Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Coma Dziewięć

Uwaga!!!!

Ten rozdział jest 18 +

pomiędzy * * będzie  scena nie odpowiednia dla dzieci. Wena ja ciebie po prostu uduszę!!!

_____________________________________________________________________________

- O już wróciłaś? - Rach ucieszył się na powrót Elfki, jak pies na przyjście pana.

-Ta. - odpowiedziała na odczepnego, zdejmując szpilki.

- Jak randka?

- Wyśmienicie. Dobry był.

-Acha.... - Odsunął się od niej

- Przecież ciebie nie zjem.  - zaśmiała się -  A przy okazji, już nie musisz  przejmować się tymi orłakami.

- Zabiłaś je? - spytał

-Pogadałam z ich matką. Za bardzo lubię ptaki. W obu znaczeniach - dodała w myślach, z uśmieszkiem na ustach.

- Dali zobacz posprzątałem! - pochwalił się po chwili milczenia. Przypominał teraz dziecko, które chce się przypodobać mamie.... nie. Lepszym określeniem będzie: Wyglądał teraz  jak sługa, który chce przypodobać się panu.

Dziewczyna szybko przebiegła cieniem dom. Zmienił się nie do poznania. Lśnił czystością. Z ścian znikł grzyb i zacieki, wszystkie butelki zostały wyrzucone,  dywany wyprane i odkurzone. Nawet w najmniejszych zakamarkach posprzątano.

-Fajnie. - powiedziała z umiarkowanym zainteresowaniem, zdejmując suknię.

- C-c-co ty robisz?! - zapytał zdziwiony i zawstydzony Rach, który jednak nie odwrócił wzroku.

- Jest tu cholernie gorąco.... A ty co? Najpierw zakradasz się do mojego pokoju, a teraz czerwienisz się jak burak?Co z tobą, gadzie. - powiedziała wchodząc na schody. - Powinieneś wiedzieć, że dla Umarłego to normalne. Ale niech ci będzie. Założę jakąś koszulkę. Zachowujesz się jak prawiczek. - odwróciła się na chwilę - Jeśli nim jesteś to masz jeszcze mniejsze szanse, że pójdę z tobą do łóżka.  Gdybyś widział imprezy Umarłych.-dobiegał do niego jej głos z góry- A szczególnie vampirów. Ludzie nazwaliby je pijackimi orgiami sadystycznych i biseksualnych kanibali. A jak w imprezie uczestniczy jeszcze Heru En' Du, to w tedy dopiero się dzieje.  - zeszła na dół w szarej koszulce z  napisem Nie potrzebuję ciebie. Potrzebuję piwa.- Głodna jestem! - usiadła na kanapie.

Wąż wyczuł okazję.

- Z robić coś ci do jedzenia? - zapytał, wchodząc do  dużej kuchni, która była połączona z salonem.

- Nie odmówię.

-Może być tortilla? Akurat mam składniki.

- Oczywiście! Uwielbiam tortillę. A też zrobisz sobie?

- Nie - odpowiedział przygotowując posiłek . - Jestem na diecie, ściśle gryzoniowej. Za dużo czasu mi zajmuje trawienie. Teraz gdy co rusz mam koncerty, w całej Wielkiej Brytanii, nie mogę sobie pozwolić na zjedzenie pysznego warana albo świni...  Pocieszam się, że nie jestem jedyny. Chłopaki też na to narzekają. No cóż za sławą idzie cena.

- Jak zjecie coś dużego, komicznie wyglądacie. - zauważyła przeglądając teksty piosenek, których uczył się Rach.

-  Natura jest okrutna. -  postawił przed nią gotowe danie. - i  ty też.

- Smacznego!- wchłonęła tortillę cieniem. - Pychota!

Wężołak usiadł obok niej.

- Cieszę się - uśmiechnął się.

Nagle Da'li'ke, przewróciła się na niego i zaczęła go namiętnie całować. Rach prawie nie udusił się z zaskoczenia. W czasie kiedy chłopak walczył o życie, ona zdjęła z niego koszulkę i całowała jego klatkę, pokrytą prawie nie widocznymi łuskami.

- Wiesz, że nigdy tego nie robiłam z wężołakiem? Chcesz być pierwszym? - zapytała wkładając rękę pod jego spodnie.

- Czyli... - nie dowierzał

- Tak.- odpowiedziała.

*










~~~~~~~~Od czego masz wyobraźnie zboczeńcu~~~~~~~~


*


~~~~~~~~

Osoby znające mnie i moją twórczość nie powinny być zdziwione.  Na górze utwór Marilyn Mansona - mOBSCENE.

Dzieci nie uczcie się od tego utworu.

nie musisz  być OBSCENE!

Za dużo znam takich cosiów....

Otaczają mnie sami zboczeńcy....

A przy okazji MM super wygląda w tym czerwonym ubranku. Jego ex - żona musiała być nieźle popierdolona, że od niego odeszła. Jej powód zawsze będzie mnie rozmieszał.

A teraz żart specjalny:

Co widzi optymista na cmentarzu?

Same plusy!

der hahahhahh.....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro