Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział trzydziesty dziewiąty 🌴

Wargi Louisa były mocno zaczerwienione i opuchnięte od ciągłych pocałunków z Harrym, a na bladych policzkach można było zauważyć krwisto czerwone rumieńce. Jednak to nie przeszkodziło szatynowi w dalszym oddawaniu pieszczot i, z coraz większym zaangażowaniem, ruszał swoimi wargami. On chciał tylko, aby ta chwila trwała jak najdłużej, bo pulchne usta Stylesa były wszystkim, czego potrzebował. Już od dawna nikt nie traktował go z taką delikatnością i ostrożnością, i Louis był zdecydowanie oczarowany tą stroną zielonookiego, której nie znał.

Dłonie Harry'ego delikatnie ściskały biodra szatyna, a w jego umyśle zapanowała czysta pustka. Czuł się naprawdę szczęśliwy, kiedy Louis siedział na jego kolanach i oddawał pocałunki z coraz większa namiętnością. Palce szatyna, które wplątane były w krótkie loczki Harry'ego, sprawiały że ledwo powstrzymywał się od cichych jęków. Nie spodziewał się, że pocałunek z Louisem kiedykolwiek się powtórzy i jedynie o tym marzył, a teraz? Teraz wśród jego myśli przewijała się ciagle ta sama, która dotyczyła magii tej chwili.

Tomlinson odsunął się od Stylesa z cichym i niechlujnym dźwiękiem, dopiero wtedy, kiedy zabrakło mu powietrza i oddychanie nosem stało się nadwyraz niewygodne. Wargi Harry'ego były czerwone i napuchnięte, a zielone tęczówki przysłonięte zostały mgiełką. W skromnej opinii Louisa, zielonooki loczek wyglądał niesamowicie z potarganymi włosami i szybko unoszącą się klatką piersiową. Nawet nie dręczyły go wyrzuty sumienia, że po raz kolejny poddał się swoim uczuciom, których kompletnie nie rozumiał i zwyczajnie pocałował Harry'ego. Nie interesowało go, co poczuje i pomyśli Liam. Nigdy nie chciał zdradzić swojego chłopaka, jednak kompletny brak zainteresowania i chłodna postawa, którą okazywał mu brunet, całkowicie go zmieszały. Louis wiedział, że to nie jest żadne usprawiedliwienie, jednak wszystkie wydarzenia otworzyły mu oczy i zdał sobie sprawę, że on i Liam to zamknięty rozdział.

- Przepraszam - wymamrotał cicho Tomlinson i spuścił wzrok na swój podołek. Pocałunek z Harrym był najlepsza rzeczą jakiej ostatnio doświadczył, jednak głupio mu było spojrzeć w oczy Stylesa. Prawie go zmolestował na kanapie w swoim mieszkaniu. - Po prostu... - zaczął, jednak nie wiedział co powiedzieć, aby zabrzmiało to jakoś logicznie.

- Nie masz za co, Lou. - Głos Harry'ego był lekko zachrypnięty, jednak wciąż tak samo przyjemny dla ucha. - Nie mam na co narzekać i skłamałbym gdybym powiedział, że mi się nie podobało, a ty nie masz za co przepraszać. - Styles uśmiechnął się lekko, kiedy zobaczył nieśmiały wzrok szatyna na swojej twarzy. Uwielbiał momenty, w których Louis zmieniał się z pewnego siebie palantami na nieśmiałego i całkiem uroczego faceta.

Na krótką chwile w salonie zapanowała cisza, podczas której Louis bił się z własnymi myślami. Przez słowa Harry'ego, jego serduszko zabiło mocniej. Czuł satysfakcję i zadowolenie, kiedy usłyszał, że Harry'emu podobał się cały obrót zdarzeń.

- Mi też się podobało. - Louis wypowiedział te pare słów z niemożliwą prędkością i Harry prawie nie zrozumiał, ale udało mu się skleić wszystkie pojedyncze sylaby w całość. I na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech z dołeczkami, bo dla Louisa to też nie było obojętne. - Po prostu muszę to sobie wszystko przemyśleć, poukładać i porozmawiać z Liamem, w porządku? - zapytał niepewnie i niekontrolowanie powiercił się na kolanach loczka.

- Oczywiście, że tak, Lou. Nie zmuszam cię do niczego i nie czuj presji, dobrze? - Harry potarł biodro Louisa, mając nadzieje, że doda mu trochę otuchy. - Jest już późno. Pomóc ci dojść do pokoju? - zapytał, kiedy spojrzał na zegar i zobaczył godzinę pierwsza. Nie mógł mieć żadnych pretensji do szatynka. Między nimi praktycznie nic nie było i nie miał prawa, żeby na cokolwiek naciskać. Oni byli przyjaciółmi i uczucie było jednostronne.

Tak naprawdę Harry nie chciał kończyć rozmowy z Louisem. Chciał jeszcze przez pare minut, chwil lub nawet godzin, siedzieć i po prostu podziwiać piękno Louisa. Dla Harry'ego twarz Tomlinsona, każda jego rysa, zmarszczka i kształt nosa, była definicją piękna i Harry sam siebie nie rozumiał. Nigdy nie zachwycał się czyimś wyglądem tak bardzo.

Louis pokiwał powoli głową i niezgrabnie zszedł z kolan Harry'ego. Jego noga była dużym utrudnieniem i szatyn nie mógł zrozumieć w jaki sposób sam, bez żadnej pomocy, usiadł na kolanach zielonookiego. Zrobiło mu się trochę przykro, kiedy znalazł się na kanapie. Było mu bardzo wygodnie na kolanach loczka i chciał spędzić na nich więcej czasu z dodatkiem pocałunków.

Harry uśmiechnął się lekko i poprawił włosy, odganiając od siebie myśl o Louisie, po czym spojrzał na szatyna i podał mu rękę. Nie chciał aby niebieskooki miał trudności z dotarciem do sypialni i zależało mu, aby nazajutrz był wypoczęty. Zielonooki objął drobnego mężczyznę w pasie i powoli skierowali się w kierunku pokoju Louisa. Każdy krok sprawiał mu duże problemy i loczek z ciężkim sercem obserwował męczącego się szatynka. Styles przygryzł dolna wargę, wzdychając z ulgą, kiedy zatrzymali się przed odpowiednimi drzwiami.

- Chcesz się przebrać w jakąś piżamę czy zostaniesz w tym? - zapytał Harry, kiedy wprowadził niskiego szatyna do sypialni i spojrzał na czarne dresy i wyciągnięta koszulkę, która odsłaniała obojczyki niebieskookiego.

- Nie chce mi się przebierać - westchnął Tomlinson i opadł na łóżko z małą pomocą Stylesa. - I jest mi wygodnie w dresach - dodał i zawinął się w kołdrę. Kiedy jego głowa dotknęła poduszki, od razu poczuł przytłaczający sen i zmęczenie. W momencie, w którym przymknął oczy, od razu w wyobraźni pojawiły się obrazy z wieczoru.

Harry pokiwał głową z rozczulonym uśmiechem. Widok zawiniętego Louisa sprawił, że chciał się położyć obok niego i przytulić. Jednak powstrzymał się resztkami silnej woli.

- W porządku. - Harry ostatni raz poprawił kołdrę i cofnął się o krok do tylu. - To dobranoc. Śpij dobrze, Lou.

Styles powoli skierował się do wyjścia z pokoju, chcąc zostawić Louisa samego, jednak kiedy trzymał dłoń na klamce, usłyszał głos szatyna.

- Harry.

Zielonooki zatrzymał się i natychmiast odwrócił się w kierunku szatyna. W ciemności nie widział nic innego, jak tylko zarys jego ciała.

- Tak? Potrzebujesz czegoś?

W oczekiwaniu na odpowiedź ze strony Tomlinsona, która nie nadchodziła przez parę chwil, Harry ponownie wszedł w głąb pokoju i zapalił małą lampkę na komodzie. W nikłym świetle, zielonooki mógł dostrzec zmęczoną twarz mężczyzny z lekko przymkniętymi oczami. Na jego policzkach w dalszym ciągu mógł dostrzec delikatne rumieńce od sesji pocałunków, która miała miejsce tak niedawno.

- Dziękuje, że zostałeś - oznajmił w końcu cichym głosem i posłał lekki uśmiech w kierunku Harry'ego. Naprawdę był wdzięczny, że loczek nie zostawił go samego w pustym mieszkaniu z głupim uczuciem beznadziejności.

Styles zachichotał cicho pod nosem na głupie słowa Louisa i pokręcił głową. To było oczywiste, że nie zostawi Tomlinsona samego z uszkodzoną nogą, jednak i tak jego serce zabiło mocniej na rozczulające słowa. Cieszył się, że Louis dostrzega i docenia jego obecność.

- To drobiazg, kochanie. - Harry miał nadzieje, że jego głos brzmiał autentycznie i zdradził wszystkie emocje. - Śpij dobrze, a jakbyś czegoś potrzebował, jestem obok.

Styles jeszcze przez moment patrzył, jak Louis sennie kiwa głową, po czym zgasił lampkę i wyszedł z pokoju szatyna. Czuł się dziwnie, kiedy ponownie skierował się do salonu, aby wyłączyć komputer i zgasić wszystkie światła. To nie było jego mieszkanie i czuł się jak przestępca. Przez chwile zastanawiał się co dzieje się z Liamem, który wyszedł już dawno temu i do tej pory nie wrócił. Może nie darzył go przeogromną sympatią, jednak był ciekawy. Nie zaprzątał sobie myśli zbyt długo, chcąc po prostu iść spać i odpocząć.

Jednak nadal nie mógł zapomnieć uczucia ust Louisa na swoich. To było najwspanialsze uczucie, które chciał powtarzać w kółko.




____________________________

Przepraszam za beznadziejność rozdziału, ale jeżeli mi się uda (i jeśli będzie pare komentarzy 🙊), to wstawię w niedziele, aby zrekompensować brak rozdziału w zeszły piątek.

I rozdziały coraz bardziej przynudzają, nie?

Miłego weekendu, kochani! Odpocznijcie xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro