Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Naprawdę tato?

-Musiało się ci zdawać - rzekł gdy nagle Wade usłyszał miauczenie na korytarzu przez to odsunął się od Peter'a.

-Hm? -przekrzywił lekko głowę na bok i spojrzał w stronę drzwi. Drzwi do pokoju otworzyły się, a przez nie wbiegł Demon.

-Demoonekkk.. -uchylił ręce aby złapać kotka. Demon wskoczył na łóżko i do Pita zaczął się przymilać.
-Awww widzisz lubi mnie bardziej -zaczął głaskać Demona i tulić się do niego.

-Bardzo zabawne! -powiedział i pokiwał głową na boki i spojrzał na drzwi gdzie stał dyrektor Tarczy oparty o framugę.

-Mhm wiem.. -uśmiechnął się do Wade'a, a później spojrzał tam gdzie on i spoważniał.

-Hej tato - mruknął cicho widząc jego mimikę twarzy wiedział, że będzie miał poważną z nim rozmowę.

-Cześć panie Nick...-Peter popatrzył na kota po czym dodał po chwili. -J-ja może pójdę. -szepnął Pete chcąc oddać Demona na nogi Wade'a.

-Siedźcie nikogo nie wyganiam przecież.. -Fury wszedł do środka i usiadł na fotelu niedaleko łóżka i rozglądał się po pokoju, a Wade oglądał uważnie każdy krok ojca.

-Co cię sprowadza piracie? - spytał niepewnie.

-Chciałbym z wami porozmawiać.. -powiedział spokojnie.

-O czym? - zapytał.

-Ogólnie, jak drzemka. Wy poczeliście w końcu? -spokojnie ich obserwował.

-Tak- odparł i pogłaskał Demona.

-Nie macie mi nic do powiedzenia? -spytał.

-Eeee nie? - odpowiedział.

-Rozumiem.. -powiedział spokojnie.

-A co mielibyśmy ci powiedzieć? - zapytał i podrapał się po bandażu, a jego ranna ręką była schowana w tyle.

-No jeśli nie macie mi nic do powiedzenia to przecież nic już nie mówię -stwierdził i dalej im się przyglądał. -Demon ja nie wiem czy się z tobą zgadzać.

-Z czym zgadzać z Demonem? - spytał Ojca i wziął Demona w ręce- Co ty mały Demonie wymyśliłeś? - powiedział do kota zaś on tylko miauknął.

-Nic synu nic takiego.. -uśmiechnął się ciepło. -Tylko spiskowaliśmy na temat kilku ostatnich dni... - rzekł, a Wade się zmyślił o co może chodzić i oparł się na lewej dłoni.

-Nic się nie działo -odparł.

-Oj my wiemy, że dużo, przyznacie się? -dalej świdrował ich wzrokiem. Wade popatrzył na pajączka czy wie o co chodzi piratowi. -Dalej nic? -uniósł brew pirat. Pete był nieobecny był zajęty swoją wyobraźnią i innymi sprawami.

-Jak widać - mruknął i zaczął gryźć lewą rękę gdyż cholernie go coś swędziało. Kiedy Pete zauważył, że Deadpool gryzie się po ręce, chwycił go za rękę i pokiwał mu palcem przed nosem.

-Demon może im przypomnimy jak cię zostawili samego i poszli bez ciebie, zrobili sobie hamak w sali treningowej.. -Fury spokojnie wymieniał miejsca i ich czyny.
Po tych słowach Pajączek zbladł nieco na co Wade również zbladł i przestał się gryźć. Już wiedział o co chodzi ojcu. Schował twarz w dłoniach.
-Noo może sami nam do powiecie co było dalej? -Fury uśmiechnął się na ich reakcje.

-Neeeeeee- mruknął Wade.

-Czemu? I tak wraz z Demonem się na oglądaliśmy, więc teraz proszę zacznijcie...-czekał cierpliwie.

-T-to moja wina.. -szepnął Pete. -Byłem zmęczony i niepotrzebnie wziąłem go na ten hamak, tylko spaliśmy, w sumie ja nie wiem czy Wade zmrużył oko przeze mnie, ale ja więcej nie będę...-
Fury tylko kiwnął głową, zrobił faceplam'a i zaczął się śmiać.

-Dobra dobra, a twoje tłumaczenie jest jakie synu?

-Eeeeeeeeeeee- Wade przez chwilę był zażenowany- byłem na haju?

-Dobra, a teraz na poważnie, bez omijania głównego tematu -powiedział stanowczo Fury.

-Dlaczego tu nie ma okna? - spytał i rozglądnął się za oknem aby tylko nie mówić.

-Bo byś wyskoczył i byś mnie samego zostawił z panem Nick'iem.. -powiedział cicho Peter.

-No do jasnej cholery dowiem się od któregoś z was?

-Nie? - powiedział nie pewnie - Ugh tak jakoś wyszło - stwierdził, a Pajączek uchylił usta w niedowierzaniu po czym je zamknął i zaczął wszystko sobie układać w głowie.

-A tak serio? Ile już? -wskazał na nich.

-Ale co ? -zapytał wade nie patrząc na ojca.

-Nie wiem jak się to nazywa, ile chodzicie ze sobą, liżecie, ukrywacie no wiecie o co chodzi...

-Ughh - chłopak nie wiedział co powiedzieć i spojrzał na Peter'a, który się nie odzywał, słyszał wszystko ale nie był w stanie nic z siebie wydusić.

-Obiecuje, że nie powiem nikomu, tylko ja chce wiedzieć dla siebie..- Wade nadal był cicho nie wiedział co ma mu odpowiedzieć ani jak, po prostu nie był w stanie nawet wydobyć z siebie głosu.

-D-dlaczego stwierdzenie po jednym k-krótkim b-buziaku od razu musi pan uważać, że c-chodzimy ze sobą? -Parker wziął się na odwagę i powiedział ochrypłym lekko głosem tak żeby jakoś wybrnąć z tego.

-W-właśnie! - powiedział Wade i zerknął na ojca.

-Stwierdzam, że chodzicie ze sobą, bo 'mizianie do przyjaciela' w taki sposób w jaki to wy pokazujecie nie jest normalne poza tym faceci nie dają sobie 'buziaków' od tak, kobiety tak gdy są przyjaciółkami, ale faceci? Dorośnijcie i mówcie prawdę! - powiedział Nick, a Pajączek popatrzył na Wade'a nie wiedząc już co powiedzieć. Natomiast chłopak pokręcił głową na boki nie wiedząc co zrobić.

-A jak było w Radzie? - chciał zmienić temat

-Nie zmieniaj tematów Wade, ile to już trwa?

-Nic nie trwa- mruknął.

-Nie jesteście? -uniósł brew nie dowierzając.

-Nie? - powiedział niepewnie nie wiedząc już niczego.

-Rozumiem.. -kiwnął głową. -W Radzie nie było tak źle, poza tym słyszałem, że próbowałeś zrobić sobie złe rzeczy.

-Eeeee nieee?

-Tak na pewno nie, kłam...

-Kto powiedział?

-Takie to ważne?

-Ne - mruknął i spuścił głowę.

-Po co to zrobiłeś?

-Tak jakoś- mruknął cicho i schował rękę ponownie w tył.

-Naprawdę pytam się poważnie chce wiedzieć Wade...

-Impuls - mruknął cicho w odpowiedzi.

-Impuls tylko przez to?

-Możliwe- mruknął.

-Eh Wade, Wade, obydwaj jesteście nie normalni.. -pokiwał głową.

-Why?

-Bo tak!

-Yhym - mruknął i znów zaczął przygryzać rękę gdyż ponownie zaczęła go swędzieć.

-Nie gryź się. -mruknął Peter wzdychając.

-Za chwilę - rzekł i dalej gryzł bandaż.

-Wade proszę - szepnął Pajączek.

-Swędzi mnie - mruknął i przestał się gryźć. -Będziesz tak tu siedzieć piracie?

-Będę tu tak siedzieć i was pilnować, kto wie co może wam wpaść do głowy -mruknął, a Pete westchnął i patrzył na drzwi.

-A co może nam wpaść do głowy? -zapytał Wade i podrapał Demona za uchem.

-A skąd ja mam to wiedzieć? -patrzył na nich uważnie. Pajączek oparł się o ścianę podwinął pod siebie nogi i zamknął oczy opierając głowę na kolanach. Zaś Wade zerknął na Pita. Miał ochotę go do siebie przytulić, ale przy piracie nie mógł. Zerknął na swój bandaż, a plama krwi w jednym miejscu się powiększyła i stała się wyraźniejsza, a do niej dołączyło kilka innych plam.

-Jesteś głupi Wade.. -powiedział cicho Peter i wstał z łóżka.

-Ja? -spytał i spojrzał na Pita z nie zrozumieniem. Jednak Pajączek wyszedł powoli i po cichu, nie odpowiadając na zbędne pytanie najemnika. Wade patrzył się delikatnie smętnym wzrokiem za Pitem, ale nie zatrzymał go. Chłopak poszedł do gabinetu lekarzy, ale zanim tam dotarł nieco utrudnił sobie drogę gubiąc się w niewłaściwym korytarzu. Wade spojrzał na ojca.

-Mam bardzo przerypane? - spytał.

-Z czym? -uniósł brew i poparzył na Wade'a.

-Z tego, że zrobiłem sobie krzywdę - mruknął.

-Co ja mam ci jeszcze większą zrobić? Po prostu dostaniesz wszędzie kamery i prywatne 'pilnowanie'!

-J-jak kamery i po co pilnowanie?

-Żebyś nie robił głupot, ani sobie ani nikomu.. -powiedział spokojnie.

-Nawet tu? - zapytał.

-A co to ma być żeby tu nie było?

-Bo to pokój? - powiedział- W pokojach nie ma kamer.

-Od teraz będą przez pewien czas.

Wade mruknął coś pod nosem.
-Muszą być?

-Będą i muszą być.. -stwierdził dyplomatycznie. -Nie chce później wiedzieć, że chodzisz tam gdzie nie ma kamer i robisz sobie krzywdę.

Najemnik kiwnął głową, że rozumie chociaż nie jest pewny czy krzywdy sobie nie zrobi. Po chwili do pokoju Wade'a wszedł Pajączek z dala można było wyczuć od niego negatywne i żenujące emocje, które aż z niego wrzały, a sam brunet był cały czerwony na policzkach. Podszedł do właściciela łóżka i wziął Demona na ręce i zasiadł na nogach najemnika.

-Ludzie są okropni.. -chciał się schować w ramionach Wade'a.

-Co się stało Petey? - spytał Wade i spojrzał na niego z zapytaniem i zmartwieniem.

-Nie ważne.. -usiadł wygodniej na jego nogach opierając się o jego klatkę piersiową i złapał jego rękę z bandażem i powoli zaczął odwiązywać.

-Na pewno? - zapytał i nie wziął dłoni od chłopaka i tylko przyglądał się temu co robi.

-Żyje? Chyba? -mruknął i wyciągnął z kieszeni spandexu wodę utlenioną i ściereczkę i zaczął wycierać krew z ręki Deadpool'a. -Rozwaliłeś to wszystko, jesteś naprawdę głupi! - o krzyczał go, a Wade spojrzał na rękę, która nie wyglądała lepiej.

-Nie moja wina, że mnie swędziało - mruknął i schował głowę w plecach Peter'a.

-I od razu trzeba było gryźć? To Demon się może gryźć jak go pchła ugryzie, a nie ty przy takim CZYMŚ! -kiedy oczyścił ranę wziął igłę i nić chirurgiczną i delikatnie zaczął zszywać jego ranę tak jak kazał mu doktor.

-Egh ta wiem wiem źle zrobiłem przepraszam- mruknął Wade z skruchą. Demon przyglądał się temu co Piter robił jemu właścicielowi. Pete szybko skończył i wyciągnął bandaż i zaczął mu zawiązywać, wszystko próbował robić z spokojem choć wiedział, że nie są sami. Wszystkiemu przyglądał się zaciekawiony i zmartwiony Fury gdy Wade grzecznie dawał się zaszywać, a teraz nałożyć nowy i świeży bandaż na rany.

-Już -obrócił lekko głowę za ramie patrząc na Wade'a.

-Dziękuję Petey - powiedział cicho i przytulił go do siebie.

-Masz tego nie gryźć, ani nie psuć, bo później nie będę mógł ci tego poprawiać, nić ma się sama rozpuścić w ciągu 48 godzin...chyba -wzruszył lekko ramionami.

-Rozumiem panie doktorze Parkerze- powiedział i zaśmiał się cicho. Na co Peter przewrócił oczami.

-Będę chyba musiał powoli uciekać Deady.. -szepnął.

-No okej - mruknął cicho - jak coś to popiszemy później - stwierdził do jego ucha aby ojciec nie usłyszał.

-A co jeśli będę zbyt zajęty -uśmiechnął się i również szepnął do jego ucha.

-A czym takim? - zapytał Deadpool.

-A co cię to obchodzi, to już moja sprawa prywatna...-wy mruczał cicho przez chichot.

-No dobrze, ale i tak będę pisać- odpowiedział.

-Nie odpisze.. -mruknął.

-Nieeee? - powiem troszkę za głośno- Whyy? - ściszył głos, a Peter zakrył usta dłonią i zaczął się chichrać.

-Bo będę zbyt zajęty.. -powiedział cicho przez śmiech.

-To już wiem - odparł i też zaczął się cicho śmiać. Fury z uśmiechem przyglądał się dwójce i nic nie mówił na to, że szeptają między sobą bądź Wade tuli do siebie Pitera. Pajączek uspokoił się ledwo wtulił w siebie delikatnie Demona, złapał skrawek koca i tak okrył siebie i Deadpool'a, że nie było ich widać, Pete mógł musnąć usta swojego obiektu westchnięć dał mu w ręce kota i po chwili stanął obok łóżka poprawiając włosy i patrząc jak Wade jest zrobiony w naleśnika. Chłopak delikatnie był zarumieniony, ale uśmiechał się i nie chciało mu się ruszać z naleśnika w którym się znalazł. Demon wtulił się w Wade'a i cicho pomrukiwał.

-Dobra popiszemy może później -pokazał przed oczami najemnika jego telefon i wystawił do niego język.

-Kiedy mi zajumałeś? - zaśmiał się cicho.

-Teraz -położył na stoliku i podszedł jeszcze pogłaskać Demona. -Nie chce mi się iść.. -wy marudził.

-Wiem leniu- stwierdził i zaśmiał się ponownie, ale ciszej.

-Ale tu jest jakoś bardziej milej...

-Naprawdę? - zapytał i uśmiechnął się do niego.

-Mhm.. -lekko się zarumienił. -Idę już...

-Yhym- mruknął.

-Clint cię podrzuci - odparł Fury.

-Dam jakoś radę, niech wujek Clint odpocznie...-uśmiechnął się do Fury'ego.

-Wujek?- zapytał dyrektor.

-No wujek Clint i ciocia Nat.. -podrapał się po karku.

-Okej nie wnikam w to - rzekł- uważaj Spider-Manie - dodał.

-Tak wiem wiem, będę ostrożny.. -powiedział. -A pan niech pilnuje niegrzeczne dzieci.. -zaśmiał się cicho.

-Ciebie też trzeba pilnować- burknął Wade.

- Nie tak bardzo jak ciebie.. - stwierdził Peter na co Wade schował głowę w kocu i burknął tylko.
-Zapomnieliśmy o czymś.. -usiadł jeszcze na chwilę i zaczął trząść najemnikiem.-Deeeeeaaaaadddddyyyyyy..

-O czym? - mruknął i spojrzał na pajączka.

-Mieliśmy malować helicarrier... -jęknął zawiedziony.

-Aaaaa no tak! -zaśmiał się - Pomalujemy kiedy indziej- rzekł i spojrzał na ojca.

-No dobrze.. -westchnął. -Chętnie odświeżymy kolor tym ścianom..

-Mój pokój mi się podoba - rzekł- ale czyiś gabinet. Można byłoby odświeżyć!

-Oczywiście, wspaniały pomysł! Jednak idę po wujka pomoże nam! -wstał uradowany.

-Hehhe ten drań miał mi podrzucić puszki z sprejem! Upomnij się o nie ode mnie - rzekł.

-Ookej? Nie wiem po co ci one, ale powiem żeby załatwił dużo różowej farby, przecież to taki męski kolor -zachichotał i przeszedł do wyjścia.

-Oczywiście! - zaśmiał się - Pa Pitiś!

-Pa Demonś, Pa Wade'iś, do jutra papo Wade'a.. -zachichotał i wyszedł. Wade zaśmiał się z jego pożegnania i uśmiechnął się szeroko.

-Ale śmieszne.. -Fury pokiwał głową na boki.

-Według mnie jest-  powiedział uśmiechnięty i rozmarzony.

-Śmieszne są zdrobnienia, wasze.. -mruknął.

-Zwykłe zdrobnienia- stwierdził i uśmiechnął się do pirata.

-Too, dalej będziesz się upierał, że nie jesteście razem? -uniósł brew zaciekawiony. Wade oprzytomniał, a jego twarz z rozmarzonej stała się poważna.

-Nie jesteśmy?

-Mhm mhm.. -kiwał głową i droczył się z nim. Wade burknął na jego drażnienie.

-A jeśli byśmy byli to co? Pytam tak retorycznie...

-To wasz wujek Clint chyba byłby wniebowzięty, chciał wam robić sesje ślubną w odrzutowcu -choć Nick mówił poważnie chciał wybuchnąć śmiechem z miny Wade'a, który popatrzył z szokiem na ojca, a usta miał otwarte, starał się coś powiedzieć, ale nie potrafił. -No taka prawda, ale w porę wasza ciocia Nat powstrzymała wujka..

-Teraz będziesz wypominał to, że Czarna Wdowa to ciocia, a Hawkeye to wujek?? - spytał zażenowany i schował głowę w kocu.

-Tak, bo to nie mądre ich tak nazywać, jak wiecie Clint ma żonę, a Natasha cóż Natasha jak dotąd woli prowadzić życie sama.

-Wiem -mruknął - po prostu to dla jaj - rzekł - a im to nie przeszkadza.

-Rozumiem, jeśli chcesz znać moją opinie to nie przeszkadza mi to, że jesteście razem.. -wzruszył ramionami.

-Nie jesteśmy! - mruknął bardziej zażenowany i bardziej schował się w kocu.

-Ja myślę że tak, ale to ty decydujesz z kim chcesz być.. -mruknął.

-Ughhh - westchnął - jaką karę otrzymam? - zmienił temat.

-Ale karę za co? -spytał nie rozumiejąc.

-Rada mówiła o karze.

-Jeszcze o tym pomyślę...

-Rozumiem- mruknął i usiadł, ale dalej na sobie miał koc.

-Ale jutro obydwoje dostaniecie ode mnie karę jak na serio po malujecie helicarrier! -powiedział poważnie.

-A nie możemy? - spytał i popatrzył na Ojca.

-Możecie, ale kara was nie ominie i z dala od mojego gabinetu!

-Hehehehe, ale różowy kolor nie jest zły taaaato.

-Nie przeginaj synu, jeśli tak bardzo ci się ten kolor podoba to jutro ci załatwię ciuchy różowe i będziesz chodził z Natashą na lekcje baletu!

-A ona chodzi na balet?! - spytał zaszokowany- I nie chce takich ciuchów.

-Nie chodzi, ale może zacząć z tobą...

Wade zaczął się cicho śmiać.
-Balet? Chyba nie jest taki zły, ale podziękuje...

-Peter też do was dołączy, przecież nie mógłbym pozwolić żeby chłopak mojego syna patrzył i nic nie robił.

-Ne jest moim chłopakiem - za czerwienił się.

-Gdyby nie był nie byłbyś czerwony!

-No, bo wmawiasz - mruknął.

-Co takiego ci wmawiam synu?

-Że Petey jest moim chłopakiem - mruknął.

-Peter jest twoim chłopakiem?! -Nat stanęła jak wryta przy drzwiach do pokoju Deadpool'a, przechodząc z spotkania.

-NIE JEST!!- schował już całkiem czerwoną twarz w dłonie.

-Gdzie jest Clint! Gdzie on jest co on wam zrobił! Co zrobił Peter'owi, że zmusił cię do siebie! -oburzyła się rudowłosa.

-Spokojnie Nat, źle zrozumiałaś, przyszłaś w nieodpowiednim momencie i tyle, chłopaki nie są razem.. -Fury próbował jakoś ominąć temat. Wade nic nie mówił po prostu był załamany tym wszystkim i schował się ponownie w końcu będąc cały czerwony.

-Wade! Wyłaź stamtąd ty jeden bałwanie, bo pokaże piratowi jakie snułeś chore fantazje po nocach na łóżku szpitalnym! -powiedziała Wdowa z założonymi rękami.

-Niczego nie fantazjowałem!!!!!

-Oookeeej, przyniosę te nagie zdjęcia Peter'a, które trzymałeś pod poduszką! - Pirat nic nie rozumiał i patrzył to na Wade'a to na kobietę.
Chłopak popatrzył na Wdowę i zawarczał.

-Nie mam żadnych takich zdjęć!!!! I przestań - powiedział zażenowany.

-Ha! Ja wiem swoje! -wyszła z pokoju.

-Nie spodziewał bym się tego po tobie Wade...

-Naprawdę nie mam czegoś takiego!

-Mhm rozumiem.. -rzekł pirat.

-Nie wierzysz mi? - spytał.

-Jesteś do wszystkiego zdolny!

-Okej rozumiem, ale nie do tego! - burknął - rysowałem tylko i tyle!

-Rozumiem rozumiem.. -uniósł ręce do góry. -Chyba serio trzeba będzie wszędzie rozmieścić kamery!

-Dlaczego?!

-Bo ja tak chce.. -powiedział spokojnie. -Dla dobra twojego.

-Przecież nic sobie nie zrobię - powiedział- ...chyba... - dodał dla siebie.

-Wolę cię mieć na oku, poza tym twojego chłopaka też, to helicarrier -powiedział poważnie.

-Wiem przecież że to helicarrier! - burknął - Co mam skoczyć przez okno, bo jesteśmy na wysokości?

-Czemu masz skakać? Przecież ja cię tylko upewniam, że będziesz obserwowany przeze mnie..

-A może nie chce? - spytał i schował się w kocu. Demon zaś spał na poduszce.

-To nie jest krzywda- mruknął.

-Jest ranisz tym nie tylko siebie, ale i przyprawiasz ból innym.

-Yhym - mruknął cicho czując się gorzej psychicznie.

-No powinieneś jednak to wiedzieć. Chce żebyś był bezpieczny Wade..

-Yhym- mruknął i zwinął się w kłębek.

-Przepraszam synu, chce żebyś nie szukał metod wyniszczania siebie, nie potrzebne to i ehh...

-Ta wiem- mruknął obojętnie.

-Jesteś dla mnie nadal ważny, nie chce cię stracić.. -wstał z fotela.

-Wiem tato - mruknął cicho.

-Dobra odpocznij, jakbyś czegoś potrzebował będę w swoim gabinecie.. -westchnął cicho.
Do pokoju wpadła Wdowa.

-Nicolasie patrz jakie mam śliczne wyznania miłosne od Peter'a dla Wade'a.. -pomachała kilkoma kartkami, a Wade zerknął znad koca.

-Zostaw to Wdowo -powiedział Deadpool i burknął coś pod nosem.

-Uuu czyżby pora zimowa przeszła i nasz mały bałwanek zamienił się w wodę! Awww jak przeuroczo -zaśmiała się i dała kartki jego rysunków i Petera, dyrektorowi TARCZY.

-Ugh- burknął Wade. Natomiast Fury wziął kartki od Wdowy i zaczął je przeglądać z zainteresowaniem.

-O teraz to będą chłodne wiatry, hurragan nadchodzi? -wystawiła do najemnika język. Wade tylko warknął i schował się dokładnie pod kocem.

-No nie powiem macie talent - rzekł i zatrzymał się na rysunku pół pająka pół Peter'a.

-Nie musiał mu w ogóle rysować ciuchów -stwierdziła Nat patrząc przez ramię Nicka.

-Wdowo- upomniał ją Fury.

-Tak dyrektorze? -spytała z cichym śmiechem.

-Nie potrzebny był tu ten komentarz- stwierdził.

-Ale wiesz jak uwielbiam docinać komentarzami!!

-Wiem- powiedział i pokiwał głową na boki. Podszedł do biurka i położył na nim rysunki.

-Lizali się? -spytała cicho Natasha.

-Kto?!

-Ja nie mogę, ale wy jesteście starej daty.. -Wdowa zrobiła facepalm.

-Nie nie lizali się - powiedział.

-Egh dalej nie? Postarał byś się Wade o jego rękę jak książę Śpiącej i ślepej Królewny nie ważne, i byłoby fajnie, bo mogłabym wam dokuczać razy dwa.

-Bardzo śmieszne tylko zapomniałem się za śmiać - burknął Wade.

-Ale będzie news dla Clint'a, ale się ucieszy. Pajęczak szybciej wyskoczy z tego odrzutowca -zaśmiała się.

-Prędzej ja wyskoczę - burknął - zastanawiam się którym oknem szybciej się rozpaśkam.

-Lepiej nie za dużo zbierania, sprzątania i tak dalej, a Spiderman ma te te no te.. -zaczęła pokazywać gestami dłoni jakby wystrzeliwała sieci. -No te takie to se poleci i się nie rozleci i nie trzeba sprzątać!

-Sieciosploty? O to ci chodzi? - prychnął Wade.

-Spokój! Wdowo, daj spokój Wade'owi - rzekł Fury.

-Oo to to to no i on se na tym czymś lata w tych lateksowych obścisłych rajtkach.. -mruknęła Wdowa. -Ale Fury ja się tylko z nim droczę..

-To nie rajtki tylko spandex- odpowiedział Wade.

-Może nie dziś... Daj mu odpocząć - oznajmił Fury.

-Jeden pies z tą nazwą -machnęła ręką. -Dobra, ale jutro przyjdę z samego rana, albo później niż rano!

-Najlepiej w ogóle! - burknął Wade.

-Chodźmy już - powiedział do Wdowy Fury - poza tym potrzebuje z cztery kamery - powiedział do niej.

-Mogę ci załatwić, w sumie Clint jest na wychodnym podleciał, by do Stark Industrial może -wzruszyła ramionami i wyszła razem z piratem.

-Trzeba zamontować w jego pokoju- stwierdził i zamknął drzwi.

-Uuu tajne podglądanie na 24 podoba mi się! Zwłaszcza, że można bardziej przypilnować go w sprawie aby nie zrobił krzywdy Peterowi..

-Nie sadze żeby zrobił mu krzywdę - stwierdził- jeśli chodzi o Peter'a to jest dla niego potulny jak baranek.

-Kto dla kogo tym Barankiem!? -spytała nie dowierzając.

-Wade jest barankiem - powiedział, a kobieta zaczęła się śmiać.

-No chyba w pana snach, on przy Peterze jak baranek, a to dobre.. -dalej się śmiała.

-Wiem co widziałem - rzekł - Peter go opieprzał, a on grzecznie przyjmował jego słowa.

-No cóż każdy Romeo musi się słuchać swojej Julii, i tak swatam ich moim zdaniem pasują do siebie dwie ślepoty...

-Nie masz nic innego do roboty? - zapytał.

-No właśnie nie.. -wzruszyła ramionami.

-To zajmij się czymś bardziej normalniejszym.

-Ale ja nic głupiego nie robię!

-Oprócz swatania mego syna!

3326 słów!

Co się wydarzy?
Czy zamontują mu kamery?
Czy Wade będzie robić problemy?

Dziś wcześniej niż 11 bo nie będzie mnie o tej godzinie 😅

Wesołych mikołajek!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro