Loml
About a million times
Who's gonna tell me the truth
When you blew in with the winds
of fate
Czy właśnie wymykam się z domu przez okno? Oczywiście, jakże by inaczej.
Jest środek nocy, nadszedł czas.( komu jeszcze się to z pidżamersami skojarzyło, przyznawać się) Wyglądam za okno i widzę za krzakiem znajomą twarz. Trzeba wiedzieć gdzie szukać, inaczej nie sposób go wypatrzeć. Mój najlepszy przyjaciel macha do mnie wesoło i się uśmiecha. Podnoszę dłoń by wykonać ten sam gest. Wygląda na podekscytowanego, w sensie bardziej niż zwykle. Ostrożnie otwieram okno i rozglądam się uważnie, ale nie podejrzanie. Moich rodziców nie ma w domu do jutra, ale jest służba, a to sprawia, że drzwiami wyjść nie mogę, ponieważ rodzice zostaliby powiadomieni jako pierwsi czego bym nie chciała. Na początku było ciężko i się stresowałam, ale ja i Jackson po czasie opanowaliśmy to do perfekcji.
Pokazuje Percy'emu kciuka do góry, a on wyciąga z za krzaka drabinę i podchodzi z nią do okna. Przykłada ją do parapetu mojego pokoju i rozkłada, a ja schodzę po niej, zarzucając włosami jakbym była księżniczką, na co morskooki prawie parska śmiechem. Pewnie się zastanawiacie jakim cudem nikt się jeszcze nie zorientował, że często wymykam się z domu. To proste, moje okno jest położone tuż obok wysokiego muru, a z jego przodu mamy sad i ogród. Poza tym nasza ogrodniczka i jej córka wiedzą, nie mogłoby być inaczej, trochę się zdziwiły gdy znalazły drabinę ukrytą w głębi krzaku, więc wszystko im wytłumaczyliśmy, a one obiecały dochować tajemnicy. Demeter powiedziała tylko, żebyśmy jej nie wkładali drabiny w krzaki, bo je niszczymy i następnym razem dostaniemy łopatą po łbach, ale pozwoliła nam tą drabinę schować w szopie.
Wkładamy drabinę z powrotem do szopy i ruszamy przez sad, by nie zwracać na siebie uwagi wychodząc główną bramą. Wreszcie docieramy do furtki, znajdującej się na końcu szeregu jabłoni i otwieramy je za pomocą klucza, który dostaliśmy od Meg. Powiedziała, że mamy sobie dorobić swoje i tak zrobiliśmy. Wyszliśmy poza teren rezydencji i skierowaliśmy się w miejsce mojego spotkania. Percy czasami szedł ze mną, ale dzisiaj gdy mu to zaproponowałam stanowczo odmówił i zrobił podejrzanie dziwną minę, i nie zdziwiła mnie ta mina, ale to jak bardzo się opierał, choć zazwyczaj sam wpraszał się na spotkania z moją dziewczyną.
Właśnie, Annabeth Chase, córka biznesmena, jakiegoś przeciwnika mojego ojca czy coś. Oznacza to, że niestety rodzice nie pozwalali mi się z nią spotkać, więc zaczęłam się wymykać z domu. Jej ojciec wiedział o naszych spotkaniach, nawet go poznałam, bardzo miły człowiek i widać, że zależy mu na Ann. Chodzimy ze sobą od 4 lat i kocham ją najbardziej na świecie. Na razie obydwie studiujemy, więc nie mogę sobie pozwolić na wyprowadzkę z domu. Studia kończę za 2 lata i wtedy pomyślimy o wspólnym mieszkaniu.
- Rachel!- usłyszałam swoje imię i się odwróciłam.
To moja kochana, wspaniała blondynka szła szybkim krokiem w moim kierunku. Uśmiechnęłam się szeroko i pobiegłam w jej stronę. Z rozbiegu przytuliłam ją mocno i gdyby nie to, że była na to gotowa, obydwie byśmy się wywróciły. Położyła ręce na mojej tali, a ja zarzuciłam moje na jej szyję, po czym krótko mnie pocałowała. Kochałam ją całym moim sercem, tak mocno jak tylko to było możliwe, a jednak za każdym kolejnym razem gdy ją widziałam zakochiwałam się jeszcze bardziej, choć myślała, że to nie możliwe.
Odsunęłam się powoli, ponieważ nie za bardzo miałam na to ochotę i przyjrzałam się jej. Jak zawsze wyglądała wspaniale, choć wyjątkowo miała na sobie białą koronkową sukienkę z dużym dekoltem i krótkim rękawem. Sięgała jej do kolan, a Annabeth wyglądała w niej moim zdaniem zjawiskowo( i nikt nie ma prawa w tym wypadku mieć innego zdania). Na nogach miała białe kabaretki i jeansowe tenisówki. Nie była prawie wcale pomalowana, nałożyła jedynie błyszczący srebrny cień w kącikach oczu i pomalowała usta jasnoróżowym błyszczykiem.
Chwyciła mnie za rękę, uśmiechnęła się i ruszyłyśmy w kierunku lasku gdzie znajdowało się nasze ulubione miejsce na ziemi, nieduża łąka wsród drzew iglastych. Kochałyśmy się tam chować przed wzrokiem innych. Tam nie zabierałyśmy nawet Percy'ego. Usiadłyśmy na trawie, a Annabeth puściła muzykę, z naszej playlisty. Ona miała jedną słuchawkę, ja drugą. Przymknęłam oczy. Przytulałyśmy się do siebie i śpiewałyśmy. Kochałam jej głos, emocje jakie wkładała w śpiew, wyraz jej twarzy gdy to robiła. Kochałam Annabeth w każdym calu.
Zbliżała się północ.
- Kochanie? - zapytała, a ja uchyliłam powieki by na nią spojrzeć.
- Hmm? - mruknęłam, by wiedziała, że słucham.
Ściszyła muzykę i wstała, a potem wyciągnęła do mnie rękę i pociągnęła mnie do góry bym wstała.
- Zamknij oczy słońce. - powiedziała, a ja wykonałam jej prośbę.
- Czemu Annie? - nie wiedziałam, a ona nie odpowiedziała.
Usłyszałam jej pełne napięcia westchnienie.
- Kochanie wszystko dobrze? - zapytałam z troską.
- Tak, możesz otworzyć oczy.- oznajmiła.
Otworzyłam oczy i zamrugałam. Było ciemno, ale po chwili się przyzwyczaiłam. Spojrzałam w dół na Annabeth. Klęczała. Popatrzyła na mnie i wyciągnęła do przodu ręce w których trzymała małe pudełeczko. Otworzyła je ukazując złoty pierścionek, wysadzany kolorowymi kamieniami. Musiałam wyglądać co najmniej śmiesznie z tymi otwartymi ustami.
- Próbowałam przygotować przemowę, ale żadne słowa nie są w stanie wyrazić jak bardzo cię kocham... - powiedziała drżącym głosem. Nigdy nie widziałam jej tak zestresowanej. - Więc Rachel Elizabeth Dare... Wyjdziesz za mnie? - zapytała i się do mnie uśmiechnęła.
Stałam jak wryta, nie mogąc się ruszyć przez pare sekund. W moich oczach zaświeciły łzy, a potem się na nią rzuciłam i ją przytuliłam.
- Oczywiście, że tak kochanie, oczywiście! - krzyknęłam i nie zważając na pierścionek pocałowałam ją w usta. To był długi, pełen emocji pocałunek, przeplatany łzami szczęścia każdej z nas.
The love of your life
you said I'm the love of your live
Bonus:
Udałyśmy się do domu mojej narzeczonej, a tam zostałyśmy gorąco powitane przez pana Chase'a, który przytulił mnie i oficjalnie powitał w rodzinie i obiecał pogadać z moim ojcem.
Jak się podoba?
Tytuł na życzenie @riordanzatwierdza <3
Moje fav sapphics <3
Jak coś to tworzę na Spotify playlistę o nich , jakby ktoś chciał to zapraszam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro