Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Należysz do mnie!

Według mnie piosenka super wpasowuje się w klimat! Do wyboru angielska bądź polska wersja! Polecam obydwie!
Zostawcie na yt dla nich po sobie ślad w postaci komentarza bądź łapeczki w górę!

Miłego czytania!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Chłopak pozwolił na wszystko. W niecałą godzinę stracił wszystko i wszystkich, których kochał w jakiś sposób wraz z domem i wszystkim co miał w nim. Został sam. Hydra dostała to kogo chciała. Ich bazą był wielki podwodny z mocnego stopu metali statek podwodny. Długi i potężny. Agenci chodzili tam w każdym zakamarku nikt nie miał prawa się przed nimi schować. Baza w podziemiach Nowego Jorku to była tylko przykrywka. Podwodna baza była ogromna i wywołała u najemnika delikatny lęk... Lecz nic mu nie zostało. Możliwość przywrócenia pamięci za przepadła z ludźmi, którzy wraz z helicarrierem upadli na dno.
Tak wtedy wszyscy myśleli, sam Goodman, że akcja była powodzeniem i zatrzymanie wszystkiego co do tej pory próbowali mu wpoić. Wade stracił chęć życia. Przez niego wszystko co kochał zniknęło i nie wróci już do życia... Chłopak czuł się bardzo źle i bolało go serce.

-A mówiłem ci, że wszystko co zrobisz będzie zależało od ciebie.. -powiedział do niego szef Hydry. Byli na statku od kilkunastu minut. Najemnik jednak wydawał się jakby słowa mężczyzny do niego nie docierały. Ci którzy go przyprowadzili do szefa już go nie trzymali gdyż chłopak patrzył się w ziemię. -I tak właśnie dałeś mi wolę do zabicia dla ciebie wartościowych osób, poczekaj tylko jak będziesz patrzył jak umierają przeklęci Avengersi. I dobrze, że ich nie pamiętasz jeden ból z głowy mniej, razem z smarkaczem. Zniszczę wszystko i wszystkich.. - Spuścił jeszcze bardziej głowę w dół powstrzymując się od słabości.

-Nie pozwolę na to - wyszeptał cicho.
Prawa ręką Goodman'a zaśmiał się ze słów Deadpool'a.

-Jak narazie mówisz nie, ale z pewnością niedługo zmienisz zdanie!

-Zawsze tak jest, nie pozwolę na to, a sam to w końcu zrobisz, sam ich wybijesz co do jednego!

-Nie - powiedział cicho i ścisnął mocno ręce w pięści - jesteście potworami!

-Ty nim również jesteś Wade.. -stwierdził Henryk.

-Jestem - potwierdził i popatrzył na Goodman'a choć nie powinien.

-Każdy jest potworem nawet twój Ojciec nim był, każdy człowiek monstrum nim zawsze będzie, dla nikogo nie ma miejsca w tym świecie, wszędzie są potwory!

-Które trzeba wytępić - dokończył za niego i odwrócił wzrok - ja nie mam zamiaru już zabijać.

-Ale będziesz dla mnie zabijał! To ja tu jestem władcą nad tobą, każdym w tym zasranym życiu każdy potwór ma swoje miejsce w hierarchi!

-Nie jestem nikogo - rzekł - nie należę do nikogo - warknął cicho.

-Jesteś jednym z nas! - warknął mężczyzna obok Goodman'a. -Zawsze będziesz jednym z nas, bezwzględnym potworem, mordercą, najemnikiem.

-Nie będę mordować - powiedział - nikogo więcej! Zbyt dużo ludzi umarło z mojej ręki!

-I jeszcze nie jeden raz umrze.. -dokończył Goodman.

-Szefie doszły mnie słuchy iż nasz kochany Deadpool zdradził Fury'emu jednego z nas - wyszeptał do najwyższego w hierarchii jego prawa zaufana dłoń.

-No tak jeszcze zdrada, wiesz Wade, wstydził byś się. Nas zdradzać, moich dobrych agentów, szpiegów.. - Chłopak odsunął się do tyłu spuszczając głowę bardzo nisko i ciężko przełknął ślinę. Wiedział, że zasługiwał na karę. -Nie, nie płaszcz się przede mną, bo nic ci to nie da.. -warknął.

-Cóż mu szefie za karę dasz? - spytał - Wydał naszego ulubionego naj brutalniejszego ze wszystkich Wiktora! - Deadpool chciał od warknąć, że się nie płaszczy przed takim chujem, ale wolał nie pogarszać swej sytuacji.

-Spokojnie wszystko w odpowiednim czasie, kara go spotka za to bardzo okrutna..

Wade złapał się za głowę krzywiąc się z bólu. Choć powinien coś widzieć nic nie widział ze wspomnień co nasilało jego ból. Agenci zawiązali na głowie najemnika ciemny wór i zaczęli go prowadzić korytarzami za szefem.
Chłopak nie walczył tępy ból nie pozwalał mu racjonalnie myśleć.
Prowadzili go do celi dla niego specjalnej w której nie było praktycznie nic i było wszystko. Była idealnie przystosowana do chłopaka.
Goodman planował spokojnie, ale wręcz brutalnie wymierzyć mu sprawiedliwość za zdradę i nieposłuszeństwo. Idealnie było na nim się sadyścić. W końcu nie mógł umrzeć, a każde rany się goiły. Był idealną maskotką do zabawy i tortur.
Hydra wiedziała jak rozplanować na niego atak i wypalić w nim taką dziurę sumienia, że nie pozbiera się po niczym. Skoro pozbyli się czynników przez które był słaby i umiał czuć. Mogli na nowo zrobić z niego oddanego najemnika. To była tylko kwestia czasu jak zrobią z Wade'a ponownie swojego niewolnika. Jedyne niewiadomym czynnikiem był Wade. Czy ulegnie od razu czy będzie walczyć. Wzięli pod uwagę, że chłopak będzie chciał się stawiać. Przez ten czas chłopak znaczenie się zmienił. Mimo iż Hydra wiedziała, że Wilson może być trudny do złamania to mieli kilka metod do przełamania jego bariery. Tego najbardziej obawiał się Deadpool bał się, że złamie się i znowu będzie kosiarzem śmierci niewinnych ludzi. Tylko oto chodziło Hydrze zrobić z Deadpool'a jeszcze większego potwora, który jest na każdy rozkaz Hydry. Tylko na swoje potrzeby i na krzywdę drugich. Po chwili doszli do sali. Przez ten czas tępy ból głowy opuścił Wade, który wydawał się być zmęczony nagłym przypływem bólu.
Rzucili Wade'a jak psa do kwatery po czym zamknęli na klucz. Uderzył głową w ziemię nieprzygotowany na taki ruch. Przez co go trochę zamroczyło. Nie obchodził ich stan najemnika byle go mieć jako żywego.
Szybko pozbył się z głowy worka, który zakrywał mu pole widzenia i przeszkadzał mu w zaczerpnięciu powietrza. Było tu ciemno, kwatera była przygotowana dla najemnika tak jak miał na Helicarrierze tylko bardziej nie schludnie. Wstał niepewnie na nogi i otrzepał się. Znowu trafił do piekła przez które będzie musiał przejść. Piekło, które będzie jeszcze gorsze niż przedtem.
Podszedł do ściany i oparł się o nią, by po chwili zjechać po niej w dół. Czuł ogromny ból w sercu, stracił osobę którą kochał szanował i podziwiał, a nie potrafił jej uratować, bo był za słaby, za słaby aby walczyć. Ocean zabrał ze sobą wszystko co chciał zabrać na dno do zapomnienia. Robił wielkie jak jego dno głębokie rany w sercach. Najemnik nie wytrzymał i po prostu wtulił się w swoje kolana pozwalając łzą płynąć choć wiedział, że okazywanie słabości jest zabraniane. Nikogo nie było w pobliżu więc mógł okazać dla siebie chwile słabości.

Musiał się wypłakać musiał, bo stracił ojca. Nawet jeśli nie był to jego prawdziwy to przez tyle lat był przy nim i wspierał go, szkolił oraz uczył.
Nawet nie zdążyli się dobrze pogodzić tylko bardziej pokłócić o wymęczenie Wade'a, a teraz nic mu nie mógł powiedzieć. To bolało go najbardziej, że nie mógł mieć czystego serca po tym jak Ojciec umarł, a oni byli skłóceni bez pogodzenia. To było gorsze od zabicia kogoś z zimną krwią. Stracenie najbliższej osoby takiej jak Fury było dla Wade'a najmocniejszym przeżyciem, a Hydra planowała dla niego wybicie co do jednego Avengera oraz Pajączka.
Czuł się potworem, którym był z tym Hydra miała rację. Był jebanym potworem bez serca potrafiącym tylko zabijać. Wiedzieli kogo wyeliminować aby zdołować Wilsona do stopnia aby sam się zaczął nazywać potworem.
Był winny tego, że agencja upadła i upadnie świat. Łkał bezgłośnie dusząc się powoli nie mogąc zaczerpnąć powietrza. Hydra była bezwzględna cieszyli się, że Tarcza upadła gdy Wade płakał. Goodman pozwolił na to, by Wade opłakał śmierć swego Ojca im bardziej stanie się bez emocji tym szybciej pozwoli im to na przejęcie nad nim kontroli. To był jeden z czynników zapanowania nad najemnikiem. Jeden z kilkunastu jakby jeden czynnik nie zadziałał prawidłowo.

Gdy Wade miał poddać się emocjom reszta nad przekabacenia na jego stronę będzie całkiem prosta. Deadpool prędzej czy później miał zostać złamany choć wydaje się, że już go załamali. Chłopaka nie tak łatwo było złamać jak im się wydawało.
Choć teraz płakał i był załamany to obiecał Ojcu, że nie będzie zabijał i obietnicy dotrzyma, a raczej postara się nie złamać. Jednak Hydra chciała wszystko zrobić aby najemnik zabijał więcej. Co będzie trudnym wyzwaniem dla organizacji, a oni o tym dobrze wiedzieli, że będzie trudno jednak oni się nie poddawali.

-Jak szef myśli jak długo będziemy go łamać? - spytał Goodman'a oglądając na tablecie pokój Deadpool'a.

-Złamie się dość szybko, dzisiaj niech sobie płacze, ale jutro moi agenci pokażą mu szkołę..

-Nie lepiej dziś skoro jest totalnie załamany i zagubiony?

-Dobrze wiem jak zrobić, dzisiaj będzie się stawiał, a kiedy wypierze się ze wszystkich emocji wtedy najlepiej go dobić, teraz się nie opłaca..

-Rozumiem. Czyli jutro od samego rana czekać będzie go zabawa - zachichotał - nie sądzę żeby był jutro przytomny jak nie będzie spać przez noc.

-I tym lepiej dla agentów, niech użyją brutalnej szkoły dla niego, niech pokażą co zapomniał tak naprawdę

-Z pewnością nie zapomniał szefie - rzekł - jego ruchy przed twoim majestatatem potęgi były jak zawsze. Wycofanie i poddanie!

-Dla przypomnienia, wszystko dla przypomnienia..

-Z pewnością nasi będą się dobrze bawić - rzekł - proponuje Wiktora. Jego brutalność spowoduje, że szybko zpotulnieje.

-Niech będzie Wiktor będę wszystko obserwował i tak, niech cierpi.. -powiedział dumnie.

-Raz Wade'a tak urządził na helicarrierze, że miał połamane kilka żeber i przebite płuco - zaśmiał się.

-Słabo dość słabo, zwłaszcza, że szybko regeneruje swoje siły..

-Weź pod uwagę to, że jakby bardziej go uszkodził to, by go zabił... Podobno Stark stworzył serum, które niweluje regeneracje, ale ma spore skutki uboczne.

-Teraz podobno nie ma tego serum w sobie więc nic mu nie będzie..

-Podobno również od informatorów wiem, że powstał lek na serum, ale nie dział wystarczająco. Warto byłoby sprawdzić czy jednak jego regeneracja działa dobrze.

-Uważasz, że nie możemy wyniszczyć niezniszczalnego człowieka? -warknął.

-Możemy - odparł i spuścił głowę delikatnie w dół - ale chyba nie chcemy zabić naszego najemnika.

-Każdego zabijemy nawet jego, zresztą nie my tylko on sam się wyniszczy.. -stwierdził krótko Goodman.

-Chyba już to zaczął - stwierdził widząc jak na tablecie Deadpool dorwał coś ostrego i rani swoje nadgarstki.

-Jutro dostanie za to nauczkę.. -powiedział ostro Goodman.

-Wymierza sobie karę - rzekł - dostanie za to karę?

-Dzisiaj wymierza sobie sam, jutro ja mu wymierzenia sprawiedliwość proste..

-Rozumiem szefie - kiwnął głową.

-I tak ma być rozejść się i pilnować mi go..

-Tak jest - rzekł i zszedł z podestu gdzie siedział Goodman.

-Oj zrobię sobie jeszcze z Wade'a psa niewolnika na żądanie będzie zabijał każdego, a ty głupi Fury nic zrobił nie będziesz mógł, bo cie nie ma.. -zaśmiał się do siebie.

Killer, bo tak miał na ksywkę prawa dłoń Goodman'a zwołał kilku silnych agentów i kazał pilnować pokoju Deadpool'a. Od razu poszli tak jak im kazano bez słowa, mieli nie wchodzić, a pilnować go. Sam killer zaczął chodzić po podwodnym statku sprawdzając czy wszystko jest w jak najbardziej w porządku. Wszyscy pracowali nad tym co im kazano i nikt nie zamierzał się sprzeciwiać.
Każdy znał zasady Hydry i nikt nie chciał ich łamać, bo kary za złamanie ich często łamały ludzi. Hydra potrafiła z normalnego człowieka zrobić prawdziwego potwora i to bez jakichkolwiek sztuczek od tak po prostu. Dla Wade'a miało dopiero zacząć się piekło. Piekło pełne bólu i cierpienia. Jego albo ludzi których będzie mordować. Najpierw Goodman miał dla najemnika pozbycie się mścicieli i tych których kochał lub w ogóle lubił, później chciał aby eliminował poszczególne przeszkadza ludzkie. Jednak najpierw musiał złamać chłopaka tak aby już nigdy nie zwątpił w hydrę i teraz musieli się bardziej postarać, żeby wypalić mu w głowie, że Hydra jest tylko najważniejsza. Oraz wyzbyć się teologii Tarczy którą wpoił w niego Fury. Wydawało się to niemożliwe, ale Hydra wszystko zrobi żeby mieć to co chce. Przy ciężkiej pracy i siły mogli zrobić wiele. Tak jak dotychczas to robili i sprawiali we wszystkich strach.

Tylko niektórzy pracowali dla Hydry z przyjemnością i całym zaangażowaniem. Do takich osób należał Killer i Wiktor, ale Goodman nie był zadowolony, że miał tylko dwóch wiernych przydupasów chciał ich więcej i więcej. Choć niektórzy pracowali dla Hydry to przez lęk czy to, że byli ich eksperymentami i nie mieli innego wyjścia jak zostać z nimi albo umrzeć. Większość nie miała wyboru inni traktowali to jak pracę nie angażując się zbytnio, a inni byli po prostu z przymusu i pracowali, bo im kazano, a nie tak chcieli czy była to praca czy nie. Różne były osoby, ale każdy podporządkował się nakazom przywódcy. Hydra nie dawała za wygraną i to w nich była potężna moc właśnie. Zbierali sojuszników najgorszych złoczyńców, ale to była tajemnica nikt nie mógł się dowiedzieć o tym planie. Był za tajny i tylko Goodman i Killer wiedzieli o tym oraz wszyscy złoczyńcy. Nawet Tarcza nie miała o tym pojęcia co planują tak naprawdę. Planowali coś potężnego i niebezpiecznego i to dość niedługo, tylko najpierw mieli się pozbyć bohaterów. Jednak wiedzieli, że nie mogli od tak ich zaatakować gdyż byli naprawdę potężni. Lecz przeciwko najemnikowi nie mieliby szans. Dlatego musieli mieć Wade'a po swojej stronie aby dominować na największą Hierarchię. Było już grubo po północy. Na zewnątrz hulała burza, a deszcz padał dużymi kroplami jakby ktoś z góry ubolewał nad tym co się wydarzyło i co jeszcze miało się wydarzyć. W Wieży Avengers było cicho, bo połowa po zasypiała i Steve roznosił ich do pokoi. Horror, który tak strasznie się przechwalali nie był straszny, straszniejsze było to, że gdy Steve został sam w salonie z Antosiem, który spał pod kocykiem i zbierał spokojnie rzeczy, ktoś wszedł cały mokry przez taras. O mały włos Kapitan nie upuścił talerzy i misek z dłoni w jego stronę. Antoś obudził się gdy usłyszał jak Steve prawie dostaje zawału. Nie od tak ktoś pojawia się w końcu na wieży nie włączając przy tym żadnego alarmu. Tony wskoczył na oparcie kanapy i zasyczał głośno na intruza.

-Cicho głupku, obudzisz wszystkich.. -zwrócił się do kota, a później Fury zaświecił światło i wprowadził lekko rannego lekarza, sam nie był w najlepszym stanie. -Mieliśmy mały wypadek i mamy kilku rannych, w sumie tych, którzy zostali ocaleni.. -westchnął głęboko. Tony spuścił uszy i popatrzył na Fury'ego.

~Co się stało?!

-Co się stało? - zapytali w tej samej chwili kot i Steve. - Skieruj wszystkich, którzy przeżyli do poziomu leczniczego - rzekł kapitan. -Lekarze Tony'ego się wami zajmą.

-Wiem, wiem. Ale jakby coś nas nie ma, Hydra myśli, że nie żyje, wysadzili cały Helicarrier, nie sądziłem że posuną się do takiego ataku.. -warknął. -Zabrali Wade'a i nic nie mogłem z tym zrobić. Jesteśmy bezsilni, teraz w was została nadzieja, musicie się szykować na piekło, nie znam ich planu nie wiem co szykują..

-Kompletnie nic? - westchnął kapitan - Pozwoliłeś zabrać im swego Syna? Przecież jak wypiorą mu mózg będzie niebezpieczny i - wziął Antosia na ręce - czy oni chcą z niego zrobić na nowo broń?

-Pomyśl, że ich baza to jeden wielki podwodny sterowiec większy od waszej Wieży! Myślisz, że nie chciałbym go uratować?! Jeśli bym im się wydał na tacy na pewno nie mógłbym go uratować.

-Racja - westchnął - współczuję ci Fury utraty wszystkiego. Lecz może przejdźmy na piętro lecznicze - rzekł - lepiej aby Peter nie zobaczył was, a tym bardziej nie dowiedział się, że Deadpool został pojmany - powiedział ciszej ostatnie zdanie.

-Wiem o tym doskonale Steve.. -westchnął ciężko i pomógł niektórym przejść pod windę aby zjechać na piętro lecznicze. Nie ocalało dużo, kilku agentów, kilku lekarzy, Fury, nawet więźniowie Helicarrieru zginęli albo zostali wyciągnięci do Hydry. Tak z około 30 ludzi przetrawało wybuch i żywioł wody. Steve towarzyszył im wraz z Antosiem na rękach, który z współczuciem patrzył się na Fury'ego, który został z niczym. Nick naprawdę nie chciał stracić ponownie syna, ani niczego nie chciał tracić. Wiedział, że muszą coś zrobić aby odbić Wade'a i zniszczyć Hydrę.

-Spokojnie Dyrektorze jakoś sobie z tym poradzimy - rzekł Steve - Tony jak tylko wróci do ludzkiej formy znajdzie dla was miejsce w którym nikt was nie znajdzie i na nowo będziecie mogli odbudować Tarczę.

-Oto się nie martwię.. -powiedział cicho. -Nie chce aby złamali Wade'a, będzie naprawdę źle..

-Biedny chłopak - westchnął - wszyscy w końcu twierdzą, że nie żyjecie. To... - zrobił pauzę - musiał być dla niego emocjonalny szok.

-I to bardzo trafny szok oto im chodziło, ja nie mogę go tam zostawić, naprawdę potrzebuje waszej pomocy.

-Bez planu i oszacowania tego co mają zamiar robić, nic nie zrobimy Fury - stwierdził - na razie jesteśmy bezsilni aby cokolwiek zrobić. Wszystko zależy teraz od Deadpool'a czy ulegnie im.

-Mam nadzieję, że nie ulegnie, że będzie silny i będzie z nimi walczył.. -westchnął zmęczony i smutny. -Wierzę cały czas w niego.

-Obawiam się, że chłopak jest teraz emocjonalnie rozdarty - westchnął - przez to staję się człowiek podatny na wszystko i dość szybko się poddaje.

-Wiem Rogers wiem, ale mam nadzieję, że on się nie podda, przecież to Deadpool..

-Ale jeszcze i dziecko - rzekł- miejmy nadzieje, że będzie walczyć, ale to będzie wiązać się z bólem.

-Jest dorosły, ale to nadal mój syn i ugh martwię się o niego. I tak będzie go to wiele bólu kosztowało nie chce wyobrażać sobie co oni mu zrobią..

-Rozumiem Cię dyrektorze - odparł - Bucky też przez to przeszedł - powiedział cicho, ale Tony i tak cicho warknął. - Obawiam się, że dzięki jego regeneracji będą skłoni zrobić więcej.

-No właśnie, będą skłonni zrobić mu krzywdę.. -był bardzo rozdarty, obwiniał się.

-Nie jest to wina dyrektora. Nikt nie przewidział tego, że Hydra tak szybko się rozwinie.

-Czuje, że planują coś większego niż tylko rozbicie Tarczy, ale trzeba ich pokonać.

-Nie wiem dyrektorze czy będziemy w stanie pokonać Hydrę. Thor jest chory nie wiemy jeszcze na co i dlaczego, ale Bóg nie za bardzo jest rozmowny. Jego brat miał chyba niekontrolowany wybuch magi i utknął w ciele kota jest teraz w Asgardzie. Banner wydaje się niezbyt gotowy do walki, a Antoś - popatrzył na kotka i przytulił go- jest niezdatny całkowicie do walki.

-Wszystkich na jeden moment wszystko szlag trafił, potrzebujemy całej ekipy, nie wierze, że to mówię, ale jeśli byłaby możliwość każda para rąk i magii się przyda..

-Niestety - westchnął - nikt nie spodziewał się, że Hydra od tak zaatakuje... Jeszcze kilka godzin temu mówiłeś, że wszystko jest pod kontrolą.

-No, bo właśnie było nie spodziewałem się takiego szybkiego ataku..

-No cóż. Przekonamy się co i jak. Co mam powiedzieć reszcie Avengers? Tony przynajmniej już wie - stwierdził gdy Antoś słuchał uważnie wszystko.

-Helicarriera nie ma co masz im powiedzieć, na razie będę musiał zostać w cieniu, nie mogę się pokazać Hydrze, że żyje bo boje się, że zrobią krzywdę większą Wade'owi, a was jeszcze bardziej dobiją zwłaszcza, że nie jesteście w stanie walczyć.

-Pewnie o tym nie wiedzą, ale postaramy się dojść do zdrowia wszyscy i być przygotowani na wszystko.

~Tak! Żadna Hydra nie ma prawa nas zabić! - miauknął walecznie Antoś.

-Ciii - mruknął do ucha kota.

-Wierzę, że dacie radę -powiedział spokojnie. -Niech szybko wszyscy stają na nogi. -skierował się do windy.

-Czyli wracamy do życia - rzekł - czy - zawahał się - wezwać zimowego żołnierza?

-Jeśli wyzdrowiejecie trzeba wezwać wszystkich. -stwierdził i zniknął za drzwiami windy.

-Rozumiem - kiwnął głową i popatrzył na Tony'ego.

~Nie chce go tutaj!

-Miauczek nie jest wcale za przyjemnie.. -westchnął Cap i wtulił się w kota.

~Wiem, ale ughhh no dobra - westchnął - musimy się trzymać razem.

-Wszystkich będziemy musieli z ściągać z urlopów i będziemy mieć naprawdę krwawą bitwę. Pasuje żebyś już był Tony'm i uzbrajał swoje gadżety nawet ci pomogę jak tylko umiem.

~Spokojnie dam radę sam - wtulił się w niego. -Teraz chodź się zdrzemnąć.

-Za dużo miau, muszę posprzątać po nich, żeby nic nie było..

~No dobrze! To pójdę sprawdzić czy Thor jest dostępny.

-Usiądź tu i nie spaceruj nie będę w nocy za kocurem biegał.. -położył Antosia na kanapie i poszedł po ścierkę aby zetrzeć wodę. Tony jednak nie posłuchał i zszedł z kanapy kierując się do pokoju Thora. Gromowładny dusił się nieco kwiatami i łzami, ale nie na tyle głośno aby od razu wszystkich przywoływać do pokoju, obiecał. Matce, że przyjdzie po Loki'ego, ale to było ciężkie znieść chorobę. Gdy doszedł pod drzwi Thora zaczął skrobać pazurami w drzwi.

~Thor jak się czujesz przyjacielu?

-Już śpię, jest okey.. -powiedział cicho.

~Nie śpisz. I nie jest okej. Thor cokolwiek jest ta choroba musisz z nią sobie poradzić - westchnął cicho - będziesz nam bardzo potrzebny ty i twój brat Loki.

-Poradzić sobie? Nie da się! -zamilkł, by wydobyć z siebie kilka płatków kwiatów. -Loki z pewnością pomoże bardziej niż ja..

~Thor wszyscy pragną ci pomóc. Nawet twój brat. Widać to, że martwi się o ciebie choć udaje, że nie.

-Nikt niech się o mnie nie martwi! -złapał się za klatkę piersiową. -Chce być sam i masz nic nikomu nie mówić ani nie wcinać się to co jest ze mną..

~Thor nie mam zamiaru nikomu mówić, ale pozwól sobie pomóc. Hydra zniszczyła helicarrier wraz z praktycznie całą załogą. Każdy jest teraz potrzebny, by zwalczyć tą organizacje, a ty potrzebujesz pomocy. Wpuść mnie Thor...

-Odwróć się i idź do Steve'a. Nie potrzebuje żadnej pomocy. Jeśli dam radę to pomogę.. -za kaszlał.

~Thor - miauknął rozpaczliwie - dlaczego nie chcesz pomocy? Życie jeszcze przed tobą! Miałeś chronić ziemię być tym kto będzie pomagać tym który sami nie umieją się ochronić.

-Jestem Bogiem, nie potrzebuje od nikogo pomocy.. -westchnął.

~Czasem powinieneś przyjąć pomoc - rzekł - nie mogę po prostu zrozumieć dlaczego wszystkich odtrącasz!

-Bo nie zrozumiesz, idź do Kapitana.. -burknął.

~Chcę zrozumieć - rzekł - Thoooor.

-Nie ma mnie.. -wy kaszlał w poduszkę.

~Thooor nie odpuszczę! Jak wrócę do swego ciała też ci nie odpuszczę!

-To nie odpuszczaj, zobaczymy jak długo ja wytrzymam..

~Chłopie wszyscy się martwią.

-Niech się nie martwią..

~Będą jesteśmy rodziną... A rodzina trzyma się razem.

-Tony idź spod tych drzwi.. -warknął cicho.

~Nie pójdę! - miauknął.

-To przestań się odzywać do mnie.. -wyrzucał kwiaty pod łóżko.

~Nie przestanę! - zakopał się w kocu nie miał sił ani ochoty rozmawiać z Antosiem o swojej chorobie. ~Po prostu pomyśl czy warto zdychać samemu... -westchnął ciężko.

-Tak, a teraz odejdź..

~Popełniasz błąd przyjacielu. Masz wszystko co pragnie Bóg czy człowiek, a ty od tak to odtrącasz. Nie popełniaj mego błędu, bo będziesz go żałować!

3543 słów

Czy Fury odbuduje Tarczę?
Czy Hydra zwycięży?
O kim mowa, że wszystkich?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro