Szalony dzień w Avengers Towers
-Nie mam nic przeciwko - odparł i przetarł dłonią oczka.
-To dobrze.. -popatrzył na niego. Brunet miał przymknięte oczy i przecierał drugie oczko. -Chodźmy chodźmy.. -podniósł się na łokciach.
Tony teraz zauważył, że leżał na klatce piersiowej Steve'a i delikatnie się zarumienił. -Coś nie tak? -uniósł brew i się uśmiechnął.
-Wszystko ok - mruknął starając opanować swą twarz.
-Tak nieco kolorów przy brałeś.. -zaśmiał się cicho.
-Nie - od mruknął.
-Tak.. -przygryzł dolną wargę, a miliarder pokręcił sprzecznie głową. -Tak tak.. -szepnął.
-Może?
-Mmm na pewno.. -uśmiechnął się. Nie odpowiedział tylko delikatnie uśmiechnął się. -Wygrałem, a teraz chodź zobaczymy co wymyślili..
-No dobrze - odparł, a Cap wtulił w siebie miliardera i zszedł z łóżka. Mężczyzna również wtulił się w Kapitana i zamruczał.
-Idziemy kotek, zjemy i możemy iść dalej spać..
-Niech będzie - powiedział i wtulił się w klatkę piersiową Steve'a, który wyszedł ze swojego pokoju w celu skierowania się do kuchni. Zaś w salonie Clint nadal rozmawiał z Thorem, zaś Loki'm zajmowała się Wdowa. Cap nie wiedział czy dobrze wszedł do salonu czy jeszcze spał gdy ujrzał Thora.
-Hej Steve! Widzę, że w końcu postanowiliście wstać - przywitał się Clint widząc Kapitana.
-Witajcie przyjaciele! -Thor wstał aby się z nimi przywitać. Steve dalej nie wierzył, że tak wcześnie widzi w wieży Thora. Tony również nie dowierzał lecz uśmiechnął się.
-Hejka Thor! - Bóg złapał obydwóch w uścisku. Stark odwzajemnił uścisk.
Cap również odwzajemnił przytulasa, a później Thor poszedł zasiąść obok Clint'a. Z kuchni wypadła Wdowa razem z Lokim upaprani cali w cieście. Gdy Loki zaczął spierdalać przed Wdową śmiejąc się wrednie gdyż przypadkowo wylał trochę ciasta na nią. Natomiast Tony zdziwił się mocno widząc Jelonka.
-L-Loki tu? Jestem w jakimś śnie? -Steve zmarszczył brwi.
-Nie nie śnisz - odparł - widzę również to co ty - rzekł Tony z szokiem na twarzy.
-Loki przyszedł ze mną, nic nikomu nie zrobi, siadajcie z nami..
-Czyli mam rozumieć, że zostaję tu w wieży? - zapytał Iron man.
-Na to wychodzi - odparł Clint.
-Super! -powiedział Steve przypominając sobie coś. -Tylko bez bicia Tony.. -szepnął mu do ucha. Zaś Natasha dalej się goniła z Loki'm upaprani w cieście. Jedynie Tony warknął cicho pod nosem i po chwili westchnął.
-To było przypadkowo! - powiedział Loki uciekając.
-Do piekarnika też powiesz to było przypadkowo kiedy cię tam wsadzę jeleniu! -Nat nie dawała za wygraną.
-Sama się wsadź! Ja jestem nie smaczny! - odrzekł jeleń. Podczas gdy Tony nie czuł się pewnie w towarzystwie Loki'ego choć wiedział, że się trochę zmienił to i tak bał się o przyjaciół. Thor aż poszedł uspokoić dzieci.
-Loki, Natasha zachowujcie się. Koniec gonitwy, teraz po sprzątajcie to wszystko..
-Ale to jeleń zaczął! -Romanoff i tak chciała dopaść Loki'ego.
-Nie ja nic nie zacząłem! - chował się za bratem i utworzył swą kopie. Na spokojnie wszedł do kuchni i pstryknięciem palców wszystko posprzątał wraz ze sobą.
-Będziemy mieć ciekawe towarzystwo Tony.. -mruknął Steve. -Już chce wyjeżdżać.. -prychnął przez śmiech i usadził Stark'a na kanapie.
-Ugh ta bardzo ciekawe - mruknął i usiadł wygodniej na kanapie.
-Spokojnie Tony, ty też będziesz w centrum uwagi.. -poczochrał go.
-Pffff - prychnął.
-Nie martw się Tony przecież Loki nic złego nie zrobi - odparł Clint - a lepiej teraz powiedz co ma znaczyć wyburzanie fabryk??
-Wyburzanie fabryk? -Cap spojrzał na Tony'ego.
-Na co ci te ruiny i w dodatku schronisko? -Tasha momentalnie znalazła się przed mężczyznami, a Miliarder wzruszył ramionami na ich pytania.
-Nie muszę odpowiadać - oznajmił.
-Tonyyyyyyy - uparł się Clint.
-Co ty zrobiłeś? Gadaj.. -Steve popatrzył na niego gniewnie, ale i dało się zauważyć smutek i zmartwienie na jego twarzy.
-Jak na razie jeszcze nic nie zrobiłem - odparł - poza tym fabryki owe były opuszczone i nie do użytku ja wykorzystam teren lepiej. - stwierdził.
-Egh dobra.. -Kapitan odpuścił i poszedł do kuchni.
-Do czego co chcesz zrobić?! - Clint nie chciał tak łatwo odpuścić jak kapitan.
-Do czego do kolejnej marnej fabryki broni? Czy czegoś innego? -Nat usiadła po drugiej stronie miliardera też będąc ciekawą.
-Po myślcie i zastanówcie się, a nie pytajcie o głupoty!
-Chcemy abyś ty nam powiedział..
-Ja nie powiem - odrzekł.
-No, ale czemu nie? Powiedzz..-Nat prosiła.
-No Tony! - dołączył do tego Clint.
-Nie powiedziałem! - Stark stał się nieugięty. W kuchni był Loki, który wrzucił ciastka do piekarnika uprzednio wyciągając z niego mięso, a teraz opierał się o zlew patrząc na swoją kopię tuż przy Thorze.
-Tonyyyy.. -prosili dalej.
Thor patrzył na przyjaciół z uśmiechem i kiwał głową na boki., a Kapitan wszedł do kuchni.
-Hej Loki.. -podał mu dłoń witając się z bogiem. Loki kiwnął głową i ścisnął jego dłoń na przywitanie. Po chwili jego klon zniknął gdy Thor i reszta nie widziała. -Jak życie będąc grzecznym? -uniósł brew i wyciągnął talerz aby odgrzać obiad.
-Nie najlepiej, ale jakoś idzie - odparł z swoim cwanym uśmiechem.
-Powiedz ty mi czy dał byś radę za pomocą pstryknięcia wyczarować tylko uszy i ogon na przykład jak u kota tylko, że na człowieku? -kroił ziemniaki na przy pieczenie.
-Hmmm kota powiadasz - zamyślił się. -Jeszcze czegoś takiego nie robiłem - stwierdził - zmienić całkowicie w zwierzę bez problemu, ale do czarować tylko elementy?
-Wiem, że zmieniałeś w całe zwierzęta, a mi chodzi tylko o te dwa elementy. To tylko na razie zapytanie..
-Dałoby się, ale jest tak pół na pół, że przez przypadek zmieni się kota na kilka dni, a potem zostaną jeszcze na kilka dodatki.
-Oh rozumiem, nie wiem czy bym to zniósł.. -zmyślił się. -No nic jak coś to będę szukał gdzieś indziej magii aby komuś dopiec.. -uśmiechnął się.
-Nie znajdziesz - odparł - nikt nie zmienia i dodaje dodatków, bo to nie etyczne według magów.
-Rozumiem... -westchnął.
-Ale przyznaj korci cię myśl alby zmienić Stark'a w małego bezbronnego kiciusia, który łasił by się do ciebie.
-Niee, pół kota i hmmm, w sumie już się łasi, ale wtedy wyglądałby tak fajnie.. -zaśmiał się cicho.
-Więc według mnie nic nie stracisz - zaśmiał się - kotek czy pół jeden pies -stwierdził.
-No właśnie nie jeden, bo do twarzy, by mu było tylko w tych uszach i ogonie..
-Zmieni się w kota to z dwa dni góra cztery będzie kotem, a potem zmieni się w człowieka i zostaną na dłuższy czas ogon i uszy.
-Dwa do czterech dni, trochę długo zważywszy, że musi coś zażywać codziennie, ale będzie dużo odpoczywał.. -zastanowił się.
-To, że zmieni się kota to tylko wyglądem, ale może jeść normalnie ludzkie rzeczy - stwierdził - przetestowane - dodał i zaśmiał się cicho.
-Na kim niby testowane? -uniósł brew.
-Na Thorze - rzekł - sam też lubię zmienić się czasem w zwierzę - dopowiedział.
-Rozumiem, w sumie nie zaszkodziło by spróbować. Ale może nieco później..
-Ah marzenia się spełniają! - powiedział zadowolony.
-Jakie marzenia? -spytał ciekawy.
-Zawsze chciałem zmienić tego dekla w jakieś zwierzę najlepiej w myszkę, ale jak chcesz kota!
-No weź go nie przezywaj poza tym jemu mysza nie pasuje.. -pokręcił głową.
-Może nie, ale zabawie byłoby go gonić, a on uciekał by - zaśmiał się.
-Niee.. -powiedział zgrymaszony i nałożył na talerz jedzenie.
-Dobrze dobrze - powiedział gdy się uspokoił - Stark jako kotek - nie wytrzymał i ponownie zaczął się śmiać - po tym na pewno mnie znienawidzi bardziej.
-Mnie raczej..-westchnął z uśmiechem. -To jak coś to później go zmienisz?
-Jasne na następny dzień będzie albo kotkiem albo z dodatkami - powiedział z szerokim uśmiechem.
-Wydrapie mi oczy.. -zaśmiał się. -Ale będzie warto..
-Bardziej przeżyje szok - rzekł.
-Może nie będzie tak źle.. -
-Przekonasz się jutro - stwierdził.
-Już się boję, ale no dobra, idę go nakarmić.. -uśmiechnął się.
-Karmić? A on nie ma rąk? - spytał.
-Nie ma, w moich oczach jest leniwym kotem...
-No okej nie będę ciągnąć tematu - oznajmił.
-To dobrze, pilnuj ciastek bo Natasha przyjdzie i będzie cię piekarnikiem straszyć..
-Już mnie straszyła - stwierdził - i pilnuje - dodał.
-To nie kolorowo masz.. -wyszedł z kuchni do salonu z talerzem.
-Tak - odparł i zaśmiał się cicho. Tony nie odpowiedział w ogóle na pytania Clint'a i Natashy. Omijał ich pytania odpowiadając zagadkowo.
-Natasha idź pilnować ciastek.. -Steve chciał odsunąć agentów od Tony'ego. -Clint już wystarczy tych pytań..
-Dlaczego?! - oburzył się Clint - Nie odpowiedział nam jasno na choćby jedne pytanie!
-I zapewne nie odpowie.. -mruknął i podał dłoń Tony'emu żeby wyszedł od upierdliwych pytań, a Stark przyjął dłoń z chęcią od Steve'a. -Sam nie potrafisz wyjść co? -popatrzył na Stark'a.
-Potrafię, ale mi się nie chce - odparł.
-Leń.. -zasiadł na fotelu i wziął go na kolana, a na jego nogach postawił talerz. -Jedz.. -podał mu widelec. Lecz Tony westchnął cicho patrząc się w talerz. -No czemu nie jesz? -Steve położył głowę na jego ramieniu.
-Ummm - mruknął.
-Karmić? -Cap uśmiechnął się.
-Nie nie trzeba - odpowiedział szybko.
-A pokarmie cię .. -wziął widelec.
-Steve mam ręce - mruknął zażenowany.
-Cii.. -ukroił kawałek mięsa, nabrał trochę ziemniaków i dał pod buzie Tony'ego. -Otwórz dziubek.. - Thor o mało nie płakał z zabawnego przedstawienia, a Nat wyszła pilnować ciastek. Tony miauknął cicho bardzo zażenowany i niechętnie otworzył usta. - Aw.. -Rogers przygryzł wargę. -Grzeczny kotek.. -na karmił Stark'a, a po chwili sobie nabrał trochę. Clint nie mógł się powstrzymać i zaczął ich nagrywać, a Tony zjadł to co miał w ustach i cicho warknął. -Clint przestań, bo Tony nie będzie jadł..-powiedział Kapitan chcąc nakarmić teraz miliardera.
-No, ale to nie jest spotykany widok! Trzeba to uwiecznić! - powiedział z entuzjazmem Clint.
-Nic nie trzeba uwieczniać.. -mruknął, a Thor podszedł do Bartona.
-Chodź zobaczymy co robią w kuchni. A ich zostawmy na chwilę..
-Dobra! Muszę zrobić zdjęcie Nat i Twemu bratu w kuchni - zaśmiał się i ruszył w stronę kuchni. Na co Tony delikatnie się rozluźnił gdy zostali sami zaś Bóg ruszył ze śmiechem za agentem.
-No i kolejny kawałek jedz.. -Kapitan namawiał Tony'ego. Lecz Iron man teraz sprzeciwiał się jedzeniu i nie miał ochoty nic więcej jeść. -Tonyy. Uparciuchu jeden, jedz, jeszcze dwa razy i daje ci spokój.. -ugryzł go w ucho. Miauknął przez to, że go ugryzł w ucho i niechętnie otworzył usta aby zjeść z widelca. -No od razu grzeczniejszy.. -uśmiechnął się karmiąc Antoniego, który tylko mruknął niezadowolony, ale w ciszy jadł. -Aż tak ci nie smakuje moje jedzenie? -popatrzył na niego.
-Smakuje Steve, ale naprawdę nie mam ochoty jeść.
-No dobrze, nie będę cię zmuszał.. -poczochrał go.
-Yhym- mruknął i przymknął powieki.
Cap dokończył obiad, odłożył talerz i z westchnięciem opadł wygodniej na fotelu i wtulił w siebie Tony'ego, który zamruczał i z zadowoleniem korzystał z ciepełka, które tworzyła klatka piersiowa Steve'a.
-Pojedziemy na wakacje i będziemy tam tylko spać, tak? -spytał w jego kark.
-I pracować Steve - mruknął - nie zapomninaj, że to misja.
-No jasne jasne jasne, ty i pracować.. -ugryzł go w kark. -Nie ma mowy.. - Tony miauknął i przygryzł wargi.
-D-dlaczego?
-Bo na kartce napisane było, że masz odpoczywać..
-Ale będę odpoczywać - rzekł.
-Bez pracy.. -mruknął.
-Ale będę musiał ci jakoś namierzyć gościa!
-Powolutku.. -mruknął w jego szyję.
-Egh niech ci będzie - westchnął, a przez jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
-No i jesteśmy zgodni..
-Może- mruknął.
-Czemu może? -spojrzał czy nikt nie idzie im przeszkadzać i ugryzł go delikatnie w szyję, a on cicho zawarczał.
-Bo tak!
-Bo tak? -polizał go w ugryzione miejsce. Tony mruknął i przechylił delikatnie głowę w przeciwną stronę gdzie bawił się Steve. -Nie mamy spokoju do końca dnia. A było tak pięknie.. -westchnął w jego skórę.
-Ale to nasi przyjaciele - mruknął.
-Okej czyli nic ci nie przeszkadza jeśli tak będę robił przy nich, spoko.. -delikatnie gryzł jego ramiona i szyję, a on miauknął.
-N-nie ch-hociło mi o to - powiedział cicho i zaczął pomrukiwać.
-A mi tak.. -lizał i na zmianę przygryzał jego skórę, tak delikatnie aby nie zostawić mu żadnych śladów.
Steve bardzo dobrze wiedział, że Tony nie potrafi powiedzieć nie na takie przyjemności. Więc miliarder po prostu mruczał, a jego ciało było rozluźnione. Rogers korzystając z takiego obrotu spraw włożył dłoń pod bluzkę Tony'ego i głaskał mu brzuszek jak u kotka. Zaś Stark nie mógł powstrzymać się od mruczenia gdy Steve głaskał jego biedny brzusio. -To możesz być tym kotem? -spytał cicho.
-Dlaczego kotem?
-Bo idealnie pasujesz na rozleniwionego kociaka..
-Nie jestem rozleniwiony dużo pracuję.
-Ale będziesz koteczkiem? Proszeee..
-Um no dobrze psie...
-Jeeeej.. -zaczął go lizać po policzku. -Loki!!-Steven zawołał boga.
-Czego?! - odpowiedział Bóg wychylając się z kuchni.
-Tony chce być kotkiem! Zrobisz go? -popatrzył na niego proszącymi niebieskimi oczami. Tony poparzył to na Loki'ego to na Steve'a.
-Nie nie nie nie ma szans! - powiedział Tony, ale Loki tylko się uśmiechnął cwanie.
-Jasne, że tak - odparł z uśmiechem - spokojnie Stark od tak cię koteckiem nie zrobię. - rzekł, a Tony cicho warczał.
-Mmmm będzie taki mały koteek.. -pogłaskał go po brzuszku dalej dłoń trzymając pod jego bluzką.Tony nie wiedział co powiedzieć po prostu patrzył się z szokiem na dwóch mężczyzn, a Loki uśmiechnął się i wrócił do kuchni. -Mówiłem, że załatwię ci bycie koteczkiem.. -szepnął mu do ucha.
-Steve ciebie już do reszty pogrzało - mruknął.
-Mhm na tym punkcie żebyś był Kotkiem.. -ugryzł lekko jego ucho.
-Jak tylko sobie nie żartowaliście to spotka was kara - burknął.
-Um niestety nie żartowaliśmy, będziesz przeuroczym kotkiem.. -uśmiechnął się szeroko Steve. -Poza tym wymyślaj se kary jakie chcesz.. - Stark nie wiedział co ma z sobą począć czuł się zdezorientowany tym, że podobno ma być kotem. -Amm kotuś.. -zaśmiał się Cap obok jego ucha. Tylko na te słowa brunet cicho warknął. -No co się stało? -popatrzył na niego.
-Nic - odparł.
-To czemu warczysz na mnie?
-Bo tak?
-Bo chciałem abyś przez kilka dni wyglądał uroczo, inaczej niż jesteś w zwyczaju i żebyś tak uroczo mruczał i prosił się o głaskanie?
-A czy już mnie nie głaszczesz i ja nie mruczę? - zapytał cicho.
-Egh z uszami i ogonkiem byłoby ci do twarzy..
-Ugh tylko ten i jedyny raz - burknął.
-Dobrze.. -mruknął cicho z miną zbitego psa.
-No Steve - wtulił się w jego tors - nie smutaj mi tu!
-Nie smutam.. -westchnął.
-Na pewno?
-Taa.. -położył brodę na głowie Tony'ego, który zamruczał cicho i dłonią zaczął głaskać dłonie, które owinięte były wokół jego tali. -Chociaż na chwilę nie bądź taki.. -westchnął.
-Czyli jaki? - spytał niepewnie.
-Uparty i w dodatku czepiasz się o wszystko.. -mruknął.
-Przepraszam - powiedział z skruchą.
-Nie masz za co.
-Ale chce - oznajmił.
-Nie musisz..
-Yhym - poddał się nie chciał jakoś kłócić się z Rogers'em.
-Dalej nie chcesz być tym kotem? -spytał go.
-Nie wiem - mruknął - obojętne mi to - rzekł po chwili.
-Musisz od razu powiedzieć tak czy nie..
-Nie mam nic do kotów.
-Bo jeśli nie chcesz to ci dam spokój po prostu..
-Coś czuje, że Loki będzie dobrze się bawić więc pewnie tak czy siak mnie zmieni - powiedział - ale jeśli chcesz abym wyglądał jak kot nie mam nic przeciwko.
-Chce żebyś na chwilkę był słodkim kotkiem noo.. -włożył nos w jego włosy.
-No dobrze - powiedział niepewnie.
-I spytam czy mnie zmieni w psa.. -szepnął mu do ucha.
-Hehehe, ale później, bo kto będzie polować mnie z lekami itp.
-Ja będę cię pilnował, nikt inny.. -potrząsł głową.
-Już widzę jak pies podaje mi leki.
-Oj zdziwił byś się jakie to pożyteczne zwierzęta..
-Hehehe - zaśmiał się.
-No co?
-Nic nic Steviś.
-Mhm jasne, nic.. -popatrzył na niego, a Tony uśmiechnął się uroczo na co pokręcił głową na boki. Zaś Tony nie miał nic do powiedzenia. -To z czego się tak śmiałeś powiedziałem tylko prawdę..
-Wiem - odparł.
-No to?
-Po prostu się zaśmiałem.
-No, ale z czego.. -mruknął.
-Bo wyobraziłem sobie ciebie jako słodkiego labradorka.
-Ahahaha, nie masz co sobie wymyślać.. -ugryzł go w ucho i tym razem nie chciał puścić. Miauknął gdy złapał go za ucho i starał się nie ruszać. Gdy teve specjalnie trzymał go za ucho, a ręką bawił się w dotykanie go po klatce piersiowej. Tony nie mógł się powstrzymać od wydawania pomruków, a jego klatka piersiowa wibrowała. Cap specjalnie trącał palcami co jakiś czas kawałek reaktora Tony'ego i zacieśniał uścisk między zębami. Przez ciało Stark'a przechodziły po ciele widoczne i wyczuwalne ciarki gdy Rogers bawił się jego ciałem. -Jesteś smaczny, zresztą jak zawsze.. -uśmiechnął się Kapitan.
-Um nie - mruknął i zarumienił się.
-Myślę, że tak.. -zauważył jego rumieńce i trącił nosem jego żuchwę.
-Aa ja nie - mruknął.
-Oj taaak.. - Iron man zarumienił się bardziej i popatrzył w dół. Steve położył dłoń na twarzy Tony'ego zakrywając jego rumieńce i oczy. Stark delikatnie się spiął, ale gdy zrozumiał, że nic się nie dzieje rozluźnił się.
-Idziemy czy chcesz tu zostać? -uniósł brew szepcząc Tony'emu do ucha.
-I-idziemy? - powiedział niepewnie.
-I co będziemy robić jak pójdziemy?
-Nie wiem jak ty, ale chyba idę spać - powiedział.
-Ej no co tyle tego spania dzisiaj..
-Nie mam jakoś siły - mruknął i ziewnął cicho.
-Nie dam ci spać..
-Dlaczego?
-Bo niee!
-Dlaczego nie?
-Bo za dużo spania ostatnio ci pozwalam..
-To źle?
-Nic nie robisz..
-Chyba mogę w końcu nic nie robić?
-No tak, ale za dużo śpisz!
-Jeśli się nie mylę koty śpią 12-16 godzin dziennie.
-Nie dam ci tyle spać.. -przy mrużył oczy.
-Dllaaaaczego?
-Nie dam i koniec..
-Ugh - mruknął tylko i westchnął i zbytnio nic nie widział przez dłoń Steve'a.
-Odpoczywanie odpoczywaniem, ale to przesada lekka..
-Yhym - mruknął - to co mam niby robić?
-Pytałem co chcesz porobić, ale oprócz spania..
- To co ostatnio robię to tylko praca i spanie - odparł.
-Za bardzo rutynowe..
-Nie!
-Czemu nie?
-To nie jest rutynowe!
-Dobra nie było tematu.. -zdjął rękę z jego twarzy i położył na jego udzie.
-A ty niby co robisz?
-Wstaje, jem coś, wychodzę na miasto, trenuje, idę spać i od nowa..
-I to jest dopiero rutyna - stwierdził.
-No jak nie mam z kim porozmawiać, bo jak hrabia wieży siedzi zamknięty w swojej komnacie to jest rutyna..
-Um nie jestem hrabią - powiedział - nie moja wina, że trzymają mnie terminy, a Pepper dodaje mi nowe.
-Trzeba czasami robić przerwę Tony..
-A potem będę miał więcej projektów do roboty - westchnął.
-Nie.. -pogłaskał go po udzie. -Może nie będzie tak źle, czemu sama nie zrobi nie potrafi?
-Ona twierdzi, że jest zbyt zajęta pracą w firmie i papierach aby robić projekty - odpowiedział.
-Ojejkuu, a ty masz pracować 24 bez wystchnienia tak? - Tony wzruszył ramionami.
-Jestem w końcu głową tej firmy.
-Ale ty też czasami potrzebujesz oddechu od wszystkich projektów..
-Daję sobie radę - rzekł - firma, Tarcza własne projekty. Jest może tego sporo.
-Eghhh wiem Tony, że dajesz radę, ale to za dużo..
-Jeszcze nie umarłem z przepracowania - powiedział.
-Nie waż się tak mówić Stark!
-Jak?
-Że jeszcze nie umarłeś, masz w ogóle nie umierać.. -wtulił się mocno w niego.
-Nie chciałem cię przestraszyć - powiedział cicho.
-Nie prze straszyłeś tylko to było okropne..
-Przepraszam!
-Nie przepraszaj.. -wtulił go w siebie, a Tony zamruczał cicho. Loki opierał się o blat i patrzył się w sufit. Zaklęcie powinno działać gdy tylko osoba na którą zostało rzucone uśnie. Zaś Natasha i Clint obserwowali Tony'ego i Steve'a i podsłuchiwali ich.
-Jeśli się nie mylę to ciastka już mają być chyba, że chcesz aby się spaliły - powiedział Loki i zaśmiał się cicho, a Tasha podeszła do Loki'ego.
-To je wyciąg, a nie stój jak panienka, która czeka na swoją kolejkę w malowaniu paznokci..
-Podsłuchiwanie chyba nie wypada - powiedział, ale odszedł od blatu przybliżając się do kuchenki.
-Chcemy tylko wyciągnąć prawdę od nich, a u nich kipi z dala, że coś było i nadal trwa.. -prychła.
-Na samym początku widać, że ich ciągnie i chcą być razem - powiedział - nawet idiota to chyba zauważy - stwierdził i wyłączył piekarnik.
-W takim razie czemu się upierają, że się nie lubią.. -mruknęła zirytowana kobieta.
-Bo o coś poszła kłótnia prawdopodobnie iż ich związek się rozpadł - powiedział - każdy związek rozpada się przez kłótnie, a macie tu dwóch co chcą rządzić. Lecz jak widać na załączonym obrazku jeden potrafi zapanować nad drugim i nawzajem.
-Cóż to prawda, związki nigdy nie będą długotrwałe, a oni.. No sam rozumiesz, jeszcze do tego Tony i firma, wkurza to Steve'a i w sumie jeszcze nie dotarłam do tego przez co się rozstali, ale wiem że Tony się przyznał, że z nim był..
-Więc po prostu wam wychodzi tylko wyciągnięcie to z nich - stwierdził - jeśli się nie mylę, ale Kapitanek nie umie kłamać.
-Wiem, ale ughh cały czas jest z Tonyym.. -westchnęła.
-Widać, że nie chce być sam bo wie, że powie za dużo - oznajmił - jestem tu od godziny może dwóch, a znam taką samą teorię co wy.
-Ugh, nie możesz im trochę popatrzeć w głowy i przeszłość? -popatrzyła na niego.
-Mogę - odparł z uśmiechem- ale tego nie zrobię.
-Ehh.. -wyciągnęła miskę na ciastka, a Loki się tylko cwanie uśmiechnął. - Może nam powiedzą kiedyś - mruknęła i przesunęła Loki'ego aby zająć się ciastkami. Natomiast Loki odsunął się i podszedł ponownie pod blat gdzie również stał Thor.
-Może Nat - oddał Clint - bardzo głębokie i szerokie, a tylko dwie rybki pływają.
-Zawsze może wpłynąć rekin i wszystko zjebać.. -zaśmiała się cicho pod nosem. Blond włosy Bóg pogłaskał brata w celu po chwalenia go za dobre zachowanie. Jednak Loki przewrócił oczami na te zachowanie i założył ramię na ramię.
-Niech zgadnę ty będziesz tym rekinem? - spytał Clint.
-Ej nie prawda! Ja nikogo nie katuje, jeszcze.. -prychła. -Chodzi mi o Pepper, jeśli oni dalej będą się tak kleić do siebie, a ona niespodziewanie wpadnie do wieży to co wtedy?
-Właśnie... Pepper. Sam Tony powiedział, że zwala na niego pracę, a ona jest pewnie na jednej z licznych delegacji - powiedział Clint.
-Steve się nim zajmie i bez jej zgody.. -mruknęła i powoli wyciągała ciastka i nakładała ostatnią partię.
-Nie widać po zachowaniu Stark'a aby mu to przeszkadzało - stwierdził Loki.
-No właśnie, w ogóle Tony za dużo obraca wokół siebie blond włosych ludzi.. - rzekła, a Clint zaśmiał się.
-Może woli blondynów ? - stwierdził zapytaniem, a Loki miał ochotę wyjść z kuchni i z wieży.
-Nie Thor go nie interesuje, bo z blond włosami muszą być te jedne niebieskie oczy.. -powiedziała Nat widząc minę Loki'ego.
-Wybacz za nią Thor - powiedział Clint. -Jeśli się nie mylę to Pepper ma szare oczy - stwierdził łucznik.
-Nic się nie dzieje, rozumiem.. -powiedział Thor i przyglądał im się i czasami zerkał na brata.
-Ale Tony uwielbia oczy Steve'a.. -mruknęła pod nosem. -Oczy Pepp mu się nie podobają, ja ci mówię gdyby chciał to zrobiłby podmiankę na ołtarzu zamiast Pepper to Steve..
-Może po prostu ma słabość do niebieskich - powiedział i uśmiechnął się - no nie wiem czy od razu ołtarz.
-Czy wy zawsze musicie robić takie teorie? -zapytał w końcu Loki, a Tasha zmierzyła wzrokiem Loki'ego i Thora za nim.
-Taaaak..-mruknęła i uśmiechnęła się chytrze.
-Nie podoba mi się ten uśmiech - powiedział niepewnie Laufeyson.
-Clint.. -zaśmiała się cicho kobieta. -Maaam kolejną teorię spiskową, kolejną zjebaną teorię..
-Uuuuu jaką?! - zainteresował się Clint.
-Dlaczego mam dziwne przeczucie, że źle się to skończy Thor? -spytał się przyrodniego brata.
-Później ci opowiem.. -machnęła ręką.
-Co ma się źle skończyć bracie, to nasi przyjaciele oni zawsze coś wymyślają śmiesznego.. -powiedział blondyn.
-No okej!
-Twoi Thor twooooi - zaczął mówić do niego jak do dziecka.
-Nasiii bracie naaasii..
-Twoiooooiiii!
-Naaaaaaaasiii..
-Twoi i koniec kropka!
-Naaaasii, twoi również braciszku -
Nat nie wytrzymała i kopnęła Jelenia w tyłek i wepchała go w ramiona Thora.
-Nosz kurwa - warknął Loki, a Clint zaczął się śmiać.
-Awwwww jak słodko.. -Nat zaczęła się śmiać, a Thor zdezorientowany trzymał brata.
3782 słów
Czy Tony będzie mieć dodatki?
Co ma na myśli Natasha?
Co się jeszcze wydarzy?
Czerwiec zapowiada się naprawdę ciekawym miesiącem odnośnie rozdziałów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro