Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Śmieszne.

Kiedy ostatecznie zamknęłam oczy i myślałam, że ostatecznie żegnam się z życiem, cały czas czułam oddech. Trochę mniej bolało mnie miejsce, które miałam przebite.

Czułam się dobrze. Nie wiedziałam, że tak będzie. Zaczęłam słyszeć głosy. Słyszałam, jak Mój Loki, obiecuję wszystko co zrobi, żebym tylko nie umierała.

Po jakimś czasie, ktoś wyjął mi dzidę z brzucha. Automatycznie się podniosłam i otworzyłam oczy, biorąc przy tym głęboki oddech. Kiedy już doszłam do siebie, rozejrzałam się dookoła siebie.

-Co się stało?

Nikt nic nie powiedział. Po chwili, Loki tylko mnie przytulił. Nic więcej.

-Nigdy więcej mnie tak nie strasz! Nigdy.

Thor z niewyobrażalnie wielkim uśmiechem na nas popatrzył. 

-Widać już, że jesteś pełnoprawną boginią. Jesteś nieśmiertelna.

Odparł Odyn. Stał obok swojej królowej w towarzystwie Heimdalla.

-Czyli Wy rzeczywiście, powróciliście do życia?

-Tak. To niesamowite. Tylko dlaczego?

-Ja sobie tego życzyłam. Znalazłam kamień zagłady i spełniłam życzenie, które było mi przypisane.

Odparłam odpowiadając przy tym Thorowi.

-Dziękujemy Ci za to. Bardzo.

Usłyszałam nieznany mi głos. Była to czarnowłosa, młoda kobieta, którą obejmował bardzo uśmiechnięty Kapitan Ameryka.

-Dzięki tobie, jestem razem z siostrą.

AUTORKA

Powiedział Piętro, stojąc blisko Visiona jako 100% człowieka, przytulał Wande i z uśmiechem przyglądał się Belindzie. Strarznicy Galaktyki, SpiderMan, Bucky, Falcon, niektórzy wojownicy Wakandy, Czarna Pantera, przyjaciela Thora (w tym Sif), Rodzice Tonego, Nick Fury oraz Maria Hill, pojawili się w Wakandzie. (A mama Hope, śpi we własnej sypialni. Ciekawe, jaka będzie reakcje jej męża i córki)

Cała ta gromada była dziewczynie bardzo wdzięczna. Jednak nie trwało to długo, ponieważ Loki w pewnym momencie, zniknął wraz z dziewczyną.

-Cały Loki.

Odetchnął Thor.

-Wszystko ładnie, pięknie, ale pytanie, jak wrócimy do domu. Nas jest o wiele za dużo.

Zwrócił się Kapitan.

-Nie martw się chłopcze. My wracamy na Asgard.

-Ojcze. Asgard już nie ma. Został przeciesz zniszczony przez Ragnarok. Wszyscy mieszkańcy zginęli.

Odezwał się Thor.

-Tu Cię zaskoczę Mój Synu. Wszysko jest na swoim miejscu, jak kiedyć. Asgard jest jak Nowy.

Powiedział wladczo Odyn. Po chwili ukazało się światło i wszyscy Asgardczycy polecieli do góry.

-Do zobaczenia!

Krzyknął Thor i zniknął wraz z rodziną.

-A Kapitanku. Teraz to ja Cię zaskoczę. Zmodyfikowałem Quinjet tak, że pomieści nawet 50 osób. Nie musisz się martwić.

Powiedział Tony.

-A co z Thanosem?

Przestraszył się Bruce.

-Skoro Vision jest człowiekiem i nie potrzebuje kamienia umysłu, to znaczy, że kamienie, jak i Thanos zostały zgładzone.

Powiedziała Wanda cała w skowronkach.

BELINDA

Pojawiliśmy się przed drzwiami mojego mieszkania.

-Dlaczego nas zabrałaś z Wakandy?

-Musimy pogadać.

-Na jaki temat?

-Na taki, że Cię przepraszam.

Nic nie powiedziałam.

-Zrobiłem źle, że Ci nie zaufałem. Bałem się o Ciebie. Nie chciałem Cię stracić. Wiesz dobrze, że darzę Ciebie uczuciem, do którego jeszcze trochę się nie przyzwyczaiłem. To fajne uczucie i nie chce go stracić. Kocham Cię!

Lekko się uśmiechnęłam. On złapał mnie za dłoń i namiętnie ją pocałował, patrząc mi w oczy.

-Żeby taka akcja już nigdy się nie powtórzyła.

-Oczywiście.

Pocałowałam bo przelotnie w wargi i otworzyłam drzwi do mieszkania. Zostaliśmy mojego brata siedzącego na kanapie, który oglądał serial.

-Alejandro? Gdzie Oscar?

Spytałam. On popatrzył na nas i z perfidnym uśmieszkiem popatrzył na nas.

-Śpi. Cały czas spał. Nie wiem ile wy mu dajecie tych środków nasiennych, ale to nie zdrowe.

-Ale te tabletki leżące na stole są dla mnie. Nie dla dzieci. Nic mi nie daje. O co Ci chodzi?

-Za długo śpi. To nie normalne.

Wstał z kanapy, wziął swój płaszcz i ruszył w stronę drzwi.

-Miło było.

-Dzięki, że z nim siedziałeś.

-Spoko. Nie ma sprawy.

Popatrzył przez chwilkę na Lokiego.

-Kogoś mi przypominasz. Pa.

Wyszedł z mieszkania i zamknął drzwi.

-To jest twój brat? Nie podobny.

-Tak. Młodszy. Nie ważne... Chcesz zobaczyć Oscara? Śpi w sypialni.

Pewnie.

Poszliśmy do pokoju. Nasz syn właśnie się obudził. Usiadłam obok niego na łóżku. Loki klęknął na podłodze i patrzył na małego. Oscar swoimi wielkimi oczyma przyglądał się Tacie. Wyciągnął do niego rękę i złapał delikatnie za nos.

Pogłaskał powoli Lokiego po nosie i uśmiechnął się do niego. Czarnowłosy złapał go za rączkę i pocałował w czoło.

-Jest wspaniały. Nie mogę uwierzyć, że to jest mój syn.

-A jednak.

-A właśnie. Zapomniałem o czymś.

Usiadł obok mnie na łóżku.

-Belciu. Znamy się dosyć krótko, to znaczy ja znam Cię krótko. Ty trochę dłużej, ale bez różnicy. Sprawiłaś, że moje życie zmieniło się nie do poznania. Jesteś cudowną, kochaną oraz piękną osobą, a najważniejsze. Moją Królową.

Wstał z łóżka, uklęknął na kolano przede mną i wyciągnął piękny pierścionek, znajdujący się w czerwonym pudełeczku. Ja również wstałam.

-Wyjdziesz za mnie Królowo?

Zaśmiałam się pod nosem, wycierają łezkę.

-Tak. Z wielką przyjemnością! Tak!

Nałożył mi pierścionek na palec, wstał, podniusł mnie do góry i namiętnie pocałował.

-Kocham Cię.

-Za to ja Cię bardziej.

-Nieprawda, bo ja najbardziej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro