Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niczego mi nie potrzeba!

*Czyli jeszcze trochę nie będę mógł mówić*

-Trochę bardzo jak olejesz moje lekarstwa..

*Nie mogę jakoś niczego przełknąć*

-Bo tak myślisz, że nie możesz przełknąć, możesz możesz przełknąć no tylko będzie trochę bolało..

*Wolę nie jeść już aby nie bolało*

-Ale musisz jeść powolutku i po trochu..

*A nie da się jakoś ominąć jedzenia? *

-Nie da się ominąć..

*Dlaczego? *

-Bo nie wolno omijać jedzenia trzeba jeść aby normalnie funkcjonować..

*Rozumiem chyba*

-Widzę, że nie jadłeś, czemu?

*Nie mam ochoty *

-Wade musisz jeść..

*Po co? *

-Aby zdrowieć i tu nie gnić..

*Eghhhh *

-Nie wiem jak ty, ale na twoim miejscu chciałbym być w końcu wolny..

*Tylko ja nigdy nie będę wolny *

-Będziesz wolny Wade tylko musisz trochę słuchać pirata..

*Staram się go słuchać*

-Ale nie wychodzi ci..

*Tia wiem, że to moja wina*

-Nie jest twoja wina Wade!

*Jednak wiem, że jakbym nie wziął tych tabletek to wszystko byłoby dobrze*

-Pewnie tak, ale spokojnie..

*Łatwo powiedzieć*

-Wiem o tym, to jak zjesz trochę?

*Może później *

-Czemu później?

*Bo nie chce teraz*

-Eh no dobrze, nie będę cię namawiał.. - Wade uśmiechnął się zwycięsko, że nie musi teraz jeść.  -To nie znaczy, że później masz to zostawić, bo osobiście przyjdę i będę cię pilnował jak jesz!

Mina mu zrzedła.
*Pirat ma mnie już pilnować *

-To ja też po pilnuje co ci szkodzi..

*Po co?

-A bo tak..

*Nie potrzebuje pilnowania *

-Ja myślę, że odwrotnie..

*Dlaczego? *

-Jak jak się ciebie nie przypilnuje to ty ani nie będziesz jadł ani nic robił to co trzeba.

*Zjem może i co mam takiego tu robić? *

-Nie wiem co tu robisz, i masz jeść, a nie może..

*Nic nie robię i może zjem trochę. *

-Wade.. -westchnął lekarz. -Co ci brakuje?

*A co ma mi brakować? *

-Nie wiem, bo jeśli głodujesz, nie jesz lekarstw aby wyzdrowieć to ci czegoś brakuje.

Wade wiedział czego mu brakuje, a brakowało mu Peter'a.
*Zdaje się doktorowi*

-To jedz tą kromkę.. -wskazał na biurko. Jednak chłopak pokiwał sprzecznie głową. -No to co ci brakuje to ci przyniosę mów..

*Nic doktorku*

-Brakuje Ci czegoś ewidentnie to po tobie widać..

*Nic nie widzę aby mi brakowało*

-To czemu się zagładasz?

*Nie głoduje się*

-Uhum widać ostatnio jaki masz zapał do jedzenia..

*Mam normalny zapał*

-Wczoraj nic dzisiaj nic nie jesz i to jest normalne?

*Tak*

-To nie jest normalne, jeśli chcesz wyzdrowieć lepiej jedz!

*Może później coś zjem doktorze*

-Może jest szerokie i głębokie..

*Wiem*

-Więc po prostu będziesz miał w nosie tę kanapkę..

*Może*

-Dobra mam dość tego może, przepisze ci dietę specjalną i za lecę ją stosować przez Pirata..

*Jaką dietę po co? Nie potrzebuje diety! *

-Może..

*Ugh! Nie chce diety nie potrzebna mi ona! *

-Może.. -pokiwał głową doktor.

*Serio będziesz mi mówić może? *

-Może, tak jak ty mi.. - Wade prychnął i nie odpisał mu. -A co w ogóle u ciebie i twojego chłopaka słychać?

*Nic *
Napisał ogólnikowo i wzruszył ramionami.

-Nic, a jesteście dalej razem?

*Chyba tak *

-Hm? Czemu chyba? - chłopak wzruszył ramionami i patrzył się w zeszyt. -Okey nie będę wnikał to niczego nie chcesz? - Kiwnął nie pewnie głową na tak. -Dobrze to pójdę już ogólnie badania są dobre jeśli jest ok to nie masz się czym martwić..

*Rozumiem*
Napisał.

-Miłego nudzenia się.. - Kiwnął głową tylko na słowa mężczyzny. Doktor wyszedł z sali po kilkunastu minutach później można było usłyszeć w helicarrierze śmiech Tony'ego i Fury'ego roznoszący się po korytarzach. Wade siedział u siebie i niechętnie wstał. Podszedł do biurka i ugryzł delikatnie kanapkę. Zaczął ją gryźć. Pajączek w tym czasie przemieszczał się nad cicho na suficie helicarrieru i również bardzo cicho wszedł do pokoju Wade'a i kiedy go zobaczył podszedł do niego i wtulił się w jego plecy. Deadpool spojrzał na tego kto go przytulił, ale gdy zobaczył, że to pajączek uśmiechnął się i pogłaskał go po głowie.

-Tęskniłem.. -szepnął i dalej go tulił.
Wade odłożył kanapkę i popił herbatą to co miał w ustach i skrzywił się z bólu w przełyku. Odwrócił się do Peter'a i wtulił go w siebie.  -Jedz na spokojnie ja poczekam. Tata mówił, że mamy nie całe 30 minut zanim pan Fury się skapnie, że tu jestem.. -popatrzył w jego tęczówki.
Pokiwał sprzecznie głową i uśmiechnął się nie dowierzając co właśnie Peter powiedział i, że mają 30 min dla siebie. -Nioo jedz.. -mruknął cicho. Wade rozglądnął się za kartką. Gdy ją znał napisał na niej.

*Nie jestem głodny Petey i cieszę się, że cię widzę
ヾ(^-^)ノi kto to tata? *

Peter popatrzył na kartkę to na Wade'a i przy mrużył oczy.
-Jedz..i chodziło mi o pana Stark'a, to na kiedy indziej dłuższa historia.. -mruknął i podrapał się po karku. -A teraz jedzz!

*Serio Petey nie mam ochoty jeść zjadłem już trochę *

-Mały kawałek to nie trochę, za mało. Jedz dalej.. - Wade skrzywił się delikatnie i zaczął znów pisać na kartce.

*Aleeee Peteyyyy tyle mi wystarczy, poza tym nie mam ochoty*

-To po co ja przyszedłem skoro nie chcesz? -popatrzył w bok.

*Dobrze zjem *
Westchnął bezgłośnie i popatrzył się na niego przepraszającym wzrokiem.

-Jedz jedz.. -przytulił go i potarł delikatnie policzkiem i policzek Wade'a, który pocałował go w policzek i pogłaskał po głowie. -No to papusiaj.. -uśmiechnął się uroczo.
Wade złapał Pita w pasie i usiadł na krześle kładąc sobie młodego na jego nogach tak, że Peter był w rozkroku.

-Niu miałeś chyba jeść? -mruknął patrząc na niego z uniesioną brwią.
Na co Wade uśmiechnął się szeroko i przysunął sobie kanapkę z kubkiem bliżej siebie. -Mam cię karmić? -spytał cicho. Pokręcił sprzecznie głową i wziął szklankę z jeszcze ciepłą herbatą. -Huh w takim razie nie rozumiem.. -mruknął wzruszając ramionami lekko. Wade pocałował go w nosek i zaczął delikatnie pić herbatę, Peter uśmiechnął się i cały czas go obserwował. Chłopak odłożył po chwili kubek i spojrzał niechętnie na kanapkę.

-Amu amu.. -nadął policzki z uśmiechem, wziął kanapkę w dłonie i ugryzł delikatnie. - Dobry Wade.. -uśmiechnął się szeroko. Przewrócił oczami na komentarz Peter'a i zaczął gryźć przygotowane jedzenie przez Ojca. Peter czekał aż zje całą kromkę. Wade niechętnie zjadł z oporem kanapkę, ale gdy popijał herbatą lepiej mu to przechodziło przez przełyk. - No widzisz można można..

*Trudno było * napisał na kartce na której miał rysunki.

-Ale zjadłeś.. -przytulił go, a Wade wtulił się w niego i pocałował w szyję. Właśnie tego mu było brak. -Nie mogę wytrzymać bez ciebie, wszystko jest przeciwko mnie jak nie siedzę z tobą.. -mruknął cicho.

*A ja bez ciebie Petey! Przepraszam tak bardzo przepraszam, że przeze mnie nie możemy się spotykać *
Napisał i spuścił głowę.

-Nie przepraszaj.. -mruknął mu do ucha. -To nie twoja wina..

*Czuję, że moja*
Napisał, a przez jego ciało przeszły dreszcze.

-To tak nie czuj.. -popatrzył na kartkę i zaczął całować jego policzek. Wade uśmiechnął się i wtulił w Peter'a.
Siedzieli tak w ciszy wtuleni chwilę.
Deadpool bardzo cieszył się, że może tulić do siebie Pajączka.

*Jak ci minął dzień? *
Napisał jedną dłonią na kartce.

-Wiesz, że Steve i Tony będą sobie dziś wieczorem robić lody na wzajem! -wybuchł cichym śmiechem. -I Tony był już kiedyś w związku, ale nie chciał mi nawet zdradzić jak miał na imię ten mężczyzna i jak i tak się dowiem, będziemy mieć tematy na wieczory i popołudnia.. -mówił dalej z uśmiechem. -Mój dzień wyglądał tak przyszedł do wieży tata majstrował w pracowni coś więc go nie obudziłem zaciągnał mnie do tate i zjadłem z nimi przymuszone śniadanie, nawet Steve karmił Stark'a to było urocze, później zaczęli wojnę na wodę, przebraliśmy się wyszliśmy na dwór poszliśmy do parku na ćwiczenia oni oczywiście dalej kłótnie i przekomarzania, więc powiedziałem chodźmy na lody żeby się nie kłócili i zacząłem przy ludziach do Tony'ego mówić Tato, a do Steve'a tate no żeby ich rozróżnić, a oni się nie sprzeciwili! -mówił szybko, ale wyraźnie i rozbawiony. Wade bezgłośnie zaśmiał się.

*Czyli ty szpiegujesz ich to ja po szpieguje gołąbeczki na helicarrierze*

-Ciocie i wujka? -zachichotał. -To dobrze dobrze, masz zdrowieć szybko -musnął delikatnie jego usta. Wade odwzajemnił pocałunek Peter'a delikatnie go pogłębiając. Na co Pajączek zapletł ręce na szyi najemnika i pozwolił się całować przez mężczyznę. Chłopak wtulił w siebie Peter'a jeszcze bardziej i delikatnie go całował. Peter zerkał na Wade'a z uśmiechem kiedy go całował i mógł dalej kosztować pysznych jego ust. Po chwili odsunął się niechętnie od jego ust i uśmiechnął się delikatnie łapiąc powietrze. Peter również łapał oddech, ale dalej na jego ustach gościł uśmiech. Wade poparł jego nos z noskiem Pita. -Mmm brakowało mi tego, brakowało mi ciebie.. -szepnął.

*A mi ciebie*
Napisał i pocałował chłopaka w czułko.

-Będziesz grzecznie jadł i zdrowiał- Wade kiwnął głową na tak -Musiałem przyjść abyś jadł tak? - Przekrzywił głowę w bok nie dokońca rozumiejąc. -No, bo nie jadłeś, a jak przyszedłem to grzecznie zjadłeś miałem być tak jak jakaś antyblokada? -zachichotał.

*Może, po prostu ładnie się ciebie słucham *

-To rób tak żeby było dobrze, słuchaj ich jakbyś słuchał mnie.. -Kiwnął głową na tak i schował ją w zagłębieniu szyi Peter'a. - No już spokojnie.. -pogłaskał go po plecach. Wtulił się w niego i cieszył się każda chwilą spędzoną przy nim. -Mam nie całe 10 minut, podobno jak pan Stark spytał czy ja mogę cię odwiedzić pan Nick powiedział, że musisz odpoczywać i wizyty cię męczą..

*Nie męczą mnie po prostu stwierdził Fury, że mam na razie zakaz widywania się z tobą*
Napisał aby wyjaśnić sytuacje.

-Ale ze mną nie jest tak łatwo i tak będę chciał do ciebie przychodzić jak najczęściej!

*Dużo ryzykujesz Petey *

-Dla ciebie..

*Wiem i za to cię kocham, ale nie chce aby Fury się wkurzył na ciebie*
Zrobił minę smutnego psiaka.

-Ja ciebie kocham mocniej.. -mruknął. -Nie przejmuj się!

*Będę i ja bardziej cię kocham*

Napisał i pocałował go w usta, ale Pete chciał zaprzeczyć temu co ujrzał na kartce, ale poddał się jego pocałunkowi. Wade z wszystkimi uczuciami całował Peter'a jednak Pajączek również przyłożył się do namiętnego pocałunku i tulił go do siebie. Głaskał plecy swego pajączka i całował jego usta. Gdy brunet założył ręce na jego ramiona i delikatnie go głaskał. Niestety, ale musiał przerwać po chwili pocałunek gdyż zabrakło mu powietrza w płucach. Peter dmuchnął w oczka Wade'a i się uśmiechnął również nabierając powietrza w płuca. Na co Wade przymknął tylko powieki i uśmiechnął się szeroko.

-Zaraz będę musiał uciekać.. -szepnął smutny. Chłopak posmutniał, ale wtulił w siebie Peter'a. -Zostałbym dłużej, ale sam rozumiesz.. -przytulił się do twarzy chłopaka. Kiwnął głową, że bardzo dobrze rozumie i uśmiechnął się do niego oraz pocałował w polik. -Chciałbym cię nie wypuszczać Wade.. -lekko się uśmiechnął. Na co starszy chłopak o patulił go swoimi ramionami. - Kocham cię.. -powiedział Pete i cicho zamruczał. Wade chciałby powiedzieć to samo, ale nie miał jak więc tylko pocałował go w czółko. -Pisz do mnie jak najwięcej wysyłaj mi cokolwiek, dobrze? -popatrzył w jego oczy. Wade kiwnął ochoczo głową na tak i uśmiechnął się delikatnie. -Dziękuję.. -zaczął muskać ustami jego twarz.
Wade uśmiechnął się tylko, bo na to było go tylko stać.  -Będę dzisiaj przynajmniej spokojnie spał..

Przechylił głowę w bok chcąc wiedzieć dlaczego miał nie spać spokojnie.

-Bo się z tobą spotkałem! - Wade kiwnął głową i ponownie pocałował go w czułko. -Jesteś kochany..

Uśmiechnął się słodko i wystawił język, a Parker przekręcił oczkami i polizał jego język. Wade spojrzał w kamerę.

*Ile masz czasu? *
Napisał na kartce niechętnie wypuszczając Peter'a z ramion.

-Trzy minuty.. -westchnął. -Spokojnie pan Stark odciąga pana Nick'a od patrzenia na kamery..

*Słychać ich śmiech *

-Pewnie gadają o jakiś głupotach i gaciach w serduszka pana Stark'a..

*XD może 🤣 o boże chce zobaczyć te zdjęcia! *

-Nie mam Cap mi nie chciał wysłać..

*To tate będę musiał przekonać aby mi pokazał o tak ma wpaść do mnie po spotkaniu z Twoim tatusiem *

-Nudziły mnie ich kłótnie.. -nadął policzki i zmrużył oczy.

*Ale o coś muszą się kłócić przecież o byle co się nie kłócą! Tak samo jest z Wdową i Clintem! Muszę dowiedzieć się czegoś więcej o nich! *

-Nie byli cię dzisiaj jeszcze wkurzać? -wstał z nóg Wade'a powoli.

*No właśnie dziwne, że ich nie ma! *

-Może później przyjdą, dobra powoli będę się zbierał.. -uchwycił delikatnie twarz Wade'a i musnął jego wargi. Wade odwzajemnił pocałunek wkładając w niego wiele uczuć i tęsknoty. -Już tęsknię.. -westchnął smutny w jego usta. Wade również przez pocałunek przekazał, że tęskni. -Idę pisz do mnie dużo i uważaj na siebie..

Kiwnął głową i uśmiechnął się słabo do Peter'a.

-Pa Wade'iś.. -pocałował go w czółko i wyszedł powoli z pokoju.
Wade przekrzywił głowę w bok niczym kot i patrzył się jak Peter powoli wychodzi z pokoju. Który popatrzył na niego ostatni raz i zniknął za drzwiami. Deadpool'owi zrobiło się smutno, że pajączka już przy nim nie ma. Westchnął bezgłośnie i do pił herbatę. Pajączek wskoczył na sufit i po cichu zaczął iść do wyjścia. Natomiast Stark był załamany tym, że temat zszedł na jego gatki.

-To tyle co nie Fury? - zapytał Tony.

-Tak tyle możesz wracać, jeśli ty już nie masz żadnych pytań..

-Nie mam oczywiście, że nie mam - odparł -Miłego dnia Piracie - mrugał do niego i skierował się do wyjścia z gabinetu na co Nick pokiwał głową na boki.

-Wzajemnie miłego dnia Stark! - Tony ruszył spokojnie w stronę lotniska aby opuścić helicarrier i spotkać się w umówionym miejscu z Peter'em, który już czekał, schowany i smutny czekał na Tony'ego. Po chwili Stark był na lądowisku i wzleciał w górę aby po chwili lecieć w dół, a Peter ruszył za Ironmanem.

-I jak było młody?

-Krótko.. -westchnął. -A pan załatwił wszystko?

-Tak - odparł - Fury prędzej czy później dowie się o tym, że byłeś - stwierdził - ale nie martw się młody będę cię bronił!

-Nie musisz tato, przynajmniej mogłem dopilnować aby Wade spokojnie zjadł i mam nadzieję, że teraz będzie zażywał lekarstwa i dobrze jadł.. Eh mój biedak.. -powiedział Peter.

-Będzie z nim wszystko dobrze . Zobaczysz, że za niedługo będziecie razem znów siedzieć! - powiedział Tony.

-A przeszkadza ci to, że tak razem siedzimy?

-Oczywiście, że nie!

-To dobrze, mi też nie przeszkadza to jak spędzasz wolne chwilę z tate -zaśmiał się.

-Co?! Ugh Peter to, że spędzam czas z Steve'm to tylko dlatego, że tymczasowo mieszkamy pod jedynym dachem.

-No, ale tate dzisiaj chyba kolacje szykuje dla taty..

-Ugh... Zmieńmy temat i powiedz mi lepiej jak podoba ci się pokój?

-Jest mega nie ziemski! Myślałem, że w ogóle się zgubiłem, poza tym czemu tata go tak zrobił?

-A co nie chcesz mieć pokoju?

-W wieży? Czemu w wieży?

-Każdy Avengers ma pokój w wieży, a poza tym często bywasz u mnie więc postanowiliśmy z resztą dać ci kawałek miejsca tylko dla siebie.

-To jest od ciebie i tate? -spytał.

-Można powiedzieć, że Steve dobierał kolory i niektóre rzeczy.

-Uuu jednak tate będzie tate?

-Co nie rozumiem - odparł.

-No jak tata powie tak to będzie dobrze..

-Nadal nie rozumiem - stwierdził - to, że z Steve doszliśmy do porozumienia odnośnie pokoju nie znaczy czegoś więcej!

-Dlaczego nie?

-A dlaczego ma być jak ty mówisz?

-A nie wiem jakoś lepiej wyglądacie razem.. -powiedział.

-Będziesz teraz snuł teorię o mnie i Stevie?

-Hm, a co?

-A to że zbytnio nam się to nie podoba?

-Mogę zgadywać imię?

-Mówiłeś, że w to się już nie bawisz!

-Ale chcee..

-No dobra.

-Alfred?

-Nie - odparł i wyrównał lot.

-Hm Liam?

-Nie!

-Kevin?

-To nie to!

-Kaspian, Ky Ky.. Ken? -zaśmiał się i wylądował na dachu. Tony również się zaśmiał.

-Zgaduj dalej!

-Gustaw!

-Nie.

-Jim?

-Też nie to - odparł - lecimy do wieży - rzekł i ruszył w stronę swego domu.

-Dobrze.. -wziął rozbieg i zaczął się huśtać na sieciach. -Ricky?

-Nie - pokiwał głową na boki i leciał spokojnie.

-Sam?

-Nie.

-Damian?

-Nie.

-Nickolas? -zaczął się nie pochamowanie śmiać.

-No to tu już pojechałeś z grubej berty!! Nie to nie Nick!

-O Steven! - Tony nie odpowiedział na te imię. -No patrz tataaa Steven idzie ze sklepu huh dopiero?!

-Co gdzie? - spytał i zaczął szukać po ludziach na dole.

-Ha nie ma! Wiedziałem!

-Co?! - czuł się oszukany.

-Wiedziałem, że to Steve! Wiedziałem!

-To tylko imię!

-No i!? Wiedziałem, że to tate..

-Wcale nie! Ugh!

-Taaak, nie zaprzeczaj tatoo, poza tym mogę dzisiaj wieczorem zostać z wami w pracowniii?

-Ugh nikt ma nie wiedzieć młody - burknął - po co chcesz zostać w pracowni?

-Się wie tatusiu! Ten dzień jednak jest spoko.. -mruknął. -A tak posiedzieć z moimi tatusiami..

-A nie spędziliśmy dziś dużo czasu?

-A co jakieś plany tylko we dwóch?

-Nie mam żadnych planów oprócz siedzenia w pracowni i robienia stroju.

-No to tym bardziej z wami posiedzę!

-Ugh zadowolony z tego, że wyciągnąłeś ze mnie z kim kiedyś byłem?

-Ale ja to zgadłem już wcześniej, ale przy Cap się upierałeś, że to nie on!

-Ugh, bo nikt nie miał wiedzieć!

-Nikt się nie dowie no! Poza tym to legalne być narzeczonym z kobietą, a za jej plecami robić z byłym chłopakiem?

-Co nic nie robię z Steve'm! Byłem z nim kiedyś gdy jeszcze nie byłem z Pepper!

-A lody dzisiaj! -burknął.

-Jedliśmy zwyczajnie lody! - powiedział.

-No właśnie! Czemu wam głupoty w głowach od samego rana?

-Nie mamy głupoty to Steve odwala głupoty i zmieńmy temat.

-Jasne zaczyna się zwalanie na tate!

-Ugh nie odzywam się Peter - powiedział i wzbił się wyżej aby wylądować na balkonie gdzie Jarvis ściągnie z niego zbroję.

-Ale Tatusiuuu! -Peter wylądował na dachu Wieży i zjechał do balkonu. Gdy specjalny mechanizm zaczął ściągać z niego zbroję.

-Nie Pete!

-Ale Tatusiuuu! -kiedy widział, że zbroja już zeszła z ciała Tony'ego, Spidey spadł do jego ramion. Tony na szczęście złapał go.

-Uspokój się Peter.

-Jestem spokojny..

-Widać właśnie.

-No jestem spokojny..

-Dobrze nie będę komentować - odparł.

-Ciekawe jakie tate kupił te lody..

-Ja nie wiem?

-A będziecie podobno robić..

-Bez komentarza?

-Tatoo noo..

-Weź Peter pytaj się Steve'a! On umie gotować nie ja!

-Ale lodów się nie gotuje! -zaśmiał się dalej siedząc w jego ramionach.

-Serio? - spytał - Widzisz nie znam się na tym!

-To jak wzajemnie chcecie je robić? -zadarł nosek chcąc odpowiedzi.

-Ja nie robię lodów!

-Czyli tylko Steve'n będzie górował? -mruknął do samego siebie.

-Boże! - mruknął i zaczął ciągnąć go do środka.

-Gdzie!? -zmarszczył brwi.

-W du...- powstrzymał się od przekleństwa. - Zmień temat!

-Idziemy do tate?

-Steveeeeeee!!!!!!!! - krzyknął - Twoja pora niańczenia!

-Moje biedne uszy.. -jęknął Peter.
W kuchni dało się usłyszeć upuszczenie garczka i po chwili pojawienie się owego kapitana w pomieszczeniu gdzie był Tony i Peter.

-Co się stało?!

-Bierz go bo nie mam siły - odparł ciągnąc Piter'a.

-Zawracasz mi głowę kiedy gotuje obiad, poza tym gdzie byliście! Nic nie mówiliście, że gdzieś idziecie! -powiedział Cap, a Peter chciał się zacząć wycofywać na balkon. Tony jednak go złapał i nie dał mu uciec.

-Mówiłem, że muszę pogadać z Fury'm o projekcie - rzekł - i młody chce uciec przed obiadem!

-Obydwoje zjecie obiad! Przecież robię dobre jedzenie! To Tony zawsze wszystko przypala, do kuchni, ale już! -powiedział do dwójki donośnym głosem.

-Niestety, ale masz rację - powiedział i zaciągnął Piter'a do kuchni.

-Pomocyyy Jarvisss! Tatusiowie chcą mi jedzenie pakować, a ja nie chce!! Ja chce żyć! -Kapitan wrócił do kuchni spokojnie i dalej pilnował jedzenia. Tony się śmiał i zmusił Piter'a do siedzenia na krześle, a sam zaczął się wymykać. -Tateee, bo tata uciekaaa! -powiedział Peter wkurzony na obydwóch.

-Tony siadaj zaraz nakładam. Nie rób obciachu.. - Tony westchnął i wrócił niechętnie do wysepki i usiadł przy Peterze.

-Poczekaj tylko młody - powiedział cicho

-Na co? -uniósł brew i spytał cicho. -Na wieczór, ty i Cap sami?

-Prędzej się pozabijamy, a poza tym Kapitan idzie z kolegą gdzieś, a ja do pracowni.

-Bucky nie ma dzisiaj czasu, będę zapewne siedział w salonie i oglądał jakieś seriale.. -powiedział Rogers i podał im talerze z pieczonymi ziemniaczkami, mięskiem i surówką. -Smacznego.

-Co wystawił cię? - spytał i spojrzał na jedzenie - Dzięki choć twierdze, że nadal nie jestem głodny.

-Nie wystawił, od kilku dni miał po prostu zaplanowany wypad z jakąś nowo poznaną koleżanką i w sumie nie chciałem mu przeszkadzać.. -powiedział kiedy dosiadł się do nich i podając każdemu widelce. -Wiem, że jesteś głodny, ale tylko udajesz.

-Nie udaje - odparł - jeden posiłek dziennie wystarcza - stwierdził i wziął od niego widelec.

-Oo ja też tak twierdzę, nawet czasami w ogóle się zastanawiam czy nie jeść cały dzień.. -powiedział cicho Peter.

-Ty młody masz jeść ponieważ twój organizm tego potrzebuje! - powiedział poważnie Tony- I spróbuj tylko się głodzić, a będziesz codziennie tu jeść póki jest Rogers!

-Mhm póki jeszcze jestem.. -westchnął Steve, ale dalej jadł powoli.

-Uhum nie jeden raz tak robiłem.. -powiedział Pajączek.

-To nie będziesz nie ma głodzenia się bo powinieneś jeść! - rzekł i pogroził mu palcem.

-Ty też Tony powinieneś jeść i ćwiczyć.. -powiedział Cap.

-Ale mi głodzenie odpowiada, nikomu przynajmniej nie zawadzam..

-Peter nikomu nie zawadzasz! Wszyscy się o ciebie martwią i troszczą jak tylko mogą! Ja to co innego Rogers!

-Słyszę to milion razy w ciągu dnia.. -powiedział Peter. Zaś Kapitan Ameryka wstał od stołu, wziął stołek i usiadł przy blacie kuchennym i tam w ciszy jadł obiad.

-Nie będę ci tym truć, zjedz i będziesz miał spokój - powiedział Tony i zaczął powoli jeść swoją porcje. W kuchni zapadła cisza tak absolutna, że głupie widelce obijane o talerz było tylko słuchać. Stark zjadł większość pieczonych ziemniaczków i mięso. Surówki nawet nie tknął. Pete jadł wszystko po trochu i jak najwolniej. Czuł się winny kolejnej wywołanej kłótni. W między czasie gdy Peter i Tony jeszcze jedli Steve skończył umył talerz i po sprzątał za sobą rzeczy, nastawił wodę na ciepły napój i poszedł do salonu. Tony wiedząc, że nie zje więcej odłożył talerz przy zlewie. - Jedz Peter - pogłaskał go po głowie i ruszył do windy.

3541 słów!

Co się wydarzy?
Czy skończy się to źle?
Czy będą lody (˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵) ?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro