Rozdział 11
- Cały czas siedzicie w takiej ciszy? - Zapytała Yuri odkładając torebkę na stół. Wyciągnęła z niej telefon i ruszyła w naszą stronę. Usiadła na wąskim, stylowym fotelu znajdującym się przy niskim stoliku. Prychnąłem cicho słysząc jej pytanie i spojrzałem wymownie na siedzącego przy mnie Chanyeol'a.
- Ma focha od jakiś piętnastu minut. - Wyjaśnił na co skrzyżowałem ze sobą ręce.
- Powiedział, że jestem dziecinny.
- Wiesz, Baekkie... - Mruknęła w zamyśleniu.
- Nawet nie kończ. - Przerwałem jej zakładając nogę na nogę, aby dodać mojej postawie więcej dramatyczności.
- Jak się czujesz? - Zmieniła temat. Podniosła się ze swojego miejsca i ruszyła do kuchni, gdzie nastawiła wodę na herbatę.
- Lepiej. Nie kręci mi się już w głowie. - Powiedziałem, ponieważ oprócz wyrzutów sumienia spowodowanych zjedzeniem śniadania czułem się naprawdę dobrze.
- Zima jest dla ciebie okropna. - Zaśmiała się wyjmując trzy kolorowe kubki z szafki. - Albo jesteś chory albo masz połamane ciało. - Podsumowała wyjmując torebeczki z herbatą z metalowej puszki. - A teraz jeszcze nam mdlejesz.
- Wybacz. - Skupiłem wzrok na mężczyźnie, który zaczepnie dotykał moich dłoni. Wyglądał na znudzonego. Kiedy skończył palcami badać moją skórę zmusił mnie do opuszczenia rąk i obrócenia się bardziej w jego stronę. Uśmiechnąłem się lekko, ponieważ to było na swój sposób urocze. Taka niema prośba o zakończenie obrażania się na niego. Pokręciłem lekko głową. Nagle poczułem jego dłoń na moim udzie, co zwaliłem na znudzenie.
- Powiedź komuś jeśli źle się czujesz. Chanyeol myślał, że przypadkiem Cię zabił. - Zaśmiała się, a ja wraz z nią, ponieważ nie umiałem wyobrazić sobie panikującego Chanyeol'a. Przecież był prawdziwą oazą spokoju.
Zanim mężczyzna zdążył odpowiedzieć usłyszeliśmy głośne pukanie do drzwi. Oboje zdawali się być tym zaskoczonym, jednak dziewczyna szybko zareagowała i podbiegła w stronę wejścia. Przez zasłaniającą je ściankę nie mogliśmy zauważyć kto przyszedł. Słyszałem tylko, że dziewczyna wychodzi z domu.
Przez chwilę zastanawiałem się kto to mógł być, jednak moje przemyślenia przerwała dłoń Chanyeol'a, która zmusiła mnie do tego, aby moja twarz znalazła się dokładnie naprzeciw jego. Przez chwile gładził mój policzek, jednak widząc, że utrzymuję jego wzrok odsunął się trochę i oparł łokciem o oparcie kanapy.
- Jesteś taki śliczny. - Westchnął, a ja miałem wrażenie, że czuję jego spojrzenie na każdym milimetrze mojego ciała. - Uwielbiam na ciebie patrzeć, naprawdę wyglądasz jak lalka. - Zaśmiał się i zmierzwił moje włosy. Odsunąłem się od niego i spróbowałem przywrócić rozwianym kosmykom ich pierwotne położenie. Byłem zdezorientowany jego słowami, ale przecież nie był to pierwszy raz, kiedy stwierdzał, że jestem ładny. Prawdopodobnie po prostu łatwo przychodziło mu komplementowanie innych osób. - Wyjdziesz dziś na balkon? Ma być wyjątkowo ciepła noc.
- Będziesz pisać? - Zapytałem cicho. Ponownie poczułem jego dłoń na mojej nodze. Powoli gładziła moją wciąż odkrytą skórę. Prawdopodobnie powinienem się już przebrać, ale nawet Chanyeol wciąż był w piżamie.
- Dokładnie. Potrzebuję natchnienia. - Zaśmiał się radośnie. W jakiś dziwny sposób poczułem się dowartościowany. To nie Yuri mówił takie rzeczy, a mi. Chociaż... Może mówił je wszystkim?
- W co mam się ubrać? - Zapytałem kładąc głowę na oparciu. Dopiero teraz zauważyłem jak blisko siebie się znajdujemy. Mimo to wciąż nie przekraczaliśmy czysto przyjacielskiej odległości. Nie zrobiłbym niczego co mogłoby zranić Yuri, a przynajmniej tak sobie powtarzałem.
- Coś uroczego. - Zdawało mi się, że chciał powiedzieć coś innego jednak w tej samej chwili usłyszeliśmy głośne rozmowy oznaczające nadejście gości oraz Yuri. Oboje spojrzeliśmy w stronę drzwi. - Co tu robicie? - Zapytał Chanyeol, a w jego głosie wyczuwalne było zaskoczenie.
Poczułem na sobie niesamowicie oceniające spojrzenie obu osób, które weszły razem z Yuri.
Jedną z nich była dość młoda, może trzydziestoletnie kobieta. Miała jasne, brązowe włosy sięgające jej obojczyków oraz duże oczy o ciemnych tęczówkach. Nie byłem pewny czy jest Koreanką, ale na pewno była Azjatką. Miała na sobie długi, beżowy płaszcz i wysokie, ciemne buty.
Drugą osobą był mężczyzna. Zdawał się być sporo starszy od towarzyszki. Miał ciemne, idealnie zaczesane włosy i również okrywał się płaszczem, ale czarnym i typowo męskim. Był bardzo wysoki i przystojny jak na swój wiek. Byłem niemal pewny, że jest on ojcem siedzącego obok mnie Chanyeol'a.
- Przyszliśmy was odwiedzić. - Powiedział wymijająco. Chanyeol podniósł się z kanapy i ruszył w ich kierunku. Kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że wciąż się we mnie wpatrują szybko wstałem i ukłoniłem się lekko w ich stronę.
- Nazywam się Byun Baekhyun. Mieszkam obok. - Przedstawiłem się, na co otrzymałem jedynie skinięcie głową ze strony ojca mojego sąsiada. Kobieta zareagowała dużo bardziej przyjaźnie. Podeszła do mnie, mówiąc coś o tym, że jestem uroczy, ale stres niemal całkowicie wyparł to zdanie z mojej głowy.
- Miło mi cię poznać, Baekhyun. - Uśmiechnęła się, co od razu ( nieco nieudolnie) odwzajemniłem.
- Rodzicie przywieźli kilka twoich rzeczy. - Powiedziała Yuri patrząc z uwielbieniem na Chanyeol'a. Ten jedynie kiwnął głową i przywitał się z nieco starszą kobietą uściskiem.
Czułem się tu nie na miejscu, dlatego stwierdziłem, że pójdę się ubrać. Ruszyłem w stronę schodów, ale czując na sobie czujne spojrzenie sąsiada wróciłem i zabrałem spod kanapy kapcie, które przyniósł mi, gdy byłem zajęty obrażaniem się na niego.
Nic nie mówiąc uciekłem na piętro i znalazłem swoje wczorajsze ciuchy. Przebrałem się w nie i spojrzałem w lustro, aby upewnić się, że moja twarz faktycznie wygląda tak dobrze, jak oceniał ją Chanyeol. Poprawiłem kilka kosmyków, które sterczały w nieodpowiednie strony i zeszedłem na niższe piętro.
- Będę już szedł. - Mruknąłem do Yuri, która stała w kuchni. Wszyscy siedzieli w salonie rozmawiając o czymś. - Dzięki za przenocowanie.
- Jeśli będzie się coś działo od razu przyjdź. - Powiedziała cicho, jednak mimo to poczuliśmy na sobie czyjś wzrok. Dziewczyna przysunęła się blisko i delikatnie objęła mnie ramieniem. - Gdyby nas nie było zapasowy klucz jest w doniczce przy wejściu od ogrodu. - Szepnęła i ucałowała mój policzek. - Napisz wieczorem. - Poprosiła już głośniej.
- Jasne. Dziękuję. - Objąłem ją szybko i uciekłem do salonu. - Miło było państwo poznać. - Mruknąłem, kiedy zauważyłem, że urwał im się temat.
- Oh, już idziesz? - Zapytała młoda kobieta, na co kiwnąłem lekko głową. Zdecydowanie mógłbym się z nią zaprzyjaźnić. Zaskoczony spojrzałem na Chanyeol'a, który podniósł się i objął mnie w podobny sposób co ja Yuri.
Był wysoki, przez co moja twarz wylądowała przy jego szyi. Jego ciało było niesamowicie ciepłe i nawet jeśli trwało to tylko kilka sekund, to był to jeden z najprzyjemniejszych uścisków w moim życiu.
- Uważaj na siebie.
------------------------------------
Znowu mi strasznie zimno! Niech ktoś mnie ogrzeje ._. Przytuli czy cuś ;_;
Mogę robić za Baekhyna, mam tylko 160 cm wzrostu... ( Ok 159, ale ćśśś.. Wszystkich oszukuję)
Buziaki!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro