Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36

- Co robicie? - Mój zaspany głos został zdominowany przez szczekanie biegającej po domu Kimchi. Widząc mnie od razu znalazła się przy moim boku próbując odebrać szczeniaka. Mir sam zaczął się wyrywać, dlatego położyłem go na ziemi i pozwoliłem bawić się z Kimchi. Była mądrym psem. Wiedziałem, że nie zrobi mu krzywdy. - Co robicie? - Powtórzyłem ściągając na siebie wzrok trójki osób. Widząc Luhan'a pisnąłem cicho i złapałem za bluzę przewieszoną przez kanapę. Oczywiście należała do Park'a, ale przywykłem do tego, że jego ubrania walają się po całym budynku. W sumie nie miałem nic przeciwko. Były ciepłe i duże. Kto nie kocha dużych, ciepłych ubrań? No kto?

- Chciałem ją zabrać. - Mruknął mężczyzna widząc jak w panice zapinam bluzę. Nie chciałem, aby Luhan musiał patrzeć na moje lekko ubrane, zbyt nie idealne ciało. 

- Masz pełno innych. - Rzuciła Yuri zapinając walizkę. - Pakujemy się. Jutro rano wyjeżdżamy, a muszę za moment wyjść i nie będę miała później czasu dopilnować Yeol'a.

- Poradziłbym sobie sam. - Prychnął mężczyzna siadając na kanapie. 

- A... Luhan? - Zapytałem niepewnie nie chcąc brzmieć na nieuprzejmego. Naprawdę ciekawiło mnie co tu robić. 

- Przyjechałem po książkę. - Wzruszył ramionami po chwili wskazując dłonią na leżący na blacie przedmiot. Kiwnąłem głową i usiadłem przy Park'u. Dosłownie minutę później do moich dłoni trafiła duża szklanka czegoś różowego. 

- Koktajl truskawkowy. - Wyjaśniła Yuri i pociągnęła swoją walizkę w stronę drzwi wejściowych. - Za chwilę zrobię śniadanie. - Dodała powodując grymas na mojej twarzy. Chanyeol widząc to pokręcił głową i pogłaskał moje włosy.

- Musisz jeść. - Rzucił swobodnie, a ja gwałtownie spojrzałem w jego stronę. Przecież Park mnie akceptował, nie oceniał. On nigdy nie mówił co powinienem robić. Zacisnąłem mocno wargi, wciąż się w niego wpatrując. Nie wierzyłem, że to powiedział. Nie mógł tego powiedzieć. 

- Jem. - Odparłem smutno, gdy po dłuższej chwili Chanyeol zdawał się oczekiwać odpowiedzi. Czułem jakbym tracił grunt pod nogami.

- Też zostajesz w mieście, prawda? - Zapytał blondyn siadając po mojej drugiej stronie. Przytaknąłem, milcząc. - Może się spotkamy? Nie mam tu rodziny, a Yuri mówiła, że zostajesz sam.

- Możemy się spotkać. - Mruknąłem cicho i upiłem nieco napoju. Był słodki i zbyt kaloryczny, abym mógł wypić wszystko co zostało mi podarowane. Nie przeszkadzało mi potencjalne spotkanie się z Luhan'em, chociaż powoli zaczynałem mieć obawę co do tego, że Yuri stara się przeciągnąć wszystkich na swoją stronę. Nie chciałem się od nich odcinać, ale wiedziałem, że nigdy już nie zmienię się w kluskę, którą byłem zanim zacząłem chudnąć.

Po śniadaniu, które starałem się maksymalnie zminimalizować, wszyscy usiedliśmy przed telewizorem. Nie leciało nic ciekawego, ale wszystko było już spakowane, a my nie mieliśmy zbyt wiele do roboty. Pomyślałem, że powinienem powiadomić ich o tym, że zamierzam się wyprowadzić, ale zanim zdążyłem chociażby pisnąć Luhan wstał i przeciągnął się mocno. 

- Muszę już iść, do zobaczenia po świętach. - Rzucił po czym spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko. - Z tobą szybciej.

- Też powinnam już wychodzić. - Westchnęła Yuri i podniosła się z kanapy. - Muszę zawieźć dokumenty. - Dodała niechętnie i ruszyła do wyjścia. - Podwieźć cię, Luhan? To po drodze. 

- Pewnie! - Zaśmiał się blondyn i ruszył za dziewczyną. Rozmawiali dość głośno i kiedy wyszli nagle zrobiło się przerażająco cicho. Kątem oka spojrzałem na Park'a, czując jak moje serce podejrzanie przyśpiesza. 

Mężczyzna opierał się łokciem o oparcie kanapy i bawił się pilotem. Próbował zmienić coś w ustawieniach, ale chyba niezbyt mu to wychodziło.

Kaszlnąłem cicho, starając się nie patrzeć w jego stronę, ale to było silniejsze ode mnie. 

Włosy mężczyzny były rozwiane i w podobnym nieładzie opadały na czoło. Ogromne oczy błyszczały się i było w tym coś uroczego. 

- Co? - Gwałtownie obrócił głowę w moją stronę, a ja całkowicie na to nieprzygotowany odskoczyłem. Niestety kanapa nie była wystarczająco duża, dlatego wylądowałem na ziemi. - Niezdara. - Zaśmiał się cicho i wyciągnął w moją stronę dłoń. - Nic ci nie jest?

- Nie. - Mruknąłem podnosząc się. - Pójdę do siebie. - Dodałem, nagle czując się głupio. 

- Posiedź ze mną. Rzadko spędzamy razem czas. 

- Zależy ci na tym? - Prychnąłem i usiadłem obok, mimo, że nie miałem na to większej ochoty.

- Podobasz mi się. - Rzucił swobodnie. Słysząc to zastygłem i spojrzałem na niego pytająco. Chyba nie miał na myśli tego o czym myślę. Przecież ja nie mogłem podobać się komukolwiek. - Ah! Zapomniałem! Poczekaj chwilę. - Szybko pobiegł w stronę schodów. Słyszałem jak wchodzi do swojej sypialni i czegoś szuka. Wrócił dwie minuty później. - Nawet nie wiesz jak ciężko było ukryć to przed Yuri. - Westchnął siadając obok. Tym razem trzymał w dłoni złote pudełeczko z kokardką w tym samym odcieniu.

- Nie mam nic dla ciebie. - Powiedziałem zaskoczony, ponieważ nie sądziłem, że będziemy dawać sobie prezenty. 

- To nic. - Zapewnił, jakby całkowicie nie przejmując się moimi słowami. - Nie wiedziałem co ci kupić, ale pomyślałem, że coś takiego powinno być dobrym pomysłem. - Wytłumaczył otwierając pudełko. W środku była bardzo delikatna, srebrna bransoletka z maleńką zawieszką w kształcie motyla. - Będzie ci pasować, bo też jesteś śliczny i delikatny. - Wyjaśnił kulawo na co lekko się uśmiechnąłem. To było tak niezręczne i urocze, że miałem ochotę piszczeć. Niepewny Park był cudownym widokiem. - Mogę? - Zapytał dotykając mojej dłoni. Skinąłem głową i pozwoliłem mu położyć moją rękę na jego kolanie i zapiąć na niej bransoletkę. - Powiedz coś. 

- Jest śliczna, dziękuję. - Zaśmiałem się cicho i niewiele myśląc złożyłem szybki, niewinny pocałunek na jego ustach, po czym wzrok przeniosłem na biżuterię. 

Może gdybym tego nie zrobił dostrzegłbym zarumienioną, szczęśliwą twarz Park'a i jego pełne nadziei oczy. 

______________

Matko... Pod moim domem dzieje się jakaś drama XD Facet wyrwał lasce ( sporo młodszej!) telefon i chyba przegląda jej wiadomości. Z tego co usłyszałam z rozmowy to chyba go zdradziła ._. Są tacy głośni... Nie mogę się skupić! TT

Próbowałam właśnie ogarnąć ile rozdziałów zostało, ale to opowiadanie jest tak spontaniczne, że naprawdę nie wiem :C Myślę, że koło 10-15, ale kto to tam wie ._.

 Buziaczki!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro