Aby dotrzymać danego słowa
Fury siedział i myślał co zrobić z agentem, który zrobił krzywdę jemu "synowi".
Wade miał ciężki oddech i próbował być cicho. Ojciec chłopaka nie wiedział co miał robić, więc chodził w kółko.
-Nie przejmuj się piracie- syknął.- T-to nic takiego.
-Będę się tobą przejmował Wade..
-Po co? Tym razem słabiej oberwałem.
-Czyli to nie pierwszy raz?!
-Eeeeeeeeee.
-Gadaj, ale już!
-Może?
-No nie wierze po prostu masakra..
-Nie rozumiem- mruknął.
-Czemu wcześniej mi nie mówiłeś! -potarł skronie.
-Po co?
-Wade, ja się martwię o ciebie, przepraszam, że ci tego nie mówię ani nie pokazuje, ale tak naprawdę jest...
-Wiem- mruknął - ale potrafię sobie dać sam radę!
-Wiem, ale uh błagam cię bez swojej regeneracji źle wyglądasz -westchnął.
-Heh gorzej być nie będzie- mruknął i zaśmiał się cicho.
-Ma nie być, nikt więcej cię nie będzie dręczył..
-Yhym- mruknął.
-Trudno chociażbym się teraz postawił Radzie nie będzie ciebie nikt dręczył...
-To nie dręczenie!
-Tylko?
-Eeee jeszcze nie myślałem co to?
-Dręczenie, znęcanie i wyżywanie!!!
-Może- mruknął.
-Ehhh.. -westchnął Fury.
-Nic takiego mi się nie stało- powiedział.
-Nie?! -wstał i zaczął robić kółka.
-Nie?
-Nie denerwuj mnie Wade! -potarł skronie.
-Przepraszam -mruknął cicho i ze skruchą.
-Cicho, masz odpocząć..
-Rozumiem.
-Lukas będzie do ciebie zaglądał nie zrób mu krzywdy zaraz wrócę!
-Nawet nie wstanę jak na razie, więc nie widzę sensu robić krzywdy- rzekł.
-Mam nadzieję.. -wyszedł z celi.
Wade westchnął zaś Lukas stał koło jego klatki.
-Agencie Lukas zaglądaj do niego co jakiś czas muszę się przejść do agentów...
-Oczywiście Panie Fury- powiedział.
-Dziękuję -mruknął Nick i poszedł do głównej siedziby z agentami.
Wade odpoczywał, a Lukas stał i pilnował.
-Dzień dobry wszystkim.. -przywitał się z agentami, niektórzy mu odpowiedzieli inni siedzieli nad swoimi sprawami. -Chciałbym się spytać kto miał zmianę wieczorem do rana przy Deadpool'u? - Wszyscy patrzyli się na dyrektora i nikt nie miał zamiaru się odezwać. Wiktor nie odezwał się tylko bardziej zdenerwował na Deadpool'a, że odważył się powiedzieć.
-Jeśli nikt nie powie kogo była zmiana, sprawdzę na grafiku i w kamerach i nie tylko ten agent wtedy będzie miał u mnie przechlapane, ale i oberwie cały oddział! -powiedział stanowczo i surowo. Wszyscy popatrzyli na Wiktora wrogim wzrokiem aby się w końcu przyznał. -Nikt się nie przyznaje dalej dobrze, niech i tak będzie.. -warknął.
-Wiktor - warknął jeden z agentów patrząc się na niego, ale on nadal siedział.
-Który Wiktor? -popatrzył na agentów, ale już wiedział chciał być pewniejszy.
-Dobrze dyrektor wie- odparł agent.
-Wiktorze pójdziesz ze mną..-
Wiktor w końcu wstał z krzesła i ruszył w stronę dyrektora.
Fury czekał aż przyjdzie do niego i pójdą do jego gabinetu.
Po chwili stanął przed dyrektorem.
-Do gabinetu ze mną..
Agent pokiwał głową i ruszył za nim.
Fury był zły i to bardzo, ale nie chciał go lać na korytarzu.
Wiktor wiedział, że dyrektor jest wściekły dlatego się nie odzywał.
Po kilku minutach ciszy byli pod jego gabinetem wszedł spokojnie do siebie i czekał aż agent też wejdzie.
Wiktor wszedł do gabinetu i zamknął za sobą drzwi do gabinetu.
-Siadaj.. -wskazał na fotel, a mężczyzna usiadł.
-Mam pytanie..
-Jakie panie dyrektorze?
-Czy to ty wczoraj pilnowałeś Deadpool'a?
-Możliwe.
-Czy to ty wczoraj go tak urządziłeś, że dzisiaj nie mógł się podnieść!
-Nie wiem o, co chodzi panu dyrektorowi.
-Wygląda jakby co najmniej dobry czołg po nim przejechał, a później przebiegło stado wygłodniałych żołnierzy! -Wiktor wzruszył ramionami tylko na słowa dyrektora.
-Czemu się na nim wyżywasz?! -warknął i uderzył pięścią w biurko. -Co ci zrobił, żeby od razu go okładać pięściami!
-Jest mordercą to wyjaśnia chyba wszystko - powiedział.
-I za to trzeba się mścić, bo zszedł na złą ścieżkę?!
-Ja się nie mszczę - rzekł.
-To po co to zrobiłeś?
-Bo sam się prosił!
-Co ci zrobił?
-Zaczął...
-Co takiego zaczął?
-Wymówki słowne.
-I trzeba było się zachować się jak dziecko i zacząć go lać!? - Wiktor wzruszył ramionami nie mając zamiaru rozmawiać na ten temat.
-Odpowiadaj ! -warknął.
-Nic takiego mu się nie stało przecież.
-Połamałeś mu żebra! -znów zaczął się kręcić w kółko.
-Trudno wyzdrowieje przecież- rzekł.
-Nosz właśnie nie może! I ty to wiedziałeś, wykorzystałeś to i mu przywaliłeś! -fuknął zły na co Wiktor uśmiechnął się gdyż wykorzystał okazję.
-Nie wiedziałem, że podano mu serum!
-Wiedziałeś i sam go sprowokowałeś pewnie!
-Nic takiego bym nie zrobił.
-Znając ciebie było kilka skarg na twoją osobę.. -Nick zasiadł na fotelu i poszukał jego teczki.
-Możliwe - odparł nie wiedząc do czego zmierza Fury.
-Nie możesz tak traktować innych więźniów nawet jeśli są mordercami i innymi zbrodniarzami!
-Rozumiem- rzekł.
-Twoje rozumiem, z twojej twarzy czytane jest tak. Wrócę tylko na jego zmianę to spiorę go bardziej w mur za to, że puścił plamę.. -warknął w jego stronę Nick. - Nie będziesz miał zmiany przy najemniku, żadnym..
-Rozumiem dyrektorze- powiedział i tak miał w planach ujebać najemnika.
-Spróbuj się tylko zbliżyć do Deadpool'a, a wylecisz z helicarrieru i ja o to zadbam.. -powiedział Fury.
-Oczywiście Dyrektorze Fury - powiedział i kiwnął głową.
-Idź do reszty i nie pokazuj mi się tu na razie...
-Jak każesz- powiedział wstał i wyszedł. Fury siedział i westchnął głośno.
Wade czuł się lepiej delikatnie. Chyba ich substancja nie działa prawidłowo i na długo. Nick w końcu wstał i poszedł do Deadpool'a.
Wade mógł podnieść się i podniósł się na łóżku opierając się o szybę.
Dyrektor po chwili był przy klatce Wade'a.
-I jak wszystko z nim w porządku? -spytał.
-Jak widać sam się podniósł co oznacza, że ta regeneracja w jakimś stopniu działa.
-Rozumiem dziękuję za przy pilnowanie go.. -otworzył sobie cele i wszedł do niej i podszedł do Wilsona. -Już lepiej?
-Yhym - mruknął i popatrzył na pirata.
-Lek przeciwbólowy zniwelował serum.. -stwierdził.
-Możliwe - odparł- i bardzo się z tego cieszę - rzekł.
-Załatwiłem sprawę z twoim oprawcą, więcej cię nie będzie prześladował..-
Wade popatrzył na niego, a jego ciało zatrzęsło się z strachu. Wiedział, że on tak łatwo mu nie podaruje.
-A jak jeszcze raz go spotkam przy twojej celi wylatuje z agencji!
-To szybciej wyleci niż myślisz- mruknął cicho Wade.
-To niech zacznie szykować manatki i tyle.
-Dziękuję piracie - powiedział Wade.
-Nie masz za co!
-Jest...
-Nie, to była drobnostka, poza tym nie pozwolę aby agent bił więźniów...
-To trochę narusza prawa człowieka!
-Wiem, ale myślałem, że to jednorazowo..
-Co jednorazowo?
-Jednorazowo mu się tak zdarzyło, a on ma już kilka kartek w swojej kartotece z tym, że bił więźniów, nie tylko ciebie Wade...
-Mówiłem, że to worek mięśni steryd bez mózgu- zaśmiał się.
-Jakby się dobrze przyjrzeć to się zgadzam.. -uśmiechnął się do niego.
-Ooo pirat się zgadza ze mną?!
-Naprawdę nie myśli, widać było po nim, że mnie nie słuchał.
-Bo najpierw przy pierdoli potem myśli!
-No nie wiem, skoro cię tu zostawił..
-Nom
-Ale na pewno wszystko w porządku? -do pytał.
-Tak, nic mi nie jest - powiedział.
-To dobrze..
-Słyszałeś o tym, że mamy zaproszenie?
-Jakie zaproszenie? -spytał i uniósł brew.
-Do Pitiśia- powiedział.
-Nic mi o tym nie wiadomo.. -stwierdził.
-To już wiesz- stwierdził.
-No nie do końca, ale niech będzie.
-Mi tylko tyle powiedział, więc pytaj się Pita!
-Dobrze spytam go.. -powiedział. - Poza tym zdradził ci swoje imię?
-Jak widać- powiedział Wade.
-A pytałeś go czy jest ono prawdziwe?
-Nie, ale czuje, że by mnie nie okłamał- rzekł.
-A może kłamał? -uniósł brew. -Jesteś strasznie pewny tego i tamtego o Spidermenie..
-Nie jestem w 100% pewny wszystkiego, ale wiesz, że trudno mnie okłamać.
-Tak wiem o tym...
-Wiem piracie- powiedział.
-Dobrze spytam go może później.
-Oke mówił coś jeszcze o obiedzie, więc nie za późno dzwoń- zaśmiał się.
-Co? A jeszcze o czymś mówił?!
-Nie chyba nie - odparł z uśmiechem na ustach.
-Wade, nie umiecie się zdecydować? -potarł skronie.
-To nie mój pomysł - odrzekł.
-Ale przystanąłeś na niego chodź wiesz, że nie wolno ci wychodzić z celi...
-Yhym- mruknął i spuścił głowę w dół.
-Zobaczę co młody wymyślił, dzieci, banda nie dorosłych dzieci, tu się przedszkole zrobiło!
-Jak widać nie potrafisz już nad wszystkimi zapanować!
-Trzeba będzie wam to skrócić..
-Ale ja tu siedzę w szkole, a nie pracuje.
-Przedszkolu chyba chciałeś powiedzieć, ty też się zachowujesz jak dziecko...
-U mnie to normalne tato- powiedział i zaśmiał się.
-Jesteś dorosłym mężczyzną i powinieneś się zachowywać tak jak przystało na twój wiek synu...
-Może, ale którz to wie - wzruszył ramionami.
-Dobra marudo, zostajesz w celi nigdzie nie pójdziesz w takim razie. Powiem Pająkowi, że musisz odpoczywać czy coś i powiem, że się rozchorowałeś, masz gorączkę i musisz leżeć w kwarantannie...
-Aż tak mi nic nie jest piracie - powiedział- ale ty decydujesz -rzekł.
-Wiem, ale marudzisz jak małe dziecko, które się nie wyspało..
-Nie marudzę i się nie wyspałem tu masz rację.
-To porozmawiam z nim, a ty se odpocznij.. -wyciągnął telefon.
-Okej piracie- mruknął.
Nick wyszedł z celi i usiadł na korytarzu i czekał aż Peter odbierze, a ten szedł z telefonem do cioci aby odebrała.
-Ciociu to ten tata mojego kolegi odbierz, odbierz i wmawiaj mu, że nie przyjmujesz odmów! -dał cioci telefon i poszedł do kuchni sprzątać.
-No dobrze Piter - powiedziała- halo?
-Dzień dobry? -powiedział Nick słysząc damski głos. -Z tej strony Nick Fury czy mogę porozmawiać z Peterem? -spytał przez telefon a później sprawdził czy dobrze wybrał numer. Peter się śmiał pod nosem i wszystko układał już od samego rana.
-Peter jest na razie zajęty jestem jego ciotą- odparła.
-Ah Pani May, nie rozpoznałem pani głosu. Bo dowiedziałem się od osób trzecich, że chłopak coś planuje, a ja nic nie wiem, czy mogłaby mi wytłumaczyć co wymyślił?
-Że pan i pański syn przyjdziecie na obiad - odrzekła- i to bardzo dobry pomysł można powiedzieć, że Peter'owi brakuje towarzystwa!
-Ja i mój syn do was na obiad, naprawdę świetny pomysł, ale nie wiem czy będziemy w stanie przyjść.. -powiedział nie pewnie.
-Nie ma, że nie przyjdziecie! - powiedziała twardo- Naprawdę z wielką przyjemnością jest to, że Macie przyjść!
-D-dobrze, przyjdziemy. Na którą mamy być dokładnie? -spytał.
-Miło byłoby o 14 panie Fury- odrzekła..
-Nam też będzie miło.. -powiedział.
-To do zobaczenia za kilka godzin- odparła i rozłączyła się.
-Tak do widzenia.. -odłożył telefon i wstał.
Wade siedział i z zamkniętymi oczami wsłuchiwał się w otoczenie. Gdy Nick przyszedł do Deadpool'a i usiadł przed nim trochę załamany.
-Aż tak źle?
-Nie jest źle, tylko nie da się przemówić jego ciotce, że nie przyjdziesz, jak ten chłopak z nią wytrzymuje. To jest dopiero szkoła życia...
Wade zaczął się śmiać.
-Muszę poznać jego ciotkę! Coś czuję, że będziemy mieć dobry kontakt!
-Wspaniały Wade, już to widzę -stwierdził.
-Hehe- chłopak uśmiechnął się szeroko.
-Dobra o 14 mamy tam około być, masz jakieś eleganckie ciuchy czy same dresy? -wy marudził. -Nigdy więcej się nie zgadzam na to, pamiętaj!
-Nie mój pomysł - rzekł- i nie wiem nie było mnie tu dawno, a nie wiem czy mój pokój nie zmieniłeś w kantorek.
-To pójdziemy sprawdzić, nie pamiętam...
-Ty nie pamiętasz ? - spytał- Przecież ty tu rządzisz!
-No niestety nie pamiętam..
-Fajnie wiedzieć - burknął.
-Dasz radę iść, czy jeszcze leżysz?
-Chyba dam - powiedział i wziął głęboki oddech.
-Mamy jeszcze trochę czasu jakby co...
-Wiem wiem piracie.
-Nie spiesz się...
-Wiem - mruknął i ostrożnie usiadł.
Nick westchnął i dalej siedział w miejscu. Regeneracja działała powoli, ale niwelowała ból w klatce piersiowej i w całym ciele.
Fury spoglądał co chwila na najemnika, który po chwili wstał na nogi i skrzywił się delikatnie.
-Pomóc Ci?
-Nie nie trzeba- odparł zaś Nick przyglądał się mu i jego poczynaniom.
Zrobił pierwszy krok i skrzywił się jeszcze bardziej, ale ukrył to pod maską i zrobił kilka następne kroki.
-I jak się czujesz?
-Nawet okej.
-Ale nie do końca jest dobrze?
-Trochę boli i tyle.
-Poleż jeszcze chwile...
-To nic takiego, mogę chodzić- odrzekł nie chcąc wracać do łóżka.
-To więc chodźmy do twojego pokoju.. -wstał. Dobrze wiedział, że go nie ruszył i nie przerobił na kantorek, ale po co miał to mówić Wade'owi.
-Okej piracie- powiedział Wade. Mówił do niego tak gdyż nie chciał używać słowa tato, które dla niego znaczyło teraz pirat. Fury już nic nie powiedział i pomógł wyjść najemnikowi na spokojnie z celi.
Chłopak starał się nie przyjmować pomocy, bo nie potrzebował pomocy, ale od Fury'ego nie pogardził. Ojciec wziął Deadpool'a pod ramię i wyszedł z nim z celi.
-Wrócimy zaraz.. -poinformował agenta. Agent kiwnął głową.
Gdy Wade szedł z ojcem w ciszy.
Deadpool rozglądał się po korytarzach na których było gdzie nie gdzie pusto na korytarzach przez to, że agenci spędzali ranek w kuchni pijąc poranną kawę i rozmawiając przed swoją pracą. Najemnik cieszył się z tego iż może iść w spokoju tuż obok Ojca do swego pokoju w którym kiedyś mieszkał. Po chwili stanęli przed drzwiami do pokoju najemnika.
-Możesz wejść.. - Wade kiwnął głową i niepewnie otworzył drzwi do swego starego pokoju. Nick stał tuż za Deadpool'em. Wade zauważył po wejściu do środka, że nic się nie zmieniło. Pokój w czerwieni i czerni z całkiem sporym łóżkiem oraz szafą i biurkiem, a jedna ścianą cała w plakatach. -Nic nie ruszyłem, nie potrafiłem tego przemienić w kantorek na graty.. -stwierdził cicho.
-Nie dziwie się - powiedział i uśmiechnął się przypominając sobie dobre czasy.
-To zostawię cię na chwilę, ale nigdzie nie idź wybierz se coś i poczekaj na mnie...
-Dobrze piracie - powiedział i kiwnął głową.
Nick zamknął go w pokoju i sam poszedł do siebie se coś przygotować.
Deadpool otworzył szafę i rozejrzał się. Postanowił wziąć dżinsy i bluzę z kapturem oraz świeży komin.
Dyrektor po chwili sam znalazł się w pokoju i stanął przed szafą w końcu z garniturów wybrał zwykłą koszulę czarne jeansy i skórzaną czarną kurtkę.
Chłopak po chwili rozejrzał się po pokoju i cicho westchnął, chcąc w głębi siebie aby te dobre czasy wróciły, ale tylko położył się na łóżku i odetchnął przymykając trochę zmęczone oczy. Dyrektor poszedł do klatki najemnika po jego kanapki i poszedł do niego. Deadpool grzecznie leżał w swoim łóżku.
Dyrektor Tarczy zapukał do drzwi i czekał.
-Proszę ! - odpowiedział chłopak, a Fury wszedł z talerzem i zamknął drzwi.
-Jak ty chcesz mieć siłę jak ty śniadania nie jadłeś? - zaczął z pretensjami.
-Śniadania, które nafaszerowane jest tą substancją? Jeśli tak to nie chce- mruknął Wade.
-To chodź do kuchni, sam se zrobisz bez substancji -przewrócił oczami.
-Nie jestem głodny- odparł.
-Marsz na jednej nodze!
-Dobrze niech będzie- mruknął i wstał z wygodnego łóżka. Nick wyszedł z pokoju i czekał aż Deadpool wyjdzie powoli. Chłopak ruszył za Fury'm.
-Idziemy do kuchni i coś zjesz...
-Dobrze piracie jak każesz - powiedział. Szli powoli w ciszy, Nick nie spuszczał wzroku z Deadpool'a.
Wade szedł spokojnie, a ręce miał schowane w bluzie.
-To już wiesz co Rada planuje zrobić ze mną?
-Na razie masz siedzieć w celi, a później mają zadecydować.
-A ja czuję, że wszyscy są zgodni oprócz ciebie aby mi dać kulkę w łeb - powiedział trochę smętnie gdyż nie chciał umierać.
-Może, ale co ja ci na to poradzę? -westchnął. -Nie zgadzam się z ich pomysłem i nigdy nie zgodzę!
-Dlaczego? Pozbył byś się najniebezpieczniejszego ze wszystkich!
-Mimo tego aspektu, nie pozbył bym się ważnej dla mnie osoby...
-Warto wiedzieć -westchnął z delikatną ulgą- ale radę tak łatwo nie przekonasz - odparł- co więc planujesz piracie?
-Nie wiem, nie mam zielonego pojęcia, ale chciałbym im jakoś przemówić do rozumu, że nie jesteś taki zły i możesz się zmienić!
-Tia jakoś nie widzę żebym potrafił się zmienić...
-A nastawienie do Spidermana? Nie pozbyłeś się go choć miałeś wiele okazji, nie jesteś zły Wade!
-Bo to dzieciak nie zabijam dzieciaków - powiedział i kiwnął głową na boki.
-Od początku nie mogłeś stwierdzić na jaki wiek wygląda, równie dobrze mógł być w twoim wieku i co?
-Dobra przyznaje rację -mruknął- nie zabiłbym pajączka!
-Bo? -dalej drążył temat.
-Bo? - zapytał i przewrócił oczami- Bo fajne się z nim gada i jest okej?
-Czyli jednak nie jesteś potworem i jest w tobie dobroć tylko musisz ją odnaleźć.
-Oczywiście - prychnął - ja i dobro? Wszystkim kojarzę się z śmiercią!
-Widać, że nie wszystkim.. -wpuścił go do pustej kuchni.
-Jak widać- rzekł i wszedł do kuchni rozglądając się po niej.
-Więc jesteś dobry i Pajęczak z ciebie tę dobroć wyciąga...
-Co?! Nieee -powiedział- zdaję ci się!
-Wiem co widzę Wade!
-Masz jedno oko, nie potrzebujesz okularów? - zapytał i zaśmiał się.
-To nie jest śmieszne, nie potrzebuje..
-Okej, okej piracie- powiedział i uśmiechnął się podchodząc do lodówki. Mężczyzna usiadł na krześle i nie odzywał się na razie.
-Chociaż w okularach wyglądał byś śmiesznie! - stwierdził chłopak i wyciągnął mleko. Nick nie odzywał się na jego docinkowe komentarze.
-Dobrze, dobrze już się nie odzywam - rzekł i wyciągnął miskę oraz płatki.
-A mów se wszystko, nie przeszkadza mi jak nawijasz bezsensu.
-Bez sensu? - zapytał - Mówię bardzo z sensem!
-Bez..
-Niech ci będzie - poddał się.
-Jedz..
-Okej okej- powiedział i usiadł na przeciw Fury'ego i zaczął jeść płatki.
-Smacznego.. -powiedział.
-Dziękuję- odparł gdyż przy Fury'm był bardzo potulny i grzeczny nie robiąc problemów ojcu.
Nick siedział cicho i spoglądał na Wade'a jak spożywał śniadanie i nie mógł sobie wyobrazić dnia w którym mieliby go mu odebrać i więcej go nie zobaczyć, na samą myśl o tym posmutniał. Wade cieszył się, że jest przy Fury'm i żałował tego, że stał się tym kim się stał. Lecz nic nie mógł zmienić. Jadł spokojnie jedzenie i zerkał na mimikę twarzy Fury'ego.
-Co tak patrzysz na mnie, coś się stało? -przetarł zmęczone oko i lekko się do niego uśmiechnął
-Nie nic się nie stało- odrzekł.
-To dobrze...
-A dlaczego ty się smucisz? - zapytał.
-Nie smutne, wydaje ci się jestem po prostu zamyślony.
-Rozumiem- mruknął i skończył jeść płatki. Nick dalej siedział w miejscu i westchnął.
-Dobrze, masz rację jestem smutny z twojego względu.. -powiedział cicho.
-Dlaczego? - spytał.
-Eh po prostu martwię się o ciebie...
-Em nie masz o co tato - powiedział- tfu piracie - poprawił się.
-Mam o co Wade, chcą żebyś stanął przed sądem i wygarnęli ci wszystkie przewinienia i udowodnić mi, że nie ma potrzeby cię ratować.. -schował twarz w dłoniach i ciężko westchnął.
-To oczywiste piracie, że zasługuje na karę -rzekł- ale nawet ja nie chce umierać - powiedział spokojnie i zaczął myć za sobą - nic nie poradzę na to, że zabiłem tyle ludzi.
-Wiem o tym, że zamordowałeś mnóstwo ludzi, ale nie zasługujesz na karę życie za życie, nie wypłacił byś się...
-Wiem - odparł i westchnął- no, ale przecież mordercy nie dostają prac aby odpracować swój debilizm.
Nick głośno westchnął.
-Wiem, ale ty zabijałeś ludzi z gangów, którzy powinni trafić za kraty tak czy tak, nikogo innego i ucząc młodego możesz pokazać żeby zmienili zdanie..
-Młodego? I ja i nauka? Jestem nieodpowiedzialny i dziecinny! - rzekł.
-Spidermana, tak, i jesteś odpowiedzialny może dziecinny, ale nauczysz go dobrych rzeczy!
-Może - mruknął.
-Chce żeby Rada to zauważyła, żeby cię nie zabierali. -Wade westchnął widział po nim, że chce go chronić przed tym co go czeka, ale nie może dużo zrobić wręcz nic gdyż jest bezsilny. -Nie martw się mną Wade, będę się martwił, bo tak już mam, byłem nieodpowiedzialnym rodzicem biorąc cię na opiekę, widzę te rezultaty -westchnął ciężko.
-To nie twoja wina tylko moja -rzekł- od początku uczyłeś mnie iść drogą dobra, ale sam zbłądziłem.
-Przeze mnie za dużo ci narzucałem..
-Nie - odparł- wymagałeś, bo chciałeś mnie przygotować -rzekł- ale niestety potoczyło się jak potoczyło.
-I jest to moja wina.. -westchnął.
-Ja zrobiłem wiele złego nie ty!
-Eh ja też zrobiłem.
-Co ty?
-Nie trzymałem cię przy sobie do końca, pozwoliłem ci odejść...
-Egh sam chciałem odejść -powiedział- nie była twoją winą.
-Ale czuje się winny...
-Nie powinieneś piracie!
-No, ale niestety tak bywa...
-Nie przejmujmy się tym na razie- powiedział- a ty piracie jadłeś?
-Piłem rano kawę wystarczy mi, poza tym ostatnio nie mogę jeść śniadań..
-Why piracie?
-Wystarczy mi kawa...
-Okej niech ci będzie piracie.
-Po jadłeś sobie?
-Yhym- kiwnął głową na tak.
-Musisz wrócić do celi niestety, na kilka godzin, później pójdziemy do pająka, bo będę miał na sumieniu jego ciotkę jak się z nią spotkam, że nie przyszliśmy.. -powiedział cicho nieco zdenerwowany.
-Czyżbyś się bał tej kobiety? - zapytał omijając temat klatki.
-Troszkę mnie przeraża.. -powiedział spuszczając wzrok z najemnika. -Chłopak musi się ukrywać przed tak dobrą ciocią, jedynie jestem ciekawy tego czy jeśli Pająk powiedział ci już swoje imię to czy zdradzi ci swoją tożsamość...
-Nie, nie zdradził- rzekł.
-Ile się znacie? -uniósł brew.
-Z około tydzień?
-To jest żart? -powiedział nie dowierzając. -I jesteście na ty już?!
-Jak widać- odparł z uśmiechem na ustach.
-Nie zrób mu krzywdy Wade...
-Nie mam zamiaru piracie!
-W ten sposób też mu nie zrób krzywdy, ale chodziło mi bardziej o to żebyś go nie zawiódł.
-Czym mam go nie zawieść? - zapytał nie rozumiejąc.
-Bo widzę, że on tez chce cię stąd wydostać, chociaż może być na chwilę obecną nie możliwe to nie dawaj się mu tak łatwo speszyć.
-Speszyć? - zapytał chcąc znać co znaczy to słowo.
-Zniechęcić, odciągać od czegoś prawidłowego i żeby stracił w to poczucie wartości, nie rób tego...
-Nie zrobię! Cenię w pajączku tą bezgraniczną dobroć ukrytą pod zachowaniem!
-Ty też jesteś dobry Wade, ale o tym zapominasz..
3460 słów
Czy wade zepsuje pajączka?
Czy przyjdą do ciotki Petera?
Czy pająk zdradzi swą tożsamość?
Pierwszy rozdział dodany w środę!
W środy będą pojawiać się prawdopodobnie o godzinie 12 części!
Serdecznie zapraszam do pozostawienia po sobie śladu, aby rozdziały pojawiały się regularnie!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro