☙ 21.
Opadła zmęczona na wygodne, pojedyncze łóżko w ekskluzywnym hotelowym pokoju. Przyjeżdżając piątkowego wieczoru do Warszawy, nie sądziła, że spędzi całą sobotę, zamknięta w pomieszczeniu z dziesięcioma innymi osobami. Mieli krótkie przerwy oraz mogli częstować się zimną płytą, a podczas pory na obiad przywieziono przepyszne rolady z kluskami i czerwoną kapustą.
Gdy Sandra wyjawiła, ile szefową kosztował kurs oraz hotel dla dwóch osób, Ninie opadła szczęka z wrażenia. W życiu nie przypuszczała, że ktoś będzie ładował w nią ciężko zarobione pieniądze tylko po to, by doskonaliła się w warsztacie fryzjerskim. Tymczasem Agnieszka spełniała jej marzenia, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, jak wiele dla niej to znaczyło.
Dla Sandry takie szkolenia nie były niczym nowym, dlatego nie czerpała z kursu tyle radości, co jej nowa koleżanka.
– Nie czuję nóg – przyznała Nina, wpatrując się z uśmiechem w dyplom z ukończonego kursu.
Nagrała parę krótkich filmików podczas kursu, jednak nie zamierzała niczego wstawiać na kanał YouTube, choć obiecała to szefowej. Materiał nie nadawał się bowiem na tę stronę, a co najwyżej na Instagrama czy relację Facebooka, dlatego postanowiła przesłać filmiki Agnieszce. Miała nadzieję, iż nie będzie za bardzo rozczarowana jej decyzją.
Niespodziewanie Sandra położyła się obok niej, szturchając ją w ramię.
– Wyglądałaś na tym szkoleniu, jak dziecko w Boże Narodzenie – zaśmiała się, wprawiając Ninę w zmieszanie. – Podobnie wyglądałaś wczoraj na widok hotelu i pokoju...
– Po prostu nigdy nie opuszczałam Zirowic. Dla mnie ten cały przepych jest fascynujący. Sama Warszawa to przepiękne, ogromne miasto i nie mogę się doczekać, aż jutro je trochę pozwiedzamy – przyznała Nina, podnosząc się na łokciach. – Myślałam, że już dzisiaj wyruszymy w miasto. Nie spodziewałam się, że kurs może trwać tyle godzin.
– Zakładaj strój kąpielowy – zarządziła Sandra, opuszczając łóżko koleżanki. Ruszyła do walizki i zaczęła szukać swojego stroju, składającego się z czarnego topu i kąpielowych spodenek z kwiecistym motywem. – Grzechem byłoby nie skorzystać z tutejszego spa. Na jutro mamy umówiony masaż, godzina dziewiąta. Dopiero potem możemy wyruszyć na miasto. Wystarczy, że o osiemnastej wyjedziemy w drogę powrotną.
Nina również zaczęła przeglądać walizkę. Nie rozumiała, po co miała zabrać ze sobą strój kąpielowy na kurs fryzjerstwa, jednak bez słowa spakowała wszystko, co Sandra jej kazała. Gdy okazało się, że hotel miał w sobie strefę spa oraz specjalne piętro, gdzie odbywały się imprezy, omal nie zemdlała z wrażenia. Nie przywykła do takich luksusów, przez co czuła się jak w filmie, gdzie biedaczka zamieniła się życiem z bogatą dziewczyną. Musiała przyznać, iż było to przyjemne uczucie i nawet jeśli miało trwać niecałe dwa dni, zamierzała zapamiętać te chwile do końca życia.
Sandra bez krępacji rozebrała się przy niej do naga i trajkocząc o gorących dziewczynach z kursu, założyła strój. Nina z oszołomieniem patrzyła na jej pulchną sylwetkę oraz niewielkie piersi, jednak szybko odwróciła wzrok, wyraźnie zawstydzona.
Blondynka roześmiała się na ten widok.
– Jesteśmy kobietami, Nino. Nie mamy czego się wstydzić. Możesz na mnie patrzeć, ile ci się podoba – odparła, rzucając w koleżankę hotelowym ręcznikiem.
Nina mimowolnie poczuła się nieswojo. Sandra podczas pobytu w Warszawie stała się wobec niej bardziej otwarta i nie ukrywała swojej orientacji seksualnej, przez co myśl, że miałaby się przed nią rozebrać, była wręcz nie do pomyślenia.
Ogólnie nienawidziła swojego ciała i starała się zakrywać wszystkie jego mankamenty. Nawet stroje nosiła jednoczęściowe ze specjalnymi marszczeniami na brzuchu, by choć trochę go zatuszować. Fakt, że Sandra miałaby na nią patrzeć nie jak na koleżankę, a na kobietę, wywoływała w niej dyskomfort.
– Kochana, przecież nie wylądujemy w łóżku. Możesz być spokojna – zapewniła Sandra, patrząc na nią z rozbawieniem. – Obiecałam Kubie, że cię nie tknę. Wiem, że patrząc na mnie, miałaś zbereźnie myśli, ale nic się między nami nie wydarzy. Nie w tym życiu, kotku.
– Och, jesteś okropna!
– Wskakuj w ten strój. Musimy skorzystać z jacuzzi i iść jeszcze na imprezę. Skoro nie będę miała okazji pokazać ci najlepszych klubów w Warszawie przez dziesięciogodzinny kurs, zabawimy się w hotelu. – Poruszyła brwiami, wywołując u koleżanki salwę śmiechu. – Swoją drogą, jak tam Kuba? Pewnie odchodzi od zmysłów, bo cały dzień się nie odzywałaś.
– Nadal nie wyłączyłam trybu samolotowego. Nie chciałam, żeby cokolwiek mnie rozpraszało – przyznała, sięgając po komórkę. Nim zdołała połączyć się ze światem, Sandra pospiesznie wyrwała jej telefon z ręki.
– W takim razie niech się trochę pomartwi. Dałaś mu rano znać, że żyjesz i wystarczy. Teraz idziemy się odprężyć i zabawić. Nie możesz sprawić, by cały twój świat skupiał się na jednej osobie. Musisz też zachować część dla siebie.
Miała rację.
Oddała kiedyś całą siebie Alanowi i nic dobrego z tego nie wyszło.
Postanowiła, że odezwie się do Kuby z samego rana i odrzucając na bok wszelakie wątpliwości, pozbyła się ubrań, by wskoczyć w czarny strój kąpielowy.
– I to rozumiem! – Sandra klasnęła w dłonie, z zadowoleniem wpatrując się w przepiękne piersi koleżanki i widoczne wcięcie w talii. Skłamałaby, mówiąc, że nie kręcił ją widok nagiej Niny.
Ruszyła po ręczniki, nie chcąc zostać przyłapana na wpatrywaniu się w koleżankę.
To przykre, że okazja podziwiania nagiej kobiety przydarzyła się Sandrze po tylu latach samotności akurat teraz. W dodatku z osobą, która nawet nie lubiła dziewczyn i była zajęta przez jej najlepszego kumpla.
– Twoja panna najwyraźniej bawi się zbyt dobrze, by raczyć cię chociaż SMS-em.
Kąśliwa uwaga Filipa sprawiła, że Kuba poczuł się jeszcze gorzej.
Blondyn położył komórkę na drewnianym, malutkim stoliku i sięgnął po piwo, ukradkiem patrząc na śpiącą Sabę. Było widać, że tęskniła za panią, choć czuła się dobrze pod jego opieką i przychodziła z dworu wykończona, ale szczęśliwa. Dużo spała, a podczas spaceru kierowała się do budynku, w którym mieszkała.
On również tęsknił za Niną. Odkąd zostali parą, układało im się bardzo dobrze. Wykorzystywali każdą wolną chwilę, by ze sobą pobyć, choć czasem było ciężko, ponieważ mijali się zmianami. Nie raz musiał też dłużej zostać w studio. Dark Skul robiło furorę w internecie. Mieli z Filipem tyle klientów, że kalendarz był zapełniony do końca roku, choć Kuba niedawno otworzył biznes. Przyjeżdżali do nich nawet ludzie spoza Zirowic, a to był ogromny sukces.
Zaprosił przyjaciela, ponieważ nie mógł znieść samotności. Ufał Ninie, ale znał Sandrę i jej przebojową osobowość. Wiedział, że dziewczyny nieźle poszaleją i skłamałby, mówiąc, iż się nie martwił.
– Ty pilnujesz jej psa, podczas gdy ona szaleje w Warszawie. Pewnie Sandra zabrała ją do klubu albo wylegują się w jacuzzi z jakimiś seksownymi typami i laskami – nabijał się Filip.
– O co ci, kurwa, chodzi? – spytał w końcu Kuba, wbijając w przyjaciela wściekłe spojrzenie. – Jesteś o nią zazdrosny? Odkąd spławiłem Olkę i zdecydowałem się związać z Niną, stałeś się nie do zniesienia. Nie lubisz jej, chociaż nic ci nie zrobiła.
– Jest jebaną mężatką, to się stało! – krzyknął, opierając się wygodniej na kolorowych poduszkach. – Wkurwia mnie to, jaki jesteś ślepy. Omamiła cię i latasz wokół niej jak posłuszny piesek, a wystarczył jeden wyjazd, by pokazała, jak bardzo ma cię w dupie.
– Najwyraźniej nie ma czasu. Poza tym zaraz się rozwodzi, więc skończ pierdolić!
– Mhm. Ismena też nie miała czasu i dobrze wiesz, jak to się skończyło.
Kuba nie zamierzał dłużej toczyć tej rozmowy. Pogłośnił telewizor, na którym leciała komedia z Adamem Sandlerem i sięgnął po komórkę, by napisać do dziewczyny wiadomość.
„Wszystko w porządku? Tęsknie za Tobą. Saba zresztą też. Zadzwoń w wolnej chwili, chciałbym Cię usłyszeć".
Tańczyła w ciemnozielonej sukience do popularnej piosenki Enrique Iglesiasa, uśmiechając się do towarzyszącej jej Sandry.
Po cudownym relaksie w jacuzzi, gdzie sączyły szampana, wyszykowały się na imprezę i tak oto drugą godzinę tańczyły na parkiecie, robiąc przerwy jedynie po to, by się napić.
Miała dwadzieścia cztery lata, a nigdy nie bawiła się tak rewelacyjne, jak dziś. Przy Marcie zawsze odnosiła wrażenie, że denerwował ją jej styl bycia, podczas gdy Sandra traktowała ją na równi i ani przez moment nie próbowała jej wmówić swoich racji. Pozwoliła, by się rozkręciła i sama zdecydowała się pójść na parkiet. Do niczego jej nie zmuszała i właśnie to sprawiło, że dzisiejszego wieczoru zwyczajnie rozkwitła. Czuła się wolna i szczęśliwa, jak wtedy, gdy był przy niej Kuba.
Wspomnienie jego cudownego uśmiechu oraz lśniących oczu, sprawiło, że zapragnęła do niego zadzwonić.
Skinęła Sandrze na bar i ruszyła w jego stronę, by w ostatniej chwili skręcić do toalety. Alkohol buzował w jej żyłach, wywołując okropne uczucie gorąca. Żałowała, że wzięła ze sobą jedynie sukienkę z długimi, prześwitującymi rękawami. Były tak ciasne, że nawet nie mogła ich podciągnąć.
Stanęła przed ogromnym lustrem i spojrzała na odbicie. Mocny makijaż nadal idealnie trzymał się na twarzy, tak samo jak loki zrobione przez Sandrę. Prezentowała się pięknie, dlatego zdecydowała się na rozmowę za pomocą kamerki. Pragnęła ujrzeć chłopaka, który odmienił jej życie na lepsze.
Wyłączyła tryb samolotowy i ignorując wszystkie powiadomienia oraz wiadomości, wybrała numer do Kuby. Nie zwracała uwagi na wchodzące i wychodzące kobiety z łazienki. Impreza odbywała się w hotelu, dzięki czemu nie przychodzili tutaj szemrani ludzie ani nastolatki, udające dorosłych. Nie każdego było w końcu stać na dobę w tak luksusowym miejscu.
W końcu ujrzała twarz Kuby, a uśmiech momentalnie pojawił się na jej twarzy.
– Tęskniłam za tobą! – krzyknęła, całując ekran. Miłość momentalnie eksplodowała w jej sercu, sprawiając, że żałowała, iż nie mogła go przytulić. – Jak Saba?
– Pisałem do ciebie i dzwoniłem. Dlaczego się nie odzywałaś? Jest dwudziesta trzecia. – Jego głos brzmiał szorstko, a przystojną twarz oszpecał okropny grymas złości. Nie miał na sobie koszulki, co oznaczało, że leżał w łóżku. Nic dziwnego, zważywszy na późną porę. – Piłaś?
Czy właśnie zamierzał robić jej wyrzuty?
– Troszkę – przyznała. – Sandra zabrała mnie po kursie do spa, a teraz jesteśmy na hotelowej imprezie. Nie było czasu, żeby zwiedzić Warszawę, więc zrobimy to jutro po masażu. Nie spodziewałam się, że twoja mama...
– Mam nadzieję, że nie przyszło jej do głowy, żeby sprowadzać facetów do stolika? – wtrącił, uważnie obserwując jej twarz.
Prychnęła gniewnie, z niedowierzaniem rozglądając się po jasnej łazience. Dzwoniła do niego, by usłyszeć jego głos, tymczasem robił jej wyrzuty i wygadywał jakieś głupoty. Dotychczas Jakub wydawał jej się wręcz idealnym partnerem, tymczasem okazało się, że bywał okropnie zazdrosny. W dodatku o nią! Przecież nie była nawet żadną pięknością!
– Wal się! – fuknęła, z satysfakcją obserwując zdumienie na jego twarzy.
– Słucham?
– Nie po to do ciebie dzwonię, by wysłuchiwać takich bzdur! Dobrze wiesz, że nie jestem puszczalską szmatą i świata poza tobą nie widzę, a urządzasz mi chore sceny zazdrości! Nie dam się po raz kolejny zamknąć w domu i odsunąć od świata. Zapomnij!
Rozłączyła się i wyłączyła komórkę, zanim zdołał się ponownie rozdzwonić.
Już raz pozwoliła, by mężczyzna stał się centrum jej świata i robiła wszystko, by go zadowolić. Drugi raz dobrowolnie się na to nie zgodzi. Choćby nie wiem, jak bolało, zrezygnuje z miłości, jeśli ta miałaby znów odebrać jej radość z życia.
Wróciła nabuzowana na imprezę i podeszła do baru, zamawiając dwa mojito. Zamierzała zabrać Sandrę do stolika, by wypić drinka i wrócić na parkiet. Nie przyzna się, że dzwoniła do Kuby. Nie było sensu o nim rozmawiać.
– Zły dzień?
Zirytowana, odwróciła się w stronę męskiego głosu, który przerwał jej przeklinanie w myślach obecnego partnera. Miała przed sobą wysokiego, szczupłego chłopaka o szerokich barkach i uroczym uśmiechu na przystojnej twarzy. Ciemnobrązowe włosy zaczesał do góry, tworząc artystyczny nieład. Nie spuszczał z niej jasnobrązowych oczu, dając wyraźnie do zrozumienia, że słowa były skierowane do niej, a nie do kogoś innego.
To niesamowite, że odezwał się do niej tak przystojny facet. Najpierw Kuba zwrócił na nią uwagę, teraz tajemniczy nieznajomy. Najwyraźniej nie była tak beznadziejnie brzydka i zapuszczona, jak Alan starał się jej wmówić.
Biła się z myślami, czy mu odpowiedzieć, czy zignorować i wrócić do Sandry.
Choć rozmowa nie była zdradą, postawiła na drugą opcję i bez słowa ruszyła w stronę przyjaciółki, która szeptała coś do ucha młodej dziewczynie w obrzydliwie żółtej sukience.
Gdy w końcu się od siebie odkleiły, Nina szturchnęła szklanką koleżankę i skinęła w stronę stolika. Ku jej zaskoczeniu, Sandra pociągnęła za sobą nieznajomą, przedstawiając je sobie tuż przy stoliku.
Miała na imię Lena i wyglądała, jak anemiczna wersja wychudzonej wiedźmy o tlenionych, długich do pasa blond włosach. Jej ogromne, ciemnobrązowe oczy wpatrywały się w nią w taki sposób, jakby miała pożreć ją żywcem i zakopać, byleby zostać z Sandrą sam na sam. Najwyraźniej miały się ku sobie, a jej przybycie zniszczyło ich flirt.
Nina sączyła w ciszy drinka, starając się nie zwracać uwagi na towarzyszkę Sandry, gdy do ich stolika podszedł chłopak, którego dopiero co zignorowała przy barze.
Na jego widok, Lena podniosła się z niesamowitym entuzjazmem, wymalowanym na chorobliwie bladej twarzy.
– Kaspian! Dobrze, że nas znalazłeś! – Ścisnęła palce na łokciu chłopaka i zwróciła się do dziewczyn przy stoliku: – To mój brat, Kaspian. A to Sandra i Nadia.
– Nina. Nazywam się Nina.
– Zabieram Sandrę na parkiet, a ty się możesz zająć Nadią. – Lena z wymuszonym uśmiechem wskazała na podirytowaną dziewczynę z niebieskimi włosami. – Nie czekaj na mnie. Mam plany na noc. – Ostatnie słowa wyszeptała bratu do ucha.
Nina z bólem przyjęła fakt, że Sandra nawet na nią nie spojrzała. Przyszły tu razem. Świetnie się bawiły, a wystarczyła trupioblada blondyna o niebywale długich nogach, by ją porzuciła. Co za karygodne zachowanie!
Kaspian zajął miejsce niedaleko niej i położył szklankę z ciemnym napojem na blat.
– Dzień był super, dopóki nie pojawiła się twoja siostra – oznajmiła szorstko, posyłając chłopakowi mrożące w krew żyłach spojrzenie. – Mogłaby spokojnie zagrać wiedźmę w jakimś filmie. Albo trupa. W życiu nie widziałam tak bladej osoby. Nie jesteście do siebie podobni.
Szumiało jej w głowie coraz bardziej. Szczęście zdawało się ulotnić z jej ciała, jak powietrze z przebitego balona.
– Mamy inne matki – wyznał Kaspian, wpatrując się w podpitą dziewczynę. Wyglądała uroczo, gdy próbowała być groźna i trzymać go na dystans. – Przekażę jej twoje słowa. Może pomyśli o aktorstwie.
– Och, czyli nie tylko ja mam porąbaną rodzinę. Miło. – Uśmiechnęła się i oparła twarz na dłoni, wpatrując się w chłopaka spod przymrużonych oczu. Nagle poczuła się okropnie senna. Kolejny drink był złym pomysłem, zważywszy na to, że wypiła go w ekspresowym tempie. – Słuchaj. – Pomachała, by się do niej przybliżył, a gdy to zrobił, oznajmiła: – Użyczysz mi swojego ramienia? Chciałabym się zdrzemnąć, dopóki Sandra po mnie nie wróci.
– Źle się czujesz? – spytał, szczerze zmartwiony.
Miał takie śliczne, ciemne rzęsy. Od razu zaczęła mu ich zazdrościć.
– Kręci mi się w głowie. Potrzebuję się tylko zdrzemnąć. – Przybliżyła się do chłopaka i oparła głowę na jego ramieniu, przymykając oczy. Miał mocne perfumy. Zupełnie inne, niż Kuby, ale też pachniały rewelacyjnie. – Chyba nie jesteś seryjnym mordercą? Nie wyglądasz na takiego...
Kaspian obserwował z uśmiechem, jak zasypiała na jego ramieniu. Stało się to tak szybko, że mimowolnie roześmiał się pod nosem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro