rozdział czterdziesty siódmy 🌴
Wargi Louisa powoli ocierały się o opuchnięte i mocno czerwone usta Harry'ego. Nogi szatyna w dalszym ciągu były skrzyżowane za plecami zielonookiego i kiedy poczuł, że Styles chce się odsunąć, wbił pięty w skórę mężczyzny i zmusił do pozostania w miejscu.
- Nie przestawaj, proszę - mruknął Louis i zacisnął palce na brązowych włosach Harry'ego. Nie chciał aby mężczyzna się od niego odsunął. Potrzebował bliskości i uczucia warg Stylesa na swoich. Zielonooki obchodził się z nim tak delikatnie, a jego ramiona idealnie dopasowały się do jego ciała, że Tomlinson nie mógł pozwolić mu przestać.
Chciał, aby Harry całował go już zawsze i nigdy nie przestawał.
Harry mruknął coś niezrozumiałego pod nosem i delikatnie polizał dolną wargę szatyna, chcą uzyskać pełen dostęp. Poruszał swoimi ustami powoli, delektując się cichymi sapnięciami, które wydostawały się z gardła Louisa. Niebieskooki mężczyzna uchylił swoje wargi, wpuszczając język Harry'ego do swojej buzi. Pozwolił przejąć pełną kontrole loczkowi, który powoli masował podniebienie szatyna. Jedna z dłoni Harry'ego puściła biodra Louisa i ostrożnie wsunęła się pod koszulkę mężczyzny. Opuszkami palców sunął po chłodnej skórze, rozkoszując się gęsia skórką, która powstawał pod wpływem jego dotyku. Gładził żebra niższego, całkowicie poddając się chwili. Czuł, jak przez ciało Tomlinsona przechodził dreszcz i skałamałby gdyby powiedział, że to nie pobudziło jego zmysłów jeszcze bardziej.
Louis nie pozostawał w tyle i w momencie, w którym poczuł dłoń Harry'ego pod swoją koszulką, jego palce mocniej zacisnęły się na brązowych kosmykach zielonookiego. Ręce Stylesa powodowały, że przez całe jego ciało przechodziły dreszcze, a z gardła wydostał się cichy jęk, kiedy loczek uszczypnął jego sutek. Było to niespodziewane i całkowicie zaskakujące, ale jednocześnie cholernie przyjemne. Czerwony rumieniec wkradł się na policzki Louisa, kiedy zdał sobie sprawę jak zawstydzający dźwięk opuścił jego usta. Odsunął się od Harry'ego i zasłoni swoją twarz dłońmi.
Dlaczego zwykły dotyk tak bardzo na niego działał?
- Nie wstydź się, Lou - mruknął Harry z zadowolonym uśmiechem na twarzy. - Kocham twoje jęki - dodał i powoli przeniósł się ustami na szyje niższego. Sunął swoimi wargami wzdłuż opalonej skóry, raz po raz przegryzając skrawek. Prawda była taka, że dźwięk, który wydał z siebie Louis, spowodował, że jego penis stawał się coraz bardziej zainteresowany całą sytuacją.
- Ale - Louis odsłonił swoją twarz, która w dalszym ciągu pozostawała czerwona z zażenowania, po czym delikatnie chwycił między palce skrawek koszulki loczka. Szatyn chciał dokończyć zdanie, jednak akurat wtedy, Harry mocniej wgryzł się w skórę na jego szyi, powoli ssąc świeży, fioletowy znak. Dłonie Stylesa w dalszym ciągu pozostawały pod materiałem bluzki szatyna i delikatnie gładziły jego rozpaloną skórę.
Tomlinson nie był w stanie zaprotestować i nawet nie chciał. Czuł się w ramionach Harry'ego bezpiecznie i niezwykle wyjątkowo. Jego dotyk sprawiał, że zapomniał o wszystkim i miał ochotę zostać na kolanach mężczyzny już na zawsze. Usta i dłonie Harry'ego czciły jego szyje, twarz, klatkę piersiową, co sprawiało, że Louis chciał się rozpłakać. Od dawna nikt nie okazywał mu takiej czułości i miłości.
Kiedy Harry odsunął się od szyi szatynka, dmuchnął zimnym powietrzem na świeżą malinkę i uśmiechnął się zadowolony. Ślad był naprawdę duży i widoczny, i po prostu nie mógł się powstrzymać przed uczuciem zadowolenia. Po chwili przeniósł swoje spojrzenie na twarz Louisa i poczuł jak jego serce zabiło szybciej. Zaczerwienione policzki, opuchnięte usta i błyszczące z podniecenia oczy, były najpiękniejszym widokiem jaki Harry dotychczas widział. Louis był definicją piękna i był w stanie siedzieć i podziwiać mężczyznę przez resztę swojego życia.
Kochał jego głęboko niebieskie oczy, długie i grube rzęsy, wysokie kości policzkowe, mocno zarysowaną i ostrą szczękę, na której pragnął zostawić malinki. Karmelowe włosy, które były w nieładzie i sprawiały, że wyglądał na bezbronnego i jeszcze mniejszego. Kochał obojczyki, które były delikatnie widoczne, kochał całe ciało szatyna, które sprawiało, że szalał za każdym razem, kiedy je widział. Jego marzeniem było podziwianie Louisa przez resztę swojego życia i dawanie mu całej miłości, na którą zasługiwał.
- Jesteś piękny - szepnął Harry i odgarnął zbłąkany kosmyk z czoła Louisa. - Nigdy nie myśl, że jest inaczej - dodał i delikatnie ucałował usta Tomlinsona. Jednak trwało to dosłownie sekundę, bo już po chwili odsunął się od szatyna i ponownie spojrzał w niebieskie oczy.
Louis pokiwał tylko głowo, wpatrując się całkowicie zahipnotyzowany w Harry'ego. Wszystko co mu mówił, miało o wiele więcej sensu i brzmiało o wiele szczerzej niż od kogokolwiek innego. Harry sprawiał, że czuł się piękny i kochany.
Tomlinson uśmiechnął się lekko i mocniej złapał za materiał koszulki, po czym pociągnął w górę, pragnąc zobaczyć klatkę piersiową Harry'ego i obsypać ją pocałunkami. Styles odwzajemnił uśmiech i pomógł szatynowi, ściągając z siebie bluzkę.
Niebieskie oczy Louisa od razu przeskanowały każdy skrawek torsu loczka. Podziwiał lekko zarysowane mięśnie brzucha, na których wytatuowane były dwa liście laurowe. Delikatnie przejechał opuszkami wzdłuż czarnego atramentu, po czym spojrzał na dużego motyla. Przesunął swoją dłoń w górę, delektując się fakturą skóry zielonookiego, aż zatrzymał się na twardych i wrażliwych sutkach, które lekko uszczypnął. Na twarzy szatyna pojawił się delikatny i niewinny uśmiech, kiedy usłyszał ciche warknięcie ze strony Stylesa. Tomlinson zabrał swoją dłoń i wygodniej ułożył na kolanach Harry'ego.
- No pocałuj mnie, głupku - mruknął w końcu Louis po chwili ciszy.
Oczy Harry'ego lekko pociemniały, a na twarzy pojawił się zadowolony uśmiech, po czym szybkim ruchem ściągnął koszulkę z ciała Louisa. Ten jednak nie pozwolił Stylesowi na podziwianie jego ciała, bo od razu zaatakował jego usta swoimi. Jego wargi tak idealnie pasowały do ust Harry'ego i nie chciał już nigdy całować nikogo innego.
Dłonie Louisa ponownie znalazły się we włosach Harry'ego, za które powoli pociągał. Za to Styles postanowił poświęcić swoje ruchy na dokładne zbadanie ciała szatyna. Harry autentycznie zakochany był w szerszych biodrach Louisa. Kiedy Tomlinson pociągał za brązowe włosy Stylesa, rozkoszował się cichymi i pojedynczymi jękami mężczyzny, które trafiały do podbrzusza Louisa. Czuł rozchodzące się ciepło i to głupie uczucie jakby stado motylków zadomowiło się w jego brzuchu.
Harry sunął swoimi rękoma po każdym skrawku ciała szatyna, aż nie mógł się powstrzymać i ostrożnie ułożył swoje dłonie na pupie Louisa. Od samego początku szkoły uważał Tomlinsona za niesamowicie pociągającego i seksownego z tym jego dużym tyłkiem i uroczym spojrzeniem, jednak teraz był całkowicie zakochany. Kiedy Styles zacisnął swoje palce na jędrnych pośladkach szatynka, które niestety ukryte były pod materiałem spodni, poczuł jak Louis niekontrolowanie się o niego ociera.
Oderwał się od ust Louisa i mocniej zacisnął dłonie na jego pupie, czując rosnące porządnie. Patrzył rozszerzonymi oczami na zarumienioną twarz Louisa, który widocznie zawstydzony był tym, co zrobił chwile temu.
- Ja - zaczął niepewnie i oblizał swoje usta w rozstargnieniu. Harry uważnie śledził jego ruchy, nie będąc w stanie oderwać wzroku. - Ja, um przepraszam, ale to takie dobre - mruknął i spuścił spojrzenie, czując się podwójnie zażenowany, kiedy zobaczył, że w jego spodniach odznacza się penis. Dlaczego podniecił się tylko przez dłonie i pocałunki Harry'ego? Jednak Styles miał w sobie coś, co niesamowicie go pociągało i wystarczyła mu chwila, aby poddać się zielonookiemu. Troskliwość i czułość, jaką otaczał go Harry była nie do opisania.
- Nie przepraszaj. - Harry pokręcił głową i mocniej zacisnął dłonie na skórze Louisa. - Rób tak dalej, kochanie. - Harry szybko nachylił się i natarł na usta szatyna, wyrzucając lekko biodra w górę, aby Louis był w stanie poczuć jego twardego penisa. - Czujesz? - szepnął do ucha Tomlinsona, który jęknął głośno, kiedy poczuł kontakt z kroczem Harry'ego. Szatyn czuł się totalnie zamroczony. Uczucie tarcia i dominacji, która nagle pojawiła się dookoła Harry'ego, jego zachrypnięty głos, sprawiał że jego penis stawał się jeszcze twardszy, a on sam był coraz bardziej napalony. Harry działał na niego tak intensywnie, że sam jego dotyk i słowa, sprawiały że nie myślał o niczym innym, jak tylko o Harrym. - Kurewsko na mnie działasz, Lou. Marzyłem o tym od samego początku i nawet nie wiesz ile razy myślałem o twoim ciele i - Harry nie dokończył.
Przerwał mu ktoś stojący pod drzwiami i walący pięściami w drewnianą powierzchnie.
_________________________
kto rozpoczął dzisiaj ferie wraz ze mną?
miłego wieczorku xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro