Rozdział 7
Czułem się źle. Od dwóch dni nic nie jadłem, dlatego czułem jakbym lada moment miał zemdleć. Mimo to nie przestawałem, ponieważ widoczne efekty tylko zapewniały mnie o tym, że moja dieta jest odpowiednia.
Cały ten czas przesiedziałem w łóżku, nawet nie myśląc o wyjściu na balkon. Trzeciego dnia rygorystycznej diety nie wytrzymałem i zjadłem prawie pół opakowania czekoladek, które znalazłem w jednej z szuflad. Był bardzo dobre. Czekolada była słodka, a nadzienia miały różne smaki. Mimo to niemal od razu dopadło mnie poczucie winy. Nie powinienem pochłaniać czegoś tak kalorycznego. Powinienem uważać to za obrzydliwe, przez co fakt, że mi smakowały jeszcze bardziej mnie denerwował.
Żeby się ukarać zamiast uroczych strojów (, które schowałem w najczarniejszą część szafy) ubrałem różowe spodnie dresowe (, które w liceum traktowałem jako piżamę) oraz białą, rozciągniętą koszulkę z krótkim rękawem. Resztę czekoladek wyrzuciłem świadom tego, że prędzej czy później zdecyduję się je zjeść.
Czułem się ciężki i gruby, dlatego nawet nie chciałem zbliżać się do kuchni. Po zabraniu stamtąd wody uciekłem do swojego pokoju. Było już ciemno dlatego wyjrzałem za okno, aby sprawdzić czy Chanyeol siedzi na zewnątrz.
Mężczyzna chyba zauważył ruch firany w moim domu ponieważ od razu zwrócił głowę w moją stronę. Pomachał w moją stronę i ruchem dłoni pokazał abym wyszedł na balkon.
Przed zrobieniem tego zabrałem szlafrok z łazienki, ponieważ zdawałem sobie sprawę z tego, że na zewnątrz jest coraz zimniej. Otuliłem się ciepłym materiałem i dopiero wtedy wyszedłem na balkon.
Przez chwilę stałem w miejscu, ale widząc, że mężczyzna sięga po marker wróciłem do pokoju i zabrałem przedmioty, które ostatnio przydały mi się do rozmowy z nim.
Dlaczego nie jesteś przebrany?
Sięgnąłem po flamaster i usiadłem na ziemi. Przysunąłem się do barierki i uważając na kapcie przecisnąłem przez nie nogi.
Przeszkadza ci to?
Wciąż jesteś śliczny.
Odpisał, a ja spojrzałem na niego zdziwiony. Narysowałem na kartce wielki znak zapytania, ale kiedy obróciłem go w stronę sąsiada ten jedynie wzruszył ramionami.
Yuri śpi?
Kąpie się.
Aha
Na tym nasza rozmowa się urwała. Odchyliłem się do tyłu i oparłem dłonie na ziemi. W tej samej chwili poczułem jak jeden z kapci zsuwa się z mojej stopy. Wychyliłem się, żeby zobaczyć gdzie wylądował. Na szczęście leżał w moim ogródku. W przeszłości często zdarzało się, że musiałem przechodzić przez płot do ogrodu Yuri.
Nie zamierzałem po niego schodzić, ponieważ nie sądziłem, aby coś mu się stało do rana. Nie ruszyłem się nawet o milimetr, ale zauważyłem, ja Chanyeol wstaje. Obserwowałem jak wychodzi z balkonu. Przez chwilę robił coś w pokoju po czym wyszedł. Zauważyłem jak sąsiad wychodzi z domu i zamiast iść na około przeskakuje przez wysoki płot i wchodzi na teren mojej rodziny. Natychmiast podniosłem się i wybiegłem z balkonu. Zbiegłem na niższe piętro i otworzyłem drzwi domu.
- Zabrałbym go rano. - Mruknąłem widząc jak Chanyeol zbliża się do mnie. Patrzyłem z niedowierzaniem jak lęka na jedno kolano i wyciąga w moją stronę but.
- Zostaniesz moim kopciuszkiem?
- Nie sądzę. - Zaśmiałem się czując jak zmusza mnie do uniesienia nogi.
- Zmuszę cię do tego. - Powiedział zakładając obuwie na moją stopę. Pokręciłem głową patrząc na jego uśmiech. Mimo, że wciąż nie czułem się najlepiej trochę mnie to pocieszało.
Mężczyzna podniósł się, ale nie odszedł jakby czekając na jakiś mój sygnał.
- Baekhyun? - Usłyszałem głos Jongin'a. Spojrzałem za Chanyeol'a dzięki czemu mogłem dostrzec swojego najlepszego przyjaciela z chłopakiem.
- Kyungsoo! - Zawołałem radośnie od razu zbiegając ze schodów, aby rzucić się na idącego w moją stronę bruneta. Zostałem pochwycony w ramiona rówieśnika, który nie był ani trochę zaskoczony moim entuzjazmem. Zawsze witaliśmy się inaczej niż inni ludzie w relacji podobnej do naszej, co bardzo często denerwowało Jongin'a, który nawet teraz patrzył na mnie nieprzychylnie. -Cześć. - Mruknąłem w jego stronę, na co posłał mi nieco wymuszony uśmiech.
Kiedyś byliśmy dobrymi przyjaciółmi, zgraną paczką. Trzymaliśmy się ze sobą i nawet jeśli czasami czułem, że wolą swoje wzajemne towarzystwo od mojego to udawałem, że tego nie widzę. Czułem się źle. Całe życie czułem się niepotrzebny. Pragnąłem stać się dla kogoś najważniejszą osobą w jego życiu. Nigdy nie miałem takiej osoby.
Zwykle traktowany byłem z góry. Mało kto pragnął mnie poznać.
Gdybym mógł prawdopodobnie nie pozwoliłbym się im ze sobą spotykać. Moje stosunki z Jongin'em uległy znacznemu pogorszeniu. Miałem wrażenie jakby traktował mnie jako konkurencje, a ja po prostu chciałem być ich najlepszym przyjacielem.
Kyungsoo to zauważył. Byłem pewny tego, że zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo ich związek zniszczył naszą relację.
Kiedyś codziennie gdzieś wychodziliśmy. Cele naszych wycieczek były spontaniczne. Znowu chciałem to poczuć, ale teraz miałem już tylko Kyungsoo. Jongin'a straciłem. Wykreślił mnie z listy swoich przyjaciół czy nawet kolegów, ale udawał, że to naturalne, że po prostu się zestarzeliśmy. Utrzymywał, że nie potrzebujemy już siebie.
- Pomyślałem, że Cię odwiedzimy. Przecież nie będziesz całe dnie siedział sam.
- To nie tak. - Mruknąłem nazbyt świadomy obecności Chanyeol'a, który wsłuchiwał się w moje słowa. - To Chanyeol, mój sąsiad. - Dałem im chwile na zapoznanie się po czym spojrzałem na najwyższego z naszej grupy. - Chcesz wejść?
- Może następnym razem. Yuri na pewno zastanawia się gdzie jestem. - Wyjaśnił i przysunął się do mnie. Poczułem jego dłoń na moich włosach, które zostały roztrzepane w nieco brutalny sposób. - Do następnego.
- Pa. - Odparłem kiedy odszedł w swoją stronę. Wpuściłem gości do domu czując na sobie pytające spojrzenie Kyungsoo. Westchnąłem i zakluczyłem dom po czym ruszyłem do kuchni, aby przygotować im ciepły napój.
- Czy to ten gość, który Cię podglądał? - Zapytał Jongin na co zachłysnąłem się pitą herbatą. Całkowicie zapomniałem o tym, że mówiłem im o swoich obawach związanych z narzeczonym Yuri.
- Tak. - Nie chciałem kłamać, ponieważ rzadko udawało mi się zataić prawdę przed jakimkolwiek rozmówcą.
- Myślałem, że to będzie jakiś stary dziad. - Zaśmiał się Kyungsoo odchylając nieco w moją stronę. - Chanyeol jest naprawdę przystojny i na pewno nie jest dużo starszy od ciebie.
- Pewnie nie...
- Szkoda, że nie jest gejem. - Westchnął opierając się o oparcie kanapy. - Pasowałby do ciebie.
- Ja tam myślę, że nie jest hetero. - Wtrącił się Jongin zadziwiająco pewnym siebie głosem. - I na sto procent prędzej czy później skończysz z nim w łóżku.
- Idiota. - Prychnąłem zakładając nogę na nogę. Nawet jeśli jakiś cudem okazałoby się, że Chanyeol odczuwa jakiś pociąg do mężczyzn to nie umiałbym zapomnieć, że jest narzeczonym Yuri.
Jednej z niewielu osób, do których mogę zwrócić się o pomoc.
-------------------------------
Sama nie wiem... Podoba wam się ten rozdział?
Całusy
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro