Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XIV

Klacz z westchnieniem wystawiła łeb z boksu. Kiedy wrócę do treningów?, pomyślała. Minął już tydzień odkąd siedziała w boksie, brakowało jej tego swojego żałosnego cwału. Wiedziała, że nie jest dobrym koniem wyścigowym i pewnie nigdy nie zajmie 1 miejsca.

Pewnie będę jak Dona Chepa...

- Derset! - Usłyszała ciche parsknięcie.

Zastrzygła uszami.

- Cześć Kovu.

Za moment kasztan już zniknął w stajni.

***

- I co z Luizą?

- Jest w śpiączce.

Po drugiej stronie słuchawki zapanowało milczenie.

- Cholera...kiedy się wybudzi?

- Nie wiemy, może za miesiąc, może za rok, dwa, cztery...

Peter rozłączył się.

***

Właściciel Wild Derset krążył w kółko po pokoju.

- Widzisz co narobiłeś? Luiza jest przez ciebie w śpiączce, a Derset ma zerwane dwa ścięgna! Wróci do treningów za dwa tygodnie!

Art westchnął.

- Ostatnio mam problemy z sercem...wiek robi swoje, już dawno powinienem przestać trenować konie i przejść na emeryturę.

- To ma być ostatni raz, rozumiesz?! Myślałem, że jesteś porządnym trenerem, myślałem, że Derset coś osiągnie.

- Kiedy noga się zagoi, niech znowu wystartuje w Allowance.

Peter pokiwał głową.

- Ale ją dobrze przygotujesz?

- Oczywiście.

***

Tydzień za tygodniem mijały, a Wild Derset coraz rzadziej widywała Kovu i swoich przyjaciół. Ciężko westchnęła. Noga już się prawie zagoiła, a weterynarz prawie codziennie odwiedział gniadą klacz. Za 6 dni miała wrócić do treningów...

------

Akcja trochę szybka, ale nie chcę tak przedłużać książki, żeby miała 50 rozdziałów :v Chciałabym się zmieścić w 25-30.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro