56 słów.
Kolejne dni były katorgą. Pominę tu docinki mojego rodzeństwa i ignorancję ze strony rodziców, bo to akurat było normą. Chodzi mi o szkołę. Bycie w jednej klasie z moją miłością odbierało mi możliwość poprawnego oddychania i jedynie Calum starał się mnie pocieszyć. Cóż, nie wychodziło mu to zbyt dobrze, ale liczą się chęci, za które dziękowałem.
*・°☆
Jako że cały dzisiejszy dzień poświęcam na pisanie, obowiązkowo zajrzyjcie później na "Coffee Shop", bo może czekać tam na Was nowy rozdział i być może jakaś mała "niespodzianka" (just sayin') :-)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro