Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

☙ 23.

   Wybiła dwudziesta, gdy Sandra wysadziła ją na ulicy Bursztynowej. Podróż zajęła niecałe dwie godziny dzięki pustym drogom.

   Całe szczęście, inaczej mózg Niny wybuchłby od nadmiaru informacji, dotyczących nowej sympatii koleżanki i upojnej nocy, jaką miała szczęście przeżyć podczas pobytu w Warszawie. Miały z Leną utrzymać kontakt, co Nina przyjęła ze sporą rezerwą. W końcu rzadko takie przypadkowe spotkania, kończące się od razu w łóżku, kończyły się wielką miłością aż po grób. Albo chociaż na arę lat.

   Nina nie zamierzała jednak fundować Sandrze brutalnego powrotu do rzeczywistości, nie chcąc popsuć jej dobrego humoru. Czas sam wszystko zdefiniuje, jej wymądrzanie się nie miałoby więc sensu. Tym bardziej że sama nie była idealna i czekała ją poważna rozmowa z Jakubem.

   Była ciekawa, jak zareaguje na fakt, że Sandra ją wystawiła i przez to spędziła większość niedzieli u boku sympatycznego Kaspiana, z którym miała okazję zobaczyć koncert Smolastego. Bawiła się tak dobrze, że wymieniła się z chłopakiem numerami, by w razie jego wizyty w Zirowicach, mogli się spotkać.

   Nie miała zbyt wielu znajomych, a Kuba otaczał się koleżankami, więc uznała, iż nie powinien robić jej o to wyrzutów. W końcu sam na początku znajomości oznajmił, że nie było nic złego w posiadaniu znajomych innej płci.

   Wbiła kod i weszła do klatki, kierując się na pierwsze piętro. Miała przy sobie torbę z ubraniami, ponieważ zdecydowała się od razu pójść do chłopaka, nie chcąc zwalać mu się na głowę zbyt późno. Wiedziała, że musiał być rano w studiu.

   Zapukała w drzwi i odsunęła się nieznacznie, nerwowo wbijając wzrok w paznokcie. Była tak zdenerwowana, że zdrapała granatowy lakier.

   Gdy tylko ujrzała przygnębioną, przystojną twarz Kuby, łzy momentalnie zalśniły w jej oczach, choć starała się być silna. Nie chciała, by myślał, iż próbowała wzbudzić w nim litość albo że była niestabilna emocjonalnie, jednak nic nie mogła poradzić na swoją reakcję.

   Był dla niej ważny i myśl o jego utracie, łamała jej serce, choć ich związek dopiero się rozkręcał.

   Bez słowa wpuścił ją do środka i zamknął za nimi drzwi.

   Saba momentalnie zaczęła piszczeć z radości, skacząc po swojej właścicielce i błagając o pieszczoty.

   Gdy w końcu jej potrzeba bliskości została zaspokojona, Nina zdjęła buty i skupiła całą uwagę na blondynie. Stał ze skrzyżowanymi rękoma na białej koszulce z nadrukowaną czaszką, nie spuszczając z niej brązowych oczu.

   – Przepraszam... – wyszeptała, a on, ku jej zdumieniu, podszedł i wziął ją w silne, choć chude ramiona. Pachniał cudownie. Jeśli mogłaby poprosić złotą rybkę o jedno życzenie, bez wątpienia poprosiłaby o to, by Kuba nigdy nie zniknął z jej życia. – Nie powinnam była reagować tak gwałtownie.

   – To ja przepraszam. – Odsunął ją na długość ramion, by móc spojrzeć jej w oczy. – Było mi przykro, że się nie odzywałaś. W dodatku Filip dolewał oliwy do ognia i zacząłem wariować. Znam Sandrę i wiem, jak potrafi poszaleć na imprezie...

   Nina pogładziła czule jego twarz, zatrzymując palec na pieprzyku przy lewej kości policzkowej, który uwielbiała. Dodawała mu uroku, tak samo jak urocze dołeczki w policzkach, gdy obdarzał ją najpiękniejszym uśmiechem na świecie.

   – Nie masz powodu, by być o mnie zazdrosnym. Patrzę tylko na ciebie i to się nie zmieni. Nigdy cię nie zdradzę – obiecała, nie zdając sobie sprawy z tego, że kiedyś słyszał identyczną obietnicę, która została złamana.

   Niechciane wspomnienia zaatakowały jego umysł, przez co zaczął myśleć o Ismenie. To przez nią stracił zaufanie do kobiet i mimowolnie obawiał się zdrady. Niestety nie był ideałem i posiadał cechy, które z biegiem czasu mogły okazać się uciążliwe. Pozostało mu jedynie mieć nadzieję, że Nina je zaakceptuje i nie odejdzie, gdy minie pierwsza faza zauroczenia.

   Złożył na jej ustach pocałunek, nie chcąc kontynuować tematu. Tęsknił za nią tak bardzo, że ustawił sobie ich wspólne zdjęcie na tapecie komórki, choć nigdy wcześniej tego nie robił. Uważał, iż było to dobre dla małolatów, które chciały, by każdy widział, iż nie były singlami. Sam nigdy nie czuł potrzeby chwalenia się drugą połówką.

   To zabawne, jak druga osoba potrafiła zmienić nasze postrzeganie na świat.

   – Leć się wykąpać. Przygotowałem ci już moją koszulkę. – Popchnął ją w stronę łazienki, na co ta zaczęła się śmiać.

   Momentalnie zauważyła na zlewie nową szczoteczkę do zębów, dużą szczotkę do włosów, różową gąbkę oraz kobiecy żel pod prysznic. Na muszli klozetowej z kolei leżała za duża koszulka Kuby, w której miała okazję spać już parę razy.

   Zaskoczona, posłała przyglądającemu się jej chłopakowi, wzruszone spojrzenie.

   – Pomyślałem, że dobrze by było, żebyś miała tu parę swoich rzeczy – oznajmił nieco zakłopotany. – Zrobiłem też trochę miejsca w swojej szafie. Następnym razem przynieś parę ubrań na zmianę. Przynajmniej nie będziesz musiała co chwilę latać do swojego mieszkania po coś na przebranie.

   Niewiele myśląc, podeszła, by znów go pocałować. Ten gest dał jej wyraźnie do zrozumienia, że traktował ją poważnie. Choć nigdy w to nie wątpiła, teraz była więcej niż pewna, iż w końcu odnalazła mężczyznę, który zdoła ją uszczęśliwić.

   Pragnęła zrobić wszystko, by i on był szczęśliwy, nie rezygnując tym z samej siebie.

   Wiedziała bowiem doskonale, iż żaden związek oparty na całkowitym dostosowaniu się do drugiej osoby, nie miał prawa przetrwać. A nawet jeśli tak się działo, to jedna ze stron zawsze była unieszczęśliwiona w takiej relacji.

   – Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało – wyznała. – Nie wybaczę sobie, jeśli cię stracę.

   – Nie stracisz. Obiecuję.

   Tym razem pocałunek był namiętny i zachłanny, a każdy dotyk ukazywał tęsknotę, której nie sposób opisać.

   Pozbawiając się ubrań, ruszyli w stronę dużego prysznica, zamierzając wziąć wspólną kąpiel.

   Na widok wzdychającej Saby, która położyła się na chłodnych kafelkach, nie odwracając od nich dużych, ciemnych ślepi, wybuchli radosnym śmiechem i zamknęli kabinę, chcąc mieć odrobinę prywatności.

   Filip czuł się komicznie, chodząc od butiku do butiku, robiąc nie tylko za pomocnika w wyborze ubrań, ale również tragarza. Olka była w swoim żywiole, podczas gdy on okropnie się nudził i musiał znosić łakome spojrzenia pracownic, liczących na to, iż weźmie od nich chociaż numer telefonu. Przywykł do zainteresowania kobiet i zwykle mu to nie przeszkadzało, jednak dziś nie miał nastroju do flirtu.

   Zerknął na godzinę i już miał odpalić pobraną grę na telefon, gdy Olka wychyliła głowę zza kotary przymierzalni i zawołała go do środka.

   – Nie będę się z tobą bzykał. Tym bardziej w przymierzalni – odparł, wprawiając stojącą niedaleko ekspedientkę w poczucie zawstydzenia.

   – Nie schlebiaj sobie i pomóż mi zapiąć zamek – odparła Aleksandra, posyłając mu uroczy uśmiech. Mrużyła przy tym zabawnie oczy. Pasowały jej doczepione rzęsy. Podkreślały spojrzenie i nadawały kobiecego uroku.

   Podniósł się z wygodnej kanapy z głośnym westchnieniem.

   – Skoro nie umiesz jej zapiąć, nie ma sensu jej kupować – stwierdził, na co ta wywróciła oczami. – No co? Chyba nie myślisz, że będziesz do mnie dzwonić, a ja wsiądę w samochód i przyjadę tylko po to, by zapiąć ci sukienkę?

   – Skąd wiesz, że z kimś nie mieszkam?

   – Raczej nie zapraszasz facetów, by się u ciebie zadomowili.

   – Mam współlokatorkę, panie mądralo. Dlatego zwykle pakuję się do mieszkań swoich amantów – odparła. – Więc z łaski swojej wejdź i pomóż mi z tą przeklętą kiecką. Inaczej nie zdążysz do pracy.

   Zrezygnowany, wszedł do ciasnej przymierzalni i sięgnął do zamka, zasuwając czerwoną sukienkę do końca.

   Błądził wzrokiem po nagich, wytatuowanych ramionach koleżanki, aż w końcu zerknął na nią w lustrze, które ukazywało ich zgrabne sylwetki. Bez wątpienia idealnie do siebie pasowali. W dodatku oboje uwielbiali tatuaże.

   Gdy pochwycił wzrok dziewczyny, odchrząknął i zdecydował opuścić przymierzalnię. Nie wiedzieć czemu, zrobiło mu się cholernie gorąco.

   Nie zdążył usiąść z powrotem na kanapie, gdy Olka zacisnęła palce na jego dłoni i nakazała, by ponownie na nią spojrzał.

   – I jak? Podoba ci się?

   Skaranie Boskie, dlaczego tak na niego patrzyła?!

   – Wyglądasz w niej kobieco – przyznał nieco zachrypniętym głosem. Zachciało mu się pić.

   – Ale nie jak panienka jedynie do seksu? – Zmartwiła się.

   Reakcja Filipa były niejednoznaczna. Widziała, iż zrobiła na nim ogromne wrażenie i osobiście czuła się rewelacyjnie w tej skromnej, krwistoczerwonej sukience za kolano. Ukazywała jej zgrabną sylwetkę, a delikatny dekolt nie pokazywał za dużo, pozostawiając mężczyźnie pole do użycia wyobraźni. Nie wiedziała jednak, czy Filipowi przeszło przez myśl, że mógłby ją przelecieć. Zawsze wydawało jej się, iż była w jego typie. Odkąd Kuba oficjalnie odrzucił jej uczucia, zaczęła poświęcać mu więcej uwagi.

   Nie bez powodu zwróciła się do niego o pomoc w doborze ubrań.

   Była ciekawa, jak ta znajomość mogła się potoczyć poza czujnym okiem Jakuba. W końcu Filip był niesamowicie seksowny i choć do tej pory stał w cieniu swojego przyjaciela, obecnie lśnił w jej oczach jak najjaśniejsza gwiazda, którą mogłaby zdobyć. O ile oczywiście ostatecznie się na to zdecyduje.

   – Nie. Wyglądasz... odpowiednio.

   Roześmiała się na te dziwaczne słowa i zniknęła za kotarą, pozwalając mu ubolewać nad emocjami, które wychodziły poza jego racjonalne rozumowanie.

   Nina zamknęła od środka salon i odetchnęła, ciesząc się końcem pracy. Miała dziś wyjątkowo dużo klientów, a salon od rana był przepełniony ludźmi, przez co panował w nim zgiełk.

   Odkąd wróciła ze szkolenia dwa dni temu, zamieniła z szefową zaledwie parę zdań, wyjaśniając pokrótce decyzję o niewykorzystaniu swojego konta na YouTube do reklamowania salonu. Wysłała jej jednak odpowiednie materiały, do udostępnienia na stronie na Facebooku i obiecała, że jak tylko otrzymają zdjęcia z sesji, jaka miała mieć miejsce w sobotę, wrzuci informację o miejscu pracy na kanał. Chociaż tyle mogła zrobić, by udobruchać jej rozczarowanie.

   Bolały ją nogi, mimo to szła po miotłę z uśmiechem na ustach. Nim będzie mogła wrócić do mieszkania, musiała się upewnić, iż w środku panował nienaganny porządek.

   Aleksandra myła wszystkie użyte miski, grzebienie oraz inne przedmioty. Nie rozmawiały ze sobą od kręgli. Ograniczały się do krótkiego „cześć", nie zamierzając wchodzić sobie w drogę. Przynajmniej do momentu, aż Aleksandra nie ogłosiła szefowej ciekawych szczegółów, dotyczących prywatnego życia rywalki.

   – Chciałam z tobą porozmawiać. – Głos Olki zabrzmiał niepewnie.

   Nina posłała jej krótkie spojrzenie.

   – O tym, że rozpowiadasz dookoła o moim życiu prywatnym, ponieważ spotykam się z Kubą? – spytała kąśliwie. Nie potrafiła zapanować nad złością, która momentalnie zawładnęła jej ciałem. – Przykro mi, że cię odrzucił, ale nawet nie miałam pojęcia o twoich uczuciach do niego. Nie byłyśmy bliskimi koleżankami, jednak miałyśmy dobry kontakt. Przynajmniej tak mi się wydawało.

   – Przepraszam. Zachowałam się okropnie, wiem – przyznała, uśmiechając się ze smutkiem. – Odrzucenie Kuby złamało mi serce i nie myślałam racjonalnie. Nie rozumiałam, dlaczego wybrał akurat ciebie i chciałam za wszelką cenę sprawić ci przykrość. Ewentualnie zniszczyć wasz związek...

   – Wiem. Zauważyłam.

   – Chciałabym to naprawić – odparła pospiesznie, zaciskając palce na jej dłoni, gdy zamierzała odejść. – Naprawdę mi przykro. Nie chcę pracować w tak napiętej atmosferze.

   Nina westchnęła, rozglądając się po salonie. Nie mogła uwierzyć, że wystarczyło okazanie przez Aleksandry skruchy, by pękła i zapomniała o jej podłym zachowaniu. Życie nauczyło ją jednak, iż nie było sensu długo chować urazy ani iść w zaparte przez urażoną dumę. W końcu nigdy nie wiadomo, kiedy miniony dzień okaże się ostatnim.

   – Też tego nie chcę – przyznała w końcu, wywołując u Olki ulgę.

   – To jak, zgoda? – Wyciągnęła rękę.

 – Zgoda.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro