Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział dziewiąty 🌴

Louis pokręcił głową i przez moment zastanawiał się co odpisać, lecz po chwili zdecydował się po prostu zignorować wiadomość. Był po godzinach pracy i praktycznie rzecz biorąc, Louis mógł olać wiadomości od Harry'ego. Jednak jego upartość i duma, nie pozwoliły mu na to.

Do: Styles
Dla twojej wiadomości, skończyłem pracę jakieś dwie godziny temu i będziesz musiał poczekać :) oops?

Niebieskooki odrzucił komórkę i zwinął się w kłębek w kącie kanapy. Miał nadzieję, że Liam niedługo wróci i porozmawiają jak normalni ludzie bez trzaskania drzwiami i niepotrzebnych krzyków. Szatyn sięgnął po koc, którym po chwili się przykrył i zapatrzył w telewizor.

Powinien zacząć przygotowywać się do wyjazdu, ale po małej kłótni z Liamem, stracił do tego cały zapał. Postanowił zignorować rosnące w zastraszającym tempie obowiązki i choć przez chwilę się wyciszyć.

Kiedy na ekranie pojawiał się kolejny odcinek jakiegoś dziwnego serialu, Louis starał się zrozumieć zachowanie swojego chłopaka. Jego uwadze nie uszło dziwne zachowanie Liama. Louis widział, że Payne dużo później wraca z pracy, mało mówi i jest wyciszony, ale szatyn naprawdę nie wiedział skąd to się brało. Jasne, że Liam dbał o niego, ale Louis bał się, że to co budowali przez tyle czasu, po prostu runie jak domek z kart. Oczywiście, że go kochał, ale od pewnego czasu zauważył, że pomiędzy nimi nie jest już tak jak kiedyś. Nie ma tej pasji, która była miedzy nimi przez bardzo długi okres ich związku. Nie ma już tego dreszczyku emocji, który pojawiał się za każdym razem, gdy Liam zabiarał Louisa na niespodziewane i ekscytujące randki. Tak jakby wszystko się wypaliło i Louis nie mógł zrozumieć dlaczego.

Louis nawet nie zauważył, kiedy jego powieki opadły pod wpływem natłoku myśli.

***

Głośny trzask drzwi i przekleństwa, obudziły Louisa z lekkiego snu. Szatyn otworzył powoli oczy i przeciągnął się leniwie, kiedy zerknął na zergar. Zdziwił się trochę, kiedy dostrzegł, że jest już po jedenastej w nocy.

Niebieskooki podniósł się z kanapy i przetarł zmęczone oczy, kiedy powoli kierował się w stronę przedpokoju.

- Kurwa. - Louis zatrzymał się w przejściu, kiedy usłyszał ochrypły głos Liama, a po chwili dostrzegł swojego chłopaka.

Payne siedział na podłodze i siłował się z sznurówkami butów. Z jego ust co chwila wydobywyało się jakieś mamrotanie, którego Louis nie był w stanie zrozumieć. Łatwo jednak wywnioskował, że jego chłopak wrócił do domu pijany i nie nie mógł sam trafić do sypialni. Tomlinson cieszył się, że brunet był chociaż w stanie trafić samodzielnie do domu.

Szatyn westchnął cicho i podszedł do swojego chłopaka, po czym kucnął przy nim. Bez słowa złapał za sznurowadła i odwiązał je jednym ruchem. Liam mruknął coś pod nosem i skopał ze swoich nóg, a zmęczone spojrzenie zatrzymał na Louisie.

- Wstawaj - mruknął szatyn i złapał bruneta za ramię. Czuł się jakby opiekował się dzieckiem, a nie dorosłym mężczyzną. - Coś ty ze sobą zrobił? - zapytał sam siebie, kiedy udało mu się postawić Payne'a na nogi i wolnym krokiem ruszyć w kierunku sypialni.

Liam czknął cicho pod nosem i niezadrnie wzruszył ramionami. Nie powiedział nic, a przynajmniej nic co Louis mógłby zrozumieć. Popchnął biodrem drzwi do sypialni i z ulgą, posadził Liama na łóżku.

- Podnieś ręce - polecił i kiedy brunet wykonał jego zadanie, ściągnął z niego koszulkę. - Co - zaczął cicho, kiedy dostrzegł na obojczyku Payne'a czerwony ślad. Przejechał palcem po świeżej malince i przełknął głośno ślinę. Ciemnoczerwone znamię było za świeże, żeby Louis mógł je zrobić.

Zamrugał zdziwiony i lekko zdenerwowany, po czym spojrzał na Liama, który miał zamknięte oczy a z jego ust wydobywało się ciche chrapanie. Szatyn westchnął cicho i zdjął spodnie z nóg swojego chłopaka, po czym ułożył na łóżku.

Czuł dziwne uczucia zdenerwowania, kiedy opuszczał sypialnie i wracał do salonu. Nie miał zielonego pojęcia skąd się wzięła malinka na szyi Liama, a nie chciał wyciągać pochopnych wniosków. Bał się, że mogą okazać się prawdą, a tego raczej by nie przeżył. Jednak to nie sprawiło, że nerwy zniknęły. W dalszym ciągu czuł jakby na jego żołądku zaciskał się sznur, który nie pozwalał mu na wzięcie głębokiego oddechu.

Louis pokręcił głową, kiedy przekroczył próg kuchni i lekko drżąca ręką sięgnął po kubek. Nie chciał nawet myśleć o tym, co robił Liam podczas nieobecności w domu. Szybko wrzucił torebkę zielonej herbaty do środka i zalał gorącą wodą.

Louis miał spore wątpliwości czy uda mu się zasnąć jeszcze tej nocy. W jego głowie było za dużo obrazów, które pokazywały każdą możliwość tego, co Liam mógł robić w klubie. Szatyn ułożył się z kubkiem gorącej harebaty na kanapie i wyłączył telewizor.

Sam nie wiedział czy chce wiedzieć co działo się z Liamem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro