za psem, który doganiał zdesperowanego kota.
-A kto inny miał pilnować Tony'ego? - spytał Clint.
-Oh to współczuję Jeleniowi.. -zaśmiała się Nat.
-W sumie ja też - również zaśmiał się Clint - sam bym nie chciałbym uciekać przed takim labradorem!
W końcu Thor złapał Loki'ego w pysk i przyniósł do Avengersów zadowolony, miał jeszcze 3 minuty więc rozłożył się na kocu i zaczął gryźć i na zmianę lizać uszy i sierść kota.
~Thooor - miauknął Loki i starał się wydostać spod łapy Thora, który gryzł jego uszy.
-To jest takie śmieszne - mruknął Clint.
~Loooooki.. -ugryzł go ponownie.
~To boli - miauknął i zrobił słodkie oczka.
~No dobrze już dobrze.. -lizał go po pyszczku, a później go zostawił idąc po turlać się na trawie. Loki otrzepał się i próbował łapą pozbyć się śliny z sierści. ~Bo cię jeszcze raz wyliżę -szczeknął stojąc za nim.
~Dlaczego? Dobrze wiesz, że nie lubię mieć na sobie śliny nie jest zbyt przyjemna idź wylizać Antosia!
~Nie, wolę ciebie wylizać.. -pociągnął językiem przez całą długość jego grzbietu.
~Mokre! - odskoczył od Thora na co Thor usiadł.
~Ja nic nie wiem.. -za merdał ogonkiem gotowy by na niego jeszcze raz napaść.
-Ktoś coś z tego rozumie? -spytała Natasha.
-Oprócz szczekania i miauczenia kompletnie nic - stwierdził Clint.
~Ja rozumiem! - miauknął Tony.
-Ohom kolejny do melodii się włącza.. -zaśmiał się Steve.
~Czyli co zmiana będzie? -spytał Thor.
~Jakiej melodi? - mruknął Antoś.
~Zaraz powinieneś zniknąć w mgle - odparł Bóg kłamstw.
-Mamy zwierzyniec - stwierdził Bruce.
Labrador podszedł do kota i zaczął lizać jego nosek i pyszczek merdając na boki ogonem.
-Haha chyba gorzej niż zwierzyniec od razu zoo.. -zachichotała Nat.
-Nie mamy lwa przecież tutaj - stwierdził Clint.
-Zwierzyniec - rzekł ponownie Bruce.
Loki mruknął tylko i pozwoli na takie lizanie.
-Schronisko Avengers, pies, kot, kot to też pół pies, pająk, sokół no i my tylko normalni jesteśmy.. -wymieniła Romanoff i na końcu wskazała na siebie i Bruce'a.
~Żmija, zielony goryl.. -mruknął Thor z uśmiechem, bo nie rozumieli jego mowy. Loki wybuchł śmiechem tak samo Tony.
-Czy mi się zdaję czy oni się z czegoś śmieją i nabijają? - spytał Hulk, a Thor merdał ogonem ze śmiechem.
~Jestem grzeczny prawda bracie?
~Bardzo - odparł, a wokół niego pojawiła się delikatna mgła. Blond Bóg przymknął delikatnie oczy i czekał aż się przemienią. Thor zniknął, ale po chwili wrócił w całej ludzkiej okazałości. Loki jednak nadal był kotem.
-Wróciłem! Ktoś tęsknił? -uśmiechnął się Gromowładny i wziął na ręce swojego brata i usiadł obok Steve'a.
-Spróbuj tego kota też jest dobry, patrz jeszcze w dodatku czysty przed chwilą umyłem.. -wyciągnął Loki'ego w stronę Kapitana..
~Thor - syknął i westchnął ciężko.
-Mówiłem, że to Bogowie! - powiedział uradowany Bruce iż miał rację. Jednak Cap tylko się uśmiechnął i głaskał Tony'ego.
-Wystarczy mi jeden mały futrzak, poza tym Tony jest słodszy, bo jest mniejszy..
-Loki jest słodszy! -zaprzeczył Thor.
I blondyni zaczęli się kłócić o koty.
~Ich pogrzało - mruknął Loki.
~Popieram aby się kłócić który z nas jest słodszy? - pokręcił głową na boki.
-Uspokójcie się! - powiedział Clint.
-Loki!
-Tony!
-Loki!
-Tony! - Jednak oni dalej się kłócili o swoją rację i nie słuchali innych.
-Żaden! - krzyknął Clint. Obydwóch blondynów spojrzało na łucznika i warknęli.
-Tony!
-Loki!
-Tony!
-Loki! - Ich kłótnia się bardziej zwiększyła.
-Tata i wujek są uroczy obydwoje.. -westchnął Peter.
-Popieramy wszyscy Peter'a - powiedział Bruce.
-Choć młody porzucamy dyskiem - stwierdził Clint - nich się kłócą.
-Idę już idę.. -Parker wstał i westchnął.
Thor odpuścił kłótnie, ale dla niego i tak Loki był słodszy, bo był jego bratem. A dla Steve'a słodszy był Stark.
-Nie przejmuj się Peter kłócą się o głupotę- stwierdził i uśmiechnął się do niego biorąc dysk w dłoń.
-Zauważyłem wujku.. -uśmiechnął się słabo i szedł na polankę.
-Przejdzie im - rzekł.
-O tym też wiem.. -kiwnął głową. Na szczęście Bóg jak i Kapitan uspokoili się i śmiali się ze swojej kłótni.
-O już słuchać śmiech - zaśmiał się cicho - chyba doszło do nich o cię kłócą.
-To dobrze! -Peter też się uśmiechnął widząc ich roześmianych. -Nie lubię jak się kłócą, ktokolwiek o cokolwiek..
-Tak wiem ja też nie lubię kłótni - westchnął -ale czasami są kłótnie.
-Nie potrzebne.. -mruknął.
-Czasami ich nie da się ominąć Peter - rzekł i rzucił do niego dysk.
-Tsa niestety trzeba je przetrwać.. -złapał dysk i odrzucił go lekko.
-Właśnie - uśmiechnął się i złapał bez trudu oraz odrzucił.
-Dobra dość o kłótniach jest już dobrze..
-Racja. Antoś mruknął i zaczął bawić się ogonem Loki'ego gdy tylko Steve wypuścił go na koc. Thor położył się na kocu zamykając oczy i kładąc obok siebie Loki'ego i głaskając go za uchem gdy tylko kłótnia i ostra atmosfera opadła. Większy kot mruczał zadowolony iż Thor go głaszcze i starał się chronić swój ogon przed ostrymi ząbkami i pazurami kociaka. Natomiast Pete i Clint rzucali sobie dyskiem gdy reszta się wylegiwała na kocu, a Natasha przygotowywała kanapki. Dzień był udany ładna pogoda spokój i cisza od czasu do czasu zakłócana przez kocie mruczenie bądź miauknięcie. Nic nie mogło zakłócić ich planów chyba, że ciemne chmury, które nadciągały w stronę Parku, ale oni tego nie zauważyli. Tony zaczął węszyć i za trząsł się gdy wyczuł chłodniejszy powiew. Szybko podbiegł do Steve'a i schował się koło niego.
-Przed czym Antoś tak ucieka hm? -uśmiechnął się Cap na widok uciekającego kociaka. Thor ziewnął i uchylił powiekę zerkając za Loki'm, a później za resztą. Loki leżał grzecznie przy Thorze i cicho pomrukiwał on też wyczuł, że będzie lać.
-Wyobraził sobie ciebie jako marsjanina i spieprzył do reali.. -zaśmiał się Thor na co Rogers przewrócił oczami.
~Pfff nie! - miauknął i wtulił się w Steve'a. Kot zaś się zaśmiał z komentarza brata.
-Nie nie wcale, a co piorunków się boisz? -podniósł się do siadu i spojrzał z błyskiem w oku na Antosia.
~Deszczu -miauknął - będzie mokro - dodał po chwili.
-Bardzo mokro.. -uśmiechnął się szeroko. Kiwnął głową i schował się bardziej w Steve'a.
~Zostaw go już Thor -mruknął Loki i zaczął się przymilać do niego.
-A ty co się tak łasisz hm.. -obrócił Loki'ego na grzbiet. -Po brzuszku głaskać?
~Może być pod brzuszku - wy mruczał.
-Dobrze dobrze.. -delikatnie zaczął masować jego brzuszek.
-Loki dość tych pieszczot kanapki są do jedzenia, a Tony mleko ma wypić, już raz raz, bo zaraz będziemy się zbierać..
~Nieee -mruknął i zrobił słodkie oczka do brata.
-Clint Peter kanapki!!! - zawołał Bruce.
~Nie chce - miauknął Tony i wtulił się bardziej w Steve'a.
-Loki nie rób takich oczów i nie przestawaj Tony'ego musicie zjeść.. -westchnął Thor i wziął większego kota na kolana. -Już przemień się..
-Tony musisz teraz chociaż troszkę wypić proszę.. -Steve popatrzył na wtulającego się Antosia.
-Jeszcze chwilkę! -krzyknął Peter gdy odrzucił Clint'owi dysk.
-Ale tylko chwilkę Peter! - powiedział Bruce i popatrzył się na koc.
~Eghhhh - westchnął i zniknął w mgle, a po chwili pojawił się na kolanach Thora.
~Muszę? - mruknął do Rogers'a Antoś i westchnął cicho.
-Tak Tony ty też masz jeść, Loki grzecznie też zje.. -założył kosmyk włosów za ucho brata i popatrzył przez chwilę w jego zielone tęczówki, a później zerknął na małego kotka.
-Dobrze wujku! -krzyknął Peter.
-Wszamać już.. -Natasha podała im talerzyk pełnych kanapek i butelkę z mlekiem, drugi talerzyk postawiła przed sobą i Bruce'm i czekała na Clint'a i Peter'a. Loki również spojrzał w tym samym czasie w jego oczy i chwilę patrzyli się na siebie gdyż nie to, że Thor odwrócił wzrok.
-Zaraz będą - powiedział do Natashy - daj się młodemu zabawić ostatnio podobno tylko miał nie za miłe sytuacje.
-Wiem wiem, tylko za niedługo będzie burza i trzeba będzie się zwijać nie każdy lubi deszcz.. -zachichotała i spojrzała na pozostałą czwórkę. Wzrok Thora znów wrócił na oczka brata i się uśmiechnął niewinnie, a Cap podsunął butelkę pod nosek Antosia.
-Tak wiem wiem - Bruce kiwnął głową i uśmiechnął się do Wdowy. Kotek popatrzył w butelkę i popatrzył na Steve'a, niezbyt chętnie złapał cumel w pyszczek i zaczął ciągnąć mleko.
-Co tak się patrzysz niewinnie? - spytał brata. Rogers uśmiechnął się z ulgą gdy w końcu Tony zaczął jeść.
-Bo mogę, później ustawimy ci limit na jutrzejszy i po jutrzejszy dzień na magię, musisz odpocząć chyba, że im będzie potrzebna w małej ilości.. -wziął jedną kanapkę.
-Po co mi limit? - spytał i również wziął kanapkę niezbyt zadowolony iż będzie miał limit na swoją ukochaną magię.
-Potrzebny, żebyś się nie przemęczał , magia jest ciężka.. -pogłaskał brata po policzku.
-Wcale nie! - odparł -Magia jest łatwa i piękna, ale również i niebezpieczna! - powiedział.
-Shh, braciszku nie będzie potrzebna magia przez tylko dwa dni.. -pstryknął go w nosek i włożył do buzi kromkę.
-Ale ja muszę używać magi- mruknął i wziął gryza. Thor pokręcił głową na nie i się uśmiechnął. Wziął wolną dłonią jego rękę i przyłożył do swojej klatki piersiowej po czym odsunął i pomachał mu palcem przed oczami, że nie wolno. -A-ale ja... Um nie zakazuj mi - mruknął bardzo cicho i spuścił głowę.
-Będę.. -przełknął kanapkę. -Dwa dni bez magii wytrzymaj chociaż..
-Nie ma szans Thor... Zakazujesz mi czegoś czego nawet nie mogę dotrzymać.
-To będę cię unikał.. -wzruszył ramionami, westchnął i popatrzył w bok jak kotek wypija mleko z butelki.
Loki westchnął i popatrzył się w przeciwną stronę. Antoś szczerze mówiąc był cholernie głodny i zmęczony po przygodach, które przeżył na zewnątrz. -Przepraszam bracie, ale bez magii też się obejdzie.. -wziął drugą kanapkę i podsunął pod buzie Loki'ego.
-Nie wiem czy się obejdzie - mruknął i popatrzył na kanapkę.
-Obejdzie się, a teraz jedz.. -popatrzył na niego.
-Umiem sam jeść - stwierdził.
-Peter Clint chodźcie już! - ponownie zawołał Hulk do jedzenia.
-Idziemy już! -westchnął Pajączek i nie chętnie szedł w stronę koca.
-Ale ja lubię cię też karmić fajnie wyglądasz.. -uśmiechnął się lekko Thor.
-Pogramy w wieży jeszcze na korytarzu jeśli będziesz chciał - zaproponował Clint gdyż bardzo dobrze bawił się z młodym.
-Nie wyglądam. Fajnie - mruknął Loki, a Thor delikatnie wcisnął w usta kawałek kanapki.
-Taaaak było super! -natychmiast energia wstąpiła w Petera. Loki niechętnie ugryzł kanapkę.
-To się cieszę - powiedział Clint uśmiechając się. Gromowładny ugryzł drugą stronę kanapki którą jego brat trzymał w buzi i popatrzył w bok udając że nic się nie stało. Jednak jego brat tak nie zareagował jak Thor tylko delikatnie się zarumienił. Pajączek usiadł obok cioci Nat i mogli wszamać swoje kanapki i centralnie sobie usiadł aby patrzeć na Bogów i przysłowiowych tatów. Odynsona jednak nic nie peszyło aby ugryźć jeszcze kawałek kanapki i resztę zostawić bratu. Clint usiadł obok Petera i Nat również poczęstował się kanapką, którą ze smakiem zaczął pałaszować. Antoś pił cały czas mleko odkąd do ssał się do butelki gdyż naprawdę był spragniony. Bóg kłamstw prychnął cicho i dokończył kanapkę nadal będąc delikatnie różowym na policzkach. Było tak cicho i spokojnie aż w końcu w oddali można było usłyszeć grzmoty, mieli jeszcze trochę czasu na po zbieranie się. Thor był zadowolony, że sprawił rumieńce na twarzy brata więc znów mu podstawił pod usta kanapkę gdy tamtą przełknął. Antoś słysząc grzmoty odsunął się od butelki i wtulił się w Steve'a delikatnie się trzesąc. Gdy czarno włosy mruknął i popatrzył na Thora.
-Egh ostatnia - mruknął i ugryzł kanapkę.
~Nna pewno? - miauknął cicho.
-Ostatnia dla mnie.. -wzruszył ramionami i ugryzł na tyle spory kawałek kromki aby 'przypadkowo' cmoknąć brata. Pete, który ich obserwował od dłuższej chwili aż się zakrztusił. Natomiast Loki spłonął rumieńcem, który starał się ukryć pod swoimi czarnymi włosami. Clint również zauważył iż bogowie ostatnio dziwnie się zachowują, ale wolał nie wchodzić między nimi. Kotek jednak nadal tulił się do boku Steve'a.
-Mm kanapki były pyszne! -pochwalił Gromowładny Natashe ta jedynie przewróciła oczami, bo były to zwykłe kanapki i nie zrozumiała.
-Czyli będziemy się powoli zbierać? -spytał Kapitan zerkając na resztę to na kotka.
-Przydałoby się - stwierdził Bruce.
-Do jedzmy kanapki i zbierajmy się - rzekł Clint.
~Popieram- miauknął - chce do wieży!
-Czekaj marudo Loki się ubrudził widzisz.. -pokazał Tony'emu policzek brata, który natychmiast oblizał z okruchów, a Cap zamilkł i zrobił skwaszoną minę.
3614 słów!
Co się wydarzy?
Czy dojdą do wieży przed deszczem?
Co zrobią Avengers?
Ze związku iż podział godzin zmienił się bardzo i wychowawczą mam o 8:00 to też i o tej godzinie następnym razem będzie rozdział w środę!
Życzę wam wszystkim powodzenia w przetrwaniu tego roku szkolnego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro