Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mój sen o Lokim❤

Pojechałam sobie pewnej Soboty do centrum handlowego. Niczym Riviera, ale troszkę większy. Razem z kuzynką.

-No dobra. Gdzie idziemy najpierw?

Spytała kuzynka.

-Miałyśmy zajść do sklepu z akcesoriami do domu.

-No dobra. Potem pójdziemy po ciuchy.

W chwili, jak szłyśmy do tego sklepu, przez przypadek potrącił mnie wysoki, przystojny mężczyzna (wyglądał identycznie jak Tom Hiddleston). Złapał mnie za ramiona, w chwiki, kiedy miałam upaść na ziemię.

-Przepraszam niewiasto. Nic Ci się nie stało?

Spytał po chwili, patrząc mi przez moment w oczy.

-Wszystko w początku, dziękuję.

Odparłam z uśmiechem i wielkim rumieńcem na twarzy. Był bardzo blisko mnie. Po chwili, puścił mnie, również się uśmiechnął i pobiegł w swoją stronę. Kuzynka patrzyła na mnie ze zdziwieniem.

-Werka. Co to było?

Spytała, po czym zaczęła się śmiać. Spojrzałam na nią z udawanym szokiem.

-Co?

-Jak to co? Zauroczyłaś się.

Nic na to nie odpowiedziałam.

-Chodźmy już do tego sklepu.

Powiedziałam i poszłam bez zastanowienia. Kuzynka pobiegła za mną. Gdy weszłyśmy do sklepu, rozdzieliłyśmy się. Ja zaczęłam szukać przeróżnych świeczek zapachowych, różnego zapachu, wosku do kominka i świeczniki. Uzwierałam tego bardzo dużo i zapłaciłam grosze. Ona zaś kupiła małe lampki, uchwyt do....nie do końca wiem, do czego i 3 kubki.

Idąc do kolejnego sklepu, zauważyłyśmy dosyć duże stoisko LG, w którym pracował ten sam mężczyzna, który mnie przez przypadek potrącił. Na jego widok, zrobiło mi się dosyć ciepło. Niestety szybko odwróciłam od niego wzrok i ruszyłam do sklepu. Przyjaciółka już chciała coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili, powstrzymała się.

W sklepie z ubraniami, wybierałyśmy sobie co chcemy kupić. W chwili, kiedy po przymierzaniu i kupieniu ciuchów, szłyśmy do wyjście, poczułam jak ktoś mnie popycha do tyłu. Wpadłam na podłogę. Nie wiedziałam, kto mnie przewrócił, ale przez to, bardzo mnie bolało biodra, na które upadłam. Marta pomogła mi wstać.

Kiedy ogarnęłam, że w kieszeni spodni miałam mój telefon, szybko go wyjęłam. Cała szybka chartowana, była zniszczona.

-Ojej.

Usłyszałam jej głos.

-To tylko dodatkowe szkło. Powinnam wymienić ją na wszelki wypadek.

Popatrzyła się jeszcze raz na telefon i szeroko się uśmiechnęła.

-Pójdziesz ze mną?

Spytałam.

-Nie. Poczekam na Ciebie. Pójdę zanieść zakupy do samochodu.

Dałam jej moje torby z rzeczami i poszłam do stoiska z telefonami, Marta zaś poszła na parking, by zanieść rzeczy do bagażnika.

Dopiero, gdy podeszłam do stoiska, ogarnęłam się, że pracuję tam mój Tom. Zrobiłam się na wejściu czerwona.

-Witaj moja niewiasto.

Rzekł do mnie.

-Dzień dobry. Chciałabym wymienić szybkę hartowaną.

Pokazałam mu telefon.

-Nie ma problemu.

W chwili, kiedy szukałam portfela, szybka w błyskawicznym tępie, była już nowa.

-Łoł. Szybki jesteś.

-Talent.

Odparł z uśmiechem.

-Ja Ci na imię?

Spytał po chwili.

-Weronika.

-Tom. Miło poznać

Tak jak myślałam. Haha. Podaliśmy sobie ręce.

-Ile płacę?

-Nie trzeba.

-Chyba zwariowałeś. 15?

-Nie chce od Ciebie pieniędzy. Tylko twój numer.

Popatrzyłam na niego.

-Jak chcesz.

Rzekłam. Napisałam na małej karteczce, która leżała na stoliku, mój numer telefonu. Odebrałam swój telefon i poszłam w stronę jakiejś knajpki. W oddali, pomachałam mu na do widzenia. Napisałam do kuzynki, żeby przyszła do mnie do knajpki.

W chwili, kiedy jadłyśmy obiad, rozległ się przeraźliwy pojedyńczy, cichy huk. Wydobywał się dokładnie pod nami. Usłyszałyśmy ciche pikanie. Wzięłyśmy swoje rzecz i w błyskawicznym tęmpe, wybiegłyśmy z knajpki. Udało nam się uciec, gdy rozległ się jeszcze większy wybuch. Okazało się, że była to drużyna Avengers.

-Skopojnie obywatele. Jesteśmy tu, by pojmać Lokiego....

-Przecież tu go nie ma.

Przerwał jeden z ludzi. W pewnej chwili, rozległ się kolejny wybuch z drugiej strony galerii. Pobiegłam szybko do stoiska z telefonami Toma, ale go tam nie było. W pewnym momencie, zauważyłam lecącego w stronę Avengersów, mężczyznę w zielono- złotym stroju, czarnych włosach i złotym hełmie. Przecież Tom to Loki. Jak mogłam się nie skapnąć. Użył magii, by naprawić mi telefon, mówił do mnie "niewiasto" i nawet nie używał kamuflażu. Miałam na dzieje, że coś jest nie tak. (Wszystkie filmy Marvela obejrzane były).

Pobiegłam za nim, by co powstrzymać, kiedy to poczułam dłoń kuzynki, która trzymała mnie za nadgarstek.

-Ty chyba zwariowałaś! Chcesz zginąć?

-Nie. I nie chce, żeby zginęło całe centrum handlowe.

Nie czekając, aż łaskawie mnie puści, wyrwałam się i Rozejrzałam się. Cholera. Zgubiłam go. Gdyby leciał prosto, to byłaby inna sytuacja.

Marta postanowiła pobiec za mną. Biegłyśmy po całym centrum w poszukiwaniu Lokiego. Rozglądałyśmy się po wszystkich sklepach, kawiarniach i nawet bawialnich dla dzieci. Te centrum nie miało końca. W pewnej chwili, usłyszałyśmy głos jednego z sprzedawców.

-Pst....

Zaczął nagle mówić szeptem.

-Poleciał w stronę parkingu.

-Dzięki.

Odparła kuzynka. Ruszyłyśmy w stronę jedego z parkingów. Niestety nie udało nam się tam dostać, ponieważ zostałyśmy złapanie, przez sługusów Lokiego, którymi byli wszyscy, zahipnotyzowani członkowie DC. (Wiem, też się zdziwiłam)

Zaprowadzili nas na najwyższe piętro, gdzie znajdowali się również inni złapani ludzie z centrum handlowego. Avengersów nie było.

-Słuchajcie kochani. Za niedługo zaczniemy rządzić całym światem. Niech wszyscy, którzy są ZA tym pomysłem, niech klęknął przede mną i oddadzą się przyszłemu królowi.

Już miałam wstać, kiedy to wyprzedziła mnie jakaś kobieta. Zaczęła na niego krzyczeć. Loki, nie był tym faktem zachwycony, więc postanowił ją zamienić w drobny mak. Resztę ludzi, kazał zanieść wszystkim marionetkom, na parking. W ostatniej chwili, zatrzymali ich Avengersi. W pewnej chwili, rozpoczął się pojedynek między całym Marvelem, a całym DC. Było ich tak dużo, że aż ja sama nie wiedziałam co się dzieje. Ukratkiem, Loki przywołał do siebie, jakieś dziwne stwory i kazał nas wszystkich zanieść na parking.

Okazało się, że tam, znajdowała się ogromna dziura, która była oświetlają pochodniami, gdzie na dole, znajdował się ogromny piec. Jakimś cudem, Marcie udało się wydostać, lecz mi jednak nie. W chwili, kiedy zauważyłam, że powoli zbliżał się do ognia, Złapałam się za metalowy krąg, który znajdował się blisko wyjścia i zrobiłam unik, przed ochroniażem, który nagle chciał mnie złapać. W ostatniej chwili, zauważyłam stojącego Lokiego, który patrzył na cierpienie ludzi i szybko do niego podbiegłam. Nie wiedziałam dlaczego, ale naszło mnie nagle na to, żeby go pocałować. W chwili, gdy włączyłam jego usta z moimi, ogarnęłam się. (Co ja robię)

Loki na początku nie wiedział co zrobić, a potem poczuł przyjemność i oddał namiętny pocałunek, chwytają I obejmując  mnie przy tym w pasie. Staliśmy tak dobre 5 minut. Chwila trwała bardzo długo, dopóki nie uświadomiłam sobie, że za niedługo zaczyna mi się angielski i muszę wstać z łóżka.

#Wtorek

Wasz Cytrusek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro