Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział trzeci 🌴

Ręce szatyna zaczęły niekontrolowane drzeć. Nie mógł uwierzyć, że w wejściu do gabinetu Zayna stoi Harry Styles. Ten sam Harry Styles, który za czasów liceum tak bardzo uprzykrzał mu życie i utrudnił mu dostanie się do Cambridge. Zielonooki ściął włosy, ale Louis był pewien, że to on. Momentalnie poczuł jak zaczyna robić się czerwony z nerwów na twarzy, kiedy Styles uśmiechnął się.

- Tak, tak. Czekałem na pana, panie Styles. - Zayn obszedł biurko i zatrzymał się przed brązowowłosym. Malik podał rękę Harry'emu i obdarował go uśmiechem. - Witamy w naszych szeregach.

Louis słysząc słowa czarnowłosego, poczuł jak jego nogi uginają się. Szybko opadł na krzesło i przymknął oczy. Tak bardzo nie mógł uwierzyć, że Styles będzie z nim pracować, a w dodatku to jemu przypadła rola oproawdzenia Stylesa po firmie.

- Wszystko dobrze, Boo? - zapytał cicho Zayn, kiedy zobaczył jak jego przyjaciel siedzi na krześle i ciężko oddycha. Louis otworzył oczy i pokiwał głową. - Na pewno?

- Tak - mruknął Lou, chociaż to nie była prawda. Zayn zmarszczył brwi na zachowanie przyjaciela i postanowił porozmawiać z nim na ten temat później. Teraz chciał dokończyć sprawę związaną z zatrudnieniem nowego pracownika.

- Harry, to jest Louis. Jest moim najlepszym pracownikiem i wprowadzi cię w całą firmę. - Oznajmił Zayn i ponownie usiadł na krześle. - Na twoim biurku, Harry, zostawiłem listę rzeczy, które należą do twoich obowiązków w najbliższym czasie.

- Jasne, panie Malik. - Harry uśmiechnął się, zupełnie nie dając po sobie poznać, że zdziwił się na widok Louisa. Od razu przypomniał sobie czasy szkolne, kiedy rywalizowali miedzy sobą o względy nauczycieli. - Idziemy? - zapytał Louisa, który wpatrywał się w podłogę z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Szatyn spojrzał na Stylesa i pokiwał głową.

- Mogę dziś wyjść wcześniej do domu, Zee? - zapytał cicho. W momencie, w którym zobaczył Harry'ego stracił cały zapał i zapragnął wrócić do domu i poprzytulać się z Liamem.

- Jasne, Lou. Jak tylko oprowadzisz Harry'ego, możesz iść - powiedział Zayn, bo widział, że Louis jakoś zmarkotniał.

Szatyn pokiwał głową i pierwszy opuścił gabinet Malika. Czuł jak Styles podąża za nim w ciszy.

- Kto by się spodziewał, że jeszcze kiedyś na siebie wpadniemy - mruknął Harry, kiedy kierował się za Louisem. - W każdym razie, ciebie też miło widzieć.

Tomlinson nie odpowiedział nic. Nie chciał zagłębiać się w jakiekolwiek relacje z Harrym. Wspomnienia z czasów szkolnych, kiedy Styles tak bardzo utrudniał mu życie, prowróciły a wraz z nimi ogromna irytacja.

- No powiedz coś, Lou. Przecież nie gryzę - westchnął Harry, kiedy Szatyn w dalszym ciągu siedział cicho i szedł w kierunku windy. Nagle krótka droga strasznie mu się dłużyła.

- Zaraz pokaże ci twój dział. Podejrzewam, że przez pierwszy miesiąc będziesz dzielił z kimś gabinet, ale to nie mój problem. Do recepcji w razie czego sam trafisz, tak myślę. - Oznajmił niebieskooki i wsiadł do windy. Długowłosy chłopak stanął obok niego i spojrzał kątem oka. Styles przeżył niemały szok, kiedy w gabinecie Malika zobaczył Tomlinsona. Był święcie przekonany, że już nigdy się nie spotkają, a tu proszę. Wspólną praca, wspólny szef i jeszcze brakuje wspólnych znajomych. - Lepiej zapamiętaj drogę, Styles, bo więcej nie będę się powtarzać.

Louis siedział cicho, kiedy powoli zmierzali na drugie piętro. Miał nadzieję, że dłonie, które ukryte miał w kieszeni spodni, nie trzęsą się tak bardzo jak chwilę temu. Musiał zacisnąć zęby i pokazać Harry'emu, że to on tutaj rządzi. Znaczy Zayn, ale to Louis jest wyższy stanowiskiem i w pewnym rodzaju ma małą władzę nad loczkiem. Nie zapomni nigdy jakim irytującym stworzeniem był Harry przez dwa lata liceum od kiedy do nich dołączył.

- Manier nie nauczyłeś się w dalszym ciągu - wytknął Harry w pewnym momencie, kiedy cisza zaczęła go przytłaczać. - Widocznie ktoś musi się tego podjąć - dodał, kiedy ponowie nie otrzymał żadnej reakcji ze strony szatyna. Może to była też wina wyglądu Tomlinsona. W opinii Harry'ego, Louis poważnie zmienił swój wizerunek. Nie miał tej uroczej grzywki i nie nosił bluzki w paski. I Harry jakimś cudem nie mógł się powstrzymać od obczajenia szatyna wzrokiem.

- Nie martw się, Styles. Już jest chętny, a teraz rusz swój płaski tyłek i chodź. Nie mam całego dnia. - Louis posłał zielonookiemu nieprzychylne spojrzenie i opuścił windę. Tak bardzo chciał już wrócić do domu, obudzić się i stwierdzić, że to tylko sen. Jednak wiedział, że nie śni i Harry naprawdę idzie obok niego i uśmiecha się głupio, kiedy widzi innych ludzi. - Tu jest aneks kuchenny jak byś chciał zrobić sobie kawę czy coś innego. Tutaj mamy księgowość, więc jeżeli bedziesz czegoś szukał, zgłoś się tutaj. - Tomlinson oprowadzał Harry'ego po całym budynku i podawał skrócony opis każdego pomieszczenia. Nie płacą mu za oprowadzanie irytujących, długonogich facetów.

Szatyn zatrzymał się przed recepcją i spojrzał na Harry'ego. Loczek wyglądał na zainteresowanego wszystkim co mówił Louis, a jego zielone oczy utkwione były w niższym.

- To wszystko, więc nareszcie możemy się pożegnać. Tak jak Zayn mówił, masz listę zostawioną na biurku. Jakbyś potrzebował pomocy, Ben dzieli z tobą gabinet i ci pomoże.

- Cóż, myślę że nie skorzystam z jego pomocy, ale zawsze zwrócę sie do ciebie. - Styles wzruszył ramionami i uśmiechnął się, dzięki czemu Louis mógł zobaczyć jego dołeczki. - W końcu do twoich obowiązku należy pomoc nowym, niedoświadczonym pracownikom, prawda? - zapytał, a jego twarz przybliżyła się odrobinę bliżej twarzy Louisa.

Tomlinson zmarszczył brwi i pokręcił głową. Automatycznie wykonał krok do tyłu, chcąc być jak najdalej od Harry'ego.

- A szkoda - westchnął zielonooki i schował ręce do kieszeni spodni. - Mogłoby być całkiem miło - dodał na pożegnianie i odszedł w kierunku windy. Louis wpatrywał się w plecy bruneta i starał się zrozumieć całą sytuację.

- W morde jeża. - Louis podskoczył, kiedy usłyszał głos April. Odwrócił się przodem do recepcji i spojrzał zdziwiony na dziewczynę. - Czy ten koleś właśnie z tobą flirtował? - zapytała i wskazała palcem na Stylesa, który znikał w windzie. - Jest gorący.

Louis pokręcił głową, bo to było po prostu niemożliwe. Harry Styles w dalszym ciągu pozostał jego wrogiem i głupia praca tego nie zmieni.

- Wydawało ci się - mruknął Tomlinson, mając w głowie myśli dotyczące jak najszybszego opuszczenia budynku. - Idę do domu, cześć. - Louis szybko odszedł od recepcji i na szczęście nie słyszał mruknięć ze strony April.

Jednak Louis wiedział i zdawał sobie sprawę z tego, że Styles z nim flirtował. I cholera, niech nie robi tego ponownie.

_______________________________________

Dzień doberek!

Jak się macie? Podoba Wam się jak dotąd? 🙈 i już niedługo zacznie się pożadna akcja

Miłego popołudnia/wieczoru xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro