Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział trzydziesty ósmy 🌴

Cisza zalegała w każdym pomieszczeniu mieszkania, kiedy Sam i Liam wpatrywali się w siebie. W małym salonie grał cicho telewizor z jakimś głupim teleturniejem, a  nieduża lampa była jedynym źródłem światła. Na twarzy Sama widniał złośliwy uśmiech wymieszany z satysfakcją, kiedy patrzył na wykrzywioną w złości twarz Payne'a.

Liam czuł, że irytacja i złość przejmują nad nim kontrole. Nie wiedział fałszywej mordy Sama już jakiś czas i dopiero teraz zdał sobie sprawę, że wcale za nią nie tęsknił. Brunet zacisnął pięści, a jego brwi zmarszczyły się, kiedy zobaczył wyraz twarzy Sama.

- Co cię do mnie sprowadza, Li? - zapytał Sam po długiej ciszy i zajął miejsce na kanapie. W jego głosie słychać było pobłażliwość, która niezwykle drażniła Payne'a. - Stęskniłeś się?

Z gardła brązowookiego wydostał się zirytowany dźwięk, nad którym nie mógł zapanować. Sam tak bardzo działał mu na nerwy i naprawdę nie wiedział dlaczego kiedykolwiek nawiązał z nim kontrakt. Wcześniej nie dostrzegał tego, jaki Sam jest złośliwy i okropny.

- Jaki ty jesteś wkurwiający - westchnął Payne i potarł skronie. Z minuty na minutę, mężczyzna irytował go coraz bardziej i musiał panować nad sobą dwukrotnie mocniej, aby nie zrobić mu krzywdy.

- Jakoś nie narzekałeś, kiedy pieprzyłeś mnie przy ścianie w klubie - mruknął Sam z jadem w głosie. - Ani w moim mieszkaniu i w twoim samochodzie. Wydawałeś się być całkiem zadowolony z obrotu spraw i...

- Skończ! - Liam gwałtownie podszedł do siedzącego mężczyzny i chwycił do za kołnierz koszulki, po czym pociągnął w górę. Jego brązowe oczy pociemniały jeszcze bardziej, przez głupie gadanie faceta i naprawdę miał ochotę obić fałszywą mordę Sama. - To nie miało i nigdy nie będzie mieć żadnego znaczenia, rozumiesz? Wiem, że byłeś z Louisem na tej zasranej wyspie i nawet nie chce wiedzieć co mu powiedziałeś. To był tylko seks i liczy się dla mnie tylko Louis i nawet nie próbuj mu nic mówić, jasne? - warknął i mocniej zacisnął palce na koszuli Sama.

Żołądek Liama zaciskał się nerwowo, a jego oddech był przyśpieszony i Payne nie dawał rady. Wszystko się waliło i tracił całą kontrole nad całą sytuacją. Nigdy nie chciał, aby sprawa ze zdradą wyszła na jaw i nie sądził, że Sam jeszcze pojawi się w jego życiu. Myślał, że postawił sprawę jasno i dał do zrozumienia, że między nimi jest koniec. To był tylko seks i Liam nie widział żadnego sensu w ich relacji. Przed wylotem Louisa zadzwonił do Sama i postawił sprawę jasno, że to koniec. Jednak nie spodziewał się, że brunet odwali taką akcje i przyczepi się do Louisa.

- Kochasz go? - zadrwił Sam i położył dłonie na ramionach Liama, po czym odepchnął go od siebie. Sam wiedział, jak bardzo zdenerwowany był i czerpał z tego ogromną satysfakcję. - Nie zdradza się osoby, która się kocha, Liam. Ty to zrobiłeś i nawet słówkiem nie pisnąłeś o tym, że kogoś masz. Wykorzystałeś mnie, zostawiłeś jak śmiecia i myślałeś, że się z tym pogodzę? Dopilnuje tego, żeby Louis dowiedział się o wszystkim i zobaczysz, że już w życiu nie będziesz miał tak łatwo. Wykorzystałeś mnie, a tego chłopaka, którego kochasz podobno, oszukałeś i mam nadzieje, że nigdy ci nie wybaczy. I uwierz mi, że dopilnuje, abyś miał zniszczone życie. - Sam uniósł kąciki ust w górę i odsunął się od wyższego mężczyzny, po czym usiadł na kanapie. - A teraz idź już, bo wezwę policję i oskarżę cię o nękanie. Trafisz do drzwi, prawda?

Oczy Liama pogrążone były w złości, a brązowe tęczówki stały się prawie czarne. Payne miał ochotę rozerwać bruneta na strzępy i rozsypać kawałki Sama w Tamizie.

- Pożałujesz tego - warknął zły i szybkim krokiem podszedł do drzwi mieszkania. Następnym co Sam usłyszał był głośny trzask drzwi, a potem głucha cisza.

● ● ●

Louis zamruczał cichutko z przyjemności, kiedy poczuł czyjeś palce we własnych włosach. Delikatna skóra przyjemnie przeczesywała karmelowe kosmyki i szatyn nie mógł powstrzymać czułego uśmiechu. Przeciągnął się lekko i uniósł zaspane powieki, chociaż miał ochotę leżeć i pozwolić, aby nieznana osoba bawiła się jego włosami. Rozchylił lekko usta w zaskoczeniu, kiedy zobaczył nad sobą uśmiechniętą twarz Harry'ego. Zielonooki pochylał się delikatnie nad nim, a po jego twarzy błąkał się szczęśliwy uśmiech. Louis nie chciał się przyznać, ale było mu naprawdę przyjemnie z głową na kolanach loczka.

- Hi - mruknął sennie i na jeszcze jeden moment zamknął oczy. Czuł się naprawdę komfortowo i miło pod czujnym spojrzeniem Harry'ego. Jego delikatne ruchy sprawiały, że senność przejmowała nad nim kontrolę natychmiast. - Już zaraz wstaje, ale jest mi bardzo przyjemnie - dodał cichutko i zamruczał, jak kotek, kiedy palce Harry'ego podrapały skórę na jego głowie.

- Mi też, Lou - mruknął Harry z szerokim uśmiechem i szybko bijącym sercem. Nie miał na co narzekać. Jego zauroczenie leżało na jego kolanach i smacznie spało, a on mógł bezkarnie wpatrywać się w delikatną twarz szatyna. Mógł podziwiać drobny nosek i nieliczne piegi na nim, długie rzęsy i wysokie kości policzkowe. Styles wiedział, że mógłby poświecić naprawdę wszystko, żeby móc do końca życia podziwiać Louisa i mieć możliwość posmakowania jego wąskich warg ponownie. - Wyspałeś się? - dodał, kiedy wrócił do rzeczywistości.

- Całkiem, całkiem, Hazz. - Louis zachichotał pod nosem i uchylił powieki, żeby spojrzeć na idealną twarz Harry'ego. - Ale ominąłem film - dodał naburmuszony i wydał dolną wargę, na co Harry nie mógł się nie zaśmiać.

- Możemy go jeszcze raz obejrzeć. - Harry uśmiechnął się, przez co w jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki.

Louis odwzajemnił gest i zatrzymał swój wzrok na pulchnych wargach Stylesa, o których nie mógł zapomnieć od czasu ich pocałunku na wyspie. Nie raz starał się zapomnieć, jednak czuł się wtedy tak bardzo kochany i chciany, że nie potrafił. Niebieskooki podniósł ostrożnie rękę i nieśmiało wsunął dłoń w krótkie włosy Harry'ego. Kiedy palce szatyna delikatnie przeczesywały loczki zielonookiego, Tomlinson nie przerwał kontaktu wzrokowego z Harrym.

- Chyba - zaczął Harry szeptem, kiedy poczuł, jak atmosfera między nimi zgęstniała. Jedyne na co miał ochotę, to nachylenie się ucałowanie kuszących warg szatyna. Styles nie zdążył jednak dokończyć, bo Louis pociągnął jego głowę dół i zderzył ich usta w pocałunku. Było to niespodziewane i całkowicie nieplanowane, jednak było to tak samo przyjemne, jak za pierwszym razem. Wargi Louisa zostały tak samo wąskie, miękkie i idealnie dopasowane do warg Harry'ego.

Z początku to Louis nadawał rytm, jednak szybko oddał inicjatywę Harry'emu, który od razu zaczął czule poruszać ustami. Jego ruchy były powolne i pełne intymności, którą Styles chciał przekazać w całości szatynowi, a palce Louisa raz na jakiś czas zaciskały się na brązowych włosach loczka. Na twarzach obydwu mężczyzn widniał delikatny uśmiech i Louis nie chciał, aby ta chwila została przerwana przez kogokolwiek. Nie mógł wyrzucić tego ze swojej głowy i marzył, żeby pocałunek Harrym powtórzył się i teraz jego marzenia się spełniały. I było to jeszcze wspanialsze uczucie, niż szatyn zapamiętał.

Harry nie odrywał się od ust szatynka, aż do momentu, w którym nie zabrakło im powietrza. Odsunął się od drobnego szatyna i nie mógł powstrzymać zadowolonego uśmiechu, kiedy zobaczył rumiane policzki i błyszczące oczy Louisa. Uchylił usta, żeby powiedzieć cokolwiek, jednak Tomlinson szybko podniósł się do pozycji siedzącej, wpakował na kolana Harry'ego i ponownie połączył ich wargi w gorącym pocałunku.

I Harry nie mógł przerwać czegoś, o czym marzył tak długo.




___________________________

Hejka!

Jak się macie? Ja już mam jesienna chorobę za sobą 😂 przepraszam za błędy! Jak coś znajdziecie, to piszcie!

Mam nadzieje, że rozdział chociaż trochę się spodoba...

i ktoś miałby ochotę na halloweenowego one shota o Larrym? 🙈

Miłego wieczorku, kochani xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro