☙ 34.
Nina wpatrywała się w Natalię, mimowolnie odczuwając zazdrość. Minęło tyle lat, a ją nadal trawiła niesprawiedliwość wobec tego, iż to starszej siostrze przyszedł zaszczyt odziedziczyć metabolizm ojca, a także bezwzględną miłość rodziców.
Natalia nigdy nie musiała o nic walczyć, ponieważ wszystko przychodziło jej z łatwością.
Siostra popijała kawę, eksponując na palcu piękny pierścionek zaręczynowy z wielkim diamentem. Miała idealny manicure w kolorze pudrowego różu, przedłużone rzęsy, dodające uroku jej dużym, błękitnym oczu, a długie kruczoczarne włosy wyglądały jak po wyjściu od fryzjera. W dodatku jej szczupła, idealna sylwetka pięknie prezentowała się w różowej, kwiecistej sukience.
Wyglądała jak laleczka. Nic dziwnego, że od zawsze nie potrafiła odpędzić się od facetów, podczas gdy Ninie pozostała rola grubej, młodszej siostry, która jedyne co potrafiła, to rozbawić towarzystwo. Albo raczej garstkę znajomych.
Drogi sióstr od zawsze szły w innym kierunku. Nie było między nimi prawdziwej więzi ani szczerej miłości. Prócz więzów krwi, nie łączyło ich nic. Dlatego też siedziały naprzeciwko siebie wyraźnie spięte, oczekując, aż któraś w końcu się odezwie.
Nina odrzuciła niebieskie włosy na plecy i westchnęła głośno.
– Chciałaś się ze mną widzieć, a teraz siedzisz i popijasz sobie w ciszy kawę. O co chodzi? – spytała nieco zniecierpliwiona, nie spuszczając wzroku z idealnej twarzy Natalii. Potrafiła się pomalować. Wyglądała przepięknie nawet w lekkim makijażu, sprawiając, że Nina poczuła się przy niej jak brzydkie kaczątko, taplające się w błocie.
Natalia uśmiechnęła się i po raz pierwszy posłała jej krótkie spojrzenie.
Ninie przeszło przez myśl, że otaczający ich ludzie bez wątpienia nie pomyśleliby, iż były ze sobą spokrewnione. Doprawdy nie mogły bardziej się od siebie różnić.
– Chciałam tylko powiedzieć, że nie uważam, by rozwód naszych rodziców był twoją winą. Próbowałam porozmawiać z matką i jej to wytłumaczyć, ale wiesz, że ciężko do niej dotrzeć. Chyba będzie lepiej, jak na jakiś czas odpuścisz sobie kontaktowanie się z nią. Musi ochłonąć.
Nina prychnęła, wywracając przy tym ostentacyjnie oczami. Rada ulubienicy rodziców była doprawdy zabawna, zważywszy na fakt, iż Natalia obecnie miała świetny kontakt zarówno z Tomaszem, jak i Jowitą, podczas gdy ona nadal była piątym kołem u wozu.
– Super. Dzięki wielkie za wsparcie – odparła szorstko. Uniosła kubek z kawą, jakby chciała wznieść toast. – Na szczęście doszłam do etapu w swoim życiu, gdzie nie zamierzam dłużej błagać kogoś o miłość. Nie będę pchała się tam, gdzie mnie nie chcą.
– I bardzo dobrze. Nikt nie ma prawa sprawiać, że czujesz się bez wartości – przyznała Natalia. Starała się brzmieć swobodnie, jednak na twarzy widać było sztuczność. – Jakbyś czegoś potrzebowała, możesz na mnie liczyć. Nie mam za dużo czasu, jednak zawsze da się coś wymyślić.
– Jestem przyzwyczajona do radzenia sobie w pojedynkę, ale dzięki. – Rozejrzała się po kawiarni, chcąc czym prędzej udać się do mieszkania. To było krótkie spotkanie, a zdołało ją wymęczyć. – Wiesz o nowej dziewczynie ojca?
– Mhm. – Skinięcie głową, zero emocji. Najwyraźniej ojciec zdążył już je sobie zapoznać. – Młoda dziewczyna. Pobawi się nią, wyszaleje się i pewnie znajdzie kogoś na stałe. Niech korzysta z życia. Mam nadzieję, że mama w końcu pójdzie w jego ślady, bo na razie jedynie marudzi i łazi z koleżankami po sklepach albo tkwi całymi dniami przed telewizorem.
– Pewnie myśli, że prędzej czy później tata wróci do domu.
– Pewnie tak. – Natalia podniosła się z krzesła i sięgnęła po torebkę, posyłając siostrze uśmiech. – Pogodzi się w końcu z rozwodem i ruszy do przodu. Tobie się to udało, więc i ona da radę. W końcu to nie koniec świata.
Koniec świata może i nie, ale z pewnością jest to okropne uczucie poniesionej porażki i żalu.
Pożegnała się z siostrą, która opuściła kawiarnię na wysokich obcasach, skupiając na sobie spojrzenia innych ludzi.
Nina jedynie czym przyciągała uwagę ludzi, to kolorem swoich włosów.
Nie była w końcu ani piękna, ani zgrabna.
Za to nie brakowało jej naiwności, która pozwoliła wierzyć w szczęśliwe zakończenie nawet po rozwodzie z Alanem. A wszystko przez Kubę, który pozwolił jej opuścić gardę i wpuścić go do swojego serca.
Poczuła się przy nim wyjątkowa. Uwierzyła, że ktoś tak nieidealny był w stanie zainteresować tak przystojnego chłopaka poza planem filmowym. W końcu chodziło o jej życie.
Niestety różowe okulary szybko zostały zastąpione przez bolesną rzeczywistość, a obraz Jakuba całującego idealną Ismenę nadal utkwił jej w głowie i ani myślał się z niej ulotnić.
Nie miała pojęcia, co myśleć o propozycji Agnieszki. Sam wyjazd z Zirowic wydawał się absurdalny, a co dopiero usidlenie się w tak potężnym mieście jak Warszawa.
Nienawidziła zmian i odczuwała niechęć wobec wyjazdu, jednak z każdą kolejną chwilą zaczynało do niej dochodzić, iż nic jej nie trzymało w rodzinnym mieście.
Matka nie chciała z nią rozmawiać, z siostrą kontakt miała bardzo znikomy, a ojciec odkąd zadurzył się w o wiele młodszej dziewczynie, rzadko się odzywał. Próbował odzyskać stracone lata u boku niewdzięcznej żony oraz wrzeszczących córek, na które musiał harować.
Zirowice wiązały się z wieloma przykrymi wspomnieniami i bolesnymi doświadczeniami.
Jedynym promykiem w życiu była praca w salonie, która odmieniła jej życie i sprawiła, że od nowa obudziła się w niej pasja. Pomimo rozstania z Jakubem, nadal cieszyła się chwilą, a każdy kolejny dzień był dla niej wyzwaniem.
Odkąd ukazała twarz na swoim kanale, salon Agnieszki wzbił się na wyżyny, a obroty były doprawdy fascynujące. Dzięki temu dziewczyny z salonu musiały częściej jeździć na różne szkolenia, by przyswajać jak najwięcej trendów. W głowie szefowej utworzyła się również myśl o otworzeniu salonu w większym mieście, czym podzieliła się z nią wczorajszego dnia.
Miała zostać jej wspólniczką i rządzić w Warszawie. Oczywiście jeśli się zgodzi.
Propozycja była zaskakująca i nie miała pojęcia, co o tym myśleć. Myślała, że po rozstaniu z Kubą, jej stosunki z szefową się pogorszą, tymczasem kobieta wykazała się niebywałą empatią. Bez wątpienia potrafiła oddzielić pracę od prywatnych spraw, czym ogromnie jej zaimponowała. Była wzorem do naśladowania.
Spuściła Sabę ze smyczy i wyjęła komórkę, by przejrzeć oferty mieszkań w Warszawie. Nie, żeby zamierzała przyjąć ofertę szefowej, a z czystej ciekawości.
Udało jej się odłożyć niewielkie oszczędności dzięki napiwkom oraz podwyżce, więc w razie ewentualnego wyjazdu, miałaby zabezpieczenie. Ponadto Agnieszka obiecała, że jej we wszystkim pomoże. Zawdzięczała tej kobiecie tak wiele, że nie potrafiła zwyczajnie odmówić jej propozycji. Wiedziała, że to była ogromna szansa dla nich obu.
– Nino?
Słysząc znienawidzony głos, momentalnie się spięła i szybko schowała komórkę do przewieszonej przez ramię torebki.
Spojrzała na zarośniętą, zmęczoną twarz byłego męża.
Jego policzki były jeszcze pulchniejsze, niż podczas rozwodu. Miał brudne dżinsy i obcisłą, paskudną bluzę z plamą na prawym rękawie. Wyglądał strasznie. To przykre, że gdy tylko przestali ze sobą być, tak bardzo się zapuścił. Doskonale pamiętała, jak goniła go, by się przebrał i dał brudne ubrania do prania albo gdy prosiła, by się ogolił. Do fryzjera nie musiał chodzić, bowiem sama obcinała go systematycznie co dwa tygodnie i każdego dnia stawiała jego ciemnobrązowe włosy na żelu.
Tymczasem po bujnych włosach chłopaka nie pozostał ślad.
Z oszołomieniem patrzyła na gołą głowę, przez którą przywodził na myśl osobę chorą na białaczkę. Nie wyglądał na kogoś, komu wiodłoby się lepiej.
– Wyglądasz... pięknie.
Zmarszczyła brwi, słysząc komplement.
Nie skomentowawszy słów, rozejrzała się nerwowo za Sabą. Psiak biegał z patykiem, nie racząc jej choćby krótką uwagą.
Nie miała ochoty na pogaduchy z byłym mężem, dlatego przywołała suczkę i zaczęła iść w jej stronę. Serce waliło jej jak szalone, a w głowie pojawiło się mnóstwo myśli. Widok Alana w takim stanie mimowolnie wzbudził w niej żal. Mimo wszystko nie życzyła mu źle. W chwili, gdy na dobre się rozstali i pogodziła się z całym złem, jakie jej wyrządził, zdobyła się na przebaczenie. I przestała go nienawidzić.
Nie zrobiła tego jednak dla niego.
Zrobiła to dla siebie, ponieważ nienawiść do niego niszczyła ją z każdym dniem i nie pozwalała na odnalezienie szczęścia, czy też upragnionego spokoju.
Alan, niezrażony brakiem reakcji, podążył za nią.
– Widziałem cię na stronie tego salonu fryzjerskiego... Tego Diamentowego... – mówił, jakby między nimi nie wydarzyło się nic złego. Jakby parę miesięcy temu nie przekreślili swojej przeszłości grubym murem i nie zaczęli żyć z dala od siebie. – Pięknie wyszłaś. Widzę, że ci się powodzi. Jestem z ciebie naprawdę dumny.
Zatrzymała się tak gwałtownie, że na nią wpadł.
– Czego ty ode mnie chcesz?! – warknęła, odpychając go na długość ramienia. Z piwnych oczu cisnęły się w jego stronę błyskawice, a palce zaciskały się z całej siły na smyczy.
Saba tymczasem powróciła do radosnego biegania wokół nich, od czasu do czasu poszczekując, jakby była świadkiem świetnej zabawy.
– Chciałem tylko powiedzieć, że żałuję tego rozwodu – oznajmił, spuszczając speszony wzrok na brudne, białe buty. – Zrobiłbym wszystko, by cofnąć czas. Zbyt późno zrozumiałem, że miałem u boku kogoś wyjątkowego. Żadna z dziewczyn, które pojawiły się w moim życiu, nie potrafią cię zastąpić, choć byłem pewien, że chcę się od ciebie uwolnić.
Wpatrywała się w jego okrągłą twarz i czekała, aż zacznie się śmiać. W końcu był stworzony do deptania drugiego człowieka. Nic takiego się jednak nie wydarzyło.
Patrzył na nią z wyczekiwaniem, jakby myślał, że te słowa cokolwiek zmienią. Jakby w magiczny sposób mogły wymazać z jej głowy wszystkie krzywdy, jakie jej wyrządził i zamienił je w szczęśliwe chwile. Ich małżeństwo było toksyczne. Nigdy nie powinni się związać i jeśli cokolwiek im wyszło, to właśnie rozstanie.
– Nigdy, przenigdy nie wróciłabym to tej chorej egzystencji u twojego boku – wycedziła przez zęby i znów przywołała Sabę, którą zapięła na smycz. Gdy się wyprostowała, spojrzała wprost w jego zielone oczy i dodała: – Twoje odejście było najlepszym, co mnie w życiu spotkało. W końcu czuję, że żyję i przestałam myśleć, że moją wartością jest posiadanie faceta. Twój czas upłynął i nic nas już nie łączy. Dlatego weź się w garść i zrób coś z sobą, bo wyglądasz jak siedem nieszczęść.
Odeszła, pozostawiając za sobą przybitego Alana, który nie potrafił oderwać wzroku od jej długiej sukienki w piękne słoneczniki.
Był pewien, że to on rozkwitnie po tym, jak się od niej uwolni, tymczasem to ona piękniała z każdym dniem, spełniając swoje marzenia.
Jemu pozostały krótkotrwałe związki, po których żałował, że porzucił Ninę. Ona z niego nigdy nie zrezygnowała. Nawet w chwili, gdy był największym dupkiem.
Nie miała pojęcia, kiedy Kuba wrzucił do jej skrzynki zeszyt, jednak po powrocie z psem, od razu zauważyła wystające kartki pod numerem swojego mieszkania.
Wystarczyło, by ujrzała pierwszą stronę, by serce cisnęło jej się do gardła, a z oczu poleciały łzy.
Była tak oszołomiona, że przerwała rozmowę z Kaspianem, do którego zadzwoniła tuż po spotkaniu z Alanem. Od jakiegoś czasu był jej pierwszą myślą, gdy chciała komuś się wygadać. Odnalazła w nim bratnią duszę i była mu naprawdę wdzięczna za to, że trwał u jej boku w chwili kolejnego załamania.
Zgodziła się na jutrzejszą randkę, ponieważ uznała, iż nie był to najgorszy pomysł.
Kaspian od początku zdawał się idealnym partnerem dla niej. Miał taki sam charakter, podobne zainteresowania i uwielbiał spędzać czas w ciszy, we dwoje, a nie łazić po imprezach i otaczać się gronem ludzi, jak to było w przypadku Jakuba. Byli jak Yin i Yang, którzy powinni spotkać się dużo wcześniej, a mimo to las postawił przed nimi innych ludzi, by złamać im serca.
Nina od jakiegoś czasu przeczuwała, że Kaspian chciałby od niej czegoś więcej, jednak udawała ślepą. Wciąż kochała Kubę i bała się, że skrzywdzi przyjaciela, dając mu złudne nadzieje. Wiedziała, iż wchodzenie szybko w nowy związek nie był niczym dobrym. Przynajmniej nie w chwili, gdy serce nadal leżało do kogoś innego.
Ale Kuba ją zdradził i się rozstali.
A Kaspian był przy niej i sprawiał, że czuła się wyjątkowa i znów się uśmiechała. Rozumiał ją, jak nikt inny. Był jej odbiciem lustrzanym i rozsądek podpowiadał jej, iż ten układ nie miałby prawa się nie udać.
Dlaczego więc Kuba znów pojawił się w jej życiu, pozostawiając ten przeklęty zeszyt i rujnując jej na nowo budowany świat?!
Wróciła do domu i usiadła w kuchni, ślęcząc nad pierwszą stroną komiksu, przedstawiającą scenę przed klubem, gdzie ledwo na niego spojrzała. Przez Martę była zbyt zawstydzona, by mieć odwagę mu się przyjrzeć, jednak on nie spuszczał z niej wzroku. Wyznał, że od razu mu się spodobała.
Na samo wspomnienie początków znajomości z tym chłopakiem, łzy spłynęły jej na kartkę, mocząc odwróconą, pulchną postać, przedstawiającą Martę.
Świadomość, iż ludzie w jej życiu pojawiali się i nie zostawali na dłużej, zadała jej okropny ból.
Obecnie prócz Kaspiana, nie miała przy sobie nikogo bliskiego. Pomijając Sandrę, którą traktowała jak dobrą koleżankę, ale nie przyjaciółkę. W przyjaźń bowiem przestała wierzyć wraz z utratą Marty.
Odwróciła wzrok od obrazka, gdy otrzymała wiadomość. Widok imienia Kaspiana nie wywołał w niej żadnych emocji. Była zbyt przejęta niespodziewanym prezentem, który łamał jej serce.
Odczytała jednak SMS-a i momentalnie poczuła żal, ponieważ nie odczuwała takiej radości na jutrzejszą randkę, jak chłopak.
Mimo to odpisała, że również nie mogła się jej doczekać i skłamała, iż kładła się spać.
Tymczasem przeglądała kolejne kartki, wpatrując się w postacie, które idealnie przedstawiały jej postać oraz Jakuba. Chłopak miał niebywały talent. Nic więc dziwnego, że tak szybko jego studio tatuażu zyskało rozgłos.
Pogładziła palcem tatuaż, zdając sobie sprawę, że ten chłopak będzie przy niej już zawsze. Naznaczył nie tylko jej serce i umysł, ale również skórę. Pozostawił po sobie pamiątkę, której nie sposób się pozbyć.
Powinna wyrzucić ten zeszyt w cholerę, a nie katować się namalowanymi wspomnieniami.
Powinna zapomnieć o Kubie raz na zawsze, choć serce tak przeraźliwie błagało o jego obecność.
Obiecała sobie jednak, że nie pozwoli już żadnemu facetowi się ranić, a on zranił ją okropnie. Zachwiał jej pewność w siłę ich uczucia i ją okłamał.
Nie mogła mu wybaczyć dla własnego dobra.
Gdy dotarła do ostatniej strony, rozpłakała się na dobre.
Wyła, uderzając palcami o namalowanego Kubę, proszącego o ostatnie spotkanie. Ostatnią rozmowę.
„18.08.2018 r. Będę czekał w parku, w miejscu, gdzie to wszystko się skończyło. Godzina 17:00".
Chłopak z obrazka również płakał, trzymając w dłoniach kartkę z informacją.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro