Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział dwudziesty piąty 🌴

Liam kolejny raz rzucił telefon na stolik i sięgnął po szklaneczkę z whisky. Już od paru godzin wypisywał do Louisa i niecierpliwił się z minuty na minuty coraz bardziej. Na szczęście alkohol zaczął działać i jego umysł przysłonięty był błogą mgiełką nieświadomości.

Od momentu, w którym Louis wyszedł z mieszkania, nie otrzymał od niego ani jednej wiadomości. To nie było tak, że co chwile wysyłał do niego milion wiadomości, bo wiedział, że Louis dzieckiem nie jest, ale już od dawna powinien być w Paryżu. Wiedział też, że Tomlinson był na niego zły za malinkę, która powinna zostać i zostanie tajemnica dla szatyna, ale mógł napisać cokolwiek.

Dodatkowo czuł ciężkie poczucie winy, kiedy przypominał sobie o sinym znaku ma własnej szyi. Było mu wstyd, że nakłamał Louisowi w prawie każdym słowie, które wypowiedział zaraz po powrocie z klubu, ale lepiej było okłamać niż powiedzieć prawdę. Doskonale pamiętał co wydarzyło się w klubie, jednak nie chciał nic mówić swojemu chłopakowi, dla którego lepsza była nieświadomość. To był głupi wybryk pod wpływem alkoholu i złości, która skierowana była w szatyna.  Był zły, że chłopak po raz kolejny wyjeżdżał w podróż służbową i musiał odreagować, a alkohol i ktoś chętny bardzo mu to ułatwił. Inaczej nigdy w życiu nie zdradziłby Louisa.

Jego wzrok automatycznie powędrował w kierunku telefonu, który milczał jak zaklęty. Nie miał zielonego pojęcia dlaczego Louis nie odpowiada na jego wiadomości i telefony, ale nawet przez to co zrobił, nie potrafił przestać się martwić o Tomlinsona. Z samego rana zadzwonił do pracy i załatwił z szefem pare dni zaległego urlopu. Dzięki temu mógł siedzieć w ciemnym salonie z butelką alkoholu i poczuciem winy.

○ ○ ○

Zayn co chwilę zerkał na telefon, mając nadzieje, że Louis w końcu się odezwie. Już od dawna razem z Harrym miał być w Paryżu, a w dalszym ciągu nie otrzymałem żadnej wiadomości. Zazwyczaj Tomlinson już po wylądowaniu i pierwszym spotkaniu, które było wstępne, dzwonił i relacjonował wszystko od początku do końca. Tym bardziej, że wraz szatynem pojechał Harry, który nadal był tym samym Harrym co w czasach szkolnych. I Malik wiedział, że wysłanie w podróż służbową tej dwójki było ryzykowne, ale naprawdę nie miał wyboru. Niall wywierał na nim niesamowitą presję  w ich sprawie i Zayn nie miał serca mu odmówić. Może wpływ miała tez znajomość francuskiego przez Harry'ego.

Czarnowłosy westchnął cicho i wstał z fotela. Czuł jak nerwy powoli przejmowały nad nim kontrole i kompletnie nie miał cierpliwości siedzieć. Poprawił swoje włosy i podszedł do dużego okna, z którego roztaczał się widok na Londyn. Od urodzenia był bardzo niecierpliwym człowiekiem i brak znaku życia od Louisa, wprawiał go w coraz większą nerwowość.

Obserwował jak ciemne chmury leniwie suną po szarym niebie i był pewien, że jeszcze dzisiaj odwiedzi ich ogromna burza. Mógł dostrzec jak pierwsze krople deszczu leniwie opadają i uderzają o chodnik. Jego ręka ponownie powędrowała po telefon, aby sprawdzić czy Louis lub Harry się nie odzywał, kiedy do drzwi gabinetu ktoś zapukał.

Czarnowłosy szybko poprawił mankiety białej koszuli i odwrócił się w kierunku drzwi.

- Wejść!

Zayn już przygotowany był na spotkanie z jednym ze swoich pracowników lub niespodziewanych gości, jak spóźniony klient.

- Cześć, Zaynie. - Niall powoli wszedł do gabinetu swojego chłopaka i ostrożnie zamknął drzwi. - Jak się masz, kochanie? - zapytał cicho, wiedząc jak nerwowy w tym dniu był Malik. Poprawił swoje brązowe włosy i podszedł do biurka, za którym siedział mulat.

Czarnowłosy odetchnął z ulga, kiedy zobaczył Nialla. Nie był pewny czy wytrzymałby z kolejnym zdesperowanym klientem, który rząda rozwodu ze swoją niewierną połówką. Odchylił się delikatnie na fotelu i przymknął oczy.

- Okropnie - mruknął, kiedy poczuł jak Niall powoli siada na biurku i wpatruje się w niego.

- Louis nadal się nie odzywa? - Horan wiedział, że Zayn się martwi. To normalne jako jego pracodawca, jednak sprawę jeszcze bardziej pogarszał fakt, że byli przyjaciółmi. Niall też martwił się brakiem wiadomość, jednak miał nadzieje, że nic złego się nie stało. - A dzwoniłeś na lotnisko? Może lepiej się upewnić?

Zayn podniósł powieki, aby móc zobaczyć twarz swojego chłopaka. Przez głowę już jakiś czas temu przeszła mu myśl o telefonie na lotnisko, jednak obawiał się, że usłyszy tam coś czego nie chciał usłyszeć.

- Ja zadzwonię, a potem idziemy coś zjeść. - Zdecydował Niall i zeskoczył z biurka. Zmusił się do lekkiego uśmiechu, zanim nachylił się nad mulatem i ucałował jego gładki policzek.

Malik uniósł prawy kącik ust i pokiwał głowa. Obserwował jak Horan szybko podchodzi do drzwi, jednak nie zdążył ich otworzyć, kiedy do gabinetu wszedł następny gość. Zayn szybko podniósł się z fotela i zmarszczył brwi, kiedy zobaczył Liama, który trzymał dłoń na klamce i wpatrywał się w Nialla.

- Oh, cześć - Niall uśmiechnął się lekko, ale szybko spoważniał, kiedy zobaczył minę Liama. Brunet odwrócił się przodem do Zayna i wskazał na drzwi. - Ja pójdę zadzwonić - dodał i wyminął Payne'a w wejściu.

Malik pokiwał jedynie głowa i przeczesał włosy palcami.

- Cześć, przeszkadzam ci? - zapytał Liam, kiedy przekroczył próg gabinetu i zamknął drzwi.

- Nie, na szczęście nie mam dzisiaj żadnych spotkań. - Malik wskazał na krzesło po drugiej stronie biurka i sam ponownie usiadł. - Coś się stało, że przyszedłeś?

Liam wzruszył jedynie ramionami, bo tak naprawdę to nie wiedział czy coś się stało. Poprawił się na niewygodnym krześle i odchrząknął. Miał ograniczoną ilość czasu i musiał się co jakiś czas zerkać na zegarek.

- W sumie to liczyłem, że dowiem się tego od ciebie. - Liam spojrzał w oczy Malika, który nie bardzo wiedział jaki jest problem.

- To znaczy?

- Louis nie odbiera telefonu i od razu włącza się poczta głosowa. Na emaila też nie odpowiada i chciałbym wiedzieć co się dzieje. - Liam skrzyżował ręce na klatce piersiowej, starając się opanować mętlik, który narastał w jego głowie.

- Też nie masz z nim kontaktu? - Zayn stał się jeszcze bardziej zdenerwowany niż był chwile temu. Czarnowłosy przez moment wpatrywał się w Liama, który pokręcił tylko głową. Malik westchnął cicho i wstał z fotela. - Do mnie też się nie odzywa.

- Myślałem, że dowiedział się paru rzeczy i postanowił ze mną nie rozmawiać, ale znam go za dobrze i nawet gdyby się dowiedział, to zadzwoniłby, żeby wszystko wygarnąć, ale - Payne zamilkł na moment i spojrzeniem śledził ruchy Malika, który szybkim krokiem przemierzał gabinet w tą i z powrotem.

- Niall właśnie poszedł zadzwonić na lotnisko i dowiedzieć się czy dotarli w ogóle do Francji. - Zayn podrapał się po brodzie i zatrzymał się w pół kroku. - Jakich rzeczy miał się o tobie dowiedzieć?

Malik zmarszczył brwi w lekkim zdenerwowaniem, kiedy czekał na odpowiedź Liama. Od momentu, w którym Louis przedstawił mu Liama jako swojego chłopaka, nie był do niego przekonany. Czarnowłosy traktował Tomlinsona jak młodszego brata i czuł się za niego trochę odpowiedzialny i jeżeli Payne chociaż spróbowałby go skrzywdzić, odpłaciłby mu się tym samym z lekkim dodatkiem.

Liam zamrugał zdziwiony i przełknął głośno ślinę. Nie chciał wygadać nic Malikowi. Nawet nie wiedział czy Louis faktycznie dziwnym trafem dowiedział się o zdradzie, dlatego wolał trzymać gębę na kłódkę.

- Nie wiem. Różne plotki chodzą po mieście i nie wiadomo w co mógł uwierzyć. Tym bardziej, że niektórzy nie są do mnie zbyt przekonani i zrobią pare rzeczy, żeby zepsuć mi życie. - Liam zerknął ma Zayna, mając nadzieje, że jego zdolności kłamania się w końcu na coś przydały.

Czarnowłosy uniósł brwi, mając duże wątpliwości co do słów Liama.  Coś w jego postawie i tonie głosu podpowiadało mu, że nie wszystko może być takie proste. Powoli wrócił do swojego fotela, jednak nie zajął swojego miejsca, tylko nachylił się nad blatem biurka, żeby przybliżyć swoją twarz bliżej Liama. Przybrał poważny wyraz twarzy i poczekał aż brązowe oczy Payne'a całkowicie skupia uwagę na jego osobie.

- Nie wiem czy to co mówisz jest prawda, ale ostrzegam cię, że jeżeli skrzywdziłeś Louisa w jakikolwiek sposób, to przysięgam, że skończy się twoje bezstresowe życie - zaczął powoli, żeby żadne słowo nie umknęło uwadze Liama, który wpatrywał się w niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy. - Zadabam o to.

Przez moment Zayn wpatrywał się w twarz Liama, aby mieć pewność, że cały sens dotarł do umysłu Payne'a. Brunet już chciał coś powiedzieć, kiedy drzwi od gabinetu otworzyły się, a do środka wpadł spanikowany Niall. Malik od razu wyprostował się i skupił na swoim chłopaku, którego rozbiegany wzrok błądził po twarzy Zayna.

- Co się stało? - Czarnowłosy szybko obszedł biurko i zatrzymał się przed brunetem. Ostrożnie przejechał dłonią po jego policzku i zmarszczył brwi. - Dzwoniłeś na lotnisko?

Horan pokiwał głową i wziął głęboki wdech. Nie wiedział jak złożyć poprawnie zdanie, żeby przekazać Zaynowi informacje. Niall naprawdę starał się uspokoić, ale nie potrafił po tym, jak dowiedział się co stało się z jego przyjacielem.

- Louis - zaczął powoli i ponownie zaczerpnął powietrza. - On i Harry, ich samolot nie dotarł do Paryża.





___________________________

Hejka!

Rozdział miał być wczoraj, ale z powodu urodzin, nie mogłam :( to chyba najgorszy rozdział jak dotąd, hah.

Przepraszam za błędy i jeżeli jakieś znajdziecie, dajcie znać!

Miłego wieczoru! xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro