Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział czterdziesty trzeci 🌴

Zanim Niall opuścił mieszkanie Tomlinsona, pożyczył szatynowi swoją komórkę, aby mógł napisać wiadomość do Liama. Louis z jednej strony chciał mieć rozmowę z mężczyzna za sobą, jednak z drugiej, chciał przeciągać wszystko w nieskończoność i czekać aż obudzi się z tego okropnego snu. Nadal miał nadzieję, że ten koszmar się skończy i zda sobie sprawę, że katastrofa, ratunek i Sam to głupia wyobraźnia.

- Jesteś pewny, że moja mama nie będzie ci przeszkadzać? - zapytał Harry, kiedy wszedł do salonu. Miał na sobie stare dresy, które należały do Liama i ciemny sweter. Był zmuszony do noszenia ubrań Liama, które oczywiście Louis mu wręczył, bo nie miał jeszcze okazji aby pojechać do własnego mieszkania po niezbędne rzeczy.

Tomlinson oderwał spojrzenie od ekranu telewizora, w którym leciał jakiś tandetny film i zerknął na Harry'ego. Czarny materiał przylegał do jego klatki piersiowej, bo ramiona Liama były trochę węższe niż Harry'ego i każda koszulka, którą Louis pożyczył Stylesowi ciasno przylegała do skóry zielonookiego.

Louis oderwał wzrok od ciała Harry'ego, modląc się, żeby mężczyzna nie słyszał jego rozmowy z Niallem. Horan w pewnym momencie zachowywał się zbyt głośno i Louisa ogarnęła panika, że Styles był w stanie coś usłyszeć. Dodatkowo, szeroki uśmiech na twarzy Harry'ego dawał mu do zrozumienia, że faktycznie Niall mógł mówić za głośno.

- Oczywiście, że nie - mruknął cicho, kiedy przeniósł spojrzenie na własne kolana. - Jak się czujesz? - zapytał, kiedy zdał sobie sprawę, że mógł zabrzmieć zbyt nieprzyjemnie. Był troszeczkę zdenerwowany zbliżająca się rozmowa z Liamem. I ciekawy był stanu zdrowia zielonookiego.

Harry uśmiechną się lekko i usiadł obok Louisa na kanapie. Czuł się naprawdę dobrze. Co prawda w jego głowie dalej tkwiły myśli dotyczące pobytu na wyspie, jednak liczył się fakt, że udało im się wrócić do Londynu. Wiedział, że nigdy o tym nie zapomni, ale psychicznie czuł się silny i jeżeli pobyt na wyspie wpłynął na niego w jakikolwiek sposób, to nie zakorzeniło się w nim bardzo głęboko. Wystarczy tydzień lub dwa i wróci do dawnego siebie, ale przeczuwał, że u Louisa potrwa to zdecydowanie dłużej. Podejrzewał, że Tomlinson jest dosyć kruchy i bariery wokół niego łatwo opadają, jednak był gotowy być przy boku szatynka i wspierać go. Po rozmowie, którą podsłuchał, nie miał zamiaru odpuścić sobie Louisa. Obiecał sobie, że zostanie przy Louisie, nieważne czy jako przyjaciel, czy partner.

- Nie jest źle - mruknął po chwili ciszy i zerknął na szatyna, który w dalszym ciągu wpatrywał się w swoje kolana. Harry nie mógł uwierzyć, że Louis w pracy i Louis, który siedzi obok niego, to ta sama osoba. Tomlinson jako prawnik był wygadany, złośliwy i pewny siebie, a po małych pocałunkach, które wymienili między sobą, Louis stał się naprawdę nieśmiały i szybko peszył się w jego towarzystwie. Styles wiedział, że Louis to pociągająca mieszanka, którą naprawdę chciał zatrzymać dla siebie. - A ty? Rozmowa z Niallem poprawiła ci humor?

Louis pokiwał głową i uśmiechnął się. Niall zawsze potrafił poprawić mu humor i sprawić, że zapomni o wszystkich rzeczach. Horan za każdym razem wiedział w jaki sposób mu doradzić i sprawić, że naprawdę zacznie działać.

- Zdecydowanie. - Tomlinson usiadł bokiem na kanapie, aby lepiej móc spojrzeć na Harry'ego. Usztywnioną nogę ułożył na poduszce, po czym wygodnie podparł głowę na dłoni. - Jak mam się zachowywać, kiedy twoja mama przyjedzie? Nie chce, żebyś musiał się wstydzić. - Louis zachichotał cicho pod nosem, dzięki czemu w kącikach niebieskich oczy pojawiły się zmarszczki.

- Urocze - mruknął Harry, kiedy usłyszał słodki dźwięk wychodzący z gardła Louisa. - Nic nie musisz robić. Po prostu bądź sobą, a moja mama cię pokocha. - Styles wzruszył ramionami, będąc całkowicie szczerym. Podczas rozmów przez telefon ze swoją mamą, parę razy wspomniał o Louisie. Po prostu w momencie, w którym pierwszy raz przekroczył próg firmy Zayna i dostrzegł Tomlinsona, automatycznie się zauroczył. To było silniejsze od niego. Tego samego dnia zadzwoniła jego mama i zapytała się o pierwszy dzień. Chcąc nie chcąc, wygadał się Annie o szatynie i za każdym razem pytała się jak mają się relacje między nimi.

Louis pokiwał głową, nie będąc zbyt mocno przekonany. Przez rodzine Liama, która nie przepadała za nim zbyt bardzo, miał uraz. Mimo, że on i Harry byli tylko przyjaciółmi, których dzieliło pare pocałunków, Louis się stresował.

- Mówię poważnie - dodał Harry, kiedy zauważył skwaszoną minę Tomlinsona. - Zreszta za chwile sam zobaczysz. - Styles przysunął się bliżej Louisa i uśmiechnął się, kiedy szatyn nie odsunął się.

Louis poczuł obecność zielonookiego obok siebie, jednak nie podniósł spojrzenia. Wiedział jak kolano Harry'ego styka się z jego nogą i poczuł przyjemny, lekki dreszcz, który przeszedł przez jego ciało. Przymknął oczy, starając się, aby podekscytowanie nie zapanowało nad całym jego ciałem. On sam nie wiedział dlaczego tak bardzo reaguje na drobny dotyk, ale to było poza jego kontrolą. Niebieskooki miał nadzieje, że Harry nie odczuł jego rekacji, jednak podejrzewał, że na twarzy loczka pojawił się lekki, charakterystyczny uśmiech. Jego przypuszczenia potwierdziły się, kiedy poczuł delikatny dotyk na swoim kolanie. Duża dłoń Harry'ego delikatnie zacisnęła się na nodze Tomlinsona, przez co szatyn mocniej zacisnął powieki.

Harry zauważył reakcje Louisa, dlatego postanowił delikatnie pogłaskać nogę szatyna. Nie chciał go przytłoczyć. Ich poprzedni pocałunek zawrócił mu w głowie naprawdę mocno i sam Louis był w jego umyśle non stop. Chciał pokazać szatynowi, że nie ma czym się przejmować i, że potrafi usunąć ze swojego życia wszystkie problemy.

- Spokojnie - mruknął cicho Harry i przysunął się jeszcze bliżej szatyna, a jego dłoń przesunęła się na udo Tomlinsona, na którym zaczął kreślić delikatne wzorki.

Louis powoli podniósł powieki i spojrzał na dłoń Harry'ego, która leżała na jego nodze. Jego delikatny głos i uspokajający dotyk, sprawiły, że pragnął bliskości. Styles budził w nim tłumione uczucia i pragnienie bliskości, o którym zapomniał przez ostatni czas, kiedy był w związku z Liamem. Payne przytulał to tylko w nocy i to Louis musiał się wciskać w jego ramiona. Nie mógł nic poradzić, ale z każdym momentem Louis wpadał w sidła Harry'ego coraz bardziej. Nie wyjaśniona sprawa z Liamem i oczywisty flirt ze strony Stylesa, sprawiały, że Louis chciał zakopać się pod kołdrą i ukryć przed całym światem.

- Harry. - Louis podniósł głowę i napotkał zielone oczy mężczyzny, w których mógł dostrzec troskę. I Tomlinson wiedział, że nie jest ona udawana. W ostatnim czasie Louis zorientował się, że naprawdę może liczyć na kolegę z pracy.

- Tak, Louis? - Harry zabrał swoją dłoń z nogi szatyna i przeniósł ją, aby odgarnąć rozczochrane włosy Louisa. - Przepraszam. Nie chciałem być nachalny, ale - Styles zaciął się na moment, nie będąc pewnym czy na pewno chce powiedzieć niektóre rzeczy. - Nie chce po prostu patrzeć na ciebie w takim stanie. Wiem, że ciężko ci się pozbierać po tym wszystkim, ale jeśli tylko chcesz, to ci pomogę.

Louis przez moment wpatrywał się w twarz zielonookiego i... Po prostu patrzył. Był wdzięczny, że ma go przy sobie, nawet jeśli Harry mieszał w jego umyśle, to chciał, żeby mu pomógł. Był zmęczony Liamem i jego tajemnicami, Samem, który nadal zajmował jego myśli i pobytem na wyspie, którego nie mógł zapomnieć. A Harry był gotów mu pomóc.

- Możesz mnie przytulić? - zapytał cicho i oparł głowę na ramieniu Harry'ego. Zielonooki bez słowa objął drobne ciało szatyna i przycisnął do swojego torsu. Głowa Tomlinsona była zaraz pod brodą Harry'ego i loczek nie mógł uwierzyć, że Louis zaufał mu tak bardzo. Siedzieli na kanapie i po prostu się przytulali, bo obydwoje tego potrzebowali.

Louis wiedział, że Harry też potrzebuje pomocy, ale nie chciał się do tego przyznać. Obydwoje byli dla siebie ratunkiem.





________________________

przepraszam za beznadziejność rozdziału, ale mam dużo na głowie, a nie chciała znowu zostawić was bez rozdziału 🙈

miłego wieczoru xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro