Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Coma Pięć

- Szybko uporałam się z tym bałaganem. - westchnęła z ulgą rozglądając się po pokoju - No. To teraz pozostało ukraść ile się da Dawek i zwiać.

Było to proste jak  miecz vampira. I to z dwóch powodów. Po pierwsze,Dawki miała w swoim pokoju bo Dupek - Vampir  nie lubi patrzeć jak je sobie wstrzykiwała. A po drugie to jak jest się złożonym z samego cienia to łatwo zniknąć pozostawiając nie zauważalnym.

Błyskawicznie przedostała się do swojego pokoju, wzięła wszystkie pudełka Dawek ( Zapas na trzy lata), już miała znikać gdy zatrzymała się przy zdjęciu jej i starszego brata. Przez chwilę zastanawiała się czy je wziąć, jednak uczucia przeważyły. Szybko zgarnęła fotografie i jeszcze swojego pluszowego misia. I już jej nie było.

- Gdzie by tu iść? - zastanawiała się idąc przez zatłoczony Londyn -  Jest już noc więc, może.... a co tam! Nie będę się ograniczać! Pójdę się nachlać.

Weszła do pierwszego lepszego pabu i  podeszła do baru.

- Hej - zagadała do barmana - mógłbyś mi zrobić specjalnego drinka? - oparła głowę ręką.

- A zostawisz mi numer telefonu? - złapał się na przynętę.

Uśmiechnęła się zalotnie.

-Drink za numer telefonu? Czemu by nie.

-To jaki ma być?

- Wymieszaj wódkę z mlekiem, piwem i sokiem pomarańczowym

-Faktycznie dziwny - uśmiechnął się , ale szybko go przygotował i postawił przednią.

- Daj jeszcze dwie butelki wódki.

- Kiepski dzień? Może na zapleczu poprawić humor? - uśmiechnął się flirciarsko .

-Dzięki za chęci - odwzajemniła uśmiech - ale wole towarzystwo wódki. - odeszła z alkoholem.

Usiadła gdzieś w kącie i wpatrywała się w transmisję z koncertu Sex Pistols. Mimo swojej powierzchownej gburowatości do Racha, cieszyła się, że  w tak krótkim czasie on i jego  bracia osiągnęli taki sukces w muzyce. Pamiętała jak pierwszy raz się spotkali. Zakradła się w tedy do domu jego ojca. Nigdy, by  się nie spodziewała , że te małe jajka staną się gwiazdami punkrocka. Przypomniała sobie jak w tajemnicy przychodziła do nich w nocy i przynosiła płyty rockowych zespołów, jak uczyła ich, zachowujących się jak małe dzieci. Cieszyli się z każdej jej wizyty, najbardziej Rach. Jak był smutny, gdy dowiedział się, że musi wracać do Mordoru, na trzy lata , bo kończy się jej Wolność i jak się ucieszył, gdy dowiedział się, że wraca do Anglii.

Z  zamyślenia wyrwał ją głos mężczyzny.

-Można się dosiąść? - zapytał. Był wysoki, dobrze umięśniony. Włosy miał brązowe tak jak oczy. Od ludzi odróżniały go tylko gadzi język. Ubierał się jak rockmen.

- Wolne to siadaj - odpowiedziała  obojętnym głosem.

-Jak się nazywasz? - zapytał siadając

-Sam się przestaw, Seth. - powiedziała dopijając końcówkę trunku.

Zaśmiał się.

-Czyli jeszcze mnie pamiętasz?

- A kto by takie cholernie dużego krokodyla by nie zapamiętał. - oparła głowę o rękę.

-he, nadal jesteś Da'li'ke?

-Ta, nadal nie zmieniłam imienia.  Jak tam zespół?

Machnął ręką.

-Nadal się trzyma. Może pójdziemy do mnie? Pogadamy na spokojnie....

Udawała, że się zastanawia.

-Hmm, chcesz do mnie wrócić?

-U mnie będzie lepiej rozmawiać o takich.... rzeczach.

-Mam nadzieje, że masz wygodne łóżko. - odpowiedziała wstając

~~~~~~~~

Tam macie taką spokojną muzyczkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro