Rozmowa?
~Nie - miauknął - ale coś tam ładnie pachnie - dodał i patrzył się w stronę dodatków do omletów, które robiła Wdowa.
-Clint idź po Thora i Jelenia, zaraz będzie śniadanie.. -mruknęła Tasha.
-Ty też pewnie głodny jesteś i pchasz nosek tam gdzie nie trzeba.. -popatrzył na Tony'ego.
-Jasne - odparł Clint i wstał z krzesła na którym siedział. Po chwili zniknął w korytarzu.
~Nie może, sam nie wiem - odparł kotek i nadal patrzył się na te samo miejsce.
-No miau miau.. -Steve nastawił wodę na kawę, a później wziął mleko i nalał do garnuszka aby trochę podgrzać. Tony od razu zainteresował się białą substancją, którą Rogers zaczął wlewać do garnuszka. Zaś Clint od razu odnalazł pokój w którym był Thor i Loki. Cap postawił na kuchence naczynie, a później zaczął nasypywać kawę do przy szykowanych kubków.
Tony nie chciał przeszkadzać w przygotowaniu różnych rzeczy, więc po prostu wtulił się w kapitana i cichutko mruczał.
-Śniadanie za chwilę - poinformował Clint. Thor dalej spał na podłodze i nie chciało mu się jeszcze wstawać.
-Dzięki za info tylko tego śpiocha trudno obudzić.
-Sam jesteś śpiochem bracie.. -ziewnął i powoli zaczął się budzić.
-Mówi to osoba, która spała na ziemi, a jest już prawie 9:50.
-Ugh, upierdliwy.. -Thor z lekkim trudem wstał z ziemi wziął poduszkę i położył ją na twarzy Loki'ego. -Daj 5 minut Clint..
-Jasne tylko się nie po zabijajcie - powiedział i wyszedł z pokoju, a Loki starał pozbyć się poduszki z twarzy. Bóg piorunów położył się na bracie, który był przykryty materiałem.
-Thooor - warknął Loki wiedząc iż już przegrał.
-Osoba, śpioch, ja ci dam takie słowa w moim kierunku.. -zaczął się na nim bardziej wiercić i przygniatać go.
-D-dusisz mondzziole!
-Sam żeś mondzioł.. -zaczął go łaskotać.
-Tthooor -zaczął się śmiać starając jakoś zepchnąć brata.
-Coo... -on tez się śmiał.
-Z-złaś ! -powiedział ledwo ciężko dysząc, a Thor wyprostował się aby dać dwa oddechy bratu, a później razem z nim z turlał się na ziemię.
-Auuu - mruknął gdy uderzył w ziemię - Thor jazda ze mnie, bo cię tu ukatrupie! - warknął wściekle.
-Coś ci się włosy zmierzwiły o popatrz.. -poczochrał go ze śmiechem. Loki był cały czerwony na twarzy ze złości.
-Złaź - warknął, a jego wzrok gdyby mógł zabijać to, by dawno Thor byłby martwy.
-Ohohohoo co to za buraczek.. -Thor śmiał się i powoli zszedł z brata.
-Nie odzywaj się - wysyczał.
-Będę.. -postawił go do pionu. Loki otrzepał się z niewidzianego kurzu i prychnął. -No co? -złapał brata za dłoń i wyprowadził go z pokoju.
-Nic - prychnął i wyciągnął dłoń z dłoni Boga piorunów.
-Wielka obraza się zaczyna, tak? -spojrzał na niego.
-Tak - odparł i założył ramię na ramię.
-Niech ci będzie.. -uniósł dłonie do góry w geście poddania. Loki uśmiechnął się zwycięsko i szedł do kuchni, a Bóg piorunów również ruszył do kuchni.
Przy dużym stole siedział już Clint i pilnował Tony'ego, którego wziął ze sobą aby Steve zrobił to co powinien zrobić w kuchni. Antoś patrzył za Steve'a w stronę kuchni, ale grzecznie siedział w ramionach łucznika. Jego wzrok przyciągnął sznurek od bluzy dresowej, który od czasu do czasu ruszył się. Akurat gdy bogowie weszli do kuchni Natasha zaczęła nakładać śniadanie na talerze, a Steve rozkładał zrobioną kawę, zalał również z garnuszka mleko dla kota i trochę studził, bo za długo trzymał na ogniu. Dzień zapowiadał się całkiem kolorowo. Loki usiadł przy stole w ciszy i przywitał się ponowie z Clint'em, a Antoś zaczął bawić się sznurkiem od czasu do czasu go gryząc. Brunet tylko uśmiechnął się na ten widok nie przeszkadzając w zabawie koteczkowi. Thor też przywitał się z przyjaciółmi, ale usiadł po drugiej stronie stołu z dala od brata.
-Może psuj jest głodny.. -Cap podał Bartonowi butelkę dla kota i z uśmiechem poszedł usiąść obok Nat, a Antoś miauknął gdy zobaczył Steve'a.
-Może- odpowiedział Clint, wziął butelkę od kapitana i przystawił ją przy kocim pyszczku, ale kotek był bardziej zainteresowany zabawą niż jedzeniem.
-Może później zgłodnieje.. -Cap uśmiechnął się.
-Smacznego wszystkim.. -mruknęła Tasha.
-Smacznego - odpowiedzieli również wszyscy, a Antoś miauknął. Natomiast Clint położył butelkę na stół i wziął się za jedzenie gdy Antoś gryzł sznurek.
Zajadali w ciszy śniadanie przygotowane przez agentkę. Czas powoli zaczął swoją wędrówkę od samego rana. Na zewnątrz słońce przyjemnie świeciło i dawało ciepło. Ludzie z przyjemnością wychodzili na spacery aby przewietrzyć się, a inni wychodzili do szkoły albo do pracy, pogoda wszystkim służyła. Na niebie nie było praktycznie żadnych chmur tylko czyste błękitne niebo. Praca spokojnie nikomu się nie śpieszyła, a mając dzień wolny i wśród przyjaciół Avengersi zrobili sobie dzień leżakowania wśród swoich. Stark gdy tylko znudził się sznurkiem z bluzy sam do ssał się do butelki w której było mleko. Wszyscy skończyli swoje śniadanie i siedzieli przy kawie, Steve poszedł pozmywać naczynia.
-Jakieś plany? - zapytał Clint pijąc kawę.
-Szczerze żadnych, pan obrażalski teraz nigdzie nie pójdzie więc, zapewne odwiedzenie Jane.. -powiedział Bóg przebijając kawę.
-My mamy przecież godzinę biegać w parku.. -wtrąciła Natasha.
-A więc ustalone! -klasnął w dłonie Thor.
-Okej - kiwnął głową Clint - Steve, a ty też idziesz biegać? - spytał się. Zaś Antoś nie zwracał uwagi na to co mówią tylko jadł swoje śniadanie.
-Trzeba było mnie nie zwalać z łóżka - prychnął Loki.
-Poszedłbym z wami, ale Tony'ego trzeba pilnować, a nie zostawię go samego.. -powiedział Cap, wycierając dłonie w ścierkę.
-Trzeba było mnie nie przezywać i nie prowokować.. -powiedział Thor.
-Loki zostaje w wieży- odparł Hawkeye.
-Trzeba było nie chrapać - prychnął na brata.
-Steve go będzie pilnował.. -powołał Thor.
-Więc reszta idzie biegać, super!
-mruknęła zirytowana Nat.
-Okej okej - powiedział Clint widząc zirytowanie Wdowy, a kotek nadal opróżniał butelkę.
Avengers wypili kawę i zaczęli się zbierać każdy w swoją stronę.
Clint położył Tony'ego na stół aby w spokoju mógł dokończyć posiłek.
Loki jednak dalej siedział w krześle i przyglądał się kotu. Natomiast Steve poszedł do siebie do pokoju. Musiał się przebrać i wrócić pilnować dwóch mężczyzn. Antoś leżał na brzuszku, a łapki były na butelce. Loki obserwował miliardera, który z łatwością przyswoił to iż jest kotem.
Tasha, Clint i Thor po kilku minutach uwinęli się z kuchni i zostawili Jelonka i Geniusza sam na sam, dopóki nie przyszedł Steve bardziej ogarnięty. Każdy rozszedł się w swoją stronę. Gdy trójka mężczyzn została w wieży. Kiciuś wypił już ponad połowę mleka z butelki. Zaś Bóg kłamstw przyglądał się mu nadal.
-To jakie plany na przyszłość? -zagadał Kapitan Loki'ego zastając w kuchni tylko ich dwójkę.
-Jeszcze nie wiem - odparł - jak na razie nic - dodał.
-Zgodziłeś się samowolnie na zmiany? -usiadł obok Loki'ego i przyglądał się Tony'emu.
-Miałem wybór - stwierdził - więc wybrałem chyba ten lepszy - odparł, a Tony'emu ogon samoistnie poruszał się gdy jadł.
-A jaki był ten drugi wybór? Jeśli oczywiście mogę spytać.. -spojrzał na boga kłamstw.
-Kara śmierci - odparł - według Odyna był to łagodny wyrok - zaśmiał się.
-Uwierz warto być tym dobrym czasami.. -mruknął z lekkim uśmiechem.
-No nie wiem, ale jak wolisz - powiedział.
-Tak wolę być tym dobrym, niżeli by mnie skazywali na śmierć za kilka psot..
-Nie uznałbym swoich czynów za psoty - wzruszył ramionami - zaskakujące jest to jak szybko się przyzwyczaił - powiedział o Tony'm.
-A za co byś to uznał? -spytał. -On się do wszystkiego szybko przyzwyczaja..
-Za złe czyny? - powiedział - przynajmniej jeden problem z głowy- stwierdził, Anthony powoli kończył butelkę mleka.
-Czyli psoty.. -uśmiechnął się. -Powiedzmy, że z głowy..
-Nie sądziłem, że człowiek potrafi doprowadzić do takiego stopnia organizm - powiedział Loki, a Tony w końcu zainteresował się rozmową Boga i kapitana przestając pić.
-Do takiego stopnia, czyli dokładnie o co ci chodzi? -uniósł brew.
- Zdrowotnie, psychicznie i fizycznie - odparł.
-Człowieka miałeś na myśli Stark'a? -do pytał i westchnął.
-A ktoś tu inny jest?
-Tylko my, a jak na razie to on jest kotem.. -potarł skroń. -Cóż Tony to Tony, nie odpuści pracy i niestety nie szanuje swojej osoby..
-Może i jest kotem, ale zmieniła się jego postać nie osobowość czy problemy - wyjaśnił i kiwnął głową na refleksje kapitana.
-Problemów to on ma mnóstwo, nie tylko zdrowotne, ale i ogólne. Nie rozumiem jednego dlaczego Pepper tak się na niego wydziera o jakieś projekty, a sama ich nie zrobi. On też czasami potrzebuje oddechu, nie śpi po tygodniu, prawie nic nie je, bo czasu nie ma.. -pokręcił głową. -Nie wiem czy powinienem ci mówić o takich poważnych problemach, ale są one irytujące no i nie mam komu powiedzieć..
-Rozumiem i nikomu nie powiem - rzekł - jeśli o takie rzeczy to potrafię dochować tajemnicy - powiedział, a
Tony prychnął iż jest temat o nim, ale on nic nie ma do powiedzenia.
-Dzięki.. -westchnął i położył dłoń na stole w stronę kota.
~Neee- miauknął oburzony i odsunął się o kroczek w tył.
-Okey, to idę razem z Loki'm do salonu oglądnąć filmy.. -Steve wstał zaś Tony od razu o przypomniał.
~Nie zostawiaj mnie na stole! - miauknął i podszedł w stronę Steve'a ładnie prosząc łapkami aby go wziął.
Loki zaśmiał się widząc nagłą zmianę charakteru filantropa.
-Wolisz na stole leżeć nie zabraniam ci, miaucz do woli.. -zasunął krzesła.
~Steveee - miauknął robiąc słodkie oczka.
-Chodź Loki.. -Kapitan był nieugięty.
-Nie weźmiesz go? - spytał i wstał na spokojnie.
-Woli leżeć na stole. Nie bronię mu..
-Raczej ładnie błaga aby nie być sam - powiedział.
-To też wiem. Ale jak nie chciał przyjść na początku to po co teraz go namawiać.. -wystawił do Tony'ego język. Kot mruknął trochę zły na siebie i spojrzał w dół gdyż stał przy krańcu stołu.
-Chyba nie spodobało mu się iż mówiliśmy o nim.
-Olewa tematy o nim.. -westchnął Steve i wziął na ręce Tony'ego. -No i co leniu.. - Tony uśmiechnął się i zaczął mruczeć.- A tak strasznie mnie nie lubi.. -zaśmiał się z reakcji kota.
-Cóż czasem zdaje się co innego niż jest - rzekł Loki.
-Um, nie sądzę za bardzo. Tony to Tony.. -przyłożył policzek do pyszczka Stark'a.
-Lecz gdyby cię nie lubił bądź nie ufał to byś był podrapany, a on nie pozwalałby brać się na ręce - rzekł Loki zaś kotek mruczał cały czas i polizał polik Steve'a.
-Nie ma wyboru w sumie.. -wzruszył ramionami.
-Może nie, ale mógłby iść do kogoś innego - stwierdził.
-Proszę możesz go wziąć.. -wystawił kota do Loki'ego jednakże Tony spiął się i syknął w stronę Boga.
-Nie dzięki on woli ciebie.
-Woli siebie samego. Samolub mały..
-Jak wolisz, ale ja nie chce mieć pazurów na ciele - odparł.
-Tony nikogo nie skrzywdzi, prawda Tony? - Antoś popatrzył na niego niewinnym wzrokiem swych piwnych ślepi.
~Nie wiem - odpowiedział.
-Kłamcaaa.. -potarł delikatnie jego nosek swoim nosem. Kot zamruczał i wystawił delikatnie język. Zaś Loki podszedł do kanapy. -Chodź musimy pilnować Loki'ego.. -pocałował go w czółko.
~Po co? - miauknął i przymknął oczka.
-Nie potrzebuje niańki - stwierdził Loki.
-No miau miau. Obydwoje potrzebujecie.. -wziął kotka do salonu.
-Jestem bogiem i nie jestem śmiertelnikiem - odparł. Natomiast Tony za miauczał dwa razy tyle ile Steve.
-Miau miau.. -ugryzł kotka w ucho delikatnie i poszedł usiąść tuż obok Jelonka.
~Auuu i miau miau - od miauknął.
-Mmmm kotek tak nie lubi? -podał pilot od telewizora Loki'emu.
~Co nie lubię? - zapytał, a Loki wziął pilot i bez trudu zaczął przełączać programu.
-No miau miau miau.. -położył Tony'ego na stoliku, który zainteresowany stolikiem zaczął go wąchać. -O co w ogóle poszła między wami wcześniej kłótnia? -spytał od niechcenia Steve.
-Między kim? - spytał Loki.
-Tobą i Thorem. Spięta atmosfera była pomiędzy wami w kuchni..
-Przegiął - odpowiedział.
-Przegiął? Thor? -zaśmiał się cicho.
-Tak on wciąż przegina i traktuje mnie jak małe dziecko - prychnął wściekle.
-Oj Loki spokojnie, po pewnym czasie odpuści ci kiedy uzna to za słuszne. Jesteś dla niego bratem więc martwi się o ciebie, a że traktuje cię jak małe dziecko to świadczy też o jego dziecinności. Jeśli ty zajdziesz na ścieżkę dobra to i on z poważnieje.. -uśmiechnął się i poklepał Loki'ego po ramieniu.
-Gdybym zmienił go na wieki w osła to by dużo, by nie powiedział - stwierdził i uśmiechnął się. - Przyszywanym bratem, ale tak masz rację to i tak brat głupi i dziecinny.
-I to ty teraz przeginasz Loki.. -zaśmiał się. -Przyszywanym czy rodzonym, jesteście Braćmi, on chce dla ciebie jak najlepiej.. - Loki wzruszył ramionami.
-Mi przeginać można - stwierdził- ale masz trochę racji - rzekł. Tony mało zainteresowany ową sytuacją szukał czegoś co mógł się pobawić.
-Musicie się traktować równo. Na pewno mam -uśmiechnął się i spojrzał za Tony'm. -Kotek.. -szepnął.
-Jak przestanie mnie denerwować - rzekł Loki, a Antoś spojrzał w stronę kapitana.
~Tak?
-Ty denerwuj go lekko tym samym. Kotek co ty na to żebym na jakiś czas wyjechał do bogów? -popatrzył na niego. -Ale nie teraz tylko nieco w późniejszym terminie.. - Tony popatrzył na niego z szokiem.
~Po jakiegoś chuja ja mam wyjeżdżać do nich?! - wy miauczał oburzony.
-Jejku nie przeklinaj i nie miaucz za dużo, bo nadążyć nie mogę. Wiesz dałbym ci spokój, Wieża i tak byłaby pełna ciebie, Nat, Clint'a i może jeszcze Bruce'a. Może w końcu pogodził byś się z Pepper i jakoś się wam ułoży.. -pogłaskał go za uchem.
~Może - miauknął i wrócił do szukania czegoś interesującego do roboty.
-Po co on w ogóle miałby wyjechać do bogów? - spytał Loki.
-Chodziło mi o mnie, żebym ja wyjechał. Ostatnio nie mogę znaleźć sobie nigdzie dopasowanego miejsca.. -wzruszył ramionami.
-No nie wiem - odparł Loki - Odyn chyba nie byłby przeciwko, ale czy nie jesteś tu potrzebny?
-Na razie nie wyjadę mamy mieć misję, ale później będę nadal bezczynnie tu siedział, przed telewizorem marnował czas?
-Może przenieść się do swego szefa?
-Do swojego szefa, chodzi ci o helicarrier?
-Tak - odparł.
-Niee, tam mnie najmniej potrzebuje żebym się we wszystkim gubił..
-Jesteś człowiekiem na pewno coś jest w czym mógłbyś pasować - stwierdził.
Tony słuchał słów kapitana. Czuł, że Steve traktuje go jak obowiązek którym może się zająć. Bardzo czuł się z tym źle.
-Teraz jestem niczym Hulk, bo nie łapie się w nowej technologii i wszystko psuje Tony'emu..
-Jeśli się nie mylę on lubi się bawić w technologii i naprawiać.
-On, nie ja.. -wzruszył ramionami. -I tak pewnie będę miał jazdę o to dlaczego był kotem on tego nie chciał i tak dalej..
-Zgodził się - stwierdził Bóg - więc nie wiem o co ma się kłócić. - Tony wtulił się w Steve'a gdyż nie chciał aby tak to odbierał.
-Zgodził się, bo ja poprosiłem.. -popatrzył na Tony'ego.
-Więc się zgodził nawet jeśli prosiłeś.
-Niby tak, ale egh.. -pogłaskał kota delikatnie.
-Nie jesteś pewien czy powinieneś tak postąpić? - Antoś wtulił się bardziej w Steve'a.
-Tak powiedzmy.. -Cap posadził kota na swoim ramieniu, a kotek zamruczał i położył się w kulkę.
-Ale popatrz na pozytywne strony owej sytuacji.
-Pogodziliśmy się, więc jest okey..
-I przynajmniej je i nie narzeka, odpoczywa, więc zmiana w kota była dobra!
-Ale nie rozumiem jak czegoś potrzebuje..
-Zbytnio dużo chyba nie potrzebuje - stwierdził - chyba, że jedzenia lekarstw i miejsca gdzie się załatwi.
-Niby tak, niby racja..
-W większości to ma teraz kocie jak i ludzkie potrzeby.
-Ale naprawdę ciekawie wygląda jako kot..
-Jak zwyczajny kot tylko o kolorze swych włosów i ma reaktor, a także te same oczy.
-Na drugi raz będę prosił o zmianę go w syrenę może będzie bardziej rozmowny.
-Syrenę? Da się zrobić - odparł - jest rozmowny tylko, że gdy się rozgada.
-Nie rozumiem kociego.. -westchnął. -A tak to będzie leżał we wannie pełnej zimnej wody, albo zrobię mu akwarium i tyle.. -mruknął do ucha Tony'ego 'zimna woda', słysząc słowo woda zaczął się trząść.
~Nnieee błagam tylko nie woda - powiedział błagalnie robiąc słodkie oczka, a Loki zaczął się śmiać.
-Tak będziesz syrenką, będziesz miał łuskowaty ogon i tak mi się podoba ta wersja, ale najpierw chce cię w wersji pół kota, przynajmniej się nigdzie nie schowasz..
~Bardzo zabawne ja nie chce do wody ! - wy miauczał.
-Jakoś chyba wizja w wodzie nie pasuje.
-Nie znosi wody.. -wtulił się w policzek kota.
-Czyli chcesz go zmusić do wody?
-Musi się myć brudas..
-Jak każdy - rzekł.
-Ale on nie będzie, bo on nie chce..
~Myje się przecież!
-No ja nie wiem on mówi co innego- stwierdził Loki.
-Jak zawsze co innego mówi.. -ugryzł go delikatnie w ucho.
-To w końcu Stark - odparł czarno włosy, a kot cicho miauknął gdy Steve go ugryzł, ale pozwolił na to.
-Tak.. -mruknął dalej mając w buzi jego ucho. Loki tylko się uśmiechnął i spojrzał w telewizor. -Czemu się uśmiechasz? -Steve spojrzał na Loki'ego.
-Bo ty gryziesz go po uchu, a on na to nic - odparł - jesteście delikatnie dziwni.
-A gdzie mam go gryźć? -mruknął zamyślony. -Ty też jesteś dziwny i się nie uśmiecham na to..
-To był cyniczny uśmiech - odparł - nie wiem gdzie gryźć kotów nie powinno się gryźć.
-Dobra jak zwał tak zwał.. -potarł nosem delikatnie o nosek Tony'ego. -Idziesz na chwilę do Loki'ego? Najwidoczniej mu się nudzi! - Tony pokręcił sprzecznie głową i wtulił się bardziej w Steve'a jakby chcąc się schować.
-On woli zdecydowanie ciebie.
-Musi wolić też inne osoby, nie tylko mnie.. -ugryzł ponownie ucho kota.
-Jak na razie to chyba najbezpieczniej czuje się u Ciebie. - zaś Steve z ściągnął kota z ramienia na swoje nogi i położył go na grzbiecie. Tony przechylił głowę na bok i rozciągnął się na grzbiecie.
-W każdej chwili mogę mu zrobić krzywdę, więc jak się czuje bezpiecznie u mnie?
-Nie ucieka, nie syczy, nie ma podkulonego ogona, więc nie czuję się zagrożony.
-Nieee? -zbliżył twarz do jego pyszczka i zrobił groźną minę. -A jakoś wystawiał pazury na mnie dalej nie czuje się zagrożony?
-A zrobił ci krzywdę nimi? -zapytał, a Tony zakrył łebek łapkami.
-Nie, bo się poddał.. -dmuchnął Tony'emu w pyszczek.
-Więc nie czuję się on zagrożony - oznajmił, a Kotek miauknął i schował pyszczek bardziej.
-Nie ma zagrożenia? Nie ma? -zaczął dmuchać ciepłe powietrze w jego brzuszek na co Tony zaczął się śmiać i starał się uwolnić. -Dalej nie ma.. -nadal dmuchał.
~Przeeestań- wy miauczał.
-Nie ma nie ma.. -śmiał się i łaskotał go po brzuszku, a Tony łapkami starał się uwolnić, ale Steve nie odpuszczał.
Antoś z całych sił próbował gdyż bardzo nie lubił łaskotek, a teraz gdy miał tak czuły brzuszek to jeszcze bardziej nie lubił. Cap zaczął całować jego łapki zaś kotek ciężko dyszał i odpoczywał w czasie gdy Steve był zajęty jego łapkami. -Teraz grzecznie pójdziesz do Loki'ego.. -cmoknął go w nosek, ale on pokiwał sprzecznie głową. -I będziesz grzeczny.. -znów zbliżył twarz do jego brzuszka.
~Będę! - miauknął i pokiwał głową na tak.
-Kłamiesz.. -prychnął w jego brzuszek.
~Nieeee - miauknął i szybko położył się na brzuszku. Steve jednak włożył twarz w jego grzbiet i zaczął go miziać. Na co Tony tylko zaczął mruczeć. W końcu Steve przełożył Tony'ego na nogi Loki'ego i zabrał od niego pilot Bóg od razu wyczuł jak miliarder spina wszystkie swoje mięśnie gdy znalazł się tylko na jego nogach
-Grzeczny masz być.. -pokiwał palcem przed nosem kota.
~Ja chce do ciebie - miauknął czując się bardzo niepewnie na nogach boga.
-Miau miau.. -Cap patrzył w telewizor.
Loki nie chciał ingerować w przestrzeń, kotka więc po prostu nawet nie zbliżał się do niego rękami.
-Film przyrodniczy, za 15 minut będzie o kotach, na razie jest o pieskach, popatrz Tony to jest to na co chcesz się gotować, na piekło.. - Kot popatrzył na niego.
-Co przez to chcesz powiedzieć? -zapytał Loki
-Tony chciał bliżej poznać się z labradorami, które są od niego, znacznie dużo większe, a teraz kiedy jest kotem chyba łatwo się z nimi po rozumieje.. -uśmiechnął się, a Antoś skulił się i patrzył w telewizor.
-Nie sądzę aby on był chętny na spotkanie z psami.
-Ale ze mnie będzie chciał zrobić.. -prychnął i za czesał włosy do tyłu.
-Labradora? Nie wiem czy to jakieś wasze fetysze, ale zmienianie drugiej osoby nie jest zbyt normalnie jeśli chodzi o ogon i uszy.
-Od razu fetysze? I nie chce być psem, ja nie mam tyle pracy na głowie, a jemu miał się przydać odpoczynek od pracy..
-Rozumiem - wzruszył ramionami.
-Więc to fetysz? Ja uznałbym to za pomoc dla niego.. -ziewnął.
-Jak kto woli - odparł.
-O popatrz Tony jak słodko.. -zaśmiał się Steve na widok jak pies niesie kota w pysku.
~Nie - miauknął i popatrzył na Steve'a
-Ale to nie jest jeszcze groźne, widzisz. Grzecznie zaniósł go do swojego kojca i go otula..
~Nie chce - miauknął i skulił się na nogach boga.
-Chyba go nie przekonasz.
-Ja mam go przekonywać? To on ma siebie przekonać, że nie chce psa..
-Um nie chcesz mieć psich dodatków?
-Ty też jesteś przeciwko mnie? Gdzie ja na psa wyglądam -rozłożył ręce i westchnął.
-No nie wiem - uśmiechnął się cwanie.
-Czego nie wiesz? -uniósł brew i spojrzał na Loki'ego.
-No czy tak nie wyglądasz na psa.
-Loki.. -przy mrużył oczy.
-Tak to ja!
-Gdzie ja ci podobny do psa jestem?
-Hmmm - pomyślał i pstryknął palcami, a na głowie Steve'a pojawił się efekt uszu labradora.
-To nie jest śmieszne.. -burknął pod nosem.
-Jak tak się przy patrzeć to widać podobieństwo- zaśmiał się, a Antoś z zafascynowaniem patrzył na uszy Steve'a.
-Nie jestem psem.. -skrzyżował ręce na klatce piersiowej. -Jemu nie mogłeś tak dorobić uszów tylko mnie..
-To tylko efekt - odparł - tylko na kilka minut się trzymają. - wyjaśnił zaś kot wstał i szybko w drapał się na oparcie kanapy. Podszedł do Steve'a głowy i uderzył delikatnie łapą w ucho.
-Mam nadzieję. Nie pasuje do psaa.. -spojrzał na Tony'ego jak się bawi efektowymi psimi uszami aż w końcu zainteresowany ugryzł go w psie ucho.
-Jak wolisz, ale on jest zafascynowany. - Steve zacisnął zęby. Mimo iż były to tylko uszy na chwilę dziwnie czuł wszystkie zabawy ze strony kota nawet ugryzienie. -Teraz już wiesz jak on czuję gdy ty go gryziesz- zaśmiał się, a blondyn wykrzywił usta w lekkim uśmiechu, ale był on bardziej widoczny jako grymas. Zaś Antoś zaczął mruczeć do ucha Steve'a i przestał je gryźć.
-Nie gryzę go mocno, a on ma ostre zęby teraz.. -poruszył delikatnie uchem.
-Nic na to nie poradzisz, że ma ostre zęby - powiedział.
-Wiem wiem.. -zerknął za kotem, a Tony siedział na oparciu i z zainteresowaniem patrzył się na złote psie uszy. -Nie zostawisz tego prawda? -spytał kociaka. -Loki, pokazałeś mu zabawę - Antoś pokiwał sprzecznie głową i dalej nie odrywał wzroku od uszu.
-Niech korzysta puki ma -zaśmiał się Bóg.
3622 słów!
Co się wydarzy w wieży?
Czy wszystko będzie dobrze?
Jak pójdzie trening reszcie?
Przepraszam, że tak późno rozdział, ale nie było czasu by o 11 wystawić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro