Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8.Kwiat


Tego dnia Hinata był niezwykle podekscytowany. Minęło kilka dni od czasu kiedy Kageyama powiedział mu, że jest jego marzeniem. Myśli czy są parą zaprzątały mu głowę. Czarnowłosy codziennie po pracy odwiedzał go. Shouyou miał wrócić do pracy dopiero w piątek, a była już środa. Wracając do Kageyamy. Każdego dnia (czyli od niedzieli) przychodził do niego i razem oglądali telewizję. Wydawać się to może nudne, jednak dla obojga z nich były to najwspanialsze chwile życia. Owinięci czerwonym kocem, przytuleni do siebie śmiali się z programów telewizyjnych. Ciepło, które biło od nich powodowało ogromną falę miłości. Po tych wszystkich dniach postanowili pójść na normalną randkę. Nie do jakiejś drogiej restauracji czy do zwykłego kina. Chcieli po prostu nacieszyć się swoim towarzystwem i przejść się na spacer. Niekoniecznie po zaludnionym parku.

Od dłuższego czasu Hinata stał przy jednym z okien, w którym widać było wejście do bloku. Przyglądał się każdej postaci przechodzącej obok. Oczywistym było, że wyszukiwał tej jednej z kruczoczarnymi włosami. W tym czasie zdążył wypić conajmniej 3 herbaty. Rzadko kiedy je pił, ale jako iż nie chciało mu się robić kawy pozostawała mu tylko herbata. Malinowy smak rozpływał się w jego ustach, powodując dawno zapomniany uśmiech. Wyjrzał jeszcze raz przez okno. Cieszył się jak małe dziecko kiedy wśród tylu ludzi zobaczył tą jedną postać, która była ważną częścią jego życia. Dopił pozostałość po gorącym napoju i ruszył w kierunku drzwi. Bacznie obserwował przez wizjer czy Kageyama wchodzi na jego piętro. Sekundy mijane na wypatrywaniu robiły się nudne i odrobinę męczące. Jego oczy powoli się zamykały, ale po dość donośnym dzwonku wybudził się całkowicie. Poprawił swoje włosy i otworzył drzwi. Tobio stał przed nim wyraźnie zestresowany, trzymając coś za plecami.

-Hej. Obudziłem cię?-zapytał wchodząc do mieszkania.

-Nie. Dlaczego pytasz?

-Bo dalej jesteś w koszuli nocnej.

Dopiero teraz zauważył swój błąd. Jego policzki zrobiły się rumiane i chciał jak najszybciej przebrać się na tą wspaniałą okazję. Jego wzrok napotkał rzecz, którą wyższy trzymał za plecami. Nie mógł jej zobaczyć, ale był strasznie ciekawy co się tam znajduje.

-Co trzymasz za plecami?-zapytał, dalej trochę się rumieniąc.

-Och...to dla ciebie.-w jego dłoni spoczywała przepiękna czerwona róża, którą zapewne kupił w pobliskiej kwiaciarni-Pomyślałem, że mogłaby ci się spodobać.

Zdziwienie wymalowane na twarzy Shouyou minęło z wzięciem kwiatu do rąk. Podarunek był niewielki, jednak dostał to od serca. Słodki zapach wypełnił jego nozdrza. Polubił ten zapach.

-Dziękuję.-powiedział po czym stanął na palcach i musnął swoimi ustami ciepły policzek Kageyamy.

Odstawił kwiat do wazonu i postawił go na stole w kuchni, a sam ruszył do swojego pokoju aby w końcu się ubrać. Jak mógł zapomnieć się ubrać? W pokoju panował niezwykle idealny pożądek. Stanął przed swoją szafą i zastanawiał się co na siebie włożyć. Musiał ubrać się elegancko, ale nie zbyt elegancko. Kageyama nałożył na siebie zwykłą czarną bluzę i jakiś T-shirt. Wypadałoby się do niego dostosować. Przecież nie idą niewiadomo gdzie. Nałożywszy na siebie zieloną bluzę i zwyczajne czarne spodnie, wrócił do Kageyamy.

-Gdzie mnie zabierasz?-niższy złapał klucze leżące na stoliku.

-Na spacer. Tyle, że musimy pojechać trochę samochodem.

Na słowo "samochód" od razu zesztywniał. Choć ostatnio nie bał się aż tak bardzo wejścia do samochodu, tak teraz jest przerażony. Wizja powtórnego wejścia do tego pojazdu śmierci okazuje się być większym strachem niż wszystkie jego inne razem wzięte. A było ich sporo. Drgnął lekko i spowrotem spojrzał na swoją miłość. Oczy były pełne troski, usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu, a ręka, wyciągnięta w jego stronę mogła zapewnić mu bezpieczeństwo, tak jak ostatnio.

-Obiecujesz, że wszystko będzie dobrze?-chwycił jego dłoń, bardziej przybliżają się do niego, chcąc dostać odrobinę czułości w postaci pocałunku. Niekoniecznie tego na ustach.

-Zapewniam cię, że nic się nie stanie.-czarnowłosy pocałował go w czoło, dając znak, że jest przy nim bezpieczny.

Trochę minęło zanim w końcu zdołał wejść do pojazdu. Skórzane fotele były miękkie i gładkie, powodując przyjemne uczucie w dotyku. Samochód cały był przesiąknięty zapachem Kageyamy. Delikatna woń cytrusów pomieszana z truskawkami. Tak dla niego pachniał czarnowłosy. Silnik po dłuższej chwili odpalił się, a rudowłosy po raz kolejny tego dnia wzdrygnął się. Jego ręka powędrowała do ramienia kierowcy i nie zamierzała się go puszczać. Dzięki temu czuł się odrobinę odważniej.

Mijane po drodze krajobrazy nie interesowały go w najmniejszym stopniu. Wolał raczej patrzeć na coś o wiele piękniejszego niż jakieś głupie drzewa czy krzewy. Tak. Chodziło tu o Tobio. Za każdym razem kiedy pojazd w delikatny sposób omijał lub co gorsza najeżdzał na wyboje jego wzrok zatrzymywał się na muskularnych rękach kierowcy. Minęło tyle lat, jednak one w żadnym stopniu się nie zmieniły. Nie to co jego charakter. Kiedyś był arogancki, czasami niemiły i miał ogromnego bzika na punkcie mleka i siatkówki. A teraz? Jest opiekuńczy, kochany i nie narzeka tak jak dawniej. Ale czy dalej tak zawzięcie trenuje swój ulubiony sport?

Z każdym przejechanym metrem Hinacie kręciło się w głowie. Choroba lokomocyjna sprzed lat w końcu dała się we znaki. Migające białe kropeczki przed jego oczami coraz bardziej irytowały go swoim towarzystwem. Warkot silnika ucichł i zrobiło się bardzo cicho jakby nie było tu żadnej żywej duszy.

-Dojechaliśmy.-Kageyama poklepał Shouyou kilka razy po głowie, a następnie razem wysiedli.

Za jakieś kilkanaście minut zachód słońca powinien być dobrze widoczny. Miejsce do którego przyjechali było całkiem blisko miasta. Właściwie to nad miastem. Wysoki klif, który był ogrodzony stalowymi barierkami, swoim krajobrazem miasta mógł przewyższyć nawet najpiękniejsze zjawisko przyrodnicze. Tęcza też się to tego włącza.

-Tu jest pięknie.-powiedział po chwili niższy-Skąd znasz to miejsce?

-Znajomy opowiedział mi o tym miejscu. Chciałem się przekonać czy jego opis był prawdziwy.

Obaj oparli się o metalowe barierki i w spokoju czekali na zachód słońca. Promienne słońce zaczęło powoli znikać za choryzątem, powodując, że niebo zaczęło przybierać odcienie czerwieni pomieszanej z pomarańczą. Wszystko wyglądało wspaniale. Hinata oparł swoją głowę o ramię swojego towarzysza i wsłuchał się w odgłosy jakie wydawał pobliski las. Cykady zaczęły właśnie grać swój koncert, pokazując jakie to są uzdolnione. Gdzieniegdzie jakieś sowy od czasu do czasu pochukiwały. Nie potrzebował już niczego tylko ramienia opatulącego jego małe ciało. Ten dzień nie mógł się jednak zakończyć normalnie. Usta należące do Kageyamy znalazły drogę do tych należących do Shouyou. Taka jakby scena z filmów romantycznych. A jeśli chodziło o to czy są razem...Hinata dobrze znał odpowiedz na to pytanie.

_____________________________

Tęsknił ktoś?

Mój tata mowił:Kobieta zmienna jest. Więc nigdy nie właź siostrze w drogę, synu.

Te słowa były kierowane do mojego brata XD. Ostatnio na lekcji religii, kiedy to katechetka opowiadała o tym jakie to jednorożce, które wcześniej narysowaliśmy są szatańskie XD doznałam natchnienia.

Więc drodzy czytelnicy zatańczmy wszyscy razem bo oto jest cud prawdziwy. Wracam do pisania tego opowiadania. Rozdziały nie będą częste, jednakowoż postaram się dla was coś wykreować.

Do zobaczenia!

I przepraszam, że napędziłam wam takiego doła. Obrazki na poprawę humoru ^^



I wcale nie chcę was przekupić takimi obrazkami. WCALE.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro