Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział pięćdziesiąty 🌴

Louis czuł małe kłucie smutku, kiedy myślał o zakończonym związku z Liamem. Cała sytuacja naprawdę go bolała i z każdą chwilą zdawał sobie sprawę, że został sam. Samotność była rzeczą, która najbardziej przerażała Louisa i mimo, że miał dwójkę przyjaciół i Harrry'ego, był przyzwyczajony do życia w związku. Przyzwyczaił się do myśli, że ma się do kogoś przytulić w chwili załamania, ma się do kogo odezwać, że ma kogoś, kto uśmiechnie się do niego i wyciągnie pomocną dłoń. Związek był czymś, czego Tomlinson potrzebował.

Karmelowe kosmyki porozrzucane były na całej poduszce, a nos zakopany w pościeli, kiedy leżał pod ciepła kołdrą i pozwalał, aby łzy płynęły po jego policzkach. Nie mógł przyswoić myśli, że został sam. Nie liczył Nialla i Zayna. To byli jego przyjaciele, którzy układali sobie życie i nie chciał ciagle wisieć im nad głową. Przez jego głowę przewijało się milion wspomnień związanych z Liamem. Pamiętał ich pierwsze spotkanie, pierwszą randkę, pierwszy pocałunek i ‚kocham cię'. Było to wspaniałe wspomnienia związane z jego pierwszą i jak dotąd jedyną miłością, i Louis już zawsze będzie je wspominał z uśmiechem. Mimo, że jego związek z Liamem zakończył się w niefortunny sposób, Payne sprawiał, że szatyn był szczęśliwy i dzięki niemu poznał, jakie to uczucie być w związku.

Myśląc o tym wszystkim, Louis zatęsknił. Zatęsknił za brązowymi oczami Liama, za jego miękkimi włosami i czułymi pocałunkami, które składał jeszcze na początku ich związku. To wszystko wydawało się takie odległe.

Louis dziękował Harry'emu, że wyszedł z domu. Nie chciałby, żeby loczek oglądał go w tak żałosnym stanie.

- Louis!

Szatyn jęknął cicho i naciągnął na siebie kołdrę, kiedy usłyszał znajomy głos Nialla. Brunet miał cudowne wyczucie czasu i zjawiał się zawsze, kiedy Tomlinson nie miał humoru. Już nawet przyzwyczaił się, że Horan wchodzi do jego mieszkania, jak do własnego domu. Zbyt często już o tym rozmawiał z niebieskookim i wiedział, że żadna rozmowa nie przyniesie efektów.

- Louis, ty mała cholero, gdzie jesteś? - Głos Nialla był coraz bliżej sypialni i szatynek modlił się, aby przyjaciel nie zajrzał do pokoju. Louis nie miał ochoty z nikim rozmawiać, przebywać lub dzielić się powietrzem. Jednak spokój nie był mu dany, kiedy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. - Tutaj jesteś. Cześć, Lou - mruknął Niall, kiedy usiadł na skraju łóżka.

Z ust Tomlinsona uciekło ciche, niezrozumiałe mruknięcie. Szatyn naprawdę chciał pobyć sam na sam ze swoimi szarymi myślami i wspomnieniami.

- Jak się masz? - Tomlinson poczuł, jak Horan przenosi się i układa obok niego. - Rozmawiałeś z Liamem?

Louis nie odpowiedział. Pomiędzy dwójką przyjaciół zapanowała cisza, która była jednoznaczna i Niall westchnął. Położył swoją rękę na plecach szatyna i potarł w uspokajającym geście. Nic nie mówił. Po prostu siedział z Louisem i pozwalał mu kryć się pod kołdrą ze smutnym wyrazem twarzy.

- Jeżeli chcesz, to pójdę po jakieś ciastka lub czekoladę i popłaczemy razem, Lou - mruknął smętnym głosem po jakimś czasie Niall.

Louis westchnął cicho i wysunął głowę spod kołdry. Jego niebieskie oczy wpadły w odcień szarego i nie przypominały one bezchmurnego nieba. Karmelowe włosy sterczały w różnych kierunkach, a policzki były lekko zaróżowione.

- Zerwałem z nim - wymamrotał szatyn i przewrócił się na plecy ze wzrokiem wbitym w sufit.

Niall przygryzł wargę, kiedy wpatrywał się w Louisa. Ciężko było mu patrzeć na przyjaciela w takim stanie, ale wiedział, że dobrze postąpił.

- Oj, Louis. Według mnie dobrze zrobiłeś. - Niall odgarnął włosy z czoła niebieskookiego i cicho westchnął. - Gdybyś mu teraz wybaczył, to mógłby znowu zrobić to samo, a ty byś ponownie cierpiał.

- Wiem, ale - Louis przymknął oczy i zasłonił twarz dłońmi. - Ale to w dalszym ciągu boli. Byliśmy razem tak długo i nie sądziłem, że kiedykolwiek się rozstaniemy - dodał szatyn i pozwolił aby niechciane łzy wypłynęły na jego policzki.

- Wiem, Lou, ale ty doskonale wiesz, że tak będzie lepiej. Znajdziesz sobie chłopaka, który na ciebie zasługuje. Takiego, który nigdy nie pomyśli o zdradzie. Musisz tylko w to uwierzyć, zjeść czekoladę i uśmiechnąć się, bo ktoś akurat wtedy może się w tobie zakochać.

Tomlinson przez pare minut leżał w bezruchu i myślał na słowami Nialla. Wiedział, że jego przyjaciel ma racje, zawsze ją miał, ale nie chciał jeszcze wstać z łóżka. Chciał przeleżeć cały dzień i przepłakać, bo właśnie zakończyła się jego największa i pierwsza miłość, o której zawsze będzie pamiętał.

- Niall? - zapytał zachrypniętym głosem, kiedy miał dość ciszy.

- Hmm?

- Przyniesiesz czekoladę i obejrzymy jakiś film? - Szatyn odsłonił twarz i spojrzał na Horana szczenięcym wzrokiem.

- Przecież wiesz, że tak - zaśmiał się Niall i wstał z łóżka. - Wezmę jeszcze chusteczki, bo będę płakać razem z tobą - dodał i szybkim krokiem skierował się do kuchni.

- Ej, przecież ja nie płacze na filmach! - Krzyknął Louis i poprawił się na łóżku. Może wizyta Nialla była dobrym pomysłem, bo Niall był osobą, która naprawdę potrafiła poprawić mu humor w najgorszych chwilach.

● ● ●

Louis spędził wspaniały czas z Niallem, z którym zjadł czekoladę, ciastka i lody, z którym płakał przy ‚Gwiazd Naszych Wina'. Kochał Nialla i nie wiedział czym sobie zasłużył na takiego cudownego przyjaciela.

Pożegnał się z Horanem, który zapowiedział swoją kolejną wizytę na następny dzień. Chociaż Louis podejrzewał, że brunet i tak pojawi się najmniej spodziewanym momencie. Tomlinson wykąpany wylądował na kanapie z książka Kinga na kolanach i kubkiem kakao. Czytanie i ciepły napój pozwoliły mu na oderwanie się od wszystkich myśli. Jednocześnie czekał na powrót Harry'ego, który w ostatnim czasie był jego największym oparciem i chciał porozmawiać z loczkiem o zwykłych błachostkach.

Wreszcie doczekał się długo wyczekiwanego dźwięku przekręconego klucza w zamku. Przed wyjściem dał Stylesowi klucz od domu, żeby nie musiał kuśtykać do drzwi, kiedy Harry wróci.

Tomlinson przymknął książkę i poprawił okulary, które zsunęły się na czubek nosa, po czym spojrzał w kierunku drzwi. Na jego zmęczonej i zaczerwienionej twarzy pojawił się lekki uśmiech, kiedy zobaczył Harry'ego. Jego włosy i bluzka były mokre przez ulewę, która zapanowała nad Londynem.

- Cześć, Louis - Styles posłał miły uśmiech w kierunku szatyna i ściągnął buty. - Jak się czujesz?

Louis wzruszył ramionami i odłożył książkę na stolik, czekając aż Harry usiądzie obok niego. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek będzie uważał Stylesa za kogoś, kto może zostać jego przyjacielem.

- Lepiej. Był Niall i poprawił mi trochę humor. - Tomlinson uśmiechnął się i wypił za jednym razem resztę kakao.

- To dobrze, cieszę się. - Harry odgarnął mokre loki z czoła i przysiadł na krańcu kanapy. - Zobaczysz, że z czasem wszystko się ułoży.

Niebieskooki pokiwał głowa z kubkiem przy ustach i uśmiechnął się lekko.

- Obejrzymy jakiś film?

Harry zaśmiał się cicho, kiedy spojrzał na twarz szatyna.

- Bardzo chętnie - oznajmił i wyciągnął rękę przed siebie. - Poczekaj momencik - dodał i przyłożył dłoń do policzka szatyna, aby móc zetrzeć resztki kakao, które ulokowały się nad górną wargą Louisa tworząc artystycznego wąsa.

Na policzkach Tomlinsona zakwitły czerwone rumieńce, kiedy kciuk Harry'ego zahaczył o jego wargi. Przez chwile Styles wpatrywał się w niebieskie oczy Tomlinsona, po czym cofnął dłoń.

- Um, tak. - Harry odkaszlnął i wstał z kanapy. - Wybierzesz coś, a ja pójdę się przebrać, w porządku? - zapytał, kiedy wolnym krokiem skierował się w stronę sypialni.

Louis pokiwał głową i spuścił speszony wzrok. Harry działał na niego w ten dziwny i niezrozumiały dla niego sposób, i sama jego obecność pobudzała w nim tajemnicze uczucia. Po chwili pokręcił głową i znalazł ‚Avengers' na jednym z kanałów. Postanowił zostawić, bo naprawdę kochał Marvela i tematykę superbohaterów.

Poczekał aż Harry wróci do salonu, po czym uśmiechnął się do loczka i ułożył wygodnie na kanapie. Od czasu do czasu wymieniał z Harrym swoje spostrzeżenia. Louis sam nie wiedział kiedy, ale w pewnym momencie znalazł się zbyt blisko Harry'ego z głową na jego ramieniu. Harry był ciepły i wygodny, i sam loczek nie miał nic przeciwko. Ramie Stylesa było owinięte wokół niego, a na twarzy widniał lekki uśmiech.

Było naprawdę miło.

- Louis? - zapytał Harry, kiedy na ekranie pojawiły się napisy końcowe. Louis cały film siedział z głową na ramieniu Harry'ego, z jego ramieniem dookoła niego i z przyjemnym uczuciem w brzuchu. Przez tą chwile zapomniał o wszystkim. Louis mruknął w odpowiedzi, dając znać loczkowi, że słucha. - Czy - zaczął powoli i lekko niepewnym głosem Styles, a jego dłoń mocniej zacisnęła się na jego pasie. - Gdybym zapytał cię kiedyś, tak czysto teoretycznie, o randkę, to co byś powiedział?

Serce Louisa na moment zatrzymało się, aby po chwili ponownie zacząć pracować dwa razy szybciej. Oderwał głowę od ramienia loczka, aby spojrzeć wprost w zielone oczy, w których kryła się niepewność wymieszana z ciekawością. Harry wyglądał jak przestraszony jelonek przyłapany w świetle reflektorów i był to rozczulający widok.

Szatyn odkaszlnął i zignorował uścisk w brzuchu, po czym ponownie przytulił się do Harry'ego.

- Tak czysto teoretycznie, to bym się zgodził - mruknął z szerokim uśmiechem na twarzy. Nie mógł nic poradzić, że sama myśl o randce z Harrym, sprawiała że był całkiem zadowolony.

Harry odetchnął z ulgą, kiedy usłyszał słowa wychodzące z ust szatynka. Miał dziwne wrażenie, że jego serce zaprzestało swojej pracy podczas oczekiwania na odpowiedź. Poczuł, jak radość przejmuje nad nim kontrole, a to wszystko przez małe ziarenko nadziei, które pojawiło się w jego umyśle.

- Um, w porządku - mruknął zadowolony Harry i wzmocnił uścisk na pasie szatyna. - W porządku. Może kiedyś zapytam - dodał, z szerokim uśmiechem, który nie chciał zejść z jego twarzy.

Przez resztę wieczoru dwójkę kolegów z pracy rozpierała to dziwne i szalenie uzależniające uczucie szczęścia, które pojawiało się dzięki tej jednej, wyjątkowej osobie.





_______________________

hi. jest tu ktoś jeszcze? przepraszam, że dopiero teraz wstawiam rozdział, ale ostatnio mam pewne problemy i nie miałam ochoty pisać.

więc, został tylko epilog i koniec. kto się cieszy?

i... lubi tu ktoś teen wolf?

miłego wieczorku xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro