Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Czy coś z tego będzie?

-Wiem- mruknął i złapał za jego podbródek i złączył ich usta w niepewnym pocałunku. Pete odwzajemnił również nie pewnie muskając dolną wargę Wade'a , który zamruczał i patrzył w oczy Pita.
Pajączek zaczął coś markotać w usta najemnika. Zarumieniony nie chętnie odsunął się od ust Deadpool'a i popatrzył na niego.

-Miało być troszkę i po przyjacielsku..

-Było - uśmiechnął się do niego i oblizał usta.

-Mhm.. -kiwnął głową, dalej zarumieniony. -N-nie zepsuło to przyjaźni pomiędzy nami? -spytał cicho i nie pewnie.

-Nie Pitiś- powiedział i wtulił się w niego.

-To dobrze.. -odetchnął z ulgą i pozwolił mu na przytulenie. Wade uśmiechał się delikatnie i tulił w pajączka.  -To będzie dalej trening czy już nic? -spytał.

-A chce ci się?

-No właśnie nie za bardzo.. -mruknął w tulając się w jego szyję.

-To możemy sobie odpuścić.

-I co będziemy robić? Jest jeszcze sporo czasu zanim pójdę.

-Możemy się zdrzemnąć, pochodzić po Helicarrierze...

-Czyli spanko w hamaku, a później spacer po statku? Może być -ułożył się na nim wygodnie.

-Dla mnie też pasuje- powiedział.

-Dziękuję.. -szepnął i ziewnął chowając twarz w jego szyi.

-Nie masz za co- ziewnął i zamknął powieki.

-Za wszystko.. -wy mruczał w jego szyje.

-Śpij - mruknął.

-Z tobą, chętnie...

-To dobrze- wy mruczał.

Pete wtulony leżał w ramionach Wade'a i powoli zasypiał zaś Wade wtulał w siebie pajączka i cicho po mrukiwał. Spidey był zadowolony jak nigdy, że ma kogoś tak bliskiego jak Wade, z jednej strony nawet podobał mu się ten niewinny buziak, ale z drugiej strony bał się. Gdy Wade cicho po mrukiwał i cieszył się, że znalazł przyjaciela, któremu ufa nad całe życie i zrobił wszystko aby go chronić.
Pajączek po kilku dobrych minutach odpłynął i grzecznie spał, a chłopak opatulił bardziej pajączka swymi ramionami i również usnął.
Kołysali się na pajęczym hamaku i słodko spali, dla Peter'a był to wyczerpujący dzień, ale zarazem pełen niesamowitych doznań.

Trochę wcześniej w innym miejscu

Rada zebrała się ponownie aby omówić temat Wade'a oraz kilku innych przestępców. Kolejne zebrania wyglądały tak samo tylko z każdymi spotkaniami Nick zbierał większą populację na swoją stronę, najgorzej mu było przemówić głównego Radnego, który był wkurzony tym, że co raz więcej jego ludzi popiera Fury'ego .Właśnie odbywała się narada o innych przestępców, którzy od razu dostawali swoje wyroki, a następnie miała być sprawa Wade'a. Fury pisał do Clint'a i do Wdowy i nikt mu wcześniej nie odpisał, a teraz nie mógł spojrzeć na telefon, bo siedział w sali obrad.

-A więc ustaliliśmy co robimy z przestępcami, ale został jeszcze jeden...Co robimy z Deadpool'em!?

-Dalej główna Rada chce go zabić, ustalaliśmy przecież przez mnóstwo spotkań, że należy mu się szansa, może i zabił tysiące osób, ale to były gangi...-odezwał się Fury

-Popieram Pana Fury'ego! - powiedziała młodsza z kobiet- Deadpool nie jest takim mordercą jakiego opisują ludzie- rzekła.

-Co nie oznacza, że jest tak samo winny jak inni!

-Czy nie widzi pan, że dla niego nie ma innego miejsca jak zgarnianie mafii, gangów, handlarzy broni i narkotyków? Gdyby nie on, byłoby ich znacznie więcej, nie zabija przypadkowych osób, zabija tylko innych morderców i tego typu gangi -wytłumaczył Nick. -Nie chciałby pan, aby zaprzestali morderstw, żeby było ich znacznie mniej?

-Ludzie nigdy nie przestaną robić takich rzeczy! A zabijanie to nie jest wyjście! - powiedział.

-A gdyby był po naszej stronie i zaprzestał morderstw tylko łapał, by innych? Jak.. tak będzie razem ze Spiderman'em łapać przestępców to nie jest zły pomysł, a Człowiek Pająk mógłby go przynajmniej upilnować aby nikogo nie zabijał, z anty zrobić bohatera, niech pan dobrze się zastanowi byłby plus w gronie mścicieli!

-Fury jeśli się nie mylę trenowałeś go na 'bohatera' ale jak widać stworzyłeś potwora do zabijania!

-Popieram - powiedziało kilka radnych.

-Ty stworzyłeś tego mordercę! - powiedziała prawa ręka głównego Radnego.

-On nie jest potworem, on chce tylko pozbyć się tych, którzy zrobili mu krzywdę, a jaką drogę wybrał to moja wina, przyznaje się. Ale na pewno nie jest potworem za jakiego go macie!

-Był twoim podopiecznym ty zawiodłeś po całości! Jesteś równo winny tego, że on zabijał! I nie mieszaj w to Spider-Mana, bo to nie winny chłopak.

-Wspomniałem o nim tylko, że mógłby odzwyczaić Deadpool'a zabijania -powiedział cicho. -Jeżeli ja też jestem winny, to ja chce ponieść za niego i siebie całą karę, jeśli mu nie dajecie wyboru do życia.. -wstał, a wszyscy za szokowali się na odpowiedź Fury'ego.

-Jesteś pewien, że chcesz zginąć za tego bachora?

-Nie macie prawa go wyzywać, obrażać, ubliżać mu ani cokolwiek innego. Jestem jego ojcem i chce go chronić, nawet jeśli jego droga wcale do szczęśliwych nie należała! Jestem z niego dumny jak z własnego syna...

-Jestem za uniewinnieniem! - powiedział młodszy Radny.

-Na również- odparła kobieta.

-Popieram - rzekł jeszcze jeden zaś reszta nie wiedziała co zrobić.

-Główny Radny powiedział prawdę, czego wy jeszcze chcecie. To ja zawiniłem i powinienem ponieść pełne konsekwencje za swojego podopiecznego, ja nie on!

-Jedyny człowiek, który potrafi okiełznać jego jesteś ty Fury! Jeżeli ty zginiesz on może być bardziej niebezpieczny niż dotąd- odparł młody mężczyzna.

-Jego nie trzeba 'okiełznać' teraz to już jest niepotrzebne, skoro i tak jest bezsilny, poddał się, ale po co ja wam to mówię jak nie wierzycie w niego... -westchnął ciężko. -Podjąłem decyzje!

-Fury - powiedział główny Radny - nie zezwalam na to...

-A ja nie zezwalam na śmierć mojego syna -stwierdził prosto i zwięźle. Gdy Główny Radny patrzył się w Fury'ego.

-Podaj choć jedną osobę, którą nie zabił i oszczędził.

-Miał okazję zabić Czarną Wdowę, ale posłuchał Spidermana i tego nie zrobił i poddał się aby zostać złapanym do więzienia. Przez większość swojego czasu spędzał na siedzeniu z starszą ślepą kobietą, opiekował się nią i utrzymywał, nawet w celi ma kota, bo się za nim pupil się stęsknił i chciał być niego blisko. Poza tym został zaatakowany przez jednego z agentów i musiał mieć operacje po moim odjeździe z helicarrieru... - Główny Radny milczał i zastanawiał się nad tym co zrobić. -I może nawet jeśli przez was jest postrzegany przez potwora ja w nim widzę jednego i tego samego dobrego syna... -dopowiedział Nick.

-On się wypowie...

-Kto ma się wypowiedzieć? -spytał niepewny.

-Deadpool - powiedział.

-Rozumiem, kiedy z nim chciałaby Rada rozmawiać?

-Jak najprędzej się da- odparł- daję Ci szanse mnie przekonać - rzekł- oraz resztę, możesz zaprosić kilku ludzi którzy też się wypowiedzą! Ale ty nie masz wtedy prawa z nimi mówić.

-Mam Deadpool'a razem z eskortą kilku osób zaprosić tu, czy Rada sama poleci na helicarrier i kazać agentom aby przygotowali salę? -kiwnął głową, że rozumie wszystko co mówił główny Radny.

-Tutaj- odparł i wstał - masz dzień - rzekł - zamykam dzisiejsze zebranie - powiedział i wyszedł.

-Dobrze.. -wziął swoje rzeczy i wyszedł z sali, i tak wystarczająco czuł na sobie wzrok wszystkich zebranych.

-Jeśli chcesz mogę zeznawać aby pomóc Deadpool'owi - powiedziała młodsza kobieta, która wyszła za nim.

-Dziękuję Pani, byłbym bardzo wdzięczny, na razie mam w głowie tylko 3-4 osoby -westchnął. -Oby podopieczna Spidermana pozwoliła mu wyjść z domu na cały dzień i opuszczenie lekcji to nie będzie przecież taka prosta i szybka rozmowa...

-Nie będzie - powiedziała - Radny będzie bawił się jak w sądzie... I on wyda decyzje.

-Chciałbym, jeśli będzie naprawdę źle żeby padło na mnie niż na niego...

-Chcesz naprawdę zginąć za niego?

-Jest moim synem, chce mu pomóc, bo nie mogłem mu wcześniej pomóc.

-Egh to nie twoja wina Fury, każdy podąża własną drogą!

-Wiem o tym, ale to przeze mnie zbłądził chce aby inni mu pokazali właściwą drogę tą, której ja mu nie mogłem pokazać...

-Każdy popełnia błędy Fury! - powiedziała - I z pewnością Deadpool żałuje!

-Wiem, chciałbym w końcu wiedzieć czy żyją ale chyba wszyscy śpią na razie... -wyciągnął telefon i zero wiadomości. -Dałem zaufanie Deadpool'owi, miał trenować Pająka...

-Na pewno nie chce cię zawieść - powiedziała - może napisz do niego? W końcu on ma telefon czyż nie?

-Cóż zawsze można spróbować.. -stwierdził i napisał do najemnika.

#Dobry wieczór, Wade. Chciałem spytać czy na helicarrierze wszystko w porządku, ani Clint ani Natasha mi nie odpisuje, gdybyś coś wiedział daj mi znać, martwię się o was.
P.S-Jak treningi? #
Znów wyszli na taras.

Wade'a obudziły wibracje telefonu. Uwolnił jedną dłoń od Pita i spojrzał na telefon, który miał w kieszeni.

#Cześć piracie! Wdowa śpi tak samo jak i Clint... Trening nawet dobrze😅 z pajączkiem odpoczywamy #

Wade zrobił zdjęcie z góry wdowy jak śpi na ławce i załączył z wiadomością.
Pete jeszcze bardziej się wtulił w Deadpool'a czując jak się wierci.

#To wyjaśnia dlaczego nie odpisują. #
Zerknął na zdjęcie i zmarszczył brwi.
#Gdzie ty siedzisz? #

Wade wtulił go w siebie jedną dłonią i starał się nie ruszać.
#W hamaku? Z Pitem? 😅#

#Ale w helicarrierze nie ma żadnych hamaków 🧐. Aż tak bardzo wymęczyłeś jak ostatnio Peter'a?#

# Hmmm to teraz już jest 😅# odparł i zrobił zdjęcie hamaka i pajączka jak się do niego tuli.

#Z pajęczyny? Sprytne. Co zrobiłeś ostatnio Spidermanowi, że się tak do ciebie 'klei'? #

Spidey ugryzł lekko Wade'a w szyję gdy ten za bardzo dla niego zaczął się kręcić. Wade jęknął cicho i przez chwilę się nie ruszał.

#Ja?? Nic ¯\_(ツ)_/¯ tak po prostu się 'klei'#

-Nie możesz już spać.. -miauknął Pete i schował twarz w jego klatce piersiowej.

#Bo zacznę was o coś podejrzewać. Mniejsza Natasha bardzo ci dokucza? #

-Zaraz pójdę odpisuje tacie śpij sobie jeszcze- powiedział i wtulił go w siebie.

#Nie ma nas o co podejrzewać jesteśmy tylko przyjaciółmi! Tak.... Wygadała sobie z Clint'em, że jesteśmy z Pitem gejami! #

-Ooooo.. -ziewnął. -Co u pana Nicka? -spytał cicho.

#No ja tam nie wiem co się dzieje, ale mam podgląd kamer na cały helicarrier, więc nawet nie próbujcie niczego głupiego
ヾ(❀╹◡╹)ノ゙❀~#

Wade zdretwiał.
-A chuj z tym- mruknął do siebie ledwo słyszalnie. -Nawet dobrze - powiedział Pitowi.

#Ale tato! Ja nic głupiego nie robię! #

-Nie przeklinaj Deady.. -mruknął. -To dobrze, już idziemy spać dalej?

#Ty dobrze wiesz o co mnie chodzi ヾ(❀╹◡╹)ノ゙❀~ podziękuj Natashy za pomysł#

#Jaki pomysł? 😳! I nie wiem o co ci chodzi! #

-Przepraszam Petey , już za chwilę - powiedział Wade.

#Nie. Molestuj. Petera. Nie. Jest. Pełnoletni.
ヾ(❀╹◡╹)ノ゙❀~ #

-Dobrze, a która w ogóle godzina?

-15:40- powiedział.

#Nie molestuje!!!! I wiem, że jest niepełnoletni! #

-Jeszcze chwilkę.. -ziewnął.

#Poźniej pogadam z Clint'em, bo jest ważny temat. A teraz odpoczywajcie przylepy
ヾ(❀╹◡╹)ノ゙❀~#

#Yhym to dobranoc jeszcze tato 😴# napisał i odłożył telefon do kieszeni. Wtulił w siebie pajączka i schował twarz w jego barku.

#Dobranoc śpiochy ☺️#
Nick schował telefon i patrzył w krajobraz.

-Cieszę się, że czas się zatrzymał.. -Pete musnął ustami jego szyję.

-A zatrzymał? - spytał i zamruczał.

-Dla mnie tak... -uśmiechnął się szeroko i ziewnął.

-To dobrze- mruknął i wtulił się w szyję pajączka.

-Co tata od ciebie chciał? -polizał jego rzuchwę.

-Pytał się dlaczego nie odpisują - mruknął.

-Oh okejka.. -wy mruczał i dalej go lizał. Wade cicho jęknął, ale nie przeszkadzało mu to. -Mmmm.. -mruczał i położył w końcu głowę na jego barku i się uśmiechnął.
Wade wtulił się w jego szyję i cicho mruczał. -Czy może być tak cały czas? -spytał cicho.

-Może będzie- wy mruczał i pocałował go w szyję i zamknął oczy. Pajączka przeszły przyjemne dreszcze i oddał się ciepłym ramionom Wade'a.

-Chyba cię lubię bardzo..-wymamrotał pod nosem.

-Ja ciebie też - wy mruczał i ziewnął.

-Cieszę się -położył policzek do policzka Deadpool'a i zamknął oczy. -Idum spanko jeszcze...

-Zgadzam się- mruknął i wtulił się w Pita. Pajączek i najemnik gdy zasnęli, spali dobrych 2,5 godziny jeszcze. Clint obudził się o 17 i spojrzał na telefon.

#Co się dzieje Fury? #

Nick akurat siedział w swoim lokum i przeglądał papiery gdy dostał SmS'a od Hawkeye'a.

#Jest sprawa, Deadpool i parę osób od których dostanie poparcie musi się znaleźć jutro tu przed Radą#

#Obowiązkowe? # zapytał.

#Tak, chciałbym abyś to był ty i Wdowa oraz Peter, wiesz kto jeszcze mógłby zeznawać? #

#Nie wiem... Chociaż doktor, który pilnował stanu Wade'a mógłby#

#To spytaj go, potrzebuje naprawdę dobrych ludzi do przekonania Rady #

#Rozumiem i spytam go#
Napisał i wstał z łóżka.
# O której jutro mamy być? I co powiedzieć ciotce Pita? #

#Tony zawsze załatwiał Peter'owi w szkole i z ciotką te sprawy ja nie za bardzo wiem jak się za to zabrać. Jutro około 10 powinno być dobrze, nie wiem nawet co was będą pytać, bo nie będę mógł się z wami spotkać, ta sprawa jest coraz cięższa#

#Rozumiem poproszę Tony'ego aby napisał ciotce co i jak oraz zwolnienie z szkoły. Czy mam informować Wade'a o tym czy lepiej aby nie wiedział? #

#Musi wiedzieć, bo jako pierwszy albo ostatni będzie brany pod pytania Rady #

#Rozumiem#
Odpisał i ruszył do sektoru szpitalnego.

#Dziekuję za wszystko Clint#
Westchnął pod nosem, cieszył się że podjął taką, a nie inną decyzje.

#Nie masz za co Fury#
Napisał i wysłał i wszedł do gabinetu gdzie doktorzy przebywają. Fury siedział spokojnie w swoim pokoju przez pewien czas. Lekarz Wade'a siedział przy stole i podpisywał różne papiery odnośnie pacjentów, a reszta po prostu siedziała i rozmawiała.

-Mogę cię prosić? - spytał Clint, doktora, a on podniósł głowę znad papierów.

-Hawkeye, pewnie co się stało? -zamknął teczkę z papierami i wstał.

-Chce spytać jak stan Wade'a i o coś jeszcze, ale nie tu - rzekł.

-To może się przejdźmy.. -zostawił papiery w swojej szufladzie i wyszli z pomieszczenia. -Wade jest z nim całkiem w porządku, tylko powinien jeszcze trochę odpoczywać.

-Rozumiem, ale w stresującej sytuacji nie powinno mu się nic stać z płucem?

-Nie skądże, jego regeneracja powinna powoli sama działać to kwestia kilku godzin naprawdę, powinien wszystko znosić normalnie. A czemu w ogóle miałby się stresować?

-Rada zdecydowała, że już jutro wyda wyrok... Kazali Fury'emu zebrać kilka ludzi aby móch jakoś go ochronić, ale nie sądzę, że główny Radny chce słuchać...

-I chcesz żebym poszedł? -spytał spokojnie.

-Fury chce i prosi...

-Spróbuję co w moich siłach, Wade jest całkiem dobry, może jakiś nie najlepszy, bo ma za sobą te wykroczenia, ale na żaden najwyższy wyrok nikt nie zasługuje... - powiedział spokojnie.

-Wiem -powiedział i kiwnął głową - Powiem ci później co i o której wylatujemy- rzekł.

-Dobrze.. -kiwnął głową. -Jak jesteśmy nie daleko sali to zostawię mu tabletki i wrócę do reszty...

-Okej - powiedział i kiwnął głową.

#Tony załatwisz usprawiedliwienie dla młodego na jutro do szkoły i ciotki? #

Weszli do pustej sali, nie całkiem pustej, bo Demon leżał rozleniwiony na całym łóżku. -Kot wszystkich zjadł... -stwierdził lekarz.

#Dla Peter'a pewnie, ale ciotki jakie usprawiedliwienie dla niej? # odpisał Hawkeye'owi Ironman.

#Nie wiem Fury kazał coś jej dać, bo jutro młody ma jechać wraz Wade'm i mną oraz Natashą do Rady#

-Są na sali treningowej- powiedział Clint.

-Aa to wyjaśnia..czekaj Co?! Mam nadzieję, że pacjent nie ćwiczy, bo dostanie po łbie ode mnie! -zostawił tabletki i wybrał się na salę treningową.

#Powodzenia życzę i wymyślę coś 🙂#

#Okej dzięki Tony#

-Nie wiem czy ćwiczy- powiedział Clint. Po kilku minutach drogi stanął przed drzwiami sali treningowej i wpisał kod, lekarz również go znał będąc stale wzywanym gdy ktoś sobie coś zrobił podczas treningu. Wade spał wtulony w pajączka i cicho drzemał. Lekarz zobaczył tylko śpiącą Wdowę i zaczął szukać reszty aż w końcu zaczął budzić kobietę.
-Pani Natasho co pani zrobiła z dzieciakami.. -wy marudziła pod nosem odwracając się do lekarza.

-Na hamaku- mrukła nieprzytomnie i zaczęła się budzić. Doktor zaczął się obracać i szukać hamaka aż spoczął wzrokiem na bujającej pajęczynie z dwoma postaciami. Wade drzemał i cicho mruczał przez sen.

-Teraz żeby na nich nie patrzyć zaszyli się pod sufitem? -lekarz potarł skronie.

-Jak widać- powiedziała Wdowa i ziewnęła.

-Hehehe pomysłowe - stwierdził Clint.

-Żadne pomysłowe, a jak zejdą, po drabinie, której nie ma takiej wysokiej? -spytał lekarz.

-Pajęczyną- powiedziała Wdowa - jak tam weszli to i zejdą!

-A pani aż odpłynęła z nudów?

-Bardziej z tego, że nie spałam w nocy - powiedziała.

-Natasha jutro spotkanie u Rady mają podejmować decyzje - powiedział Clint.

-Dobra porozmawiajcie na spokojnie i pilnujcie ich...-medyk opuścił salę treningową.

-A wiadomo coś więcej czy tylko, że jest spotkanie? -spytała kobieta i poprawiała trochę włosy.

-Tylko spotkanie i mamy zeznawać podobno - powiedział.

-Boje się, że nie będę o tym bałwanie umiała cokolwiek dobrze powiedzieć...

-Egh - westchnął - ja też nie wiem - rzekł - ale pajączek nie będzie miał kłopotów.

-Oj pewnie tak.. -uśmiechnęła się.

-Heh - Clint uśmiechnął się.

-Dobra trzeba ich stamtąd zdjąć..- ziewnęła.

-Piter, Wade!!!! - krzyknął Clint.
Wade niechętnie otworzył oczy.

-Moje uszy.. -wy marudziła Wdowa.
Pete tylko jeszcze bardziej schował twarz w szyję Wade'a, który nie chciał wstawać ani nie chciał puszczać z ramion Pita.

-Wstawać!

-Śpimy jeszcze? -spytał Peter najemnika.

-Chciałbym - mruknął Wade - ale chyba coś ważnego jest- powiedział. -Co chcesz Clint ? - spytał chłopak.

-Zejdźcie mam dla was coś do powiedzenia!

-Już się boję.. -ziewnął Pete i usiadł i zaczął poprawiać włosy.

-Minie wieczność.. -stwierdziła Natasha i rzuciła nożem w jeden kant hamaka powodując, że pająk i najemnik za plątali się w sieci i zwisali w kokonie w powietrzu do góry nogami. Gdy Wade spojrzał w dół na Wdowę.

-Ty chcesz nas zabić?!!!

-Nic, by wam się nie stało Clint, by was łapał..

-Tak oczywiście! - burknął mężczyzna.

-Jak się uwolnimy teraz Petey? - zapytał pajaczka z którym dzieliły go milimetry od jego twarzy.

-Nie mam pojęcia.. -był cały czerwony.

-Ja was uwolnię -mruknęła Wdowa i wzięła krzesło aby dosięgnąć do nich.

Wade był delikatnie zarumieniony  i patrzył się w oczy Pita czekając aż Wdowa ich uwolni.

-To był zły pomysł spać na hamaku z pajęczyny.. -szepnął, a kobieta stanęła na krześle i była wystarczająco wysoko aby ich uwolnić, ale musiała dodać swoje trzy grosze, bo by nie była sobą. 'Przypadkowo' przysunęła ich twarze blisko, że stykali się nosami i byli blisko ustami.

-Yhym- mruknął Wade i zarumienił się jeszcze bardziej przez wdowę. - u-uwolnisz nas c-czy będziesz się świetnie bawić?

-Noo całujcie się, wiem że po to poszliście pod sufit -marudziła.

-Wcale nie! - burknął i zarumienił się jeszcze bardziej gdyż tak naprawdę to się jakby całowali. Pete w ogóle się nie odzywał był aż nad czerwony i nie mógł wydusić z siebie słowa.

-Jeśli nie, to czemu jesteście czerwoni jak truskawki? -uniosła brew.

-Bbo tak- mruknął.

-Mmmmhmm.. -dalej była na swoim.

-Wypuść nas!

-Natasha puść ich - wtrącił się Clint.

-Zaaaraz..- Zaczęła ich huśtać.

-Ciociuuuuu- powiedział Wade.

-Taak? -spytała.

-Chcemy iść już.. -powiedział cicho Peter stykając się nosem z Deady'm.

-Chcemy! - powiedział Wade, a ona zatrzymała ich.

-Dobra koniec zabawy.. -przewróciła oczami. -Na pewno nie będzie buzi?

-Nieee będzie! - mruknął Wade.

-Puść ich Wdowo! - powiedział Clint.
Rozcięła sieć. Petey aby nie upaść na twarz złapał się rozciętej sieci i dalej trzymał Deadpool'a i zwisali nad ziemią.

-Jesteście nudni!

Wade patrzył w dół.
-Czy możesz mnie puścić ? - spytał pajączka.

-Mhm.. -kiwnął głową i postawił go na ziemi i sam zeskoczył obok niego. -Wybacz...

-Nie szkodzi- powiedział i podrapał się po karku. -To o co chodzi wujku Clint?

Pete stanął za Wade'm.
-Rada chce cię przed sobą, chcą wydać ostateczny wyrok -powiedział spokojnie Hawkeye. -Ale nie tylko ty jesteś wzywany, ja, Natasha i Peter też bierzemy jeszcze medyka, każda osoba, która może zeznawać w twoim imieniu się liczy...

Wade aż zbladł i zrobiło mu się słabo.
-A-ale wyrok miał być ww czwartek - wyjąkał.

-Będzie jutro po przesłuchaniu wszystkich razem z tobą...  - Wade usiadł sobie aż z tego wszystkiego.

-Ej spokojnie będzie dobry wynik, pan Nick ich przekona, a może już to zrobił.. -Pajączek kucnął przy nim.

-Yhym- mruknął i schował głowę w kolanach... Myślał, że ma jeszcze z dwa dni do wyroku i może jeszcze pożyć.

-Uwierz w siebie Deady.. -Pete poklepał go po ramieniu. Wade nic nie powiedział po prostu się załamał. Nie chciał umierać, ale też nie chciał mówić przed Radą.

-Nie umrzesz, nie pozwolimy na to.. -Parker wtulił Deadpoola w swoje ramiona. -Nie możesz umrzeć...

Wade wtulił się w Pita i powstrzymywał wszystkie emocję w głębi siebie. Chłopak zaczął delikatnie głaskać po plecach najemnika. Naprawdę nie chciał aby odbierali życie Wade'owi. Clint'owi zrobiło się żal dzieciaka widząc go w takim stanie emocjonalnym.

#Wade nie za dobrze przyjął do siebie informacje o wcześniejszym wyroku #
Napisał do Fury'ego, który właśnie szedł korytarzem aby odpocząć od tego wszystkiego. Kiedy dostał SmS'a zamiast odpisać on zadzwonił do Clint'a.

-Daj mi Wade'a do telefonu.. -od razu powiedział i skierował się z powrotem do pokoju.

-Już - powiedział - Wade do ciebie - powiedział i dał mu tel choć najemnik zbytnio nie chciał mówić.

-Hm? - mruknął do telefonu, a Pajączek zostawił Deadpool'a i poszedł usiąść na krześle.

-Wade spokojnie nie martw się, Rada tylko chce cię zobaczyć i spytać o kilka rzeczy, jak na przesłuchaniu w komisariacie. Po pytali cię i poszedłeś, dasz sobie z tym radę. Chciałbym jednak żebyś mówił całą prawdę nawet jeżeli będzie musiała cię boleć, wyjdziesz z tego, słyszysz, wyjdziesz, ja tego dopilnuje...-Nick próbował go uspokoić. Jednakże Wade przełykał ślinę nerwowo i słuchał ojca. Jego głos go delikatnie uspokajał, ale nie na tyle aby być całkowicie spokojnym.

-Yhym- mruknął niepewnie nie mogąc nic z siebie wydobyć.

-Co mam ci powiedzieć żebyś się tak nie martwił, oni ci takich rzeczy jutro nie powiedzą i tak wystarczająco im pod padłem broniąc cię za wszelką cenę.

-N-nie mmusiałeś- powiedział słabo.

-Ale chciałem i nadal będę bronił tego, że twoja śmierć będzie bezsensu i nie należy ci się.

-Yhym- mruknął z brakiem przekonania.

-Ciesz się wszystkim co jest wokół ciebie, nie smuć się. -próbował go pocieszyć. -Naprawdę chce cię uratować.

-Wiem - pociągnął nosem.

-A jak coś się zepsuje to i tak nie masz się czym martwić Wade, wziąłem wszystko na siebie. Więc i tak być musi dobrze być...

-Dlaczego?!! To nie ty jesteś winny!

-Będę musiał powoli kończyć, może spotkamy się po tym wszystkim jeśli mi pozwolą... -siedział u siebie.

-Nie chce abyś się poświęcał za mnie! - powiedział płaczliwym głosem.

-Też cię kocham synu... -westchnął. -Nie zaprzątaj sobie tym głowy. To moja decyzja...

-Ale to ja jestem winny nie ty! Nie zasługujesz na taki los!

-Chce chociaż raz w życiu coś dla ciebie dobrego zrobić.

-Ale zrobiłeś tato - powiedział, a z jego oczu zaczęły cieknąć łzy.

-Widocznie za mało. Chce zrobić wszystko abyś był szczęśliwy, poza tym jutro to tylko jest pogadanka z Radą będzie okej...

-Ale nie chce cię stracić - powiedział przez płacz.

-Nie stracisz, będzie to jakoś zobaczysz.

-Yhym- mruknął i pociągnął nosem.

-Hej nie płacz nie masz po co...

-Będę - powiedział pozwalając łzom lecieć.

-Ale wszystko będzie w porządku słyszysz, masz Clint'a i Natashe, cały Helicarrier, Peter'a, nie martw się...

-Yhym- mruknął i przetarł dłonią łzy.

-Rada jeśli dalej tak będzie na ciebie cięta to nie da mi wyboru..

-A-ale p-po co chcesz za mne!

-Bo dalej traktuje cię jak syna Wade..

-Jja wiem - wyłkał - ale ja nie chce...

-Miałem ci tego nie mówić, ale wolałem cię uprzedzić niż później miałbyś mnie wyzywać czy coś...

-Dlaczego miałbym to robić??

-Nie wiem podałem przykład...

-Przepraszam - powiedział i wybuch cichym płaczem.

-Za co głuptasie? Przyjdź spokojnie do Rady i zachowuj się grzecznie tylko o tyle cię proszę... -Nick ciężko westchnął.

-D-dobrze- powiedział.

-Wyspałeś się chociaż? Nudzisz się bardzo? -zmienił temat.

-Wyspałem - mruknął i próbował powstrzymać łzy, a Clint'owi łamało się serce widząc płaczącego Wade'a.

-Natasha dalej cię wyzywa i ci grozi? -spytał.Wdowa dała upust emocjom i nad miarom wypowiadanych słów przez Deadpool'a, była dla niego nie miła, ale nie chciała aby ktokolwiek przypłacił życiem. Peter po cichu dawno wyszedł, nie chciał widzieć zapłakanego Wade'a, ani nie mógł przyswoić myśli, że ma być jutro jego wyrok. Nie chciał tracić przyjaciela przez jakieś prawo Rady. Poszedł do sali gdzie były jego rzeczy, założył maskę i na stoliku zostawił dla najemnika rysunki.

-Ne - mruknął Wade patrząc się w swoje nogi. Clint widział po chłopaku, że jego stan emocjonalny jest naprawdę na włosku, lecz zauważył, że Peter wyszedł i ruszył na poszukiwanie go.

-To dobrze, przynajmniej się oduczyła -uśmiechnął się lekko. -Co będziecie teraz robić?

-Ne wiem - mruknął i westchnął cicho.

-Odpocznij przed jutrzejszym spotkaniem, nie na rozrabiajcie z Demonem kocham was Wade...

-Ja ciebie też - powiedział i pociągnął nosem.

-Nie płacz, nie warto.. -pocieszał go.

-Nnic na to nie poradzę - odparł.

-Ja też nie mogę, przytul wszystkich za jednym razem. Tak będzie lepiej...

-Yhym i nie chce abyś dla mnie się poświęcał!

-A ja chciałbym abyś żył normalnie.

-A ja, że ty byś żył...

-Cały czas żyje Wade!

-Wiem - mruknął i pociągnął nosem.

-Więc się nie zamartwiaj, dobrze?

-Yhym- mruknął.

-I tak dobrze wiem, że będziesz.. -westchnął jaki i Wade, który przymknął powieki. -Odpocznij dobrze to zrobi dla ciebie, nie będę wam przeszkadzał. Powiedziałem co miałem przekazać.

-R-rozumiem- powiedział cicho.

-Do jutra synu...

-Pa tato - pożegnał się cicho.

-Pa.. -Nick nie chętnie musiał się rozłączyć.

4041 słów

ość smutny koniec... Rozdziału.

Co się wydarzy?
Co zrobi Deadpool?
Jaka będzie decyzja Rady?

Serdecznie zapraszam do pozostawienia po sobie śladu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro