Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Panie Stark

#Czemu panie Stark? #
Pete siedział jak na szpilkach.

#Jakieś komplikacje na Helicarrierze #
Stark siedział u siebie w laboratorium.

#Komplikacje? #

#Tak #

#A mógłbym wiedzieć więcej? #

#Mogę ci tylko tyle powiedzieć, że Wade nie będzie miał telefonu przez jakiś czas ani nie będziecie się spotykać #

Pajączek żałował, że spytał pana Stark'a o powód przed samym dzwonkiem na przerwę. Nie mógł w to uwierzyć, jego serducho zaczęło boleć i nie wiedział co się aktualnie dzieje.

-Coś się stało Peter? -zapytał Harry widząc, że coś jest nie tak z jego przyjacielem.

#Ale to nic nie jest poważnego po prostu mały szlaban#

-N-nie tylko sobie coś przypomniałem, ale jest okey już... -uśmiechnął się lekko do przyjaciela.

-Na pewno? - spytał Harry nie widząc aby było dobrze.

-Tak, tak.. -mruknął i zaczął wpakowywać książki do plecaka.

-Jak coś zawsze możesz mi kumplu wszystko powiedzieć - rzekł i ruszył do wyjścia z klasy.

-Wiem Harry wiem.. -westchnął.
Stark bawił się i tworzył, a raczej kończył wyrzutnie sieci dla pajęczaka gdy Peter'a zastanawiało za co Wade mógł dostać szlaban zaczął się obawiać, że przez niego.

#Może więcej informacji podam ci w 4 oczy Peter, więc po skończeniu lekcji lecisz do Avengers towers#

#Dobrze panie Stark przyjdę#

#I nie bierz do siebie niczego, bo to nie twoja wina i nie ma to nic związanego z tobą#

#Rozumiem, a teraz idę na lekcje proszę pana do zobaczenia później..#

#Do zobaczenia Peter #
Tony zajął się już całkowicie wyrzutniami sieci.

Spidey zrezygnowany już dniem szedł na kolejną lekcje. Czuł się pusty kiedy nie mógł zobaczyć się z Wade'm, był cały czas pogrążony w myślach co się stało. Chłopak siedział sam w ostatniej ławce i kreślił zeszyt. Nikt nie zwracał uwagi na Parkera oprócz jego przyjaciół, którzy zaczęli się martwić o niego. Petey już zdążył się znienawidzić za tęsknotę do najemnika, bo kiedy dowiedział się od pana Stark'a jak wygląda sprawa, zaczął się wyzywać w myślach, że to jego wina.

-Pssss Peter wszystko ok? -spytał Harry patrząc w tył na Peter'a, który złamał długopis i popatrzył za przyjacielem.

-Tak.. -powiedział cicho i próbował pozbyć się z rąk tusz długopisu. Harry westchnął i rzucił w Pita mokrymi chusteczkami. -Dzięki.. -szepnął, a Harry tylko pokiwał głową. Peter wytarł ręce chusteczkami a później zaczął wycierać biurko.

-Peter co się stało? - zapytał nauczyciel.

-D-długopis mi się złapał i nabój od niego mi się wylał. Przepraszam.. -powiedział cicho i popatrzył na nauczyciela.

-Wytrzyj to i wracaj do słuchania - odparł nauczyciel.

-Dobrze.. -westchnął cicho. Nauczyciel zaczął mówić o tematyce dzisiejszej lekcji. Parker skończył sprzątać swoje biurko i westchnął i patrzył na nauczyciela pustym wzrokiem. To była ostatnia lekcja dla Peter'a i tylko kilka minut zostało do jej końca. Pajączek zastanawiał się czy na pewno iść do pana Stark'a czy zostać w domu schowanym głęboko pod pościelą. Stark gdy skończył pracę napisał ponownie do Peter'a.

#Nie próbuj uciekać Peter, bo to jest zwyczajny trening tylko w wieży#

#Nigdzie nie uciekam panie Stark, muszę iść do domu po strój, bo zapomniałem#

#Zapomniałeś? Nie sądzę zawsze masz strój przy sobie #

#Dziś nie wziąłem#

#No dobra widzę cię u siebie za 20 min#

#Jeszcze jest lekcja, za 30 minut#

#To za 30 min u mnie#

#Dobrze panie Stark#

#😄😁🙃😉#

#👍🏻😴😴#

Stark pokiwał głową na boki coś przeczuwał, że Peter się nie pojawi bądź mocno spóźni. Kiedy lekcje na dobre się skończyły Peter pożegnał się z przyjaciółmi i poszedł sam na piechotę do domu, mógł być wcześniej w Stark Tower, ale..nie chciał. Stark za to siedział w swojej wieży i zamówił pizze aby coś zjeść. Petey po 20 minutach był dopiero w domu i zostawił plecak, wziął ciasteczka jakie miał dla Pana Tony'ego i maskę schował do kieszeni uprzednio pisząc cioci karteczkę, że wróci dopiero wieczorem. Wyszedł z domu i na piechotę szedł do Wieży. Tony cierpliwie czekał na Peter'a w salonie, bo przeczuwał, że młody będzie powoli iść. Z 5 minutowym opóźnieniem stał już Pete pod drzwiami wieży.

-Pan Stark czeka na pana w salonie - powiedział Jarvis.

-Witaj Jarvis -powiedział cicho Peter i wszedł do budynku i skierował się od razu na miejsce gdzie był pan Stark. Gdy Tony popijał whisky z szklanki.

-Pan Parker przyszedł! - poinformowała sztuczna inteligencja.

-Dzięki Jarvis. - Peter stanął w salonie po dodatkowych kilku minutach.

-Dzień dobry panie Stark, przyniosłem ciasteczka, ciocia May piekła wczoraj.

-Cześć dzieciaku spóźniłeś się trochę - stwierdził Tony.

-Bo na drodze były korki.. -powiedział cicho.

-No dobrze uwierzę w tą wymówkę - rzekł - dziś trening będziesz miał z Steve'm.

-Dobrze panie Tony- założył maskę na twarz. -Mam iść na 5 piętro już?

-Nie - powiedział - Rogers trochę się spóźni, więc masz czas - rzekł - pizze? Bo właśnie przyszła, a z pewnością nie jadłeś obiadu.

-Jadłem śniadanie i nie dziękuję jakoś nie mam apetytu na pizze.

-No dobrze - rzekł - usiądź - pokazał dłonią na kanapę.

-A nie mogę trochę postać?

-Peter widzę po Tobie, że obwiniasz się o to, że Wade dostał szlaban! Ale nie poszło nic o ciebie ani nic! To jest ich prywatna sprawa. Póki Wade nie zmądrzeje nie będzie się z tobą spotykać ani pisać.

-Mhm rozumiem.. -powiedział niewyraźnym głosem, zaczął się coraz bardziej martwić.

-Nie masz się o co martwić po prostu przegiął swym zachowaniem.

-To jest kara za malowanie ścian? -spytał nie pewny.

-Nie to jest kara za co innego - odparł.

-Um rozumiem.. -usiadł po turecku na ziemi.

-Nie masz się co martwić - rzekł.

-Dobrze. -chociaż i tak wiedział, że będzie się martwił.

-Czy chcesz o coś się spytać?

-Nie mam pytań panie Stark, chociaż czy długo będzie trwał ten trening?

-Zależy jak się spiszesz się u Steve'a - odparł.

-Ale my z panem Kapitanem lubimy się jestem jego największym fanem i w ogóle. Kapitan Ameryka rządzi rozumie Pan, a dla pana kto jest najlepszym Avengersem?

-To chyba oczywiste, że ja - powiedział - ale według mnie Wdowa ma najwięcej z nas rozumu do poważnych spraw.

-Ciocia Nat i wujek Clint nie ładnie się zachowują!

-Dlaczego?

-Bo nam dokuczają, a mówiąc o nich chce spytać czy wie pan coś na ich temat z przeszłości?

-Czy wiem? - zaśmiał się - Chyba każdy wie!

-A opowiesz mi?

-Nie powinienem - stwierdził.

-Dlaczego?

-Bo to sprawa tych dwóch osób nie możesz ich się spytać?

-Nie powiedzą nam..

-Nie?

-Posiedzieli, że byli kiedyś, ale nie chcą powiedzieć czemu nie są ani nic. -podrapał się lekko po łokciu.

-No wiesz byli razem - powiedział i kiwnął głową - lecz po dwóch latach można powiedzieć.

-Dwa lata to długo...od tak się rozstali?

-Bardzo długo - stwierdził - byli idealną parą w życiu jak i na misjach.

-To co się stało?

-Na pewnej misji wszystko się zmieniło - rzekł i podrapał po karku. - Clint, by prawie przepłacił swoim życiem.

-Ale co ma to związek z Clint'em i Natashą i ich parą?

-Duży - rzekł - na Wdowę wtedy dużo złych ludzi polowało - powiedział - nim stała się agentką Fury'ego i Czarną Wdową. Była najemniczką, osobą, która pracowała dla większej organizacji niż Hydra, która szkoliła morderców.

-Oumm.. -szepnął. -Rozumiem.. -westchnął cicho.

-Dlatego też Wdowa nienawidzi najemników - powiedział - tępi takie osoby choć sama nim była lecz od dziecka była szkolona - wyjaśnił - dlatego też temat związku Wdowy i Hawkeye'a jest tak omijamy przez nich.

-Rozumiem już chyba.. -westchnął. -Przepraszam, że spytałem..

-Nie przepraszaj - powiedział - tylko nie mów, że wiesz, bo mnie Wdowa ukatrupi.

-Nie powiem jej tego obiecuje!

-To dobrze.

-Panie stark! Przybył Pan Rogers - poinformował Jarvis.

-Będę szedł na trening pewnie...

-Tak- odparł i kiwnął głową.

-Dobrze, dziękuję panu za miłą rozmowę.

-Zawsze do usług Peter!

-Będę pamiętał.. -przytulił go i poszedł do windy. Tony ledwo odwzajemnił przytulas od Peter'a gdy on już był przy windzie. Wszedł do windy jeszcze machając Stark'owi dotąd aż drzwi się nie zamknęły, ale po chwili je otworzył i wyszedł. -Panie Stark, bo chciałem zapytać, bo zapomniałem, ma pan w trochę na później pożyczyć laboratorium?

-Oczywiście moje laboratorium to twoje laboratorium - odpowiedział.

-Dziękuję panie Stark.. -pobiegł do windy.

-Nie masz za co młody - powiedział - to po treningu coś pokaże!

-Um dobrze! -pomachał mu i zniknął w windzie, a Tony uśmiechnął się.
Steve właśnie przebierał się na trening. Peter wyskoczył z cywilnych ubrań i podkładał je w kącie windy.

-Jarvis przy pilnuj mi ubrań aby nikt nie wziął -szepnął do sztucznej inteligencji.

-Oczywiście Panie Parker - powiedział Jarvis.

-Dziękuję. - Wyszedł na 5 piętrze i stanął przed salą treningową.

-Witaj Peter - powiedział Kapitan gdy chłopak wszedł do sali.

-Dzień dobry Kapitanie.. -podszedł do niego, by uścisnąć mu dłoń. Steve od razu uścisnął jego dłoń.

-Jak tam u ciebie młody?

-Wie Pan Steve jak to jest szkoła trening dom i od nowa w koło -wzruszył ramionami.

-Rutyna - stwierdził - powinieneś coś zmienić, bo rutyna jest nudna.

-I mówi mi to pan? -podrapał się po karku.

-Tak.

-To co według pana powinienem zrobić?

-Jakąś odmianę - stwierdził.

-Chce żeby pan dał mi propozycje..

-Hmm może jakaś przerwa? Bądź spotykanie się z przyjaciółmi wiesz to co robią wszyscy nastolatkowie.

-Nie potrzebuje przerw, rutyny w końcu jakoś stają się do wytrzymania..

-Jak wolisz - powiedział - dziś trenujemy walkę - rzekł Steve.

-Dobrze.. -kiwnął głową.

-Ale najpierw rozgrzewka!

-Jeeej.. -powiedział bez entuzjazmu.

-Nie będziemy długo ćwiczyć - stwierdził - godzinka półtorej i będziesz wolny!

-Nie przeszkadza mi trening.

-To co takiego?

-A co ma mi przeszkadzać?

-No nie wiem pytam się ciebie.

-Nic mi nie przeszkadza, naprawdę.

-No dobrze - rzekł - 10 kołek  kilka skłonów i różnych ćwiczeń!- Peter kiwnął głową i zaczął biegać. Również i Steve zaczął ćwiczyć. Na sali panowała cisza i cichy odgłos odbijania butów od podłoża.

-Słyszałem, że Fury cię trenuje.

-Tak, jest nawet okey..

-Ciężki jest tego trening?

-Dosyć ciężki i wymęczający, ale da się przeżyć..

-Rozumiem.

-Taki chyba powinien być trening prawda?

-Tak właśnie taki powinnien być.

-No właśnie..

-Podobno Deadpool jest na helicarrierze - powiedział - czy to prawda?

-Jest, a czemu pytasz? -spojrzał na niego.

-Byłem ciekaw plotek.

-Plotek o tym, że najemnik jest na helicarrierze tylko o tym? -cicho prychnął pod nosem.

-Nie jeszcze o kilku rzeczach.

-Oo ciekawe, czy Kapitan się z nimi podzieli?

-Nie wolę lepiej nie mówić.

-Dlaczego, chce wiedzieć..

-Bo to są tematy o których lepiej nie wspominać.

-Huh? Ale jestem ciekawyy..

-Niech ci będzie - westchnął.

-A więc zamieniam się w słuch..

-Podobno Deadpool wkurzył Fury'ego tak, że on myśli nad wywiezieniem go  gdzieś z dala od helicarriera i Nowego Yorku!

-Co...-nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. -Kto tak powiedział?!

-Słyszałem od Clint'a - powiedział spokojnie - może i lepiej będzie dla tego dzieciaka jest niebezpieczny, nie tylko dla siebie, ale i dla środowiska!

-On nie jest nie bezpieczny -powiedział cicho.

-Nie wiem nie miałem okazji go poznać - stwierdził - no, ale jeśli Fury myśli o takich rzeczach to o czymś musi świadczyć.

-Ja się nie zgadzam na żaden wyjazd Deadpool'a. Mogą mnie zamknąć, ja się nie zgadzam..

-Dlaczego Peter?

-Bo, nie...

-To nie jest jasna odpowiedź!

-Dla mnie wystarczająca aby tam wejść na helicarrier i porozmawiać z panem Nick'iem..

-Fury jeśli się nie mylę zakazał ci zbliżania się na helicarrier - rzekł Steve.

-Ale, ja mam to gdzieś.. -prychnął.

-Peter lepiej i ty nie denerwuj Fury'ego. Jak jest wkurzony to i jest niebezpieczny!

-Ale zakazał mi się widywania z Wade'm, bo dowiedział się, że jesteśmy razem? I to jest powód dla którego mam się z nim nie widywać. I jeszcze go chce gdzieś wysyłać? Nah nie, ja się nie zgadzam.. - Steve popatrzył na niego z delikatnym szokiem na twarzy, ale uśmiechnął się po chwili.

-I to już mi wyjaśnia dlaczego tak go bronisz.

-Kocham go Kapitanie... -powiedział cicho.

-To dobrze, że w końcu kogoś sobie znalazłeś - powiedział Steve - lecz uszanuj decyzje Fury'ego - rzekł - musiał mieć jakiś powód abyś dziś nie był na helicarrierze.

-Ale ja chce się dowiedzieć co się takiego stało, że aż chce wysłać Wade'a daleko, nie kocha pan pani Sharon?

-Podobno coś młody odwalił. Em to ciężki temat jeśli chodzi o moją dziewczynę?

-No właśnie ciężki temat, a powinien pan nauczyć się od pana Stark'a, że kobiety są zmiennymi i może się pan jej szybko znudzić, więc niech pan nie czeka tyle tylko jej powie co do niej czuje.

-Stark to chłop na baby -powiedział - ja taki nie jestem.

-Ale pan też ma to coś tylko nie umie pan tego wykorzystać.

-Dlaczego przeszliśmy na moją osobę?

-Bo.. sam nie wiem, mieliśmy ćwiczyć..

-I ćwiczymy!

-Tak..

-No - odparł i stanął w miejscu i zaczął rozciągać się. Peter również zaczął się rozciągać trochę. -A więc jesteś z chłopakiem - stwierdził po chwili - nie boisz się hejtu ze strony ludzi?

-Kapitanie mamy 21 wiek. Mało obchodzi mnie zdanie niezbędnych ludzi -wzruszył ramionami.

-W sumie racja - stwierdził i kiwnął głową -ale dzisiaj podaruj sobie lecenie na helicarrier.

-Mówisz, że to zły pomysł?

-Tak to bardzo zły pomysł - odparł - każdy wie, że lepiej nie zbliżać się do wkurzonego Fury'ego.

-Ale ja nie zbliżałbym się do niego..

-Chcesz iść do Deadpool'a?

-Być może..

-Może lepiej nie - odparł - podobno monitorowany jest dwadzieścia cztery na dobę.

-To dobrze, że jest monitorowany..

-Więc nawet się do niego nie dostaniesz.

-Dostanę! -prychnął.

-Peter ludzie go pilnują nie kamery!

-To ludzi też ominę byle być przy nim..

-Pit naprawdę nie dziś - powiedział - jutro sobie do niego wbijaj, ale nie dziś.

-Ale ja jestem smutny i jest mi tak strasznie pusto.

-Widzę -westchnął -ale naprawdę dziś nie idź do Deadpool'a, bo musi ochłonąć poza tym zbytnio z nim nie pogadasz dziś.

-Co się znowu stało? -przestał się rozgrzewać.

-Wiem tylko tyle - odparł - pytaj się Stark'a, bo on wszystko wie.

-Pan Stark nic nie powie więcej -westchnął.

-To Clint'a jeśli się nie mylę był cały czas z Deadpool'em i wie co się działo.

-Uh czemu to wszystko jest przeciwko nam..

-Wiesz miłość nie jest łatwa - rzekł nadal się rozciągając.

-Pan to wie najlepiej.

-W rzeczy samej.

-No właśnie.. -rozciągał się.

-Zaczniemy od obrony i sekwencji ruchów.

-Dobrze panie Kapitanie! - Na początku Steve pokazał o co chodzi, a następnie trenowali dwa uderzenia i unik. Peter ćwiczył tak jak mu kazano, ale myślami był bardzo daleko od tej chwili. Kapitan w końcu podciął Peter'a gdyż zauważył, że nie skupia się na treningu. Chłopak nie ruszył się z ziemi, westchnął tylko i patrzył w sufit.

-Aż tak obawiasz się o Deadpool'a?

-Zagapiłem się trochę kapitanie..

-Trochę za dużo.

-Nie będę więcej..

-Na pewno?

-Tak.. -wstał.

-No dobrze!

-Możemy dalej ćwiczyć Kapitanie..

-Dobrze - powiedział i zaatakował go w nieplanowany sposób, a Peter ominął jego atak i zaczął się bronić. Kapitan zaczął atakować młodego gdy
Pajączek próbował się przed każdym atakiem bronić jak tylko potrafił. Steve nie atakował agresywnie po prostu testował młodego zaś Spidey w końcu związał nogi kapitana siecią i go wywrócił i się trochę wycofał.
-Dobra dobra wygrałeś - powiedział i zaczął pozbywać się sieci.

-Wystraszył mnie pan.

-Wybacz młody - powiedział cicho.

-Nic się nie stało.. -pomógł mu się uwolnić.

-Jesteś wolny - powiedział - nie trzeba ci takich ćwiczeń.

-Ćwiczyliśmy tylko zalewie godzinę chyba..

-Technikę walki umiesz - odparł zadowolony - skoro mnie pokonałeś!

-Możemy ćwiczyć dalej..

-To co byś chciał poćwiczyć?

-Wszystko po kolei..

-No dobrze - rzekł.

-I..i tak nie mam nic do roboty.

-Rozumiem - pokiwał głową - co powiesz na boks?

-Jestem w tym trochę kiepski, ale mogę się nauczyć.

-To na spokojnie wytłumaczę ci co i jak!

-Dziękuję, poza tym nie przeszkadza to panu?

-Mi? Dlaczego? Lubię ćwiczyć i uczyć innych - odparł z uśmiechem.

-Bo myślałem, że ma pan już dość..

-Nie - rzekł - ja trenuję, bo lubię poza tym Fury poprosił mnie o ten trening dla ciebie!

-Uh, rozumiem. A ja go proszę Kapitana o więcej.

-Heh chodźmy ćwiczyć - rzekł.

-Tak..

Steve i Peter długi czas ćwiczyli ze sobą w sali treningowej. Międzyczasie Wade w swoim pokoju już nie płakał, nie miał czym już płakać. Po prostu patrzył się w koc oraz myślał o wszystkim i niczym. Agenci, którym Nick kazał aby pilnowali Wade'a siedzieli po cichu przy drzwiach, nic się nie odzywali. Deadpool nie odezwał się do nich ani słowem w końcu nie miał jak mówić. Chciał się teraz tylko do kogoś przytulić i uspokoić swe skołatane myśli, ale niestety do przytulenia nikogo bliskiego teraz nie było tylko poduszka i pościel musiała wystarczyć najemnikowi. Niestety był pozostawiony na pastwę samego siebie w czterech ścianach. W całym helicarrierze było nad naturalnie cicho, Wdowa przechadzała się na spokojnie korytarzem, aż za dobrze słyszała całą sytuację, która tu zaszła. Deadpool był załamany czuł się cholernie źle tym co zrobił i tym, że miał płukanie żołądka. Kobieta zapukała po pewnej chwili do pokoju Wade'a nie oczekiwała zbytnio, że będzie mogła wejść.

-Wejść - powiedział agent, który siedział przy drzwiach. Nat weszła do pomieszczenia.

-Czy mogłabym chwile posiedzieć z Wade'm? - Chłopaki kiwnęli głowami i wstali wychodząc z pokoju oraz stając na korytarzu. Wdowa podeszła do łóżka i poklepała najemnika po ramieniu delikatnie. -Hey... -Wade skulił się, ale zajrzał spod koca na Wdowę. -Jestem na chwilkę tylko, chciałam sprawdzić jak się czujesz.. - Spojrzał na nią zmęczonymi oczami.
-Eh biedaku.. -przytuliła się do niego i głaskała jego ramiona. Wade wtulił się w nią szukając w jej ramionach pocieszenia i wsparcia. -Widzę, że nawet obiadu nie zjadłeś.. - westchnęła i dalej go przytulała. Nie miał ochoty jeść ani pić. Pociągnął delikatnie nosem i zamknął oczy. -Hey będzie dobrze nie przejmuj się!

Wade kiwnął na boki głową.

-Ciocia Nat wie co mówi, spróbuję jakoś przemówić piratowi żeby może zrobił delikatniejszą tą karę.. -pogłaskała go po głowie. -Albo namówię wujka Clint'a na rozmowę..- Wade wtulił się bardziej w Wdowę i gdyby mógł wydać z siebie głos to, by podziękował przez płacz.

-No to co zjesz trochę i wypijesz wodę?- pokiwał sprzecznie głową nie miał ochoty na spożywanie czegokolwiek. -To napij się trochę wody chociaż.. - ponownie odpowiedział sprzecznie choć tulił się do Wdowy. -Dobra, ale jak będę szła już to wtedy masz się napić! - Lecz odpowiedź była ta sama ze strony chłopaka. -Proszę cię Wade chociaż trochę dla wiesz kogo.. -szepnęła mu do ucha. Wade schował twarz w ciele Natashy i pokiwał na nie. Bez Peter'a te życie nie ma sensu jak i nie ma sensu bycie na uwięzi.

-Musisz się odżywiać.. -westchnęła. -Musisz jeść i pić! - Niestety, ale Wdowa otrzymała tą samą odpowiedź co każdą wcześniej. -Wade proszę..

Lecz chłopak był uparty cały przełyk go bolał i ledwo przełykał ślinę więc wolał nie próbować z jedzeniem.
Wdowa jednak również była uparta i chciała dla Wade'a dobrze. Wzięła szklankę wody i mu podała.

-Wypij trochę! - Wade schował twarz bardziej w jej ciało i nie wziął szklanki tylko wtulił się jeszcze bardziej w ciepłe ciało Wdowy.  -Wade proszę cię kolejny raz wypij chociaż troszkę wiem, że chcesz.. - pokiwał sprzecznie głową i pokazał palcem na gardło. -Wlewaaam.. -przysunęła mu do buzi szklankę i lekko ją przechyliła.
Wade delikatnie się zatrząsł, chciał pokazać że go boli, a nie że pić mu się chce choć odwodnił się. Niechętnie uchylił delikatnie usta aby Wdowa dała mu już spokój z wodą.

-Pij.. -przechyliła z lekkim uśmiechem szklankę. Deadpool zaczął powoli i ostrożnie pić wodę, która powodowała ból w przełyku. Napił się z trzy małe łyki i odsunął się od szklanki.

-Jeszcze troszkę ci zostało.. - Mową ciała pokazał, że już nie chce. -Jak do pijesz te kilka kropelkę więcej to nic ci nie będzie. - Wade odsunął się od Wdowy delikatnie i zakopał w kocu kładąc się w kulkę.

-Miau - demon obudził się z drzemki.

-Jejkuu myślałam, że to ty tak miauknąłeś.. -odłożyła wodę. Demon spojrzał na kobietę i podszedł do niej przymilając się. -Hej kociaku.. -pogłaskała zwierzaka. Kocur zamruczał i spojrzał na Wade'a. -Co mam zrobić żeby zjadł trochę i wypił wodę.. -spytała zwierzaka. Kot miauknął cicho i spuścił uszy. -Nic się nie dzieje kociaku, ważne, że go pilnujesz.. -pogłaskała Demona.

Zaś Demon zamruczał tylko. Wade pogrzebał trochę w boku łóżka i wyciagnął pusty zeszyt z długopisem.
Napisał przepraszam i położył zeszyt przy Wdowie.

-Nie musisz mnie przepraszać Wade.. -poklepała go lekko po ramieniu. Wade znów napisał.

*nie chciałem *

-Przypuszczam, że nie chciałeś, ale wyszło jak wyszło. Ciesz się, że jeszcze tu jesteś.. - posmutniał trochę.


*

Pirat jest zły*

-Martwi się o ciebie bardzo, jest zły  bo boi się i nie wie skąd wpadasz na takie pomysły i już nie wie co zrobić żebyś przestał myśleć o krzywdzeniu siebie..

*Ja naprawdę nie chce, ale to jest jakiś impuls... Ja nie wiem jak to się dzieje *

-Tyle, że właśnie takimi impulsami możesz nie tylko siebie zranić, a pokazać komuś nie właściwemu jak doprowadzić do poważnej katastrofy..

Wadę przygryzł długopis.
*Ja nie chce takiej kary... Mogę wszystko, ale nie to co chce ojciec*

-Wade słyszałam o opcji psychologa, wiesz, że jeśli ta terapia ci nie pomoże to wtedy na pewno pirat cię wywiezie, będzie równie ciężko to przeżywał jak ty.

*Naprawdę nie chce umierać, ale nie potrafię *

-Jakoś to przejdziemy.

*Nie chce aby pirat był na mnie zły *

-On się o ciebie bardzo martwi - westchnęła.

*Wiem *

-Dlatego jest zły gdy robisz to co nie trzeba.

3413 słów

Czy Wade zostanie wywieziony?
Czy Peter spotka się z Wade'm?
Co zrobi pirat?

Jak wy myślicie?

55 części to bardzo dużo. Kto jest tu od początku?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro