Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Emocjonalne rozterki

Peter jeszcze chwile leżał w bez ruchu zanim pozbierał się do całości i zszedł powoli w ciemną uliczkę na dół. Zdjął maskę i skierował się do domu, a drogę miał trochę długą. Słyszał, że ktoś mu wysłał wiadomość, ale nie potrafił stanąć na środku chodnika i odpisywać. Deadpool był nadal nieprzytomny i długo miał się nie obudzić. Pajączek dopiero po pół godzinie wrócił pod dom, widział że w środku było ciemno, wyciągnął telefon i oparł się czołem o drzwi sprawdził godzinę i odpisał Wade'owi.

#Ja też przepraszam, wyszedłem bo zrozumiałem, że wkurzyłem cię i nie dobijając bardziej po prostu wyszedłem#

Wyciągnął klucz i odtworzył drzwi zostawił plecak przy butach zdjął kurtkę i poszedł po omacku do kuchni. Peter nie otrzymał od Wade'a odpisu choć zawsze odpisywał od razu. Zaś Ciocia May jeszcze wracała do domu. Zapalił lampkę przy kuchence, oświetliła lekko kuchnie i otworzył zamrażarkę i wziął worek lodu, wyciągnął jedną kostkę z worka, który położył sobie na głowie, a po chwili rozłożył się na stole na plecach i ciężko westchnął. Na helicarrierze nikt nie spodziewał się tego, że Wade coś zażył, a wszyscy byli zbyt zajęci aby sprawdzić co robi. Fury siedział u siebie w pokoju od wtedy gdy nie chciał widzieć na kamerach jak młodzi zaczęli się miziać ze sobą, a poza tym w gabinecie się nic nie działo ciekawego, nie przypuszczał nawet, że mogliby się popśtykać o cokolwiek. A Peter dalej leżał na stole w kuchni i patrzył w sufit, a w buzi trzymał małą kostkę lodu, którą gryzł i czekał aż Wade mu w końcu napisze byle co. Niestety Wade nadal nie oprzytomiał i leżał sparaliżowany pod kocem nieświadomy niczego co się dzieje w około.

-Ciociu May.. -szepnął w pustą przestrzeń, a po policzkach Spidermana zaczęły spływać łzy, chciał aby ktoś go przytulił, chciał wypluć lód który doskwierał jego nerwom i ranił dziąsło, chciał po prostu się schować i nie wychodzić.
Po niecałych dziesięciu minutach drzwi do domu się otworzyły.

-Piter jesteś już w domu?- Pete zaczął się krztusić i został zmuszony do podniesienia się i w końcu wyplucia zimnego lodu, który dalej był w swojej kostnej postaci. Włożył do lodówki worek z lodem i poszedł do cioci.
-Co się stało? Ty płakałeś? - spytała zmartwiona stanem swojego bratanka.

-Nic się nie stało.. -wtulił się w kobietę. Ciotka wtulila go w siebie.

-Wiesz, że możesz mi powiedzieć? - spytała choć bardziej stwierdziła.

-Wiem, ale może zaraz..

-No już spokojnie Peter - powiedziała tuląc go.

-Chyba potrafię wszystko psuć.. -powiedział cicho.

-Dlaczego tak sądzisz?

-Usiądź... -włączył światło i ciężko westchnął, przetarł łzy z policzków.

-No dobrze - powiedziała i pogłaskała go po policzku. Usiadł przy stole i popatrzył na swoją ciocie.

-To jest trudne dość..

-Na spokojnie Peter mam czas.

-Chodzi o to, że ja i Wade.. Znaczy on.. Znaczy my.. Znaczy jesteśmy parą...mam w sumie taką nadzieję, że dalej tak jest i.. -westchnął ciężko nie mogąc się wysłowić przed kimś przed kim zawsze był otwarty.

-Jesteście parą? - spytała spokojnie nie miała nigdy nic do pary chłopak z chłopakiem, ale sądziła, że Peter wybierze kobietę - Rozumiem po kłóciliście się?

-Tak, p-przeszkadza ci to? -popatrzył na nią i po chwili dodał. -No właśnie, pokłóciliśmy się i mi teraz nie odpisuje i...ja nie chciałem naprawdę -schował twarz w dłoniach.

-Nie przeszkadza mi Peter- powiedziała - może coś się stało, że nie może ci odpisać? Albo rozmawia z Ojcem? Wiesz jest dużo wariantów i na pewno nie jest na ciebie obrażony. Wydaje się być naprawdę tolerancyjnym chłopakiem, który nie szuka kłótni.

-Ale to ja ją stwarzam o byle co, bo mi nie chciał czegoś powiedzieć i zacząłem kłótnie, jestem beznadziejny, nie nadaje się do niczego. -rozpłakał się.

-Ej Piter - powiedziała ciotka i wstała podeszła do niego i przytuliła go do piersi. - Nic nie jest twoją winą, Wade na pewno wie, że nie chciałeś - rzekła - jeśli chcesz mogę napisać do Nicolasa spytać się dlaczego Wade nie odpisuje.

-To będzie zbyt nachalne, gdyby Wade chciał to by odpisał, najwidoczniej chce ode mnie spokoju, od tak głupiego dzieciaka, który niczego nie rozumie. -westchnął głęboko przez płacz.

-Peter nie jesteś głupi każdy popełnia błędy - powiedziała - na pewno, by ci odpisał może telefonu nie ma przy sobie?

-Jak napisał mi kiedy wracałem do domu, a gdy mu odpisałem nieco później już nie odpisał...

-Może coś mu wypadło - powiedziała - przecież wiesz, że Fury ma firmę może pomagać ojcu.

-Zrobiliśmy mu bajzel w gabinecie i nie sądzę, że na razie byłby skory do rozmowy z panem Nick'iem..

-Peter - upomniała go - nie wolno robić takich rzeczy!

-Ale wszystko wy sprzątaliśmy.. -położył głowę na stole.

-No chociaż tyle - odparła - nie przejmuj się Peter na pewno odpisze daj mu czas może czuje, że nie chcesz aby on do ciebie pisał.

-Najchętniej zaczął bym go przepraszać i się do niego przytulać, nawet jeśli, by nie chciał..

-Oj Pit - tulila go - będzie dobrze mówię ci to.

-A jak nie będzie? -spytał cicho.

-Będzie - odparła - czy kiedyś cię okłamałam?

-Nie ciociu, ale wiesz że życie to jedna wielka nie wiadoma.

-Wiem Piter wiem  - powiedziała i pogłaskała go czułe po głowie.

-Jestem okropny ciociu.. -westchnął.

-Nie jesteś!

-Mogę sobię połamać nogi i nie wychodzić z pokoju? -zadał retoryczne pytanie samemu sobie.

-Nawet mi się nie waż - rzekła z srogim wzrokiem.

-Nikt się nie skapnie, że mnie nie będzie kilkanaście dni..

-Peter, albo przestaniesz tak mówić albo dostaniesz w tył głowy! - delikatnie mówiąc ciotka się wkurzyła.

-I co mi to da? -mruknął pod nosem.

-Że przestaniesz gadać głupoty!

-Nie sądzę poza tym jeśli już ktoś ma mnie porządnie zlać niech to będzie Flash może się wyżyje..

-Peter proszę cię przestać tak mówić.

-Jeśli nie dostanę w ten pusty łeb to i tak będę płakał w poduszkę w swoim pokoju albo sam sobie zrobię na złość przez to jaki jestem..

-Peter każdy popełnia błędy - powiedziała May, a na Helicarrierze
Wade zaczął powoli wracać do żywych.

-Ja je robię cały czas.. -schował twarz w rękawie bluzy i założył kaptur.

-Jesteśmy ludźmi Peter każdy popełnia błędy!

-Ciociu, ale ja cały czas popełniam bez zastanowienia..

-Peter nie myśl w taki sposób będzie dobrze! - Tymczasem Wade spojrzał rozmazanym wzrokiem na telefon ledwo go odblokował.

-Nic się nie stało - powiedział cicho do telefonu, który zaczął nagrywać jego głos i napisał w ten sposób do Peter'a.

-Ale taka jest prawda -wstał od stołu. -Będę u siebie.. -podszedł powoli po plecak i popatrzył na schody.

-Tylko nic sobie nie zrób - powiedziała - obiecaj mi na mały paluszek.

-Nie obiecuje ciociu..

-Peter! - oburzyła się, ale nie dostała odpowiedzi od chłopaka, który ruszył powoli po schodach do góry. Wade skręcił się z bólu, ale nic nie powiedział ani nie wydał głosu czekał aż Peter odpisze. Kiedy dotarł do swojego pokoju rzucił plecak w kąt usiadł przy biurku i wyciągnął telefon.

#Najwidoczniej się stało, skoro nie wytrzymałeś, trzeba było mnie uderzyć w łeb#

Wysłał mu i położył twarz na zimnym stoliku.

#Przepraszam zemdlałem tylko #

Podniósł twarz i popatrzył na wyświetlacz ekranu po czym odpisał.
#Czemu zemdlałeś? Co się stało? #

#Nic takiego #

#Rozumiem #
Pajączek nie chciał kolejnej kłótni po prostu odpuścił, wiedział że jest tylko głupim dzieciakiem i nie musi wiedzieć za dużo.

#Nie chciałem Petey##

#Ja tym bardziej#

#wybaczysz ma? #
Wadę mówił do telefonu przez cały czas, bo nadal sparaliżowane miał ramiona.

-Już dawno to zrobiłem.. -szepnął do siebie i wysłał mu tylko krótką kombinacje emotek.

#😍😘☺️🥺😔💞😓🤭😭🤗😣💗❤️🧡💛💚💙💜🥰#

Wade uśmiechnął się przez ból do telefonu i wysłał duże serduszko. Peter położył telefon na małej komodzie obok łóżka, a sam zawinął w kulkę pod ciepłym materiałem i westchnął tylko. Wziął ponownie telefon w dłonie.

#A ty mi wybaczysz? #

#Dawno ci wybaczyłem Petey#

#Dziekuję ❤️🖤❤️💙#
Przytulił do siebie telefon.

#Nie wiem za co#

#Nie musisz wiedzieć czego potrzebowałem#
Rozpłakał się.

#Przytulasa? #

#Nie#

#Nie? #

#Mojego kocyka, który tobą pachnie albo po prostu już mam strasznie wytarty węch#

#Nie wiem o jaki kocyk ci chodzi #

#Leżałeś na nim chwile jak byliśmy po moje rzeczy.. #

#Aaaaa o to #

#Może zaraz przyjdę, idę coś zrobić, bo obiecałem cioci May. #

#Co takiego? #

# Połamać sobie obie nogi i leżeć zamkniętym w pokoju#

#Petey nie rób tego błagam 😭😭😭#

#Ale obiecałem cioci#

#Petey #

#Ale nie będziesz musiał się ze mną użerać, wolność i takie tam rzeczy#

#Nie chce wolności chce abyś żył#

#Ale to kilka(naście) dni#

#Prosze cię Piter #

#Mmh, ale mam miękki kocyk#

#Ale nie znaczy, że możesz sobie zrobić krzywdę#

#Ja nic nie wiem#

#Petey #

#Tak? #

#Prosze nie #

#Leże tylko pod kocem nie ruszam się na razie#

#To dobrze ja też#

#Nie chce iść jutro do szkoły 😴 wyjdziemy gdzieś po 16 na miasto? #

#Jeśli dam radę to okej#

#To ja idę nie dać rady wstać#

#Jak ni3 dasz rady wstać¿#

#Zrobie tak aby cię zatrzymać przy sobie jeszcze trochę i wakacje#

#Przecież nigdzie się nie wybieram#

#Wole być upewniony, że będziemy razem spędzać wakacje codziennie#

#Obiecuje ci to aktualnie niestety nie mam siły zbytnio pisać #

#To leż i odpoczywaj, ja się zdrzemnę albo połamie ołówki do zadań 😘#

#Okej Petey nie zrób sobie głupoty! #

#Ja głupoty? Dobranoc Wade#

#No nie wiem dobranoc#

Wade mógł już ruszać górną częścią ciała, ale nadal był sparaliżowany w dolnej części. Więc na ostatnie wiadomości już odpisywał własnoręcznie. Peter odłożył telefon zawinął się w kulkę i leżał tak chwile się ogrzewając. Gdy Wade również leżał, ale bardziej skręcał się z bólu.
Kiedy wystarczająco zrobiło się mu ciepło tak w kocu wyszedł z pokoju i poszedł po cichu poszukać ciocie. Ciocia May siedziała w kuchni i robiła ciasteczka czekoladowe, które uwielbia jej mały chłopczyk. Z początku Peter chciał z turlać się po schodach, ale powoli zszedł po cichu i zjawił się równie cicho za Ciocią, którą objął.

-Wszystko w porządku? - spytała dość spokojnie gdy poczuła uścisk.

-Przepraszam ciociu.. -wy mruczał cicho i dał jej buziaka w policzek.

-Nie musisz przepraszać Peter - odrzekła cicho.

-Ale chce!

-Jest okej już?

-Tak musiałem trochę poleżeć..

-Rozumiem.

-Pomóc Ci, co w ogóle robisz?

-Ciasteczka dla ciebie twojej ulubione - odparła i uśmiechnęła się.

-Ooo nikomu nie oddam nikomu nikomu nikomu.. -mruknął i usiadł na krześle.

-Hehe wiedziałam, że poprawią ci humor!

-Może troszkę.. -uśmiechnął się lekko.

-To chociaż tyle - stwierdziła i robiła formy ciasteczek.

-Mogę też się trochę pobawić w formowanie ciasteczek?

-Oczywiście, że tak nie mam nic przeciwko tylko umyj łapki!

-Przecież są czyste nic nimi nie robiłem -mruknął pod nosem i odłożył koc na inne krzesło i poszedł umyć rączki.

-Nie sądzę, że coś robiłeś, ale wiesz wirusy i inne tego typu! (koronawirsuy)

-A mogłem robić, bawić się w błocie.. -umył ręce i wytarł je o ścierkę.

-A skąd je weźmiesz? - spytała.

-Piasek, woda i jest błotko, a jakie niby miało, by być abym się upaprał? -podszedł do cioci.

-No nie wiem - odparła- nie znam się na takich rzeczach.

-Ciociu noo nie miałem nic brudnego w rękach i proszę zmieńmy temat, bo chce z tobą zrobić te ciastka i trochę schować.

-Dobrze dobrze - powiedziała i zrobiła miejsce dla niego. - A jak sprawa z twoim "chłopakiem".

Peter przybrał na twarz rumieńców.
-Ciociu nie możemy się zająć pieczeniem tym ciasteczek?

-Możemy - powiedziała i kleiła ciasteczka.

-Poza tym ma swoje imię.. -mruknął cicho.

-Wade - powiedziała - wiem, że ma imię.

-Musisz tak okazjonalnie o niego pytać gdy naprawdę nie trzeba? -z jego twarzy rumieńce nie wchodziły.

-Po prostu dowiedziałam się, że mój Peter jest z związku - odparła - ile?

-Bo ci powiedziałem.. -mruknął cicho. -Co ile ciociu?

-Ile jesteście razem?

-To też jest ważne pytanie?

-Pytam się - odpowiedziała.

-No dobrze, więc będzie tak z niecałe.. -nabrał powietrza w płuca i popatrzył w sufit. -Będzie tak z dwa i pół dnia? -popatrzył na nią poważnie. Ciocia May spojrzała na niego i delikatnym szokiem, ale po chwili tylko pokiwała głową. -Po znajomości tak krótkiej i tak obwieszczam, że dwa dni to wystarczająco długo aby ci powiedzieć, że czuje się z nim jakbym był rok..

-Rozumiem - powiedziała spokojnie - widać, że bardzo przywiązałeś się do niego.

-Ale nie zostawię cię ciociu, jak coś przywiąże jego nogę rękę i głowę tu do barierki przy schodach, a reszta może być u pana Nick'a i będę miał na oku i ciebie i jego.. -uśmiechnął się lekko, a ciocia się zaśmiała.

-No nie wiem czy by tak chętny byłby na przykucie do barierki.

-Nie przeszkadzałby byłby cicho, chociaż wolę go całego i przytulasy, nie mówię, że przytulasy od cioci są złe, ale on ma takie fajne szerokie barki i wyglądam taki mały!

-Heh - pokręciła głową na boki - to już wiem dlaczego tak bardzo zależało ci na nocowaniu u Wade'a.

-Ale to był pomysł pana Nick'a, ja nic nie wiem.. -zaczął ulepiać formy z ciasta dużych serduszek.

-Oczywiście - powiedziała - czy Fury wiedział o was?

-Taak po dniu chyba sam się zorientował i specjalnie w pokoju Wade'a zamontował kamery, pffy..

-Hahahahaha - zaśmiała się - może i ja powinnam zanotować u ciebie?

-N-nieee to było by szaleństwo.. - zbladł gdy ciocia o tym wspomniała, wtedy nie mógłby się wykradać jako Spiderman na patrole ani nic innego.

-Dlaczego? Skoro Wade nie ma nic przeciwko kamerom - powiedziała.

-To była przymuszona wola, a ja nie chce kamer w domu ciociu, ja nie wywijam takich wybryków.. -wy marudził.

-Jakich wybryków? - spytała ciekawa.

-Na przykład psot w firmie pana Fury'ego..

-Dobra rozumiem - powiedziała z uśmiechem - mam nadzieję, że przeprosiliście Nick'a za swoje wybryki!

-Tak ciociu, poza tym czemu jesteście na ty... -burknął cicho.

-A dlaczego nie?

-Nie flirtujcie za naszymi plecami to będzie bardzo złeeee..

-Nie Peter - powiedziała - przeszliśmy na ty aby nie mówić per pan.

-Okeeeey, ale i tak będę miał was na oku.. -mruknął.

-Nie masz po co - powiedziała.

-Wy nas nie upilnowaliście, więc was na stare lata trzeba..

-Jesteście młodzi, więc was trzeba pilnować.

-Ja i może jestem młody, ale Wade jest starszy, jego nie trzeba pilnować więc tym samym mnie nie trzeba..

-Tak tak oczywiście - powiedziała - trzeba was tak czy siak pilnować.

-Czemuuu?

-Bo nie wiadomo na co wpadniecie!

-Na głupie pomysły, kłótnie i tego typu rzeczy.. -mruknął.

-Dlatego trzeba na was mieć oko - odparła.

-Dobrze rozumiem, ale w domu u nas zero kamer..

-No dobrze- powiedziała i uśmiechnęła się.

-Na pewno ciociu tego mi nie zrobisz? -ułożył na blaszce do pieczenia ciasteczka w formie serduszek i małe i duże.

-Nie zrobię - powiedziała i zerknęła na jego ciasteczka, które miały formę serduszek.

-No to pieczemy ciasteczka!

-Tak pieczemy te twoje serduszka - powiedziała.

-Bo chce serduszka aby je później połamać!

-Połamać na pół?

-Tak.. -powiedział uśmiechnięty.

-Jak wolisz - powiedziała i wzięła swą tackę z ciasteczkami i otworzyła piekarnik aby je włożyć do na grzanego środka.

-Łiii, to robimy dalej.. -poczekał aż kobieta przyjdzie i rozrobił kolejną porcje ciasta. Po chwili włożyła Pita tackę.

-A co chcesz robić Peter?

-No ciastka.. - wy mruczał.

-Jeszcze chcesz?

-Ale tu jest mało tych ciasteczek aby poczęstować Pana Nick'a i Wade'a, poza tym muszę zajrzeć jeszcze do pana Stark'a i tam też dla niego pewnie zostawić trochę o i jeszcze do szkoły wezmę dla MJ i Harry'ego dawno ich nie widziałem. -wymieniał.

-Dobrze zrobimy więcej - rzekła.

-Jeeeej dziękuję ciociu May!

-Nie masz za co - powiedziała i zaczęła wyciągać rzeczy na więcej ciastek.

-Mam za wszystko, ale ty o tym nie wiesz..

-Nie musisz za nic mi dziękować Peter.

-Ale chce cioci dziękować.

-Ale nie musisz!

-Ale chcee!

-Ale nie trzeba - rzekła - wyciągnij czekoladę z szafki!

-Ale chce i już idę...-wstał z krzesła i podszedł do szafki. Ciotka uśmiechnęła się i zaczęła przygotowywać wszystko na ciasteczka. Po chwili Peter dał cioci czekoladę o którą go prosiła.

-Otwórz i połam na kawałeczki!

-Już.. -zasiadł wygodnie na krześle i zaczął łamać na kawałki czekoladę i trochę się nią zajadając.

-Nie podjadaj widzę to - upomniała go.

-Ale ja nić nie wiem.. -mruknął z pełną buzią.

-Oczywiście - zaśmiała się.

-Mhmmm.. -połamał wszystkie kostki. -Juuuź!

-I ile z tego zjadłeś?

Zaczął wyliczać na palcach.
-Jedną kośtke..

-Na pewno?

-Tia, a cio ciociu?

-Nic nic - odparła - daj mi tą czekoladę - rzekła.

-Plosie baldzio.. -podsunął jej talerzyk i gryzł czekoladę.Spojrzała na niego kontem oka i pokiwała głową na boki.

-Wsyp do miski.

-Dobziu.. -wsypał do miski i czekał.
Ciocia zamieszała wszystko  i odstawiła do lodówki.

-Pięć minut i możemy robić kolejne ciasteczka.

-Mhmmm.. -kiwał głową i poszedł usiąść przed kuchenką. Gdy Ciocia usiadła na krześle. - Następnym razem będziemy robić ciastka z Wade'm i panem Nick'iem tylko bez flirtowania..

-Hahahah - zaśmiała się - nie flirtuje z nim!

-Zadzwonimy do Nicolasa, a bo Nicolas to, tamto.. Mhmmmm.. -popatrzył na ciocie.

-Daj spokój Peter!

-Z czym ciociu? -uniósł brew i oparł się o szafki.

-Nie flirtuje z Nick'iem.

-Uu zdrabniamy imiona facetów jacy się nam podobają, dobra ciociu no to co jest dalej? Może zrobimy ploteczki i pogadamy o Wade'dzie i panu Nicku przy ciastkach i herbatce hm?

-Peter mówię naprawdę nie flirtuje z ojcem Twego chłopaka!

-To bardzo źle zabrzmiało..

-Wiem - potwierdziła.

-To przynajmniej, że nie flirtujecie jesteś moją ciocią, ale ja nawet nie chce wiedzieć jakby to wtedy wyglądało pomiędzy mną, a Wade'm..

-Bylibyście jakby rodzeństwem? - zamyśliła się nad odpowiedzią.

-No właśnie kim bylibyśmy wtedy rodzeństwem? Ale musiałabyś ciociu być moją mamą, a jesteś ciocią!

-Ale Fury jest ojcem Wade'a - powiedziała - to bym musiała być jego matką. To ty byś był kuzynem?

-Jeju nie ważne ciociu to byłoby kazirodztwo, a ja chce aby Wade był moim chłopakiem bez żadnych komplikacji czy czegokolwiek.. -zrobił się cały czerwony.

-Heeh rozumiem dlatego też nie flirtuje z Fury'm.

-Dziękuję.. -schował twarz w dłoniach, aby ukryć palące rumieńce. Ciocia nic nie powiedziała tylko wyciągnęła z lodówki masę na ciastka, a Peter chwile tak siedział aż do ochłonięcia policzków.

-Kleimy następne Piter.

-J-już idę.. -wstał i podszedł do stolika.
Na co Ciocia się uśmiechnęła. Chłopak zasiadł i patrzył na stół i swoje ręce.

-To jak doszło do tego, że jesteście razem?

-Ciociu mam pomysł, zrób sobie listę pytań na temat mojego związku z Wade'm i jego wypytuj.. -był czerwony jak truskawka.

-Dobrze - odparła - spytam się wszystko.

-N- naprawdę? Uff.. -usiadł wygodnie na krześle.

-Ale jesteś pewien, że chcesz abym się pytała o takie rzeczy?

-Tak możesz się go pytać, nie powinien mi nic zrobić za to, że on będzie wykorzystywany do mówienia.

-No dobrze - powiedziała ciotka na co odetchnął, że nie musi być wypytywany. -Jesteś przygotowany na jutro?

-Przygotuje się za chwilkę, przecież szybko mi to schodzi..

-Wiem wiem tylko pytam - stwierdziła.

-No to odpowiadam.

-A czy Harry i MJ wiedzą o tym, że jesteś z Wade'm.

-Um nie. A powinni teraz wiedzieć?

-Nie wiem to od ciebie zależy, ale jesteś tak rozkojarzony, że szybko zrozumieją o czym myślisz.

-Powiem im jak minie przynajmniej tydzień.. -szepnął.

-Sami zaczną się ciebie wypytać.

-O co niby ciociu?

-O twoje zdezorientowanie.

-Będę tak się starał robić aby się nie zdezorientować..

-Powodzenia Piter skoro mówisz, a kleisz kolejne serduszko.

-Ciociu noo -zalał się rumieńcami. -Te serca są do połamania i zjedzenia.

-Oczywiście.

-No, a do czego innego?

-No nie wiem - odpowiedział.

-Do czego mogą być ciastka ciociu hm?

-Do jedzenia.

-No właśnie.. -mruknął cicho.

-Klej klej Peter.

-Kleje..

-To dobrze - odparła. Ulepił kilka dodatkowych serduszek zapewniając kolejną tacke. Ciocia May skończyła już kleić swoją tackę.

-A tamte upiekły się?

-Jeszcze chwilę - odparła patrząc się w stronę piekarnika.

-Dobrze, to pójdę się spakować.. -poszedł umyć ręce.

-A co chcesz na kolacje ? - spytała.

-Nie jestem głodny.. -poszedł do schodów.

-Na pewno?

-Jak zgłodnieje to przyjdę po ciasteczka..

-Dobrze.

Poszedł do pokoju by się spakować.
Ciocia zaś zaczęła wyciągać ciasteczka z piekarnika. Peter spakował książki, przewertował oczami zadania i działy i padł na łóżko i popatrzył na telefon. Wade nie napisał do Pita, bo leżał w łóżku próbując pozbyć się paraliżu. Pajączek schował telefon do kieszeni i zszedł do cioci. Ciocia właśnie wykładała ciastka na talerzyk.

-Mmm czy ja czuje moje ciasteczka! -powiedział Peter na schodach i spoglądnął zza barierki.

-Tak są już - powiedziała.

-Mmm taaaaaak.. -wy mruczał i szybko znalazł się przy cioci.

-Tylko uważaj, bo są jeszcze ciepłe - powiedziała i włożyła następne ciasteczka do piekarnika.

-Wiem o tym ciociu -mruknął i zaczął chuchać na ciasteczka.

-To dobrze, że wiesz.

-Ale wyglądają pysznie.

-I na pewno tak smakują.

-Ja o tym wiem.. -wziął jedno ciastko serduszko do łapek i zaczął je studzić.

-Smacznego- odparła.

-Dziękuję.. -powiedział i złapał za jeden kraniec serduszkowego ciastka i schował się za szafką i zrobił sobie zdjęcie i wysłał je Wade'owi aby narobić mu smaka na pyszne ciastka.
Ciocia udawała że tego nie zauważyła. - Am am am pyśne ciasteczka.. -marudził pod nosem i szedł na czworakach po kolejne.

-Peter jak człowiek się zachowuj!

-Amniam niam niam jestem głodną tarantulą, która jak nie dostanie pysznych serduszkowych ciasteczek wszystkich zjeee.. -dalej chodził na czworakach.

-Hahahaah - zaśmiała się.

-Pani ciociu May Parker proszę ze mnie się nie śmiać tylko mi dać ciasteczkooo..

-Weź sobie dziecko weź! - Peter wstał i wtulił się w ciocie.

-Dobzieeee.. -zabrał ciastko z talerzyka i zaczął jej chrupać za uszami z uśmiechem.

-Jak dziecko!

-Mhm, chce ciocia połowę serduszka? - pokazał kobiecie przed nosem ciastko.

-Nie dziękuję nie jestem głodna.

-Więcej dla mnie.. -zpałaszował drugą połówkę serduszka i uśmiechnął się do niej szeroko, a na obrzeżach ust miał kawałki czekolady i okruchy ciasta.

-Żarłok!

-Nie prawda.. -wytarł ręką buzie.

-Oczywiście.

-No nie prawda..

-Tak tak.

-No to idę jeszcze po hałasować do pokoju..

-Heh tylko bądź grzeczny!

-Nie będę!

-Dlaczego?

-Bo będę hałasował..

-No okej.

-Nie przeszkadza ci to ciociu?

-Nie oczywiście, że nie!

-Hałas? Od kiedy hałas  ci nie przeszkadza?

-Bo dziś mi nie przeszkadza.

-Bo?

-Bo tak!

-Ciociuuu...

-Tak?

-Czemu mi pozwalasz, dobra idę oglądać jakieś filmy dla dorosłych..

-Spróbuj tylko!

-Okej.. -zaczął biec do pokoju po schodach. Zaś Ciotka pokiwała głowa na boki z niedowierzaniem.

-Żartuje nie chce na to patrzeć.. -zatrzymał się w połowie drogi na schodach i popatrzył na telefon, pusto, uznał że Wade śpi więc powolnym krokiem udał się do pokoju.

3672 słów

Co będzie z Wade'm?
Co zrobi Peter?
Czy coś się wydarzy?

Wybaczcie, że wczoraj nie było rozdziału ale jest dziś!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro