Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Harry czuł się źle. Bardzo źle. Czuł że coś ma się wydarzyć, lub już się wydarzyło. Coś na co, ponownie, nie miał wpływu. 

Gobliny przeniosły go na ulice Pokątną. W noc. Na ulicy nie było żadnej żywej duszy. Zawsze żywa, kolorowa Pokątna była teraz jakby martwa. Było to przygnębiające. Smutne.

Po drodze do Gringotta zdarzyły si dziwne sytuację. Począwszy od szalenie uległych i uprzejmych Goblinów po kłaniających mu się włóczęgów. Jeden z nich nawet gdy go zobaczył padł na czworaka i podpełbął do niego i zaczął mu lizać obuwie. Harry kazał mu się odsunąć i ten też tak zrobił wpatrując się w niego z uwielbieniem. 

Gdy w końcu weszli do gmachu Banku Harry ze zdumieniem patrzył na pracujących pełną parą Goblinów biegających ze stosami dokumentów w te i we w te. Ale gdy ich mijał zawsze powtarzało się jedno. Ukłon i szaleńczo niepodobny do nich uśmiech pełen uwielbienia. Harryw stanie odpowiadać na to tyko  z krzywym uśmiechem. 

Gdy w końcu dotarli do gabinetu Dyrektora odetchnął z ulgą. Usłyszał dźwięk otwieranego szampana. Spojrzał na Dyrektora który nalewał go dla czterech osób. Podniósł swój kieliszek tak jak Gryfek i Lubis po czym wskazał na ostatni stojący na stole. 

- Zapraszam, zapraszam Panie Potter - Oznajmił z szerokim uśmiechem 

Harry podszedł i wziął kieliszek do góry. Dyrektor szeroko się uśmiechnął.

- Bardzo jest mi miło pana w końcu u mnie gościć - Odparł z uwielbieniem w oczach - To zaszczyt że jako pierwszy Dyrektor Gringotta mogę złożyć panu hołd - Harry będąc w szoku nie wiedział co o tym myśleć  tym czasem Dyrektor kontynuował - Za naszego nowego, młodego, Wielkiego Władce, Króla Magicznej Wielkiej Brytanii, z woli samej Wszech Magii, Harrego Jamesa Pottera, Drugiego tego imienia, niech jego rządy trwają długo! 

Zakrzyknął a Gobliny zakrzyknęły za nim po trzykroć. A Hary w szoku stał w miejscu oniemiały. Król...On? 

- Chwila moment! O czym wy mówicie!? - Krzyknął krzywiąc się z uśmiechem 

- Panie Potter - Zaczął Dyrektor odkładając swój kieliszek - Jest mi z najwyższą przyjemnością pana poinformować że na mocy Pradawnej Magii został pan wybrany na 10 Króla Brytyjskiej Magii!

Harry oniemiał. Praktycznie opadł na pobliskie krzesło. 

- Chwila moment, o wy mówicie?

Goblinu upiły po łyku ze swoich kieliszkw po czym odłożyły je na pobliski stolik. Harry wciąż w oszołomiony stał ze swoim pełnym kieliszkiem w ręce. Tym czasem Dyrektor Hoover pstryknął palcami i po chwili w jego ręce pojawił się i rozwinął dokument. Odchrząknął i uroczystym głosem zaczął.

"W dawnych wiekach Magia była siłą dziką i nieokiełznaną, było to przed Merlinem i jego mentorami

Czasy to zapomniane lecz dalej istotne, to w ich czasie, na ziemiach Brytanii opanowano Magię

Dokonał tego Veran, pierwszy Magii który ją okiełznał, pierwszy z Druidów, Pierwszy Król Magicznej Brytanii,

Do tej pory było ich w Historii wyłącznie dziewięciu,

Dziś jednak Magia wybrała Nowego Króla,

Z tą chwilą niech Żyje Długo, niech jego rządy będą mądre, a czyny szlachetne,

Szef Departamentu Tradycji Czarodziejów, Lord Peter Suworow Weber"

Dokument się zwinął. Harremu kieliszek wypadł z ręki i się potłukł. On sam niemal opadł na ziemię gdyby nie Gobliny które wyczarowały w porę miękki fotel na który opadł. Jednak on zdawał się tego nie zauważyć. Wpatrywał się chwile przed siebie po czym powiedział.

- Nie rozumiem - Odparł - Nie rozumiem

Powtarzał tak kilka razy. To było surrealistyczne. Nieprawdopodobnie niemożliwe. Nie wierzył  w przypadek. Musiał być powód dlaczego on został wybrany, ale dlaczego właśnie on!?

- To proste i zrozumiałe - Odparł Dyrektor jakby czytał w jego myślach - To precedens, gwarantuje panu że nikt się tego nie spodziewał, od ponad 500 lat nie było Brytyjskiego Magicznego Króla - Przerwał wzdychając po czym podszedł do biurka - Tego procesu nikt nie może kontrolować, został pan wybrany królem i zostanie nim do końca życia - Spojrzał na Harrego - Ma pan niesamowite... szczęście Panie Potter

- Szczęście? - Prychnął, nierozbawiony

- Tak - Zapewnił go stopując swój zapał niezniechęcony tonem Pottera - Przeżył pan spotkanie z Czarnym Panem jako niemowlę, pokonał go, człowieka który rościł sobie prawa do mocy jaką daje moc Magii Królów - Złączył swoje ręce w piramidkę patrząc na niego zdawkowo - Jest pan wyjątkowy od początku do końca

- Moc Magii Królów? - Spytał Harry marszcząc brwi ingorując część wypowiedzi Dyrektora - Co to za moc? Na czym to w ogóle polega!?

Goblin zaśmiał się co wprawiło Pottera w zakłopotanie. Nie wiedział co tu jest do śmiechu.

- Wiedziałem że to pana zainteresuje - Odparł lekko pasując swoją brudkę - Powiem tyle ile wiem panie Potter, moc królów czerpie z samego jej źródła - Zaczął spokojnym głosem - Wszystkie magiczne istoty i nią obdarzone czerpią z niej w mniejszym lub większym stopniu ale nikt nie jest w stanie skorzystać z jej najczystszych zasobów - Uśmiechnął się chytrze - Po za królami oczywiście

Przerwał na chwile dając czas na oswojenie tych informacji przez Pottera który mocno zajął się rozmyślaniem na ten temat. W końcu kiwnął głową na znak że może kontynuować.

- Nie jest wiadomo jak pierwszy król okiełznał magię i jak sprawił by ta wybierała każdego następnego, ale nie nie zmienia to faktu iż to połączenie istnieje a pan - Tu wskazał na Pottera - Nie tylko zdobywa niewyobrażalną Potęgę, większą niż ta Merlina, ale i przedłuża pana życie i sprawia że jest pan półbogiem 

Harry zaśmiał się w duchu z tego porównania. Było iście literackie. Pół Bóg, on, Harry Potter, HA! Jak by już teraz nie był za takiego uważany. 

- Jedna musimy omówić ważną procedurę - Powiedział Goblin z wyraźnie lekko zestresowany - O tuż, panie Potter, po za koronacją, która odbędzie się w południe następnego dnia, musimy rozwiązać kwestie... Partnerską...

- Partnerską? - Zdziwił się Harry

- Tak... bo widzi pan - Dyrektor poprawił swój kołnierz - Każdy wcześniejszy król miał swojego partnera w czasie koronacji, mówię partnera gdyż zdarzyły się trzy przypadki Homosexsualne, i jest to ważne gdyż bez partnera trudniej jest Królowi zapanować nad jej potęgą

- Na Magią mam rozumieć? 

- Tak panie Potter! - Przytaknął mu natychmiast Goblin - Dlatego muszę spytać, czy ma pan swoją...Drugą połówkę?

Harry poczuł jak krew spływa mu do głowy. Nigdy tak naprawdę nie uganiał się za kimkolwiek. Zdarzyło się że parę razy przystawiał się do kilku dziewczyn ale... Szybko tracił motywację w czasie rozmowy z nimi. Nudziły go. Oczywiście pod względem intymnym. Dlatego lekko pokręcił głową. Goblin zrozumiał i sięgnął po jakieś dokumenty na biurku. 

- Rozumiem, szczerze miałem nadzieję... - Westchnął przeglądając dokumenty - ...że pominiemy tą procedurę ale jak widzę nie mamy wyboru - Wyjął ze starty dokumentów jeden, a resztę odłożył na bok

 - Mam się zacząć bać? - Spytał pół żartem Harry

- Jeśli pan chce - Zgasił go oschłym tonem Gryfek

- Panie Potter - Zaczął bardzo poważnie Dyrektor, przez co Harry się spiął -  Każdy partner Króla był opoką jego spokoju i Harmonii, przyjacielem i kochankiem, ale przede wszystkim kimś kto swoją krwią łączył go z poprzednimi królami, rozumie pan?

Harry głośno przełknął ślinę.

- Tak, rozumiem

- Doskonale - Dyrektor kiwnął głową z zadowoleniem - A więc, by panował pan w zgodzie z ustaleniami magii potrzebuję pan partnera z czarodziejskiego rodu mającego w swych żyłach krew poprzedniego Króla, jak pan wie minęło 500 lat więc ta się mocno rozpłynęła, jednak! - Przerwał patrząc znacząco na Harrego - Ma pan tego nieszczęsnego pecha że wszystkie kobiety spełniające swój pochodzeniowy warunek są zbyt młode a prawo Magiczne zabrania małżeństw w zbyt młodym wieku z młodszymi od siebie osobami, a pan chyba nie chce nadszarpywać sobie reputację?

- Nie nie chce - Odparł automatycznie Harry choć nie do końca sam był pewien co miał na myśli

- Dobrze, muszę podkreślić że taki rodzaj małżeństwa jest  tym nierozerwalnym, będzie  pan dzielił ze swoim partnerem uczucia, magię i być może i parę innych cech, w każdym razie, to wybór na jeden raz, już nigdy nie będzie mógł pan się tego wyrzec 

Harry skinął głową, rozumiał powagę sytuacji, ale mimo to cos przeczuwał że to wszystko sprowadza się do tego że będzie bardzo niezadowolony. Mina Dyrektora aż za bardzo o tym świadczyła. 

- Kazałem wytypować najlepszego kandydata dla pana, panie Potter, i muszę przyznać że musiałem prosić o ponowne przeprowadzenie selekcji, ale jak widzę wynik pozostał taki sam - Westchnął przeczesując swoje włosy - A oto dokument z danymi pana jedynego najlepszego w tym wypadku kandydata na partnera 

Podał Harremu dokument. Ten z wahaniem go przyjął i z jeszcze większym wahaniem otworzył go. Momentalnie poczuł jak zaczęło mu się kręcić w głowie. W zasadzie to czuł jak traci przytomność. Ostatnim co zobaczył to zdjęcie z imieniem i nazwiskiem swojego "Najlepszego Partnera":

" Draco Lucjusz Malfoy"







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro