Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

Instanbul, Magiczna Stolica Wicekrólestwa Bosforu

Wicekrólestwo to było specyficznym narodem. Obejmowało Mugolską Turcję, Grecję i Cypr. Zdaniem obcokrajowców, dość dekadenckie społeczeństwo żyjące w obrzydliwym bogactwie i przepychu. Przed laty poparło Wolframa Żelaznego, ostatniego króla Magii, w czasie jego podbojów jednak u schyłku jego życia państwo to kompletnie uległo wpływom Brytanni. Po jego śmierci było wschodnim ośrodkiem władzy odciążając Londyn w wielu kwestiach stopniowo zyskując coraz większą autonomię.

Dziś zwieszchnictwo Brytanii nad Bosforem jest w gruncie rzeczy jedynie symboliczne. Jednak jest szansa by to zmienić.

Wraz z Konfliktem w Polsce i wysłaniem do tego kraju misji wojskowej znaczenie Bosforu znacząco wzrosło. W tym celu Wizengamont  zażądał decyzji Króla młodego Króla w tej sprawie. Po długim i owocnym posiedzeniu Król podjął decyzję by sprawą zajął się osobiście Premier Magicznej Brytanii, a zarazem jego teść, Lucjusz Malfoy  co z początku uznano za zbytnie faworyzowanie Malfoyów jednak mimo to decyzje aprobowano. 

Teraz Lucjusz dotarł na dwór Wicekróla Bosforu. Jednak to nie z nim miał się najpierw spotkać.

- Wicekrólestwo Bosforu wita szanownego wysłannika Królewskiego Wizengamontu - Przywitał się mężczyzna o siwych włosach leżący na tapczanie i popijający napój, zapewne wino - Choć musze przyznać że gdybym nie czuł szacunku do najpotężniejszego Króla Magii mógłbym z jeszcze większą radością powitać waszą Lordowską mość - Oznajmił z szerokim uśmiechem ukazując swoje niemal idealne białe zęby mężczyzna 

- Witam szanownego Generała - Ukłonił się wysłannik równie nisko

- Błagam proszę mi mówić po imieniu,  Narcyz  - Poprosił z szerokim uśmiechem

- Będzie to dla mnie zaszczyt - Odparł wysłannik i zajął proponowane przez Narcyza miejsce na przeciwko - W takim razie i mnie proszę nazywać po imieniu 

- Będzie to dla mnie przyjemnością - Odparł chętnie Narcyz - Podróż mam nadzieje że nie była długa - Zagadnął

- Ależ nie, wasz transport był wyjątkowo wygodny - Pochwalił Licjusz

- I przybyłeś pan w dobrym chumorze do Wicekróla? - Bardziej stwierdził niż spytał Narcyz z szerokim uśmiechem

- Tak lecz najpierw przybyłem do pana, wszak to pan jest prawdziwym Wicekrólem Bosforu - Odparł wysłannik czym bardzo rozbawił Narcyza - Przybyłem do pana Narcyzie, gdyż mamy wspólne interesy 

- Wolał bym twoją Wrogość, drogi Lucjuszu - Zaśmiał się głośno Narcyz po czym usiadł otrzemując i poprawiając swe bogate ciemne szaty po czym zeskoczył z tapczanu i w tym momencie podszedł do niego od tyłu służący który schylając się na wysokość swojego pana nałożył mu na plecy płaszcz - Jeśli chodzi o duchowe możliwości jesteśmy sobie równi - Odparł Narcyz tym razem całkiem poważnie podczas gdy Lucjusz zastanawiał się jak to się stało że karzeł zdołał osiągnąć taką pozycję - Ale jeśli chodzi o inne zalety to chyba jesteś w tyle 

- Niech zatem Narcyz walczy na polu bitwy a Lucjusz na polu Dyplomacji - Oznajmił w odpowiedzi Starszy Malfoya wstając ze swojego miejsca patrząc na Narcyza z góry 

- Tylko nie popełnij błędu nie doceniając mnie, ambicje moje są potężne i w każdym calu równe twoim - Słowa te zrobiły nijaki wrażenie na Lucjuszu

- Ale nie w przypadku marzeń, Narcyzie - Narcyz uśmiechnął się, a z jego ust wydobył się głos świadczący o rozbawieniu, po czym poprawił swoje szaty ruszając w stronę stolika z napojami i przekąskami  - Jesteś marzycielem mającym bardzo konkretne cele 

- A ty jesteś z kolei bardzo mądrym człowiekiem - Odbił piłkę Narcyz nieustannie się uśmiechając 

- Obaj siedzimy w polityce, z tego też powodu jesteśmy rywalami drogi Generale, po tym jak zdobyłem upragnione stanowisko oboje wiemy że od teraz chodzi nam obojgu o jedną tylko nagrodę - Odparł stanowczo Lucjusz - O Rzym

- Hm, jesteś bardzo szczery - Zauważył Narcyz mrużąc oczy

- Gdybym nie był oszukiwał bym samego siebie - Odpowiedział co wystarczyło Narcyzowi 

- To prawda, nie przeczę - Przyznał Narcyz 

- Imperium Brytyjskie powraca - Oznajmił Lucjusz podchodząc bliżej Narcyza - Chaos w Polsce sprawi że ci wrócą pod nasz pełny protektorat, za nimi pójdą Germanie, we Francji moja rodzina zyskuje coraz większe wpływy i to tylko kwestia czasu aż obejmą tam rządy, wierzę że i Bosfor nas wesprze, Hiszpania się nie liczy, Rosje łatwo opanować, tak samo jak Rumunię czy Bułgarię w obecnym rozdaniu sił a Stany czy Norwegia nawet nie zareagują,  poza tym Japonia czy Chiny są zbyt daleko a w tej sytuacji brakuje tylko jednego do pełnej supremacji Brytanii w Europie, Italii - W oczach Narcyza dostrzegł błysk - Położenie Bosforu sprawia że może sobie pozwolić na bardziej elastyczną wobec nas politykę więc moglibyście sobie ich podporządkować - Odparł twardo - Nie podoba mi się tamtejszy rząd, jawnie wspiera opozycję byłego Ministra Brytanii, ich flaga zbyt długo powiewa nad Rzymem, z dwojga złego uważam że chorągiew Bosforu była by o wiele lepsza 

- To by było bez wątpienia zwycięstwo natury estetycznej - Zauważył poetycko Narcyz jednocześnie zgadzając się z Lucjuszem - Proszę powiedz Lucjuszu co dokładnie chodzi z tą opowieścią z chorągwiami

- Chodzi tylko o to by nad Rzymem powiewała tylko jedna Flaga, Królewska - Oznajmił twardo Lucjusz - Mamy do nich pełne prawo - Dodał do chwili - Moje marzenie może stać się Rzeczywistością, nawet Mroczny Pan nie był w stanie być bliski jego spełnienia - Powiedział po czym zauważył że Narcyz uśmiechnął się lekko z politowaniem przechylając głowę w bok a Lucjusz szybko pojął co powiedział - Oczywiście byłem zmuszony mu służyć - Powiedział dużo spokojniej 

- Naturalnie Lucjuszu - Powiedział Narcyz z szerokim uśmiechem powoli przecierając dłonie 

- Przybądź do Rzymu jako oswobodziciel - Poprosił bez ogródek Lucjusz - I jako mój wróg Generale, walka o Rzym odbędzie się wyłącznie miedzy nami a mój plan przyśpieszy jedynie bieg wydarzeń 

 - Hah, jedynie Wicekról może podjąć decyzję dotyczącą twojego planu - Zauważył Narcyz

- Na razie tak - Przyznał Lucjusz - W tym punkcie zupełnie się z tobą zgadzam ale jak to już wcześniej powiedziałem, To Ty jesteś Wicekrólem Bosforu Generale 

Mina Narcyza wykrzywiła się w lekki grymas.

- Zamiast mi schlebiać powiedz mi lepiej jaki będzie twój następny ruch na polu dyplomacji - Poprosił Generał na co Lucjusz odpowiedział wyjątkowo wymownym uśmiechem

- Z przyjemnością Generale


Kilka Dni później, Warszawa

W Magicznej dzielnicy miasta zebrał się tłum ludzi, pomimo grubo pruszącego śniegu i bardzo niskich temperatur. Ta zima przyszła zdecydowanie szybciej i była wyjątkowo mroźna. Jednak nie przeszkodziło to ludziom by zobaczyć przybywających do ich Kraju Wojsk Królestwa Brytyjskiego. Wzdłuż drogi którą maszerowali żołnierze powiewały Flagi Unii, Polski jak i Brytanii. Porządku na drodze przemarszu trzymali Polscy Aurorzy. Zadanie mieli trudne gdyż  musieli przypilnować przemarszu blisko tysiąca ludzi, co w skali Magicznego świata było horendalnie olbrzymią liczbą. Jednak Polacy, mimo wielkiej radości i euforii na widok sojuszniczych wojsk, nie sprawiali wielkich problemów bardziej woląc podziwiać niezwykle dobrze zorganizowaną armię, nie widzianą w tym mieście od czasów świetności Magicznej Polski, niż wszczynać niepotrzebne burdy. 

W tym czasie Artur Weasley, jako przedstawiciel rządu, wraz z Generałem Corleque, dowódcą sił Ekspedycyjnych, z wielkim uprzejmościami witali się z Polskimi Przywódcami w tym z Księciem-Regentem Jaremom, będącym jednocześnie największym faworytem Polskiego Wizengamontu na stanowisko Wicekróla.

- Witam jaśnie szanownych gości! - Zawołał Książe-Regent - Witamy was w szczęściu i zdowiu

- Mogę się jedynie odwdzięczyć tym samym, Książe - Odparł Weasley mocno stremowany

- A tak, pan mości szlachetny Artur Weasley - Z wyjątkową życzliwością przywitał się Książe-Regent z Weasleyem - Wiele słyszeliśmy o panu

- Doprawdy? - Zdziwił się ale za razem ucieszył się - A cóż to takiego słyszeliście panowie, jeśli wolno mi spytać?

- Jest pan wielkim i znanym miłośnikiem Niemagicznych, z waszego Mugoli - Oznajmił po czym kontynuował - Jest Pan również pokojowym i racjonalnym politykiem, jak również niemal przybranym ojcem jego wysokości Króla Harrego Pottera Augusta Wielkiego 

- Nie byłby zadowolony z ostatniego tytułu - Zaśmiał się serdecznie Artur

- Oczywiście słyszeliśmy o jego... wrodzonej skromności - Powiedział Książe po chwili namysłu 

- Tak, w brew pozorom nie opływał w luksusy jak nie którzy uważają - Przyznał pan Weasley co lekko zaskoczyło ludzi z Brytyjskiego kręgu

- To dobrze - Odparł na to Książę Jarema - Znaczy to że zna trudy życia i nie będzie aroganckim tyranem dla swoich ludzi 

- Naturalnie, zawsze był pełen uporu jak i honoru, tak jak swoi rodzice - Odparł dumnie Weasley

- W takim razie niechaj pan najwyższy mai ich jak i jego Wysokość w swojej opiece - Przeżegnał się - Jednak wiem że i pana rodzina miał  na niego pozytywny wpływ

- Oczywiście, choć większa w tym zasługa moich synów niż moja - Przyznał pan Weasley - Przy okazji, mój syn Persy - Przedstawił syna

- Miło mi - Przywitał się a Jarema uściskał mu dłoń

- Mi jeszcze milej - Zapewnił szczerze - Jak dobrze rozumiem ma pan zostać asystentem ambasadora

- Dokładnie - Potwierdził dumnie Persy

- Ale liczymy że w przyszłości zajmie jego miejsce - Dodał Artur pełen dumy jednak z nutką smutku - Będzie nam go brakować jednak wierzymy w jego i jego umiejętności 

- Rolą Dorosłych jest dać się przerosnąć naszym potomkom, masz szczęście mając tak dobrych rodziców młodzieńczę, pamiętaj o nich gdy nawiedzi ich starość - Zastrzegł Ksiaże-Regent

- Zapamiętam i dziękuje - Persy pokłonił się i odszedł w bok 

- Dobry chłopak, mam nadzieję że Charli Weasley sprawdzi się jako Ambasador Rumuni, nasz kraj ma tam interesy - Oznajmił Jarema lekko machając palcem

- Nie mogę mówić za nich jednak wierze w moich synów - Powiedział Lekko nostalgicznie Artur przypominając sobie z lekkim rozbawieniem reakcje Charliego gdy został nominowany na to stanowisko 

- Tego się spodziewałem po rodzie Królowej Gwen - Zaśmiał się Książe - Wszak też niemal staliście się rodzicami zastępczymi obecnego Króla, a to wielki zaszczyt - Zaznaczył z uznaniem 

- Jesteśmy jego rodziną i z tego jestem dumny - Odparł Weasley - Traktuje go jak syna a moje dzieci jak swojego Brata i jesteśmy gotowi stanąć za nim murem jeśli będzie trzeba - Zadeklarował bez namysłu jednak zgodnie z tym co podpowiadało mu serce 

- I za takie cechy szanuje was i innych co się nimi odznaczają - Gorliwie odparł Wicekról - Musisz waść podziękować królowi za wsparcie które nadeszło mojemu krajowi jak i te które dopiero nadejdzie - Dodał

- Naturalnie , swoją drogą, wasza wysokość pozdrawia i informuje o lojalności jaką wiarze Polskę i Brytanię jak i przesyła nadzieję iż z waszej strony może spodziewać się podobnych zapewnień - Oznajmił Artur

- Zapewniam że nigdy nie myśleliśmy o zerwaniu sojuszu z zachodem - Zapewnił Jarema 

- Nic takiego nie sugerowałem, jedynie... 

- Mój szacowny ojciec ma na myśli iż z naszej strony jest do deklaracja potwierdzający przymierze obojga naszych narodów - Przerwał mu Persi z lekkim ukłonem 

- Zaiste dobrze wychowny - Pochwalił jeden z wyższych urzędników ku aprobacie Regenta, urzędników jak i ku dumie Artura - Pozwólcie że spytam, gdzie reszta waszej delegacji? - Spytał Książe-Regent

- O,  tam jest pani Umbridge w towarzystwie Aurrorów - Wskazał Artur na kobietę która, ku jego zniesmaczeniu które z trudem skrywał, nie dość że ubrała się, znowu, w pełni na różowo to jeszcze przeklinała pod nosem obecny klimat

- O, widać że... niebezpieczna z niej osoba - Stwierdził Jarema mrocznie jakby rozumiał jakie przekleństwa Umbridge rzuca na Polską Ulicę

Corleque i Weasley popatrzyli na siebie w zaniepokojeniu.

- Skąd pan to wie? - Spytał Corleque zalany potem

- Ma moher na głowie - Powiedział z grobową miną na co od razu dostał aprobatę od swoich ludzi

Obecni Brytyjczycy ze zdziwieniem, jak i następującą po niej ulgą, zauważyli że obecni Polacy podzielają zdanie swojego przywódcy i obserwowali ją z równą konsternacją. 

- Polacy, nie tak dziwny naród jak go malują - Stwierdził Artur szeptem do Generała, który mu przytaknął, po czym szeroko uśmiechnął się do Księcia-Regenta 


Tym Czasem w Hogwarcie

Harry wracał z kolejnego posiedzenia Rządu. Nie dawali mu wytchnąć mimo że dalej kontynuował edukację. W zasadzie mógł ją zakończyć i załatwić sobie nauczanie domowe jednak nie chciał tego robić gdyż wówczas musiał by się przenieść do swojej oficjalnej rezydencji w Londynie. A nie chciał opuszczać Hogwartu który był dla niego domem. I tylko dlatego uczył sie dalej w szkole. 

Gdy dochodził do swojej sypialni usłyszał z niej podejrzane dźwięki.

- Draco? - Wyszeptał zdziwiony lecz szybko sposępniał

Dźwięki miały skandaliczny, erotyczny oddźwięk. Ciagłe wdechy i wydechy drażniły uszy Harrego który powolutku zbliżał się do swej sypialnie. Gdy był już niej blisko, a odgłosy były coraz donioślejsze i było już usłyszeć niektóre słowa typu "och tak"," mocniej" , itp, zdziwił go widok gwardzistów. Ci po chwili zauwarzyli go i i z otwartymi szeroko oczami obserwowali jak ten przekrada się obok nich do sypialni.

Zmierzył ich podejrzliwym wzrokiem. Jeśli działo się to o czym myślał, a wszystko na to wskazywało, to i oni musieli brać w tym jakiś udział. A to go... Mogło bardzo zdenerwować.

Jednak postanowił się nie odzywać a tylko przyłożył jeszcze na chwilę ucho do drzwi i gdy był już niemal pewnien co się tam dzieje ze wściekłością wywarzył drzwi i z impetem wpadł do środka a tam widok który zastał... Zamurował go.

Draco bowiem... Zaplątał się w swoich szatach i teraz, leżąc na łóżku, nie mógł się wydostać. 

Gdy tak stał oniemiały gwardziści zaciekawieni zajrzeli do środka i zdębieli a ich usta mentalnie opadły na ziemię. Gdy jednak Draco podniósł wzrok szybko ponownie skryli się za drzwiami.

- I co tak się debilu gapisz!? POMUSZ MI DO CHOLERY!

Harry stał tak jeszcze przez chwilę po czym zdecydował zrobić to ale w nieco... urozmaicony sposób. Szybko zamknął z powrotem drzwi jednak zapomniał nałożyć na pokój zaklęcie wyciszające. A gwardziści stali cali zarumienieni słysząc odgłosy wydobywające się z za ściany.


30 minut później


Gdy Gwardziści leżeli pod drzwiami spełnieni bez dotykania i nieprzytomni Harry opadł wykończony na fotel i napił się, od razu, szklanki ognistej weaskey którą podsunął mu Draco zakrywając cało jedynie kocem.

- Matko, nie wiedziałem że ktoś mógłby mieć taką chcicę Potter - Syknął Draco podczas siadania przez ból w pośladkach - Będą ślady

- Przynajmniej nikt nie zobaczy - Zauwarzył Harry

- Ale gdy zobaczą jak chodzę szybko to załapią! 

- Panikujesz - Prychnął rozbawiony Harry

- Nawet mnie nie denerwuj, 3 rundy, zaraz pobijemy rekord, z czego 2 nie były z mojej inicjatywy! - Syknął samemu popijając weaskey - Co cię w zasadzie tak napadło, bo na pewno nie tylko moje cudowne ciało 

- Ci debile mnie wykończą - Jęknął nie owijaJĄC W BAWEŁNĘ nalewając sobie drugą szklankę - Wizengamont i inni - Sprecyzował widząc lekkie niezrozumienie na twarzy Dracona

- Co tym razem? - Spytał Draco, lekko zaczerwieniony gdyż wcześniej sam trochę sobie podpił

- Chcą ustanowić moich rodziców "Świętymi Narodu", jak to określili - Powiedział pijąc Weaskey i nalewając od razu kolejną szklankę

- Co w tym złego? - Spytał Draco kręcąc oczami - Ja bym tak zrobił

- Ale oni mają już szkice ich posągów, one były Nagie! Nagie! AAAAA! Moje oczy! - Krzyczał zły i przerażony przecierając oczy

- Patrz, a ja myślałem że ciebie ta trauma ominie - Zaśmiał się perfidnie Draco 

- Nie mów że ty też...? - Nie musiał kończyć pytania - Biedna ty moja Fretko - Objął Ślizgona ale ten szybko go odepchnął własną stopą

- No no może bez zbędnych czułości - Wygarnął mu, i nalał im obu weaskey bo Harry w przypływie czułości swoją rozlał - Lepiej powiedz co z opozycją, ciągle się panoszą i trują dupę

- A Ministerialni - Wykrzyknął Harry gwałtownie wstając, przy okazji rozlewając, po raz kolejny ku zniesmaczeniu Draco, część Ognistej Weasky na siebie - Ja wiedziałem że oni coś knują, Wiedziałem! - Wołał już całkiem pijany

- Skąd wiedziałeś? - Spytał Draco przewracając oczami i upijając trochę Ognistej

- Las niebezpiecznie zbliżył się do okien - Powiedział z epicką dramaturgią 

"Jaki debil", pomyślał Draco upijając kolejny łyk Ognistej. "Jaki las, przecież jesteśmy w wierzy, a na tej wysokości...", przerwał swą myśl gdy spojrzał w okno. "O KURWA LAS!" Wstał gwałtownie i również siebie oblewając Ognistą ale się tym teraz nie przejmował.

Jak piorun podbiegł do okna i je otworzył.

- Co do chuja Merlina!? - Wrzasnął tak głośno że aż w pałacu alarm podnieśli

- O kurwa! Fred! Spadamy! - Krzyknął krzak po czym przemienił się w Georga po czym odleciał na miotle z figlarnym uśmiechem

- Czekaj na mnie! - Krzyknął drugi krzak przemieniając się w Freda po czym odleciał tak samo jak George

Draco kilkakrotnie przecierał oczy nie wierząc w to czego był świadkiem.

- Oby przelotem Fred nie trafił  pewnej  agentki Octorbis pociskiem - Roześmiał się całkiem pijany Harry

Po mniej niż 3 sekundach dostał szklanką prosto w głowę.

Miesiąc później

Wojska Brytyjskie przebywające na obczyźnie, w sojuszu z przyjaznymi siłami, z dala od ojczyzny i bliskich rozpoczyna zajmowanie zajętych ziem. Władcy magicznych społeczeństw, szlachta i lud z podziwem obserwują ich niekończące się zwycięstwa. Ukraincy nadają im tytuł Legionu Bazylego, Mugolskiego Cesarza Bizantyjskiego, Bółgarobójcy. Wojska te oddają wszystkie miasta i warownie, wioski i skarbce we władanie swego jedynego pana, Magicznego Króla Brytanii Harrego Jamesa Augusta I.

Nieprzejmując się startami ani ilością wysłanych tam ludzi Harry, za namową Lucjusza i o dziwo Syriusza, zorganizował w Hogwarcie przyjęcie w którym wzięli udział tak członkowie Arystokracji jak i rządu jak i uczniowie jak i ich rodziny. Rozrywek i przekąsek było co niemiara a ostatnie sukcesy gospodarcze tylko dodawały splendoru Królewskiemu dworowi. 

Wszystko szło wspaniale, każdy chwalił sukcesy Króla jak i Rządu. Problem w tym że każdy z gości poił Harrego Winem.

- Serio mam odlotowe buty? - Spytał Harry patrząc się w dół lekko się chwiejąc od ilości wypitego alkoholu

- Zajebiście odlotowe! - Potwierdził Ron upijając łyk wódki z butelki 

Harry stał przez chwile w ciszy. Zupełnie jak by zamarł. Niektóży goście z zaciekawieniem spoglądali na niego. Ciągle patrzył się w swoje buty. Hermiona już miała się spytać czy wszystko w porządku gdy nagle Harry podniósł na nich wzrok. 

- Idę sprawdzić! - Oznajmił

I jak powiedział tak zrobił i nim ktokolwiek mógłby cokolwiek zrobić wziął wybiegł z prędkością Błyskawicy z sali bankietowej, tratując kilka osób z których jedna wpadła to wielkiej kadzi z pączem do którego co chwile, przez całą imprezę, ktoś dolewał trochę procentów, przez co połowa uczniów od 1 do 6 leżała pijana a Cedrik miał nad wraz... Bardzo Ciekawe Spotkanie Z Colinsen. 

- POTTER DEBILU!!! - Krzyknął Draco wybiegając za nim

Tym czasem obok mostu prowadzącego na błonia Hogwartu.

- Słuchaj, Jendrek, musimy coś z tym zrobić - Zaczął jeden z żołnierzy - Ja rozumiem rzucić palenie ale picie?

- Zgadzam się Bonifacy, to nie zdrowe - Przytaknął mu drugi

- Tak więc, zapomnijmy o wcześniejszym incydencie i - Wyciągnął dwie flaszki - Do dna! - Zawołał a drugi wziął od niego jedną flaszkę

- Za króla!

- Za króla!

I wypili. Zaciągnęli się i pili aż flaszki nie były puste po czym westchnęli spełnieni i wywalili puste butelki za most.

- Hehe, i nic się nie stało - Stwierdził Jendrek

- I'M BELIWE AKEMPFLAY! - Usłyszeli nagle i zabaczyli jak z murów ich król skaczę, jak do basenu, ze skarpy w przepaść 

- TY DEBILU! WRACAJ TU! - A za nim podążył, dosłownie, jego małżonek 

Obaj patrzyli się w przepaść tępo jeszcze przez kilka minut po czym rozpłakali się załamani i objęli się szepcząc coś o klątwie i przekleństwie.


















Tak na marginesie, z własną trwogą/szokiem/niedowierzaniem/itp zdałem sobie właśnie sprawę że ja ten rozdział zacząłem pisać ponad rok temu 

Chciałem naprawdę przeprosić, nie mam wytłumaczenia... znaczy w sumie jest ale to sprawa osobista...trochę się działo w tym roku

Postaram się to nadrobić i kontynuować książkę

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro