Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział czterdziesty czwarty 🌴

Dźwięk dzwonka rozniósł się po mieszkaniu, zakłócając ciszę, która zapanowała w salonie po małej sesji przytulania. Louis potrzebował tylko chwili w ramionach Harry'ego, aby zapomniał o wyrzutach sumienia. Szatyn był lekko zdenerwowany zbliżającą się rozmową z Liamem i wizytą mamy Stylesa.

- To pewnie moja mama - mruknął Harry, kiedy poczuł jak Louis lekko zesztywniał przy jego klatce piersiowej. Mógł otwarcie przyznać, że uwielbiał czuć drobne ciało Tomlinsona przy sobie. - Nie denerwuj się tak. To wspaniała kobieta - dodał i odsunął się od Louisa na odległość ramion. Posłał szatynowi jeszcze jeden uśmiech, zanim szybkim krokiem podszedł do drzwi i nacisnął klamkę.

Twarz Louisa rozjaśnił lekki uśmiech, kiedy zobaczył kobietę w ciemnych włosach, która rzuciła się szyje Harry'ego. Szatyn nie mógł dostrzec szczegółów twarzy, ale zdążył zauważyć szeroki uśmiech, który zdecydowanie podobny był do uśmiechu Harry'ego.

- Harry! - Brunetka odsunęła się od Stylesa i przyjrzała mu się bardzo uważnie. Czujnym spojrzeniem przejechała po całej twarzy swojego syna i upewniła się, że wszystkie zęby ma na swoim miejscu. - Tak się o ciebie martwiłam. Dobrze się czujesz? - Lawina pytań spadła na Harry'ego, który nie potrafił ukryć szczęśliwego wyrazu twarzy.

- Cześć mamo - mruknął zadowolony Harry, a jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej niż chwilę temu. - Ze mną wszystko w porządku, a jak ty się masz?

Louis nie mógł powstrzymać czułego uśmiechu, kiedy obserwował całą scenę przed sobą. Od razu pokochał szczere szczęście wymalowane na twarzy Harry'ego i iskierki, które pojawiły w oczach loczka podczas patrzenia na swoją mamę. Poczuł małe ukłucie tęsknoty za własną mamą, jednak wiedział, że teraz jest szczęśliwa.

- To jest Louis, mamo. - Harry odwrócił się przodem do Tomlinsona, a z jego twarzy nie schodził szeroki uśmiech.

Niebieskooki chciał podejść do kobiety i uścisnąć jej dłoń, jednak nie zdążył nic zrobić, bo mama Harry'ego podeszła do niego i przyciągnęła do mocnego uścisku. Z ust szatynka wyrwał się zaskoczony dźwięk, kiedy poczuł, jak mocno trzymają go ramiona brunetki.

- Nawet nie wiecie jak bardzo cieszę się, że jesteście cali i zdrowi. - oznajmiła kobieta, kiedy w końcu wypuściła Tomlinsona z uścisku. - Jestem Anne, kochanie. Dużo o tobie słyszałam i miło w końcu zobaczyć cię na żywo. - Z gardła mamy Harry'ego wyrwał się cichy śmiech, który całkowicie zmieszał Louisa.

- Mamo! - Harry szybko podszedł do kobiety i skarcił spojrzeniem. Brwi Louisa zmarszczyły się w całkowitym niezrozumieniu, kiedy spoglądał z pani Anne na Harry'ego. W momencie, w którym jego oczy spotkały się z zielonymi tęczówkami Stylesa, posłał mu pytające spojrzenie, jednak jedyne co Harry zrobił, to odrobine się zarumienił. To zdziwiło Tomlinsona jeszcze bardziej, ale postanowił zostawić całe zamieszanie w spokoju.

- Napije się pani czegoś? - zapytał Louis, kiedy nerwowo odkaszlnął i spojrzał na mamę Stylesa. Nie chciał wyjść na nieuprzejmego.

- Herbaty bardzo chętnie. - Kobieta uśmiechnęła się i poprawiła kolorową koszulę, która bardzo podobna była to jednej z dziwnych koszul Harry'ego. Przynajmniej Louis już wiedział po kim Styles miał zamiłowanie to ekstrawaganckich ubrań.

Szatyn pokiwał głową i wolnym krokiem ruszył do kuchni. Nie chciał przeszkadzać Harry'emu i jego mamie. Nie widzieli się naprawdę długo i Louis podejrzewał, że obydwoje chcą porozmawiać w cztery oczy. Zanim zniknął w kuchni, usłyszał jak zielonooki zaprasza Anne do salonu.

Szatyn w dalszym ciągu miał problemy z chodzeniem przez usztywnioną nogę, jednak naprawdę starał się funkcjonować normalnie. Nie chciał wyjść na osobę, która nie potrafi sobie poradzić ze zwyczajnym skręceniem kostki, jednak kiedy nadszedł moment, w którym miał sięgać do jednej z wyższych półek, na której znajdowały się opakowania z herbatami, Tomlinson napotkał opór. To nie było tak, że był za niski. Normalnie stanąłby na palcach i bez problemu dostał, to czego pragnie, ale usztywnienie znajdujące się na jego nodze, doprowadzało go do frustracji. Niebieskooki sapnął zdenerwowany, kiedy palcami doglądał tekturowego pudełka, jednak bez większych efektów.

- Ja pierdole - mruknął, czując jak coraz bardziej robi się czerwony z nerwów na twarzy. Powoli tracił cierpliwość.

Będąc zbyt zaaferowany nieosiągalną paczką herbaty, Tomlinson nie zauważył momentu, w którym Harry wszedł do kuchni. Na twarzy zielonookiego widniał rozbawiony uśmiech, kiedy obserwował zmagania szatyna z szafką. Był to całkiem zabawny i uroczy widok, którego nie mógł przegapić. Styles pewnie stałby tam i przyglądał się Tomlinsonowi, gdyby nie fakt, że w salonie siedziała jego mama i czekała na herbatę. Dopiero po chwili zielonooki odkaszlnął i zrobił parę kroków do przodu.

- Pomogę ci - mruknął Styles i podszedł do szafki, z którą od pewnego momentu siłował się Louis i zatrzymał się za jego plecami. Bez problemu sięgnął na odpowiednia półkę i podał pudełko z herbatą. Praktycznie nie miał żadnych obrażeń po niedawnych wydarzeniach, a jedyną rzeczą, która przypominała mu o wypadku, był lekki ból w barku i parę siniaków. - Idź do salonu i odpocznij, a ja przygotuje wszystko - dodał, kiedy postawił przed mężczyzną opakowanie.

Louis stał w bezruchu, kiedy czuł na swoim karku ciepłych oddech Harry'ego. Na jego skórze pojawiła się gęsia skórka, a przez brzuch przeleciało stado motyli i jeżeli miał być szczery, to od razu pokochał to uczucie. Już od dawna nie czuł tak przyjemnego, co spowodowane było zwykłą obecnością. Po raz kolejny zdał sobie sprawę, że podczas bycia z Liamem, nie czuł takiej ekscytacji już od parunastu miesięcy.

Niebieskooki westchnął cicho i odwrócił się przodem do Harry'ego. Chciał, żeby to wyszło bardziej subtelnie, jednak jak zwykle mu nie wyszło. Na jego policzkach pojawił się rumieniec zażenowania, kiedy zdał sobie sprawę jaką łamagą jest. Jednak Harry wyglądał jakby mu to całkowicie nie przeszkadzało.

Między nimi była nimi była minimalna przerwa, w którą zmieściłby się pojedynczy oddech. Niebieskie oczy szatyna przez chwile były utkwione w klatce piersiowej Harry'ego, jednak po chwili podniósł głowę i spojrzał w zielone tęczówki Stylesa. Wzrok mężczyzny sprawiał, że szatyn gubił się we własnych myślach, a jego oddech zatrzymywał się. Tomlinson zerknął na różowe i bardzo zachęcające usta Harry'ego, jednak podziwiał je dosłownie przez chwile, by ponownie wrócić do zielonych oczu. Zauważył, że Harry delikatnie nachylił się w jego kierunku. Louis przygryzł dolną wargę w oczekiwaniu, ledwo powstrzymując się od uśmiechu. Nie wiedział co się z nim dzieje, ale uwielbiał momenty, w których byli tylko oni dwaj. Kiedy ich usta dzieliły milimetry, Louis zdał sobie sprawę, że w salonie siedzi mama Harry'ego. I może chciał tylko trochę podrażnić się z zielonookim.

- Twoja mama czeka na herbatę - mruknął Louis ze złośliwym uśmiechem, kiedy odepchnął od siebie loczka. - Pójdę do niej, bo i tak już za długo siedzi sama.

Rozczarowanie, które namalowało się na twarzy Harry'ego, było jak złoty medal dla Tomlinsona. Nie mógł nic poradzić na to, że zrobił na złość Stylesowi i poczuł się całkiem usatysfakcjonowany. Nawet jeżeli stracił okazje na kolejny pocałunek z Harrym. Jednak po chwili, rozczarowanie przemieniło się w lekki uśmieszek.

- W porządku. - Zielonooki pokiwał głową i powoli odsunął się od szatynka. - Tobie też zrobić coś do picia? - zapytał, a w myślach obmyślał plan w jaki sposób zemści się na Tomlinsonie. Chociaż w głębi podobało mu się, że Louis gra niedostępnego.

- Możesz zrobić - mruknął Tomlinson i wyminął loczka, żeby skierować się do salonu. Nie odwrócił się ani razu i nie posłał Harry'emu żadnego spojrzenia. Pod wpływem chwili, naprawdę chciał utrzeć Stylesowi nosa i miał nadzieje, że to mu się udało.




__________________________

hi! pamięta ktoś tu jeszcze o mnie? 🙈 mam nadzieje, że tak, bo w najbliższym czasie wpadnie jeszcze pare rozdziałów 🙈

mam nadzieje, że przyjemnie spędzacie czas z rodziną i odpoczywacie!

i przy okazji bardzo dziękuje za tyle wyświetleń i gwiazdek. jestem w szoku, hah.

miłego wieczoru 💓

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro