Rozdział 38
Z samego rana obudził mnie klakson samochodu parkującego przed domem rodziców. Byłem pewny, że to ciocia przyjechała, aby spędzić z nimi wigilię. Przez jakiś czas leżałem w łóżku i zastanawiałem się nad tym jaka będzie reakcja gości, gdy zrozumieją, że nie mieszkam już z rodzicami. Prawdopodobnie pozytywna. Rzadko uczestniczyłem w zjazdach rodzinnych. Nie interesowałem się sportem ani polityką, więc nawet jeśli siedziałem z nimi przy stole, to nigdy się nie odzywałem. Byłem pewny, że nie pałają do mnie sympatią.
Później zacząłem przyglądać się wyblakłym siniakom na moim ciele. Nie było ich tak wiele jak sądziłem. Ojciec mnie oszczędzał. Było mi nieco przykro, że ani on ani Matka się do mnie nie odezwali, ale podejrzewałem, że ojciec zdążył dowiedzieć się już o moim małym, uroczym hobby.
Po wstaniu z łóżka zadzwoniłem do Kyungsoo, który święta spędzał wraz z rodziną Jongin'a. Bardzo z nimi tęskniłem i chciałem ich zobaczyć. Dawno nie mieliśmy okazji wyjść gdzieś razem. To była moja wina. Czasami Kyungsoo proponował mi wspólne spotkanie, ale zwykle byłem zbyt zmęczony, aby się zgodzić.
Przed czternastą napisałem sms do Hayoung. Przez jakiś czas rozmawialiśmy na temat naszej przeprowadzki. Punktualnie o piętnastej zacząłem sprzątać salon. Nie byłem bałaganiarzem ( w przeciwieństwie do Chanyeol'a), więc nie zajęło mi to wiele czasu.
Kiedy skończyłem przebrałem się w nieco za luźne spodnie i jasno różowy sweter, którego materiał przyjemnie gładził moje ciało. Chwilę później usłyszałem głośny krzyk Luhan'a, na który od razu odpowiedziały pałętające się po piętrze psy.
- Jestem! - Słysząc go zbiegłem po schodach i stanąłem naprzeciw niewiele wyższego mężczyzny.
Luhan był śliczny, a ja po raz kolejny przyłapałem się na myśleniu o tym jak idealnie wygląda.Był szczupły, miał perfekcyjną cerę i fryzurę, a na jego twarzy cały czas widniał uśmiech. Też chciałem taki być.
- Cześć. - Przywitałem się dość niepewnie, ponieważ Luhan stanowił dla mnie swojego rodzaju autorytet. Chciałem wyglądać jak on.
- Dobrze wyglądasz. - Uśmiechnął się, delikatnie mnie obejmując. Nie czułem się z tym dobrze, bo nie byliśmy w zbyt bliskich stosunkach, ale nic na ten temat nie powiedziałem. Luhan przywitał się z psami, a ja spojrzałem na siatkę, którą trzymał w dłoni. - Przyniosłem babeczki i składniki na pizze. Yuri mówiła, że będziesz zbyt leniwy, żeby samemu coś sobie przygotować.
- Tak powiedziała? - Zapytałem starając się ukryć grymas. Byłem pewny, że powiedziała tak, aby mieć pewność, że coś zjem.
- Dokładnie tak. - Potwierdził i wszedł w głąb mieszkania. - Co oglądasz? - Podszedł do włączonego laptopa i spojrzał na ekran, zanim przeszedł do kuchni. - "One more happy ending"?
- Znasz?
- Oglądałem jak była transmitowana. - Przytaknął i zaczął wypakowywać składniki. - Uwielbiam Yo Inne. ( Dop. Aut - Aktorka. Swoją drogą moja ulubiona.)
- Ja też. Oglądałem "Goblina".
- Nienawidzę tego zakończenia.
- Było bez sensu. - Zaśmiałem się czując się w jego towarzystwie nieco swobodniej. Podszedłem bliżej patrząc jak mężczyzna wyjmuje z siatki różne warzywa.
- Możemy coś później obejrzeć. - Zasugerował podając mi paprykę. Spojrzałem na nią zaskoczony, nie rozumiejąc dlaczego znalazła się w moich dłoniach. - Ale najpierw zrobimy jeść.
- W porządku. - Westchnąłem szukając noża. Od dawna nie gotowałem w tej kuchni. Dla mojej diety najlepsze były posiłki, których nie musiałem gotować ani piec.
Zacząłem kroić czerwone warzywo, co jakiś czas zerkając na dłonie blondyna, które sprawnie zajmowały się ciastem. Było mi trochę smutno, bo nie powinienem był tego jeść, ale wiedziałem, że się nie powstrzymam, co wyszło na jaw, kiedy po całym domu rozniósł się zapach wypieku.
Luhan wyszedł ode mnie wieczorem, mówiąc, że koniecznie musimy zacząć spędzać razem więcej czasu. Myślałem podobnie, ponieważ łatwo się dogadywaliśmy.
W całym domu znowu zrobiło się pusto, a ja pomyślałem, że naprawdę brakuje mi Yuri i Chanyeol'a. Oboje byli głośni i zajmowali mój czas. Bez nich dom wydawał się niezamieszkały, czego nie zmieniały nawet biegające po nim psy.
Po posprzątaniu salonu i kuchni zabrałem na piętro laptop, na którym wciąż włączony był jeden z odcinków "Cheese in the trap". Na łóżku leżał mój telefon, którego nie potrzebowałem w ciągu dnia. Pomogłem wdrapać się na Mir'owi na materac i zacząłem czytać sms od Yuri z życzeniami od niej i Park'a. Widząc jego imię od razu spojrzałem na bransoletkę luźno zawieszoną na moim nadgarstku. Niewiele myśląc wybrałem numer mężczyzny decydując, że powinienem przynajmniej złożyć mu życzenia. Odebrał niemal natychmiast.
- Baekhyun? - Zdawał się być zaskoczony połączeniem ode mnie. Słyszałem jak przeprosił kogoś i wyszedł z pomieszczenia, w którym się znajdywał. - Coś się stało, księżniczko? - Zapytał cicho, prawdopodobnie w obawie przed tym, że ktoś może go usłyszeć. Jego ojciec nie byłby z tego zadowolony.
- Chciałem życzyć Ci Wesołych Świąt. - Mruknąłem kładąc się na plecach. Szczeniak od razu zaczął szczekać, dlatego ułożyłem dłoń na jego głowie, aby go uspokoić.
- Dziękuję. - Zaśmiał się i zatrzasnął drzwi. Podejrzewałem, że zamknął się w łazience lub swojej sypialni. - Luhan był?
- Tak.
- I co robiliście? - Dopytywał. Zdziwiłem się, że chce podtrzymać rozmowę. To był jeden z niewielu razy, kiedy do niego dzwoniłem.
- Zrobiliśmy pizze i oglądaliśmy dramę.
- Ambitnie. - Skomentował. - Tu jest bardzo dużo ludzi. Sto razy bardziej wolałbym być teraz z Tobą niż tutaj.
- Nie jestem pewny czy chciałbym spędzić z Tobą święta. - Prychnąłem, chociaż dobrze wiedziałem, że pragnąłem jego towarzystwa. Przywykłem do tego, że cały czas ktoś przy mnie jest.
- Ranisz. - Między nami zapanowała cisza. Pomyślałem, że to dobry moment, żeby zakończyć rozmowę ,ale Park ponownie przemówił, zanim zdążyłem się odezwać. - Czyli nie chcesz, żebym przyjeżdżał?
- A co to zmieni? I tak tu wrócisz. - Mruknąłem bawiąc się uszami psa.
- Wiesz... Jeśli powiesz, że nie chcesz mnie widzieć to mogę wrócić nieco później.
- A jeśli powiem, że chciałbym, żebyś już wrócił? - Zapytałem nie mogąc się powstrzymać. Chanyeol mruknął coś udając, że się zastanawia.
- Mogę wrócić jutro, jeśli Ci mnie brakuje.
- W takim razie wróć. - Poprosiłem niemal czując cierpienie mojej dumy. Nie chciałem kolejnego dnia spędzać samotnie, dlatego całkowicie ją zignorowałem. - Przyjedź tu.
- Mogę być jutro popołudniu, ale nic nie jest za darmo, Baekhyun. - Westchnąłem słysząc to. Mogłem spodziewać się podobnej odpowiedzi.
- To nie przyjeżdżaj. - Warknąłem rozłączając się i odrzucając telefon na koniec łóżka. Głupi Chanyeol.
___________________________________________
Na profilu pojawiła się zapowiedź kolejnego ChanBaek'a. Tak tylko mówię ^ ^
( PS: Następny rozdział będzie nieco dłuższy )
Buziaczki <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro