Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wtorek cz.2

-Idę do kasy. Jeśli go zobaczę przed Świętami, to mu to dam.

Poszłam do kasy. Spytałam się, czy mogę ją podpisać w środku. Pani pozwoliła. Poprosiłam ją o zapakowanie książki w najdroższy i najpiękniejszy papier świąteczny.

Wyszliśmy ze sklepu. Na dworze było okropnie ciemno. Szliśmy do parku. Przechodząc przez niego, poczułam popchnięcie.

Upadłam na trawę i Przetarłam sobie policzek. Jacyś trzej goście stali za mną.

-Kogo my tu mamy! Loki Laufeyson. Jaka miła niespodzianka. Nasz ukochany Bóg kłamstw.

-Czego wy ode mnie chcecie?

-Przekazać informacje o BMZ.

-Czym?

-Dowiesz się w swoim czasie. Teraz musimy zabrać twoją dziewczynę.

-Po Moim Trupie!

-Da się załatwić.

Nie mogłam uwierzyć w to co ten gościu powiedział. David To Loki? Przez cały czas mnie okłamywał?

Czarnowłosego atakowali że wszystkich stron. Kiedy na niego skoczyli, on zniknął. Nie wiedziałam co się stało.

Chłopak pojawił się za plecami jednego z facetów i wbił mu sztylet w brzuch, drugiemu poderżnął gardło, a trzeci uciekł.

Loki rzucił sztylet na ziemie i podał mi rękę, żebym wstała. Ja tylko na niego spojrzałam przerażonym wzrokiem. Czyli on naprawdę jest Bogiem. Nikt by tak nie umiał zrobić. Pojawić się w innym miejscu. Ja myślałam, że to tylko dowcipy.

Zrobił poważną minę i skinął ją do dołu. Po chwili sama się podniosłam z ziemi, stanęłam na przeciwko niego i gdy on znów popatrzył na mnie, walnęłam go prosto w policzek.

-Ja wiem, że może to wszystko...

-To wszystko? Ja myślałam, że jesteś w porządku. Ufałam Ci! Zakochałam się w tobie!

Nastała głucha cisza. On podszedł do mnie, by mnie objąć, ale ja go tylko zatrzymałam.

-Belin....

-Nawet nie wypowiadaj mojego imienia! Nic do mnie więcej nie mów.

Klęknęłam przed moimi zakupami. Wstałam z ziemi i wręczyłam mi prezent świąteczny, na który i tak nie zasługiwał.

-Proszę. Wesołych Świąt. Wracaj sobie na swoją planetę i siedź w ciemnym pokoju. Już wiem, dlaczego nikt Cię nie kocha!

-Ale...

-Nie pisz, nie dzwoń, nie szukaj mnie. Pa!

We łzach, trzymając prezenty w dłoniach, poszłam do domu. Nie odwróciłam się nawet na chwilę.

LOKI

Patrzyłem jak odchodzi. Moja jedyna nadzieja na lepsze życie. Podniosłem jedną ręką swoje sztylety z ziemi i schowałem, ponieważ drugą trzymałem prezent. Otworzyłem go.

Papier był śliczny. Na drugiej stronie okładki była napisana dedykacja "Dla Lokiego. Żebyś miał wszystko, czego sobie zapragniesz." Belinda V. ❤.

Kolejny raz poczułem w swoim życiu, jak lecą mi łzy z oka. Muszę ją odzyskać. Za wszelką cenę.

Popatrzyłem z daleka na centrum handlowe. Sprawdzę, czy jubiler jest jeszcze czynny.

BELINDA

Wróciłam do domu. Pod nie ubraną choinką, którą kupili rodzinę, przed poznaniem Lokiego, położyłam prezenty i podpisałam co dla kogo jest.

Od razu po tym, runęłam na kanapę. Cały czas topiłam się we własnych, słonych łzach. Usłyszałam te przeklęte powiadomienia.

Loki: Belinda.

Loki: Victor!

Loki: Odpisz plis!

Loki: Wiem, że kazałaś mi się nie odzywać, ale ja tak nie mogę.

Loki: Chce, byś odpowiedziała.

Loki: Ja nigdy nie byłem typem romantyka.

Loki: Zmieniłaś mnie. Na nowego Boga.

Loki: Proszę odpisz!!!!

Nawet nie tknęłam klawiatury. Jest podobno Bogiem kłamstw. Czemu mam nadal mu ufać?

Poszłam do kuchni, wyjęłam z zamrażarki opakowanie lodów "trio"i włączyłam jakąś telenowele.

Na szczęście jutro nie mam pracy, więc mogę długo spać. Jedzeniem na święta nie muszę się przejmować. Mama z radością wszystko przygotowuje.

Oglądałam telewizję z pudełkiem lodów, ale cały czas myślałam o Lokim.

Loki: Nadal jesteś zła?

Loki: Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym Cię osobiście przeprosić.

Loki: Moja Królowo! Wybacz mi!

Loki: Brakuje mi Ciebie.

Loki: Twojej początkowej nienawiści do mnie.

Loki: Uśmiechu i cudownego śmiechu.

Loki: Twoich oczu.

Loki: Twojej miłości do mnie!

Rozbeczałam się jak małe dziecko. Chciałabym go przytulić, a najchętniej pocałować, ale nie rozpuszczę się przez niego. Jakoś przetrwam.

W sobotę wigilia i muszę wysprzątać całe mieszkanie.

Zajmę się tym jutro. Teraz idę spać.
Wyłączyłam ekran telewizora, schowałam resztkę lodów do zamrażarki i poszłam do sypialni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro