Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

☙ 33.

   – Chciałam z nią porozmawiać, opowiedzieć o swoich spostrzeżeniach, a wiesz, co mi powiedziała?! – Mówiła podniesionym tonem Olka, nerwowo krążąc po salonie Filipa.

   Była coraz częstszym gościem w jego mieszkaniu i niewiele brakowało, by przyniosła ze sobą szczoteczkę do zębów. Na razie jednak grzecznie wracała wieczorami do domu, nie chcąc „spieprzyć tego na samym starcie", jak zwykła mawiać, gdy prosił, by została.

   Chcąc nie chcąc, poczuł coś do niej przez te wszystkie eskapady po sklepach, nieznośne marudzenie i chęć ciągłego gadania.

   Miała w sobie coś, czemu Filip nie potrafił się oprzeć. Z początku starał się zadusić uczucia w zarodku, nadal mając świadomość, iż był tym „drugim". W końcu to Kuba jako pierwszy zdobył jej zainteresowanie. Na niego spojrzała dopiero gdy otrzymała kosza. Niestety ani ta świadomość, ani irytujące cechy charakteru Aleksandry Wróbel nie zdołały go uchronić przed przepadnięciem w jej przepięknym uśmiechu oraz lśniących oczach. O zgrabnym ciele nawet nie wspominając.

   – Słuchasz mnie w ogóle?! – Oburzyła się Olka, a Filip momentalnie wyprostował się jak struna, posyłając jej uśmiech.

   – Oczywiście.

   Mierzyła go chwilę uważnym wzrokiem, marszcząc przy tym gniewnie brwi.

   Starał się robić dobrą minę do złej gry, uśmiechać się szczerze, by mu uwierzyła. Doprawdy nie chciał teraz wysłuchiwać, jakim to był okropnym facetem, ponieważ jej nie słuchał.

   – Ta pinda powiedziała mi, że mam się od niej odpierdolić! – wykrzyczała w końcu, a jej policzki zrobiły się czerwone ze złości.

   Roześmiał się mimowolnie. Nie mógł nic poradzić na to, że widok tak wzburzonej Olki wywołał w nim ową reakcję. Wyglądała wówczas bardzo uroczo.

   – Przepraszam... – Zagryzł palec, próbując opanować rozbawienie. – Nie wiedziałem, że Nina zna takie słownictwo. Myślałem, że to ta z tych panien, co nigdy nie przeklinają.

   – Wcale nie jest taka święta! – oznajmiła naburmuszona. Patrzyła na niego ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękoma. – Jest nie do wytrzymania, odkąd rozstała się z Kubą! Panoszy się po salonie, jakby należał do niej. W dodatku nie rozumiem, dlaczego Agnieszka tak włazi jej w dupę. Przez ten cholerny kanał na YouTube mam teraz tyle roboty, że nie wiem, w co ręce włożyć! I wiecznie muszę powtarzać dzwoniącym klientom, że nie, szanowna pani Nina nie ma już wolnych terminów, ale mogę zaoferować inną fryzjerkę!

   – Uspokój się. Nie ma co się pieklić. To chyba dobrze, że salon zyskuje rozgłos?

   – Dupa, a nie dobrze! – warknęła, szczerze sfrustrowana. – Agnieszka powinna ją zwolnić. W końcu jest jej niedoszłą synową, a ona ją traktuje jak gwiazdę. Nina to, Nina tamto. Przecież ona nawet nie przepracowała roku!

   – Ale jest dobra w tym, co robi i ma popularny kanał na YouTube, który wykorzystała do wypromowania salonu. Nic dziwnego, że Agnieszka jest jej za to wdzięczna...

   – Po czyjej stronie jesteś?! – krzyknęła, zaciskając palce na twarzy. – Jesteś nieznośny!

   Zerwał się, gdy Olka zdenerwowana pognała w stronę przedpokoju.

   Była jak wulkan w fazie erupcji. Bał się powiedzieć cokolwiek, ponieważ wszystko traktowała w sposób, jaki chciała. Nie myślała racjonalnie. Gniew przyćmiewał jej umysł, a on bezradnie tkwił w centrum ataku.

   Związek z kobietą nadal stanowił dla niego twardy orzech do zgryzienia. Akceptacja wzajemnych wad stanowiła ciężką pracę, a znoszenie kobiecych humorków było najcięższym efektem ubocznym.

   – Dokąd idziesz? Przecież dopiero przyszłaś.

   – W dupie cię mam! – fuknęła, zakładając buty. – Idź sobie do Niny, skoro tak jej bronisz. Zwierzam ci się, a ty jeszcze stajesz po jej stronie. Ewidentnie masz coś nie tak z deklem.

   – Olka...

   – Żegnam! – Odepchnęła go i opuściła mieszkanie, ostentacyjnie trzaskając drzwiami.

   Filip wpatrywał się przez chwilę w drewno, analizując w głowie przebieg całej rozmowy.

   Z pewnością nie powiedział niczego, co kazałoby jej wyjść w taki sposób.

   – Ach, te baby. – Przekręcił zamek w drzwiach i ruszył do pomieszczenia, gdzie zamierzał dokończyć portret swojej rozwścieczonej dziewczyny. O ile mógł ją tak nadal nazywać.

   Wpatrywała się w brata w pełnym skupieniu, starając się odczytać jego myśli.

   Zrobiła, co mogła, by oddzielić Kubę od Niny, tymczasem Kaspian zachowywał się jak porządny przyjaciel, poklepujący zranioną dziewczynę po ramieniu. Co prawda minęły dopiero ponad dwa tygodnie, złamane serce Niny było nadal świeże, jednak podczas podwójnych randek nie dostrzegła, by dziewczyna patrzyła na jej brata choć z odrobiną pożądania.

   – Musisz bardziej się postarać – oznajmiła stanowczo.

   Kaspian uniósł na nią pytający wzrok znad telefonu.

   Podniosła się z krzesła, przejęła urządzenie i bezwstydnie przeczytała wymianę wiadomości z Niną. Pytania o samopoczucie, momenty użalania się nad sobą, gadki o wszystkim i o niczym. Zero konkretów.

   – Oddawaj! – Kaspian zerwał się na nogi, wyciągając rękę po komórkę, jednak Lena zrobiła zwinny unik.

   – Nie możesz nadal grać rolę cudownego przyjaciela, bo na tym się skończy. Ze strefy friendzone bardzo ciężko jest potem wyjść.

   – Przecież nie zaproszę jej na prawdziwą randkę!

   – Dlaczego nie?

   – Dopiero rozstała się z facetem!

   – No i?

   – No i nadal go kocha? Minęło zbyt mało czasu, bym mógł cokolwiek tu zdziałać.

   – Bzdury! Widać, że nie znasz się na kobietach – skwitowała i zaczęła szybko stukać w klawiaturę. Nim Kaspian zdołał w końcu odebrać jej telefon, wysłała wiadomość.

   Chłopak wpatrywał się w ekran z niedowierzaniem.

   – Skąd ja niby mam teraz wytrzasnąć SPA na wyłączność? Co to w ogóle jest?!

   Na bladej twarzy Leny wtargnął szeroki uśmiech. Z zadowoleniem sięgnęła po swoją komórkę i wybrała odpowiedni numer. Po chwili rozłączyła się z triumfem wymalowanym w dużych, piwnych oczach.

   – Sobota, godzina szesnasta. Gdy tylko Nina się zgodzi, napiszesz, o której po nią przyjedziesz. Po takiej randce z pewnością będzie twoja. Zaraz pokażę ci szczegóły.

   Kaspian był pewien, że Nina odbierze wiadomość jako żart, dlatego szczerze się zdziwił, gdy odpisała, iż się zgadza.

   Zgodziła się na randkę.

   Lena wyraźnie zaznaczyła w wiadomości, iż chciałby ją zaprosić na randkę, a ona nie miała nic przeciwko.

   Nie wierzył własnym oczom! Miał ochotę skakać z radości!

   – Skoro już się zgodziła, musisz się przygotować. Weź ze sobą gumki. Będziecie mieli prywatny pokój z jacuzzi, sauną i wielkim łóżkiem. Nie ma opcji, byście się nie bzyknęli – oznajmiła Lena.

   Szczęście wymalowane na twarzy brata wywołało w niej ogromną radość. Kochała go, dlatego nie mogła patrzeć, jak ukrywał swoje uczucia, chcąc zachować się jak porządny facet. Czasem trzeba było zaryzykować i pomóc szczęściu. Skoro odwaliła za niego czarną robotę, czas najwyższy, by coś z tego wyszło.

   Rumieńce wtargnęły na policzki Kaspiana, a zawstydzony wzrok spoczął na zadowolonej twarzy Leny.

   – Nina nie jest taka. Nie pójdzie ze mną do łóżka, tylko dlatego, że zaprosiłem ją do SPA. Poza tym nie na tym mi zależy.

   – To oczywiste, że chcesz ją przelecieć. Jesteś tylko człowiekiem – skwitowała. – Wystarczy, że wprowadzisz odpowiednią atmosferę, pokażesz jej, że jest wyjątkowa, przy tobie może być szczęśliwa i bum! Będziesz miał ten swój happy end, a ja w końcu zacznę się cieszyć z PRAWDZIWYCH podwójnych randek. Nigdy nie widziałam, żebyś tak zadurzył się w jakiejś dziewczynie. Dlatego ci pomagam.

   – Ona dalej myśli o Kubie – zauważył ze smutkiem.

   – To o nim zapomni. – Wzruszyła ramionami. – Byli ze sobą zbyt krótko, by nie mogła o nim zapomnieć w twoich ramionach. Kobieta chce się czuć atrakcyjna, kochana i wysłuchana. Chce mieć w mężczyźnie oparcie oraz zajebistego kochanka i ty właśnie takim facetem dla niej będziesz. Załagodzisz wszystkie bolączki świata. Musisz być jednak pewny, że tego właśnie chcesz. Inaczej cały plan szlag trafi.

   – Chcę tego – odparł stanowczo, patrząc wprost w oczy siostry. – Chcę, by mnie pokochała.

   – No to do dzieła!

   Szkicował kolejną scenkę, tworzącą komiks, a po jego policzkach płynęły łzy.

   Wpatrywał się w namalowaną dziewczynę o niebieskich włosach, wtuloną w jego ramiona pod kinem. Tak bardzo wtedy płakała...

   Myśl, że sam doprowadził ją do podobnego stanu, sprawiała, iż nienawidził siebie coraz bardziej. Obiecywał jej szczęście i co z tego wyszło? Ostatecznie każde z nich znów zaczęło kroczyć własnymi ścieżkami, robiąc wszystko, byle się nie spotkać.

   To nie tak, że nie chciał zobaczyć Niny. Pragnął tego najbardziej na świecie. Wiedział jednak, że dla niej takie spotkanie byłoby bardzo bolesne. Od matki dowiadywał się, jak się czuła. Cieszył się, iż praca pomogła jej jakoś funkcjonować.

   On również sobie radził, jednak gdy przychodził wieczór i zamykał się w pokoju, tworząc komiks, ukazujący sceny z ich krótkiego związku, wylewał łzy jak baba podczas komedii romantycznej. Znów znalazł się w momencie życia, gdzie nie miał pojęcia, co powinien ze sobą począć.

   Zablokował numer Ismeny. Nastąpiło to zbyt późno, ale zrobił to i szczerze żałował, iż poszedł na to cholerne spotkanie. Jedna decyzja przekreśliła jego szansę na szczęśliwe życie u boku najcudowniejszej kobiety, jaką dane mu było spotkać.

   Nina nie wzięła od niego nawet rzeczy, choć chciał je przekazać poprzez matkę. Kazała mu je wyrzucić, a on jak ten skończony dureń nadal je trzymał. Z jedną jej koszulką nawet spał, oszukując tym samym umysł, domagający się jej bliskości. Wiedział, że jej zapach w końcu wypłowieje i pozostaną mu jedynie wspomnienia, a to sprawiało, iż czuł się jeszcze bardziej zdołowany.

   Kochał ją. Kochał tak bardzo, że każde przywołanie jej w myślach powodowało, iż tonął w poczuciu straty i żalu. Mieli coś tak pięknego. Jak mógł ot tak to stracić?

   Dlaczego wtedy, na ławce, nie powiedział, że spotkanie z Ismeną miało służyć jedynie zamknięcia pewnego etapu w jego życiu? Dlaczego nie zapewnił, że nie poszedł, by odzyskać byłą dziewczynę?

   Dlaczego był takim głupcem?!

   – Och, synu... – Niespodziewany głos oraz dotyk oplatających go dłoni, sprawiły, iż rozpadł się w drobny mak.

   Płakał w ramionach matki, która wtargnęła do jego mieszkania niepostrzeżenie.

   Czuł się jak dziecko, niepotrafiące poradzić sobie z okropnym losem, stawiającym mu kłody pod nogi. Matka stanowiła oparcie, które powinno go wyrwać z letargu bolesnych myśli, jednak nawet ona nie była w stanie odebrać od niego bólu.

   Agnieszce łamało się serce na widok rozpaczy syna. Wiedziała, że Ninie również nie było łatwo, jednak to Kuba był jej dzieckiem. Gdyby tylko mogła, wzięłaby na siebie całe jego cierpienie. Nie miała pojęcia, co wydarzyło się między tą dwójką i nie chciała się wtrącać, jednak było to ciężkie.

   – Po co poszedłem na to cholerne spotkanie? – łkał Kuba, ściskając palce na ramieniu matki. – Wszystko spieprzyłem! Zraniłem ją, choć obiecywałem, że tego nie zrobię.

   – Jakie spotkanie? – spytała Agnieszka. – Co się między wami wydarzyło?

   – Spotkałem się z Ismeną, a ona mnie pocałowała... Ktoś zrobił nam zdjęcie i wysłał Ninie. Straciłem ją przez własną głupotę.

   Agnieszka miała ochotę zasypać syna pytaniami. Nie rozumiała, dlaczego miałby spotkać się z byłą dziewczyną, która złamała mu serce, skoro miał Ninę. Co nim kierowało? Kto mógłby zrobić im zdjęcie i wysłać Młynarskiej?

   Z drugiej strony, gdyby miała te parę lat mniej i była świadkiem, jak facet zdradza jej koleżankę, z pewnością postąpiłaby tak samo. W końcu kto uwierzyłby słowom, którym można zaprzeczyć? Zdjęcie to dowód, a ten ciężko podważyć.

   Nie miała pojęcia, co powiedzieć. Gładziła blond loki Jakuba, błądząc myślami wokół tego, co usłyszała.

   – Odtrąciłem Ismenę, mamo. – Odepchnął delikatnie jej dłonie i spojrzał prosto w oczy. – Chciała się zejść, ale powiedziałem, że to niemożliwe. Przysięgam, że nigdy bym nie zdradził Niny. Wiesz, że nie jestem takim człowiekiem.

   – Wiem – zapewniła, ocierając z jego policzków łzy. – Jesteś dobrym człowiekiem, synu. Nigdy w to nie wątpiłam.

   – Nie wiem, czy będę w stanie kiedykolwiek się z tym pogodzić. To cholernie trudne.

   – Nie chcę się między wami mieszać. Nina to moja najlepsza pracownica. Salon dzięki niej ma utargi, jak nigdy, choć zawsze powodziło nam się dobrze – zaczęła. – Planuję otworzyć punkt w Warszawie i chcę jej zaproponować tam wyjazd. Nie nastąpi to szybko, w końcu takie rzeczy trwają, ale chcę byś wiedział o moich zamiarach.

   – Dlaczego chcesz akurat jej to zaproponować? Ma najkrótszy staż w salonie.

   – Bo to dla niej ogromna szansa, a ja nie mam nikogo zaufanego, komu mogłabym oddać w opiece jeden z punktów. Poza tym jej popularność pomoże mi zbić fortunę – oznajmiła szczerze. – Zanim jednak jej to zaproponuję, uważam, że powinniście szczerze ze sobą porozmawiać. Nie możesz tak szybko się poddać.

   – Ona nie chce mnie widzieć.

   – Coś wymyślimy. Otwarcie punktu trochę potrwa, nie wiem też, czy Nina zgodzi się w ogóle wyjechać, ale zanim zacznę działać w tym kierunku, muszę wiedzieć, że to wasz ostateczny koniec. Nie mogę pozwolić, by wyjechała i później zastanawiać się, czy przeze mnie się nie zeszliście, a mieliście na to szansę. Ona cię kocha.

   – Miłość czasem nie wystarcza – zauważył smutno.

   – Ale potrafi wiele wybaczyć. – Pogładziła syna po policzku. – A ty jej nie zdradziłeś. Popełniłeś błąd. Myślę jednak, że najwyższy czas, byś udowodnił, że jest dla ciebie najważniejsza i z niej nie zrezygnujesz. Musisz walczyć, inaczej stracisz ją na zawsze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro