Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 30

Cały ranek spędziłem z Yuri. Szukaliśmy na różnych stronach internetowych najciekawszych kwiaciarni. Brunetka uparła się, że koniecznie chce mieć bukiet. Bardziej europejskie wesela były teraz w modzie.
Wybrała białe i błękitne róże.
W trakcie, kiedy rozmawiała przez telefon z kobietą pracująca w sklepie do pomieszczenia wszedł Chanyeol. Usiadł obok mnie i uśmiechnął się szeroko.
Mimo wczesnej godziny wyglądał równie perfekcyjnie co zawsze.
- Przygotowaliśmy śniadanie. Dziś cały dzień spędzimy na mieście, bo jutro musimy się spakować. Keiko poprosiła sąsiadke o opiekę nad Mir'em, więc będzie w dobrych rękach.
- Dzięki. - Mruknąłem słysząc, że dziewczyna żegna się z rozmowcą.
-Chodźmy jeść. - Rzuciła wstając. Zrobiłem to samo chociaż nie chciałem nic w siebie wciskać. Pozwoli przestawałem odczuwać tak częsty głód jak zwykle. Nie chciałem tego zmieniać.
Tym razem na śniadaniu zabrakło Pana Park'a, co bardzo mnie ucieszyło. Czułem, że mnie nie polubił.
Keiko co chwilę rzucała w moją stronę spojrzenia, ale postanowiłem się tym nie przejmować. Jutro wieczorem wyjeżdżamy, więc nawet jeśli zauważy coś czemu będzie przeciwna, to nie wpłynie w żaden sposób na moje życie.
- Wesele będzie tutaj? - Zapytałem pijąc herbatę. Ostatnio trochę zaniedbałem moje małe uzależnienie, czego skutki teraz odczuwałem. Miałem wrażenie, że mógłbym wypić kilka litrów naparu, a i tak chciałbym więcej.
- Tak. - Potwierdziła Yuri wstając od stołu. Keiko i Chanyeol wzięli się za sprzątanie, a ja i Yuri z powrotem wspięliśmy się na piętro.
Szybko się ubarałem i nałożyłem delikatny makijaż, po czym wyszedłem z pomieszczenia. Razem z Keiko odnieśliśmy Mir'a do młodej sąsiadki. Było mi trochę smutno, że go zostawiam, ale wiedziałem, że po powrocie do miasta jeszcze zdążę się nim nacieszyć.
W samochodzie czekała na nas reszta.
Jako pierwszy cel swojej podróży wybraliśmy ogromną galerię w centrum miasta.
Tylko Park nie był zbyt zadowolony. Nasza trójka była wręcz zachwycona. Ustaliliśmy, że w centrum handlowym będziemy do siedemnastej. Prawdopodobnie ja oraz dziewczyny moglibyśmy chodzić po sklepach do zamknięcia, ale mieliśmy też na uwadze Chanyeol'a. Mimo wszystko on też miał coś do powiedzenia w sprawie spędzania przez nas dnia.
Czas leciał bardzo szybko. Wchodziliśmy do tych najciekawszych sklepów, ze świadomością, że nie zdążymy odwiedzić wszystkich.
Staraliśmy się nie rozdzielać, ponieważ w budynku było pełno ludzi, jednak w pewnej chwili Keiko odsunęła się nieco od oglądanych przez nas kosmetyków i rozejrzała się dookoła z zastanowieniem.
- Gdzie Chanyeol? - Zapytała cicho. Wzrokiem spróbowałem znaleźć wysokiego mężczyznę, ale przy najbliższych półkach były same kobiety.
- Nie mam pojęcia.-Rzuciła zaskoczona Yuri. Odsunęła się od nas i jeszcze raz spróbowała odnaleźć go wzrokiem. W końcu przeklnęła cicho i odeszła od oglądanej paletki. - Chodźmy go poszukać. - Ruszyła przodem, a Keiko od razu dorównała jej kroku.
Zamiast zrobić to samo spojrzałem na koszyk z kilkoma produktami, głównie pielęgnacyjnymi. Większość z została wybrana bez zastanowienia, ale były wśród nich maseczki i cushion, które bardzo chciałem. Dziewczyny odłożyły koszyk zapewniony kosmetykami i wyszły ze sklepu.
Stwierdziłem, że szybko pójdę zapłacić. One i tak na pewno najpierw spróbują do niego zadzwonić i obejdą najbliższe sklepy.
Jak pomyślałem tak zrobiłem. Nie przejąłem się nawet zbyt długą kolejką.
Cały czas mogłem dostrzec dziewczyny  przed wejściem do drogerii.
Kobieta przede mną pięć minut szukała portfela. W tym czasie otworzyli kolejną kasę, ale nie stanąłem w drugiej kolejce.
Kiedy w końcu nadeszła moja kolej wyjąłem kartę starając się nie upuścić siatek z logami innych sklepów. Oczywiście jedna z nich upadła na ziemię.
Zapłaciłem i wyszedłem ze sklepu oglądając próbki, które dostałem w prezencie. To głupie, ale zawsze poprawiały mi humor.
Rozejrzałem się dookoła szukając dwóch znajomych mi kobiet, ale nie potrafiłem ich dostrzec. Wszędzie było pełno nastolatków i bogatych kobiet z ogromną ilością siatek w dłoniach. Musiałem wyglądać dziwnie. Jak połączenie obu tych światów.
Wyciągnąłem telefon, ale nie mogłem dodzwonić się do Yuri. Zrezygnowany zacząłem krążyć wokół sklepu starając się dostrzec którąś z kobiet. Oczywiście na marne.
Odchodziłem coraz dalej i dalej. Było mi duszono przez ogromne zbiorowisko ludzi, którzy raz po raz mnie szturchali.
Tracąc nadzieję na znalezienie dziewczyn ponownie wyciągnąłem telefon i starając się dodzwonić do przyjaciółki rozejrzałem się w poszukiwaniu jakiś ławki.
Znalazłem jednak coś całkiem innego.
Chanyeol siedział na ciemnej kanapie z białą filiżanką przed sobą. Rozmawiał z jakąś siedzącą przy nim kobietą, ale nie wydawał się z tego powodu wielce szczęśliwy.
Od razu podeszłem bliżej. Ułożyłem stado siatek obok niego i usiadłem naprzeciw.
- Cześć, kochanie. - Przywitał się zanim zdążyłem coś powiedzieć. Skrzywiłem się na niespodziewane przezwisko i uniosłem pytająco brwi.
- Cześć. - Mruknąłem przyglądając się siedzącej przy nim, farbowanej blondynce. Była drobna i naprawdę ładna.
- Kupiłeś wszystko co chciałeś? - Zapytał całkowicie ignorując towarzyszke.
- Powiedzmy.
- W takim razie chodźmy. - Wstał i chwycił moje zakupy. - Miło było cię poznać. - Uśmiechnął się do dziewczyny, która starała się odpowiedzieć tym samym, ale niezbyt jej to wyszło. Zdawała się być zniesmaczona zachowaniem Park'a.
- Co Ty robisz? Dziewczyny Cię szukają. - Naskoczyłem na niego patrząc na delikatnie zacisniętą dłoń na moim nadgarstku. - Gdzie idziesz?
- Wyjdziemy na zewnątrz.
- Powinnyśmy je znaleźć. - Pouczyłem go, jednak zostałem całkowicie zignorowany.
Na zewnątrz było już ciemno. Spojrzałem na ekran telefonu. Była osiemnasta.
Zapiąłem wyżej kurtkę i spojrzałem na Park'a starając się pokazać mu moje niezadowolenie.
- Dlaczego nie odbierasz telefonu?
- Rozładował się.
Usiadł na ławce przed galerią i objął mnie ramieniem. Prawdopodobnie chciał mnie trochę udobruchać.
Napisałem do Yuri, że znalazłem Chanyeol'a. Podejrzewałem, że dawno już przestały nas szukać.
- Tam nie ma zasięgu.
- Serio? - Spojrzałem na niego zaskoczony. Ten pokiwał głową i wstał. Szedł w stronę parkingu. Otworzył samochód, ale nie pozwolił mi do niego wsiąść. Odłożył wszystkie siatki na tylne siedzenia i złapał mnie za dłoń. Jego skóra wciąż była przyjemnie ciepła.
- Chodźmy się przejść. Wrócimy tu później. Może do tego czasu się znajdą. - Nie mając wyboru pozwoliłem się prowadzić w nieznane miejsce. Im dalej obchodziliśmy od galerii tym coraz ciszej było.
Spacerowaliśmy w ciszy. Raz tylko Park zapytał czy powinniśmy pójść coś zjeść, ale zaprzeczyłem. W zamian kupił nam soki w sklepie całodobowym.
W końcu znaleźliśmy się przy dużej fontannie. Musieliśmy odejść naprawdę daleko od centrum.
Fontanna była nieco zaniedbana. Zdawało mi się, że nikt nie interesuje się tą częścią miasta.
- Dlaczego jesteś taki cichy?
- Bo cię nie lubię? - Zasugerowałem natychmiast.
- Lubisz mnie. - Prychnał starszy podchodząc do wody.
- Nie prawda.
- Prawda.
- Nie.
- Tak. - Mężczyzna wyciągnął z kieszeni kolorową, zabezpieczoną folią kartkę. - Ja tam cię lubię. - Wyznał starannie odrywając obrazek nad wyraz brzydkiego jednorożca.
- Serio? - Zapytałem zaskoczony.
- Pewnie. Jesteś uroczy. - Potwierdził ponownie chwytając moją dłoń.
Przyłożył tatuaż dla dzieci do mojej skóry i namoczył go wodą z fontanny. Mało romantycznie biorąc pod uwagę ilość bakterii znajdujących się w wodzie.
- Dzięki. - Rzuciłem nieszczerze. Mężczyzna ściągnął z mojej dłoni kartkę, a moim oczom ukazał się krzywo odbity rysunek. Mimo to nie potrafiłem się nie uśmiechąć. Zabrałem mu kartkę z resztą tatuaży i przeglądałem je w poszukiwaniu równie brzydkiego.
- Więc?
- Co?
- Lubisz mnie troszkę?
- Troszkę.
--------------
Mam chyba jakiś okres depresyjny :( Jestem taka nieszczęśliwa x3
Buziaczki ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro