Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II


 Jimin wrócił dziś wcześniej, jak zwykle w każdą środę, ponieważ miał swoje ukochane zajęcia taneczne, on sam nie wie jakim cudem jeszcze nie umarł z głodu przez nie, bo one nie były tanie, na szczęście jego babcia była oczarowana hobby chłopaka, więc sama dorzucała się dla jego szczęścia. Sami rodzice Jimina nie patrzyli przychylnie na jego mały świat, cały czas mówili mu, aby założył firmę lub inne zajął się czym gdzie trzeba wciskać się w ten głupi garnitur. 

 Chłopak przebrał się w ubranie, które składały się z jakiś szarych dresów i zwykłego bluzki z krótkim rękawem w kolorze czarnym. Chciał ubrać tą czerwoną, ale to by było za dużo zważając na to, że ma tego koloru włosy. Na to ubrał bluzę, bo mimo wczesnej jesieni było mi bardzo zimno. Oczywiście nie mogła się obyć bez jego płaszcza i szalika. Zanim jednak wyszedł, dał błagającemu Fryderykowi. Oczywiście, kiedy był już w połowie drogi musiało się rozpadać. A Jimin jak to on, zaczął skakać z kałuży do kałuży, ludzie nawet na niego nie patrzyli, ponieważ biegli skryć się przed deszczem. On nie, przecież, nie jest z cukru. Włożył białe słuchawki do swoich uszu i włączył jego ukochaną piosenkę do spacerów. Automatycznie chłopak zaczął szeptać tekst, który znał już na pamięć lekko ruszając się w rytym piosenki. Szedł i tańczył jednocześnie, bo co z tego, że był mokry i co z tego, że ludzie gapili się na niego, tak jakby był seryjnym mordercą. Teraz liczył się tylko on, piosenka, taniec i zegar, na który zerkał od czasu do czasu, żeby się nie spóźnić.

Yoongi siedział na kanapie przykryty kocem z notesem na swoich kolanach. Przegryzał czubek długopisu zastanawiając się nad kolejnymi słowami pasującymi do całości tekstu, który zdążył już napisać. Był tak bardzo zamyślony, że nie usłyszał dzwonka do drzwi, który natarczywie wciskał Hoseok za drzwiami. 

-Otwieraj ty szmato!- krzyknął już bardzo zdenerwowany chłopak, który bardzo dobrze wiedział, że jego przyjaciel jest w środku. Mężczyzna wyrwany z transu podskoczył na kanapie, po czym uświadamiając sobie, że to głos jego przyjaciele wstał zdenerwowany, aby dostać się do drzwi.

-Hoseok, ty mały kur... wejdź.- chciał dokończyć, ale widząc go zapłakanego nie chciał go dobijać jeszcze bardziej. Hobi, niczym mały szczeniak, który coś przeskrobać wszedł w głąb mieszkania, siadając na czarnej kanapie w salonie. 

-Wyglądasz, jakby Cię Yoona rzuciła.- Hobi zerknął na niego zdziwiony. 

-Skąd wiesz?- zdołał wyjąkać Hoseok. Chłopak tylko westchnął i przejechał po swoich czarnych włosach. 

-Znowu? To już 3 raz w roku...- stwierdził fakty Yoongi licząc ile razy już widział swojego przyjaciela w takim stanie. Hobi i Yoona, tworzyli dość specyficzną parę, mimo tego że cały czas się kłócą, to i tak nie umieją żyć bez siebie. Często zrywają ze sobą, żeby później do siebie wrócić. 

-To co idziemy się napić?- powiedział wstając z kanapy rudowłosy. 

-Nie, nie mogę. Jimin ma dzisiaj do mnie przyjść.- oznajmił Yoongi, samo wypowiedzenie jego imienia dawało mu taką radość, że aż nie mógł powstrzymać uśmiechu. 

 Jimin wracał ze swoich lekcji, był trochę zmęczony, ale musiał iść jeszcze do galerii, żeby kupić ten nieszczęsny kubek. Wchodząc do sklepu z dekoracjami do domu nie mógł się napatrzeć tyle ślicznych poduszek, kocyków, świeczki no i kubki. Chimchim wziął do ręki jedną ozdobę na półkę w kształcie kota. 

-Po co mi sztuczny kot, jak mam swojego Fryderyka...- powiedział do się chłopak i odstawił kotka na jego miejsce. Za nim dostał się do działu z kubkami minęło dobre kilka minut, ponieważ chłopak co chwilę zachwycał się mijanymi rzeczami. Jak już dotarł miał mały problem. Tak naprawdę nie znał dobrze swojego sąsiada. Nie wiedział jaki jest jego ulubiony kolor itp. Dlatego wziął jakiś kubek z jasnym odcieniem różu w urocze kwiatki. Myślał czy mu się spodoba, ale doszedł do wniosku, że i tak ma to gdzieś. Więc ruszył w stronę kasy, żegnając się z tym urokliwym miejscem. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro