2
enjoy, misiaczki!
Całą matematykę zerkałem na Hoseoka, który chcąc nie chcąc był zmuszony usiąść ze mną w ławce. Starałem się z całych sił skupić na tym co tłumaczyła nam pani Choi, jednak mów wzrok zamiast na tablicy lądował na ciemnowłosym chłopaku, który był w stu procentach skupiony na zajęciach. Spojrzałem na tablicę i westchnąłem pod nosem, uzupełniając notatki w zeszycie.
Pani Choi zadała nam do zrobienia kilka zadań, ponieważ tak zwykle kończyła swoje zajęcia. Jak ona to ujmowała „takim przyjemnym akcentem" codziennie tak kończyliśmy matematykę. Niektórzy łączyli się w małe grupy i razem rozwiązywali zadania, inni robili parami, a jeszcze inni – sami – jak ja. Pracowałem sam dwa razy szybciej niżeli w grupie, bo o wiele lepiej i sprawniej organizowałem swoją pracę. Kończąc zadanie z całkami, zamknąłem podręcznik i podparłem się brodą o nadgarstek.
- Namjoon-ah...
Spojrzałem na Hoseoka, który bacznie mnie obserwował. Chłopak uśmiechał się delikatnie, więc odwzajemniłem gest. Czułem się jak we śnie – nie docierało do mnie, że Hoseok naprawdę wrócił do Ilsan i siedział właśnie obok mnie. Los nas rozdzielił dziesięć lat temu i znowu złączył nasze ścieżki. To był naprawdę dobry początek drugiej klasy, mimo że zapowiadał się okropnie przez nawał nauki.
- Czy mógłbyś mi pomóc z tym zadaniem?
Dobrze było słyszeć jego głos, chociaż nie brzmiał tak samo jak byliśmy dziećmi. Zmienił się także jego wygląd, chociaż nadal był tak samo szczupły, jednak wydawało mi się, że był może jednak jeszcze chudszy. Jego włosy sięgały za jego ucho i miał kilka jaśniejszych pasemek, które dodawały mu uroku. Nosił też naszyjnik z kolorowych koralików i kilka bransoletek do kompletu. Na dodatek zauważyłem też, że ma pomalowane paznokcie na serdecznym i małym palcu lewej dłoni. Zmienił się bardziej niż się tego spodziewałem.
W porównaniu do mnie, bo jedyne co u mnie się zmieniło to głos i budowa ciała. Odkąd zacząłem chodzić do liceum zacząłem hobbystycznie chodzić na siłownię i zamiast autobusu wybierałem rower, więc nawet czasami zdarzyło się komuś pomylić mnie z trzecioklasistą, bądź jakimś intruzem. Mój głos był też bardziej głęboki, a twarz prawie w ogóle się nie zmieniła. Z ozdób i biżuterii nosiłem jedynie małe kółeczka w uszach i to by było na tyle.
- Pewnie – odrzekłem w końcu, przysuwając moje krzesło bliżej Hoseoka.
Spojrzałem do jego zeszytu i widząc ilość pokreślonych obliczeń, uśmiech sam wepchnął mi się na usta i podrapałem się po karku. Zacząłem mu tłumaczyć szeptem jak krok po kroku najprościej jest zrobić tego typu zadanie, a chłopak wszystko dokładnie zapisywał, słuchając mnie uważnie. Kiedy skończyliśmy rozwiązywać razem zadania, które ja skończyłem już jakiś czas temu, Hobi zamknął podręcznik i schował ołówek do piórnika.
- Dziękuję – szepnął.
- Nie ma za co.
Posłaliśmy sobie nawzajem uśmiechy i poczułem jak moje serce szybciej bije. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, nie dzieląc się ani jednym zdaniem, jakbyśmy właśnie się porozumiewali myślami. Jednak ja nie słyszałem jego myśli i zdawało się, że on też tego nie potrafi. I może to dobrze, ponieważ co by pomyślał, słysząc moje wszystkie przemyślenia na temat jego osoby. Kiedy już otwierałem usta, żeby coś powiedzieć, po szkole rozniósł się dźwięk dzwonka i wszyscy zaczęli szurać krzesłami, głośno rozmawiali i wychodzili z sali.
- Namjoon, idziesz z nami? – zapytał Jimin, po szturchnięciu mnie kilkukrotnie w ramię.
- Gdzie?
- Do automatu, idziemy po mleko truskawkowe.
Patrzyłem na nich dłuższą chwilę, a później zwróciłem wzrok na Hoseoka, który od razu odwrócił swoje spojrzenie, kiedy na niego spojrzałem.
- Wiecie co, zostanę – odpowiedziałem w końcu. – Chcę porozmawiać z Hoseokiem.
- Pewnie – pokiwała głową Mirai. – Bawcie się dobrze!
Kiedy Jimin i Mirai wyszli z klasy, zostałem sam z Hoseokiem. Wziąłem głęboki oddech i patrząc na niego, uśmiechnąłem się delikatnie.
- Długo cię nie było – zacząłem.
- Dziesięć lat – uśmiechnął się smutno. – Wiesz, że nie chciałem wyjeżdżać, prawda?
- Wiem.
Zawisła między nami ciężka cisza. Hoseok zaczął się bawić swoimi bransoletkami, a ja maltretowałem zębami swoją wargę. Co teraz powinienem powiedzieć? Czy w ogóle powinienem coś mówić? A może jednak powinienem iść z Mirai i Jiminem, zamiast zawracać głowę Hoseokowi. Po tym jak wykrzyczałem jego imię na całą klasę, wydawało mi się, że jest bardzo zdystansowany, jednak nic już na to nie mogłem poradzić. Co się wydarzyło to się wydarzyło i nie miałem możliwości cofnięcia czasu.
- Przepraszam, że tak wykrzyczałem twoje imię – powiedziałem w końcu. – Byłem naprawdę zaskoczony.
- Nic nie szkodzi. Kiedy cię zobaczyłem też byłem zdziwiony. Nie spodziewałem się ciebie tak szybko spotkać.
- Niespodzianka.
Chłopak znowu uśmiechnął się delikatnie, a mnie serce zaczęło walić jak szalone. Czy aż tak bardzo za nim tęskniłem?
- Nadal mieszkasz w tym samym domu? – zapytał.
- Bez zmian. Zadbaliśmy też bardziej o ogród.
- Twoja mama nadal pracuje jako dziennikarka?
- Tak, jest teraz dyrektorem działu. A tata... Dalej go nie ma.
- Przykro mi.
- Pogodziliśmy się już z tym. A co z tobą? – spojrzałem na niego. – Co cię skłoniło do powrotu do Ilsan?
- A, wiesz, jak to jest w stolicy... - zaczął niepewnie. – Cały czas wszystko na szybko, byłem już zmęczony i razem z mamą stwierdziliśmy, że skończę liceum tutaj, a później zobaczymy.
- Rozumiem. Mnie już nudzi Ilsan.
- Ja bardzo tęskniłem za tym miejscem – popatrzył na mnie. – I za ludźmi tutaj.
Serce znowu zabiło szybciej, więc wziąłem głębszy wdech. Co powinienem na to odpowiedzieć? Że ja też tęskniłem? To byłoby chyba dziwne. Poza tym, powiedział, że tęsknił za ludźmi, nie za mną. Postanowiłem, że odpowiem na jego wypowiedź przytaknięciem i znowu odwróciłem od niego wzrok. Czułem, jak pociły mi się dłonie.
- Gdzie w takim razie się zatrzymałeś? – zapytałem.
- U babci, więc mieszkam niedaleko was.
- To świetnie! Co powiesz na obiad u mnie? Kiedy mama cię zobaczy to chyba nie uwierzy, że to naprawdę ty!
Hoseok zaśmiał się, przeczesując nerwowo swoje włosy – czyli nadal miał ten sam tik. Miał go od piątego roku życia, zawsze, kiedy coś go stresowało, jego dłonie wędrowały do włosów. Lubił, gdy się go głaskało, szczególnie przed spaniem. Bawienie się jego włosami go uspokajało i było też przyjemne.
- To miłe i na pewno przyjdę, ale może nie dzisiaj. Obiecałem babci, że będę zaraz po szkole – odpowiedział.
- Czaję – pokiwałem głową. – Gdybyś potrzebował pomocy w matmie czy coś to wiesz, gdzie mieszkam.
- Wiem bardzo dobrze – zaśmiał się, marszcząc słodko nos.
- Czy już porozmawialiście? – zapytał Jimin, nagle stając przed naszą ławką razem z Mirai. – Może nas łaskawie przedstawisz, Joonie.
- Ah tak – zaśmiałem się nerwowo. – Hoseok, to Jimin i Mirai, moi przyjaciele. A wy poznajcie Hoseoka, kiedyś byliśmy sąsiadami i bardzo się przyjaźniliśmy.
- Słyszałem, że przeniosłeś się aż z Seulu! – powiedział Jimin. – Podziwiam, że wróciłeś na taką wiochę.
- Ilsan wcale nie jest takie złe, to piękne miasto – odpowiedział spokojnie Hobi. – Przepraszam, że zapytam, Mirai nie jesteś Koreanką, prawda?
- Zgadza się, pochodzę z Japonii – odrzekła z uśmiechem. – Nie masz za co przepraszać.
- Hoseok też będzie Frajerem? – zapytał nagle Jimin. – Trzeba go przedstawić reszcie!
- Frajerem? – zdziwił się Hoseok, przekrzywiając głowę. – O co chodzi.
- To dość długa historia – odpowiedziałem, zanim Jimin otworzył buzię. – Nasza grupa się tak nazywa, Frajerzy brzmią lepiej niż Wyrzutki.
- Okej – zaśmiał się znowu chłopak. – Mam nadzieję, że później mi to ktoś wyjaśni.
- Myślę, że na przerwie obiadowej będziemy mieć wystarczająco dużo czasu – powiedziałem, ponownie uprzedzając Jimina, który posłał mi zabójcze spojrzenie. – O ile oczywiście będziesz chciał z nami zjeść.
- Pewnie, nawet byłoby mi miło gdybym poznał więcej osób w szkole – uśmiechnął się ciemnowłosy.
- To świetnie, chętnie poznamy cię bliżej, Hoba. – wyszczerzył się Jimin, a wspomniany chłopak się zaczerwienił.
- Jimin...
Zanim jednak zdążyłem powiedzieć więcej, po szkole rozległ się dźwięk dzwonka, który oznajmiał zakończenie przerwy. Wszyscy zaczęli się schodzić do sali, a po przyjściu nauczyciela zaczęliśmy następną lekcję. Mając obok siebie mojego przyjaciela z dzieciństwa, wydawało mi się jak każda kolejna lekcja dłużyła mi się niemiłosiernie, a chciałem już móc porozmawiać dłużej z Hoseokiem.
Co jakiś czas zdarzyło mi się złapać z nim kontakt wzrokowy i posłać sobie nawzajem uśmiechy, jednak zaraz wracaliśmy do nauki, żeby nie zwrócić na siebie uwagi nauczyciela. Czułem się naprawdę dziwnie, cieszyłem się, ale też bałem się, że nasza przyjaźń nie będzie już tak samo mocna po dziesięciu latach rozłąki. Miałem jednak nadzieję, że między nami nie zmieni się dużo i szybko wrócimy do spędzania czasu razem.
Kiedy w końcu skończyliśmy pierwszą część planu dnia, nastała pora na godzinną przerwę obiadową. Zebraliśmy więc swoje torby i wszyscy powoli schodzili na stołówkę na parter. Nasza grupa od zeszłego roku zajmowała jeden i ten sam stolik pod ścianą dzięki Seokjinowi, który zamienił się z jakimiś dziewczynami za miejsce w ogrodzie za szkołą. Dlatego też szliśmy spokojnie, nie martwiąc się, że ktoś nas podsiądzie. Zdarzały się osoby, które siadały przy naszym stole, jednak, kiedy tylko się pojawialiśmy, uciekali w podskokach, szukając jakiegoś wolnego miejsca.
- Czemu wszyscy tak biegną? – zapytał Hoseok, trzymając się blisko mnie.
- Chcą zdążyć usiąść przy stołach na stołówce – odpowiedziałem.
- Czy my też nie powinniśmy się pospieszyć?
- Spokojnie, przy naszym stole nikt nie zasiada – odrzekł tym razem Jimin z szerokim uśmiechem.
- To wykupujecie tutaj stoliki? W Seulu nawet czegoś takiego nie ma.
- No coś ty! Bardziej chodzi tu o autorytet jednego z nas – zaśmiał się blondyn.
- Zaraz wszystkich poznasz. Są bardzo przyjaźni – poklepałem go po ramieniu, posyłając chłopakowi uśmiech, który odwzajemnił.
Weszliśmy na głośną stołówkę i najpierw udaliśmy się w stronę stolików. Seokjin i Yoongi byli właśnie po w-fie, więc byli już tutaj od około piętnastu minut. Jimin od razu wypruł na przód, żeby jak najszybciej znaleźć się blisko Yoongiego, który już nam machał. Natomiast ja i Hobi szliśmy spokojnie między innymi uczniami, nie przepychając się za bardzo, bo nie było pośpiechu. A kiedy w końcu siadaliśmy do stołu, Jimin już siedział na kolanach Mina, bawiąc się jego włosami i coś mu szeptał na ucho.
- Widzę nową twarz! – podniósł się Seokjin i wyciągnął dłoń do Hoseoka, który ją serdecznie uściskał. – Jestem Kim Seokjin, przewodniczący szkoły, trzecioklasista, więc gdybyś czegoś potrzebował, wal śmiało.
- Dziękuję, hyung. Jestem Jung Hoseok, miło mi – uśmiechnął się ciemnowłosy.
- Cześć, jestem Yoongi, chłopak Jimina – wyciągnął rękę, żeby się przywitać. – Też trzecioklasista.
- Miło mi, hyung.
- Brakuje jeszcze dwójki i poznasz wszystkich – powiedziałem.
- Czy tylko mi jego imię się wydaje znajome? – zapytał nagle Seokjin i spojrzałem na niego wymownie. – No tak, opowiadałeś nam chyba kilka razy o nim!
Przybiłem sobie mentalną piątkę z czołem i nawet nie odważyłem się spojrzeć w stronę Hoseoka. Mogłem sobie tylko wyobrazić jak się czerwieni i otwiera szeroko oczy w zdziwieniu. Myślałem, że spojrzenie wystarczy, ale Seokjin nie jest za dobry w porozumiewaniu się bez słów.
- Albo to nie to? – zaczął odwracać sytuację. – Ah już wiem, chyba mamy jakiegoś Hoseoka w drużynie, prawda Yoongles?
- Mamy? – zdziwił się starszy i dostał zaraz kuksańca od Jimina, na co jęknął zaskoczony. – Masz rację, Jin, chyba jest.
- O, macie jakąś drużynę? – zapytał zainteresowany Hoseok, nie zwracając uwagi na tę dziwną sytuację.
- Koszykówki – przytaknął Yoongi. – Jestem kapitanem.
- Ale świetnie, kocham koszykówkę! – podekscytował się Hoseok.
- Jeśli chcesz możesz do nas dołączyć, przydadzą nam się nowi przed kolejnymi meczami – dodał chłopak o kocich oczach.
- Nie jestem pewien czy się nadaję do drużyny, zwykle grałem jedynie towarzysko.
- Wpadnij jutro po zajęciach na boisko to cię sprawdzimy i zobaczysz czy ci się spodoba – dołączył się do dyskusji Jin.
- A macie drużynę siatkarską? – zapytał. – Byłem w drużynie szkolnej w Seulu.
- Niestety tylko damską – odpowiedziała tym razem Mirai, która już zdążyła sobie przynieść obiad.
- Rozumiem – pokiwał głową Jung. – W takim razie zajrzę na trening jutro i spróbuję swoich sił.
- Świetnie! – ucieszył się Seokjin.
- Dzień dobry, co nas ominęło? – Eunji opadła na jedno z wolnych krzeseł przy stole.
- Czemu Taehyung ma chusteczkę w nosie? – zapytał Yoongi, wskazując na Kima, siadającego między Eunji a Seokjinem.
- Zaczął krwawić na widok jakiegoś chłopaka z równoległej klasy – zaśmiała się dziewczyna.
- Wcale tak nie było! On przywalił mi łokciem w nos i wtedy się zaczęło – wytłumaczył się.
- Ale jak na niego spojrzałeś to aż ci szybciej zaczęła ściekać!
- Zaraz ciebie zaklapeczkuję! – zagroził dziewczynie i zaczęliśmy się śmiać. – Chwilka, jesteś nowy? – zapytał, patrząc na Hoseoka, który przyglądał się zaistniałej sytuacji z czystym rozbawieniem na twarzy.
- Tak, wybaczcie, że się wcześniej nie przedstawiłem, ale byliście zajęci. – Jung Hoseok, przeniosłem się z Seulu.
- Ah! Słyszałam o tobie! – powiedziała Eunji, a mnie znowu serce zabiło szybciej. – Cała szkoła o tobie huczy. Ja jestem Eunji, a ten z chusteczką w nosie to Taehyung. Miło nam cię poznać.
- Was również – przytaknął Hoseok. – Wydajecie się być naprawdę ciekawą paczką.
- A wszystko zaczęło się od bycia dziwnym Namjoona! – zaczęła Eunji. – W gimnazjum byłam w paczce tylko ja, Taehyung i Mirai. W liceum nam się trochę powiększyła grupa i teraz ty się pojawiłeś! Witamy wśród Frajerów.
- Dziękuję, Eunji-ssi, ale skąd się wzięła ta nazwa?
- Wystarczy jak będziesz mnie nazywał Ji, jesteśmy z tego samego roku, prawda?
Dla potwierdzenia pokiwałem głową.
- W porządku, Ji. To co z nazwą?
- W gimnazjum nazywali nas od dziwaków, wyrzutków i frajerów – zacząłem spokojnie. – Stwierdziliśmy, że przywłaszczymy sobie nazwę Frajerzy i tak się wszystko zaczęło.
- Pasuje do nas ta nazwa, bo jesteśmy zupełnie inni od większości „normalnych" uczniów – dodał Taehyung. – Mamy dwie dziewczyny, z czego jedna jest niezrównoważona psychicznie – bez urazy Ji.
- Ej, bo ci nakopię!
- Do tego mamy co najmniej trzech gejów i dwóch biseksualistów – wyliczał dalej. – Nie wiem jaką masz orientację o jeśli nie chcesz się dzielić to po prostu nie mów.
- Też jestem gejem, wiem to od podstawówki – uśmiechnął się lekko speszony tematem.
- W takim razie mamy dwie heteroseksualistki, czterech gejów i dwóch biseksualistów – poprawił się Kim, wyciągając w końcu zakrwawioną chusteczkę z nosa. – To się nazywa grupa.
- Powerful – zaśmiał się Jimin.
- Czy masz jeszcze jakieś pytania? – zapytał Seokjin Hoseoka.
- Chyba nie, ale teraz już wiem więcej, dziękuję.
- Nie ma za co.
- W takim razie chodźmy po obiad, umieram z głodu! – oznajmiła Eunji, wstając z krzesła i poszła przodem.
Przeprosiłem na chwilę Hoseoka i poszedłem szybko za dziewczyną, wiedząc, że jest coś nie tak i mogłem się założyć, że miało to związek z Taehyungiem, w którym była zakochana od co najmniej dwóch lat. Dogoniłem ją i zapytałem o co chodzi, jednak nie odpowiadała, więc szedłem dalej za nią krok w krok. W końcu stojąc z tacką i czekając na swoją kolej zaczęła mówić.
- Patrzył na niego w taki sposób tak samo jak Jimin na Yoongiego. Wiem co to za wzrok powiedziała cicho.
- Mówiłaś, że wszystko sobie wyjaśniliście.
- Tak jest, ale nie sądziłam, że pójdzie to wszystko w taką stronę.
- Eunji przecież wiesz, że Taehyung nie był w tobie zakochany na zabój.
- Oh, dzięki, że mi o tym przypominasz – mruknęła.
- Jesteś zazdrosna, bo nie możesz być z nim, tak? Bo nie czuje do ciebie nic więcej poza miłością przyjacielską.
Dziewczyna nie odezwała się do mnie przez dłuższą chwilę, chociaż oboje znaliśmy odpowiedź.
- Dokładnie.
- Eunji, znajdziesz kogoś super – westchnąłem.
- On jest super.
- Powtarzając sobie tak w kółko wcale nie ruszysz na przód, wiesz o tym, prawda?
- Wkurzasz mnie ty swoim posiadaniem racji, wiesz?
Zaśmiałem się mimowolnie, a dziewczyna zasadziła mi kuksańca w bok. Kiedy wróciliśmy ze swoimi tackami do stolika, czekała na nas tylko Mirai, Seokjin i Yoongi, jedząc swoje obiady, a reszta jeszcze stała w kolejce z tackami. Zaczęliśmy jeść, rozmawiając już na spokojne i mniej istotne tematy, a kiedy byli już wszyscy, zaczęliśmy omawiać spotkanie u mnie w weekend.
- Dołączysz się do nas? – zapytałem Hoseoka.
- Myślę, że z chęcią – odpowiedział z uśmiechem.
- Świetnie! Fajnie będzie spotkać się jeszcze przed egzaminami na półrocze, później będzie ciężko – zauważył Seokjin.
- To prawda – zgodziła się Mirai. – Lepiej spotkać się jeszcze na początku roku niż później narzekać przez kolejne kilka miesięcy na brak żadnej imprezy.
- Twoja mama będzie? – zapytała mnie Eunji.
- Nie, wyjeżdża gdzieś na jakiś reportaż i ma wrócić w przyszłym tygodniu.
- Czyli będziemy mieć wolną chatę! – wywnioskował Jimin z uśmiechem. – Przyniesiemy coś dobrego.
- Cudownie, trzeba zaszaleć, póki nie ma jeszcze tyle nauki.
Po przerwie obiadowej ponownie się rozeszliśmy do swoich klas. Resztę dnia siedziałem z Hoseokiem, który chyba zaczął się przy mnie czuć komfortowo, ponieważ pytał mnie częściej o jakieś drobne szczegóły i sam zaczynał jakieś krótkie tematy na reszcie przerw. Ja również czułem się pewniej i w niektórych momentach zapominałem, że dzisiaj zobaczyliśmy się pierwszy raz po dziesięciu latach. Szczególnie czułem to, kiedy śmialiśmy się, wspominając nasze wspólnie spędzone kilka lat. A kiedy dzwonek rozbrzmiewał w uszach, zwiastując rozpoczęcie się lekcji, nagle ucichaliśmy i przez chwilę nie wiedzieliśmy co mamy robić, jakby zupełnie wybici z rytmu.
Czułem się tak dobrze znowu mając go przy sobie, a jednak czułem, że nie powinienem się jeszcze tak cieszyć. Ludzie się zmieniają nie tylko z wyglądu, ale też z zachowania. Równie dobrze mogłem rozmawiać teraz z zupełnie innym Hoseokiem, który już nie czuje tego samego co przed dziesięcioma laty. Jednak starałem się o tym za bardzo nie myśleć.
Była wyjątkowo słoneczna pogoda, więc namówiłem Hoseoka, żebyśmy razem poszli do domu. Od razu się zgodził z wielkim entuzjazmem, co ogromnie mnie ucieszyło. Chciałem teraz spędzać z nim jak najwięcej czasu, żebyśmy szybko nadrobili ostatnie dziesięć straconych lat. Odpiąłem swój rower i po pożegnaniu z resztą grupy, zaczęliśmy iść w dobrze mi znaną stronę. Hoseok szczerze mi powiedział, że prawie w ogóle nie pamięta miasta i bardzo się zmieniło, więc musiałem nas prowadzić.
Szliśmy spacerem przez park, opowiadając sobie co się działo u nas przez ostatnie lata i było tego naprawdę dużo. Opowiedziałem mu trochę więcej o wszystkich członkach Frajerów, a on opowiedział mi o swoich znajomych, którzy zostali w Seulu i odwrócili się od niego po wyjeździe, więc bardzo się cieszył, że poznał nas wszystkich i przede wszystkim spotkał znowu mnie. Kiedy dotarliśmy pod dom jego babci, omówiliśmy tak naprawdę tylko rok albo dwa lata naszego niewidzenia się. Obiecaliśmy sobie opowiedzieć kolejne ciekawostki następnego dnia.
- Może jutro pójdziemy razem do szkoły? – zapytałem.
- W porządku – odpowiedział chłopak. – Podoba mi się ten pomysł.
- Będziemy mieć więcej czasu na rozmowę o tych pozostałych latach.
- To prawda! Mam jeszcze tyle do powiedzenia.
- Ja tak samo! Wydarzyło się naprawdę dużo, a to tylko dziesięć lat.
- Zgadza się. W takim razie widzimy się jutro rano – oznajmił.
- Tak, będę koło ósmej.
- Dasz mi jeszcze swój numer? Będziemy mogli pisać do siebie, gdyby coś się działo – dodał szybko.
- Pewnie.
Chłopak podał mi swój smartfon z odblokowanym telefonem i szybko wstukałem swój numer, po czym oddałem mu telefon. Hoseok wysłał mi krótką wiadomość i wyłączył aplikację. Przez ułamek sekundy udało mi się widzieć jego tapetę i zmarszczyłem brwi.
- Miałeś siebie na tapecie? – zaśmiałem się cicho.
- Nie do końca – parsknął i znowu odblokował urządzenie, tym razem pokazując mi tapetę. – Siebie i mojego chłopaka, Jikyuna.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro