Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

prolog 🌴

Louis należał do grupy uczniów, którzy zawsze wszystko mają, zawsze są nauczeni i są wyjątkowo przesłodcy w stosunku do nauczycieli. I był jedynym takim uczniem w swoim liceum, dopóki nie pojawił się inny chłopak.

Szatyn dokładnie pamięta ten dzień i myśli, że nigdy go nie zapaomni. To właśnie nowy uczeń zrujnował jego reputacje wśród nauczycieli i to przez niego musiał starać się dwa razy mocniej o udział w wszelakich konkursach niż dotychczas. Tomlinson mógł wejść na dach szkoły i wykrzyczeć całemu światu, że Harry Styles zrujnował mu idelane życie.

I to właśnie przez Stylesa, Louis musi stać pod pokojem nauczycielskim już od dziesięciu minut i czekać na nauczyciela chemii. Fakt, że pana Springsa jeszcze nie ma, nic nie znaczy. Niebieskooki musi jako pierwszy zapisać się na olimpiadę chemiczną. Tylko dzięki niej może zdobyć wystarczającą ilość punktów aby dostać się do Cambridge. Szatyn nerwowo przestępował z nogi na nogę, kiedy usłyszał echo kroków, które rozniosło się po korytarzu.

- Proszę, żeby to był Springs - wymamrotał Lou pod nosem i przymknął oczy. Tak bardzo chciał zobaczyć przed sobą lekko otyłego, łysego, ale sympatycznego nauczyciela chemii i Louis miał nadzieję, że jego modły zostaną wysłuchane.

Tomlinson uchylił jedną powiekę i wydał z siebie jęk pełen irytacji. Osobą, która wkroczyła na szkolny korytarz, nie był pan Springs. Nie był to też inny nauczyciel, który pracował w placówce. Był to sam Harry Styles. Jego nogi były przerażająco długie i zakryte niewiarygodnie ciasnymi spodniami. Jednak Louisa najbardziej irytowały te dziwne koszule, które codziennie miał na sobie Styles. Raz flamingi, raz samochody i Tomlinson dostawał szału, kiedy tylko o tym myślał, a co dopiero kiedy je widział. Długie, kręcone włosy spadały na szerokie barki chłopaka i one również były irytujące.

Niebieskooki pokręcił głową i prawie wtopił się w ścianę, kiedy Styles zatrzymał się obok niego.

- Cześć krasnoludku. - Głos Harry'ego też był strasznie irytujący. Taki donośny i głęboki, i Louis nie lubił go z całego serca. - Co ty tu robisz? - zapytał brązowowłosy. Szatyn spojrzał na niego kątem oka i prychnął cicho. Nie miał zamiaru odpowiadać na zaczepki loczka. - Ty naprawdę powinieneś nauczyć się manier, Tomlinson.

- Nie chce mi się z tobą gadać, więc oszczędź  sobie, Styles. Przeszedłem do pana Springsa, aby zapisać się na konkurs.

- Jaki zbieg okoliczności, Boo. - Harry posłał Louisowi cyniczny uśmiech i usiadł na ławce. - To będziesz musiał się nieźle postarać, aby ze mną wygrać. - Styles wzruszył ramionami i wyciągnął telefon.

- Nieźle to będzie musiał namęczyć się twój lekarz, aby twoja buźka wygladała tak samo dobrze, zaraz po tym jak ci ją obije. - Louis miał stanowczo dosyć towarzystwa Harry'ego, dlatego postanowił oddalić się od irytującego chłopaka. Zatrzymał się jednak, kiedy na schodach zobaczył nauczyciela chemii, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Był pierwszy. - Dzień dobry, panie profesorze. - Louis uśmiechnął się uroczo i poprawił swoje szelki. Szybko podszedł do nauczyciela, który podniósł wzrok i zmierzył go spojrzeniem.

- Słucham pana, panie Tomlinson?

- Chciałem się zgłosić jako ochotnik do konkursu chemicznego, prze pana. - Louis wzruszył niewinnie ramionami, a na twarz wpłynął bezczelny uśmiech, kiedy zobaczył jak Styles wstaje z ławki i idzie w ich kierunku. Szatyn wiedział, że tym razem to on będzie reprezentantem szkoły i nikt mu w tym nie przeszkodzi. - Słyszałem, że nie zgłosił się jeszcze nikt, więc jestem pierwszy.

- Nie ściemniaj, Tomlinson. - Warknął Harry, kiedy zatrzymał się obok nauczyciela i szatyna. - Dzień dobry profesorze. Jak panu mija dzień? - zapytał Harry, a w jego głosie słyszalny był niesamowity spokój i idiotyczna słodkość. Louis miał ochotę puścić pawia. - Korzystając z okazji, ja również chciałbym wziąć udział w olimpiadzie. A używając prostej matematyki, Louis, już nie jesteś jedynym kandydatem.

Niebieskooki spojrzał groźnie na wyższego chłopaka i otworzył usta, aby rzucić uszczypliwą uwagę w jego kierunku, jednak przerwał mu pan Springs. Chemik wiedziała jaka relacja panowała miedzy dwójką uczniów i nie chciał, aby od samego rana wybuchła miedzy nimi kłótnia.

- Jeżeli wam obojgu zależy na wzięciu udziału w konkursie, zorganizujemy mały test, który wskaże kandydata. - Oznajmił nauczyciel i wyminął uczniów.

Na twarzy Stylesa zagościł zadowolony uśmiech i pewność, że to on wygra. Za to Louis poczuł ogromne rozczarowanie. Był przekonany, że to on dostanie się do konkursu, bo przecież pierwszy się zgłosił. Nie brał pod uwagę, że nagle zjawi się irytujący Styles i zaprzepaści jego szansę.

Tomlinson szybko obrócił się na pięcie i ruszył za nauczycielem. Chciał to szybko wyjaśnić.

- Ale proszę pana, to nie będzie sprawiedliwe. Zgłosiłem się jako pierwszy i siłą rzeczy to ja powinienem reprezentować szkołę. - Louis zaczął argumentować, aby pan Springs zrozumiał jaki błąd popełnia.

- Przykro mi, ale nie zmienie zdania. Wasza dwójka przygototuje się na przyszły poniedziałek i napisze test. Do widzenia. - Ton Springsa był stanowczy i Louis wiedział, że już nic nie zrobi. Westchnął cicho i ruszył w kierunku sali, w której za dziesięć minut miał mieć lekcje. Był wściekły na Harry'ego, że po raz kolejny wepchnął się pomiędzy niego a konkurs. Przechodząc obok brązowowłosego, postarał się aby jego łokieć boleśnie uderzył w żebra chłopaka.

- Oops - mruknął ze złośliwym uśmiechem, kiedy zobaczył wściekły wzrok zielonookiego.

Takie życie.

***

Louis uczył się przez cały tydzień. Przeczytał każdą notatkę, każdy dział w podręczniku i wykonywał dodatkowe zadania, aby być jak najlepiej przygotowanym. On musiał pokonać Stylesa i udowodnić sobie, że jest lepszy. Za dużo razy przegrał z chłopakiem, aby ponownie na to pozwolić.

Tomlinson chodził nerwowo przed pracownią chemiczną, kiedy czekał na nauczyciela. Co chwilę zerkał na zegar i liczył na to, że Harry zrezygnuje w ostatniej chwili i podda się. Jednak nadzieja minęła, kiedy na horyzoncie zobaczył wysokiego chłopaka, który przepełniony był niesamowitym spokojem. Harry wyglądał tak jakby, kompletnie nie przejmował się zbliżającym testem. Co chwilę poprawiał te swoje irytujace włosy i uśmiechnał się złośliwie w kierunku Louisa.

- Co tam skrzacie? - zapytał, kiedy zatrzymał się obok szatyna. Louis podniósł głowę i stwierdził, że różnica wzrostu między nimi była bardzo niesprawiedliwa. - Pogodziłeś się już z porażką?

- Ten cholerny uśmieszek zejdzie ci z gęby, kiedy tylko dostaniemy wyniki, Styles. Masz jeszcze czas się wycofać. - Stwierdził Lou i odszedł. Nie chciał dalej brnąć w tą wymianę zdań, mając obawę że wyjdzie z tego poważna sprzeczka.

Chłopcy nie musieli długo czekać na przybycie nauczyciela, który wpuścił ich do sali i rozdał sprawdziany. Ręce Louisa trzęsły się, kiedy rozwiązywał kolejne zadania, ale był zadowolony ze swojej wiedzy. Wiedział jak rozwiązać każde zadanie i miał nadzieję, że Harry gówno umie. To on pojedzie na ten konkurs.

Po równej godzinie Harry i Louis oddali swoje prace i opuścili salę. Tomlinson czuł dziwny niepokój, kiedy zobaczył szeroki uśmiech na twarzy zielonookiego. Prychnął pod nosem i zamknął drzwi od sali. Pan Springs potrzebował spokoju, aby szybko i dokładnie sprawdzić ich testy. Szatyn skorzystał z chwili wolnego i poszedł do łazienki. Był szalenie zdenerwowany i potrzebował w jakiś sposób ochłodzić się. Kiedy zimna woda spotkała się z jego rozgrzana twarzą, odetchnął z ulgą. Potrzebował chwili wytchnienia i spokoju.

Tomlinson był pod presją. Tak bardzo chciał dostać się na wymarzony uniwersytet. Nie liczyło się dla niego nic innego jak tylko nauka i miał nadzieję, że wszystkie lata pracy się opłacą.

Kiedy niebieskooki wrócił pod salę, spotkał Harry'ego i pana Springsa, który widocznie czekał na niego. Prawie podbiegł do nauczyciela, ale powstrzymał się, nie chcąc wyglądać na zdesperowanego.

- Skoro pan Tomlinson do nas dołączył, mogę ogłosić wyniki - oznajmił nauczyciel i poprawił okulary, które zsunęły się na czubek jego chaczykowatego nosa. - Różnica miedzy wami była naprawdę minimalna, bo wynosiła punkt. Jestem pod wrażeniem waszej wiedzy i gdyby można, posłałbym waszą dwójkę na olimpiadę, ale przepisy są inne. Gartuluje panie Styles, będzie pan reprezentował szkołę.

Louis poczuł jak uchodzi z niego całe życie. Nie spodziewał się, że przegra z Harrym i to był dla niego szok. Nie mógł zrozumieć co zrobił źle, ale wiedział, że to Styles zniszczył mu idealne życie.

_______________________________________

Dzień doberek!

Prolog ma tylko pokazać jedną z sytuacji, przez którą Louis nienawidzi Harry'ego. Dalsze rozdziały będą działy się od momentu pracy. 🙈

Ja idę na nocny maraton do kina, a Wam życzę miłego wieczoru 🌷

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro