☙ 04.
– Dlaczego miałabym zatrudnić akurat panią?
Nina spodziewała się tego pytania. Wysłała CV do dwudziestu salonów fryzjerskich, nawet tych poza miastem, ale Diamond Hair był jedynym, który odpowiedział. Nie dziwiło ją to, ponieważ brakowało jej doświadczenia i nie znała obecnych trendów koloryzacji. Program na YouTube to nie wszystko, nawet jeśli był dość popularny.
Podczas rozmowy musiała udowodnić, że konto należało do niej. Prócz tego pokazała na przyniesionych przez siebie główkach strzyżenie męskie oraz damskie, a także wykonała starannego, ślubnego koka. Dała z siebie wszystko, ponieważ wiedziała, że innej okazji mogła nie mieć.
Poprawiła się na krześle i zacisnęła dłonie na czarnych spodniach. Czuła całą sobą, że to była jej szansa. Teraz albo nigdy.
– Ponieważ wszystko, co robię wokół włosów, robię z pasją. Znam podstawy ze szkoły zawodowej, jednak całej reszty uczyłam się metodą prób i błędów. Wiem, że brakuje mi wiedzy, ale będę pilnym uczniem i dam z siebie wszystko, by sprostać wymaganiom. Na pewno pani nie zawiodę i nie zwolnię się po pierwszej wypłacie. Będę wdzięczna za danie mi szansy.
Kobieta po czterdziestce uważnie świdrowała ją błękitnym spojrzeniem ogromnych oczu. Miała zrobione usta, podkreślone czerwoną, stonowaną szminką oraz pięknie upięty warkocz z długich, jasnobrązowych włosów. Była szczupła i niska. Jakość oraz intensywna barwa ubrań nie pozwoliła choćby łudzić się, by były na kieszeń przeciętnego Polaka.
Oczywiście Nina nie raz myślała o zmianie stylu, jednak kończyło się tylko na planach, gdy widziała ceny w butikach. Dochodziła wówczas do wniosku, że jej styl wcale nie był taki tragiczny, a ubrania z Sinsay, czy innych tanich sieciówek również prezentowały się ładnie.
Cisza się przedłużała, a Agnieszka Lisowska nadal nie spuszczała z niej wzroku. Nina zaczęła przez to wszystko się pocić i nerwowo bawić dłońmi, mimowolnie zerkając w stronę brzucha, który mimo luźnej koszulki i tak był odrobinę widoczny.
Pewnie zastanawia się, czy chce do zespołu nie dość, że kogoś niedoświadczonego, to jeszcze z takim wyglądem, pomyślała załamana.
– No dobrze. – Lisowska westchnęła, splatając chude palce z pięknym, czerwonym manikiur na blacie. – Proszę czekać na telefon. Jeśli będę zainteresowana, na pewno zadzwonię. Jest parę chętnych osób, więc muszę dokonać wyboru.
Nina wymusiła uśmiech i pożegnała się nieco drżącym głosem. Wiedziała, że była naiwna i głupia, myśląc, iż mogła ot tak dostać pracę w salonie fryzjerskim. Co z tego, że większość fryzjerów ledwo znała się na swojej robocie, skoro poszli do salonu od razu po ukończeniu szkoły. Dobrych fryzjerów można było spotkać w renomowanych salonach, jednak Nina nawet nie myślała o wysłaniu do takowych CV. To byłoby z jej strony bezczelne.
Spojrzała jeszcze raz na żółty budynek, szczerze żałując, że obrała w swoim życiu niewłaściwą ścieżkę. Gdyby zaraz po szkole poszła na staż, pewnie do dziś byłaby spełnioną fryzjerką. Niestety wyprowadzka w wieku osiemnastu lat nie pozwoliła jej zarabiać małych pieniędzy, dlatego też rozpoczęła pracę na produkcji. Potem ściągnęła do firmy Alana, który po paru latach złożył wypowiedzenie i poszedł gdzieś indziej. Dzięki temu nie musieli za często się widywać.
Gdyby tylko miała jakieś oszczędności, z pewnością poszłaby na kurs fryzjerski, jednak był on zbyt drogi i w dodatku wiązałoby się to z wyjazdem do Warszawy oraz noclegiem, a nie mogła sobie pozwolić ani na tak długi urlop, ani na zostawienie Saby u kogoś na tyle dni.
– Najwyżej poszukam pracy na strefie tylko w innej firmie. W końcu nie można mieć w życiu wszystkiego – skwitowała i ruszyła do domu, wdychając zapach cudownego, wiosennego powietrza.
W końcu zdecydowała się zablokować Alana na Facebooku. Wystarczyła niezbyt udana rozmowa o pracę, świadomość, że jutro znów będzie musiała wrócić na drugą zmianę i trzy kolorowe drinki, których nauczyła ją robić siostra, by podjęła ten ważny krok w swoim życiu.
Choć nie miała z siostrą zbyt ciepłych stosunków, a ich relacja przypominała raczej koleżeńską, po rozstaniu z Alanem ich kontakt uległ znaczącej poprawie. Nadal różniły się jak woda i ogień, miały różne poglądy na większość rzeczy, jednak gdy się spotykały, to miały o czym rozmawiać.
Natalia oczywiście bezustannie namawiała ją na zmianę koloru włosów, jednak Nina była nieugięta. Nie chciała być „normalna". Pragnęła, by ludzie z daleka ją widzieli i myśleli o tym, jakie miała piękne włosy. Oczywiście znalazły się pewnie osoby, które były podobnego zdania co jej siostra, jednak mało ją to obchodziło. Tym bardziej że kolorowe włosy mimo wszystko skutecznie odwracały uwagę od nieidealnej figury. Przynajmniej podczas pierwszego wrażenia.
– Gotowe! – Klasnęła w dłonie i podrapała Sabę za uchem, chcąc jej nieco wynagrodzić godziny, które musiała spędzić sama w domu.
Nina czasem miała wyrzuty sumienia, ponieważ pracowała na trzy zmiany i Saba musiała spędzać średnio dziewięć godzin samotnie w mieszkaniu. Gdy był Alan i się wymieniali zmianami, to zwykle ktoś przy niej był. Przynajmniej tak jej się zdawało. W końcu mąż nigdy nie rozmawiał z nią o tym, co robił po pracy. Ich kontakt był zerowy. Jedynie gdy byli skazani na swoje towarzystwo, wymieniali parę zdawkowych zdań, większość czasu i tak spędzając w osobnych pokojach.
Dopiero teraz dostrzegała te wszystkie sytuacje z szerszej perspektywy i z żalem przyznała, że przestała kochać Alana już dawno temu. Nie miała pojęcia, czy było to wtedy, gdy po raz pierwszy wyrzucił ją z mieszkania, czy w chwili, gdy powiedział, że jej nie kochał.
Była taka głupia, błagając go o to, by do niej wrócił! Jak mogła się tak w ogóle zachować? Na samo wspomnienie ogarniał ją wstyd i niechęć do samej siebie.
Mogła jednak z czystym sumieniem powiedzieć, że walczyła o małżeństwo do ostatniej iskry miłości, jaka w niej tkwiła zdecydowanie zbyt długo. Gdyby była gotowa już wcześniej odpuścić, nie doszłoby do ślubu i nie musiałaby się mierzyć z mianem rozwódki.
Mimo to niczego nie żałowała. Związek z Alanem pokazał jej, jak na pewno nie chciała żyć i wiedziała, że na pewne sytuacje oraz zachowania z pewnością już sobie nie pozwoli. Choćby miała być sama do końca życia, już nigdy nie poświęci czasu komuś, komu na niej w ogóle nie zależało. Choćby nie wiadomo jak była zakochana, odpuści, jeśli znów będzie zmuszona zrezygnować z siebie dla faceta. To nie była gra warta świeczki.
Z pewnością była to wartościowa nauczka, którą wyciągnęła po tych zmarnowanych latach z Alanem.
Kliknęła na dymek czatu, gdy przyszła wiadomość od Marty. Przyjaciółka od imprezy spotykała się z Marcinem, przez co ciężko było im się spotkać. Niestety gdy tylko na horyzoncie pojawiało się jakieś ciacho, Marta całkowicie traciła głowę i każdą chwilę spędzała z nową sympatią. Oczywiście do czasu, aż jej się nie odwidzi.
Na widok zdjęcia nieznajomej dziewczyny u boku uradowanego Alana nie poczuła... nic.
Żadnego żalu, pustki, czy też złości. W końcu zdążył poinformować ją, że miał nową sympatię. Większe zaskoczenie sprawił jej fakt, że Marta wysłała jej screena jego relacji z Facebooka.
„Patrz, jaka szkarada. Przecież ta dziewczyna wygląda, jakby ktoś wałkiem jeździł jej po twarzy. Wyjątkowo szpetna, ale co się dziwić. Nikt normalny by nie chciał tego pajaca!" – pisała Marta.
Nina musiała przyznać, że dziewczyna faktycznie nie grzeszyła urodą, jednak sam Alan nie prezentował się na tyle dobrze, by rzucało się to w oczy. Miał za długie, nieuczesane włosy i paskudny kilkudniowy zarost, który sprawiał, że wyglądał jak menel. Widać było, że nie miał już kto dbać o jego wygląd. Nowej partnerce najwyraźniej to nie przeszkadzało, co Ninę szczerze dziwiło. W końcu nieznajoma była schludnie ubrana i miała uczesane rude, krótkie włosy obcięte na boba. Ninie od razu rzuciła się w oczy krzywo obcięta grzywka i niedobrany kolor odrostu do końcówek, jednak poza tym miała szczerze gdzieś, z kim Alan się spotykał.
„Nie wysyłaj więcej takich zdjęć. Naprawdę mam to gdzieś, a ciągłe przypominanie mi o nim, nie pozwoli mi ruszyć naprzód. Dziękuję jednak za wsparcie" – odpisała.
Z głośnym westchnieniem opadła na ciemnozieloną kanapę i spojrzała na białą komodę, nad którą wisiał duży telewizor. Alan go zabrał, zostawiając malutki telewizor w sypialni.
Dawniej komoda była pełna zdjęć, które pozwalały wierzyć gościom, że w ich małżeństwie nie działo się nic złego. To zabawne, jak takie nic nieznaczące elementy mogły oszukiwać rzeczywistość.
Dwupokojowe mieszkanie wydawało jej się za duże na jedną osobę, jednak nie miała co marudzić. Mieszkała w nim naprawdę po taniości i nawet jeśli nie było super wyremontowane, to była dozgonnie wdzięczna właścicielce, że miała gdzie spać. W obecnej sytuacji było to dla niej najważniejsze. Rachunki i jedzenie dla Saby stanowiły jej życiowy priorytet. Reszta była drugoplanowa.
– Obejrzymy sobie jakiś film na zabicie czasu. Po tak kiepskiej rozmowie o pracę trzeba się trochę zrelaksować. Prawda, ty łobuziaro? – Pogłaskała Sabę, na co ta zaszczekała wesoło i zeskoczyła z kanapy, by przynieść ulubioną zabawkę, pluszaka Kissy Missy. Dla Niny jednym wielkim nieporozumieniem była nagonka na te pluszaki, dlatego kupiła ją psu. Cóż, śmiercionośna zabawka jednak wcale nie była taka groźna w starciu z Sabą, która zdążyła już pozbawić ją jednej nogi.
Całe szczęście, że dziewczyna miała u boku tego słodkiego kundelka. W innym razie uczucie samotności z pewnością byłoby cięższe do zniesienia.
Agnieszka Lisowska raz po raz przeglądała CV osób, z którymi miała dzisiaj rozmowy o pracę. Wydawać by się mogło, że wybór pracownika to pestka, jednak daleko odbiegało to od prawdy. Nie mogła zatrudnić byle kogo, by salon nie stracił renomy oraz klientów przez złą fryzjerkę, a w dzisiejszych czasach o taką było naprawdę łatwo. Znalezienie kogoś z konkretnymi umiejętnościami przysparzało trudności, ponieważ u ludzi brakowało pasji i chęci do samodoskonalenia. Większość młodzieży wybierając zawodówkę o profilu fryzjerskim, już na początku wiedziało, że nie będzie pracować w zawodzie. Ci, którzy kontynuowali obraną ścieżkę albo mieli kiepskie podstawy i szli do salonów, gdzie liczyła się ilość, a nie jakość wykonanej usługi, albo faktycznie trafiali do salonów, które inwestowały w ich naukę, dzięki czemu nie mieli sobie równych.
Agnieszka nie miała ochoty inwestować czasu ani pieniędzy w kogoś, kto za parę miesięcy zamierzał i tak się zwolnić.
Dlatego też w przerwie na przeglądaniu CV, oglądała kanał na YouTube Niny Młynarskiej, która była na tyle niepewna siebie lub zwyczajnie głupia, by ukrywać się pod pseudonimem Hair_Memories_PL. Nie miała nawet wystawionych ofert na olx, gdzie spokojnie mogłaby wystawić swoje usługi i dodatkowo zarobić.
Lisowska tego nie rozumiała, widząc ponad trzydzieści tysięcy wyświetleń na jednym z jej filmów. Komentarze również były pochlebne. Niektórzy nawet prosili, by pokazała twarz i nagrała, jak na sobie wykonuje jakieś uczesanie, jednak nic takiego się nie pojawiło. Albo dziewczyna ceniła prywatność, albo zwyczajnie wstydziła się kamery. Może i nie mieściła się w kanonie piękna w rozmiarach S-M, jednak była ładną dziewczyną o kobiecych kształtach. Wyglądała normalnie. W końcu mało kto mógł pochwalić się płaski brzuchem, prawda? Nawet szczupłe osoby (w tym sama Agnieszka) miewały lekką oponkę. I kogo to obchodziło? Nikt nie musiał być przecież idealny.
– Wpadłem w odwiedziny! – Słysząc znajomy głos, podniosła się z krzesła i ruszyła w stronę przedpokoju, by powitać dorosłego już syna.
Brakowało jej jego bałaganiarstwa, choć gdy z nią mieszkał, wiecznie się o to kłócili. Ciężko było samotnie wychować dziecko, nie rezygnując przy tym z kariery, jednak z dumą mogła przyznać, że podołała temu ciężkiemu zadaniu. W dodatku miała świetny kontakt z dzieckiem, co było dość rzadkie. Przynajmniej takie odnosiła wrażenie, słuchając wiecznie narzekających na swoje dzieci koleżanek.
– Jesteś taki wysoki. Znowu Schudłeś? Jesz ty coś w ogóle? – Odsunęła syna na długość ramion i uważnie przyjrzała się jego przystojnej, owalnej twarzy. Miał malutki pieprzyk z lewej strony, tuż przy widocznej kości policzkowej, brązowe oczy, duże usta, które potrafiły tak pięknie się uśmiechać, że zrobiłaby wszystko, o co tylko by ją poprosił. Sama go strzygła, więc zawsze chodził z idealnie ułożonymi, ciemnoblond lokami. Góra zawsze była nieco dłuższa, obcinana nożyczkami, a boki robiła maszynką na trzy milimetry. Nienawidziła kolczyka w jego lewym uchu, jednak zrezygnowała z walki o zlikwidowaniu go, gdy usłyszała, że sam sobie go przebił i wiele go to kosztowało.
– Oczywiście, że jem. Przecież nie skażę się na dobrowolną śmierć głodową. – Jakub wywrócił oczami i ruszył w stronę kuchni, wyzwalając się z matczynego uścisku. Widząc na stole rozłożone kartki i odpalonego laptopa, uniósł brwi. – Coś się stało?
Agnieszka westchnęła i podeszła do bałaganu, chcąc go uporządkować.
– Anka zaszła w ciążę i poszła na L4. Muszę jak najszybciej znaleźć kogoś na jej miejsce, bo nie wyrobimy się z klientami.
– Dramat. Boję się, że jak w końcu kogoś przyjmę do salonu, to będę musiał użerać się z nieodpowiednimi pracownikami. Oczywiście nie mówię tu o ciąży, ale o ciągłym chorobowym albo wiecznymi pretensjami. Na pewno nie zatrudnię nikogo starszego od siebie. Chcę mieć młody, zgrany zespół.
– I bardzo dobrze. A jak idzie remont?
– W weekend powinni skończyć. Gdy to zrobią, dodam zdjęcia i pierwsze projekty na fejsa. Musisz mi pomóc w reklamie, choć Zirowice na szczęście nie szczyci się dużą ilością studiów z tatuażami.
– Na pewno będziesz najlepszy. Masz ogromny talent.
– Dziękuję, mamo. Dzięki tobie mogę robić w życiu to, co naprawdę kocham. Miałem ogromne szczęście, że to właśnie ty mnie urodziłaś.
Agnieszka poczuła głębokie wzruszenie. Obdarzyła syna uśmiechem i pozwoliła mu przejrzeć CV.
Kuba nie był maminsynkiem. Pracował, odkąd skończył dziewiętnaście lat. Gdy skończył zawodówkę z profilem mechanika samochodowego i oświadczył jej, że chciałby zostać tatuażystą, bez wahania wykupiła mu kurs u jednego z najlepszych specjalistów w tym fachu. Zawsze zależało jej na tym, by syn czerpał przyjemność ze swojej pracy, ponieważ dzięki temu każdy dzień miał być dla niego radością, a nie utrapieniem. W dodatku Kuba miał ogromny talent plastyczny, co akurat mógł wykorzystać przy takiej pracy. Tatuaże były w modzie i choć Agnieszka nie pojmowała ich trendu, wspierała syna, jak tylko mogła.
Dzięki temu już za parę dni nastąpi oficjalne powitanie w nowo otwartym studio, gdzie Kuba będzie sam sobie szefem. Nabył wprawy i praktyki przez ostatnie lata w jednym z salonów w Katowicach, gdzie musiał dojeżdżać, a także na różnych konkursach. Teraz miał okazję wspiąć się o szczebel wyżej, co dla niej było powodem do dumy.
– O! To moja sąsiadka! – Kuba wskazał na CV, gdzie widniała dziewczyna z ciemnobrązowymi włosami. Fotografia musiała być stara, jednak od razu rozpoznał jej twarz.
– Znasz ją? – zdziwiła się Agnieszka. W końcu nie było nawet wzmianki o jej synu podczas dzisiejszej rozmowy.
– Widziałem ją raz na imprezie i jak szła z psem. Od tamtej pory nie umiem jej złapać.
– A dlaczego miałbyś ją złapać?
Usta Kuby wykrzywiły się w cwanym uśmieszku. To oczywiste, że nie zamierzał odpowiadać na to pytanie.
– Zatrudnisz ją?
– Brak jej doświadczenia. Co prawda podczas praktycznej części rozmowy wyszła najlepiej ze wszystkich osób, ale brakuje jej wiedzy. Jest samoukiem i ostatni raz miała do czynienia z teorią w zawodówce. A to było dawno temu. Mieszanie farb w salonie to zupełnie coś innego, niż korzystanie z gotowych farb w marketach.
– A od kiedy teoria jest ważniejsza od praktyki? – zauważył. – Klientów nie obchodzi, czy fryzjer miał same szóstki w szkole, a to, czy ktoś nie spieprzy im fryzury.
– Oczywiście, ale trzeba jednak wiedzieć, jak wymieszać farby i jaki dobrać kolor, by efekt był zadowalający.
– No to się tego nauczy. Jestem pewien, że przy tobie szybko to ogarnie. Jeśli uważasz, że warto dać jej szansę, to się nie wahaj. Kto jak to, ale ty najlepiej znasz się na ludziach.
Kobieta zerknęła na zatrzymany filmik na YouTube. Chyba nie miała wyboru. Musiała zaryzykować i postawić na kogoś zupełnie świeżego.
Praktyka Niny mówiła sama za siebie i Agnieszka czuła, że klienci będą zadowoleni ze strzyżeń oraz upięć. Koniecznie musiały popracować nad koloryzacją, ale to było do ogarnięcia.
Nie chcąc pokazać, że słowa syna miały jakikolwiek wpływ na decyzję, oznajmiła:
– Pomyślę. Na pewno nie zatrudnię kogoś, tylko dlatego, że ci się podoba.
– A kto powiedział, że mi się podoba?
– Matki nie oszukasz.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro