Pora trochę nagiąć zasady
-Niech będzie- mruknął- ale mogę zamówić tu pizze, bo temu tu obok nie wolno opuszczać statku- rzekł.
-Przebierzemy go w dziewczynę, przemycimy w długiej sukni i nikt się nie skapnie, że Deadpool zniknął z helicarrieru, a pan powie jakby co, że tu Deadpool ćwiczy, a tak naprawdę pan zawoła tu panią okropności! O plan idealny! -zachichotał Peter i wiedział, że i tak nie wypali.
Dead zaczął się śmiać, bo wyobraził siebie w sukience gdy Fury patrzył w szoku na młodego.
-Nie no przepraszam przepraszam to ja pójdę sam po te pizze już.. -mruknął i wstał widząc wzrok Fury'ego na sobie.
-Nic złego nie zrobiłeś- powiedział i zerknął na Deadpool'a zwijającego się ze śmiechu. - Mógłby się to udać.
-Naprawdę? -w jego oczach pojawiły się iskierki szczęścia. -Zróbmy tak !!! Proszę proszę proszę!
-Ale udałoby się, ale bez sukienki- rzekł Wade- jak tylko myślę o sobie w sukience mam napady śmiechu- zaśmiał się.
-Suuukienka, taka długa czerwona i czarny kapelusz z siateczką.. -zachichotał Peter.
-Żebyś ty nie wylądował w sukience- powiedział Dead.
-Spokój chłopaki - rzekł Fury- bez sukienki w szafie powinien być jeszcze twój dres - odrzekł Fury.
-Ooo- wstał na równe nogi i spokojnie szedł w stronę ściany.
-Nieee w sukience byłoby mu ładniej.. -Parker posmutniał.
Wade przyłożył rękę do ściany, a ona się otworzyła ukazując szafę z dresami.
-Dresy, pff dresy -przewrócił oczami. -Weź te rubinowe -prychnął i skrzyżował ręce na piersi.
-Czarne najlepsze - rzekł i jakby nigdy nic zaczął ściągać górę kostiumu aby ubrać bluzę z kapturem.
-To ubierz czerwoną bluzę z czarnym kapturem. -stwierdził i próbował na niego nie patrzeć.
Deadpool przewrócił oczami i wziął ową bluzę o której mówił pająk.
-No i może być to ubierz jeszcze sukienkę.. -zaśmiał się cicho.
-A ty może ubierz strój striptizerki? - prychnął, a Nick zaczął się śmiać z nich.
-Może innym razem.. -prychnął z nadymiętymi policzkami.
-Hahahah- Deadpool zaczął się śmiać.
-Nie rozumiem z czego się śmiejesz, ubieraj te sukienkę!
-Niee - burknął i ubrał gacie oraz założył komin na usta zarzucając kaptur na głowę.
-I tak ją ubierzesz, a jak ci się marzy striptizerska nie ma problemu załatwię ci..
-Pfff!- prychnął i powiesił strój- nie marzy mi się- rzekł i zaczął iść 2 ich stronę.
-No właśnie więc, co mnie każesz nosić.. -popatrzył na niego.
-Bo każesz mi sukienkę ubrać!
-Żeby nie było, że uciekłeś.. -wzruszył ramionami. -A później będzie na mnie...
-Nie ucieknę nie zrobię problemów piratowi- powiedział i spuścił głowę delikatnie.
-Idziemy czy będziecie się przedrzeźniać nadal? - zapytał Fury.
-Możemy nadal się przedrzeźniać? -spytał Petey i podszedł do Deadpool'a.
-Mi to nie przeszkadza- stwierdził Deadpool.
-Chodźcie dzieciarnia - rzekł i zaśmiał się Nick.
Parker wziął najemnika pod ramię i zaśmiał się cicho, gdy Dead ruszył za Fury'm i nie przeszkadzał mu dotyk młodego.
Peter dorównywał kroku Wade'owi i szedł z uśmiechem pod maską.
Nikt nie zwracał uwagi na szefa i dwójkę towarzyszy. Szybko znaleźli się na pasie startowym helicarriera
-Dlaczego jest tak cicho.. -zaczął marudzić Parker.
-Zawsze jest- odparł - każdy zajmuje się czymś i nawet nie zawracają uwagi na innych.
-Rozumiem.. -kiwnął głową i szedł obok Deadpool'a za Nick'iem.
-Czyli jednym słowem jedyny zdaniem nudziarstwo- rzekł.
-Tak. A później dalej będziesz siedział w klatce? -spytał cicho Wilsona.
-Prawdopodobnie tak - odrzekł- a co Pajączku?
-No nic pytam tylko przecież.. -wzruszył ramionami.
-A ja również się pytam- odpowiedział.
-Mhm.. -kiwnął głową.
-Co cię tak wzięło na pizze!? - spytał Wade.
-Hmm, nie wiem w sumie to był taki żarcik..? I tak resztę dnia do samej nocy siedzie sam w domu, a przyjaciele dzisiaj zajęci, więc dlaczego by też w sumie nie wyjść z kimś innym na odmianę?
-I tą odmianą jest najemnik i dyrektor Tarczy? - spytał.
-Na przykład. Nie może być? -odpowiedział pytaniem. -Ważne, że ktokolwiek!
-Może może - powiedział.
-A co nie chcesz iść? -spytał.
-Chce chcę jak najdalej od klatki- powiedział i wszedł do statku do którego wszedł Nick.
Spidey ruszył za piratem i najemnikiem.
-No to nie marudź, że chce jakoś rozerwać te napiętą sytuację i atmosferę z helicarrieru..
-Twierdzisz, że ja marudzę? - spytał z niedowierzaniem - To tyś nie widział mnie marudzącego!
-No, bo zadajesz zbędne pytania, jak się pan Fury zgodził to chodź noo.. -przewrócił oczami.
-Idę idę przecież- oparł się o ścianę odrzutowca. - Nie mam nic do pizzy, ale chumiczanga jest najlepsza!
-Podałem przykładowe jedzenie.. -opadły mu ręce. - Skąd miałem wiedzieć co lubisz..
-Wade od zawsze tylko żarcie Meksykańskie- odparł Nick jako pilot.
-Będę już teraz wiedział.. - kiwnął głową. - Ja lubię każde oprócz bardzo bardzo ostrego.. -wzruszył ramionami i stanął na przeciwko najemnika po drugiej stronie.
-A ty Spajdi, co tylko pizza? - zapytał Nick.
-Do jedzenia, nic.. -podrapał się po karku.
-A ty dlaczego? - zapytał.
-Dieta.. -powiedział cicho.
-Po co jesteś chudziutki- stwierdził Deadpool.
-Żebym był zwinniejszy i szybszy.. -wzruszył ramionami.
-Spadając na masie to nic ci nie da bo będziesz słabszy- Odrzekł
-Tylko troszkę noo.. -prychnął. -Poza tym nie ważne..
-Troszkę w tą czy nie - mruknął - nie powinno się chudnąć na siłę- odrzekł
-Nie chudnę na siłę.. -popatrzył w bok.
-Jak wolisz- rzekł Wade.
-Trzymać wagę się powinno ale im jej mniej tym bardziej łatwiejszym celem się stajesz- rzekł Nick- bo Wade ma rację sam go nauczyłem tego, bo bardzo chciał schudnąć!
-No racja ale teraz mam same mięśnie- odgryzł się Deadpool.
Z posturą samych mięśni skojarzył mu się Flash i nie za bardzo chciało mu się rozmawiać z jego doświadczeń szkolnych.
-Jestem tylko charytatywnym bohaterem, nie potrzeba mi ani wagi ani mięśni.. -stwierdził cicho.
-Nie musisz być wypakowany, ale musisz nabrać mięśni- rzekł Nick- nie zawsze będziesz mógł polegać na swych mocach! I nie jesteś charytatywnym bohaterem, a staniesz się bohaterem!
-I tak wystarczy mi, że bronie niektórych tych co wyżywają się tylko na mnie. Mam trochę mięśni..
-Rola bohatera nie jest łatwa spidermanie- powiedział.
-Wiem o tym.. -stwierdził.
-Po to przechodzisz trening aby być lepszy! - dodał Fury.
-Przydomek mega na pewno Ci się spodoba- zaśmiał się Deadpool.
-Rozumiem.. -mruknął cicho. -Mega co oferma? Już dawno nią jestem.
-Bardziej Mega Spiderman! - powiedział Deadpool.
-Nie pasuje to do mnie...
-Według mnie pasuje - rzekł, a Peter pokiwał sprzeczne głową.
-Jak wolisz Pajączku- powiedział, a Nick zaczął procedurę lądowania.
-Mhm.. -westchnął. -A pan Fury co sobie zamówi, ja stawiam, bo to był mój pomysł!
-Ty stawiasz ja płace- odparł Nick - i zobaczy się -odparł- i musimy kawałek przejść...
-Ale jak stawiam to ja płace.. -powiedział cicho Parker.
-Nie kłóć się z piratem- powiedział Wade.
-Nie chce się kłócić, ale nie chce aby płacił niepotrzebnie, to był mój pomysł..
-Trudno młody- rzekł Nick i wstał z fotela pilota . -Ja płace, a ty sobie pieniądze zostaw do szkoły - powiedział i położył ręce na ich barkach.
-Ale mam jeszcze trochę schowanych.. -spuścił lekko łeb na dół.
-Szkoła i wykształcenie jest ważne- powiedział - i z pewnością pieniądze Ci się jeszcze przydadzą!
-Panu też.. -stwierdził Petey.
-Mam sporo pieniędzy, więc kilka w ta czy w tamtą brak różnicy!
-No właśnie, więc co za różnica czy ja zapłacę czy pan?
-Bo tak -odrzekł, a Deadpool szedł na spokojnie obok ojca.
-To ja następnym razem zapłacę wcześniej.. -powiedział cicho Spiderman.
-Jeśli będzie następny raz -odrzekł Nick, a Wade był cicho i patrzył na wszystkich i nikogo.
-Będzie na przykład po szkole w poniedziałek jak będę szedł do Pana..
-Yhym mruknął- nie wiem czy wtedy będę - odrzekł.
-To znaczy? -spytał. - Podobno mam się uczyć u pana...
-Może mnie nie być to Deadpool będzie Cię pilnować z treningiem!
-Zostawi mnie pan sam z Deadpool’em żebyśmy rozbroili helicarrier na kawałki?! -zażartował.
-Wade nie zrobi tego- powiedział- bardziej bałbym się o ludzi i kolor ścian oraz o podłogę- rzekł przypominając sobie akcje syna na co
Wade zaczął się cicho śmiać.
-Kolor ścian i podłogę? -spytał. -Będzie ją drapał czy co?
-Przemalował wszystko na różowo- rzekł.
-O niee, ja nie chce być różowy weźmy czerwoną farbę! A przy wyrzutniach z sieci pójdzie szybciej na cały helicarrier! -uśmiechnął się.
-To będziecie szorować to szczoteczką do zębów- zaśmiał się Nick.
-Będzie zabawnie przynajmniej! Zgadasz się Deadpool? -spytał cicho najemnika.
-Jasne nie ma to jak znowu umyć helicarierr- stwierdził.
-Ale najpierw będzie zabawnie wszystko przefarbować! -uśmiechnął się. -Kupie farbę i przyjdę w poniedziałek i malujemy cały helicarrier!
-Okej- zaśmiał się Dead.
-Nawet mi się nie weźcie tego robić! - oburzył się Fury.
-Doobra no.. -Spidey popatrzył w bok.
Byli już blisko jednej knajpki gdzie robią wszystko co tylko ktoś sobie zażyczy.
-To ja płace.. -Pajączek wyciągnął portfel.
-Nawet mi się nie waż! -powiedział Nick.
-Ale czemu? -popatrzył na pirata.
-Bo ja płace
-Mogę ja...
-Ale ja płace- powiedział.
-Słuchaj się pirata- rzekł Wade.
-Dobra pierwszy i ostatni raz się zgodzę...
-Zobaczymy- powiedział i wszedł do knajpki, a wraz zA nim Deadpool
Spidey westchnął i poszedł za nimi.
-Czimiczangi!!!- powiedział Wade jak dziecko.
-A co to jest? -spytał Petey.
-Jak tako tylko, że z mięsem, fasolą i ostre - rzekł nick gdy Wade patrzył wystawę z czimiczangami.
-Ostre, a jest mało ostre? -spytał.
-Są też łagodne- rzekł nick
-Może poprosić łagodne? -popatrzył na Nicka, a później na Deadpool'a.
-Chcesz czimiczange?! - spytał Deadpool i uśmiechnął się radośnie.
-Co tylko chcesz- rzekł Nick.
-Spróbuję, czy to dobre.. -powiedział cicho.
-Okej -rzekł Wade- dużą średnią czy mała? - spytał.
-Małą.. -powiedział nie pewnie.
-Cześć Daniel- powiedział i uścisknął dłoń z gościem za lady.
-Cześć Nick! -uściskał mu dłoń. -Dawno cię tu nie widziałem, co porabiasz?
-To co zawsze -rzekł- przyjmiesz me zamówienie?
-Jak zawsze to co zawsze. Pewnie, co chciałbyś zamówić? -spytał z uśmiechem.
-Trzy czimiczangi - rzekł - jedną małą łagodną, drugą średnią łagodną i.... - nie dokończył, bo Deadpool się wciął.
-Dużą ostrą ! - powiedział.
-Noo Nicki kiedy do robiłeś się takich dużych dzieci? -zaśmiał się sprzedawca i zapisał zamówienie.
-Wade'a chyba pamiętasz -odparł - a tym to się teraz opiekuje- rzekł Nick.
-Pamiętam i rozumiem.. -uśmiechnął się.
-Idzie sobie usiąść- powiedział Nick do młodych. Wade posłusznie poszedł do stolika w koncie.. -Jak idzie Daniel ? Nie brakuje Ci bycia agentem?
Spidey poszedł za Wade'm.
-Powiem Ci, że tylko troszkę, tak to jest wspaniale.. -powiedział szczerze.
-Rozumiem - powiedział- mam nadzieję, że kręci ci się interes.
-Oczywiście, nie widzisz ilu mam klientów.. -wskazał na cały lokal zadowolony.
-Widzę widzę, ale nie jest tak chyba cały czas- powiedział.
-Cały czas.. -kiwnął głową.
-To jesteś zapracowany- stwierdził przyglądając się wszystkim.
-Oj tam, mam kilku pomocników.. -powiedział i przygotowywał zamówienia.
-Zapewnie - rzekł. - ile wychodzi? - zapytał i wyciągnął kartę płatniczą.
-29 zł.. -powiedział Daniel podając mu zamówienie.
-Kartą - odparł - to dobrze, że ci się układa i znalazłeś coś dla siebie!
-Nie ma co narzekać, jest dobrze.. -podsunął czytnik na kartę pod dłoń Nicka. -Życzę smacznego i pilnuj młodych...
-Dzięki - powiedział i przyłożył kartę- a tobie powodzenia w pracy - rzekł i wziął od niego jedzenie.
-Dzięki pa Nicki! -uśmiechnął się do niego i poszedł obsługiwać innych klientów.
Nick podszedł do rozmawiających chłopaków.
-Łagodny dla ciebie i ostry dla ciebie- każdemu dał czimiczange i usiadł na trzecim krześle.
-Dziękuję.. -powiedział Petey. -To ktoś z rodziny? -spytał.
-Były agent -powiedział - dobry znajomy- rzekł.
-Oo rozumiem.. -kiwnął głową Spidey.
Deadpool już wcinał swoją czimiczange ze smakiem.
Nick kiwnął głową, że rozumie i zaczął jeść swoją
Petey podwinął kawałek maski i spróbował czimiczange. I uśmiechnął się bardzo.
-Pyszne! - powiedział z wielką ekscytacją jedzenia.
-Czimiczanga rządzi! - powiedział Wade z uśmiechem i wcinał swoją.
-Tak zgadzam się.. -zaśmiał się cicho Petey.
-Jak z dzieckiem- mruknął Nick.
-A żebyś wiedział piracie- odparł Wade.
-No i jak tu nie widać szczęśliwej rodzinki, dziecko i ojciec.. -zachichotał Parker.
-A ty to co matka? - zaśmiał się Wade z niego zaś Fury został cicho.
-Nie przylepa i znajomy dziecka o! -zaśmiał się. -Ja się nie nadaje na matkę, a na pewno nie na twoją pfff.. -
Wade zaczął się rypać ze śmiechu. Zaś Nick zrobił facepalm.
-Cicho dziecko ludzie się patrzą..- Petera też zbierało na śmiech.
-Uspokójcie się- powiedział Nick.
Spidey ucichł tylko przykładając dłoń do ust.
Wade chichrał się jeszcze chwilę próbując się uspokoić, pajączek przyłożył palec do ust Wade'a i próbował zachować powagę gdy on jeszcze bardziej próbował się powstrzymać od śmiechu.
-Cicho Wade, bo wylecisz z knajpy z głośnym hukiem.. -prychnął śmiechem.
-Nie uspokajasz mnie- mruknał i zatopił usta w czimiczandze.
-Wiem.. -odwrócił się od niego.
Wade zaśmiał się cicho.
-Jeść młodzieży - powiedział Fury.
-Aj aj panie kapitanie -odpowiedział Wade.
Petey powoli kończył swoją porcje.
Wade miał jeszcze trochę do końca, zaś Nick również kończył swoją porcję gdy Peter po chwili skończył jeść.
-Dziękuję raz jeszcze.. -szepnął z uśmiechem i zaciągnął maskę na twarz. -Poza tym panie Nick, gdy pana nie będzie to czy agenci wypuszczą Deadpool'a na treningi?
-Poinformuje ich o tym- rzekł- i nie będzie problemu - stwierdził.
-No dobrze rozumiem..
-Kocham czimiczangi - wy mruczał Wade kończąc swoją.
-Widzę właśnie i zapamiętam to gdzie będę cię mógł znaleźć w razie czego.. -zaśmiał się cicho.
-24/7 - rzekł i zaśmiał się.
-Okejka.. -Spidey się uśmiechnął. -To co dziś jeszcze będziemy robić panie Fury?
-Możecie szorować statek bądź myć okna- stwierdził Fury.
-We *dwie pójdzie nam szybciej.. -zaśmiał się cicho Peter.
/*tu specjalnie/
-Chłopie tych okien jest ponad 1000! - burknął Dead.
-Mało ci, moim zdaniem jest wystarczająco dużo...
-Yhym- mruknął Wade.
-Poza tym razy dwa i całe ściany i podłogi po farbie.. -westchnął.
-Hahaha- zaśmiał się cicho.
-Może jednak zrezygnujemy z tej farby?
-Jak na razie popieram!
-To dobrze.. -stwierdził Spiderman.
-Ja również- powiedział Nick- wracamy na helicarrier czy gdzieś chcecie?
-Mi to obojętne jak wy chcecie...
-To wracamy na statek- odparł dyrektor.
-Dobrze.. -kiwnął głową.
Deadpool'owi uśmiech zszedł z ust i tylko pokiwał głową. Nick wiedział, że Wade nie chce wracać do klatki, ale niestety musiał.
-A co z jutrzejszym dniem, też będzie trening skoro jest niedziela? -spytał Peter.
-To zależy od ciebie nigdy nie robiłem treningów w niedzielę- odrzekł Fury i wstał od stołu.
-Ciocia będzie trochę podejrzliwa, że wychodzę w niedzielę gdzie powinienem z nią spędzić czas i trochę na nauce.. -powiedział Spidey i przyszedł mu pomysł do głowy, ale zachował go dla siebie.
-No dobrze - rzekł- czyli w niedzielę masz wolne- oznajmił.
-Doooobrze.. -kiwnął głową i uśmiechnął się pod maską i wyciągnął telefon i napisał do cioci, że jutro będą mieć niezapowiedzianych gości, ale o tym Petey chciał powiedzieć Nick'owi nieco później.
Dead również wstał i ruszył ku wyjściu, ale nie miał zamiaru wyjść puki pirat nie wyjdzie pierwszy.
Spider wstał i ruszył za najemnikiem. I czekał razem z nim na Nick'a, a on spokojnie skierował się do wyjścia.
-Pa Daniel mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy niedługo!- powiedział Nick.
-Pa Nicki, oj z pewnością! -powiedział z uśmiechem.
Nick uśmiechnął się i wyszedł, a zaraz po nim Dead pomachał dłonią na pożegnanie w stronę Daniela.
-Do widzenia- powiedział Peter i wyszedł za Deadpool'em i Fury'm.
-Jak coś to nie byliśmy poza helicarierrem-powiedział Nick.
-Tak jest..
-Oczywiście piracie - powiedział Wade.
-Czyli teraz sprzątanie całego helicarrieru?
-Możliwe- odparł Fury.
-To będzie długie popołudnie...
-Zgadzam się - mruknął Wade.
-Może szybko przejdzie jak trening...
-Może.
-Tsa.. -popatrzył w bok.
Szybko doszli do odrzutowca i weszli do niego.
Peter usiadł na swoim miejscu gdzie wcześniej się opierał o ścianę i zamyślił się.
Wade tym razem usiadł na siedzeniu nie mając ochoty stać gdy Pajączek podwinął pod siebie nogi i myślał o wszystkim i niczym tak naprawdę.
Nick zasiadł za sterami i podniósł do lotu odrzutowiec
Pomiędzy nimi zapadła cisza.
Droga powrotną trwała krócej niż przylot lecz dla Spidermana droga jak się przedtem dłużyła tak i teraz się dłużyła nie miłosiernie.
Po kilku minutach byli prawie na miejscu
-Trochę nudno.. -stwierdził cicho.
-Tiak
-Pogadajmy o czym ciekawym.. -mruknął.
-Co proponujesz?
-Nie wiem, ale tu tak cichoo -Petey zaczął marudzić.
-Już jesteśmy na helicarrierze, więc przestanie wam się nudzić- rzekł Nick.
-Cudownie.. -powiedział sarkastycznie i wstał.
-Więc do pracy możecie mieć mycie podłóg, testowanie zabawek, trening, leżakowanie - mówił Nick, a Deadpool posłusznie za nim szedł.
Parker kiwał głową i szedł za nimi.
-To od czego zaczniemy? -spytał pajączek najemnika.
-Co tylko chcesz chociaż najbardziej interesują mnie zabawki- mruknął Wade.
-Jakie zabawki? -popatrzył na Wade'a.
-Broń pajączku- rzekł- testowanie broni zabawek gadżetów itp...
-Wolę swoje wyrzutnie sieci..
-Na pewno coś dla ciebie też jest do zabawy- stwierdził Wade.
-Nie dotykam pistoletów ani ostrzy...
-Nie tylko to tworzą naukowcy- odrzekł Fury.
-Rozumiem.. -kiwnął głową.
Nick zaczął ich prowadzić na dolny sektor.
Pajączek szedł cicho.
Wadę cieszył się, że w końcu postrzela sobie.
Parker oglądał się po bokach kiedy szli dolną częścią helicarrieru. Nie bardzo mu się podobało to, że muszą próbować bronie.
Po chwili weszli do Wielkiej sali gdzie były różne bronie i samoloty itp.
-Woooo ile tu tego jest.. -otworzył buzie.
-Witaj panie Doktorze- powiedział Nick uścisknął dłoń naukowcu.
-Witaj Fury, przyszliście sprawdzać kolejne wynalazki? -odsunął się od stołu i popatrzył na mężczyzn.
-Tak mam dwóch ochotników do testowania- powiedział.
2744 słów
Co wymyślił pająk?
Co się stanie?
Dlaczego nikt nie zwraca uwagi na Wade'a?
Wybaczcie za wystawienie w nocy...
Za dużo wypiłam...
Zapraszam do komentowania
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro